Kordyliera Nadbrzeżna..zachód słońca.
La Cordillera de la Costa... la puesta del sol.
Ostatni koniec tygodnia przed wyjazdem w Andy, czyli już tydzień temu. Wybralam sie z koleżankami do ich posesji na Kordylierze. Wyruszyłyśmy juz w piątek.
El ultimo fin de semana antes de partir a Los Andes, o sea ya hace una semana. Fuimos a la Cordillera con mis amigas para quedarnos en sus bellos espacios. Salimos el viernes.
Dotarliśmy po poludniu , wkrótce zaczął się zmierzch i piękny spektakl zachodu słońca.
Hemos llegado por la tarde, rápidamente comenzó oscurecerse dando el inicio al espectáculo de la puesta del sol.
Zadecydowałyśmy, że będziemy spały w tym indiańskim szałasie...bez ścian, z niezwykłymi widokami i w świeżym, chłodnym powietrzu.
Hemos decidido que nos quedamos durmiendo en esta churuata india, sin paredes, con increibles vistas y respirando fresco y limpio aire de la montaña.
Moje koleżanki wybrały hamaki...ja nie nauczyłam się w nich spać, więc dostałam składane łóżko .
Mis amigas eligieron las hamacas para dormir, yo no me acostumbré a esta forma de pasar la noche... recibí una camita.
Pościeliłam sobie luksusowo, zarzuciłam cepeliowską narzutę.
Hice la cama con una cobija artesanal polaca.
I rano obudziłyśmy się w różowych kolorach wschodu słońca.
Y por la mañana nos levantamos con el color rosa del amanecer.
Troszkę póżniej tak wyglądał masyw górski.
Después de un tiempito el macizo montañes lució imponente.
Zaczęłam rozglądać sie za ptaszkami..moja dobra znajoma tanagra niebieska.
Comencé buscar las aves, encontré el azulejo del jardín
ale nie bylo zbyt dużo okazów do fotografowania..podejrzewam że winny temu byl ten oto mały sokół (falco sparverius), który cały czas obserwował okolice szukając ofiar.
Pero no habia demasiado representantes del mundo aviar, supongo que este halcón primito hizo alejar a los pajaritos.
Ale koło południa zaczęły pojawiać się inne "ptaszki"..paralotnie krążyly nad dolinami, kolorowe i w towarzystwie przygodnych sępow.
Pero al mediodia comenzaron aparecer otras "aves", los parapentes en compañía de los zamuros del lugar.
W ogrodzie zakwitł storczyk ziemny.
En el jardin floreció la orquidea terrestre..
i bromelia. Y bromelia
W południe, panorama w pełnym słońcu.
Las vistas de mediodia en pleno sol.
Obiad!!! a comer!!!
Znowu zaczyna sie popołudnie, sobotnie.
Comienza la tarde del sabado.
Postanowiliśmy się przygotować na wieczorne siedzenie.
Hemos decidido pasar la noche asi!
pozachwycać się zachodem słońca tym razem sobotnim.
Maravillarse con el atardecer esta vez del sábado.
A w naszej sypialni księżycowa lampa.
En nuestro dormitorio la lampara lunar.
Która rankiem w niedzielę chowała się za górami.
La cual por la mañana dominguera se guardó detras de la montaña.
Ten ptaszek postanowił być ozdobą dachu.
Este pajarito decidio adornar el techo.
Jeszcze raz przespacerowałam się po okolicach. Trawy kwitnące , piękny to widok ale powodują męczace alergie, u mnie mocne swędzenie nosa i oczu.
Una vez mas paseé por los alrededores, la grama floreciendo y luciendo su color pero provocando las alergias , en mi caso, de naríz y de los ojos.
W kuchni letniej na glinianym garnku zoczyłam takie stwory...gigantyczna osa o przedziwnym odwłoku przyczepionym "drucikiem" do tułowia rozprawiała się z niezbyt pięknym pająkiem.
Tym razem zgadzam się z tymi, którzy nie lubią insektów.
En la cocina en la olla de barro vi estos animalotes, una avispa tamaño gigante, muy rara, con un "alambre" que une dos partes del cuerpo, mataba a una , no muy bella, araña. En este caso estoy de acuerdo con los que no gustan de los insectos.
Wczesne popołudnie...czas opuścić to miejsce gdzie nawet domy przeszywa krajobraz...
