Ciąg dalszy naszej podróży do Skandynawii w czerwcu 2019, opisanej w czterech postach
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/w-strone-norwegiihacia-noruega.html
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/drugi-dzien-nad-sognefjordensegundo-dia.html
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/skansen-i-lodowiec-norwegiael-museo.html
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/najstarszy-stavkirke-i-tu-chciaabym.html
Z Norwegii zdecydowaliśmy się jechać do Kopenhagi, przez Szwecję. Rankiem, jeszcze w Luster, pobiegłam nad fiord ...bylo inaczej, inaczej jak w poprzednie dni, chmury zalegały nisko, inaczej ale także pięknie.
Es el relato de viaje a Scandinavia que hice en junio del año pasado con mis hermanos ,
la continuación de los cuatro post que publiqué hace ya algún tiempo..
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/w-strone-norwegiihacia-noruega.html
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/drugi-dzien-nad-sognefjordensegundo-dia.html
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/skansen-i-lodowiec-norwegiael-museo.html
https://i-tu-i-tam.blogspot.com/2020/04/najstarszy-stavkirke-i-tu-chciaabym.html
De Noruega decidimos llegar a Dinamarca pasando por Suecia.
Por la mañana me levanté y corrí a la orilla del fiordo para despedirme de Luster ...
este dia fue diferente, nubes bajos, ni un rayito de sol, poca luz pero la vista aunque diferente, seguía encantadora y hermosa.
Quise retener en mi memoria estas vistas, no se cuando podré volver a Noruega.
To zdjęcie oddaje to co widziałam, pejzaż i jego odbicie w wodzie stworzyło bardzo ciekawą kompozycję ułudy z rzeczywistością.
Y llegó el tiempo de partir, cámara en mano traté de tomar las fotos del carro en movimiento.
La primera foto resultó muy interesante, una bella composición de lo real e irreal.
W tym dniu czekało nas 650 km trasy z norweskiego Luster do Goteborga w Szwecji...tam zarezerwowaliśmy hotel.
Este día nos esperó un trayecto de 650 km desde Luster en Noruega hasta Gotemburgo en Suecia. En Gotemburgo reservamos el hotel.
Cmentarz po drodze, inny niż polski.
Un cementerio noruego diferente de los nuestros, en Polonia.
Czas kwitnących kasztanowców, było to 20 czerwca.
El castaño , en junio es tiempo de su floración.
Llegamos a Oslo que tratamos rápidamente dejar del lado, tuvimos miedo que al entrar a la ciudad no será fácil salirse de su laberinto de calles.
Pasamos por este puente moderno, fue en algún lugar entre Oslo y Gotemburgo.
Już w Goteborgu, mimo nawigacji, bardzo się zaplątaliśmy, najpierw na autostradzie a potem w uliczkach i nie było sposobu by z tego galimatiasu się wyplątać. Zdesperowani stanęliśmy przy stacji benzynowej. Zasięgnęliśmy języka u taksówkarza...było... "w prawo, w lewo, rondo, skrzyżowanie, druga w lewo, prosto" etc...nieee...widział w naszych oczach jeszcze większe zagubienie i panikę. Zrezygnował, wsiadł do swojej taksówki i kazał jechać za sobą... co za ulga! jak dobrze jechać bezmyślnie starając się tylko by go nie zgubić z oczu, podziękowaliśmy wylewnie, zapytaliśmy ile jestesmy winni za kurs. wyciągnął rękę na pożegnanie i powiedział...jestem Serbem i od Słowian nie biorę...
Nasz hotel, Priorytet Serneke Arena. okazał się strzałem w dziesiątkę, wyklikaliśmy go w internecie bo byl w bardzo dostępnej cenie , okazał się bez zarzutu, mieści się największym w krajach nordyckich kompleksie sportowym, gdzie znajduje się wszystko co sportowcy potrzebują, pod jego dachem był: stadion futbolowy naturalnych rozmiarów, basen, sale gimnastyczne, siłownia, przychodnia rehabilitacyjna, 1.2 km toru narciarskiego, sklep sportowy..no i hotel i restauracja. Ya estando en Gotemburgo, aún guiados por la navegación, nos perdimos ...desesperados nos paramos en una bomba de gasolina y pedimos ayuda de un taxista , amablemente trato de indicarnos el camino al hotel pero eso de... a la derecha, a la izquierda, redoma, segunda salida, el cruce, derecho etc... fue por encima de nuestra posibilidad de captación, el hombre resignado entró a su carro y nos indicó que nos llevaría al sitio, solo quedó seguirlo Uy! que alivio! ya en el sitio le dimos muy efusivamente las gracias y preguntamos por el precio del viaje , nos despidió con apretón de manos y dijo..soy serbio y a los polacos, hermanos eslavos, no cobro!! Poco faltaba para darle un beso por esta declaración.
