Do Białowieży dojechaliśmy już dość późnym popołudniem, w drodze do naszego lokum zatrzymaliśmy się przy cerkwi św. Mikołaja ufundowanej pod koniec XIX wieku przez cara Aleksandra III i sławnej z posiadania jedynego w Polsce ikonostasu z porcelany chińskiej przywiezionego tutaj z Petersburga.
Viajamos a Bialowieza , la ciudad enclavada dentro del Bosque de Bialowieza, una de las últimas reservas forestales vírgenes de Europa... ya comenzaba la tarde, llegamos a nuestra pensión, cual resultó estar situada en las cecanias de la iglesia ortodoxa de San Nicolas. El templo fue fundado por el zar Alejandro III a los finales del siglo XIX, es famoso por poseer el iconostasio realizado de la porcelana china, el único ejemplar de este estilo en Polonia.
Zdjęć wnętrza cerkiewnego nie można było robić, poniższe wzięłam z poprzedniego mego wpisu relacjonującego pobyt w Białowieży w 2016 roku, wtedy jakoś nikt mi nie zabronił pstrykania.
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2016/08/biaowiezabialowieza.html
Está prohibido hacer las fotos en el interior de la iglesia, asi que busqué mis fotos del iconostasio hechas durante la estancia en Bialowieza en el año 2016, aquella vez pude fotografiar todo lo que se me antojó.
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2016/08/biaowiezabialowieza.html
Spod cerkwi było już blisko do naszego miejsca na nocleg, chata wśród łąk , oddalona od innych zabudowań , okazała się wyborem bardzo, bardzo trafionym. Atrakcje miejskie blisko a jednak pustka i cisza wokół.
Llegamos a la pensión, nuestra elección resultó perfecta, una casa en medio de la pradera, alejada de otras, pero a la vez para disfrutar de las atracciones que brinda la ciudad bastaba caminar unos pocos minutos,
Pognaliśmy natychmiast do Parku Pałacowego... pałacowego bo otaczał kiedyś okazałą rezydencję carską, po zniszczeniach wojennych ostatecznie, w latach 60 ubieglego wieku, została rozebrana, ostał się na szczęście Dworek Gubernatora Grodzieńskiego z 1845 roku, prawdziwa perełka architektoniczna.
Enseguida fuimos al parque llamado El Parque del Palacio, en el pasado rodeaba la majestuosa mansión del zar, sufrió daños durante la segunda guerra mundial, finalmente fue eliminada en los años 60 del siglo pasado. Quedaron solo algunas edificacione del complejo palaciego, la mas llamativa, una perla de arquitectura rusa que parece sacada de cuentos de hadas, es la casa construida para el gubernador de Grodno en el año 1845.
Głód doskwierał , w Białowieży jest kilka dobrych restauracji, jedna z nich to "Pokusa". W czasie pobytu w Białowieży staraliśmy spożywać tylko dania tutejszej kuchni, były więc kakory i babka kartoflana.
Tiempo de cenar , en esta pequeña ciudad hay unos cuantos sitios de buen comer, nos prometimos probar los platos típicos...en los cuales predomina la papa, en el pasado Podlasie fue una de las regiones mas pobres de Polonia asi que los platos típicos no utilizaban ingredientes rebuscados, aun así resulta ser muy sabrosa.
obok restauracji taki śliczny domek
Al lado del restaurante una casita preciosa de estilo de la región
Następnego ranka wybraliśmy się w puszczę, na kładkę zwaną Żebra Żubra liczącą około 4 km, prowadzi do Rezerwatu Pokazowego Żubrów. Podejrzewaliśmy, że żubrów w naturze nie spotkamy więc pośpieszyliśmy na spotkanie tam właśnie.
Kładka prowadzi przez gęstwę leśną i po drodze było się czym zachwycać. Niestety komary atakowały gromadnie i agresywnie...
Przeżyliśmy.
Al día siguiente corrimos al bosque, el indiscutible rey de la Selva Bialowieza es el bisonte europeo. Desaparecido en 1919, fue reinducido y ahora la selva cuenta con mas de 700 ejemplares. Sospechamos que no vamos a tener tanta suerte como para toparse con alguno al natural, asi que elegimos el camino de 4 km trazado en el bosque que termina en la reserva de estos animales y otros que aqui viven .
