poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Niedziela w parku konstancińskim... Biebrza warszawska.....Un domingo en el parque de Konstancin

   Chłodno ale słonecznie,  spod domu autobus wiezie mnie prosto do Konstancina, wysiadam przy Starej Papierni, przechodzę przez ulicę i już  jestem pod Nepomucenem  a i  jemu muszę za każdym razem zrobić fotkę, tym razem na tle niebieskiego nieba.  Spisuje się... ten Nepomucen...wspaniale.  Jeziorka jest  pełna wody ale nie czyni szkód ludziom, rozlewa się hojnie  i ptactwo wodne ma tutaj używanie .  Harmider czyni nie do opisania, z ulicy ptaków nie widać ale ich odgłosy tak....są bardzo słyszalne!

   El día frío pero muy soleado. Salgo y a unos pasos de la casa tomó un  autobus que en pocos minutos me deja en Konstancin..  Primera foto tomo, como siempre, al San Nepomuceno, que hace buen trabajo, cuida de  aguas sin causar daños a la vecindad pero  crea un paraiso para las aves acuáticas.

Y aún sin divisarlos se oyen, un ruido  ensordocedor domina el ambuente!





 Wchodzę na scieżkę - groblę parkową
Entro a la calzada que cruza los terrenos inundados, los humedales del lugar.




Po prawej stronie grobli rozlega się hałas nie z tej ziemi
Es del lado derecho de donde viene este estruendo ruido.


Ptaki są trochę daleko, ale można  zdjęcia  robić.  Tysiące  mew śmieszek zawładnęło rozlewiskiem i  urządziło sobie gigantyczne lęgowisko . 

Las aves  revolteanm están lejos, pero puedo tomar algunas fotos. Miles de gaviotas de cabeza negra  se adueñarom del pántano, formaron una gran colonia para anidar y tener sus crías.

Wśród nich przemyka  czarna łyska.

Entre tanta gaviota se pasea una focha.


Wszędzie gniazda, tysiące gniazd...
En todas partes nidos, muchos nidos!










Obecność łyski jest tolerowana
La focha  es tolerada por los que se adueñaron de las aguas.



To chyba żeremie bobrów, mewy  zawładnęły nimi całkowicie ,   świetne  mewie blokowisko.

Una represa construida por los castores fue invadida por  las aves , resultó una perfecta vivienda para las familias de gaviotas.





Co tutaj robi gołąb grzywacz? 
Que hace en este lugar la paloma torcaz?


Odrywam się od tego niezwykłego widowiska...idę w park
Dejo este increible lugar y sigo al parque.



 Skandaliczne wrzaski mew cichną w dali ... słychać ziębę wyśpiewującą swoje melodie...
Se silencian los gritos de gaviotas, dejan  los espacios para los delicados cantos de los otros pájaros...
el pinzón






Po raz pierwszy widzę malego, szarego piecuszka? (  pierwiosnka? chyba jednak piecuszek)
Por primera vez  me encuentro con el pequeñito mosquitero común.





 Niektóre mewy zapuszczają się w tereny parku zdrojowego .
 Algunas gaviotas rastrean los terenos  mas alejados del parque.




Spokojny kos wyszukuje coś w miekkiej ziemi bajora.
Un tranquilito mirlo  disfruta de lo que le ofrece la tierra humeda  a la orilla del estanque.




obok kręci sie pani kosowa
lo acompaña su señora...






Prześlicznej urody para krzyżówek
Una pareja de gran belleza,  son los ánades.


Malachitowa głowka blyszczy w słońcu jak najszlechetniejszy  klejnot
Una cabecita  de malaquita parece una preciosa joya.



Jeziorka spokojnie toczy swoje wody.
El río Jeziorka , su lento fluir transmite una paz  sanadora. y relajante.




Znalazłam poletka białych zawilców. 
Encontré unos campitos de los anemones silvestres.





i rudą wiewióreczke...poczekałam chwile  by  sie rozgościła wśród kwiatów wiosennych...no przecież  będą ładniejsze zdjęcia...spełniła moje życzenie

y una ardilla, esperé para que se coloque entre las flores...asi las fotos resultaron  mucho mas atractivas..








