wtorek, 1 czerwca 2021

Nad Biebrzą...a las orillas del rio Biebrza

 Wstałam o 3:30, przed czwartą już byłam na zewnątrz...jedyne żywe stworzenie , które spotkałam to  ten  śliczny źrebak rasy konik polski, nie zwrócił na mnie najmniejszej uwagi, skubał sobie ździebełka czegoś.

Desperté a las 3:30 de la mañana, antes de las 4 ya   solita  caminé hacia  los pántanos del río Biebrza. Al salír encontré esa maravilla, un potro de la raza poni polaco.... totalmente entregado  a la busqueda de alguna brizna de hierba no me prestó ni siquiera un segundo de su  atención.

Szybko pomaszerowałam na groblę prowadzącą przez rozlewiska Biebrzy by załapać się   na wschód słońca,   przyjęłam pozę czekania najmniej męczącą, taki sposób mają wenezuelscy Indianie  Pemoni  z Płaskowyżu Gran Sabana, tak sobie kucają czekając np na transport publiczny.

 Zrobiłam sobie selfie  ku pamięci i pod tytułem " tu byłam o czwartej rano" .

Me apresuré para llegar a tiempo y disfrutar del amanecer,  faltaban algunos minutos  ,  asi  que tomé la posición de espera, la cual suelen tomar  los indígenas de la etnia Pemón en la Gran Sabana  de Venezuela, una sabia postura que no cansa...

Mientras tanto hice uno o hasta dos selfie titulados..."estuve aqui a las 4 am"

 




A niebo różowiało a raczej pomarańczowiało, świat przybierał przeszlachetne kolory w tonacjach pomarańczowo- fioletowych przeplatanych szarościa i czernią.

El cielo  era  de  color rosa y  naranja...el paisaje se tiño de estos y otros tonos, aparecieron  violetas grises y  azules...una paleta de colores  muy refinada.








Po czwartej  słońce wyjrzało zza horyzontu 
Pasadas las 4 de la mañana los primeros rayos de sol comienzan iluminar el firmamento.



Grę świateł  potęgowały odbicia w wodach rozlewiska.
Los reflejos en las aguas multiplicaban el impacto  resplandeciente del amanecer.


Śliczny pastelowy świat,  delikatny, w niebanalnych odcienach..
Un mundo de tonos pasteles  que me dejó sin  respiración.



A ja wytężam wzrok w poszukiwaniu ptaszków, o jest!  nie wiem co to za ptak...ale jest ! a obrazek jak grafika
Mis ojos seguían en  busca  de algún pájaro... lo encontré, se sentó sobre un arbolito y  ha creado una obra de arte gráfico..




i jest jakiś brodzący...  brodziec piskliwy...
y encontré otro , el andarrios chico

 

Wrócil graficzny ptaszek, z robaczkami w dziobie  , gdzieś w pobliżu miał  pisklęta

El pajarito de la gráfica  volvió posarse en el arbolito  con unos  gusanitos en el pico...seguro cerca  lo esperaban sus polluelos.


Gęsi przelotem.
Los gansos en el  vuelo.









Jest pliszka żółta
La lavandera boyera.



pliszka siwa
 lavandera blanca





i wracam,
w lesie otaczającym agrosturystykę jakieś rogate zwierza
Tiempo de  regresar a la posada para desayuno
en el bosque  encuentro estos animales de cuernos grandes,,,, 


to krówki szkockie, duma właściciela agroturystyki, emerytowanego leśniczego,  ich rogi wzbudzają we mnie respekt, ale pan leśniczy uspakaja ..." są bardzo łagodne"

Son vacas escocesas ...El  propietario de la agroturística , un guardabosque jubilado, en su hacienda cría estas vacas.  Los highlanders,  muestran unos  cuernos que imponen respeto..pero el guardabosque  me tranquilizó..." son  muy  mansitos".




A ten cielaczek jest do schrupania,  taki słodki.
Este ternerito parece un peluche.







Wszędzie rośnie ten rodzaj dzikiego bzu, to bez koralowy.
El saúco rojo abunda en esta región de Polonia , no lo he visto en otras partes del país.


Jaskółki fruwały bardzo wysoko, co wróżyło dobrą pogodę.
Las golondrinas   volaban muy alto, señal  que nos esperaba el dia soleado.


