W Andach mamy też Czarny Staw, podobnie jak Gąsienicowy w Tatrach.
Wyjechaliśmy dość wcześnie z domu, bo trzeba było podjechać do Mucubaji, mniej więcej 2 godziny samochodem, jako że droga bardzo w serpentynach i często z problemami związanymi z pracami nad jej nie najlepszym stanem... tak było właśnie i to drugie zdjęcie jest związane z pracami spychacza uwalniającego drogę z wielkich ilości piachu i kamieni..stanęliśmy czekając na przejazd a ta śliczna dziewczyna wykorzystała bezruch samochodów w których pasażerowie myśleli intensywnie o porannej kawie , ja też, sprzedawała kawę z termosu (cafe colado!) więc uraczyłam się małą i przy okazji ucięłam sobie z nią miłą rozmówkę. Chciała po prostu zarobić sobie trochę pieniędzy.
En Los Andes también tenemos una Laguna Negra, igual como en Los Tatra de Polonia.
Salimos temprano de la casa... había que llegar primero a Mucuybají, mas o menos 2 horas en carro, con muchas curvas en la carretera, y además la posibilidad de encontrar los derrumbes por el camino, así sucedió esta vez, nos paramos en espera que despejen la vía. Una linda muchacha aprovechó la parada obligatoria de los automóviles y la gana inmensa de los pasajeros, mía también, de tomarse un cafecito caliente por la mañana.... ella apareció en la ventana del carro con su termo, vendiendo tan deseada bebida, pedí uno y hablamos un rato. Estaba ganándose un poquito de dinero para sus antojos.
Potem przejechaliśmy przez miasteczko zwane Mucuchies, spodobała mi się ta postać Najświętszej Marii Panny Niepokalanego Poczęcia na tle pejzażu górskiego
Después pasamos por el pueblo do Mucuchíes , me encantó la imagen de La Inmaculada Concepcióln de Virgen María sobre el fondo del paisaje andino.
I..w Mucuchies ...hm..taki oto zamek wybudowany przez Włocha marzyciela, który całe życie o takim śnił i taki wybudował, ..... nic on nie ma wspólnego z architekturą andyjską...więc przez wiele lat przejeżdżałam obok i zżymałam sie okrutnie na tych, którzy pozwolili na coś takiego w miejscu, gdzie typowe budownictwo to bardzo przysadziste domy, pokryte wypalaną dachówka glinianą, które pięknie współgrają z krajobrazem górskim... kiedyś jednak zebrałam się w sobie i przekroczyłam jego masywne progi ale o tym kiedy indziej...
niżej ktoś namalował mural przedstawiający San Benito de Palermo ( Św. Benedykta z Palermo)..bardzo popularnego w Andach, ale także w całej Wenezueli i Ameryce Łacińskiej.
Y...en Mucuchíes..hmm..este castillo, construido por un italiano soñador, que toda una vida quiso tener uno asi y asi lo hizo,....nada tiene que ver con la tipica arquitectura andina...por muchos años pasando al lado de la construcción expresaba mi desacuerdo con los que permitieron semejante locura en el sitio donde las casas son bajitas, de tapia, con techos de tejas, las cuales , según mi opinión , harmonizan en forma única con el pais y el paisaje...expresando mi protesta me negue a pasar por sus puertas..al fin un día lo hice, pero ésto lo cuento otro día...Abajo alguien pinto un mural de San Benito de Palermo, un santo muy popular en los Andes y en toda América Latina.
Bardzo on jest lubiany i każda praktycznie miejscowość andyjska poświęca jeden dzień w roku na jego celebrowanie ...jako, ze w Andach lud jest raczej bialy więc by sie upodobnić do ukochanego świętego malują sobie twarze na czarno...
Este santo es muy querido y cada pueblo andino lo conmemora en alguna fecha del año..las personas de los Andes en general son blancas asi que para parecerse mas al Santo se pintan las caras de negro.
