Podróż na Suwalszczyznę planowałyśmy na marzec ale pandemia nas przestraszyła i zawiesiłyśmy wycieczkę, 4 miesiące później wyglądało na to, że oswoiłyśmy się z koronawirusem, decyzję nam ułatwił fakt, że Suwalszczyzna była i jest obszarem stosunkowo bezpiecznym, więc wyruszyłyśmy, tym razem w trzy. Jeszcze w marcu wysłałyśmy zaliczkę do pensjonatu. Pani Maria, właścicielka, obiecała, że kiedy się zdecydujemy wystarczy dać jej znać. Nasz sposób na podróżowanie w czasie zarazy jest prosty, zero korzystania z miejsc publicznych, tylko muzeum wchodzi w rachubę, tym bardziej, że w takich obiektach środki ostrożności są ekstremalne. Jedzenie na 5 dni załadowane zostało do samochodu, śniadania przygotowywałyśmy w pensjonacie, kanapeczki i termos z gorącą herbatą do samochodu, wieczorem odgrzewanie w kuchni pensjonatu przygotowanych jeszcze w domu obiadów ..
W drodze na Suwalszczyznę wymarzyłyśmy sobie wizytę w Biebrzańskim Parku Narodowym, Trasa prowadziła Carską Drogą więc zatrzymałyśmy się przy Długiej Luce...znajduje się tutaj kładka 400m długości w głąb torfowiska... doskonałe miejsce do obserwacji fauny i flory.. ale nie w południe, bo o tej porze tam dotarłyśmy. Naszym oczom, pokazała się bezkresna przestrzeń zieleni, nisko zarastającej bagna i torfowiska i nic poza tym. A gdzie łosie, lisy, gronostaje , jenoty, wilki...i ptaków całe mnóstwo...gdzie żurawie, bataliony, gęsi i inna drobnica a w niej wodniczka, rzadki bardzo ptaszek ? i roślin całe mnóstwo?
Roślinki były ale zwierzęta gdzieś się przyczaiły uciekając przed spiekotą. Podobno najlepiej zjawić się tutaj wczesnym świtem...hmmm..no trudno..
Popatrzyłyśmy na horyzont idealne horyzontalny...oddechy pełną piersią, buszowanie wzrokiem gdzieś daleko, łosia nie było ale było i tak dobrze.
El viaje al noreste polaco a una region llamada Suwalszczyzna hemos planificado para el marzo, pero la aparición de la epidemia de coronavirus nos obligó cambiar de idea, aún cuando ya reservamos la pensión, pero los propietarios nos prometieron que el dia que decidamos viajar el cuarto nos va esperar. Cuatro meses después ya acostumbradas un poco a la epidemia, con la comida para cinco días en el carro, salimos de viaje.
Por el camino quisimos conocer el mayor parque nacional polaco, Parque Nacional de Biebrza , entre sus límites se encuentran los bosques, prados, campos y humedales donde las plantas, las aves basicamente las acuaticas, innumerables mamiferos especialmente los alces y castores encontraron su muy favorable habitat.
Llegamos en mediodía y no fue esa la mejor hora, los animales buscaron el refugio huyendo de las altas temperaturas..asi que solo hicimos un paseo por los caminos- puentes de madera sobre los pantanos.
zdjęcie Artenki
Buscamos un poco de color entre tanto verde
pewnie parzydło...nie parzydło! specjalistka botaniczna a moja przyjaciółka Barbara słusznie twierdzi, że to wiązówka błotna!
Z nadzieją zatrzymałyśmy się 1.5 km dalej przy wejściu na wieżę widokową na Bagno Ławki... wdrapalysmy się na wieżę, panorama znacznie obszerniejsza niż na Luce bo z wysoka ale łosi nie było .
Nos adentramos al parque por otra entrada con un atractivo especial, una torre - mirador...desde las alturas abarcamos mucho mayor espacio, siempre con esperanza de ver a algun alce...pero no, defnitivamente el momento de observación no fue muy afortunado.
A falta de alces me dedique a las plantas...
Gdzieś na wysokości twierdzy w Osowcu przysiadłyśmy na posiłek...twierdzę zbagatelizowałyśmy, ja jestem bardzo pokojowo nastawiona do świata, nie lubię żadnych zmyśłnych, nie do zdobycia konstrukcji militarnych, Arte pewnie by ochoczo po tej twierdzy hulała. Zajęłam się bieganiem za czymś milszym dla oka.