Wracam do Papierni tą samą ścieżką
Emprendo el regreso por el mismo sendero.


Aparat fotograficzny juz ledwo zipie, bateryjka  kończy swoja żywotność...ale jeszcze, jeszcze  pstrykam i wypstrykałam taki kolorowy spektakl.
Mi cámara ya casi sin pila..pero logré unas fotos mas...esta,  de gran colorido


Oooo, inna  wiewióreczka ładnie przez słońce prześwietlona,   no to pstryk!
y esta de una ardilla con una iluminacíón favorecedora.


Na terenach inwazji mewiej pokazał się  majestatyczny, ogromny łabędź...rejwach się zrobił jeszcze większy,  mewy zaatakowały śmiałka...niestety mój aparat już odmawiał ze mna współpracy, ataku nie utrwaliłam...łabędź wyglądał na nieporuszonego, dalej bez pośpiechu  przemierzał z godnością wody rozlewiska.
De repente en el terreno de las gaviotas apareció un gran cisne, se formó un revolteo y las gaviotas  iniciaron un ataque frontal...el cisne parecía nadar sin inmutarse...



Ale jednak skierował się do brzegu,
Sin embargo lentamente y con dignidad se dirigió hacia la orilla...


przeszedł przez groblę
atravesó el dique


i zsunął się  w wody spokojniejsze.
y ocupó las aguas mas tranquilas.

 
A ja jeszcze zrobilam zdjęcie jakiejś kaczuszki, która była tak daleko, że nie mogłam nic innego dostrzeć tylko jakąś rudawą plamkę...pstryknęlam...na komputerze stwierdziłam,  że to mój pierwszy raz  z głowienka.

Con la última carga en la pila hice la foto de un patico que me pareció diferente , en la computadora reconocí a un porrón común, fue otra "primera vez" de mi observación de aves.


Powrócę tuuuuuu! przecież okres lęgowy trochę potrwa, będą pisklaczki?

Regresaré, el empollamiento durará todavía un buen tiempo.

Pozdrawiam y saludos

48 komentarzy:

  1. Łooo cudnie rozkrzyżowała ci się ta krzyżówka!!! Kaczorki jak w metalicznych kaskach, szkoda że ludziom natura nie dała takich opalizujących kolorowych czupryn, co prawda mogłabym sobie zafundować na głowie cuś kolorowego, jednakoż to nie będzie tak naturalne jak na głowach tych kaczusi ;)
    To już jeśli chodzi o wiewiórki natura jest bardziej sprawiedliwa, bo są ludzie urodzeni z takim kolorem włosów, a i podrobić ten kolor łatwiej niż kacze kaski :)
    Ja jednak, no cóż coraz bardziej siwa jestem, ale wolę być siwa niż łysa, dlatego to nie koloruję się ;)
    Fajny wiosenny spacerek i chmurki tak malowniczo odbijają się w Jeziorce. Pisklaczki tam na pewno będą i na pewno niejedną sesyjkę tam zrobisz!
    Ja wczoraj byłam nad Oławą, jednak słońce tylko od czasu do czasu wychodziło spoza chmur. Na gałązce przycupnął sobie ptaszek i wypiął na mnie jasny brzuszek, był mały i dość daleko ode mnie, ściągnęłam go zoomem i w domu na komputerze odkryłam że nad jasnym brzuszkiem jest czerwony łepek szczygła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Udało Ci się z tym rozkrzyżowaniem...tak wlaśnie było.
      Jezeli chodzi o nasze glowy, to chyba juz pozostaniemy z tym co nam natura wymyśliła.
      Siwość jest całkiem twarzowa, sama bym sobie ja zafundowała ale moje córki zawetowały takie rozwiązanie więc sie poddałam.
      Też tak często mam, że dopiero powiekszając zdjecia na komputerze dowiaduje się co spotkałam na spacerze. Już pstrykam na wszelki wypadek.

