Drugi dzień był bardzo piękny... z hotelu wybiegłam o świcie, susły miałam przyłapać na porannych igraszkach, ale one spały... jak to susły. Niemniej gwałtowne poderwanie się z łózka zostało mi nagrodzone widokiem malarskich, słońca wyczynów, na zboczach górskich .
El segundo dia fue realmente bello...sali del hotel muy temprano, me prometi tomarle foto a las ardillas de Richardson jugueteando en el sol del amanecer, pero las ardillas estaban durmiendo en sus cuevas. Sin embargo fui premiada por ser tan tempranera, pude disfrutar de las pinceladas doradas del sol sobre las laderas de Las Montanas Rocosas.
Po wypiciu porannej kawy, która nie tak łatwo było znaleźć o wczesnej porze w sławnym miasteczku Lake Louise, wyruszyliśmy w drogę, prosto do Jasper szosą nr 93 na północ, 230 km. Chłonęłam widoki gór, jezior, lodowców, śniegów...
Despues de tomar el cafe mananero, que nos costo conseguir en la pequena y famosa ciudad Lake Louise , tomamos la carretera nr 93 en direccion a Jasper, 230 km.
Quede hechizada por las vistas de montañas, lagos, glaciales, nieves.
Od czasu do czasu, na tym pustkowiu, poszerzone pobocza drogi pozwalały na zaparkowanie samochodu i napawanie się..
De vez en cuando en esta carretera tan sola, los miradores fueron hechos para poder estacionar los carros y extasiarse...
no to się napawałam!
pues me maravillaba
napawałam się jeziorem
Bow Lake
me maraville viendo el Bow Lake
i zmieniającymi się jak w kalejdoskopie krajobrazami.
viendo los paisajes cada vez mas excitantes.
.... w zieleni tuż przy drodze ukazało się czarne cielsko, czarne cielsko, które usilnie wypatrywałam cały czas, jest niedźwiedź!! wysiadłam z samochodu, by zrobić zdjęcia, nie zwracał na nas najmniejszej uwagi, po prostu nie przeszkadzał sobie w smacznym śniadanku!
Y....y...en el monte al lado de carretera de repente aparecio algo grande y negro..en realidad lo estaba esperando...y lo vi! un oso negro! Sali del carro para tomar las fotos, no le importo en mas minimo mi presencia, continuaba sin interrumpir su sabroso desayuno de hierbas frescas.
tutaj w pozie bawiącego się kotka!
Aqui en pose del gatico travieso.
Ale komu w drogę temu czas... było co oglądać.
Pero habia que seguir, todavia faltaba mucho para ver.
rozanielona ja!
contentisima
Dojechaliśmy na lodowiec Athabaska
Llegamos al glaciar Athabaska
Coś tam mi majaczyło w dali, jakieś domki na lodowcu?
de lejos me parecia ver unos casitas en el hielo?
Nie, to jakieś wehikuły wożące po lodowcu turystów.
No, estos fueron unos vehiculos para pasear turistas sobre el glaciar.
a takze sznureczek tychze maszerujacych po lodzie, wygladajacych jak mroweczki
y tambien una fila de ellos parecidos a unas hormiguitas caminando sobre el hielo
ale mnie ani lód, ani wehikuł, ani mrówczy spacer nie pociągał...moją uwagą zawładnęły te oto zwierzaczki, które na łączce obok się pasły.
Stado owiec kanadyjskich.
Pero a mi no me intereso tanto ver el hielo, montar el vehiculo o caminar sobre glaciar como una hormiguita mas...mi atencion robaron estos borregos cimarrones, pastandose en la prado al lado
Słuszna gromadka ich była i takie rozkoszne ocieranki, pieszczoty...
Bastante grande el rebano, los berregos parecian estar acariciandose mutuamente.
ale w grupie zaczęły się napięcia miedzybaranie.
pero no tanto, aparecieron tensiones entre los machos
chyba nie było to przyjazne patrzenie
parecia la mirada poco amigable
To nie pieszczoty...głuchy odgłos uderzeń rogów raczej złowieszczy!