En un lugar con bancos y mesa rodeado del bosque nos acomodamos para la merienda.
Wokół stołu, gdzie rozłożyłyśmy nasze kanapki fruwały motylki jak szalone.
Przeplatka aurinia
Fue un sitio muy especial, con muchas mariposas y libélulas.
Esta lleva nombre muy poético...La Doncella de Ondas Rojas...
La Libélula Flecha Roja...hembra carece de este color. De color rojo es el macho.
La Mariposa Limonera
Con las alas cerradas fue dificil su identificación .
Esperé pacientemente que abra sus alas.
Casi...se hace esperar
Por fin! es la mariposa Nacarada, hembra. Es bella.
Skoro nic z tej Biebrzy nam nie wyszło pojechałyśmy na spytki do Wiedzma Biebrzańskiej, wiedźma czyli ta, która wie, Agnieszka Zach wie wszystko o Biebrzy, Mieszka w Kuleszach .
Po drodze trafiła się nam ładna kapliczka NMP.
Para informarnos sobre cómo y cuándo visitar el Parque quisimos hablar con la persona que sabe todo sobre ese tema. Se llama Agnieszka Zach y vive en el pueblo Kulesze. Es la mejor guia del sitio.
Su casa no fue facil de ubicar. Primero vimos una capillita de Virgen María que nos pareció muy interesante.
"a tam..poznacie jej dom ma dużo klamotów w obejściu"
Finalmente preguntamos a alguien de la calle donde vive Agnieszka, dijo..."es una casa rodeada de muchos corotos."
No... jest to dom niezwykły jak niezwykła jest Agnieszka Zach. Bardzo polecam te dwa poniższe linki, przepiękne reportaże o Wiedźmie zrealizowane przez Alicję Grzechowiak
https://bialystok.tvp.pl/27895034/wiedzma
https://bialystok.tvp.pl/48360459/biebrzanski-park-narodowy-po-pozarze
Wiedźmy niestety nie było, poprowadziła w torfowiska grupę turystów. porozmawiałyśmy z jej córką, przemiłą dziewczyną. I tyle...ale wiemy, że nad Biebrzę trzeba wrócić, wczesną wiosną i przygotować się na wstawanie o 3... 4 nad ranem a wtedy wszystkie te cuda można będzie doświadczyć.
Y efectivamente, asi fue...pero Agnieszka no se encontraba, salió guiando a unos turistas por los humedales.
Hablamos con su hija que nos indicó que la mejor temporada para la visita es la temprana primavera y entonces estar preparados para las salidas al campo a las 3... 4 de la mañana.
A my..w drogę, do Posejnelów, gdzie czekała na nas gospodyni pensjonatu. W Janówku Arte miała jeszcze nepomuka do zaliczenia,
Ale zanim tam dotarłyśmy napatoczyła się śliczna kapliczka z Jezuskiem Frasobliwym godna obfotografowania.
Este día tuvimos que llegar al pueblo de Posejnele donde pensamos hospedarnos, Artenka, mi amiga, es fanática de las capillas de San Nepomuceno, tuvo en su plan visitar algunas por el camino.
La capilla de Cristo Pensativo nos apareció de repente...y fue fotografiada..
Al Nepomuceno lo encontramos en la capilla bastante grande de siglo XIX .
a w niej mocno zniszczona figura Jana Nepomucena.
Fue muy deteriorado.
El interior de la capilla.
Jarzebna Majątek..współczesna kapliczka z 2002 roku
Otra capilla, moderna, del siglo XXI
z wysmukłym nepomukiem
Con un inusual Santo, muy esbelto.
Na rozstajach dróg
En el cruce de carreteras
se encontraba un nido , con tres cigueñas pichones, ya creciditos, uno de ellos trató por primera vez prender el vuelo.
finalmente dejó de insistir.
Una casa deshabitada..con una ventana muy típica de la región
Do noclegu brakowało jeszcze dwóch nepomuków. Artenka nie zaprzepaści ani jednej okazji więc w Kuriance obejrzałyśmy słup ponepomukowy z datą 1832, kiedyś na nim stała kapliczka z św. Janem Nepomucenem. Słup pięknie wyrzeźbiony przez deszcze, słońce i czas...do niego przytwierdzono malusieńki krucyfiks, który robi wrażenie swoją kruchością w porównaniu z długowiecznym i dość potężnym słupem.