El hotel, Priorytet Serneke Arena, resultó un acierto total, económico y muy bueno, funcionando en un enorme complejo deportivo, el mas grande de los países escandinavos, donde bajo el techo hay todo lo que los deportistas necesitan...estadio de fútbol , piscinas, gimnasios, clínica de rehabilitacion , la pista para ski de 1,2 km , tienda deportiva, etc ... y el hotel con buen restaurante.
Na drugi dzień, po niezwykle obfitym śniadaniu, które było w cenie hotelu, wyruszyliśmy w stronę Danii, a był to dzień Midsommar przypadający zawsze na końcówkę czerwca a dokładnie w weekend najbliższy nocy świętojańskiej. W Szwecji obchodzony bardzo tradycyjnie, ślicznie wyglądały dziewczyny w wiankach na głowie.
Dobrnęliśmy do Koge..bo tam wymyśliliśmy sobie nocleg, to 40 km od Kopenhagi, doszliśmy do wniosku, że może będzie taniej. I znowu był to strzał w dziesiątkę. w airbnb znaleźliśmy apartament u przemiłej pani, która oddawała do dyspozycji górę swego domku. Można było używać jej kuchnię na parterze i ogród, jeżeli chcielibyśmy jadać na świeżym powietrzu...chcieliśmy.
i popędziliśmy do miasta, zostało jeszcze całkiem dużo czasu by przejść się po Koge.
Po drodze ceglany kościół św. Mikołaja, późnogotycki z czternastego wieku, o charakterze obronnym a jego wieża dodatkowo pełniła rolę latarni morskiej.
Jeszcze poszliśmy w stronę morskiego wybrzeża, ale dojście okazało się tak zagmatwane, że zrezygnowaliśmy. Zmęczenie nas pokonało.
El otro día, después de un desayuno, un verdadero banquete incluido al precio del hotel, partimos a Dinamarca, nos paramos en un centro comercial sueco para gastar las últimas coronas, fue el dia de Midsommar, la fiesta muy celebrada en este país en la Víspera de San Juan. Las mujeres caminaban llevando las coronas de flores en el cabello, que hermosura!
A to nasze mieszkanie, w ładnym duńskim stylu...byliśmy zachwyceni .
Llegamos a a ciudad de Koge, distanciada de Copenhague 40 km , aqui reservamos a través de airbnb un alojamiento, la propietaria de la casa entregaba a los huéspedes su segundo piso , bien diseñado en estilo muy danés. Pudimos utilizar la cocina y el jardín. si nos apetecía comer al aire libre. .
A to kuchnia, nowoczesność na ścianach, mnie się spodobała bardzo.
La cocina, moderna con interesantes cuadros en las paredes.
Mój brat zadomowił się od razu w tej ładnej kuchni.
Mi hermano enseguida se adueñó de ella.
Czy widać ten obraz? fajny, eteryczny , mglisty sama nie wiem jak go określić...mnie zachwycił.
Me llamó la atención este cuadro, delicado, transparente, fuera de serie..
Salon Pani domu, o dziwo, o tradycyjnym wystroju, z wyjściem do ogrodu.
La sala sorprendemente lucia estilo muy tradicional.
Jej gabinet i zarazem warsztat.
El taller de la propietaria.
Przejście do ogrodu.
Pase al jardin.
Przygotowaliśmy sobie smaczny posiłek, oczywiście w ogrodzie, w Szwecji, przed jej opuszczeniem, weszliśmy do marketu i skrupulatnie wydaliśmy do ostatniej korony wszystko co mieliśmy w kieszeniach i portmonetkach, starczyło na kilka szwedzkich smakowitości.
Preparamos una merienda y la disfrutamos en el jardín.
Y después corrimos a la ciudad, quedaba algo de tiempo para conocerla.
La calle Norregade nos condujo a la plaza central de la ciudad. ..Koge Torv.
Una calle muy atractiva con unas casas típicas , muy antiguas, con madera intercalada en sus muros.
