czwartek, 28 stycznia 2021

Mrożące krew w żyłach sceny z lisem inwalidą, zuchwałymi srokami i biedną sarenką......Unas fuertes escenas con el zorro mocho, urracas atrevidas y un pobre venadito

Jechałyśmy  do Parku Zdrojowego do Konstancina, droga prowadzila krętymi uliczkami bo trzeba bylo jeszcze zaliczyć dwa nepomuki,   nagle Arte zauważyła ptaszysko, drapieżne,   siedzące na przydrożnym drzewie, wiedząć o mojej słabości do ptaków zatrzymała samochód, ptaszysko, ku mojej rozpaczy,  odfrunęło, a był to okaz nad okazy, ale dalej pod zagajnikiem zauważyłyśmy niesamowitą scenę... rudy zwierz, rejwach trzepoczących  i unoszących sie  w powietrze, kołujących srok  i jakieś zwierzęce zwłoki...

Rudzielec okazal sie lisem. Aż zapiałam z radości, piękny rudy lis!  Nigdy nie udalo mi sie zrobić zdjęcia lisa! Co prawda byl trochę daleko ale można było pstrykać z nadzieją, że coś z tego pstrykania wyjdzie.

Szczegóły zdarzenia mogłam zobaczyć dopiero w domu, na komputerze.  Ku memu bezgranicznemu zdziwieniu zauważyłam, że lisowi brakowało tylnej nogi! jak ją stracił? 

Szarpał  ciało zwierzaka odrywajac kawałki mięsa. Sroki widząc, że lis miał lepsze kąski niż one same odważnie uczestniczyły  we wspólnej uczcie. 

Llendo por el camino al Parque de Konstancin , por las callecitas un poco tortuosas que nos llevaban a  las capillas de San Nepomuceno, las cuales estamos tratando de ubicar y documentar  desde hace  tiempo, frenamos repentidamente,  en el árbol al lado de la calle se posó una gran ave de rapiña  y como tengo la  debilidad por la ornitologia, quise fotografiarla. El pajaraco voló a mi pesar. Pero mas alla en la orilla de un bosquecito vimos  un cuadro muy inusual...un animal rojizo, unas urracas atrevidas sobrevolando la escena y un cuerpo inmovil de algun animal.

No hubo dudas, nos topamos con  un zorro y  una oportunidad de fotografiarlo, me encontraba a una distancia considerable pero con la esperanza que algo de esta tentativa resulte..

En la casa en una computadora pude ver los detalles y constaté con   sorpresa que al zorro le faltaba  una pata trasera. Como la perdería?

El  zorro arrancaba pedazos del animal muerto,  mientras tanto las urracas llegando a la conclusión, que éste al tener un plato tan apetecible no se antoje de ellas,  se unieron al banquete.




Dopiero to zdjęcie pomogło mi zidentyfikować zwierzę konsumowane...myślałyśmy, że to może zając, może pies...okazało się, że to sarenka, lis szarpiąc ją,  powoli odsłaniał jej pyszczek...

Esta fotografia me permitió identificar el animal muerto, pensamos que fue un perro o una liebre,,,el zorro tirando de su cuerpo lo movió  descubriendo el hocico...fue cuerpo de un lindo venadito.

Od czasu do czasu spoglądał w naszą stronę, sprawdzajac czy czasem nie stanowimy dla niego zagrożenia lub wykazujemy ochotę by przyłączyć się do uczty.

 De vez en cuando su atención dirigía hacia nosotros, tratando de averiguar cuales son nuestras intenciones,  comprobar si nosotras no presentamos para el un peligro o evaluando nuestro hambre y ganas de entrar al banquete.

Wyraźnie widać, że gdzieś stracił  nogę.

Esta foto muestra claramente la falta de una pata.

Wracał do biesiady uznając, że nie wyglądamy na głodomorów.

Al constatar de que no parecíamos hambrientas, regresaba al banquete

A jednak od czasu do czasu sprawdzał, czy wszystko jest w porządku przy tym odrażająco,  dla niego, czerwonym samochodzie, Za czerwienią  zwierzęta nie przepadają.

Pero de vez en cuando nos volvía a  mirar, nuestro carro de color rojo lo intranquilizaba, este color no es el preferido  de los animales.