W planach był Biały Grąd.
Dojechałyśmy do wsi Mścichy znajdującej się po zachodniej stronie parku a stamtąd prowadzi  przez rozlewiska ścieżka  dlugości 3,2 km, którą kończy  wieża widokowa.
Ta ścieżka wydała mi się najbardziej ciekawa z tych, które poznałyśmy.  

Decidimos visitar  humedal "Biały Grąd" , lo atraviesa un sendero  de 3.2 km que permite familiarizarse con  este tipo de  ecosistema.
El camino comienza en la aldea Mscichy  y termina con un mirador.
De todos los senderos que conocimos en el viaje este fue el mas interesante.








Nie było łosi,  były ladne krowy...
No encontramos ni un alce, considerado  rey de los pantanos, nos contentamos con estas lindas vaquitas..


Kwitnące bobrki trójlistkowe lubiące wilgotne tereny.
Durante la caminata nos dedicamos a observar flora y fauna característica de los terrenos fangosos.


Brodziec śniady.
El archibebe oscuro.



Do  wieży widokowej nie doszłam , dróżka  w czterech miejscach była pod wodą, nie wzięłam kaloszy, Artenka miała gumowe klapki i sukienkę, sukienkę podkasała  i przeszła, ja mialam wąskie spodnie i buty, spodni nie mogłam podnieść, a buty?... w końcu buty ściągnęłam i zaczęłam przeprawę, zmoczyłam spodnie ale widok tłustych pijawek spowodował, że przy ostatniej kałuży zrezygnowałam,  na samym końcu były  łabędzie , wyraźnie było to ich siedlisko, więc, postanowiłam, że  dla łabędzi, których wszędzie było mnóstwo, nie będę ryzykować   przyssania się tych wstrętnych robaków  do mych nóg.

El camino en varias partes  estaba inundado,  tuve que quitarme los  zapatos y atravesarlo descalza. 
El pantano  resultó  ser el reino de los cisnes, fueron ellos sin duda alguna dueños   del lugar.






 Mewy śmieszki śmigały w powietrzu ..
 Las gaviotas cabecinegras 









Wracamy... są krowy! łosi nie ma
el regreso... siguen las vacas en lugar  de  los alces.


I wreszcie piękny okaz ptasi...brodziec zwany rycykiem. Mój pierwszy raz! satysfakcja pełna.
Quedé complacida  al divisar  la aguja colinegra...fue mi "primera vez".






Kukliki lubią wilgotne łąki.
Segui observando la naturaleza.


wierzby też


Postanowiłysmy wrócić do agroturystyki zachodnimi obrzeżami parku biebrzańskiego..w drodze mignęła jakaś ciekawa kapliczka, a nuż z nepomukiem... wysiadłam z auta...
Seguimos el viaje, decidimos regresar bordeando el  occidente del Parque Nacional.  En la orilla de la carretera vimos  una interesante capilla, será de San Nepomuceno?   bajé  del carro...


nie nepomuk ale kapliczka ciekawa , figura Jezusa ukrzyżowanego była wiekowa.
No es Nepomuceno pero   el crucifijo  parecía antiguo y muy. interesnate.





dalej jechałyśmy wzdłuż  zachodniej granicy parku biebrzańskiego..
Y aqui continuan los pantanos.




 
Na ten widok Artenka musiała się zatrzymac...na linii horyzontu  odbywało się coś w rodzaju  teatru cieni. Nie mogłam oderwać oczu, pstrykałam i pstrykałam . 
Nie wiem o co  tam chodziło.

Esta escena nos obligó frenar bruscamente...en el horizonte  sucedia  algo extraordinario - los actores ... una grulla y decenas de pajaracos negros ..
un baile?


 Wyglądało jakby żuraw się opędzał od krukowatych, czarnych ptaszysk, 
  una batalla?




















ten dziwny taniec  trwał dłuższą chwilę,  w końcu  i żuraw i krukowate opadły z sił...

El espectáculo duró algunos minutos ,  los pájaros terminaron  exhaustos.


Objechałyśmy zachodnią część biebrzańskiego parku i wjechałysmy na Carska Drogę. Mocno już zmęczone ale jeszcze spojrzałyśmy na  torfowisko  Laskowiec - Zajki, siedlisko rybitwy białoskrzydłej.

Después de  recorrer los bordes occidentales del parque regresamos a la via principal llamada Camino Zarista que pasa por el centro del parque y ya muy cansadas visitamos el Humedal  Laskowiec- Zajki, habitat del fumarel aliblanco






Jeszcze zdążyłam załapać się na zachód słońca  na rozlewiskach naszej agroturystyki.
Y logré  llegar a tiempo  para disfrutar del atardecer..