En paseo sélvatico fue muy interesante pero dificil...los mosquitos atacaban despiadadamente. Sobrevivimos..
Pierwszym zwierzątkiem w rezerwacie był delikatny motylek...Bielinek kapustnik
La primera en ver en la resercva fue la delicadisima mariposita
Potem ryś, który się zaszył w najchłodniejszym z możliwych, kąciku, drzemał, upał był nie z tej ziemi, powyżej 30 stopni więc biedaczek wybrał przetrwanie w cieniu, dobrze wtulony w chwasty..
Siguió el lince...duré un largp tiempo para ubicarlo, este día las temperaturas llegaban a mas de 30 grados bajo sombra, finalmente lo divisé en un alejado rrinconcito, metido entre la maleza, dormitando.
Jelenie też pozabawione były sił, polegiwały obojętne na wszystko co się działo wokół.
Los ciervos cansados de tanto calor con indiferencia observaban lo que sucedia a su alrededor.
Wilka wypatrywałam dłuzszą chwilę, wreszcie dojrzałam bezwładne ciało, a nawet dwa takie ciala.
El lobo?...no lo vi, lo busqué con insistencia, lo encontré alejado, sin vida, sin ganas de mostrarse, abatido por tanto calor. Un poco mas alla otro, en igual estado.
A oto król puszczy, w totalnym , leżącym bezruchu...upał niewiele z królewskiej postury zostawił.
Y el rey de la selva? nada de la postura real, vencido por el calor.
Wszystkie żubry rezerwatu mają imiona zaczynające się na "po"...nie trudno się domysleć, że są to dwie pierwsze literki nazwy naszego kraju.
Todos los bizontes de la reserva tienen nombre que comienzan por" po"...dos primeras letras del pais donde nacieron - Polonia.
Żubronie czyli mieszańce żubra z bydłem domowym też nie przedstawiały się godnie, ciało o wadze 1200 kg trudno w takim upale utrzymać w pionie.
El beefalo , la rasa creada cruzando el bisonte con ganado, llegan z 1200 kg, con las temperaturas tan altas prefieren descansar acostados.
Łosza czyli klępa równie wymizerowana upałem
La hembra de alce...cansada.
Dziki wypatrywałam dłuzszy czas, w końcu w takim stanie je wypatrzyłam.
Los jabalies ..igual, en desmayo total
Nawet sarenki nie chciały pokazać swojej smuklej sylwetki.
Los corzos en lo mismo
Wróciliśmy do rysia, ku naszemu zadowoleniu miał moment przypływu sił. wylazł ze swego kącika i
pokazał się w całej kociej a pięknej okazałości.
Regresamos donde el lince..y corrimos con suerte, fue en el momento que decidió levantarse y cambiarse del sitio...lo aproveché para tomarle las fotos..
Que animal tan bello!.
Żubr też się ruszył. ale trudno zobaczyć w nim dumnego króla puszczy
El bisonte tambien hizo el intento de levantarse..pero su apariencia del rey siguió ausente.
Cansado!
Najmłodszy maluszek, żubrze dziecię...to chyba Pomścibór,,,
El retoño mas jovencito de los bisontes ...su nombre Pomścibór en polaco... El Vengador de la Selva...
Ma się mścić? ten słodki i śliczny pyszczek nic z mściciela nie ma.
Vengador?...este animalito de carita dulce, lindisima?
Wymęczeni upałem i my, wróciliśmy tą samą trasą, skuszeni " Pokusą", wstąpiliśmy na chłodnik podlaski z ziemniakami opiekanymi, świetny! niestety zdjęcia nie ma bo zajęłam się portretowaniem potomstwa bocianiego zamieszkującego na słupie, nad restauracją. Cztery dobrze już podchowane bocianiątka starały się upakować w już mocno za małym gnieździe!
Nosotros igualmente estropeados por calor, regresamos atravesando la selva por la misma ruta directamente al restaurante del día anterior. Pedimos la sopa fria de yogurt, sabrosisima, adecuada para el inclemente calor. Al lado del restaurante las cigueñas hicieron su nido...cuatro jovencitos ya bastante creciditos estuvieron esperando su almuerzo aguardando a los padres.
Na słodkości pojechaliśmy , przez Pogorzelce i Teremiski, do Sioła Budy, na deser...marcinek, ciasto typowe regionu Puszczy Bialowieskiej i serniczek , specjał w Siole i sekret kulinarny jego właściciela. Wszystkie specjały regionalne serwuje się w Karczmie Osocznika. W tej agroturystyce cześć terenu zajmuje malutki skansen.
Para los postres nos trasladamos a la agroturistica Siolo Budy famosa por sus platos muy de la región, En una parte de la propiedad fue establecido un pequeño múseo etnográfico.
Takiej ilości porostów jeszcze nie widziałam , musi powietrze w Białowieży jest krystalicznej czystości.
Esta abundancia del liquen no he visto en ninguna otra parte, hace suponer que Białowieża carece de contaminación ambiental.
W Karczmie Osocznika spotkaliśmy rodzinę, byli bardzo podekscytowani, jakieś 5 minut wcześniej przejechali tę samą trasę z Białowieży do Bud, za Teremiskami pokazały im się dwa, najprawdziwsze żubry, słuchaliśmy opowieści z lekkim uczuciem zazdrości, w końcu poprosiłam o zdjęcia. Pani Joanna przesłała mi je mailem...
Dziękujemy Pani Joanno!
Oto one...
Żubry w przeciwieństwie do tych z rezerwatu zademonstrowały całą swoją imponującą królewskość!
En el restaurante de la agroturística encontramos a una familia, mostraban una gran excitación, unos minutos antes pasaron por la misma ruta que nosotros, de repente en la carretera aparecieron dos bisontes., escuché con cierta envidia su cuento, finalmente les pedi las fotos de lo sucedido.
Y las recibi via email enviados por señora Yoanna....Gracias , muchas gracias !
Estas son ...
Los bisontes se mostraron como los imaginamos... poderosos, verdaderos reyes de la selva...
Wracając do Białowieży całą uwagę skoncentrowałam na chaszczach przydrożnych, .miałam nadzieję, że i nam się poszczęści...eeee...zadowolilam się bocianami.
De regreso a la ciudad traté de no perder de la vista de los matorales de la carretera...bueno...tuve que contentarme con fotografiar a las cigueñas.
Cdn..continuará
Pozdrawiam y saludos
Ten płot z porostami robi niesamowite wrażenie, chyba większe niż te wolnościowe żubry.
OdpowiedzUsuńCzerwień bocianich dziobów i nóg, zachwycająco intensywna.
Co to za wielgachne drzewo koło którego stoisz? imponująco wielkie!
Prawda, że robią wrażenie te porosty? Chyba Budy są absolutnie dziewicze jeżeli chodzi o czystość powietrza.
UsuńA te mlode bocianki tej czerwieni jeszcze nie mają. Bocianów jest rzeczywiście dużo na Podlasiu, ciągle mnie zachwycają...
To dąb, pewnie pamięta jakiegoś króla, którzy lubili sobie w puszczy polować. Cara na pewno.
Faktycznie, ten żubr z rezerwatu w porównaniu z tym z drogi wygląda na starego i chorego.
OdpowiedzUsuńCerkiew z zewnątrz ładniejsza, niż w środku.
Cerkiew w środku być może jest mniej kolorowa niż inne , jeszcze pokażę te inne, ta świadomość, ze to porcelana robi wrażenie.
UsuńWidząc te żubry na wolności... szkoda, ze tylko na zdjęciu... widać, jak potrzebna jest wolność każdemu żyjącemu stworzeniu...Każdemu! ha!
Oooooo, żubry na drodze. Czyli można spotkać w naturze.
OdpowiedzUsuńNo można! i to podobno tuż tuż przed samochodem! Ile dałabym, by przeżyć coś takiego! Wyobraź sobie takie cielsko przed czerwonym , terenowym ofkors, samochodzikiem.
UsuńNo, łądnie, a kto by później szkody naprawiał?