Lisek wie, że szyneczka najlepsza.

El zorro arrancaba las partes que le parecían  mas sabrosas.

     - A one ciągle  tam stoją, jedna to ma nawet coś w rodzaju  grubej lufy w rękach...

    - y  no se van..una de ellas tiene en las manos algo que se asemeja a una poderosa pistola...

  Chyba bezpieczniej jest jednak w chaszczach.

 - Me voy...mejor me escondo en el monte...

Pojechałyśmy w stronę Konstancina, wracając poprosiłam Arte by  to była ta sama droga, ale z truchła już nic nie pozostało...chyba mało prawdopodobne, że sam lisek dokonał aktu konsumcji.

Nos dirgimos a Konstancin y de regreso pedi a mi amiga que tome el mismo camino, pero ya no quedaba nada del animal muerto , no creo que solo el zorro participó en la comelona. 


Pozdrawiam y saludos

50 komentarzy:

  1. No przerażające, ale też piękne w swoim rodzaju. Natura w całej prawdziwej okazałości. Wspaniałe kadry, a krwiożerczy lis nadal cudny. Ja uwielbiam lisy, bo to nie ich wina, że tak je stworzyła natura. Co innego człowiek myśliwy, nie musi a zabija dla przyjemności. Ten lis mógł być ofiarą takiego przyjemniaczka. Ale masz przygody!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lis sliczny, mimo braku nóżki. Byłam zachwycona spotkaniem, trochę żałowałam . ze nie utrwaliłam reszty biesiady, pewnie sie działo.
      Myśliwych nie rozumiem, nie szanuje, nie lubie, nie wyobrażam sobie jak można mierzyć do zywych stworzeń i cieszyć się ze sie trafiło.
      Lis pewnie jest ofiarą jakiejś ludzkiej okrutności.
      Przepadam za przygodami tego rodzaju!

      Usuń
  2. O, jaka ciekawa sytuacja! Miałyście niezwykłe szczęście żeście się przypadkiem załapały na taką obserwację. Ja nigdy nie widziałam lisa w naturze, chociaż ponoć we Wrocławiu zielonymi terenami przylegającymi do cieków wodnych, podchodzą do śmietników w centrum miasta.
    Zdjęcia wyszły świetne, dobrze, że zwierzęta nie były w cieniu, bo wtedy mogłoby być za mało światła. Ten lis pewnie był bardzo głodny skoro żerował obserwowany przez was, kalekiemu zwierzęciu niełatwo polować. Dziwi mnie, że tam były sroki a nie było wron i gawronów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak szczescie wielkie, ale sie ucieszyłysmy. JA spotkalam kiedys lisa w lazienkach, podszedl do stolika gdzie pilam kawe, ale byl tak wychudzony, wygladal na schorowanego, ze nawet nie wyciagnelam telefonu. Ten byl piekny!
      Nie, wron i gawroniw nie bylo, byl jakis drapiezny ptak na galezi ale kiedy sie zatrzymalysmy odfrunal wiec nie zidentyfikowalam go.

      Usuń
  3. Smutna i nadzwyczajna okazja podpatrzenia realnego świata zwierząt. Drapieżniki tak walczą o pokarm. Szkoda nam sarny, żal okaleczonego lisa a sroki chociaż ładne, to krzykliwe, swarliwe i wszędzie ich pełno. Do myśliwych nie pałam sympatia, niechby więcej było bażantów, saren i zająców ale dzików już chyba nie. Miałaś nadzwyczajną przygodę i wykorzystałaś okazję na świetne zdjęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa jestem jak stracila zycie sarenka, bo jakos mi trudno uwierzyc ,ze to lis byl tego sorawca. A ja nawet dziki dolączam do listy zwierzat zyjacych sobie bezproblemowo.
      to byla swietna przygoda.Mialam kilka takich w zyciu...ale nie za wiele. Ciagle czekam na jeszcze!

      Usuń
  4. A to trafiłyście na scenę....lis pewnie złapał się w jakieś paści i stracił nogę,ludzie wciąż je zakładają niestety...Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj trafilysmy!
      Pewnie to byy wnyki, biedny lis musial to cieżko przeżyć. Serdecznosci!