A ja cieszyłam się jak dziecko , że udało mi się ten moment nieźle utrwalić aparatem, ostatnio robi on zdjęcia, kiedy najdzie go ochota...po usilnych próbach naciskania migawki zechciał!
No son caricias...el sonido de los choques de sus cuernos fue temible...yo contenta porque pude tomar la foto bastante bien , ultimamente mi camara no me obedece, esta vez despues de mucho click lo logre y en el momento preciso.
Zwyciężony oddalił się od stada z niewyraźną miną,
El perdedor se largo con una cara llena de pena,
i dał sobie zrobić portret , w oczach miał smutek porażki.
se dejo retratar , en los ojos encontre una profunda tristeza.
A obok kręciły się, nieświadome tragedii baraniej, wiewiórki ziemne.
Muy cerca, sin percatarse de la tragedia del borrego , jugeteaban las ardillas de tierra.
I dojechaliśmy do Jasper, te maki są stamtąd...
Y llegamos a Jasper, estas amapolas son de alla...
i totem reprezentujący to miasto.
y el totem que identifica la ciudad.
Poprosiłam brata - zrób zdjęcie, ja i miasto ma na nim być! - zrobił....hmmm...no chyba jestem a i miasto też ewentualnie można sobie wyobrazić.
Dije a mi hermano- hazme una foto y que se vea en ella la ciudad tambien- la hizo..bueno...en realidad estoy y yo y con un poco de buena voluntad uno puede imaginar tambien la ciudad.
Ja z kolei taki obrazeczek wybrałam, bo i kwiatki ładne i w kolorze kwiatków, krzesełka, no i czas był na kawę...i tyle miasta Jasper!
Yo en cambio soy la autora de este cuadro...vi las flores bonitas y del color de las flores - las sillas, ademas llego el tiempo de tomar cafe....y esto es todo si se trata de Jasper.
ciekawszy był, niedaleko położony, Kanion Maligne, i tam pognaliśmy.
Mucho mas interesante fue el Canyon Maligne, no muy lejos de la ciudad.
Bardzo się nagimnastykowałam by zrobić zdjęcia oddające przepaścistość miejsca , raczej trudne zadanie, pewnie potrzebny był inny obiektyw.
Tuve que hacer mucha acrobacia para tratar de tomar las fotos que mostrarian la profundidad del cañon , una tarea dificil con el lente que tiene mi camara fotografica.
W czasie przechylania się i łapania głębi czeluści zauważyłam pisklęta w skromnie wymoszczonym gniazdku.
Durante estas maniobras, cuando trate de inclinarme sobre el precipicio vi estos polluelos en un modesto nido.
Despues de unos kilometros de caminata, el cañon se hace menos profundo.
Las aguas salen por debajo de las rocas, se filtran desde el Lago Medicine distanciado del cañon 20 km .
No to trzeba do Medicine Lake dotrzeć , po drodze obowiązkowe wyhamowanie samochodu, no bo jak się oprzeć takim zwierzątkom. Całe w kłaczkach zimowego jeszcze futerka. To jelenie wirginijskie.
Asi que fuimos a Medicine Lake, y esta vez hubo un frenazo del carro, porque es imposible no detenerse ante una vista asi...venaditos cola blanca con restos de su piel de invierno.
I już jezioro, ogromne, majestatyczne, postać ludzka na brzegu jak mróweczka.
Y llegamos al lago, enorme, imponente, la figura humana en la orilla parece una hormiguita.
Jeszcze dodatkowych 20 km i jesteśmy nad Maligne Lake, jezioro puste o tej porze, czas turystyki jeszcze się nie zaczął.
Hacemos 20 km mas y aparece ante nuestros ojos lago Maligne, solitario, no comenzo todavia la temporada turistica..
Bernikle kanadyjskie w spokoju zażywały popołudniowego słońca.
Los gansos canadienses disfrutaban de tanta tranquilidad.
Wracamy do Jasper i znowu gwałtowne hamowanie, trafił nam się niedźwiedź po raz drugi tego dnia, zadek gdzieś moczył w jakimś strumyczku , na mój widok odwrócił się i pomaszerował w krzaczki .