      Usuń
    2. Rodzina mi tez nie pozwala osiwiec, zbey miec juz swiety spokoj z henna....ale wczoraj dwie zupelnie obce osoby, same z siebie, zachwycily sie kolorkiem. NO COZ - czysta, najczystsza henna a Jemenu (z Radzastanu jest bardziej strazacka ;) )

      Usuń
    3. Kiedyś też uzywałam henne w postaci zmielonych lisci. Ale moja córka kiedyś aię zdenerwowala i zaprowadziła mnie do fryzjera by mi dobrał kolor farby w bardziej nowoczesnej miksturze.

      Usuń
  2. Opisałaś cudowny klimacik. Na naszych stawach też panuje taki śmieszkowy harmider. Śmieszek mamy trochę mniej ale hałas pewnie podobny.Piecuszek czy pierwiosnek trudna sprawa, najlepiej po śpiewie rozróżniać. Pierwiosnki mają ciemniejsze nóżki ale te też nie zawsze widać.Nad takimi leśnymi stawami jest teraz wspaniale.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To inwazja śmieszek, byłam sfrustowana bo nie mogłam wszystkiego objąc aparatem, olbrzymi teren zajęły. JUż przebieram ńóżkami zeby tam poleciec. Tym razem wezmę dwie bateryjki i coś do zjedzenia i spedzę tam wiecej czasu, trzeba będzie pojść wcześnie rano.

      Usuń
  3. Jak zawsze piękna relacja, i zdjęciowo, i opowieściowo. Z przyjemnością obejrzałam przeczytałam, szczególnie, że nigdy tam nie byłam! Mieszkać 70 lat w Warszawie i nie być w Konstancinie to jest dopiero osiągnięcie :-(
    I ludzi nie za dużo. Piękna dzikość natury w środku wielkiego miasta, po mistrzowsku zapisana. Dziękuję za możliwość wizyty zdalnej :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuję...bardzo lubie takie eskapady, przyroda, spokój, relaks. była to niedziela i udzie nie było za wiele, ale w tygodniu tam jest prawie pusto, oczywiście nie chodzę głownym deptakiem, w tym parku można sie poruszać nieludnymi ścieżkami.
      Ja lubię Konstancin i jego park, tuż przy parku jest wspaniała ciastkarnia Buchmana z 1936 roku, Smaczna jest bardzo.

      Usuń
  4. Az trudno uwierzyc, ze praktycznie w Warszawie tyle mew ma legowiska, mnie mewy kojarza sie z morzem i okolicami nadmorskimi, ale wiem, ze nad sporymi rzekami tez ich pelno.
    Jak widze, jeszcze kaczusie i labedzie nie wodza mlodych, troche za zimno, pewnie czekaja na ocieplenie. Niby ptasie mozdzki, a wiedza, jak sie chronic.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też jestem zachwycona tymi miejscami tak bliskimi naturze w Warszawie. Mam jeszcze kilka na tapecie..np Morysin, przy najblizszej okazji tam się zapuszczę.
      Jeszcze nie ma piskląt, nawet budki nie wygladaja na zasiedlone. mam jeszcze dużo do podglądania.

      Usuń
    2. Okreslenie "ptasie mozdzki" jest KRZYWDZACE!! trzeba przeczytac ksiazeczke The Genius of Birds. ale juz! ;) Jest po polsku i jest do kupienia - Geniusz ptakow. Bardzo fajna ksiazka.

      Usuń
  5. Powrócisz tu, gdzie wierzby pośród pól
    Powrócisz tu, gdzie klucze białych chmur
    Powrócisz tu, by szukać swoich dróg i gwiazd
    By słuchać znów, jak wiosną śpiewa las, powrócisz tu!
    Huehue,od razu mi skojarzyło z Santorką.
    Przepiękne zdjęcia,najbardziej mnie zauroczył ten malachitowy łepek, wiewióra też ogniście ruda.W słońcu zagrają wszystkie kolory.A łabądek może szukał żony na wiosnę? I nawet nie wiedziałam,że istnieje ptaszek piecuszek.
    Ehh, te stare uzdrowiska mają jednak nagromadzenie flory i fauny na centymetr kwadratowy;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kiedy pisałam powróce tuuu, to oczywiście myśłalam o Irenie Santor. A to co zacytowałaś bardzo pasuje do mego postu.
      Ten łabądek to było wielkie łabędzisko...potęzny był. Był samotny, biedny, Smieszki go agresywnie potraktowały, szkoda, że nie udało mi sie zrobić zdjeć. Pozdrawiam...