Pasamos al lado de la iglesia de San Nicolás de estilo gótico tardío del siglo XIV, en el pasado desempeñaba el papel defensivo en tiempos de conflictos y en los tiempos de paz su torre funcionaba como faro para los barcos que navegaban en las aguas cercanas al Kobe.
La plaza mayor Koge Torv, en su centro el monumento del rey Federico VII.
Plac otaczają kamienice z podwórkami gdzie znajduje się ciekawa zabudowa szachulcowa i zakamarki kawiarniano -restauracyjne.
Rodean la plaza las casas típicas con los patios convertidos en sitios de encuentros y de comer.
Ciudad la atraviesa el río Koge A,
Quisimos llegar a la orilla del mar, pero fue tan complicado el laberinto de calles, que ya muy cansados desistimos y decidimos regresar.
Zwiedzam razem z Tobą te piękne miejsca i wielkie przestrzenie:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie ze jezdzisz ze mna...to moje podroze juz we wspomnienach. POzdrawiam serdecznie
UsuńMasz cudowne wspomnienia i jak dobrze, że się nimi z nami dzielisz!
OdpowiedzUsuńTe 2 wieże w Koge, jedna ceglana wygląda na wieżę ciśnień, a ta czarna to był wiatrak?
Fajowskie mieszkanko udało wam się wynająć i ten bukiet z makówek.
Na tym drzewie to były prace dziecięce?
O tak, podroze z bracmi naleza do wielkiej przyjemnosci, w tym roku tez mielismy wyjechac ale pandemia uniemozliwila te , juz u nas, tradycje. Wiec wracam w wspomnieniach, bylo jeszcze kilka takich wypraw, ktore nie opisalam, Skoro trza siedziec w domu to moze sie tym zajme.
UsuńTAk na drzewoe to byly prace, ktore wygladaly na wykonane przez dzieci.
Bukiet z makowek jest do skopiowania.
W czasie podrozy skandynawskiej mielismy szczescie do wszystkich miejsc noclegowych...a bylo ich 5!
Tak to wiatrak...sliczniutki.
Wszystko ładne i interesujące, mnie jak zwykle zachwyciły zakamarki i podwórka. Jak dobrze, że udała Wam się ta podróż, tyle pięknych miejsc do zobaczenia. Zdjęcie pejzażu odbitego w wodzie wymiata.
OdpowiedzUsuńNo..chodzenie po zakamarkach to fascynujace zajecie, ja uwielbam.
UsuńTez mi sie podoba to odbicie w wodzie, taki niebanalny obraz powatal.
Można się zachwycić, ciągle Skandynawia w planach, ale gdy tegoroczne plany się posypały jak domek z kart trudno mówić o konkretach. Na razie cieszę się oglądaniem i spacerem wirtualnym. Serdecznie pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńKiedys Skandynawie poznasz, piekna jest , mnie sie bardzo podoba i chyba moglabym tam pomieszkac...Niestety dla mnie zrobila sie droga, gdyby nie krach polityczny i ekonomiczny Wenezueli to moze bym mogla. ALe stalo sie tak jak sie stalo...wiec tylko taki wypad, w ktorym liczylam kazdy grosz a samochod wypchany byl polskim jedzeniem jest mozliwy, ale nie narzekam, takie podrozowanie tez ma swoj urok.
UsuńPandemia kiedys sie skonczy i bedziesz mogl wyruszyc na polnoc.
Wiele wątków aż nie wiem czym się zachwycać. Podróż bogata w niespodzianki i smaczki. Miło spotykać bezinteresownych życzliwych ludzi w podróży. Mieszkanie minimalistyczne a ładne. Zielone makówki zwróciły i moją uwagę.
OdpowiedzUsuńW ciagu 10 dni chcielismy zwiedzic jak najwiecej, stad tyleprzeroznych miejsc, chlonelismy wszystko co mozna bylo chlonac, caly czas prowwadzil samochod jeden z nas, mlodszy brat, kroey ma problemy z kregoslupem, ale byl dzielny, wrocila bardzo zmeczony ale wszyscy bylismy szczesliwi. Nie wiem czy bedziemy mieli okazje na powrot w tamte strony, podejrzewam ,ze nie.
UsuńWiec nie tracilismy czasu. Pozdrwiam.
A co to za dziwne metalowe ustrojstwo w salonie tego duńskiego domu, w którym się zatrzymaliście? Wiszący kominek?