Regresamos a Jasper... el siguiente frenazo.... por segunda vez nos topamos con este simpatico animalote con el trasero remojado en algun riachuelo, se retiro al verme y se fue en direccion de los arbustos cercanos.
gdzie z lubością smakował sałatkę ze świeżych, wiosennych gałązek.
donde con mucha satisfaccion devoraba la ensalada de ramitos primaverales muy frescos.
Jaka smaczna ta kolacyjka!
Que sabrosa la cenita!
następne hamowanie!
frenazo de nuevo!
Wieczorne światło ładnie prześwietliło jego uszka.
Sus orejitas traslucen en el sol de atardecer .
Pełni wrażeń dotarliśmy do Jasper na noc.
Llenos de impresiones llegamos a Jasper.
pozdrawiam y saludos
I mogłaś spać po tylu wrażeniach ? :)))
OdpowiedzUsuńZdjęcia wspaniałe i wszystko na nich jest i potęga gór i przepaścista głębia kanionu . A do zwierząt to już miałaś mega szczęście :))
Ty i aparat pięknie żeście się dopełniali :))
Te owce jakieś mało owcowate ,ale poroże mają imponujące ,nie pogardziła bym takim jednym różkiem ;)
Moglam , a jakze...padlam na lozko zmachana i natychmiast zasnelam. Tez uwazam ,ze mialam mega szczescie tego dnia, bo na trzeci, kiedy wracalismy ta sama trasa juz takich atrakcji zwierzecych nie bylo.
UsuńPo angielsku sie zwa bighorn sheeps...czyli tez owce , owce wielkorozne, wiec takie to one sa.
Pozdrawiam!
Piękne widoki z ośnieżonymi górami i wodospadami. Widok kanionu i jeziora mnie oczarował. Urzekły mnie jednak zwierzęta, a szczególnie niedźwiedzie. To był z pewnością udany wyjazd :)
OdpowiedzUsuńNiedziwedzie to niewatpliwie najwieksza atrakcja a mialam szczescie, ze trafilam na nie az dwa razy! udany wyjazd na pewno!
UsuńWspaniała wyprawa, krajobrazy piękne jak na filmach, kanion mrozi krew w żyłach, niedźwiedź rozkoszny i jelenie i wiewiórki i pisklaki ale napięcia międzybaranie są nie do przebicia. Fantastyczne, że udało Ci się trafić na ten moment. Wspaniały reportaż i czyta się i ogląda z napięciem.
OdpowiedzUsuńNa dodatek w tym kanione, zanim zaczelismy wzdluz niego wedrowke, spotkalismy dwie panie lesniczynie, ktore wyszly z lasu z olbrzymimi fuzjami i przepasane sznurem nabojow, Na nasze zaniepokojenie odpowiedzialy,ze wlasnie sobie postrzelaly w powietrze by odstraszyc niedzwiedzie, i ze mozemy maszerowac spokojnie...musze przyznac,ze zmrozilo mnie to i patrzylam wokol, tym bardziej,ze w pewnym momencie bylismy na sciezce sami, a z baranami rzeczywiscie sie udalo, bo jak nadmienilam aparat fotograficzny ostatnio robi mi psikusy...pozdrawiam Cie serdecznie i zazdroszcze Warmii pieknej jak sen.
UsuńAle świat jest piękny! Fantastyczne zdjęcia, niesamowite momenty udało Ci się uchwycić. Szczerze mówiąc to powinnaś z tego zrobić co najmniej trzy posty, bo nie mogę się zdecydować co mi najbardziej się podoba :) Bo i krajobrazy niespotykane i zdjęcia ze zwierzętami wspaniałe. Piękna wycieczka!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Mam tyle zdjec z Kanady, ze nie wiem jak to wszystko zmiescic w postach...bede miala zajecie przez dluzszy czas! pozdrawiam serdecznie tez!
UsuńWhoah. So many beautiful mountain scenes.
OdpowiedzUsuńYour pictures are amazing. Thanks for the tour.