      Usuń
  6. Hiciste unas fotografías preciosas, me gustaron mucho. Abrazos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Esto fue un maravilloso paseo, tengo que regresar alla. Abrazos !

      Usuń
  7. Witaj Grazynko przybywam znow by popatrzec na ptaki w tych ujeciach. A te kadry to doslownie rodem z filmow przyrodniczych Davida Attenborough. Cudowne te mewy. U nas na osiedlu rzadza rybitwy plochliwe i krzykliwe. Slicznie Ci wychodzi to fotografowanie w terenie. W ogole oblednie tam u Ciebie. Jak zwykle ogladam z przyjemnoscia. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pk cieszę się, że znów jestes tutaj. Dziękuję za miłe słowa. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  8. Piekny jest, bardzo go lubie, szczelnie jego cześci pozostawione na dziko. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ależ to piękna rzeka ta Jeziorka, dzika, mimo że w parku. Chwali się, że nie przyszło włodarzom tego terenu regulować, upiększać, oczyszczać czy betonować brzegów; gdyby nie ludzie na ścieżkach spacerowych, to pomyślałabym, że to dzicz zupełna. Jakie ciekawe ptactwo wypatrzyłaś, ale do tego pewnie potrzebne, spokojnie płynące wody, będzie co oglądać, jak wylęgną się pisklęta:-) Łabędź bez pary, bez towarzystwa innych łabędzi zdaje się smutny i samotny, może to tylko tymczasowy stan? Musisz zaopatrzyć się w zapasową baterię, no i pamiętać naładować ją, żeby na przyszłość nie było takich niespodzianek, że aparat odmawia posługi:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Jeziorka jest nieuregulowana przynajmniej w tej częsci należcej do parku zdrojowego, rozlewa się, tworzy odnogi, stawki, bagniska, a ptaki szczęśliwe. Część parku zdrojowege jest taka jak to w zdrojach bywa ale jego wieksza część jest dzika...to tam ja sobie chpdzę. Będę zaglądać co kilka dni i wypatrywać piskląt. Mam dwie bateryjki, tylko tej drugiej tego dnia nie wziełam. Juz się nie powtorzy..ten atak mew na labedzia była niezwykle ciekawa.
      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  10. W Wyborczej był dzisiaj artykuł o mewach. Że coraz więcej ich mamy. I że trzeba na nie uważać, bo jeśli atakują, to z tyłu. Ale skoro nic nie jadłaś w trakcie obserwacji, tylko fotografowałaś, to byłaś raczej bezpieczna :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też słyszałam, ze mewy bywaja agresywne, ale nic podobnego nie zaobserwowałam, może dlatego, że jednak gniazdowały dość odlegle.
      DArku..kupiłam " Wszystkie okna dla oknówek" w empiku, czyta się świetnie...dziękuję za informację'

      Usuń
    2. Mewy sa stale glodne i kradna - wyrywaja kanapki, jablka, lody tez.

      Usuń
    3. Trzeba będzie sprawdzić, następnym razem wezmę ze soba kanapke bo teraz trudno się gdziekolwiek pożywić...a głod przy dłuższym spacerze atakuje.