Para llegar a Posejnele faltaban todavia dos capillitas, en Kurianka hubo en el pasado una, quedó solo un poste con la fecha de 1832...alguien clavo en el un crucifijo , diminuto y frágil en comparación con la madera donde quedó fijado.
Una parada mas, Mikaszowka, aqui se encuentra una exclusa del canal de Augustow...Arte que es ingeniero, corrió para verla, yo preferí quedarme a la orilla del canal disfrutando de agua, aves y plantas...
No i wreszcie dotarłyśmy do Posejnelów. Naszym oczom ukazał się nasz "hotel" na cztery dni. Byłyśmy całkowicie usatysfakcjonowane jego wyglądem. Natychmiast poleciałam w ogrodowe przestrzenie.
Finalmente llegamos a nuestro hospedaje en Posejnele..quedamos agradablemente sorprendidas por su acogedora apariencia.
Niektóre z tych miejsc zostały już opisane przez Artenke , warto tam zagladnąć...
http://cudartenka.blogspot.com/
cdn...continuará
pozdrawiam y saludos
Przepiękna opowieść z fantastycznej podróży :)
OdpowiedzUsuńObejrzałam dokładnie, ze szczególnym uwzględnieniem wszystiego, czego nie widziałam. Te motylki, ważki, łabędzie. A twierdzę Osowiec zwiedzałam 2-3 lata temu. Z łażeniem po bunkrach włącznie. Bocianki na Twoich fotografiach o wiele ładniejsze niż u mnie. A na biebrzańskie bagna to trzeba wyruszyć o pólnocy, wtedy coś się zobaczy nad ranem. Termos z gorącą herbatą koniecznie trzeba wziąć.
UsuńMotylki, wazki, labedzie...to jest to co mnie bierze, wszedzie ich szukam a Ty w tym momencie kombinijesz gdzie jakies jeszcze nepomuki da sie poogladac, w czym akurat uwielbian Ci twarzyszyc ale jakies rury, urzadzenia, instalacje...to nie dla mnie. Omijam je z daleka jezeli moge.
UsuńTe bagna trzeba bedzie kiedys zaliczyc..to kiedys to moze na wiosne przyszlego roku, jezeli pandemia raczy sie uspokoic. Termos z gorącą herbatą tudzież termos z równie gorąca kawą!
Suwalszczyzna jest bardzo bogata w piekne tereny, a bocianow tam jest "na pęczki"
OdpowiedzUsuńA ja się znowu wymądrzę ;-), że to parzydło to nie parzydło tylko wiązówka błotna. Pięknie pachnie.
OdpowiedzUsuńTa Suwalszczyzna to takie miejsce, gdzie można sobie przycupnąć i być....i być.....i być
Barbara
Świetnie ,ze sie wymądrzasz, nie wiedzialam co to jest, podobne do parzydla i mialam watpliwosci dlatego napisalam "pewnie"...ale wiesz co? wpadlam na swietny pomysl, bede sie mylila specjalnie lub nie, jedyny sposob, byś sie wymądrzała a tym samym raczyla cos skomentowac na mym, Twojej przyjaciolki, blogu!
UsuńWiesz jak ja nie lubię tego pykania w klawiaturę ? :-D Blogów czytam dużo a komentuję w miarę stale tylko w Kurniku i u Ciebie :-D.
OdpowiedzUsuńWolę rozmowy prawdziwe :-)
Barbara
No u mnie malo wystepujesz..hahaha
UsuńEch piękne to wszystko, wprawdzie bagienny krajobraz to nie moja bajka, chociaż takiego dalekiego horyzontu wyraźnie mi brakuje. Podziwiam znajomość nazw motylków i ich piękne zdjęcia, Waszą kondycję, ale tym razem najbardziej mi się podobała stareńka kapliczka z nowym Nepomucenem.
OdpowiedzUsuńZnajomość wszelkich nazw roślinek, ptaszków i innych żyjątek to dla coś, czego w życiu nie ogarnę.
Bardzo lubię z Wami wędrować.
JA lubie Ci opowiadac o naszych wedrowkach i lubie Twoje komentarze! Ta starenka kapliczka z nowym a ciekawym nepomukiem rzeczywiscie jest piekna, podobnych jeszcze spotkalysmy wiecej,
Usuń...zyje oblozona atlasami ptaszkow, motylkow, wazek, roslinek szukam w internecie, ale nie zawsze jest latwo. Musze sobie kupic jakis zielnik.