Thanks Rick for your visit....hugs!
UsuńWidoki zapierające dech! Ależ cudne miejsca odwiedzasz, a my dzięki Tobie możemy podziwiać ich piękno. Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńTez dziekuje Iwonko za wizyte! i pozdrawiam
UsuńJejku!!!
OdpowiedzUsuńPonapawałam się razem z Tobą. Dziękuję.
Dobrze! trzeba sie napawac! sciskam Cie serdecznie
UsuńI to jest właśnie to co najbardziej lubię, przyroda dzika, trudno dostępne miejsca i Twoja ogromna ciekawość nagrodzona oczywiście! Wspaniała wycieczka!
OdpowiedzUsuńMarzę!
Buziaków tysiące za cudną podróż :)
No to lubimy to samo! coraz bardziej utwierdzam sie, ze dla mnie nie miasto...czy mozesz sobie wyobrazic, ze bedac w Kanadzie 6 tygodni nie bylam praktycznie w miescie, tylko dwa razy na Farmermarkecie po warzywa! Ciekawosc moja to rozbiegane oczka caly czas...sciskam i buziakow moc przesylam...
UsuńTylko, że mnie los rzuca często do miasta, a miasto nie dla mnie. Ja też przesiedziałabym 6 tygodni z dala od miasta i ja też z mojego zadupia wybieram się do niego najczęściej po zakupy i to raz na tydzień lub dwa...
UsuńKanada jest warta grzechu!
Wiesz... sama sie zdziwilam, ze wcale mnie nie ciagnelo do miasta, kiedy mialam chwile wolna to lecialam nad rzeke patrzec na ptaszki i cieszyc sie zmieniajaca sie wiosennie przyroda.
UsuńJejku jak pięknie! Takie tereny są cudowne. Góry, jeziora, lodowce, lasy, bezludnie, zwierzęta (ja też chcę spotkać niedźwiedzia!)... A myślałam na początku, że na zdjęciach są muflony a nie owce :) I ta słodka wiewiórka!
OdpowiedzUsuńAgnieszko, bo tez sie nazywaja te owce kanadyjskie muflonami kanadyjskimi, albo owcami gruborogimi (bighorn sheep) wiec to muflony.Wiewiorek, suslow, swiszczow jest tak duzo ze mozna zwariowac, i na ogol sie nie boja a sa bardzo zabawne.sciskam Cie serdecznie
UsuńMaravilloso. Besos.
OdpowiedzUsuńbesos para ti, como siempre...
UsuńTak się cieszę że odkryłam Twój blog!!! Naprawdę cudowny reportaż z tymi niedżwiedziami i wiewiórkami. Piękne też zdjęcia bernikli! Te jelenie wyrażnie w fazie linienia a barania walka to już w ogóle lepsze niż BBC albo NG :-)
OdpowiedzUsuńa ja sie ciesze, ze moje cieszenie sie swiatem i entuzjazm przyrodniczy znajduje potwierdzenie u takich osob wspanialych jak Ty! sciskam serdecznie
UsuńJam też rozanielona. Przepaścistość kanionu udała Ci się, skoro odezwał się mój lęk wysokości:)
OdpowiedzUsuńNo to jestem cala w szczesciu, ze masz lek wysokosci ktory sprawdza jakos moich wysilkow fotograficznych. Mam jednak nadzieje, ze ten lek nie jest taki zbyt lekliwy..dzisiaj jest dzien "valga la redundancia"
UsuńJest lękliwy, niestety. Nawet zdjęcia go wyzwalają. No i odnoszę wrażenie, że niedźwiedzie przestwierają się tam jak jaszczurki na moim gumnie:)))
UsuńMisie jak jaszczurki na Twoim gumnie....no chyba cos w tym jest! tylko teraz problem co lepsze! co prawda ciagle jeszcze mysle, ze jednak jestem szczesciara, i tego sie trzymam.
UsuńAż się wierzyć nie chce, że te zdjecia to nie obrazy- tak bardzo są malownicze.