Tym razem zachód był  różowo - niebieski
de rosas y azules fue esta vez.













Pięknie!


Pozdrawiam y saludos
cdn ...continuará


54 komentarze:

  1. Dla takich wrażeń warto wstać o 3.30 :) :)
    Natura tworzy arcydzieła!
    A Ty Grażynko cudownie je odkrywasz i prezentujesz...
    Brawo!
    Miłego dnia! Pola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. j ak warto wstawać rano, tego pierwszego dnia ekscytacja była tak duża, ze juz zerwalam sie do pionu i 3:30... pozostałe dni mobilizowały mnie troche później, ale zawsze wstawałam i leciałam na groble i uskuteczniałam dłuzszy spacer o poranku. Uwielbiam taki relaks.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  2. Jak tam ladnie! Tez bym wstala TAK wczesnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ladnie, ładnie...warto pojechac i zrywać się wcześnie. Zdrowia życzę i powrotu do Polski.

      Usuń
    2. dzieki, tak wstawalam, jak tylko slonce wzeszlo z boku stodoly, w chalupie pod lasem na Kaszubach. Lazilam wtedy po ogrodzie (czyt: lesie) i siedzialam z ksiazka na ganku. Przychodzila wiewiorka i jaszczureczki drobne.
      A propos zdrowia - jak tam randki z Tadeuszem?

      Usuń
    3. W poniedziałek mam następną, leczenie kanałowe, a potem aż do września już na zakończenie prac. Ufff...

      Usuń
    4. No to ufff! ja do niego wroce w lecie na druga ture implantow - znowu schudne ;)

      Usuń
    5. Ja jakoś nie chudnę...szkoda... jakies kilka kilogramów bym chciała stracić.

      Usuń
  3. Grażyno, zdradź tajemnicę, a raczej jak to piszą w tabloidach "przerwij milczenie" i powiedz nam, jakich czarodziejskich zabiegów używasz czy mastyg zielarskich, że wyglądasz tak młodo:-) przecież po Tobie nie widać wcale upływu czasu!!!! wiem, wiem, przywiozłaś coś sobie z dżungli, tam rosną takie tajemne zioła:-)
    A wracając do Biebrzy, przecudne bagna, przestrzenie wodne i ptactwo ciekawe, chyba trzymasz w zanadrzu te łosie i na koniec strzelisz w nas ciekawostką:-) Ta wierzba to migdałowa, trójpręcikowa, dowiedziałam się z "Mai w ogrodzie", a opowiadał o niej ciekawy facet ze skansenu w Ciechanowcu, zielarz, pszczelarz, w kapelutku, z brodą i okularkach lenonkach:-) Czy może żuraw był ranny, a krukowate zwiedziały się o tym, może bronił piskląt, różne scenariusze można sobie dopowiedzieć. Wpis czytałam już wcześniej rano, ale przyszła do mnie w gości jedna mała dziewczynka i prosiła o "Psi patrol", babci serce zmiękło i teraz kończę komentarz. Nieba o wschodzie i zachodzie są najładniejsze, czasami w ciągu dnia, kiedy kłębią się różne chmury. Gdzieś przeczytałam, że zepsuł Ci się aparat, mój też, już dłuższy czas nosiłam go ściśniętego gumka, bo jakaś klapka nie trzymała, mąż mówił, że nie może na to patrzeć:-) pożyczył mi swój; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tajemnicę? chyba ta , ze nic nie robię, kremik najtańszy na twarz i tyle. Ale przyznaję sie bez bicia, że wybieram zdjęcia, na którym dość dobrze wypadam, bo kto powiedział, ze trzeba zamieszczać sie na stronach blogowych jako zgrzybiałą staruszkę. Jeżeli piekne celebrytki selekcjonują zdjęcia to ja, ktora celebrytką nie jestem wybieram też te trochę lepsze.
      Wierzba migdałowa..a widzisz, nie wiedziałam jaka to wierzba, a wyjatkowo ładna jest.
      Zielarza w Ciechanowcu poznała Artenka, obiecała, ze mi go przedstawi. Tez była zachwycona jego wiedzą zielarską
      Małe dziewczynki tak maja, ze babcie kuv=bia angażowaćn znam to z własnego doświadczenia.
      Mój aparat fotograficzny zaniemógł bardzo poważnie, jest u naprawiacza, dopiero będe go miała za tydzień a w ogrodzie botanicznym UW kwitnie największy kwiat świata...mój mąż niestety aparatu fotograficznego nie ma. A mój telefon komórkowy jest skandalicznego rodzaju.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Nie krygowac sie!! Mlodo wygladasz - czy na zdjeciu czy w realu. Choc Cie pare lat nie widzialam, hrehrehr

      Usuń
    3. No właśnie te parę lat upłynęło i jeszcze wtedy nie poznałam TAdeuszka :)))))

      Usuń
    4. Znaczy od tego Tadeusza sie postarzalas czy odmlodnialas??