Następna miejscowość to San Rafael de Mucuchies, tutaj urodził się najsławniejszy andyjski twórca ludowy , Juan Felix Sanchez...to jego słynna kapliczka zbudowana całkowicie z kamieni w sąsiedztwie jego domu rodzinnego. Postanowiłam wejść tam pózniej, po powrocie z nad Czarnego Stawu.
El siguiente pueblo, San Rafael de Mucuchíes, aqui nació el más famoso artista popular andino, Juan Felix Sanchez...en la foto su famosa capilla construida totalmente de piedras al lado de su casa natal...Decidí entrar a ella al regreso de Laguna Negra.
Jezioro Mucubaji, 3540 mnpm, tutaj zostawia sie samochód i stąd maszeruje się ponad godzinę nad Czarny Staw
El Lago Mucubají, 3540 msnm, aqui se deja el carro y camina cerca de una hora hasta la Laguna Negra.
Można na koniach, raz taka podróż wymyśliłam, ale juz nigdy więcej na taki wyczyn sie nie zdobędę, miałam cała tylną cześć ciała w jednym wielkim siniaku.
Se puede sobre el caballo, una vez lo hice , pero no lo recomiendo, todo mi trasero resulto ser un enorme hematoma.
Zaczynają się hale andyjskie porośniete frailejonami. (espeletia schultzii)..coś w rodzaju naszej szarotki, ale gigantycznej i kwitnącej na zołto...
Caminamos por los páramos andinos cubiertos por los frailejones (espeletia schultzii), de la familia de edelweiss ( flor de nieve, leontopodium alpinum), pero mucho mas grandes y de flores amarillas.
Liście pokryte filcowatym kutnerem, który chroni roślinę przed mrozem, słońcem, wiatrem, zapobiega nadmiernemu parowaniu wody.
Sus hojas son cubiertas con una delicada pelusa, que protege la planta contra el calor, frio y el viento, y también contra demasiada evaporación de agua.
A wśród frailejonów to oto zwierzątko.
Y entre frailejones este lindo animalito.
Idziemy wśród typowych krajobrazów andyjskich.
Caminamos entre los tipicos paisajes andinos.
Już widać Czarny Staw, tam trzeba dojść, trochę odczuwa sie brak tlenu.
Ya se divisa La Laguna Negra, alli llegaremos, se siente falta de oxígeno.
Rzeczka, która wypływa ze stawu.
El riachuelo saliente del lago.
a na zboczach drzewka powykręcane przez wiatry i trudne warunki atmosferyczne.
En las laderas crecen los arbolitos doblados por los vientos y dificiles condiciones atmosféricas.
Dróżka wyłożona kamieniami.
Camino de piedras
i już bienvenidos a Laguna Negra.
Y..bienvenidos a Laguna Negra
nie Czarny tylko niebieski odbijający nieskazitelny lazur nieba tego dnia.
No es negra es azul, refleja el color de cielo
To jest ten strumyk który wypływa ze stawu.
Este es el riachuelo que sale del lago.
Wszystko spowite jest w niebieskiej poświacie.
Todo con un resplandor azul
Wracamy, gdzieś zaplątała się chmurka a krzak dodaje piękna suchym kolorom połonin.
Regresamos, la nube se acomodó entre montañas, y el arbusto añade vida a los colores secos de los páramos.
Chmury były bardzo niskie.
Las nubes se acomodaron en los pies de la montaña.
I jeszcze raz frailejon...przekwitły, te rośliny kwitną w pażdzierniku, listopadzie i wtedy hale górskie są najpiękniejsze, panuje wszechobecna żołć kwiatow, mieszająca się ze srebrem liści, zielenią drzew i błękitem nieba.
Y una vez mas el frailejon...ya con flores secas, estas plantas florecen entre octubre y noviembre, entonces los paramos lucen su belleza máxima, el amarillo de las flores se mezcla con el plateado de las hojas, verde de los pinos y la turquesa del cielo.
Znów staw Mucubaji, całe niebo kąpało się w jeziorze.