OdpowiedzUsuńTych zwierząt urodzaj i tak blisko człowieka- szok. Miałas przepiękną wycieczkę:)
Takie landszafty ale najprawdziwsze na swiecie...zwierzat byl urodzaj i wszyscy znawcy tematu twierdza, ze mialam szczescie...pozdrawiam
UsuńZdjęcia kanionu oddają w zupełności jego przepaścistość. Ale najbardziej podobają mi się zdjęcia misiaczków:)) I to dwa o różnej porze - wielkie szczęście trzema mieć, aby móc liczyć na tego typu spotkania. Popłakałam się ze śmiechu przy zdjęciu Twojego Brata:)))) Ty i miasto:))))
OdpowiedzUsuńMaki są przepiękne:)
Podpadlas memu bratu, pewnie jest dumny ze swego kadru! Co do niedzwiedzi jestem szczesciara...Maki sa piekne, Twoje tez!
UsuńNie godzę się na podpadnięcie:)))) Brat może być dumny, że do łez mnie doprowadził tym FANTASTYCZNYM zdjęciem:))))
UsuńArtenko, moze go przekonasz! lzy ze smiechu! doprowadzic do takiego stanu, to jest sztuka!
UsuńChwaliłam się Twoim zdjęciem Sąsiadce - też się jej podoba:)
UsuńZdjecie zrobile w natchnieniu artystycznym. A ze jestem fizyk a nie artysta to wayszlo jak wyszlo. Wszystko na nim wyszlo!
UsuńBrat Grazyny
Artenko, oto masz odpowiedz mego brata nieartysty ale o natchnieniu artystycznym..mam nadzieje,ze Cie przekonal, no bo wszystko widac, ma racje!
UsuńPozdrawiam Brata z natchnieniem artystycznym:))) I bardzo dziękuję za kolejną dawkę śmiechu:) W poniedziałek rano i przy tym upale znowu się popłakałam:)))) Dzię-ku-ję:)))
UsuńGrażyno, gdyby tak przymknąć trochę oko, to prawie znajdujesz się na linii wynikającej z trójpodziału:))
Ale chyba trzeba bardzo mocno to oko przymknac, nie mniej, jak widzisz zdjecie zostalo zrobione z solidnym znawstwem sztuki...
UsuńGrazynko jestem pod wielkim wrazeniem.Zwierzeta cudnie kadrowane i te krajobrazy Dzieki za fotorelacje.Nigdy bym ich nie zobaczyla gdyby nie Ty.Po stokroc dzieki.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenata
No to cieszyc sie mi tylko pozostaje...a moze jednak kiedys do Kanady dojedziesz! sciskam Cie serdecznie
UsuńBuenisimas las fotos,viste bastante animales.
OdpowiedzUsuńBesos
Como me alegro, que por fin aparecen tus mensajes...beso
UsuńBoże, jak tam jest pięknie... Oglądam te zdjęcia od nowa już trzeci raz - cudowne! I Ciebie jakże miło oglądać, taką rozanieloną i uśmiechniętą Grażynko :)
OdpowiedzUsuńPieknie, pieknie, bo to wysokie, na olbrzymiej powierzchni gory, ile szlakow! co prawda nie tak dobrze oznakowanych jak w Polsce, poza tym brakowalo mi okrutnie naszych schronisk, ktore kocham nad zycie...ale pieknie jest! i dlatego ta moja twarz rozanielona...sciskam Cie serdecznie
UsuńTylko pozazdrościć takich widoków:)
OdpowiedzUsuńNie zazdroscic, tylko sie wybrac...cale zycie przed Toba...
UsuńUwielbiam podobne wyprawy. Twoja jest niesamowita. Tyle doznań i pięknych widoków. Dziękować Bogu, że stworzył nam taka piękna planetę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Ja tez uwielbiam, jestem od takich podrozy uzalezniona. Tak planeta jest piekna i dbajmy o nia! pozdrawiam serdecznie
UsuńPalavras gentis podem ser curtas e fáceis de falar, mas seus ecos são
OdpowiedzUsuńverdadeiramente infinitos.