      Usuń
    5. Po wrzesniu mam nadzieję odmłodnieć.

      Usuń
    6. Ale takiego uśmiechu nie przebije nikt!!!!:-)

      Usuń
    7. Taak? mojego? oj dziekuje..ale nie wierm...

      Usuń
  4. Zachwyt miesza się podziwem i wręcz niedowierzaniem, że to wszystko realne. Łącznie z Twoją młodą urodą, że o talentach obserwacyjnych, fotograficznych nie wspomnę. Miejsca przepiękne są na pewno, ale pokazanie ich w taki sposób, to już Twoja zasługa. Zwierzaki udomowione, ale jakże egzotyczne.Ptasi taniec dość przerażający, wyobrażam sobie film z dramatyczną muzyką i tym spektaklem czarno-białym prawie. Brodziec piękny.
    Na koniec napiszę coś, co może zaskoczyć - wcale nie mam ochoty tam być, jakże jednak nieprzyjazne człowiekowi te miejsca. Tym większa Twoja zasługa, że podjęłaś się takiej wyprawy.
    Miło zobaczyć znajomego kuklika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zachwyt i za opinię na temat mojego wyglądu, ale pamiętaj ,ze to było o 4 rano i w ciemnościach a wyżej, Marii, odpisałam też na ten temat, ale przyznaję, ze przyjemnie jest takie słpwa czytać.
      Nie wierzę, że nie byłabyś zachwycona Biebrzą, warunki tam są całkiem dobre, a przyroda bardzo ciekawa.
      Bywałam w dużo gorszych warunkach..np w czasie Drogi do Santiago, gdzie czasem spaliśmy w schroniskach gdzie na sali było ponad 100 osob a w dzien nosiliśmy cale gospodarstwo na plecach. Biebrza to luksus.
      kukliki lubią Biebrzę...

      Usuń
    2. Ja to piszę tu i teraz ;-) Zaczęłam wędrowanie od Bieszczad w latach 60-tych. Takie szkolne obozy wędrowne w dziczy z plecakiem i kocherem, potem namiot i nogi to była moja forma odkrywania świata, ale to już było. Dzisiaj już bym nie potrafiła, bo w jakimś momencie luksusowe hotele oddaliły mnie od rzeczywistości. Przez Borków wracam do natury, ale mam problem z np. nocowaniem tam. Brak mi domowej wygody i wolę spać na Inflanckiej ;-)

      Usuń
    3. w latach 60tych też po Bieszczadach się szwendałam ze starszym bratem, plecak , namiot itd...takich wypraw bez jakichkolwiek luksusów mam w moim życiu trochę. A luksusów też zaznałam ale do luksusów lepiej za bardzo się nie przyzwyczajać, wiem to z własnego doświadczenia.
      Dobrze mieć Inflancka, jak dobrze jest mieć mieszkanko na Kabatach...całe szczęscie że w pewnym momencie mego życia te Kabaty mogłam kupić. Inaczej nie wiem co bym robiła, a brak wygód od czasu do czasu uwielbiam...mam szczęscie, ze zasypiam wszędzie, bez wygodnego łóżka też.

      Usuń
  5. Niekoniecznie lubie wstawac tak rano, ale dla wschodu slonca nad rozlewiskami z pewnoscia bym sie poswiecila. Magiczne miejsce o niezwyklym nastroju. A z Artenki to lepszy spioch, ze nie chcialo Jej sie wstac na taki spektakl :)))
    Widze, ze wybierasz sie ogladac (i wachac) dziwidlo. Kilka lat temu kwitlo i w naszym ogrodzie botanicznym, tlumy byly takie, ze przedluzono specjalnie godziny otwarcia. Ja stalam trzy godziny w kolejce, a byl luty, wiec zmarzlam okrutnie, zanim moglam wejsc do szklarni. Pisalam o tym na poprzednim blogu.
    https://swiattodzungla.blogspot.com/2018/02/smierdzaca-sensacja.html
    https://swiattodzungla.blogspot.com/2018/03/dziwidlo-zakwitlo.html
    https://swiattodzungla.blogspot.com/2018/03/jak-dalej-z-dziwidlem-bylo.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedzialam, ze gdzies widziałan to dziwadło, to bylo u Ciebie własnie. Ciekawe czy uda mi się go zobazyć w pełnym rozkwicie.
      Artenka jest typowym nocnym markiem, ja skowronkiem, sama nie wiem jak nam sie udaje razem wspóistnieć , ale się udaje.

