Ostatni ranek z niespodzianką, a ta niespodzianka to mgla! gęsta mgła nad bagnami..która tym bagnom daje należyty bagienny urok.
Czar bagien o 4 rano..
El último amanecer, y una sorpresa - la neblina...una neblina densa! una neblina sobre el pántano, que encanto!
Sali a las 4 de la mañana.
Caminé hacia las orillas del rio, de repente divisé a un hombre, en este sitio desolado a tempranas horas, me intranquilicé un poco, pero seguí.
Ahora al mirae la foto me di cuenta que fue un hombre madrugador aficionado a la pesca.
Skoro zbagatelizowałam niepokój to pozostało napawać się otoczeniem..
Sobie chodziłam i pstrykałam... szczęśliwa.
Vencí temor , me encanté de los paisajes. Caminé y caminé, tomé las fotos...senti una gran felicidad.
Lo ven? el pajarito volando.
Atrapar las aves en vuelo...esta vez son los cisnes.
Bardzo mi się podoba ten "obraz"
Me encanta este "cuadro"
Atrapar las aves en vuelo..son los patos anas.
Wracam, trzeba pakować się i wyruszyć do Warszawy...mgła opadła, koniki wyległy na groblę...
Tiempo de regresar y tiempo de hacer las maletas ...la neblina se esfumó...los caballos aparecieron buscando el pasto.
La yegua decidió atravesar el rio...
Detrás de ella su hijo torpe, logró pasar.
otro igual de torpe
Desayuno con aire acondicionado.
Tiempo de dejar este lindo lugar.
A łoś? bywa na tych terenach...a to dowód... pan leśniczy, właściciel agroturystyki, pokazał mi jego ślady...hmmmm...musiałam się zadowolic takim "łosiem":...
Y los alces? el propietario de la agroturística, para mostrar que lo visitan, me enseñó sus huellas...quedé complacida.
W drodze powrotnej zatrzymałyśmy się na Górze Strękowej, wzniesieniu o wysokości 126,9 m, skąd rozpościera się przepiękny widok na dolinę Narwi, w tym miejscu znajdują się pozostałości umocnień z czasów drugiej wojny światowej, tutaj pozycjami obronnymi dowodził Władysław Raginis i tutaj zginął popełniając samobójstwo, spełnił przysięgę, że żywy nie odda bronionych pozycji.
Camino de regreso...nos detuvimos en la Gora Strekowa, una cumbre de 126,9 m de altura, de donde se abre una vista espectacular sobre el valle del rio Narew. durante la Segunda Guerra Mundial la cumbre formaba parte de las lineas defensivas en la lucha contra las fuerzas alemanes mucho mas numerosas que las polacas .finalmente la defensa llevada al cabo por Wladyslaw Raginis tuvo que rendirse. El comandante tomó la decisión de suicidarse frenta a la derrota.
Wizna, la siguiente parada de interés durante el regreso, un pueblo do pasado importante de la historia de Polonia, la iglesia fundada en el año 1500 por la princesa Ana de Mazovia fue puesta sobre el tope del talud natural del rio Narew. destruida durante la Segunda Guerra Mundlal fue fielmente reconstruida en su original estilo gótico . en los años 50 del siglo pasado.
Zastanowiła mnie bardzo ta scena... krzyż, który nie jest krzyżem, postać w okularach obok .....
Una escena que no supe interpretar, crucifijo que no lo es, al lado un personaje de lentes...
Lo que me deslumbró totamente fue el jardín de manzanos floreados perteneciente a los terenos de la iglesia...
To ten w czarnym birecie.
Dzwonnica barokowa z 1650 roku, która do dzisiejszych czasów przetrwała w nienaruszonym stanie.
El campanario de la iglesia es original, no sufrió daño alguno desde su fundación en el año 1650.
Była jeszcze wizyta w Łomży i w kościele kapucynów znajduje się ciekawy obraz gdzie wśród tłumu wszystkich świętych doszukałyśmy się Jana Nepomucena.