De nuevo la laguna de Mucubají, el cielo entero se estaba bañando en el lago.
Jezioro w szafirach i dwie kaczuszki dla ozdoby.
La laguna teñida de azul con dos paticos de adorno.
Powrót do San Rafael de Mucuchies, dom Juana Felixa Sancheza, zrobiony na skromne ale sympatyczne jego muzeum, pomalowany w kolory domów andyjskich, białe ściany z niebieskim pasem u dołu.
El Regreso a San Rafael de Mucuchíes, la casa de Juan Felix Sanchez convertida en un sencillo y simpático museo, pintada de colores andinos, paredes blancas con una raya de color azul en la parte baja.
Tak wygląda typowe budownictwo tego rejonu.
Asi es la típica casa de esta región.
Obok domu kapliczka przez artystę wypieszczona.
Al lado de la casa , la capilla construida por el artista .
Przecudnej urody patio wewnętrzne.
El patio interior de gran belleza.
a na ścianie zdjęcie Juana Felixa z towarzyszką życia i twórczości ludowej, Epifanią Gil...razem przez ponad 50 lat.
Y en la pared el retrato de Juan Felix con su compañera Epifania Gil....juntos durante más de 50 años .
Łóżko dość ozdobne, drewniane, u wezgłowia portret polskiego papieża, który w Ameryce Łacińskiej jest bardzo kochany. Artysta był znany z konstrukcji ciekawych krzeseł...
La cama de madera bien adornada, en la pared el retrato del Papa Polaco, muy querido en América Latina. En las esquinas las famosas sillas del artista
Prześliczna kapliczka z Matką Boską , która ma zarzuconą na ramiona ruanę...w Mucuchies temperatury potrafią spaść do blisko zera stopni.
Una preciosa capilla con Madre de Dios con una ruana en sus hombros. En San Rafael las temperaturas bajan a veces casi a zero grados.
Jak przystało na okres bożonarodzeniowy, tutaj też jest szopka, zrobiona z włókien liści bananowych.
No podía faltar el pesebre, hecho de la fibra de plátano.
Kapliczka, duma artysty i wioski
La capilla el orgullo del artista y del pueblo.
Jej wnętrze.
Vista del interior
Podeszłam do ołtarza.
Me acerque al altar.
Po obu stronach portrety twórców tego zabytku.
A los dos lados del altar los retratos de los artistas.
Juan Felix Sanchez.
Juan Felix Sanchez
i Epifania Gil.
Y Epifania Gil
Ich ciała spoczywają w tym właśnie, stworzonym przez nich miejscu.
Sus cuerpos descansan aqui, en este lugar creado por ellos.
Kolejna cudowna wyprawa krajoznawcza.
OdpowiedzUsuńDzięki za pokazanie kolejnego zakątka Venezueli z jego charakterem i przyrodą.
Kochani! chyba najbardziej w Wenezueli lubie Andy, wiec pewnie bede je ciagle pokazywac..serdeczne saludos y cariños dla alpaczek
UsuńPokazałaś następne cuda. Piękne i egzotyczne:)
OdpowiedzUsuńWitaj Joanno, ciesze sie, ze jestes na moich stronach...pozdrawiam cieplo
UsuńNiesamowita wyprawa i zdjęcia.......Dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie moge się napatrzeć na rośliny i kolory, u nas mroźno i szaro...
tropik jest w kolorach, przyroda bywa bujna..ale zima tez ma swoj niezaprzeczalny urok. Tutaj wysoko w gorach czasem spadnie snieg, i skoro jest droga, ktora w najwyzszym punkcie ma 4000mnpm to mieszkancy wsiadaja w samochody i spiesza sie by pozachwycac sie biela. Pozdrawiam serdecznie.
UsuńPonownie dzięki Tobie miałam okazję poznać skrawek pięknego świata i ludzi.Niesamowite wrażenie zrobiła na mnie ta kapliczka z kamieni.