Ja mam cuś takiego:
Usuńhttps://merlin.pl/jaki-to-kwiat-dietmar-aichele/1357801/
Jest to: przewodnik do rozpoznawania roślin kwiatowych występujących dziko w Europie, gatunki zostały pogrupowane na podstawie barwy kwiatów, zwięzłe opisy i barwne zdjęcia ułatwiają identyfikację rośliny.
Posegregowane kwiaty według klucza, Jak popatrzysz z boku to widoczne są kolory kwiatów, a w każdym kolorze jest podział na 4,5 płatków,ponad 5 płatków i kwiaty grzebiecista. Według tego klucza łatwo znaleźć nazwę rośliny która ma kwiaty.
Kupiłam tą książkę ponad 20 lat temu, ale chyba później były wznowienia.
Cos takiego potrzebuje..
UsuńAch, slicznie tam, znam kawalek Suwalszczyzny, bardziej w lewo, w strone Warmii, pusto i czyste powietrze...w ub roku w - ogolnie mowiac - tamtych okolicach, moj slubny poszedl na spacerek polna droga,zadnej cywilizacji wokol, szedl sobie szedl, a tu dzwoni jego telefon ze skypem. odbior i sygnal - idealny. Byla to jego Mama, no bo byla niedziela i 10 rano. Szedl, gadal z osoba kawal swiata stad i pokazywal jej uroki miejsca...dziwne te wynalazki sa, ale ze TAKI sygnal???
OdpowiedzUsuńTen startujacy bociek mnie ujal wielce, jak rowniez te rozne nepomuki - baaardzo ciekawe.
i jeszcze pytanie dotyczace pikniku - co tam macie w wiaderku z zielona pokrywka...wyglada wielce intrygujaco, bo jakos nie wierze, ze wzielyscie cale wiaderko malosolnych....
Sliczna Suwalszczyzna, rzeczywiscie...ale jestes spostrzegawcza, czekalam na to pytanie...tam byly wspaniale muffinki czekoladowo-jablkowe, mojego wypieku..swietne, soczyste...to byl nasz deser!
UsuńW nastepnym poscie bedzie bombowy bociek, zajrzyj!
Wspaniale się z Tobą podróżuję:))piękne widoki:))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńto sie ciesze! bedzie tych postow wiecej. Sciskam serdecznie
UsuńW zasadzie wolę zróżnicowany krajobraz, a jeżeli płasko to żeby były drzewa, te torfowiska mają jednak w sobie jakiś wabik który przyciąga, nawet bez tej zwierzyny którą w odpowiednich warunkach można tam spotkać.
OdpowiedzUsuńBociany w dużych ilościach bym chciała pooglądać. Dzisiaj w parku już wieczorkiem widziałam nieznane mi ptaki lądowo wodne, pokażę na fejsie, może je znasz.
Niezwykle podoba mi się zdjęcie ważki, samiczki szablaka krwistego, na tej poszarpanej roślinie, takie drapieżne wyszło to zdjęcie.
A ta stareńka kapliczka z nowym Nepomucenem, magiczna.
W ładnym miejscu mieliście noclegi.
Już chyba wiem jak nazywają się te ptaszki które fotografowałam dzisiaj, to kurki wodne, takie już podrośnięte młode, było stadko około 11 sztuk, tylko że zdjęcia wyszły ciemne bo już mało światła było.
UsuńMiejsce na nocleg sie nam udalo, na dodatek bylo bardzo tanie a mialo wszystko co potrzebowalysmy. Wlasciciele przemili, zakochalam sie w jednej roslince zwanej makleja..Wyslalam zdjecie Rabarbarze i wiedziala jak sie nazywa , bo wasciciel nie wiedzial..ns pozegnanie dostalam kilka w prezencie.
UsuńTe kurke wodna w Polsce nie widzialam, ale wydaje mi sie, ze w Wenezueli tak.
Suwalszczyzna jest cudowna! Właśnie jestem na Suwalszczyźnie, ale trochę w innych rejonach, blisko samych Suwałk. Tutaj są przepiękne widoki, przeczyste jeziora, ciekawe miejsca. Ty potrafisz je pokazywać.