(Madre Tereza de Calcutá)
Imagens fantásticas...deleitei-me com cada uma delas!!!
Um abençoado inicio de mês!!!!
Beijos Marie.
obrigada Marie, tus palavras son muy motivadoras. Beijinhos
UsuńGrazynkooo, jakia przygoda. Widoki!
OdpowiedzUsuńOniemialam.
I bardzo tam chce. Zwlaszcza, ze tu tak goraco!!
Goraco bardzo i bedzie jeszcze bardziej, chce sie na ten lodowiec, a ja go wtedy zlekcewazylam, teraz bym tak nie zrobila. Sciskam serdecznie
UsuńCos niesamowitego! Jakbym wrocila do czasow kidey namietnie czytalam ksiazki o Winetou i tym podobne, gdzie pohaterowie harcowali po gorach skalistych miedzy innymi. Ciesze sie, ze sa takie miejsca jeszcze, ze i niedzwiedzie zyja na wolnosci i maja sie dobrze i niech tak zostanie jak najdluzej. Portret na tle miasta mnie rozbawil:)
OdpowiedzUsuńJa tez czytalam ksiazki o Winetou, w Kanadzie, gdzie takie przestrzenie i tak malo ludzi, przyroda jeszcze ma ten posmak dzikosci a niedzwiedzie wychodza sobie na spotkanie z ludzmi...portret mnie tez rozbawil, dlatego sie nim dziele...sciskam serdecznie
UsuńPiękne widoki. Bardzo się cieszę, że mogę tak odległe tereny zobaczyć na zdjęciach, pewnie sama nie dotrę w te okolice. Z misiem nie chciałabym się spotkać w lesie. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńW lesie tez bym sie bala takiego misia...ale obok samochodu z otwartymi drzwiami mozna sobie pofolgowac...pozdrawiam
UsuńNo udało i mnie się w końcu dotrzeć Grażynko do tych Twoich jakże cudownych dwóch ostatnich wpisów.
OdpowiedzUsuńJestem pod tak ogromnym wrażeniem ,że aż obawiam się rozpocząć swoich zachwytów bo nie będę mogła skończyć pisania.
Tyle TU cudownych wrażeń. Na mnie chyba jednak największe zrobił ten dwukrotnie spotkany niedźwiadek a raczej wielki niedźwiedź. Niesamowite.
Ale i te pozostałe zwierzaczki jak wiewióreczki czy jelenie wirginijskie fantastyczne.
Podziwiając widoki Kanionu mam wrażenie ,że niejednokrotnie bardzo podobny to krajobraz do fiordów w Norwegi (na zdjęciach brata)
Banff National Park również zrobił na mnie niesamowite wrażenie. No i ta młoda para. Rozczulił mnie ten widok .I pomyślałam sobie, że te wszystkie Młode pary jakby wychodziły Ci Grażynko na przeciw chcąc tego spotkania z Tobą.
Muszę się przyznać ,że zazdroszczę Ci Kochana tych krajobrazów, które udało Ci się zobaczyć.
Mam nadzieję na spotkanie i posłuchania jeszcze więcej......:)
Buziaki i uściski posyłam z serca płynące.
Przepraszam, wiedziałam ,że będzie dłuuuuuuugo. Ale nie myślałam ,że aż tak:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubie takie dluuuuuuuuuugie komentarze!! wiec nie przepraszaj, bardzo lubie jak piszesz i Ty o tym wiesz...sciskam Cie serdecznie
UsuńBlogging is the new poetry. I find it wonderful and amazing in many ways.
OdpowiedzUsuńSurowe krajobrazy, wyobrażam sobie, że i zimy muszą być tam ciężkie; owce trochę podobne do naszych muflonów; niezmiennie, Grażynko, jesteś uśmiechnięta, ujmujesz ciepłem, a brat, widać, wziął sobie do serca Twoje uwagi na temat robienia zdjęcia, wszystko jak należy, i miasto w tle, i Ty:-) serdeczne zdjęcie; pozdrawiam o rześkim poranku, bo wreszcie spadł odświeżający deszczyk.
OdpowiedzUsuń