To było w czerwcu 2010 roku, spełniło się nasze marzenie, mojej wenezuelskiej przyjaciółki Raizy i moje a w ostatnim momencie dołączył do nas, nie lubiący takich eskapad, mój mąż. Chodzi o Drogę do Santiago de Compostela ...
Wędrówka Drogą do Santiago to niezwykłe zjawisko kulturowe, religijne, dzisiaj także turystyczne o 1200 letniej historii, dziesiątki tysięcy pielgrzymów z całego świata, rocznie, roznymi drogami, podązają do stolicy Galicji, Santiago de Compostela, do grobu św. Jakuba, Św. Jakub Starszy lub Większy był uczniem Chrystusa bardzo mu bliskim, odpowiedzialnym za ewangelizację północnej Hiszpanii, po powrocie Jakuba do Jerozolimy zaczęło się prześladowanie chrześcijan, św. Jakub w wyniku tych zdarzeń został skazany na ścięcie głowy , jedna z legend głosi, że jego ciało wróciło do Hiszpanii dryfującą łodzią bez żagli, inna , że w VII wieku przewieziono jego relikwie z Jerozolimy do Hiszpanii , legendy legendami, istnieje przekonanie, że jego szczątki spoczywają w katedrze w Santiago de Compostela.
W 1993 szlak został wpisany na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO
W 1987 roku wychodzi książka brazylijskiego pisarza Paulo Coelho " Pielgrzym", w której pisarz opisuje swoje przeżycia w czasie wędrówki do Santiago de Compostela. Książka ta, rozsławiła jeszcze bardziej szlak jakubowy, na pewno tak się stało w Ameryce Łacińskiej, pisarz w czasie wędrówki dał sobie czas na przemyślenia, medytacje , na mistyczne uniesienia ... Raiza była pod dużym wrażeniem tej książki...ja? widziałam w wędrówce wspaniałą przygodę
Przygotowywałyśmy się dość długo, aż wreszcie nadszedł czas na realizację planów. Raiza zjawiła się w Warszawie, z Warszawy polecieliśmy do mojej córki, do Porto a stamtąd autobusem przemieściliśmy się do Vigo w Hiszpanii gdzie przenocowaliśmy a na drugi dzień raniutko wsiedliśmy do pociągu i w ciągu 11 godzinnej podróży przemierzyliśmy całą północną Hiszpanię, dojechaliśmy do Kraju Basków, do San Sebastian, na stacji kolejowej zaczepiła nas jakaś kobieta, która zaofiarowała nocleg, okazał się dużo tańszy od hotelu, który zarezerwowaliśmy więc skorzystaliśmy z oferty. Rano wcześnie pomaszerowaliśmy na stację skąd pociągiem dotarliśmy do Hendeye we Francji , potem autobusem do Bajonny i stamtąd też autobusem do St, Jean Pied de Port. I tu byl nasz punkt startu. Po trzech dniach dotarliśmy do miejsca skąd zaczęliśmy, jak wielu pielgrzymów, Francuską Drogę do Santiago.
Istnieją inne drogi, ale ta jest najbardziej popularna, przechodząca przez Pireneje, przez piękne tereny, obiecujące zwiedzenie wielu zabytków z czasów romanizmu i gotyku, kościołów, katedr, mostów pamiętających czasy rzymskie, wzdłuż szlaku znajduje się też dobrze zorganizowana sieć schronisk o bardzo niskiej cenie a czasem nawet za co łaska czy wręcz za darmo.
31.05. 2010 - 1 dzien... z Porto dotarliśmy do Vigo, zapadał wieczór, rejestracja w hotelu i szybki spacer na nadmorskim bulwarze.
Zdjęcia z drogi są dalekie od idealnych, w związku z charakterem wędrówki nie chciałam nosić mego aparatu fotograficznego, nie wspominając, że ciężki jest bardzo, więc moja córka dała mi swój, bardzo taniutki, leciutki i zdjęcia są takie jakie są .
Junio 2010. Fue cuando se cumplió nuestro sueño, el de mi amiga venezolana Raiza y el mío. Después de pensar mucho, mi esposo decidió acompañarnos, aún cuando no es muy aficionado a las aventuras viajeras.. fue el sueño de hacer el Camino de Santiago de Compostela.