      Usuń
  5. Lisy są bardzo sprytne. Pewnie ten trzynogi przemyślał sobie wszystko i postanowił zjeść tyle, ile zdoła i nawiedzony odszedł. A sroki i inne ptasie drapieżniki dokończyły uczty. Podobną ucztę obserwowalismy na łące przylegającej do Wyluowanej. Zaczęł ją w nocy wilk, a skończyły kruki. Lisek też się załapał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiecuję sobie, ze następnym razem jeżeli taka okazja mi sie zdarzy poczekam, bo pewnie bylo tam o wiele wiecej zwierząt, pewnie były ptaki drapieżne a ptaki to moja słabość. Frapująca jest obserwacja przyrody.

      Usuń
  6. Fantastyczne! Sarny raczej tak szybko by nic nie zjadło, wygląda mi na to, że jak pojechałyście, została wciągnięta w krzaki, gdzie można konsumować bezpieczniej. Zastanawiam się czy ten lis nie miał amputowanej łapy. W sensie, czy nie został znaleziony/odłowiony po wypadku przez jakąś organizację pomagającą dzikim zwierzętom, a potem nie został wypuszczony po leczeniu. Odcięcie łapy tak wysoko bez zatamowania krwotoku i zabezpieczenia kości skończyłoby się śmiercią zwierzęcia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest bardzo prawdopodobne, bo rzeczywiscie łapa byla ucieta bardzo wysoko i wyglada to uciecie bardzo perfekcyjne ...Na ile mozna to zobaczyc na zdjeciu . Lis rzeczywiscie probowal ciagnac tę sarenke, ale chyba byla albo cieżka albo przymarzla do gruntu , moze powoli odmarzala i lis sobie ja wciagnal w chaszcze. Tak moglo byc!! bo rzeczyiwscie kiedy opusciłyśmy to miejsce sarenka była praktycznie cała. Niemozliwe by w czasie 2 godzin znikla w czyims zoladku. MAsz racje!

      Usuń
  7. Ale historia:) Za każdym razem, gdy wyruszamy w podróż, żądasz widoku sarenki. Chciałaś, to masz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chcialam sliczne, zywe sarenki, jedna przynajmniej, dwie byloby wspaniale, najwspanialej byloby żeby to bylo całe stado, i blisko, bym mogla je sobie utrwalic na zdjeciach , ze wzgledu na bezpieczenstwo Twojej jazdy, moge nie marzyć sobie by przebiegly nam droge. Ale nie narzekam...nie....to byla wspaniala przygoda z udzialem sarenki, trudno, że tak, ale to jest kawał dokumentu zwierzęcego.

      Usuń
  8. Jakoś ciężko pogodzić mi się z faktem, że w przyrodzie trwa ciągła i bezlitosna walka o jedzenie; patrzę na te sarenki wylegujące się na polach, wędrujące przez łąki i myślę sobie: ilu z was uda się przetrwać tę noc? w lesie ryś skoczy na plecy, na łąkach wilki, i jeszcze myśliwi z ukrycia; obserwowałam kiedyś orła bielika po drugiej stronie Sanu, chmara ptactwa wokół ... uczta na truchle sarny po nocy; scena bardzo realistyczna, tak toczy się życie w przyrodzie, jeden zjada drugiego.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MNie tez jest ciężko przyzwyczaić sie do tej walki o przeżycie, ale taka jest rzeczywistość, niestety. No i trafila nam się taka scena. W swoim okrucienstwie zapiera dech i bylam bardzo podekscytowana. Serdecznosci!!!

      Usuń
  9. Dzikich ptaków, polujących i ucztujących na śniegu widać teraz sporo, korzystają z bieli na polach i obserwują każdy ruch. Z tego powodu boję się o kota i dziś ma areszt domowy:) Wczoraj niedaleko domu trzy drapieżne ptaki na moich oczach upolowały zająca. No, ale Twój lis przebija wszystko, co za przygoda! Super udało Ci się sfotografować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak , teraz sa bardziej widoczne zwierzęta, można wiele zobaczyć, ta scena z ptakami drapieżnymi j zającem musiala być mocna, zajączki tez lubie, tak jak sarenki. To sliczniutkie stworzenia.
      Moj list to bylo rzeczywiscie zjawisko a juz kiedy zobaczylam, że bez jednej nogi to bardzo mnie to podekscytowało.
      BArdzo lubie podgladać przyrode, teraz z okna podglądam małą myszkę polną, która podkrada zierenka ptaszkom. Ma taki sliczny pyszczek i oczka jak malutkie guziczki...
      Jak się okazuje, wiele mozna zobaczyć mieszkając w warszawskim bloku.