Temprano por la tarde, ...tiempo de abandonar el lugar donde las casas estan atravesadas por los paisajes..
pozdrawiam y saludos...
Następny post będzie z And..
El siguiente post desde los Andes.
Bardzo ,bardzo dziękujemy że możemy być (za pośrednictwem cudownych zdjęć) tam z Tobą i napawać oczy tymi cudownymi widokami.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiamy z naszego lasu :)))
Cudowne krajobrazy, wschody i zachody słońca. Miejsce w którym spałyście na świeżym powietrzu przy księżycowej lampie do pozazdroszczenia. Ozdoba w postaci ptaków i kwiatów - śliczna.Są to góry zupełnie inne niż u nas, ale mające wiele uroku. Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuńDzięki za te widoki :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym się tak budzić, podziwiać takie wschody słońca i ptaki, zachody również. Storczyk przepiękny.
Pozdrawiam serdecznie.
Wiesz jak człowiekowi poprawić samopoczucie:))))Za oknem plucha i wieje a ja sobie krążę po cudownych okolicach Kordyliery.Wschodów i zachodów nie wysilam się nawet komentować (właśnie przygotowałam tą tematykę zdjęć w wykonaniu brata)
OdpowiedzUsuńPiękny ten hamak.Cudowna okolica.Cudowne zdjęcia:)Nie dziwi mnie że przeczekasz Sobie TAM do wiosny:))))
Pozdrawiam baaardzo serdecznie i jeszcze raz dzięki za poprawienie nastroju:)))))
Cuuuuuudownie! Oglądając Twoje zdjęcia rozbudzasz we mnie pragnienia zobaczenia Świata, bo jak widać jest PIĘKNY!!! Te widoki zachodu i wschodu słońca, ptaki, rośliny, insekty, a te urocze domki łał... No, no chciałabym tam być, ale żeby nie trzeba było latać samolotem:(
OdpowiedzUsuńSerdecznie Cię pozdrawiam:DDDDDDDDDDDDD
PS.1. Wyjazd z koleżankami chyba udany???:D
PS.2. Zazdroszczę szczerze i przyznaję się też szczerze:DDD
Ależ pięknie!!! Widoki zapierające dech w piersiach!!! W przecudną wycieczkę zostałam zabrana, dziękuję Ci bardzo:) Pozdrawiam...
OdpowiedzUsuńSUPER WIDOKI SĄ PRZEŚLICZNE:))
OdpowiedzUsuńLeje - wieje- psia pogoda,
słonka nie ma - WIELKA SZKODA.
Mimo tego ślę promyki -
nie zapomnę dziś o nikim.
Witaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńJaki piękny mamy świat ,prawda?
Podczas wschodu,czy zachodu słońca mogłabyś zrobić setki zdjęć.Każde będzie inne i każde piękne.
A krajobrazy fascynujące chociaż inne niż u nas. Prawdziwa egzotyka.
Jak bardzo musi być ciepło skoro zdecydowałyście się spać w szałasie.
Grażynko z prawdziwą przyjemnością obejrzałam i przeczytałam dzisiejszy post.
Pozdrawiam serdecznie:))
Twój post aż kipie od pięknych widoków. Miałaś piękny weekend. Można pozazdrościć koleżankom takiej posesji. Wschody i zachody słońca są fantastyczne w każdej scenerii, tutaj jednak widać już ich egzotykę. Bardzo miło się oglądało i czytało.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Grażynko jakież piękne widoki nam zafundowałaś. Aż mi serce zaczęło niespokojnie trzepotać. Cóz ja bym oddała by móc spakować manatki i wyruszyć w stronę słońca. Nie lubię zimy i tych długich ciemnych dni. A taki wieczór ciepły, z takimi widokami i w miłym towarzystwie, to balsam dla duszy. Pozdrawiam Cię cieplutko z zimnej i deszczowo-śnieżnej Warszawy. Ania:)
OdpowiedzUsuńAle widoki, ale widoki! Jakie są miejsca na ziemi! wspaniale spędziłaś czas, Grażyno, czy można chodzić po tych górach? serdeczności.
OdpowiedzUsuńNiesamowite miejsce do życia! Ci ludzie mieszkają tam na stałe, czy to domy wakacyjne? Większość umościła się w dolince, ale na górskich półkach też nie brakuje domów. Nie kręciło Ci się w głowie? Miałam wrażenie, że obiad jedliście na krawędzi przepaści ...
OdpowiedzUsuńA ta zieleń (oprócz drzew) na stokach gór, to jakieś poszycie leśne, czy trawy?
Jak sobie radziłyście z atakami owadów w indiańskim namiocie? A może na tej wysokości już nie ma małych krwiopijców?
To musiała być cudowna noc, w takich momentach człowiek ma szansę poczuć się cząstką Całości.
Pozdrawiam serdecznie!
Wiesz, Grazynko, te zdjęcia są jak ze snu... Krajobrazy tak przepiękne, aż zapiera dech... Cudowne miejsce do życia! I jaka odskocznia od szaro-burych widoków za oknem ;-) Ach, chciałabym i ja spędzić taką upojną noc, choćby i w hamaku ;-)
OdpowiedzUsuńTymczasem planujemy sobie Sylwestra w górach, pod namiotem ;-) Trochę aby dać upust małemu szaleństwu drzemiącemu głęboko w naszych sercach, ale głównie dla naszych suk, aby nie musiały znosić huku fajerwerków we wsi. Mam nadzieję, że nie zamarzniemy ;-)
Ściskam czule!
Juz z And! jeszcze w lozku, i pod czterema kocami bo chlodno!
OdpowiedzUsuńQueridos Alpaqueros! sle pozdrowienia do Waszego lasu, w przyszlym roku musze sie wybrac w Wasze strony!
Gigo! o tak, tutejsze gory sa inne, i te z Kordyliery i te Andyjskie, wczoraj przejechalismy przez nie , najwyzsze przejscie dla samochodow ma 4000mnpm, ale nie moglam zrobic zdjec, bo droga waska i stanac trudno, ale wybiore sie specjalnie i wtedy zrobie reportaz.
Talibro! dzis sie obudzilam w moim domu na wysokosci polskiego Kasprowego. Ptaszki juz mnie obudzily a zaraz wyjde do ogrodu zeby sprawdzic jak przetrwal!
Juto! czekam na zdjecia zachodow i wschodow slonca Twego brata.
Mamurdziu! trzeba latac samolotem, nie powiem, ze to uwielbiam, ale z chwila, kiedy sie rozlokuje na siedzeniu juz mi wszystko jedno i bardzo dobrze zaczynam sie czuc. Chyba ze zaczyna sie kolebac i trzesc...ale mozna sie przyzwyczaic, tym razem nie tylko trzeslo ale samolot trzeszczal okrutnie, myslalam ,ze sie przelamie w pol...ale jak widac dolecialam.
Wyjazd z kolezankami udany a one juz sa jak siostry, bardzo bliska znajomosc trwa prawie 40 lat!
Todo czyli po hiszpansku Wszystko!!!dziekuje,za odwiedziny!
Agatko! pozdrawiam Cie spod And...mam nadzieje,ze wszystko u Ciebie w porzadku!
Teniu! Cieplo tam nie bywa w nocy! temperatury spadaja dosc mocno i spalam w grubym spiworze. Ale wrazenie spania w takiej naturze jest niesamowite!
Wkraju! Kolezanki walcza juz z tym terenem od ponad 15lat, jest on trudny do opanowania, ale jak widac udalo sie, to jednak tropik i trzeba troche silnej woli. A obie sa juz singelkami, wiec nie ma meskiej sily do pomocy!
Aniu z Zacisza! zima tez piekna, chcialam jej doswiadczyc, ale tym razem sie nie udalo. Moze na drugi rok bedzie mi dane, bo moja Portugalka, corka , ktora mieszka w Porto wymysila sobie Boze Narodzenie w Polsce i ze sniegiem..hahaha, oby jej marzenie sie spelnilo.
Marysiu z Pogorza! mozna chodzic,co prawda nie ma tras wytyczonych ale sa sciezki i sciezynki, troche to wymaga wysilku bo w dzien sie robi cieplo ale warto bo jest co ogladac!
M.!tak, jest to niesamowite miejsce, zgadzam sie z Toba, mozna tam zyc bo jest woda (zdrodlana) i jest elektrycznosc, i jest niewielka ilosc entuzjastow ktorzy tam mieszkaja...w dolinach sa normalne wioski, miejsce moich kolezanek jest taka troche enklawa, parcele sa duze, domy daleko polozone od siebie, teren odgodzony od
reszty, wiele domow ma wlasnych wartownikow, w sasiedztwie moich kolezanek jest dwoch takich ochroniarzy, z ktorymi jestesmy zaprzyjaznieni, bo dobrze jest miec takie zyczliwe dusze w poblizu, tym bardziej, kiedy sie spi na swiezym powietrzu i praktycznie pod golym niebem.