OdpowiedzUsuńChodzi Ci o to cos w rodzaju kozy? to koza do ogrzewania pomieszczenia. Fajna! niezwykla ...
UsuńAha, koza :)
UsuńŁadny wianek miała dziewczyna, sfotografowana przez Ciebie. Piękne zdjęcie mostu, wiatraka, ale przede wszystkim ułuda robi wrażenie. Dobrze, że znalazłaś samozaparcie w sobie, aby wrócić do podróży sprzed roku.
OdpowiedzUsuńBylo duzo dziewczyn w pieknych wiankach ale balam sie tak bezczelnie robic zdjecia...nie wiem jak Szwedki reaguja na taki proceder. A byly takie sliczne1
UsuńSamozaparlam sie...a mam zaleglosci , ze hej!!! moze pandemia mi pomoze w uporzadkowaniu wspomnien.
Wszystko mnie dzisiaj zachwyciło! I krajobrazy, i domy w kratkę ( które uwielbiam ) i Wasze przytulne i klimatyczne lokum. Marzę o tym, żeby zobaczyć fiordy i dzikie krajobrazy Skandynawii.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała reakcja serbskiego taksówkarza na Waszą chęć zapłaty bo wiesz co? Coś podobnego usłyszeliśmy od właściciela jednego ze sklepików z pamiątkami w Pradze do którego wbiegliśmy chroniąc się przed deszczem. Chcieliśmy kupić peleryny ale tak się rozpadało, że zaczęliśmy się rozglądać i w rezultacie wybierać pamiątki. Szybko podszedł do nas właściciel i zaczął pogawędkę a na koniec peleryny dostaliśmy w prezencie :).
Z chęcią zgubiłabym się teraz w uliczkach Koge Torv, bardzo mi się podoba to miasteczko.
To sie ciesze! masz podobny sposob na poznawanie swiata i podobne patrzenie. I to jest fajne.
UsuńSiedze w domu i strasznie juz mi sie chce gdzies wyruszyc a tu codziennie strasza nowymi zachorowaniami, na pewno za granice sie nie wybiore ale moze gdzies w jakas Puszcze Bialowieska, gdzie nie ma wirusa (??)
TAkie mile zdarzenia w podrozy ,gdzie ludzie okazuja sobie serdecznosc wzruszaja. Mialam kilka takich niespodzianek, pozostaja na zawsze w pamieci.
Ja do Norwegii wrocilabym jak na skrzydlach, ale chcialabym bardziej na polnoc . Norwegia jest zdecydowanie w moim guscie.
Odbicie w wodzie na czwartym zdjęciu rewelacyjne.
OdpowiedzUsuńPozostałe fotki podzieliłabym na dwie grupy, pierwsza z surowym, nieco ponurym ale jakże pięknym krajobrazem, druga kolorowa, radosna...
Miejsca noclegowe to także dobry wybór.
Świetna wycieczka :)
Pozdrawiam serdecznie :)
To odbicie wyszlo niezle, mimo, ze zdjecie zrobione z pedzacego samochodu. Ciekawy byl ten krajobraz na brzegu jeziora i z odbiciem stworzyla sie ciekawa kompozycja. Z noclegami mielismy szczescie poczawszy od promu, potem w Szwcji, w Luter domek kryty darnia i chlopiec, z Opolszczyzny, ktory tym rządzil i pozwolil nam wybrac domek taki jaki nam najbardziej odpowiadal i wszystko w przystepnej cenie. Siedze sobie w domu bo pandemia i wspominam. Pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzewijam sobie, przewijam, oglądam zdjęcia, podpatruję życie, ulice, budowle, nawet cmentarz mi się podoba, ledwie kamienna tablica znaczy miejsce pochówku, bez tych zdobnych katakumb, piwniczek, bunkrów, prostota we wszystkim; pokazałaś ogród w Koge, a w nim taką delikatną roślinę o czarnych liściach i bladoróżowych kwiatach; to czarny bez odmiany Black Lace, czarna koronka ... ładna nazwa i ładna roślina:-) podoba mi się kraj, pojechałabym:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTez lubie prostote, coraz bardziej.
UsuńTen czarny bez o ciemnych lisciach odkrylam niedawno i to w Rumunii, nie wiedzialam, ze istnieje taka jego odmiana. I rzeczywiscie wyglada jak czarna koronka.