UsuńZa taki widok to i za szkody się płaci śpiewająco i bezboleśnie...
UsuńQue fotografias tan hermosas,
OdpowiedzUsuńcada una de ellas tiene
belleza propia.
Besitos dulces
Siby
Gracias Siby!! entré a tu blog y estoy encantada con los versos y la música...gracias y beso dulce para ti
UsuńOch! Jest relacja! Szczerze Ci zazdroszczę tej wizyty :-) Domek na nocleg idealny. Zawsze wolę takie miejsca, niż tłoczne hotele. Zwierzęta w rezerwacie budzą smutek niestety. Chyba nie tylko upał im szkodzi :-(
OdpowiedzUsuńZa to bociany i skansen z domkiem w 'złotych kulach' to przepiękne obrazy. Rudbekia naga, którą u siebie powoli rozmnażam tworzy taki właśnie klimat wiejskiego ogrodu.
Czy to Ty prowadziłaś tego terenowca w czerwieni? Czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością.
Tak ten domek był idealny! my z bratem zajmowaliśmy parter, na górze były jeszcze dwie pary . dwie siostry... powiedzmy... już nie całkiem młode, ale wielkie wędrowniczki i para, Ślązak z żona Niemką, przesympatyczni, też nie całkiem młodzi, rowerzyści, którzy do puszczy wybierali się na rowerach o 4 rano by spotkać się z żubrami. Wieczorami, we wspólnej kuchni opowiadaliśmy sobie przygody dnia. Bardzo sympatyczna panowała atmosfera.
UsuńCo do zwierząt w rezerwacie masz racje...
Przy złotych kulach pomyślałam o Twoim Borkowie, komentowałyśmy przecież o tej rudbekii na Twoim blogu.
Czerwonego "terenowca" zawsze prowadzi jego właścicielka, moja przyjaciółka, z którą zjeżdżamy Polskę a nawet trochę świata. Poznałyśmy się blogowo , po moim powrocie do Polski...boszsz...obie uwielbiamy włóczenie się...
Ciąg dalszy będzie...będzie...zmobilizuję się, brat wczoraj został oblizany na pożegnanie przez Reksia w Warszawie a wieczorem takoż liźniety na powitanie w Toronto przez Myszkę. Jaki ten świat jest mały.
Oo, Białowieża, byliśmy tam jakiś czas temu. Super restauracja, pyszne jedzenie wspominam z restauracji na stacji kolejowej. Stoliki wewnątrz, ale też na peronie, bardzo miła obsługa i puchoty na talerzach.
OdpowiedzUsuńByliśmy na Stacji Białowieża Towarowa, a jakże, będize w następnych postach...Pozdrawiam serdecznie
UsuńWspaniała wycieczka, można zapomnieć, że to tylko zagroda pokazowa. Zwierzaki może czują, że żyć na wolności to co innego niż najlepsze warunki w niewoli. I te pierwsze prezentują się godniej. Kto to wie. Fakt, że upał doskwiera nam jak i zwierzakom. Bardzo spodobał mi się ten pierwszy obiekt, dworek gubernatora. Pyszności na talerzu. A nawet nasze bociany, które zawsze dostojnie kroczą. Czekam na ciąg dalszy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWycieczka się udał, wychodzę z założenia, że zawsze się musi udać i taki optymizm robi cuda.
UsuńMuszę przyznać, ze te warunki w rezerwacie są naprawdę dobre...ale to jednak nie wolność, te żubry puszczańskie wyglądają kwitnąco!
Dworek Gubernatora wygląda bajecznie, dzisiaj w nim się mieści Ośrodek Edukacji Przyrodniczej BPN.
Bocianów na szczęście jest mnóstwo na Podlasiu, miałam co fotografować!