Visitamos también a una pequeña ciudad Lomza. donde en la iglesia de los capuchinos se encuentra una pintura que muestra a todos los Santos...
y por supuesto a San Nepomuceno... es el de la birreta negra..
Wychodząc z kościola popatrzyłam na ambonę i widok tej ręki zrobił na mnie wrażenie, mocne, niemiłe.
Saliendo de la iglesia miré el ambón..me estremecí al ver la mano con el crucifijo.
Entramos a la plaza central de lindas casas pero el piso totalmente cementado no pertenece a mis preferidos.
En el banquito se sentó Hanka Bielicka, famosa actriz polaca oriunda de la ciudad.
Jeszcze było kilka nepomuków.
Wólka Okrąglik, Jan Nepomucen w neogotyckiej kapliczce.
Quedaban unos cuantos San Neomucenos para visitar...el primero en Wolka Okraglik. Capilla de estilo neogótico.
Kosow Lacki, el Nepomuceno del siglo XIX.
Wegrow
Liw, el santo puesto sobre el zócalo de ladrillo.
Llegamos a Varsovia , aqui termnó nuestra escapada...
Pozdrawiam y saludos
Piękna mgła. I piękne tereny, znane mi sprzed lat, łącznie z Łomżą:)
OdpowiedzUsuńCzekałam na mgłę, widzi sie zdjęcia mglistej Biebrzy dośc często i też takiej chciałam doświadczyć...i doświadczyłam, byłam szcześliwa. Pozdrawiam serdecznie
UsuńNiby mgla nie sprzyja fotografowaniu, zaciera obraz, nielatwo dobrac kontrast, ale przy odrobinie szczescia mozna osiagnac magiczne efekty i Tobie sie ta sztuka udala. Na zdjeciu, przy ktorym pytasz o ptaszka, ja widze cztery sztuki ;)
OdpowiedzUsuńKunie przecudnej urody, takie wolne, takie rozwiane. Czy one sa czyjes, czy zyja tam sobie calkiem na dziko? Zrebaki wzruszajace.
Koscioly to, jak wiesz, nie moje hobby, ale sad przykoscielny rzeczywiscie zachwyca.
A kolekcja Nepomukow zacna.
Zaciera obraz i to zacieranie bardzo mi się podoba.
UsuńCztery sztuki, ja widziałam dwie dopiero teraz widze dwie sztuki blizej bardziej, rozmyte..hahaha
Koniki są własnością pana właściciela agroturystyki, emerytowanego leśniczego, ale chodzą sobie samopas, są absolutnie szczęśliwymi konikami, na ogół wracają na noc do zagrody ale często zdarza im się nie wrócić wtedy biedny leśniczy lata po rozlewisku i ich szuka.
Wiem, ze kościoły to nie Twoja słabość, moja tez nie, ale bardzo lubię do nich zaglądać, mam jakąś słabość do sztuki sakralnej a teraz z Artenką zaglądamy tam gdzie istnieje prawdopodobieństwo znalezienia nepomuka.
Sad był tak piękny, że aż nierzeczywisty.
Kolekcja nepomuków pęcznieje.
Widziałam już Chrystusa na palu a nie na krzyżu, w Niemczech, to było dawno szperałam trochę w tym temacie, a przed chwilą znalazłam to: https://wiadomosci.onet.pl/nauka/krzyz-czy-pal-meki-jak-naprawde-zginal-jezus/5l7hr.
OdpowiedzUsuńA święty w okularach to może być Maksymilian Kolbe.
To tyle na razie wrócę później :)
Masz rację to chyba Maksymilian Kolbe. Nie ma strony, którą polecasz... ciekawy jest ten pal męki nigdy o nim nie slyszałam.
UsuńWracaj i napisz coś więcej na ten temat...
Znalazłam coś na ten temat, okazuje się, że z tym krzyżem różnie bywało, bywaja teotrie, że to była po prostu pionowa kłoda...ooo..ciekawe..
UsuńJak powszechnie wiadomo, podróże kształcą, a blogowisko bywa pomocne w rozwikłaniu zagadek :)
UsuńMgły są fotogeniczne, ale te podświetlone wschodzącym słońcem to ho ho ho ho! Pięknie uchwyciłaś to ho ho.