      Usuń
  10. Increible história , fabulosas fotos, parece un cuento para niños, ya se lo mostre a las ninas y quedaron asombradas y quieren saber porque solo tiene 3 patas el zorro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No se porque, pero pienso que cayo en trampa, la gente la pone porque aveces los zorros les entran al gallinero, y hacen desastres, el zorro se libero pero la pata quedo destrozada y alguien lo llevo al veterinario, porque la pata es cortada muy arriba, hecha por un cirujano de animales . Despues de mejoro lo volvieron a soltar.

      Usuń
  11. przerazajacy ten lisek, a ja zawsze myslalem ze to takie potulne zwierzeta.

    pzdrawiam zapraszam do mnie jeszcze tu wpadne!

    KAcper

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Liski? potulne...ee...sa chytre i wiedza jak zawalczyc o swoje, podobno i jedyne zwierzeta ktore zabijaja kiedy nie czuja glodu. Ale sa sliczniutkie i sie im przebacza, ja przebaczam...

      Usuń
  12. Zdjecia robia wrazenie! Mimo wszystko. Kiedys widzialam lisa na osiedlu. Bylam akurat na spacerze z moimi psami husky wiec troche sie wystraszylam ze sie wyrwa i poleca za nim. Poszlam wiec w druga strone i odczekalam az lisek sobie poszedl. Raz o malo nie wpadlismy na jeza. Pozdrawiam serdecznie Grazynko :) Zazdroszcze tych Andow.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak.. w czasie spacerów można tyle ciekawych rzeczy i zdarzeń zooczyć. Trzeba mieć oczy otwarte na świat! Tesknie za Andami! pozdrawiam cieplo!

      Usuń
  13. Że też udało Ci się upolować tego liska! Zdjęcia robią wrażenie. Dwa razy miałam bliskie spotkanie z lisami. Ostatnio w wakacje na Suwalszczyźnie. Lisek podchodził do ogniska. Wydaje mi się, że letnicy go dokarmiali i stąd ta śmiałość. Na szczęście nie podszedł zbyt blisko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczęscie miałyśmy, uwielbiam takie niespodzianki. Ja w LAzienkach takiego udomowionego lisa spotkalam, ale wyglądał na chorego, więc specjalnie się nie zbliżalam. Pozdrawiam jak zawsze całą rodzinkę

      Usuń
  14. Las fotografías te han quedado preciosas. El zorro se ve muy guapo, aunque la falta una pata. Abrazos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Un zorro de tres patas...pero se arreglaba muy bien. Besos

      Usuń
  15. Kiedy o lisach to zaraz wracam do tego wpisu
    http://glosbagien.blogspot.com/2018/10/historia-pewnego-szczesliwego-lisa.html
    Ta sesja lisa-celebryty to jest po prostu fenomen zdjęciowy. Może lisy lubią być fotografowane? Ale zdjęcia z bloga Iwony po prostu polecam, bo są wyjątkowe. Jest jeszcze blog drugiej połowy i porcja lisów ;-)
    http://wojciechgotkiewicz.blogspot.com/2018/10/lis.html

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale uczta wzrokowa i literacka. Jakie zdjecia! poogladałam i przeczytałam...teraz będę marzyć o potężniejszym teleobiektywie....dziękuję!!
      Czyli Ci genialni fotografowie to para? zazdroszczę takiej partnerskiej sytuacji!

      Usuń
    2. Nie znam Iwony i Wojciecha Gotkiewiczów osobiście. Śledzę ich blogi, tylko Wojtka blog zamarł niestety. A ma styl pisania jak najlepszy satyryk. Oboje robią wspaniałe zdjęcia i fajnie było czytać dwa opisy z tej samej wyprawy. Tak jak o tym spotkaniu z lisem. Ich zdjęcia były wystawiane, są wyjątkowe.

      Usuń
    3. Wiesz..na początku lipca byłam w parku biebrzańskim, wlasnie wzdluż Carskiej Drogi, i na Dlugiej Luce przeszla obok nas para fotografow, bardzo profesionalnych, ze wspanialym sprzetem, statywami etc.popatrzylam na nich z ciekawoscią, bardzo ladnie sie prezentowali, juz wychodzili z terenów obserwacyjnych, my dopiero wchodziłyśmy, pewnie spędzili tam czas od świtu, my zjawiłyśmy się stanowczo za późno. Przegladajac blog pani Iwony widze wpis z lipca, właśnie z Biebrzy, I tak sobie pomyślalam, czy to nie byli Gotkiewiczowie...Interesująca para w wieku, powiedzmy średnim . BArdzo mi się spodobali.

      Usuń
  16. Niesamowite sceny Wam się trafiły, prawdziwa tragiczna historia. Kocham sarenki, bo stołują się koło mojego domu i żal mi tej, która tak straciła życie. Prawo Darwina jest brutalnei mam wrażenie że coraz częściej dotyczy też ludzi.
    Pozdrawiam Cię cieplutko.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tragiczna ale taki jest swiat zwierzecy i byc moze nie tylko zwierzecy. Tez mam slabosc do sarenek, takie slodkie ziwerzeta, te pyszczki..eh
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  17. Trafiłyście na bardzo przykre wydarzenie.
    Ale taki brutalny jest świat.
    Biedna sarenka, ale i lisek też biedny bo ktoś na niego polował.
    Grazynko - zajrzyj do mnie jutro 31 stycznia bo będzie coś dla Ciebie.
    :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, bardzo wymowna i dająca wiele do myślenia scena. Zajrzę!!! pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  18. No cóż prawo natury, żeby przeżył jeden zwierzak, musi zginąć drugi. Tak to jest wśród drapieżników. Lisek póki co wyszedł jak na razie zwycięsko, stracił tylko nogę. Mam pewne obawy, że to człowiek się przyczynił lub bezpański pies, sarenka miała mniej szczęścia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawo natury dobitnie zilustrowane a mnie sie udalo to zdjąć. Sarenki żal!

      Usuń
  19. A może by tak się wybrać na bezkrwawe łowy do puszczy?

    OdpowiedzUsuń
  20. Arrepiante!
    Mas, é a lei da sobrevivência!
    Um abracinho viajante!
    Megy Maia🌹💗🌹

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Alegria verte aqui en mi blog.
      Bem-vinda!
      Sim, é a lei da sobrevivéncia...
      abrazos!

      Usuń
  21. Witaj Grażynko, okrutna jest natura, okrutna. Ktoś musi umrzeć, aby inny mógł żyć.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak! no i tego nie zmienimy z sarenki żal
      pozdrawam serdecznie

      Usuń
  22. Fajnie, że udało Ci się złapać w kadr zimową codzienność naszych braci mniejszych. Uwielbiam wiewiórki zatem to wiewiórka jest moją dzisiejszą faworytką. Zdjęcia z lisem i sarenką przewinęłam niestety bez oglądania, ja wiem, że to rzeczywistość i prawo lasu ale wolę unikać takich widoków. To nie dla mnie.
    Kiedyś kiedy jeszcze mieszkałam w innym miejscu poszłam nad rzekę z psem pokarmić kaczki. Szkoda, że nie widziałaś mojej miny kiedy oprócz kaczek zaczęły podpływać myszy i szczury...Uciekłam stamtąd raz dwa :)
    Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taka jest przyroda..ja bylam zaskoczona ale zarazem zadowolona, ze udalo mi sie chwycic taka scene. Skopiowalam ten Komentarz w tym nowym wpisie.

      Usuń
    2. Coś tutaj nabroiłam? :). Czytałam dwa wpisy i chyba mi się jakoś komentarze zmiksowały... Pojęcia nie mam jak to się stało i o czym ja wtedy myślałam :). Przepraszam, dziękuję i pozdrawiam.

      Usuń
    3. Nie , po prostu to jest jeden komentarz na dwa wpisy.

      Usuń