OdpowiedzUsuńOgrzałaś mi trochę serce tymi pięknymi widokami przy tym 20stopniowym mrozie za oknem.Pozdrawiam i dziękuję:)
Oj Juto! masz wreszcie zime z prawdziwego zdarzenia!
UsuńJuan Felix Sanchez wybudowal dwie takie kapliczki, druga jest schowana w gorach, w El Tisure, gdzie artysta zyl wraz z Epifania...mam wielka ochote tam sie wybrac, ale jest to caly dzien wchodzenia, a przy braku tlenu nie jest to prosta sprawa, mozna tez wybrac 6 godzinne wspinanie sie na mulach, co tez jest nie lada wyczynem. Nie mniej caly czas siedzi mi ta wyprawa w glowie.
Pozdrawiam serdecznie..
Wycieczka na Czarny Staw wspaniała. Widoki cudowne. Kwiatki w rodzaju naszych szarotek też mi się podobają. Kapliczka z kamieni bardzo ciekawa, jak i chyba artysta był ciekawym człowiekiem. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO tak, Juan Felix Sanchez, to niezwykly czlowiek, samouk, artysta, architekt, malarz, rzezbiarz, spolecznik, skonstruowal turbine wodna i w ten sposob Mucuchies mialo elektrycznosc, stworzyl teatr kukielek etc...zmarl w wieku 96 lat, byl bardzo kochany w regionie andyjskim i w kraju.
UsuńSaludos!
Piekna ta Twoja Wenezuela, zazdroszcze takich cudnych wypraw:) Najbardziej uzekla mnie figurka Matki Boskiej z gorami w tle, ale wszystkie inne zdjecia tez sa przepiekne, pozdrawiam serdecznie z Ameryki POlnocnej:)
OdpowiedzUsuńWenezuela niewatpliwie jest piekna, przyroda, bogactwa naturalne...ja pokazuje te jej strone , ktora mnie zachwyca, pomijam inne sprawy..
UsuńA ta figurka Matki Boskiej zawsze mnie ciekawila, stoi przy drodze i w koncu stanelam i zrobilam jej zdjecie, ladnie komponuje sie w krajobrazie.
Sle pozdrowienia z Poludnia
Co za surowe, przepiękne krajobrazy, z zapartym tchem oglądam to wszystko i ciągle powracam, też chciałabym tyle lat przeżyć ze swoim mężem, ile przeżyło tych dwoje; podziwiam czyste wody jeziora, strumyka, Grażyno? a nie zaśmiecają tam tych cudnych okolic? pozdrawiam cieplutko i serdecznie.
OdpowiedzUsuńMario!!!! tak , krajobrazy takie jak je opisalas, a teraz jest pora suszy wiec sa jeszcze bardziej surowe.
UsuńSmieci!!!!! Hmmm..to jest problem wenezuelski, ktory mi bardzo doskwiera. Zrobilismy droge do Czarnego Stawu poza sezonem turystycznym, w zasadzie bylismy tam sami, czysto bylo niezkazitelnie, wiec kiedy wrocilam do jeziora Mucubaji, zapytalam wlascicieli koni o ta wyjatkowa czystosc...poinformawali mnie ,ze od czasu do czasu przejazdzaja sie na koniach i sprzataja okolice. Zlozylam im gratulacje !
Wody jezior i rzek sa absolutnie czyste bo ta czesc And to wielki Park Narodowy.
Bardzo sedecznie Cie pozdrawiam!
Cudowne miejsca, zdjęcia, klimat, atmosfera!!!! Aż chce się żyć:D
OdpowiedzUsuńA u nas mróz :(((((
Ale przyznasz,ze zima tez jest piekna, Twoje zdjecia to pokazuja! Stas wyglada na zadowolonego jezdzac opatulony na saneczkach...
UsuńGrażynko, cóż można napisać. Zafundowałaś nam kolejną cudną wyprawę. Przepiękne miejsca, cudna przyroda, ciekawa opowieść. Wszystko zachwyca i chce się jeszcze. Dzięki wielkie! Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam tez serdecznie, wyobrazam sobie ze w twoim zaciszu tearz musi byc pieknie!
