Remembranzas canadienses
Indian paintbrush zaczynał kwitnąć. Na razie tu i ówdzie i po jednym kwiatku na krzaczku, chciałabym zobaczyć kiedyś całe ich pole. Trzeci dzień...dzień powrotu do Calgary , ale mój brat przed oddaniem się we władanie autostrady zarządził poranne wejście na jakiś szlak , niewielkie i niemęczące 5 km, atrakcyjne, bo z jeziorem i bagniskami...czyli Patricia Lake Circle Loop z mokradłami Cottonwood.
Fue comienzo de la floracion de Indian Paintbrush. Por ahora poco, una florcita por aqui, otra por alla, quisiera ver un prado entero lleno de estas flores. Tercer dia, dia de regreso a Calgary, mi hermano inventa una caminata por alguno de los senderos antes de entregarse a la autopista, unos 5 km de caminata no cansona y atractiva, con un lago y unos humedales...o sea Patricia Lake Circle Loop y el humedal Cottonwood.
To właśnie jezioro Patricia nazwane tak na cześć wnuczki królowej Wiktorii, można tu pospacerować nawet na koniach, łowić rybki, popływać łódkami, można zalegnąć na plaży i można tak jak my, obejść brzegiem i iść dalej do mokradeł...
El lago Patricia, su nombre conmemora a la nieta de la reina Victoria, se puede caminar a lo largo de la orilla, tambien montando los caballos, pescar, dar vueltas en los botes, tomar sol en la playita. nosotros caminamos por la orilla y seguimos hacia los humadales.
Entramos a los terenos humedos, donde habia y las florecitas y los pajaritos para observar, pero tuvimos que partir de regreso a Calgary...asi que retuve las las ganas de detenerme, marche sin demorarme.
Pero topandome con la orquidea y la mariposa Polyommatus Icarus frene! Me encanta cuando tan bello animalito se posa sobre igualmente bella flor!
jeszcze zauważyłam w biegu, że pnie topoli jakieś popękane, i tworzące rysunek jak indiańskie malarstwo bogate w symbolizm..czyżby to tych drzew taka natura?
Al final del camino me fije en la corteza de los arboles de alamo donde se forman unas rajaduras que parecen las pinturas indigenas, llenas de simbolismo. Es esta su naturaleza?
Zostało trochę czasu więc dotarliśmy do następnego malowniczego jeziora... Piramyd Lake.
Quedo um poco de tiempo, nos fuimos a ver el pintoresco lago Piramyd.
a potem juz tylko autostrada ..tym razem zbliżyliśmy się trochę bardziej do lodowca Athabaska.
y despues ya solo la autopista...esta vez nos acercamos mas al glacial Athabaska.
a następny przystanek był by wyprostować kości i zrelaksować się w towarzystwie tych miłych zwierzątek i ładnych widoków.
Odległość między Jasper i Calgary wynosi ponad 400 km.
La siguiente parada fue para estirar las piernas y relajarnos un poco en presencia de las simpaticas ardillas de tierra y bellos panoramas.
La distancia entre Jasper y Calgary es mas de 400 km.
Niedługo potem wybraliśmy się jeszcze do Kananaskis Country , tym razem by powspinać się po górach, wybraliśmy szlak Nihahi Ridge , wyszliśmy znad rzeki Elbow i zaczęliśmy wspinaczkę w górę...tym razem zostałam zaopatrzona w dzwoneczek przyczepiony do plecaka, cały czas dzwonił i tym dźwiękiem miał odstraszać groźne niedźwiedzie.
Despues de pocos dias salimos a Kananaskis Country, esta vez para escalar las montañas en la ruta de Nihahi Ridge, salimos desde el nivel del rio Elbow i comenzamos la subida ..esta vez quede equipada de una campanita contra osos amarrada al morr, sono , sono a mis pasos y este sonido deberia alejar de mi a los osos.
