Tatry! miłość moja od bardzo dawna. Już jako mała dziewczynka zdobywałam góry i pamiętam jak niewieloletnia przeszłam z Kuznic, przez Halę Gąsienicową, Zawrat, Dolinę Pięciu Stawów Polskich do Morskiego Oka, jeszcze czuję chłód śniegu na moim nosie, bo wysiłek przepłaciłam krwotokiem i śniegiem z zaglębień wokół jeziora, w porze letniej, robiono mi okłady. I tak zaczęło się i trwa, kiedy mogę wyruszam i zdobywam góry. W tym roku odbyło się bez ekscesów, 10 dni miłego rozkoszowania sie bez specjalnych wysiłków, na początku września.
Pierwszy dzień, spacerek wzdłuż Doliny Białego Potoku,powrót do Drogi pod Reglami dojście do wejscia w Dolinę Strążyską , spacer doliną , powrót i ulicą Strążyską dojście do Zakopanego.
Los Tatras, mi pasión desde muy chiquitica, ya con pocos años atravesé con mis padres la ruta desde Kuznice, Hala (paramo) Gasienicowa, Zawrat , el Valle de Cinco Lagos Polacos y finalmente el lago Morskie Oko ( Ojo del Mar), de alli recuerdo el frío de la nieve en mi nariz, el esfuerzo de 12 horas de caminata terminó con una hemoragia nasal y de los huequitos escondidos en la orilla del lago en tiempo de verano sacaron la nieve para detener la sangre. Asi comenzó y dura hasta hoy, cuando puedo voy y alcanzo las alturas. Este ano 10 días de descanso y de encanto, sin muchos esfuerzos, al comienzo del septiembre.
Primer día, un paseo a lo largo del Valle Biały Potok ( El Valle de Riachuelo Blanco), regreso a la Droga (Camino) pod Reglami, paseo por la Dolina Strążyska (Valle Strazyska) , calle Strazyska y Zakopane.
Biały Potok.
El Riachelo Blanco.
Widok z Drogi Pod Reglami.
La vista desde Droga (Camino) pod Reglami.
Na Polanie Strążyskiej, Jezusek frasobliwy.
En el final del valle el Cristo Pensativo, talla de las artistas de la zona.
Bufet , dla mnie obowiązkowe miejsce na wypicie herbaty i zjedzenie szarlotki w klimacie góralskiego folkloru.
El restaurancito de la zona, para mi la obligatoria parada para tomarse un té y para deleitarse con pie de manzana, todo esto en el ambiente de folclore montañes.
Idąc ulicą Strążyską zachwycac się można takimi ogródkami i domami.
Caminando por la Calle Strazyska uno queda encantado con jardincitos y casitas de estilo montañes.
Dzień drugi.Dolina Małej Łąki, Przysłop Miętusi, Dolina Kościeliska, Hala na Ornaku, zejście do Kir.
Segundo día. Valle Mala Laka, Przyslup Mietusi, Valle Koscieliska, Paramo Ornak, regreso a Kiry.
Potok Małołącki spowijała delikatna mgiełka.
El riachuelo Malolacki con una delicada neblinita.
Polana Małołącka, w tle Wielka Turnia.
El Valle Mala Laka, en el fondo Wielka Turnia.
Przyslop Miętusi i widok na Kominiarski Wierch.
Przyslop Mietusi y la panorama hacia pico Kominarski.
Inny widok z Polany Miętusiej... schodząc do Doliny Kościeliskiej.
Otra panorama desde Przyslop Mietusi bajando hacia el Valle Koscieliska.
Omszałe drzewo na początku Doliny Kościeliskiej. To samo, które sfotografowala Giga dwa miesiace pożniej (poznałam po tym suchym kikucie). |
Musgo en las ramas de los árboles en el comienzo del Valle Koscieliska
Omszałe kamienie na Potoku Kościeliskim. Jak na zdjęciach Gigi . Y musgo en las piedras en el riachelo Koscieliska |
Skalniak stworzony przez naturę na potoku. A poniżej, wiadomo, mój zachwyt nad owadem i kwiatkiem, uwiecznieni w Dolinie Kościeliskiej.
El jardin de piedra hecho por la naturaleza en el riachuelo Koscieliska. Abajo ,como de costumbre, tomé la foto de un insecto i la flor en el valle Koscieliska.
Trzeci Dzień.Kużnice, Polana Olczyska, Wielki Kopieniec, Toporowa Cyrhla
Tercer Dia. Kuznice, Polana Olczyska, Wielki Kopieniec, Toporowa Cyrhla
Pawik z Polany Olczyskiej. Una mariposa en la Polana Olczyska |
Widoki bardzo rozległe z Kopieńca.
Las muy amplias panoramas desde pico de Kopieniec.
Dziewiećsił z rusałką admirałem sfotografowany w czasie schodzenia z Kopieńca.
Esta flor protegida de los Tatras, fotografiada junto con la mariposa en la bajada del Kopieniec.
Polana Kopieniec z pięknymi zabytkowymi szałasami.
Polana Kopieniec con las antiguas chozas de los pastores de ovejas.