UsuńLubie pokazywac Wenezuele taka jaka ja lubie, wiec pewnie dalej bede szukac perelek w jej przyrodzie ,krajobrazah i ludziach. Przesylam Ci wiele serdecznosci!
OdpowiedzUsuńSwiat jest taki piekny i roznorodny. Epifania - wspaniale imie.
OdpowiedzUsuńEpifania to rzeczywiscie dosc niezwykle imie, rzadkie nawet tutaj. A Swiat jest piekny rzeczywiscie.Pozdrawiam cieplo
Usuńsi continuas asi, exponiendo de una manera unica y bella a venezuela tendras en tu casa un millar de personas que quieran onocer tan espectaculares sitios!, ya fui varias veces a la laguna negra, claro que al observar estas fotos tan bellas y el escrito tan lindo, provoca montarme en el avion e ir ya para alla! asi ue esperame! jeje
OdpowiedzUsuńla foto que mas me gusto: la del riacuelo entre las montañas parece una pintura, con tonalidades y una luz muy suave; me encanto!!
se nota en cada comentario y foto que eres FELIZ! y eso me hace mas feliz!!! porque compartes tu felicidad
Mi hijita linda!!!te espero, espero tambien que algun dia regreses a Venezuela y la pasearemos juntas y juntas enseñaremos a Andreia cosas lindas de este pais...besos
UsuńKolejna, wspaniała wycieczka z Tobą. Widoki aż zapierają dech w piersiach. Dużo pięknych zdjęć. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekuje za wizyte i Twoje wrazenia. Widoki w gorach rzeczywiscie zapieraja dech, a ten dzien kiedy tam bylismy byl niesamowicie piekny i przejrzysty! pozdrawiam
UsuńGrazynko,to byla dla mnie wspaniala wyprawa.Piekne miejsca.Jak ja mam jeszcze duzo do zobaczenia.
OdpowiedzUsuńJak MAMY jeszcze duzo do zobaczenia! pozdrawiam serdecznie Ciebie i Twoja Australie!
UsuńDzień dobry, dołączam się do podziękowań za przepiękne zdjęcia. Zdaje się, że miejsce w którym mieszkasz to raj na ziemi. Piękne krajobrazy, natura pierwotna, czysta.
OdpowiedzUsuńDzięki za "chwytanie chwili".
Raj na ziemi, moze, wybieram miejsca, ktore mnie zachwycaja i tym zachwytem je opowiadam...pozdrawiam serdecznie!
UsuńPiękna wycieczka, lubię z Tobą spacerować, poznawać nowe miejsca i ludzi. Często wyjeżdżasz na takie wyprawy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
W tym roku postanowilam raz na tydzien wyjezdzac z domu, wybieram miejsca blisko, ktore juz kiedys poznalam i te ktore jeszcze nie znam. Dzieki temu odrywam sie od pielenia, gotowania, sprzatania i wzbogacam sie o nowe przezycia....okazuje sie ze byl to bardzo dobry pomysl.
UsuńSerdecznie pozdrawiam...
Laguna Negra, powiadasz... piękna w tych szarościach górskiej roślinności... a najbardziej podziwiałam: Marię barokową, w rozwianej szacie na tle surowych gór... kapelusz fana Benita... sarniaka ściągniętego obiektywem... to, jak wysoko wlazłaś;-) i cafe colado, piękna nazwa. Dzięki i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMaria barokowa od lat ponad trzydziesci jest przeze mnie obserwowana, wlasnie ta szata rozwiana najbardziej mi sie w niej podoba, poza tym jej twarz tez jest piekna..w koncu ja obfotografowalam. Wlazlam na wysokosc okolo 3600 mnpm, i kazde najmniejsze wzniesienie to odczucie ze jakos malo tlenu wokol, trzeba przystawac i odpoczac. Przysiad, np zeby zrobic zdjecie i potem podniesienie sie powoduje zawroty glowy, nad Czarnym Stawem o malo z tego powodu nie zemdlalam. Trzeba to wszystko robic bardzo wolno. Oczywiscie po pewnym czasie mozna sie przyzwyczaic, a my mieszkamy na 2000mnpm wiec to jest jednak roznica.