Też mnie niezmiernie cieszy jak mi się uda sfotografować ptaki w locie.
Kwitnące jabłonie cudne, a wyglądają trochę tak jakby je kto obrzucił...bitą śmietaną.
Hmmm ta namiastka łosia to nie był list do ciebie z wyznaczoną datą spotkania? :)
Kształcą, kształcą jak widać na załączonym obrazku i to jest fajne! fajowskie jak zwykłaś mówić.
Usuńta data spotkanie to musi być zimowa, bo pan leśniczy twierdził, ze znajomością sprawy iż owe pozostałości są z tego okresu.
Scena, nad którą się zastanawiacie przedstawia Chrystusa przed biczowaniem (Chrystus u słupa, aczkolwiek w rzadkim ujęciu), a towarzyszą mu św. Maksymilian Kolbe i św. Andrzej Bobola.
UsuńPozdrawiam :)
Aneta
Ojej! masz rację, zagładnęlam do rózych informacji i trochę się podkształciłam w tym względzie.
UsuńMnie zszokowała obecność świętych z różnych epok obok Jezusa i te okulary, które na pewno do czasów chrystusowych nie należą. Ale taka była myśl artysty, pewnie przedstawiająca razem męczenników kościoła...
Pozdrawiam serdecznie
Dokładnie. Mamy tu poza tym do czynienia z męczennikami zabitymi prze Niemców i Rosjan (Kozaków). Rzeźba powstała zapewne w 2. poł. XX wieku i jest swobodną interpretacją (lokalnego?) artysty dziejów Kościoła Katolickiego w Polsce :)
UsuńAneta
No tak...tak pewnie było...fajna dyskusja
UsuńTaka forma krzyża to stauros, rodzaj pala.Czytałam kiedyś,że żydzi mesjańscy tak tłumaczą,że Mesjasz został stracony na palu.Wg historyków Jezus niósł na Golgotę patibulum, poziomą belkę.
OdpowiedzUsuńFajna wycieczka jak zwykle.Kosów Lacki kojarzy mi się ze spółdzielnią mleczarską i z Treblinką.Chyba gdzieś niedaleko jest też słynna Piątnica.
Lecę na mecz;)
Tak..przejeżdżałyśmy obok Tręblinki...na mecz? Euro?...Ukraina z Anglią? podziwiam Cię, mnie to jakoś nie ciągnie. jeżeli już to tylko wynik końcowy...
UsuńMgła była jak należy a zdjęcia przepiękne. Wiele z nich wygląda jak malowane a zdjęcia koników mnie urzekły. Przy Hance Bielickiej musiałem się uśmiechnąć, chętnie usiadłbym przy niej na ławeczce. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDo Hanki Bielickiej rzeczywiście trzeba się uśmiechnąć. Łomżę zapamiętam jako miejsce gdzie wypiłyśmy po raz pierwszy kawę w kawiarni po zniesieniu obostrzeń covidowych. Pozdrawiam równie serdecznie
UsuńMglisty poranek nad tak urokliwym terenem to magia i tak okazałaś to na zdjęciach. Zdjęcia koników świetne, myślałam że dziko żyją. Wyglądają na wolne i beztroskie. A te pejzaże w drodze powrotnej, każdy nadaje się na obraz. Namalowałaś je z talentem. Taka wyprawa musi cieszyć.
OdpowiedzUsuńMgła to magia a ja lubię takie magie jak mgła :). Koniki maja swoją zagrodę i swego właściciela ale są wolne jak ptaki, włóczą się po olbrzymim terenia i jak zachcą to wracają do zagrody a jak nie to sobie używają na rozlewiskach. Stanowią niezwykle piękny element przyrody.
UsuńTakie wyprawy uwielbiam i mam nadzieję, że będzie ich dużo więcej. Już za tydzień Białowieża i okolice z bratem!