Skandynawia jest godna zjechania wszerz i wzdluz...troche droga, ale mozna pokombinowac i do zrealizowania, a Ty i Twoj maz swietnie sobie radzicie w takich podrozach, czytam o nich na Twoim blogu. JUz sobie wyobrazam jaka bylabys szczesliwa w skandynawskich przestrzeniach. Pozdrawiam !!
Piękna podróż, zdjęcia fenomenalne, ja również uwielbiam Skandynawię. Byłam kilka razy i chętnie bym wróciła podobnie jak Ty, ale stypendium ZUS:))
OdpowiedzUsuńchyba mam za niskie.
Pozdrawiam Cię serdecznie.:))
Stypendium ZUSu ? fajnie zabrzmialo. No ale przy odrobinie fantazji mozna ekonmiczniej poszalec po Skandynawii.
UsuńTez pozdrawiam bardzo serdecznie.
Jak tam ladnie. I prosto (o prstote chodzi, nie o prostosc), nic nie przeladowane/udziwnione. Cos jest w tym minimalizmie i ascezie luteranskiej ;)) Musze nad tym popracowac, rhehrerhher
OdpowiedzUsuńBaaardzo mi sie podobalo zdjecie uludy realiow, czyli zamazane odbicie wsi w wodzie. Bardzo. Nigdy nie bylam w Danii, ciekawi mnie, wiec czekam na nastepny rozdzial wycieczki.
Jak stosunki z Tadeuszem?
JA tez staram sie nie przeladowywac mojego wnetrza, ale nie jest atwo, pierwszy dom w Caracas przeladowalam, juz przy andyjskim sie pilnowalam , ale on byl dosc duzy..a tutaj przestrzen mala wiec cokolwiek zageszcza a nie chce!!!
UsuńTadeuszek dziala i niewiele sobie robi z moich uwag i przestrachu w oczach. NAwet dzwonilam do niego w chwili paniki to uprzejmie mnie ukrocil slowami tymi..niech pani nie kombinuje...wiec przestalam kombinowac i sie poddaje. Przyszla kryska na matyska! Jeszcze jedna wizyta a potem bede leczyc rany do stycznia...mam nadzieje, ze do tego czasu nie bedzie konca swiata, a jak bedzie to juz wyleczone rany do niczego sie nie przydadza.
Taaaaa, leciutkiej raczki to on nie ma, ale - odpukac - zyje, nie lecze chwilowo ran, do lutego, kiedy bedzie druga i ostatnia faza tortur. Czy mu mowilas, ze mnie znasz, ja go polecilam, ale mialam nadzieje, ze Cie ulgowo potraktuje ;:) ?
UsuńW ramach odgracania dobralam sie do wloczek i materialow na serio i chce plakac.
Ma meska, zdecydowana reke! Pozdrowie go w poniedzialek, za tydzien od Ciebie! Jezeli dotre do kliniki po tych zakazach dla 70 latkow...
UsuńNie zazdroszcze Ci tego buszowania w zapasach wszystkiego, co sie nagromadzilo w domu w ciagu dziesiatek lat!
Geolog i arecheolog potrzebny mi od zaraz ;)
UsuńPiękne zdjęcia jak zawsze :) Na jednym z nich nawet stoi hybrydowa Toyota Yaris. Szkoda, że ten rynek w Koge taki cały w kostce...Ja lubię więcej zieleni i kwiatów/krzewów :) Pozdrowienia również od mamy Zosi :)
OdpowiedzUsuńTa jasnoszara? ale masz wyczulone oko na hybrydy yarisowe.
UsuńJAk zawsze dla mamy Zosi usciski!
Tak, ta jasnoszara Yariska to hybryda :) I jeszcze zapomniałem dodać że ten ogród koło domku bardzo piękny, chciałbym mieć taki kiedyś :)
UsuńKto by nie chcial, ja mialam i nie mam...tez bym chciala. A Tobie z calego serca takiego Ci zyczę.
UsuńJest tyle pięknych miejsc. Wspaniała wycieczka 🙂
OdpowiedzUsuńNo wlasnie tyle i wszystkie chcialoby sie zobaczyc...ehhh pozdrawiam serdecznie
UsuńHiciste un viaje maravilloso, me ha encantado verlo. Besos.
OdpowiedzUsuńMA hacen falta esos viajes, sera en el año que viene...besos y cuidate
UsuńZauroczył mnie ten domek w Koge. Ogród też piękny.
OdpowiedzUsuńByl jak dla nas, bez luksusow, przytulny i wygodny. Moglabym tam zamieszkac.
Usuń