      Usuń
    4. Ufff... Dobrze, że się podoba i nie każesz zwracać kasy za nietrafiony zakup :D

      Usuń
  11. Ależ się dzieje na tych zdjęciach. Tereny niedaleko Warszawy a przyroda jakby z jakiegoś rezerwatu. Fajne to zdjęcie krzyżówki, która rozpostarła skrzydła jak do lotu. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To praktycznie Warszawa...kursuje autobus miejski, jakies 3 km dalej jest tabliczka "Warszawa". Bardzo sobie cenię takie miejsca tak blisko mego zamieszkania, teraz kiedy wyjazdy są raczej trudne do realizacji są po prostu bezcenne.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Grażynko-Wędrowniczko!!!!
    Żebyś wiedziała jak mi jesteś bliska poprzez te swoje wędrówki, obserwacje, przemyślenia i zdjęcia.
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja już przebieram nóżkami bo za oknem blask taki, że hej...trzeba by wcześnie rano pojechać nad wody konstancińskie pewnie sie tam dzieje...ale niestety dzisiaj inne zajecia mi nie pozwolą na szwendanie się.

      I cieszę się bardzo, że podoba Ci się `to co robię...ściskam Cię mocno!!!

      Usuń
  13. Och jakie piękne są takie miejsca. Ileż tam życia. Spacerując można wyciszyć się.
    Nieśpiesząc się nigdzie zauważamy tyle ciekawych zjawisk. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem, że wiesz jaka to przyjemnośc, bo też ciągnie Cie na tzw. łono natury...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. Klimaty i niektóre zdjęcia bardzo podobne do tych moich z torfowiska, o którym pisałam ostatnio. Tylko u Ciebie fauna i flora zdecydowanie bogatsze i bardziej wiosenne, chociaż zdaję sobie sprawę, że tegoroczna wiosna pozostawia wiele do życzenia.
    Wiem jaką przyjemność dają takie spacery i chociaż rzadko fotografuję ptaki to z ich obserwowania czerpię wielką radość. Ostatnio z koleżanką obserwowałyśmy kaczą rodzinkę z pięcioma maluchami i te widoki były naprawdę wzruszające.
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, Twoje torfowiska przypominaja te konstancińskie, pisałam o tym pod Twoim wpisem. Fanie jest odkrywać ladne miejsca blisko domu. to nam dała pandemia, Ja się przygotowuje na odwiedzenia prku konstancińskiego własnie by obserwowac pisklęta, które muszą sie tam wykluć juz niedlugo. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  15. No wiosna jak byk!! albo wrecz dwa byki ;)
    a propos pisklakow, to w niedziele jechalismy gdzies tam i jeszcze w nszym miescie, w miejscu, gdzie po jednej stronie sa nowe domu a po drugiej zielonosc i napis nazwy miasteczka, z piskiem opon sie zatrzymalismy, ja sie szarpalam z pasem, zeby wyskoczyc i zatrzymac sama soba auto za nami, co chcialo nas wyprzedzac i na szczescie nikt nie jechal w przeciwnym kierunku (przy znaku nazwy miasta oczywiscie ograniczenie predkosci do ok 45km/h), bo mama kaczka przeprowadzala przez jezdnie mocno zbity tlumek dzieci. Tak chyba ze 12. Wszyscy grzecznie przeczekalismy az calosc przelazla w trawe (czasem te maluchy moga zawrocic, ooo, tak sobie). Mamie sie nie spieszylo, kroczyla dostojnie choc uwaznie, a drobiazg drobil nozkami, zeby nadazyc. I oczywiscie sarenki sie pasly kawalek dalej.