Zachwycające zdjęcia z mgieł, nieba i bagien, koniki rozczulające, ptaki chwytane w locie i te bajeczne wschody słońca. Bardzo udana wyprawa, chyba przyniosła sporo satysfakcji...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:))
Bardzo lubię chwytać ptaki w locie, najczęściej mi się to nie udaje ale jak się uda tom szczęśliwa.
UsuńUsatysfakcjonowana jestem, bardzo.
Pozdrawiam serdecznie
Piękne tereny, pięknie sfotografowane.
OdpowiedzUsuńLubię Twoje wycieczki, dużo się człowiek uczy o nowych miejscach.
Oj tak, piękne, przez dlugi czas były dla mnie zupełnie nieznane, dopiero po powrocie do Polski i po poznaniu Artenki staly się stalym kierunkiem wyjazdów. Mówię ogólnie o wschodzie Polski. Cieszę się, ze Ci sie podoba to co piszę...staram się, nie zanudzać dużą ilościa informacji.
UsuńTo chyba jedyna zaleta obecności kościoła w tym kraju - figury świętych, architektura, krzyże. Piękne obiekty, nawet jak brzydkie.
OdpowiedzUsuńNigdy nie potrafiłam tak podróżować - powoli, zatrzymując się i tu, i tam...
Podziwiam wszystko, zdjęcia, opisy i skrupulatność kronikarską.I czekam na dalsze kroniki :-)
Dla mnie jedyna ...a dla innych pewnie jeszcze sa inne zalety.
UsuńJA bardzo lubię po drodze zatrzymywac się i szperać , lubie rozmawiać z ludźmi.
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za miłe słowa.
Fajna wycieczka, choć o poranku ten ktoś we mgle mógłby nieźle przestraszyć...
OdpowiedzUsuńTroche się zaniepokoiłam. ale dzielnie pomaszerowałam dalej. Gdybym zobaczyła te wędki to tem niepokój by się nie pojawił.
UsuńJak to dobrze, że robisz tyle fotografii - można się zachwycać i zachwycać. Szczególnie wstawaniem dnia. Koniecznie trzeba tam będzie pojechać o innej porze roku, by porównać czy jest tam tak urokliwie.
OdpowiedzUsuńŚlady łosią są, to i łosia kiedyś uda się spotkać - na pewno.
No pstrykam i pstrykam, a potem mi jest trudno wybrać. Tam trzeba będzie się jeszcze wybrać, w jakimś innym terminie, albo wcześnie na wiosnę albo na jesień.
UsuńŁoś...no pewnie kiedyś go spotkamy.
Tyle jest uroku we wschodnich Kresach.
UsuńA zachód nie odkryłyśmy jeszcze..
UsuńZdjęcia we mgle są cudne:)))w ogóle bardzo tam ładnie:))Pozdrawiam serdecznie i miłego tygodnia życzę:))
OdpowiedzUsuńMgła jest fotogeniczna! pozdrawiam serdecznie też!
UsuńWszystkie zdjęcia są piękne, a te z mgłą magiczne.
OdpowiedzUsuńPostać w okularach to ojciec Maksymilian Kolbe.
Jak następnym razem będziesz odwiedzać Hankę Bielicką, koniecznie zajrzyj do mnie. To rzut beretem i strzał z łuku:)
Tak to Maksymilian Kolbe.
UsuńPopatrzyłam na mapę, rzeczywiście byłyśmy niedaleko..następnym razem przyjedziemy na kawę!!
Pozdrawiam całą rodzinkę niezmiennie.
La escapada me ha parecido preciosa, bonitos los paisajes al amanecer. Besos.
OdpowiedzUsuńGracias Teresa! dentro de poco salgo otra vez! abrazos
UsuńZachwyciłam się Twoimi zdjęciami- obrazami. Niesamowite. Szczególnie te udające grafiki. I jest takie zdjęcie, jak impresjonistyczny obraz. Drzewo w zamglonym błękicie odbijające się w wodzie. Masz oko i rękę do fotek. A w jakiej miejscowości jest leśniczówka z agroturystyką, z której korzystałaś? Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa takie widoki jak te we mgle jestem bardzp łasa, poza tym mgła to zjawisko bardzo zmienne, krajobraz co chwilę wygląda inaczej, co dodatkowo mnie trzyma w takich miejscach.