Szkoda, że ryś nie dał się pogłaskać. ;0
OdpowiedzUsuńDo głaskania mamy koty, w końcu to ta sama rodzina...:)
UsuńPodobnie jak Wy żubry widzieliśmy tylko w rezerwacie. Ikonostas jest wyjątkowy, w czasie gdy odwiedzaliśmy cerkiew nikt nie bronił nam robienia zdjęć a nawet przez chwilę rozmawialiśmy z miejscowym duchownym. Miło wspominamy nasz pobyt na Podlasiu. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJa też robiłam zdjęcia ikonostasu w 2016 roku i nie było problemów, nowe zarządzenia trzeba było się podporządkować. Z kolei w Odrynkach mnich wręcz nalegał na wyciągnięcie aparatów. Tez lubię podróże po Podlasiu...Pozdrawiam cieplutko
UsuńDzisiaj mam trochę więcej czasu, odpoczywam od wszystkiego i obejrzałam jeszcze raz wszystkie zdjęcia. Muszę dodać komentarz do jedzonka - babka ziemniaczana! OMG! Rodzina ze strony b. męża pochodziła znad Biebrzy i często jedliśmy takie potrawy regionalne z tamtych okolic. Co za pyszności.
OdpowiedzUsuńA te wolne żubry cudne i aż się dziwię, że tak trudno je spotkać, skoro nawet czytałam, że jest ich tak dużo, że rozważano odstrzał :-( A może chodziło o stworzenie okoliczności, by taki odstrzał był możliwy.
I jeszcze o płotku - jak wiesz, mam taki płotek ze sztachetek oflisowych, a mchu pełno na kamieniach, może spróbuję przenieść trochę na płotek, może się przyjmie.
Pożegnanie z bratem pewnie nieco smutne, często się spotykacie? W sumie, tak jak piszesz, świat mały teraz się zrobił, a powoli chyba i latać będzie coraz łatwiej.
Je też odpoczywam, ale właśnie wróciłam z Konstancina i ledwo dycham. Nie wiem dlaczego tak się zmęczyłam, przecież chyba nie jest tak strasznie gorąco.
UsuńBrat moją uwagę przez 5 tygodni, codziennie coś się działo, i miło się działo i rzeczywiście jakaś pustka nastała i brakuje mi go. Dzień zaczynaliśmy od kawy w jakiejś kawiarni, broń Boże w domu. Obiecał zjawić się w przyszłym roku w kwietniu , zresztą zjawia się co roku, 5 tygodni to jednak troche za mało.
Uwielbiam jedzenie Podlasia, dużo w nim ziemniaków a ja je bardzo lubię. Czasem próbuję coś w tym stylu upichcić, niedawno zrobiłam gołąbki z nadzieniem ziemniaczanym, bardzo mi smakowały.
Zubrów z Białowieży jest około 770 , tak wykazało ostatnie ich liczenie, ma szczęście są pod ochroną, nawet jeśli trzeba żubra z jakiś powodów pozbawić życia np. bo złamał sobie nogę i nic się z tym nie da zrobić...to mięso żubrze nie może być oddane ludziom do spożycia tylko drapieżnikom puszczańskim. Jak się rozmawia z tamtejszymi ludźmi to wyraźnie daje się wyczuć konflikty między dwiema stronami, tymi, którzy bronią puszczy i tymi , którzy by chcieli, jak to było dawniej, z dóbr jej korzystać bez ograniczeń. Niektórzy wspominają smak mięsa żubrzego jako delicję nie z tej ziemi.
Podejrzewam, że gdyby oddawano mięso tych zwierząt, które z jakiś względów trzeba przeznaczyć do odstrzału, choćby w takim wypadku jak ta złamana noga, to tych przypadków złamanych nóg nagle byłoby bardzo dużo, więc słusznie, że mięso żubrze nie jest dopuszczane do spożywania przez ludzi.
Masz cudne płotki...ciekawe by było sadzenie mchu na nim. Chyba jednak niełatwe to zadanie.
Witaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńPodczas upałów ja nie wychodzę z domu. Gdybym wyszłam pewnie padłabym pod jakimś drzewem i tak jak te zwierzęta, leżałabym nieruchomo w oczekiwaniu na chłód. Puszcza Białowieska to piękna kraina.
Pozdrawiam serdecznie:))
JA jakoś dzielnie poruszałam się w czasie upałów , czasem nawet cały dzień...przyznaję, że czasem wracałam i spałam 10 godzin..ale potem dalej funkcjonowałam...a dziś? byłam trzy godziny w parku konstancińskim i padłam..chyba nastąpiło zmęczenie materiału.