Znowu indian paintbrush, zdołałam zrobić zdjęcie, szybko, mój brat nie miał za dużo cierpliwości do mego ociągania się i co chwile przystawania i fotografowania , on wypróbowywał swoją kondycję a ja moją spostrzegawczość i wrażliwość na przyrodę. W innych górach, bym sobie folgowała ale dźwięk dzwoneczka przypominał mi, że jest to rejon niedźwiedzi i pozostając w tyle narażałam się na spotkanie sam na sam z tymi zwierzętami.
Aqui tambien encontre el Indian Painbrush, me apresuro para tomarle la foto, rapidito, mi hermano quiso escalar para obtener buen tiempo yo en cambio desee tomar las fotos y apreciar lo bello de la naturaleza, en las otras montañas me quedaria atras pero el sonido de la campana me recordaba que me encuentro en la zona de los osos y no tuve ganas de encontrarme con ellos a solas.
Wspinaliśmy się, rzeka pozostawała w dole.
Subiamos...el rio quedaba cada momento mas abajo.
A jednak trzeba było zrobić zdjęcie modraszkowi alkon.
Tuve que hacer la foto a la mariposa Maculinea Alcon.
Y a la floreada pulsatilla.
Ale przy polu storczyków to już mocno przyhamowałam i aż zapiałam z zachwytu.
pero al ver el campo cubierto de orquideas de tierra quede pasmada...frene para extasiarme
No i rzeka coraz bardziej w dole.
Y ya muy abajo el rio Elbow.
Como no detenerme para ver estas anemonas,
na nieprawdopodobnie niebieskie niebo..
Y tan... pero tan azul cielo...
To zwierzątko latało między swoim właścicielem i pozostającą w tyle jego panią. Cały czas tam i z powrotem, Parki Narodowe Kanady są przyjazne pieskom.
Esta mascota daba vuelta entre su dueño y su esposa , que no iba con la velocidad del esposo y quedaba atras...el perrito continuamente corria hacia uno y otro cuidando para que no se perdieran. En Canada los perros pueden entrar a los parques nacionales.
Rzeka jeszcze bardziej w dole.
El rio quedaba cada vez mas abajo.
i wśród tych zawilców można było odpocząć...
Y entre los anemones pude descansar.
zrzucić plecaczek na ziemię...widać mój dzwoneczek, groźną broń przeciwko misiom?
Tire el morralcito al piso....se ve mi camapanita , el arma muy poderosa contra los osos?
Jeszcze pan ze swoją psią maskotką.
Y siquen los perritos con sus dueños en las rutas de montaña
Zdjęcie pamiątkowe.
Foto de recuerdo.
Florecitas
Uh! wracamy , a dzwoneczek dzwoni...
Uy! regresamos...y la campanita suena...
Dalej kwiatuszki...
Y siguen las florecitas.
Było ciepło , zimne wody rzeki Elbow przyjemnie chłodziły.
Hacia calor , las aguas frias del rio Elbow proporcionaban un agradable refrescamiento.
Ile to lat temu? dużo...
Cuantos años han pasado? mucho...
Ano sporo lat temu, ale nic żeście się nie zmienili :)))) Kto grał na tym instrumencie?
OdpowiedzUsuńSporo,sporo wyżej żeście weszli od tej rzeki. Stwierdzenie że pięknie tam ,takie banalne,ale tam jest urzekająco pięknie i twoje zdjęcia też wspaniałe :))
Jak na tą wysokość to sporo ciekawej roślinności .
Ja nie i moj brat tez nie...podejrzewam, ze instrument dekoracja byl! bardzo zreszta oryginalna...tak tak ! rzeka zostala daleko w dole! wiesz te kwiatuszki byly bardzo malutkie, w powiekszeniu wygladaja tak okazale. Ale orchidee byly piekne i nie takie male! pozdrawiam serdecznie
UsuńTylko modraszek taki jak na Ursynowie :)
OdpowiedzUsuńA ja już się boję komentować, bo w zasadzie pisałabym ciągle to samo: CUDOWNE!
tak, modraszki jak nasze ursynowskie..komentuj , komentuj Aniu...teraz bede dluzej w Warszawie, moze sie wybierzemy na spacer? jutro zadzwonie...