Toporowa Cyrhla, koniec wędrówki.
|
Pozdrawiam...saludos
Nie wiem co napisać, bo jestem zachwycona. Pokazałaś "ładny kawałek" naszych pięknych Tatr.Widzę też, że lubimy zwracać uwagę na podobne szczegóły w przyrodzie. Rudzik dodał uroku pokazanym zdjęciom. I jak tu nie kochać naszych gór :-). Pozdrawiam cieplutko
OdpowiedzUsuń:-))) chyba w tym samym czasie pisałyśmy nasze komentarze :-))). Ja po napisaniu u Ciebie wróciłam do mnie i był Twój komentarz u mnie. Zabawne :-).Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGode billeder.
OdpowiedzUsuńHvor er der dog smuk.
Tak for kigget.
Tatry to całe moje dzieciństwo. Szczyty i doliny o każdej porze roku. Niesamowite w bieli i w mgłach. Do dziś pamiętam zapach śniegu w czasie halnego, nieporównywalny z niczym innym.
OdpowiedzUsuńZostawiłam tam spory kawałek swojego serca. Może kiedyś po niego wrócę?
Pozdrawiam serdecznie!
Ależ się rozmarzyłam... Piękne zdjęcia, ach!!! Ptaszyna tak słodka, że się wzruszyłam... Dawno nie byłam w Tatrach, oj dawno.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, bardzo, bardzo serdecznie...
Dzięki temu,że miałam możliwość z rana obejrzenia tak pięknej przyrody poprzez Twój obiektyw zapewne dobry nastrój będzie mi towarzyszył przez cały dzień i nie tylko:))
OdpowiedzUsuńW miejscu Twojego postoju na herbatkę odnalazłam nawet łańcuchy z bibuły takie jak obecnie robię:)))))
Rudzik tak cudownie Ci pozował że nawet żal za tymi zniszczonymi drzewami troszkę złagodził:((
Jeszcze te zdjęcia z omszałym drzewem i pawikiem mnie czarowały:)
Już pisałam że góry kocham,więc tym bardziej te cudowne zdjęcia robią na mnie wrażenie.
Wielkie dzięki i pozdrawiam bardzo serdecznie.
super kochane fotki uwielbiam patrzeć na taką naturę pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńGóry, nase góry, hej! :D
OdpowiedzUsuńAle pogodę mieliście wymarzoną na Tatry:))))
Rudzika musisz wystawić w jakimś konkursie fotograficznym, jest niesamowity!!
Jak miałam może 13lat, tak się złożyło że byłam w odwiedzinach u córki góralskiego rzeźbiarza. Mieszkali u nas, w Beskidach, ale też w takim drewnianym domu, pełnym Jezusów Frasobliwych i innych drewnianych rzeźb. I się zastanawiałam PO CO IM TEGO TYLE? A dziś... mieć takiego jednego choć, to by się chciało, oj chciało!:))))
Pozdrawiam serdecznie:))
Widać, że kochasz góry :) Zdjęcia oddają ich urok a rudzik na deser rewelacyjny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Piękna wędrówka okraszona cudownymi(jak zawsze) zdjęciami.
OdpowiedzUsuńCzy z miłości do Tatr TAM wybrałaś Andy :)
W Tatrach zostawiamy kawałek swojego serca, by doń wracać i wracać...Przyłączam się do zachwytów i podoba mi się bardzo określenie Los alpaqueros "cudowniki".Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKocham gory, kocham sztuke ludowa, jezuskow frasobliwych, wracam do Tatr bo pozostawiam w nich kawalek serca, i zwierzyne ktora tam mozna spotkac, czasem jakiegos smutnego rudzika, omszale kamienie, krystaliczne potoki..wszystko to kocham..i to prawda, Andy wybralam bo w Wenezueli nie ma Tatr. Dziekuje za Wasze piekne slowa...
OdpowiedzUsuńTatry przyciągają, wszak to góry pełne magii. Ładnie je tutaj pokazałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Pisałam, pisałam i wszystko gdzieś zżarło, no więc piszę raz jeszcze. Przecudna wyprawa i piękne tatrzańskie krajobrazy. Mnie najbardziej zachwyciły wszystkie zdjęcia z omszałymi kamieniami i drzewami oraz zbliżenia na ptaszki i owady. Dzięki Grażynko. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńGrażyno dziękuje za piekną wędrówkę i widoki, sama byłam w Zakopanem dawno dawno temu z małą córka więc wycieczki górskie odpadały.
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zwykle przecudnej urody...
A ja najbardziej lubię pierwsze zdjęcie - z chmurą na pierwszym planie (!), zamglony potok (robi się lekki efekt surrealny, bo potok jest jakby z jednej pogody, a otaczający las z innej) i pszczołę ostrą jak brzytwa (bo pszczoły to przeszywające owady, będąc córką pszczelarza znam dobrze to wrażenie ;)
OdpowiedzUsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńPiękny spacer,niezapomniane widoki.Każde Twoje zdjęcie ma głębię.Nie potrafię określić tego fachowo ale Twoje pejzaże są szerokie i głębokie.
pozdrawiam serdecznie:))
Grażyno, jak mi wstyd, nie chodziłam po Tatrach, zawsze z zapartym tchem oglądam zdjęcia, to zdjęcie z mgiełką nad potokiem niesamowite, myślałam, że oczy lekko mnie mylą. I tak nabieram ochoty na wędrówki po nich, chciałabym bez tłumów; zdjęcia letnie, ciepłe, piękne i zielone, sam urok, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń