piątek, 16 grudnia 2011

La hallaca, bożonarodzeniowe danie wenezuelskie.. ..la hallaca, plato venezolano para navidad

Właśnie dostałam od mojej sąsiadki Rosalii hallaki jako prezencik grudniowy.
Recibí de regalo dicembrino las hallacas de mi vecina Rosalía .


        La hallaca (wym. ajaka), to typowe jedzenie wenezuelskie  na Boże Narodzenie , w zasadzie przygotowuje się je tylko  w tym  właśnie  okresie. W robieniu hallacas  uczestniczy cala rodzina, jest to bowiem bardzo pracochłonna czynność. Najpierw trzeba przygotować liście bananowca zwanego platano (plantain), opalić je na ogniu , pociąć i wymyć. Potem przygotować masę kukurydzianą i zabarwić ją nasionkami onoto na mocno żółty kolor  i  zrobić nadzienie złożone z wielu składników, uprzednio smażonych i duszonych. W skład nadzienia wchodzi mięso kurze, wieprzowe i wołowe, cebula, szczypior,czosnek, papryka zielona i czerwona, pory, kapary, etc..dusi się to wszystko w winie.. w końcu  nakłada się tak przygotowane mięso na ciasto kukurydziane rozwałkowane na liściach platano, dodaje się jeszcze dla ozdoby i smaku rodzynki, oliwki, migdały i warzywka konserwowane w occie i w końcu  zwija w zgrabny pakuneczek i wiąże sznurkiem. Tak przygotowane pakuneczki wrzuca się do wody i dość długo gotuje.
Ta potrawa jest przykładem wielokulturowego, wenezuelskiego dziedzictwa , znajdują się bowiem w niej elementy europejskie...rodzynki, oliwki, kapary,migdały... indiańskie,.mąka kukurydziana i ziarenka onoto, i afrykańskie...liście bananowca. Mówi się, że to danie powstało w okresie niewolnictwa, niewolnicy otrzymując z pańskich stołów resztki jedzenia wykreowali taki właśnie smakołyk.


            La hallaca es la típica  comida navideña venezolana, se prepara casi siempre solo en  diciembre. En su elaboración participa toda la familia porque requiere mucha dedicación. Primero se cortan las hojas de plátano, se queman  y lavan, después se preparan,  la masa de maiz dándole color con la semilla de onoto y el guiso en vino de  muchos ingredientes...carne de gallina, de res y de cochino, cebolla, ajo, cebollin, pimenton, ajo porro, alcaparras...  el relleno se coloca  sobre la delgadita  masa del maiz puesta en la hoja de plátano, se añade los adornos..pasitas, almendras , aceitunas, los encurtidos, finalmente se enrolla en la hoja y amarra con pabilo. Los paqueticos de hoja se cocinan por un tiempo largo en agua.
Este plato es el ejemplo de una herencia multicultural venezolana, en el se encuentran diferentes ingredientes...europeos... pasitas, aceitunas, alcaparras, almendras,....indigenas..maiz y onoto...y africanas , hojas de plátano . Se cuenta que su origen esta relacionado con el tiempo de esclavitud , los esclavos al recibir los restos de las mesas de los señores, inventaron este exquisito manjar.



    Las hallacas robi się w ilościach "przemysłowych", spożywa się w grudniu i styczniu, obdarowuje się nimi przyjacioł i rodzinę a także często sprzedaje. Ja moją zjadłam natychmiast , byla wyśmienita!!!


  Las hallacas se hacen en cantidades " industriales" , se sirven en diciembre y enero, se regalan a los familiares y amigos y a veces se hacen para vender. La mía la comí inmediatamente y fue exquisita!!


Pozdrawiam y saludos

13 komentarzy:

  1. Z tego co opisujesz to pracochłonna potrawa, ale i chyba pyszna sadząc po składnikach i po tym , że go szybko spałaszowałaś -). Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Od samego czytania i zerkania na zdjęcia leci ślinka.Las hallacas muszą być wyśmienite,my zawsze śmiejemy się że te najdoskonalsze potrawy powstawały z biedy(musiały być robione z dostępnych produktów i być syte aby dobrze zaspokoić głód)
    Piękny zwyczaj Venezuelski obdarowywania tym przysmakiem przyjaciół .Nic tak nie łączy jak wspólny stół,wspólne jedzenie :)
    Serdecznie pozdrawiamy i dzięki za ten smaczny wpis:)))