UsuńZadzwoń kochana, zadzwoń, chętnie się wybiorę!
Usuńdobrze, jutro dzwonie do Ciebie!
UsuńPrzepiękne zdjęcia, niesamowita przyroda:)) Aż mi się zachciało odgrzebać swoje fotografie z jesiennej Kanady:) Dwa ostatnie zdjęcia są po prostu śliczne i... takie ciepłe:)
OdpowiedzUsuńWiedziałam, że dzwoneczek to dobry sposób na niedźwiedzie:)
UsuńCzy Ty widzisz jak ja sie patrze na mego starszego brata? na zdjeciu tym troche starszym?
Usuńodgrzeb zdjecia i pokaz...kolejka postow sie wydluza!
Wiedzialas o dzwoneczkach? ja nie, i myslalam,ze moj brat zartuje, bo jego zarty sie trzymaja czesto.
Artenko, przyznaj ,ze niektore chmury calkiem ladne sa!
UsuńPatrzysz się z niedowierzaniem?:) Mało osób wierzy w te dzwoneczki:)) Myślą, że to żarty, a to najprawdziwsza prawda:))))
UsuńKolejka postów się wydłuża, ale najpierw będzie o wizycie zaprzyjaźnionych Wenezuelczyków:)))) Najlepsze są relacje na gorąco:)))
Chmury na wielu zdjęcia są przeurocze (szczególnie nad górami), ale nie chciałam nic na ich temat pisać, żebyś mi nie zarzucała eksklamacji:))))
Masz racje, chyba, juz wtedy wiedzialam , ze zawiesi mi na plecach dzwoneczek odstraszajacy niedzwiedzia i wydawalo mi sie, ze to nieprawdopodobne jest, to odstraszanie oczywiscie. I stad ta moja otwarta buzia...
UsuńJa nie mam nic przeciwko eksklamacjom, wrecz przeciwnie, czekam na nie, a szczegolnie jezeli chodzi o chmury...pamietasz te, co piec minut , "o jakie piekne chmury!", brakuje mi tego. Eksklamuj prosze!
Dzwoneczek jest po to, aby... dzwonił:))) Dzięki temu misio wie,ze ktoś jest w pobliżu i sam schodzi z drogi (najczęściej). Zamiast tego można śpiewać:)))
UsuńA już myślałam, że moje eksklamacje (o, jakie trudne słowo, z łaciny exclamatio :)))) są... nudne:) Tym razem pozachwycam się drugim zdjęciem - Och, jak pięknie się odbija ją góry w jeziorze.:))))
odbijają:)))
UsuńO tak, zachwycaj sie, tak lubie!
UsuńGrażynko, jesteś prawdziwą szczęściarą. To co zwiedziłaś, zobaczyłaś jest bezenne. I nic się nie zmieniłaś, brat też :)
OdpowiedzUsuńNo ladnie to brzmi! nic sie nie zmienilam przez tyyyyyyle lat! ale moze i widac, ze to to my. pozdrawiam serdecznie
UsuńBardzo elegancko się przyodziałaś na spotkanie z niedźwiedziem:)
OdpowiedzUsuńGóry na zdjęciach sa porażające, a co dopiero na zywo!
No masz, prądu nie mam! Narka!
tez tak mysle, za bardzo ubrana na wedrowke gorska..ale walizeczka do Kanady nie miala zbyt duzo do wyboru, a chodzilo o to by bluzeczka majtala i w ten sposob chlodzila cialo, cieplo bylo znacznie.
UsuńPradu nie masz, a dzie mieszkasz? w Wenezueli?
