Parku Zdrojowego w Konstancinie Jeziornej ,
z Kabat, gdzie mieszkam mam tylko 10 km, zdarzało się, że wybierałam się tam na piechotę. Lubię ten park bardzo a tym razem chciałam zobaczyć czy jesień już się tam panoszy.
i nagle przede mną wiewiórka, w pyszczku smakowita zdobycz.
W końcu zakopała go w norce, na zimę...a ja cały czas ją obserwuję, nie odrywam oka z wizjera aparatu i ...nagle znalazła się w pobliżu muchomora, lubię taki nadmiar fotogenicznych obiektów w jednym kadrze.
Czekałam cierpliwie aż jej bieganina ustanie i zapozuje w muchomorkowej scenerii, ale ona latała jak szalona..
Kaczuszka krzyżówka raczej obojętnie przyglądała się całej tej historii.
Pstrykam i pstrykam...
Ważka pałątka udaje, że jej nie ma, przysiadła na gałązce identycznego koloru i podobnej konstrukcji.
Przystojniak.
Gołębie czekają na ziarna rzucane przez spacerowiczów...obok jest dozownik, z którego za kilka złotych wylatuje golębie żarełko.
Rusałka pawik
Ta zajadała się żołędziami, część z nich chowała po kryjówkach.
Podoba mi się to, że duża jego część, szczególnie przy rzece Jeziorce, nie jest za bardzo poskramiana , ścieżynkami i zamontowanymi pomostami nad podmokłymi terenami można sobie maszerować. jest też część ładnie zagospodarowana, która zasługuje na miano parku zdrojowego, z alejkami, kawiarniami, tężnią, amfiteatrem ...w latach 2010- 2012 park zrewitalizowano, wyburzono brzydkie budynki uzdrowiska i na tym miejscu powstało nowoczesne centrum hydroterapii
Ale ja lubię się pałętać po tych dzikich terenach, zostawiając eleganckie aleje pozostałym spacerowiczom.
I lubię wzdłuż rzeki Jeziorki i nie zawsze po ścieżkach, wchodzę w porośnięte zielenią nabrzeże. Tam się wiele dzieje.
Wodę gęsto pokrywa rzęsa, kaczki mają uciechę.
Salimos al Parque de Konstancin, el día amaneció de buen tiempo, Konstancin, una localidad sumergida en una abundante vegetación, a la orilla del río Jeziorka es famosa por sus instituciones de salud destinadas a las terapias de enfermedades pulmonares y cardiológicas, aquí se encuentran famosos centros de la rehabilitación.
Lo tengo a 10 km de la casa.
Me gusta su parque, en los últimos años fue totalmente revitalizado. Tiene unas zonas sin mucha intervención humana, de vegetación al natural, con unos caminitos de tierra, unos puentes peatonales sobre humedales del río Jeziorka. Otra parte del parque es muy cuidada, con avenidas, cafeterias, torre de graduación donde los pacientes pueden respirar vapor rico en minerales terapéuticas.
Pero a mi me gusta la parte donde la naturaleza crece a lo salvaje..
Y asi es el sendero al lado del río...el reíno de aves y otros animalitos.
Predominan las aves acuáticas.
Oooo! jesień, chyba jednak jest..
Estoy en busca de otoño..aqui lo encuentro.
De repente apareció una ardilla, tiene nuez en la boca.
No pude quitar los ojos de ella. Se veía tan linda.
Ella tampoco quitaba su vista de mi, parecía dudar de mis buenas intenciones.
Finalmente decidió abastecerse para el invierno y enterrar la nuez bajo la tierra.
Mientras tanto yo apuntando la cámara sobre ella y de repente se me presentó una bonita toma, la ardilla se puso a lado de una oronja pintada, traté de captar esta imagen, pero fue imposible, la ardilla no dejaba de correr.
Esperpe pacientemente pero ella seguía corriendo sin parar como una loquita.
Finalmente se fue, decidi retratar un hongo solitario.
a wiewióra troche dalej, przyhamowała , na chwile. no trudno, i tak jest śliczna!
La ardilla se detuvo un poco mas allá... ahora si, posó para la fotografía... que lindo retrato.
zapozowała w kontrapoście... artystka!
Esa pose!
El pato anas me obervaba con cierta indiferencia.
De este árbol se adueño, un poco tímidamente, el otoño.
Na łączce przy brzegu zakwitły mniszki, przeżywają drugą wiosnę i wytropiły je rusałki pawiki, było ich całkiem dużo i wszystkie nowiuśkie jak spod igły.
Volvieron a florecer, como si fuera la primavera , los dientes de león y en seguida fueron descubiertos por unas coloridas mariposas .
bo jak nie pstrykać.
Tomo fotos, una tras otra, sin parar.