Domy sa takie, ze mozna w nich mieszkac na stale, ale jezeli sie pracuje, to trudny bylby z tej samotni dojazd. Widoki z domow sa pieknie i przepasciste, bo taki to jest ten teren. Gory sa porosniete trawami. Nie bywa tam za duzo insektow , a w nocy wcale ich nie ma.
A noce i ranki sa jedyne w swoim rodzaju!
Inkwizycjo! Swietny pomysl na namiot w gorach w Sylwestra, tez bym sie pisala na cos takiego a szczegolnie w Sylwestra...moje psy tez cierpia bardzo z powodu hukow fajerwercznych, a tutaj w Wenezueli, jak przystalo na poludniowcow, takie glosnie celebrowanie zaczelo sie juz od poczatku grudnia. Psy zaczynaja byc niespokojne i zaczynaja szukac nas i tulic sie do nog!
Mam nadzieje ze zrobisz repotaz z namiotowego Sylwestra, bardzo jestem ciekawa...
Calurosos saludos a todos! ciesze sie ze mnie odwiedziliscie!
no i jak nie kochać tej przyrody.. jest niezmiennie ujmująca swoim pięknem..dostarcza tyle wzruszeń.. a do tego to miejsce...brak słów.. przyznaję się, ze jeszcze nigdy nie spałam praktycznie pod gołym niebem..a właśnie zawsze mam nadzieję, przeżyć wschód słońca nie wstając nawet z pościeli:) pozdrawiam ciepło i dziękuję za te piękne doznania:)
OdpowiedzUsuńEsto es tan hermoso, es maravilloso lo que has vivido y regalado, excelentemente plasmada, que los sentidos se despiertan. Y si lo imaginamos podemos sentir la frescura, observar de frente esas montañas, oler la fragancia de esas flores, saborear un buen vino, el viento acariciando nuestros oídos.
OdpowiedzUsuń¿Que más podemos desear?
Un fuerte abrazo.
Miło nam będzie gdy nas odwiedzisz :)))
OdpowiedzUsuńJeszcze raz pozdrawiamy.
CUDOWNIE!!!! czyż więcej słów trzeba?:))
OdpowiedzUsuńSzczęściara z Ciebie Grażynko, że możesz być.. I TU I TAM :))
Buziaki
Bosko !!! Znów zabrałaś mnie w magiczną krainę cudownych, odległych, inspirujących podróży ;) Przepiękne zdjęcia ! Jak ja uwielbiam Twój blog Grażynko :) Przy okazji moich odwiedzin życzę Ci radosnych i przepięknych świąt Bożego Narodzenia, gdziekolwiek będziesz oraz jeszcze lepszego od tego Nowego Roku 2012 :) Pozdrawiam Cię ciepluteńko
OdpowiedzUsuńojej - zazdroszczę , że mogłaś to wszystko przeżyć, widzieć. fotografie cudne (choć troszkę byłam w ciekawym świecie). pozdrawiam i czekam na jeszcze
OdpowiedzUsuńmirka
"domy przeszywa krajobraz"... hmmmm... No i te góry, jak pokryte zamszem.
OdpowiedzUsuńNie znam określenia, które oddałoby to co zobaczyłam na tych zdjęciach.... Przecudny raj na Ziemi!
OdpowiedzUsuńCudnie napisane "czas opuścić to miejsce gdzie nawet domy przeszywa krajobraz".
OdpowiedzUsuńRzeczywiście przeszywa i to jaki!!!
Pozdrawiam :)
muy lindas las fotografias y gracias por compartilas. saludos.
OdpowiedzUsuńWróciłam tu dzięki karinie, która wpisała komentarz właśnie dzisiaj.
OdpowiedzUsuńI chociaż byłam tu w kwietniu, to z przyjemnością raz jeszcze wprosiłam się w gości. Przycupnęłam na chwilkę na pustym siedzisku w czole stołu, ale zanim fotograf zrobił zdjęcie już leciałam na paralotni ponad wzgórzami porośniętymi kwitnącymi agawami...
Grażynko, jak się odnalazłaś w tej rajskiej krainie po tak dużej przerwie?
U nas zima znowu zagościła na dobre i idą mrozy.
Całuski przesyłam :))))