UsuńAgroturystyka to Leśna Polana w Olszowej Drodze zjeżdża się z Drogi Carskiej
pozdrawiam
Prawdziwa z Ciebie Panienka z bagienka :). Zdjęcia przepiękne, z wielką chęcią teleportowałabym się w tamte rejony, nawet o tak nieludzko wczesnej porze żeby móc podziwiać zamglony świt. Takie powitanie dnia ma w sobie magię i wielką moc, tak jak i przyroda. Pisząc ten komentarz co chwilę przewijam do tych mglistych zdjęć bo są tak cudne, że nie można oderwać od nich wzroku. Piękne, piękne, piękne!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przeserdecznie i życzę fajnego czwartku i jeszcze fajniejszej reszty tygodnia.
Nieludzkie pory? ja je lubię ale za to o 21 już jestem poza zasięgiem, nie do życia.
UsuńOj cieszę się, ze Ci się spodobały moje zdjęcia. Weekend zapowiada się upalny ale będzie fajny pewnie. A w przyszłym tygodniu Bialowieża!
sciskam!
Białowieża!!! Cuuuuuuudnie! Już się cieszę na relację i zdjęcia. Pieknego wyjazdu i wielu niezapomnianych chwil.
UsuńTa Biebrza to faktycznie jest zaczarowana :-))
OdpowiedzUsuńI te czary na Ciebie rzuciła!!!
:-)
Takie ładne miejsce to nie dziwota, ze czary działają! pozdrawiam Stokrotko!
UsuńWitaj Grażynko, ale długą wycieczkę nam pokazałaś i mimo ,że ostatnie zdjęcia były ciepłe i spokojne , w pamięci zostają te pierwsze zamglone , ukrywające jakąś tajemnicę. O 4 rano ? Podziwiam odwagę Grażynko:)) Bardzo podoba mi się zdjęcie właśnie z rybakiem , który Cię trochę wystraszył. Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńdluga ale bardzo miła.. o 4 rano? jestem jak skowronecek ale często kłądę sie spać o 8 ..więc osiem godzin snu..świetnie! cieszę się, ze znów się pojawiłaś w blogosferze...sciskam
UsuńNigdy mnie w tych miejscach nie było, podziwiam tylko widoki ze zdjęć
OdpowiedzUsuńTyle kupek? Co ten łoś jadł? ;)
Pozdrawiam
Trzeba się wybrac! w te miejsca.
UsuńŁosie jedzą zielska, trawy, liście, młode pędy...
pozdrawiam serdecznie
Lindas las fotos, las de la neblina me encantaron.
OdpowiedzUsuńOOoooo! Greta! que alegria verte aqui!! besos
UsuńCo za świat, że człowiek odczuwa niepokój na widok drugiego człowieka, zwłaszcza w jakimś oddalonym miejscu. Czasami pytają mnie znajomi, czy nie boję się przebywać sama w chatce, daleko od ludzi, bo zwierzęta, niedźwiedzie, wilki, żmije ... odpowiadam wtedy, że większy niepokój budzi pojawiający się człowiek z nieznanymi zamiarami niż zwierzęta:-) Zaszczepiłaś mnie nepomukami, zwracam teraz większą uwagę na mijane kapliczki:-) i na "deskale" Andrejkowa, znalazłam nowe, w Przemyślu o tematyce z czasów I wojny i w naszym ślicznym Pruchniku z dawnymi mieszkańcami. Prawdę mówiąc, liczyłam na te łosie, ale cóż, niech będzie i produkt końcowy, podobny do pozostawianego przez jelenie i sarny, i zające też:-) Mgły nad bagnami urocze, tajemnicze, trochę nierealne, baśniowe, natura w każdym wymiarze jest fascynująca; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJuż dawno nie widziałam tak cudownych zdjęć Grażynko. Gratuluje :)
OdpowiedzUsuńOjej! dziekuję! pozdrawiam serdecznie
UsuńCiekawy wpis
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten wpis
OdpowiedzUsuń