La libélula se camufló muy bien , se posó sobre la ramita del mismo color que ella y de parecida estructura.
Kaczek w Konstancinie jest multum.
El Psrque de Konstancin es un paraiso para las aves acuáticas
Park jest bardzo przyjazny psiakom.
Y es ideal spara los perros traidos aqui por sus propietarios.
Un galán.
Las palomas en espera de sus semillas preferidas.
en face
Esta permitió que le tomara la foto
de frente
i z profilu.
y de perfil
Doszłam do tężni...solankowe opary mają wielu zwolenników.
La torre de graduación... en su vecindad se ubican unos cuantos interesados de respirar los saludables vapores cargados de minerales.
Aleje parku zdrojowego.
Las avenidas del parque
Nowoczesne centrum hydroterapii z ładną restauracją.
El moderno centro de hidroterapia con un lindo restaurante..
Wybieram jednak dzikie tereny nad rzeką.
Pero yo prefiero los espacios al natural.
Kończe spacer przy rabatce, którą znam i wiem, że werbena patagońska, którą tam posiano na pewno zwabiła motyle, i nie zawiodłam się.
Jest...
bielinek kapustnik
Finalizé el paseo dirigiendome al sitio donde crecen las plantas de la verbenas, preferidas de las mariposas. y allí los encontré...
La mariposa de la col
Rusałka admirał
La vanesa de los cardos
La mariposa pavo real
a na pożegnanie wiewiórka
y me despido de la ardilla
Gustaba de las bellotas.
Por ahora el otoño no se adueño del parque, habrá que regresar cuando todo se torne amarillo, rojo y marrón.
Pozdrawiam y saludos
O, miałaś równie smakowitą ucztę fotograficzną jak i ja i też pięknie umiesz się cieszyć z takich okazji :)
OdpowiedzUsuńWiewiórki to rude błyskawice, skubane, i mało przewidywalne na dodatek, na twoich zdjęciach wspaniale to widać.
Jesieni jeszcze mało w tym październiku, tak jak i u nas, a grzybki na pniaczkach, podobne do moich.
TAk! chyba rownoczesnie bylysmy w zieleniach i rownie entuzjastycznie klikalysmy aparatem jak nawiedzone. A tych grzybkow niejadalnych jest duzo, ostaly sie, bo ich nikt nie zbiera i dobrze bo stanowia uczte dla oczu.
UsuńOjej, co za uczta dla oczu. Piękna sesja wiewiórki i motyli. Jestem pełna podziwu, jak pięknie potrafisz złapać aparatem takie ruchliwe stworzenia.
OdpowiedzUsuńFaktycznie jeszcze tak bardzo jesieni nie widać, ale już powietrze inaczej pachnie, kasztany są i dużo liści opada, ale uschniętych inaczej.
A tymi ruchliwymi stworzenia u mnie coraz trudniej, musze sobie kupic monopod wtedy unieruchomie szybko aparat, wystarczy, ze zwierzatka sie ruszaja przynajmniej reka nie bedzie drzala. Ale te zdjecia z ruchem tez sa fajne.
UsuńKasztany w Konstancienie tez spadaly z drzewa, takie brazowe i blyszczace, dzieci mialy ubaw.
Umówilyście sie chyba z Mariją ż, obie bylyscie na pieknych spacerach i obie zrobilyscie śliczne zdjecia. Grazyno, wiewiórki są niezwykle szybkie, świetne pozy uchwyciłaś!
OdpowiedzUsuńTak to wyglada, ponioslo nas razem w zielen tylko nie w te same miejsca, ale patrzenie na swiat podobne. NA wiewiorki moge patrzec godzinami, sa takie zabawne. Pozdrawiam
UsuńWybierasz wspaniałe miejsce na spacer:))a twoje zdjęcia są niesamowite:)))bardzo lubię tu zaglądać:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńO jak sie ciesze Reniu! lubie ladne miejsca a kto je nie lubi sie pytam. Tylko ten covid mnie oniesmiela. Pojechalabym gdzies. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńWiewióra na dwóch zdjęciach ma pozycję i mine taką, jakby Ci miała ochotę przyłożyć. Za brak orzeszka :)
OdpowiedzUsuńAle ma chyba ten nepomukowy kontrapost, ciezar ciala opiera na jednej lapce, moze z takiej pozycji chciala sie zamachnac. Ale przebaczam jej, sliczna byla. A w domu mam cala miseczke orzechow i ciagle zapominam je ze soba zabrac do parku. NAstepnym razem! a sa to orzeszki, ktore kupilismy w tamtym roku na jarmarku w KAzimierzu, z Toba tam bylismy, pamietasz?