    A ta Jeziorka w tamtych okolicach (bo tez plynie niedaleko naszego domu w CH), plynie tak, ze z jednej strony sa wille, badz ich resztki, ktore moja Mama pamietala sprzed wojny - byly to wille bogaczy - z przystaniami, trampolinamim i tarasami, koktajle, przyjecia etc etc. a po drugiej stronie wody, w Jeziornej byla Argentyna i Grapa (Mama mieszkala na Argentynie, bidne chalupy tam staly) i wszystkie dzieciaki sie gapily na te bogata strone rzeki. Zupelnie niedostepna pod kazdym wzgledem. No i przy stawidlach na Jeziorce moja Mama byla uczona plywac jako nieduza dziewczynka. Metoda wrzucania do wody przez starszego brata, hehehe Po bogatej stronie Jeziorki to w zasadzie bylam tylko w parku zdrojowym. Za malo, paniusiu kochana, za malo. Wynagradzasz mi te braki udzialem w Twoim spacerku.
    No i ta wiewiorka ze swieza rudosci. dusze raduje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zmobilizowałaś mnie zaznajomnienia sie bliszego z hstoria Jeziorny i muszę się przyzmać malo brakowało a dotarlabym do Argentyny konstancinskiej, bo wydawalo mi sie, ze stamtad bede miala blizęj do lęgowiska mew i muszę to sprawdzić, teraz wiem dzięki Tobie, że to Argentyna, sprawdziłam na mapie. Więc chyba nie masz wątpliwosci , ze tam dotrę i to juz niedlugo. Może rzeczywiście będzie stamtąd blizek do mew.

      Opis kaczuszek i Ciebie w akcji rozbrajający, wyobrażam sobie cała tę sytuacje..a jeszcze sarenki w pobliżu..ojej!!!
      Pozdrawiam serdecznie!!!!

      Usuń
    2. Nie ma wątpliwości, ze zrelacjonuje jak to stamtąd wygląda.

      Usuń
    3. Koniecznie!
      Chalupy, gdzie moja Mama sie wychowala juz nie ma (ulica Stawowa), jakies ogrodki dzialkowe czy cos, ale, jak przez mgle pamietam kawalek za drzewami za ogrodem jakby juz byla Jeziorka w dol. A Argentyna jakos w mojej dziurawej pamieci ma konotacje zydowskie - spore zydowskie spoleczenstwo bylo tam zagniezdzone i Mama z wielkim sentymentem wspominala, ze w Szabas zarabiala wynoszac smieci badz palac w piecu/pod kuchnia w zydowskich domach.

      Usuń
  16. Jestem oczarowana! I miejscem, przyrodą, ptactwem, wodą... A przede wszystkim tym, jak przepięknie zaprezentowałaś naturę. Pozdrawiam ciepło, Pola

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA też jestem oczarowana miejscem, bywalam tam nie raz ale tej wiosny trafiłam na czas lęgów i trudno usiedzieć mi w domu jak tam tyle się dzieje. Znouu mam masę zdjęć...serdeczności!

      Usuń
  17. Piękne zdjęcie Nepomucena w Jeziornej. Jest to jedna z moich ulubionych rzeźb.
    To niesamowite, że tak blisko ogromnego skupiska ludności tereny, które przedstawiasz na swoich fotografiach, są tak dzikie i pełne ptactwa. A zdjęcie malachitowej główki kaczuszki przepiękne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA tez niezmiennie zachwycam się tym, ze praktycznie w Warszawie a miejsce jest naprawde dzikie i siedziba tylu ptaków..dla mnie atrakcja nie do przecenienia.

      Usuń
  18. Grażyno, przepiękne zdjęcia! Szczególnie te wiewiórki, które tak płochliwe ciężko zauważyć z bliska! Świetny spacer, czekam na kolejne wycieczki i relacje, pozdrowienia bardzo serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Konstancin będę odwiedzała, tym bardziej, ze wyjazdy w inne strony sa troche ograniczone wiec drepcze wokol i w Warszawie,Pozdrawiam!!

      Usuń
  19. też bardzo lubię szwendać się po takich dzikich miejscach i podziwiać naturę, podpatrywać ptaki i robić zdjęcia i jeszcze majestatyczny łabędź! Krzyżówkę pięknie uchwyciłaś w kadrze, wiewiórki też ładnie pozowały, no i mewy w swoich gniazdach... Z przyjemnością spacerowałam razem z Tobą :) Pozdrawiam serdecznie :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziekuje..ten Konstancin to dla mnie niekończąca sie atrakcja. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  20. Z pewnością jest to raj dla miłośników natury i zwierząt. Super wpis.

    OdpowiedzUsuń
  21. Spędzenie tam wolnego czasu musi być bardzo przyjemne.

    OdpowiedzUsuń