Camino a Santiago, un fenómeno cultural, religioso, histórico que dura 1200 años, hoy tambien adquirió un gran interes turístico. Miles y miles de peregrinos y caminantes de todas partes del mundo anualmente recorren la ruta a la capital de Galicia, Santiago, con el propósito de visitar la tumba de apóstol Santiago. Santiago uno de los doce apóstoles de Jesucristo, uno de los mas cercanos al Maestro, fue responsable por la difusión de cristianismo en España, a su regreso a Jerusalén fue decapitado durante la persecución de los cristianos. Hay leyendas que cuentan cómo llegó su cuerpo a Santiago de Compostela, lo cierto es que se cree que sus restos descansan en en la catedral de Compostela.
En el año 1993 el Camino de Santiago fue incluido a la lista de Patrimonio Mundial de la UNESCO.
En el año 1987 salió El Peregrino, el libro del escritor brasileño Paulo Coelho, donde el escritor describe sus vivencias relacionadas con la peregrinación a la tumba del Apóstol Santiago. El libro aumentó todavía mas la fama de la caminata. El autor describió sus peripecias, reflexiones, pensamientos que le facilitaron tomar el camino para seguir y para encontrar el verdadero senitdo de la vida. Raiza quedó impresionada con el relato de Paulo Coelho, creo que un poco esta lectura la motivó al viaje y yo...yo presentí que acompañarla será una gran aventura...
Las preparaciones duraron largo tiempo, pero finalmente llegó el dia, Raiza vino a Varsovia, de Varsovia volamos a Oporto a casa de mi hija...de Oporto con autobus a Vigo en España donde pernoctamos en un hotel, desde Vigo tomamos el tren y después de 11 horas del viaje bajamos en San Sebastian de Pais Vasco, en la estación nos interceptó una señora proponiendo un alojamiento de precio mas bajo que del hotel que reservamos, así que lo aceptamos, en San Sebastian tomamos tren a Hendaye en Francia, de Hendaye con autobus a Bayona y de Bayona a Saint Jean Pied de Por...t ufff...llegamos finalmente al inicio del camino. Tres días fueron necesarios para llegar a este sitio, de aquí iniciamos la ruta llamada Camino Francés de Santiago, la mas popular para llegar a Compostela, muy atractiva porque atraviesa las montañas de Pirineos, es rica en monumentos históricos de los tiempos románicos, del gótico, iglesias, catedrales, puentes romanos, increíbles paisajes...a lo largo del camino existe una bien rica oferta de albergues y posadas, de precios muy solidarios a veces inclusive gratuitos .
31.05,2010
Tomamos el autobus de Oporto, a Vigo llegamos por la tarde, nos acomodamos en el hotel y rápidamente corrimos a la ciudad para conocerla un poco.
Las fotos de todo el viaje no son de la mejor calidad, dejé mi cámara en casa de la hija por ser muy pesada y llevé una de mi hija, baratica, ligerita y las fotos salieron como salieron, no muy buenas. Ahora pienso que fue error no cargar con la mía.
01.06, 2010
Rano biegiem przez miasto na stację kolejową, z całym ekwipunkiem, plecaki a w nich wszystko co potrzebne na co najmniej 3 tygodnie. 01.06.2010
Por la mañana atravesamos la ciudad en dirección de la estación del tren... el equipaje en la espalda, con todo lo necesario para tres semanas por lo menos.
o ósmej wieczorem dotarliśmy do San Sebastian w Kraju Basków, jeszcze wieczorem szybki spacer po mieście.
szybciutko na uliczki, najpierw do Biura Pielgrzyma, gdzie zarejestrowaliśmy nasz udział , dostaliśmy tzw. paszporty i kupiliśmy muszle , ktore przyczepione do plecaka identyfikowaly nas całą drogę.
11 godzin w pociągu, za oknem hiszpańskie krajobrazy..
11 horas en el tren, detrás de la ventana los cambiantes paisajes del norte de España.
o ósmej wieczorem dotarliśmy do San Sebastian w Kraju Basków, jeszcze wieczorem szybki spacer po mieście.