UsuńKontrapost nepomukowy wielce udany, a o orzeszkach pamiętaj następnym razem. Koniecznie.
Usuń:-)
Usuńto by bylo parzyscie....
Zauważyłam jesień w niedzielę, jak zawiał wiatr i rzuciło listowiem; te liście to jeszcze nie jesienny opad, a raczej osłabienie po okropnie mokrym lecie:-) rzęsa w rzeczułce przypomina mi moją w akwarium, mnoży się na potęgę, a zawlokłam ją z jakąś kupioną roślinką, no i teraz muszę co jakiś czas sitkiem wybierać gruby kożuch; nie mam kaczek w akwarium:-) też wolę naturalne plenery, te ucywilizowane mnie nijak nie przyciągają, no chyba, że stare lub wręcz starożytne:-) wiewiórka słodziutka, są bardzo aktywne przed zimą ... kiedyś ratowałam taką malutką, jednak nie przeżyła, bo miała wewnętrzne obrażenia, wet też nie pomógł, ale zawisła nad całą rodziną groźba bolesnych szczepień, gdyby okazało się, że jest zarażona wścieklizną; na szczęście nie była:-) pojechałabym do sanatorium, wymasowaliby m bolące krzyże, i naparowałabym się solankami:-) ostała mi się na grządce jedyna werbena patagońska, resztę wyplewiłam skutecznie wiosną, zapomniawszy o tym, że sieje się sama ładnie; serdeczności ślę z Pogórza, świta, będzie ładny dzień:-)
OdpowiedzUsuńŚwita bedzie ladny dzien! kojace slowa i na dodatek swita na Pogorzu! Tez bym chciala gdzies w jakiejs chatce ogladac poranki, a tu trzeba siedziec w Warszawie. A moglabym do chatki na Podlasiu , ale nie moge teraz jechac.
UsuńSanatorium w jakims gorskim miejscu tez mogloby byc. Chociaz teraz z covidem to moze jednak nie.
Werbena patagonska wabi owady jak zadna inna roslinka, trzeba ja siac! W przyszlym roku zrobie to na dzialce u brata.
Poczekamy jeszcze na kolorowa jesien, chyba w tym roku bedzie pozniej. Sciskam serdecznie
Przepiękna sesja zdjęciowa Grażynko.
OdpowiedzUsuńAle wybieram wiewiórki bo one są najwdzięczniejsze.
I ja muszę się wybrać do Konstancina - ostatnio byłam pól roku przed tym zanim tekst o Konstancinie umieściłam w książce.
Serdeczności jesienne, kolorowe i ciągle słoneczne dla Ciebie :-)
BArdzo sie ciesze, kiedy moje zdjecia sie podobaja, ja je uwielbiam robic a potem lubie kiedy sie podobaja. MNie tez ta wiewiorka urzekla i zatrzymala w czasie spaceru na dluzszy czas.
UsuńWybierz sie do Konstancina, ktore nazwalas Polskie Beverly Hills, nie wiem czy juz widzialas jak zostal wypieszczony, warto zobaczyc, przespacerowac sie po kladkach, alejkach, nie wiem kiedy ostatnio tam bylas...Przeczytalam jeszcze raz Twoj tekst, jest absolutnie piekny! i bardzo ciekawy...pozdrawiam serdecznie
Miło jest tak pochodzić po leśnych a nawet parkowych ostępach. Tyle się tam dzieje, tyle można sfotografować, piękny to czas. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBArdzo milo..ja uwielbiam, teraz jestem troche uwieziona, bo jednak komunikacja w czasach pademii wzbudza pewne obawy. Ale wybiore sie teraz z inspekcja do parku wilanowskiego. Ciagle mam wrazenie,ze dobra pogoda sie konczy. Pozdrawiam serdecznie
UsuńHa, w Konstancinie to nie byłam chyba ze sto lat;)Śliczne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMamy w pobliżu nieduży stawik,więc kaczuchy sobie pooglądam na bieżąco.Ptaki i wiewióry fajnie wyglądają na strategicznych pozycjach na drzewach.
U mnie często sója monitoruje teren z wierzchołka sosny,nie wiedziałam,że one są drapieżne.Kiedyś wypatrzyła wróbla pijącego z psiej miski,w mgnieniu oka napadła biedaka i fruuu uleciała z łupem.