UsuńBiałowieża jest warta zachwytów...sciskam Cie Tereniu!
Me ha encantado especialmente este reportaje, que emoción ver al lobo, lince, bisonte y todo lo demás. Un abrazo y esperando la continuación. Besos.
OdpowiedzUsuńSi los animales sieore son abjetos de mi admiracion y conmocion, estos en la Reserva de Bialowieza tienen muy buenas condiciones, pero sin embargo el inclemente calor los puso sin ganas de mostrar su vigor. Beso
UsuńPiękne te domy w Białowieży.
OdpowiedzUsuńAle i tak bociany najpiękniejsze i najbliższe sercu!!!
Szacuneczek za te Twoje wspaniałe wyprawy:-)
I nie pokazałam te domy , których dużo na ulicy Stoczek , perełki architektury drewnianej, podlaskiej...Podróż z bratem wymusiła inne atrakcje, ja tam lubię zachwycać się domeczkami , ogródkami i kwiatuszkami.
UsuńBocianów będzie jeszcze trochę, nie trudno o nie, ku mojej radości, na Podlasiu...
Pozdrawiam....i póki podołam będę podrózować...uwielbiam
Jednak zwierzęta w naturze wyglądają o wiele lepiej, niewola zupełnie im nie służy, choć jedzenia zdobywać nie muszą i drapieżniki im niestraszne. Architektura drewniana zachwycająca, te ozdoby koronkowe ... oglądałam kiedyś reportaż z dalekiej Syberii, tam tyle niszczejących podobnych rezydencji, ale cóż się dziwić, mnóstwo ich zostało po czasach carskich. W tym roku jest obfitość bocianów, w prawie każdym gnieździe po 3 sztuki, a już sejmikują, niedługo odlecą. Uwielbiam regionalne jedzenie, proste a smaczne, ostatnio jadłam kiszkę ziemniaczaną, na jarmarku kresowym:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńP tak zwierzęta na wolności to coś zupełnie innego, chociaż przyznaję, ze rezerwat w Białowieży ma bardzo dobre warunki. Niewątpliwie, w tym dniu upal na nie działał jak działa na ludzi.
UsuńArchitektura koronkowa domków podlaskich mnie niezmiennie zachwyca. Chciałam wrócic do Krainy Otwartych Okiennic ale złapała nas burza i wróciliśmy do Białowieży.
uwielbiam kiszkę ziemniaczaną! Bociany tez uwielbiam...pozdrawiam serdecznie
Widzę, że pokochałaś Podlasie:) piękny to region i ciekawy. Zwierząt białowieskich (tych zamkniętych) mi szkoda.
OdpowiedzUsuńO tak Podlasie mi się bardzo spodobało...jeszcze nie raz tam pojadę...
UsuńDziękuję Grażynko za cudowne zdjęcia bocianów. Przecudne ptaki. Raz tylko widziałam bociana z bliska. Uważałam by go nie spłoszyć. Białowieża jest oczywiście na mojej liście do odwiedzenia. Jestem pod wrażeniem twych wycieczek z bratem.
OdpowiedzUsuńMusisz się wybrać na Podlasie tam bocianów w bród, ja ich widziałam tysiące, mimo to zawsze mnie wprowadzają w zachwyt! pozdrawiam
UsuńDziękuję za wspaniały spacer. Również w lipcu odwiedziłam Podlasie. Porównałam swoje zdjęcia. Dużo mam podobnych. Żubra nie widziałam, natomiast widziałam całe rodziny bocianów, mające gniazda na kominie ,słupach na dachach. Coś niesamowitego. Ale widziałam je tylko patrząc go góry .Kraina Otwartych Okiennic to unikat, nigdzie nie ma takich kolorowych, rzeźbionych. A wnętrze cerkwi św. Mikołaja udało nam się obejrzeć i nawet pozwolono na robienie zdjęć / za 10 zł/.Cudowne wnętrze.Starałam się też zamawiać regionalne dania choć są kaloryczne i ciężkostrawne .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Podoba mi się tam
OdpowiedzUsuńNiesamowicie to wygląda
OdpowiedzUsuń