OdpowiedzUsuńWokol Suwalk tez sobie pojezdzilysmy, przez Suwalki przejechalysmy ale po okolicach szwendalysmy sie..slicznie tam, fajnie, ze tam tez pojechalas, napiszesz post? bawcie sie dobrze!
UsuńGrażynko, wróciłam i napiszę:) Ściskam!
UsuńA ja czekam niecierpliwie, bardzo jestem ciekawa Twoich wrazen.Pozdrawiam serdecznie
UsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńPiękna wycieczka.Jak dla mnie to krajobraz zadziwiająco płaski. Wyobrażam sobie jak hula tam wiatr jesienią i zimą.
Duża różnorodność motyli, u nas spotykam tylko żółte cytrynki.
Pozdrawiam serdecznie:))
Plaski niesamowice..i tego powodu fascynujacy. Pozdrawiam i ciesze sie, ze sie pokazalas
UsuńWitaj Imienniczko.
OdpowiedzUsuńDziękuję jak zawsze za piękną wycieczkę. Za piękne, malownicze krajobrazy, za cudne łąki,kwiaty,owady i kapliczki. Te kapliczki i krzyże przydrożne stanowią nieodłączny element krajobrazu wielu wioseczek przy których warto zatrzymać się na chwilę, odpocząć, pomodlić się, zadumać się nad przeszłością i przyszłością, a także zachwycić się jej pięknem.
pozdrawiam serdecznie
Czylo Grace to Grazyna..w Wenezueli chcieli mnie nazwac Graciela, ale tlumaczylam, ze to nie to samo.
UsuńPieknie napisalas, tak wlasnie jest...to takie spokojne, relaksujace podrozowanie. Wszedzie jest cos ciekawego do obejrzenia. Pozdrawiam serdecznie
Dokładnie tak.Jestem Grażyna.jestem emerytką,zaczynam poznawać kraj choć obecnie jest to trudne.
UsuńBedzie lepiej..spokojniej, pandemia musi sobie pojsc a wtedy hurra! zaczynamy znowu szalec. W tej chwili tez mozna ale zachowujac ostroznosc i zwiedzac te czesci kraju gdzie malo ludzi.
UsuńWyglada na to ,ze nie piszesz bloga...
UsuńDziękuję za bardzo przyjemną wycieczkę po przepięknej Suwalszczyźnie. Nas też oczarowała, ale byliśmy trochę bliżej Suwałk. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńBlizej Suwalek tez sie wloczylysmy...Bardzo mi sie tam spodobalo...pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzewspaniała relacja. Nie wiem co najpiękniejsze.... ale chyba te motylki wzruszyły mnie najbardziej...
OdpowiedzUsuńWspaniałe z Was podróżniczki Grażynko.
Moje uznanie :-)
Dziekuje...motylki ale i bocianki sa fajne...
UsuńPodrozuje nam sie swietnie razem...pozdrawiam
Suwalszczyzna jest przepiękna, to polskość w pełnej krasie. Walory przyrodnicze tego regionu to gwarancja wspaniałego i niezapomnianego urlopu, zwłaszcza dla osób potrafiących cieszyć się naturą. Jestem pewna, że ja byłabym po uszy zachwycona :)
OdpowiedzUsuńOdkrywam te regiony Polski i bardzo mi przypadly do gustu, pewnie jeszcze nie raz tam sie wybiore. A nature uwielbiam i tam jest wiele by sie zachwycac...pozdrawiamm serdecznie
OdpowiedzUsuńEs todo precioso, me alegra que disfrutes con tu amiga. Muchos besos para las dos.
OdpowiedzUsuńComo me gusta viajar! suerte que encontre una amiga que le guste igual. Besos de los dos para ti
UsuńGrażynko, ale jakieś licho nosi Ciebie po tym świecie! Wiadoma rzecz, podróże kształcą!
OdpowiedzUsuńDzięki Ci wielkie za odwiedziny i piękne wytłumaczenie nazwy granatka. A skoro wiesz, ze ciekaw jestem różnych nazw, to powiedz mi, co oznacza Doncella de ondas
Ondas rojas (Takie nazwy spotkałem w lepidopterze przy opisie Przeplatki aurinii. Ty wymieniłaś jednym tchem poetycko: La Doncella de Ondas Rojas... (Jaka to dziewica, a może panna?)