      Usuń
  6. Zdjęcia takie, że buty z nóg spadają. I sam nie wiem co jest najpiękniejsze czy wschód słońca, widoki na rozlewisko a może cielaczek albo taniec ptaków. Można oglądać i oglądać. Podziwiam determinację i gratuluję dobrego oka. Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buty z nóg spadają, mówisz..hmmm, no to można wejść w te kałuże gdzie pijawki tłuste tylko na to czekają.
      Mnie się najbardziej podoba taniec ptaków, że tak ptzyznam nieskromnie.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Jakbym miał wstawać o 3:30 dla podziwiania wschodu słońca, to bym się chyba w ogóle nie kładł :D

    (pozdrowienia z Warszawy dotarły wczoraj, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooooo dotarły! huraaaaa

      Tez tak można, po prostu nie kłaść się tylko po zachwytach zachodem słońca przetrzymać aż do świtu...ale nie dla mnie takie życie. O 21 juz śpię a wstaję wcześnie.

      Usuń
  8. Te krążące ptaszyskia niesamowite zwłaszcza w zestawieniu z tym żurawiem. Bardzo lubię tak oświetlone ptaki jak te przelatujące gęsi. Nad moim domem krąży sporo jeżyków i one rano i wieczorem tak właśnie chwytają światło i pustułka na nie poluje, ale są zazwyczaj za wysoko aby mój aparat dał radę.
    Brodźce fajowskie szczególnie ten rycyk. Kiedyś na takich rozlewiskach było dużo czajek.
    Wschody i zachody nad wodą mają urok szczególny!
    Wiesz podziwiam cię za czekanie w kucznej pozycji, mnie od razu chwytają kurcze, nie mówiąc już o problemach z podniesieniem się ;)
    Krowy szkockie bardzo mi się podobają, a szczególnie ich rogi, cielaczek jak pluszak :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak ta scena z zurawiem i ptaszyskami mnie zauroczyła, byłam pod wrażeniem. Z tym kucaniem to sobie tam przyomniałam, bo pejzaże takie troche z tych okolic jak na Gran Sabana. Ale rzeczywiście to jest świetna pozycja ciała, Indianie wiedzą co robią.

      Usuń
  9. Dziękuję za przepiękną wycieczkę, ale najbardziej podobało mi się pluszowe cielątko. Prześliczne, wyglądające jak mała maskotka. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj Bogusiu, zawsze kiedy Cie widze u mnie cieszę się bardzo...sciskam serdecznie

      Usuń
  10. Pewnie się powtarzam, ale mimo tego powiem po raz któryś, że jestem pełna podziwu dla Twoich zdjęć, które są jak obrazy. I to malowane różnymi technikami. Podziwiam też Twoją umiejętność obserwacji przyrody. Masz cierpliwość. I ta wczesna godzina początku wycieczki.Dla mnie to środek nocy. Prędzej położyłabym się o trzeciej, niż wstała. Niemniej dziękuję, bo dzięki temu mogę również zobaczyć różne gatunki ptaków zamieszkałych nad Biebrzą i wirtualnie towarzyszyć w wycieczce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powtarzaj się, to dla mnie miłe...
      Ty też nocny marek jesteś? dużo tych nocnych marków jest. Je o 21 juz jestem nieprzytomna, ale rano jestem pełna entuzjazmu...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  11. Nie wiem jak wyrazić swój zachwyt żeby nie wyjść że Ci się podlizuję :-))
    Jesteś naprawdę WIELKA.
    Ten żrebaczek, cielaczek i rycyk najcudowniejsze. Biedroneczka też.
    Zapraszam jeszcze do przeczytania mojego tekstu o Zielonej Warszawie...http://stokrotkastories.blogspot.com/2021/05/zielona-stolica-z-cyklu-moja-warszawa.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. WIelka to może nie..ale lubię takie obserwowanie świata.
      Biedroneczka była trochę inna bo nie miała kropek.
      Przeczytałam wpis o Warszawie i lecę okmentować bo coś wtedy mi przeszkodziło.
      Pozdrawiam serdeczni

      Usuń
  12. Cielątko prześliczne, takie do przytulania. Wracam do tego wpisu i nadziwić się nie mogę, że w tak pięknym miejscu byłyśmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim miejscu byłyśmy!!!wrócę tam z prawdziwą przyjemnością.

      Usuń
  13. Cóż się będę wysilać! Po stokroć pięknie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię kiedy się wysilasz..ale dziekuję za stokroć..ściskam serdecznie

      Usuń
  14. Ale zaraz zaraz, to oznacza że o 4 rano była tam też Renata? Bo to niesamowite byłoby! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdzie tam! jej godzina to 9! i to należy do niej przemawiać słodko i stać z kawa przy łóżku. Sama sie włóćzyłam o porankach.

      Usuń
    2. Aaaaa, i właśnie tak jest z Renatą :-) Choć nie powiem, jak rejestrowałem auto to pomogła stanąć w kolejce i była przed urzędem wcześnie rano :)

      Usuń
    3. JAk chce to czasem jej się udaje..ale najczęściej oddaje sie w ramiona Morfeusza i spi!

      Usuń
  15. Żuraw w scenerii z filmu Hitchcocka robi wrażenie, wygląda to trochę niepokojąco ale ptaszyska chyba nie miały złych zamiarów. A cielaczek faktycznie do schrupania, z chęcią bym się do takiego przytuliła i nie puszczała :). Rozczula mnie to zdjęcie i mina cielaczka.
    Zdjęcia wschodu słońca obłędne, warto tak zacząć dzień. Pobudka trochę o nieludzkiej porze ( bywało, że w czasach pandemicznego bezrobocia o tej porze kładłam się spać ) ale warto, warto, warto! Bo na niebie i na świecie tym bladym świtem działa się magia warta każdej pobudki. Pozdrawiam bardzo serdecznie. Pieknych dni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie to jak sceneria Hitchcocka, nie wiem o co tam chodziło, mialam wrażenie, że żuraw je odpędza. Byly te ptaszyska daleko, więc trudno było cokolwiek wyśledzić.
      Ja zdecydowanie juz około 22 śpię a nawet wczesniej a rano jestem świeżutka i skora do działania.
      sciskam serdecznie i też życzę miłych dni.

      Usuń
  16. Nie mogłam się napatrzeć na te piękne widoki. Najbardziej spodobały mi się te pojedyncze drzewa na pustym tle. A no już całkiem powalił mnie widok tej kudłatej "maskotki" w postaci cielaczka. Ta ilość ptaków. Jednak żeby to wszystko móc zobaczyć to godzina wybycia w teren jest imponująca. Taka chmara krukowatych kilka razy nawiedzała moje podwórko osiedlowe robiło to niesamowite wrażenie, szczególnie wieczorową pora. Pozdrawiam i dziękuję za taki efekt wizualny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA eż lubię takie pojedyncze drzewa gdzie na horyzoncie, stwarzaja taką minimalistyczną grafikę...allubie też taki pogmatwany busz!!!... to ranne wstawanie bardzo mi odpowiada, w Warszawie tez mam takie zapędy ale jednak jakoś trochę czuję się mało bezpiecznie, tam byłm epokojna i zrelaksowana. Muszę tam wrócić.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  17. Gratulacje za cierpliwość w fotografowaniu ptactwa. Podwójnie podziwiam, bo mnie tej cierpliwości podglądania brak, brak mi też sprzętu.
    Z rozlewisk Biebrzy mam fantastyczne wspomnienia sprzed lat, więc z przyjemnością oglądałam.
    Ps. Koło 3.00 to ja czasem dopiero kładę się spać, więc wschody słońca nie dla mnie, choć czasem żałuję:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam siedzieć godzinami i czekać na ptaki...z komentarzy wynika, że wiekszość ludzi to nocne marki, to ciekawe. Człowiek powinien być dziennym stworem...tak sobie myslę.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  18. Otro maravilloso paseo, cada vez me entran más ganas de irme con vosotras a recorrer esos paisajes. Un abrazo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Niestety, fiołki ucierpiały przez burzę z gradem. Wystawy dziś nie będzie.

    OdpowiedzUsuń