UsuńPozdrawiam!!!
Aha! cafe colado to jest kawa czarna, zalewa sie mielona kawe wrzatkiem, czesto juz z cukrem i to z cukrem brazowym, trzcinowym,a potem cedzi sie ja przez szmatke. Ja osobiscie bardzo ja lubie..
UsuńW następną piękną wyprawę zabrałaś mnie ze sobą Grażynko.
OdpowiedzUsuńDziękuję.
Piękna to kraina w której przebywasz.Pisz nam o niej i pokazuj na zdjęciach.Czuję się tak jakbym tam była.
Pozdrawiam serdecznie:))
Andy sa piekne ale ja wybieram tylko te miejsca, ktore to dokumentuja...pozdrawiam cieplo i ciesze sie ze sprawiam Wam i sobie radosc
UsuńGrażynko - oglądam Twoje zdjęcia z zapartym tchem. Powiem prawdę, że są tak wyraziste(poczułam zapach Twoich And ).
OdpowiedzUsuńKolory, kolory i i ta przestrzeń zadziwiająca.
Maria barokowa w takim miejscu - to cud jakiś.
Dzięki za fajne zdjęcia i fajne opisy.
Mirka
Twoje zdjęcia można oglądać w niemym zachwycie, bo słów podziwu brakuje:)Tak, świat jest piękny, i oby taki pozostał:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Maria barokowa, okreslenie Megi, bardzo mi sie podoba, i pewnie tak zostanie..zdjecie zrobilam w strone gor ale ona jest na placyku otoczonym domami..wokol sa laweczki, i na postumencie jest wyryty piekny wiersz na jej czesc.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Nie wiem, czy Ci dziękować, czy znowu powinnam się złoscić.... bo nie mogę oderwać wzroku od Twoich zdjęć! Na pewno podziękuję za podwójny tekst... kiedyś uczyłam się hiszpańskiego, więc dzięki Tobie, mogę się jeszcze podszkolić ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Wspaniała, niesamowita wycieczka. Widoki, że oczy bolą, do tego dużo miejscowego folkloru, dla mnie bardzo egzotycznego. Wspaniale się wędrowało, dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńświetna wycieczka i cudne krajobrazy egzotyczne
OdpowiedzUsuńBoziu jak pięknie ...
OdpowiedzUsuńTo będzie moja ulubiona wyprawa! Sama nie wiem czemu, ale pierwszy raz miałam wrażenie, jakbym była już kiedyś w podobnym miejscu.
Pełne spokoju, dobre twarze, Juana i Epifanii ...
Pozdrawiam serdecznie!
I love your mountain pictures. Laguna Negra is so beautiful.
OdpowiedzUsuńWspaniała wyprawa, kolejna już dzięki Tobie, Grażynko, inaczej dla mnie niedostępna - tylko w ten sposób mogę podziwiać uroki Andów, egzotyczne krajobrazy i przyrodę, a przede wszystkim ludzi i ich zwyczaje. Zauroczył mnie mały czciciel Św. Benedykta w swoim niesamowitym kapeluszu i makijażu ;-) Cudowne nisko ścielące się chmury i lazur jeziora. Przepięknie! Dziękuję i ściskam czule ;-)
OdpowiedzUsuńDziekuje wszystkim za wizyte i komentarze, bardzo mnie to podbudowuje...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńGrażyno, i co z Twoim Chuliganem? mam nadzieję, że dobrze, serdeczności.
OdpowiedzUsuńgracias por estas imgenes,una belleza estos lugares , como me gustaria ir!!!saluda Alicia
OdpowiedzUsuń