No nie wiedzialam, ze sojka potrafi poradzic sobie z wroblem, myslalam ze moze z pisklaczkami wykradzionymi z gniazd ale dorosly wrobel? hoho...to rzeczywiscie drapieznik, Przyroda to nieskonczenie duze zrodlo niespodzianek, uwielbiam ja obserwowac. Coraz bardziej wole taki sposob na spedzanie czasu niz jakiekolwiek inne. Dla mnie to sposob na wyciszenie sie, na relaks. No moze takze podroze..pozdrawiam serdecznie
UsuńSójki są wredne! napadła taka jedna rozbójniczka na gniazdo kosów, nie pomógł rozpaczliwy krzyk pani kosowej, dopiero nasze klaskanie spłoszyło ją; zdążyła zabić uderzeniem dzioba dwa pisklaki, jeden ocalał; zabrakło 1-2 dni, żeby wyleciały z gniazda; ładne to-to, a wredne ... czasami jak ludzie:-)
UsuńSa ladne, masz racje, te piorka z niebieskim szlaczkiem, ale wredne jk wodac, ale nie tylko one kiedys widzialam wrone jak dorwala sie do pisklaczkow cudzych i rozszarpala je polykajac jako smaczny kasek. TAka jest natura, nalezaloby zmusic je do wegetarianizmu..hahaha
UsuńAch, te wiewiorki....i wazka! I cala reszta ptastwa dzikiego (I mniej dzikiego). Wszystko w jesiennych kolorach, melancholijne wielce. a propos melanchloii...jak tam randki z Tadeuszem?
OdpowiedzUsuńp.s. u nas wrobelki nigdy pojedynczo nie jedza i nie pija, jakies musza stac na swiecy. U nas sroki zabily dzieciola. Nie wiem, czy to byl rodzic broniacy dziecka, czy dziecko, bo dwa zostaly...wiem, bo oba przylatywaly razem mniej wiecej.
Te kolory dopiero zaczynaja byc jesienne, juz dzisiaj jest bardziej zolto-czerwono-brazowo..wczoraj bylam w parku w Wilanowie, juz bylo jesiennie, ale jeszcze nie calkowicie.
UsuńRandki z Tadeuszem...eh...stres stres stres. Chyba zadzwonie do Ciebie przez whatsapp.
Sroki tez sa okrutne, jezeli chodzi o drapieznosc..no coz taki swiat.
Dzwon, siedze w domu, hrehrehehr, jeszcze tylko 10 dni obowiazku ;)
UsuńZadzwonie...
UsuńWielokrotnie powtarzam, że mieszkanie w pobliżu jakichkolwiek terenów zielonych to wielkie bogactwo i przywilej. Matka natura hojnie obdarza nas możliwością zachwycania się a Ty umiesz to docenić i złapać w kadr.
OdpowiedzUsuńWszystkie pokazane przez Ciebie przyrodnicze cuda są zachwycające ale to jednak wiewiórka skradła dzisiaj moje serce. Jest przeurocza i wcale się nie dziwię, że stała się bohaterką Twojej fotograficznej sesji. Też bym ją podglądała :)
Zgadzam sie co do wiewiorki, patrzylam i patrzylam i mialam ubaw. Byla taka smieszna. Cudownie jest podgladac nature a ja na szczescie mam gdzie ja obserwowac. Tam gdzie sie urodzilam mialam do dyspozycji 20 ha park i jako dzieci, ja i moi bracia calymi dniami znikalismy w chaszczach. To nam zostalo do dzis i coraz bardziej w nas sie odzywa. Sciskam Cie serdecznie
UsuńKlimatycznie i życie tam kwitnie. Zwierzęta i ptaki dobrze się mają. Nie dziwię się że wybierasz bardziej dzikie miejsca. Werbenę patagońską mam na balkonie i też sesję z motylami miałam nie raz.
OdpowiedzUsuńDla mnie najwieksza atrakcja sa wlasnie zwierzeta, a one raczej lubie byc dalej od ludzkieg gwaru.
UsuńWerbena patagonska jest niezawodna.
Te quedaron maravillosas las fotografías de la ardilla, se ve muy linda. Todo está precioso, me ha gustado mucho. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńEsta ardilla fue tan comica, pase un rato viendola...abrazo
UsuńZastanawiałam się kiedyś skąd w moim ogrodzie łupinki po orzechach włoskich, po jakimś czasie uświadomiłam sobie, że to sprawka wiewiórek, których u siebie nie widziałam. Kiedy przynoszą te przysmaki z odległej o jakieś 100 metrów opuszczonej parceli, na której rośnie ogromny orzech i kiedy je konsumują? Łupinki odnajduję najczęściej wiosną...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Sympatyczne zwierzatka te wiewiorki, niech sobie te orzeszki jedza,...bardzo je lubie obserwowac...pozdrawiam !!
UsuńCześć Grażyno :) Przepiękne zdjęcia - jak zawsze, ale ta wiewiórka przecudna - ona po prostu pozowała do Twojego aparatu! Mógłbym taką przygarnąć na strych ;-)
OdpowiedzUsuńczesc! na strych? ja do salonu....
UsuńAle one chyba wolą strych ;-)
Usuń