A las ocho de la noche bajamos del tren en San Sebastian del Pais Vasco , terminamos el día recorriendo la ciudad antes de ir a descansar.
Hendaye potem Bajonna i autobusem do Saint Jean Pied de Port i pierwsze schronisko Refuge Le Chemin Vers L'Etoile ...w czasie całej drogi, w schroniskach, wybierałam spanie na piętrze łóżka. Pierwsza "spalnia" była 20 osobowa.
02.06.2010
O dziwo spaliśmy świetnie jak na pierwszy raz w takim tłumie. Tylko łazienki nie zaakceptowałam, ale potem już wspólne łazienki, nie zawsze czyste, nie były problemem.
Ale przed pójściem na spoczynek...
02.06,2010
Hendaye, después Bayona , autobus a Saint Jean Pied de Port y primer refugio de los peregrinos, Refuge Le Chemin Vers L' Etoile...durante todo el camino, en los refugios preferi ocupar el piso de arriba de la cama.
El primer dormitorio del camino fue para 20 personas , sorprendentemente dormimos bien entre tanta gente. Solo tuve problemas con el baño común, que dificilmente pudo considerarse limpío. pero con tiempo tuve que aprender usarlos.
Pero antes de acostarnos....
W czasie spaceru zauważyliśmy biuro, które oferowało za niewielką cenę dowiezienie plecaków do następnego schroniska. Po chwili namysłu i przestudiowaniu trasy, która prowadziła przez Pireneje i liczyła 25 km doszliśmy do wniosku, że warto te plecaki oddać do przewiezienia, co więcej, jako, że to był pierwszy dzień i wymagający dobrej kondycji bo górski, podzieliliśmy ten etap na dwie części...pierwszy liczył 5km, bo tylko w tej odleglosci od Saint Jean, w Honto, dostaliśmy miejsce noclegowe, następne było w Orisson oddalonym o 8 km ale tam miejsc nie było, następnego dnia czekało nas przejscie przez Pireneje, dojście do Rocesvalles znajdującego się już po stronie hiszpańskiej, z Honto pozostawało nam 20 km.
salimos a las calles de la ciudad, primero a la Oficina de Peregrinos para registrarnos como caminantes donde recibimos las credenciales y compramos nuestras conchas que nos identificaban en las rutas hacia Compostela. Al pasear por las calles de Saint Jean dimos casualmente con una oficina que ofrecia el transporte de las mochilas, después de pensar un rato decidimos entregar nuestras por considerar que la primera etapa que atravesaba los Pirineos parecia difícil y agobiante, a Roncesvalles hubo que recorrer 25 km, lo cual finalmente dividimos en dos partes, a los 5 km , en Honto, conseguimos un refugio, mas allá a los 8 km de St, Jean, en Orisson, no hubo puestos libres.
i zaczęło się wędrowanie, zawsze wśród pięknej przyrody, wśród malowniczych pejzaży, okraszone spotkaniami z innym pielgrzymami. Można wędrować na koniach, można na rowerach ale najczęściej wędrowcy to piechurzy.
Pan Belg...przemierzał drogę uprawiając jogging... biegnąc promował pośmiertne oddawanie organów dla ratowania życia innych.
Do dyspozycji kompletnie wyposażona kuchnia, pokój 6 osobowy, oprócz nas był a nami Irlandczyk z córka, i mama też z córką, Kanadyjki.
Wieczorem przygotowaliśmy sobie obiadokolację, poszły w ruch zupy w proszku przywiezione z Polski, na deser strudel jabłkowy kupiony w St Jean. Rozmowy z towarzyszami pokoju i znowu niespodzianka, calkiem dobrze nam się spało z ledwo poznanymi osobami.
i tym razem plecaki zostały zabrane przez serwis transportowy, czekała nas bowiem długa, conajmniej 8 godzinna trasa licząca 20 km przez Pireneje, meta w tym dniu to dojście do Roncesvalles w Hiszpanii.
Sobie idziemy wśród przepięknych krajobrazów pirenejskich, w schronisku w Orisson zatrzymałyśmy się na kaw i ciasteczko na tarasie zawieszonym na górskim stoku, nasz męski towarzysz pognał dalej w sportowym amoku, a my odpoczęłyśmy patrząc na cudną panoramę...