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę przypomina nasze gołąbki, też zawijane w liście i nadziewane mielonym mięsem. Sympatyczny zwyczaj :)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo miły zwyczaj, ale ludzie już tak mają, jak się lubią to i się obdarowują nawzajem:)))w różnych częściach świata można się z tym bardzo sympatycznym gestem spotkać:))) ciekawie wyglądają i pewnie ciekawie smakują.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dobrze że o tej porze nie jadam.Po przeczytaniu dwukrotnym tego meni jestem pewna że by mi smakowało:))))Bardzo ciekawa potrawa:)))Idę jednak po jabłko:))))
    Pozdrawiam cieplutko.Teraz TU pada i wieje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Gigo! oj pracochlonna, najczesciej wykonuje sie ja dwa dni, ja w czasie prawie 40 lat mieszkania tutaj robilam je ze trzy razy...sa smaczne ale nie wszystkim one wychodza, czasem masa kukurydziana jest za gruba, czasem za sucha...te dzisiejsze byly wspaniale.

    Los Alpaqueros! tez sie zgadzam, ze to obdarowywanie sie hayakami to piekny zwyczaj, a dla tych ktorzy ich nie robia, jak ja, sposob na to zeby troche nimi nacieszyc podniebienie w grudniu.

    Talibro! sposob jak golabki, bo zawijane w liscie, ale jednak inaczej, liscie bananowca pozostawiaja specyficzny smaczek no i ta masa kukurydziana inna.

    Todo! smakuja ciekawie..ale trzeba je umiec robic, zreszta w kazdym regionie kraju sa troche inne, roznia sie nadzieniem..czasem dodaje sie ziemniaki, czasem ugotowane jajka a w Andach cieciorke.

    Juto!! potrawa ciekawa ale nieopatrznie spowodowalas to, ze zatesknilam bardzo za jablkami! oj zjadlabym!!!!
    A teraz tutaj tez deszczowo bardzo, caly dzien to ulewa to slonce, na zewnatrz mokro!

    Wszystkie cieplo sciskam!

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale smakowitości! Czy to jest pikantne, ostre? Nie piszesz o ostrych przyprawach, więc chyba nie.
    Fajna sąsiadka Rosalia!
    Smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  8. O rety!:D Świetny zwyczaj z takimi podarkami:)
    Jak smakują liście bananowca????????????????????

    OdpowiedzUsuń
  9. M.!
    nie jest pikantne, ale kiedy juz gospodynie poczuja sie zmeczone, a zostaje troche masy kukurydzianej i nadzienia, to wszystko sie miesza razem i robi takie dosc duze kluchy tez zawijanie w liscie bananowca. Zwie sie to bollo (bojo) i one bywaja pikantne lub nie . Te pikantne miewaja jakis znak na wierzchu, np. dodatkowe wiazanie. Dostalam od Rosalii dwa bollo, i jeden okazal sie diabelsko pikantny, wydalo sie ,ze maz mojej sasiadki, ktory wiazal hallaki i bollos, zapomnial zaznaczyc na opakowaniu lisciowym te wlasnie pikantne.

    Lafle! Liscie bananowe sie nie je, sluza tylko do zapakowania i gotowania potrawy, pozostawiaja poza tym charakterystyczny smak.

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj, zjadłoby się takie hallaki, ale zadowolić się trzeba tym, co w lodówce:(((
    Pozdrawiam ciepło w ten zimny dzień.

    OdpowiedzUsuń
  11. achaa.... jej wygląda świetnie...
    Przypomina mi trochę nasze polskie "duszonki", ale nie wiem czy słusznie :D smacznego!:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooo! to musi być dobre, takie wieloskładnikowe, smaki przenikają się, u nas właściwie nie używa się mąki kukurydzianej. Piękny zwyczaj obdarowywania tymi pakuneczkami z potrawą, u nas w rodzinie obdarowujemy się czasami słodkim ciastem, sałatką albo pierogami, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  13. grażynko - witam . to jest pychotka , nie słyszałam o tym przysmaku nigdy przedtem. pochwalę się, że wróciłam do pracy i jest ze mną już dobrze, do czego przyczyniły się również twoje wspaniałe fotografie. życzę dobrych świąt i dalszej cudownej twórczości. pozdrawiam.
    mirka

    OdpowiedzUsuń