Przez niemanie prądu nie zdążyłam powiedzieć, że na topolach niedźwiedzie ostrzą sobie pazury, jak już zasygnalizujesz im swoją obecność dzwoneczkiem:)))
UsuńMieszkam w Polszcze, a jakby w Wenezueli. Zwłaszcza, kiedy zagrzmi gdzieś z oddali. Nigdy nie zgłębiłam tego fenomenu. Co ma grzmot do natychmiastowego braku prądu? Nic, tylko się boi. Innego wyjaśnienia nie widzę.
Na mnie ostrza? ale ostrza w sposob wysoce artystyczny! A w Wenezueli nie przez grzmoty zamyka sie doplyw elekrycznosci, tylko z braku energii...a to taki bogaty w paliwo kraj, i tyle rzek poteznych w energie jest!
Usuńniezmiennie podziwiam Twoje zdjęcia i ten "większy kawałek świata", który nam pokazujesz :) ja tak daleko nie zawędruję, chociaż miałabym możliwości, bo rodzina zaprasza, ale nie ... takie podróżnicze maratony nie dla mnie, popodziwiam więc chociaż na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńAle warto pojechac, skoro rodzina zaprasza! POZDRAWIAM SERDECZNIE
Usuńoo, ja równie serdecznie od-pozdrawiam :) wróciłam znów zdjęcia podziwiać i zastanowiły mnie te wzorzyste drzewa - to tam w świecie topole mają pnie jak nasze brzozy, białe? tyle, że z dodatkową dekoracją :)
UsuńTe jeziora sa fantastyczne! Z wod wlasnie jeziora lubie najbardziej, wiec kazde nieodmiennie mnie zachwyca. Ale nie ryzykuj, nie zostawaj za daleko w tyle, bo i dzwoneczek nie pomoze. Misio zrobi sobie z Ciebie kolacje i kto bedzie bloga pisal? :)))
OdpowiedzUsuńFaktycznie, niewiele sie oboje zmieniliscie. ;)
Tez nie wierzylam za bardzo w ten dzwoneczek ale skoro sie go uzywa, to moze dziala. Naprawde nie zmienilismy sie? nie powiem ile lat uplynelo!
UsuńTrzy i pol. :)
Usuńno dobra...cztery!
UsuńBardzo pięknie. Bueno. A piesek preriowy z lodowcem zrobiły mi dobranoc ostatecznie ;)
OdpowiedzUsuńBędę wracać, bo dużo tego, o lala.
Pozdrawiam.
Bueno, bueno...mam nadzieje,ze sie wyspalas. Buenos dias!
UsuńBellisimas fotos.
OdpowiedzUsuńUn abrazo
Un beso !
UsuńPiekna ta surowa kanadyjska przyroda i widoki wspaniale. Swietne zdjecia,Grazyna! Dziekuje za podzielenie sie.
OdpowiedzUsuńO! dawno Ciebie nie bylo, pozdrawiam!
UsuńWspaniała wyprawa! Te widoki, jeziora góry, lodowiec, to wszystko takie ogromne, monumentalne, i przy tym kwiatuszki, zwierzaczki i motylki, kontrasty. I bagienko piękne, tylko tym razem pary młodej nie było. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńA szkoda, ze nie bylo, byloby piekne tlo dla weselnych strojow...w Polsce jakos wiecej par mlodych sie widzi,..pewnie mniejszy kraj a wiecej ludzi robi swoje. Za to te dzikie przestrzenie prawie bezludne robia wrazenie! pozdrawiam
UsuńNo to się Kochana rozczuliłam tak do radosnej łezki w oku. No bo jak TU mam się nie wzruszyć, zwłaszcza na widok tego ostatniego zdjęcia. To miód na serce:)
OdpowiedzUsuńJak cudownie mieć TAKIEGO brata. Wiem coś o tym.
Na temat pokazanych przez Ciebie widoków mogłabym bardzo długo się rozpływać w zachwytach. Są cudowne.
Sama bym myślała,że ten dzwoneczek to ma być żart:)
Ten storczyk z modraszkiem skradł moje serce tym razem. Ale widok na lodowiec Athabaska również mnie zachwyca.
Cieszę się,że już podróżniczko pobędziesz w Warszawie, z prostej przyczyny, że może uda nam się po moim powrocie z Wrocławia spotkać.
Moc uścisków i pozdrowień posyłam.
Wiem Jutko, ze slowo BRAT dla Ciebie ma magiczne znaczenie.Obie wiemy, ze dobrze BRATA miec...usciski dla Ciebie tez!
UsuńZazdroszcze wam:) Piękne miejsca:)
OdpowiedzUsuńJAk Ci juz pisalam, cale zycie przed Toba, kiedys bedziesz ogladal przyrode i w Kanadzie...
UsuńWręcz bajkowa wyprawa z bratem. Przepiękne widoki, cudowne kwiatki, drzewo o niesamowitej korze we wzorki, niebieski motylek, pieski do towarzystwa. Cudownie.Ostatnie dwa zdjęcia wzruszyły moje serce. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCiagle nie wiem skad ta kora taka we wzorki...bo chyba nie peka tak artystycznie. Pozdrawiam serdecznie
UsuńSmutno mi, że nie zaglądasz do mnie ostatnio :(
UsuńHortensja, która Ci się podoba rośnie u mnie prawie całkowicie w cieniu :). Pozdrawiam.
UsuńMam to samo z bratem, gna po górach na złamanie karku, a ja go muszę gonić, jak się zatrzymuję robić zdjęcia. A najczęściej ja idę własnym tempem i robię zdjęcia, a on swoim, a potem spotykamy się w schronisku.
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia kwiatów, zwłaszcza urzekły mnie storczyki.
Pozdrawiam :)
Najlepiej pozwolic sobie na wlasne tempo, nasze gory sa ludne, wiec nie jest sie takim samotnym, ale w kanadyjskich czesto pusto wiec lepiej chodzic w grupie...bo niedzwiedzie! pozdrawiam!
UsuńNajbardziej podoba mi się drugie zdjęcie! :)
OdpowiedzUsuńLake Patricia piekna w dwoch odslonach...
Usuń+
OdpowiedzUsuńWszystkie kraje, które pokazujesz, są inne, ale przepiękne; tak,dobrze mieć brata:-) pozdrawiam serdecznie.
Dobrze miec brata! pokazuje piekno krajow, ktore odwiedzam, na brzydote przymykam oczy...pozdrawiam serdecznie
UsuńKwiatuszki przepiękne, ale bez ociągania się nie zobaczymy ich nigdy, nie uwiecznimy. Te anemony- zawilce to według mnie dębiki- może ośmiopłatkowe, a może jakieś inne, ale z całą pewnością to dębiki. Poszukałam zaraz ognia prerii i znalazłam - https://en.wikipedia.org/wiki/Castilleja .
OdpowiedzUsuńCzyli ognista w kolorze roślina to Castilleja
Jak ja kocham takie spacery.
Pozdrowienia Grażynko
Oj dziekuje za informacje...spieszylam sie bardzo z tym wpisem i nie mialam czasu by szukac w internecie...juz zajrzalam, debik jest...ja tez lubie takie spacery, i sie ociagam bardzo w marszu, no bo jak nie podziwaic przyrode...juz czasowe rekordy mnie zupelnie nie interesuja.sciskam Cie serdecznie
UsuńWybacz Grażynko to roślinne skrzywienie. Coś nowego zobaczyłam dzięki Tobie.
UsuńDobrze jest mieć Brata, szkoda tylko, ze czas za szybko upływa...
UsuńUścisków moc.
Ciesze sie, ze mnie poinformowalas, uwielbiam takie uwagi , wiem,ze masz duza wiedze botaniczna. A brata jest dobrze miec, nawet dwoch jak w moim wypadku, a ze czas leci...no leci...buziak!
UsuńDobry wieczór :-) Góry są cudowne, pięknie pokazują to Twoje fotografie.
OdpowiedzUsuńNie widziałem jeszcze takiego "ozdobionego" drzewa. Wygląda to, jakby przyroda pokazała swoją artystyczna duszę :-)
Ciagle dla mnie te drzewa sa zagadka...nie moge uwierzyc, ze to tak artystycznie peka kora...dobre rano!!
UsuńTo jak podróż sentymentalna - chwile bezcenne. Ogromne wrażenie zrobił na mnie lodowiec! A pnie topoli to już prawdziwe cudeńko - wiedziałam że drzewa mają duszę ale nie wiedziałam, że artystyczną. Przesyłam uściski.
OdpowiedzUsuńTak jak wyzej napisalam, ciagle mnie frapuje jak takie rysunki na korze powstaja, bo prawie wszystkie drzewa mialy jakies mniej lub bardziej atrakcyjne rysunki... oddaje usciski
UsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa.Nie mogę się nadziwić ,że w tym surowym klimacie rośnie tyle pięknych kwiatów.
Zdjęcia jak zawsze piękne.
Pozdrawiam serdecznie:))
Te kwiatki sa takie drobne, widac,ze te swoja pieknosc maja skoncentrowana w malej objetosci, ale podobno troche pozniej kwitna cale laki roznokolorowymi barwami, a wiec bede nusiala kiedys pojechac tam troszke pozniej, moze w przyszlym roku, brat juz cos tam planuje...podrawiam serdecznie
UsuńCoś mi wskazuje, że post się właśnie opublikował:))))
OdpowiedzUsuńNo to jeszcze pozachwycam się modraszkami:)) Przy czym 12 km ode mnie jest pewien rezerwat, gdzie występuje ponad... 800 gatunków motyli:) W tym modraszki:)
Oj Artenko....800 gatunkow! i co ja robie teraz w tej malomotylkowej wsi pod Warszawa? :)
UsuńA widzisz:))) Trzeba było zostać dłużej u mnie:)))) Ach, jakie piękne chmury nad górami na Twoich zdjęciach:))))
UsuńMoze bedzie drugie wydanie bratania sie z Kresami... a chmury! ach ! ach te chmury! eksklamuj Artenko eksklamuj! wiesz, ,ze bez Twoich eksklamacji swiat bylby wrecz nudny!
UsuńMoże?:)) Powinno być "na pewno":))))
UsuńOpowiadałyśmy z A. wczoraj o Waszym pobycie, o wspólnych wyjazdach, fotografowaniu bociana, stroju ludowym, ja dołożyłam jeszcze o gęsiach:))) Przyjeżdżajcie, bo to bez Was byłoby nudno:))))
chłonę to PIĘKNO i napatrzeć się nie mogę.....chociaż w takiej postaci zwiedzam razem z tobą....
OdpowiedzUsuńserdeczności :)
leptir
http://leptir-visanna7.blogspot.com/
Piekno trzeba chlonac i my to wiemy...wiem,ze jestes czula na cuda natury...pozdrawiam serdecznie
UsuńGrażynko mój mąż też był w Kanadzie i zrobił masę zdjęć, pewnie i w tych samych miejscach co ty, był tam przed laty z Bractwem Poszukiwaczy Złota :)
Usuńa to mały filmik ...z dedykacja dla ciebie
https://www.youtube.com/watch?v=zcVufIVHCXM
serdeczności
leptir
Tak, w tych samych miejscach albo prawie w tych samych...swietne zdjecia i milo bylo je ogladnac i na nowo przezywac podroz...tylko tego przeslicznego ptaszka nie widzialam, tego z czubem! slicznosci! sciskam serdecznie Ciebie i Ludwika! zafrapowalo mnie to Bractwo Poszukiwaczy Zlota!
Usuń