Matka Boska z Biakorri, podobno przyniesiona z Lourdes przez pielgrzymów i pasterzy, tutaj obowiązkowo trzeba zatrzymać się, spocząć , zachwycić niezwykle szeroką panoramą. szczęściary my, bo trafiłyśmy na bezchmurny dzień.
Ostatni etap drogi prowadził przez lasek bukowy, drzewa powykręcane, skarłowaciałe, powyginane przez górską, kapryśną i zmienną pogodę, Chciałabym iść tędy jesienią kiedy liście zmieniają kolor na bardziej płomienny.
I jesteśmy w Roncesvalles. Zajrzeliśmy do schroniska, trzynastowiecznego klasztoru, na 125 miejsc, wszystko w jednej olbrzymiej przestrzeni,
Ale potem wróciliśmy do schroniska, tylko tam można było znaleźć tę unikalną atmosferę drogi jakubowej, wśród setki wędrowców z przeróżnych stron świata...no i mieliśmy szczęście, odbywał się koncert na harfę i skrzypce. Harfa przyjechała z Teksasu, skrzypce z Kanady.
03.06.2010
Pierwsze, wspólne śniadanie dzielone z pielgrzymami z różnych części świata, takie wspólnie posiłki miały niezwykły urok, często potem w czasie dalszej wędrówki spotykaliśmy wcześniej poznanych ludzi, każdy szedł swoim rytmem, sam lub w towarzystwie, czasem przemierzał etapy z innymi przypadkowymi wędrowcami. Dużo osób wybiera jednak samotną wędrówkę.
03.06.2010
Primer desayuno del viaje, compartido con los otros huespedes del refugio, las comidas en compañía de personas de todas partes del mundo tuvieron el encanto invalorable, muchas veces a las personas una vez vistas en alguna de las etapas volvimos a encontrar en otras.
Los peregrinos caminan solos o en compañía, a veces con personas conocidas en la ruta.
Po śniadaniu natychmiast ruszyliśmy w trasę, za nami pozostało to śliczne miasteczko.
Después del desayuno emprendimos el camino, dejamos atrás esta pequeña, encantadora ciudad.
Comenzó la aventura, una caminata entre hermosa naturaleza, entre paisajes pintorescos y encuentros y tertulias con otros peregrinos
...peregrinos a pie, sobre caballos, en bicicletas.
Pan Włoch znalazł sposób na nie dźwiganie tobołków.
El señor de Italia encontró una curiosa manera de transportar su equipaje.
Serce się radowało na widok takich zawalidróg.
Un obstáculo de este indole fue muy bien visto por nosotros.
Un señor de Bélgica recorría el camino haciendo jogging, adicionalmente cumplía la misión de promover la donación de los órganos después de la muerte para salvar la vida de otros...
i doszliśmy do Honto, prześliczne miejsce, nowe schronisko.
y llegamos al Honto, un bello lugar, un albergue nuevo...
El albergue ofrecía una cocina completamente equipada y el dormitorio para 6 personas. el cuarto compartimos con un irlandes, una canadiense, los dos en compañía de sus hijas..
Tego dnia, po krótkim 5 km etapie zostało nam dużo czasu na włóczenie się po bardzo malowniczej okolicy.
Este día caminamos solo 5 km, así que nos quedó mucho tiempo, lo aprovechamos para conocer los alrededores del refugio....
04.06.2010
A rano...eh...piękny górski wschód słońca w Pirejenach z tarasu schroniskowego!
Ya de noche preparamos una cena, charlamos con los compañeros del cuarto y dormimos bien aún siendo acompañados por personas practicamente desconocidas. .
04.05.2010
y el día siguiente... Los Pirineos y un extraordinario amanecer desde la terraza del albergue.
Y esta vez tambien dejamos que nos transporten las mochilas, nos esperó un trayecto de 20 km subiendo la montaña, minimo 8 horas de la caminata, la meta...una pequeña localidad española, Roncesvalles.
Marchamos y marchamos, sin mucho cansancio porque observar las vistas nos hizo olvidar de subidas, a los 3 km llegamos a Orisson, al albergue, el último de este trayecto, en la terraza suspendida sobre la ladera de la montaña disfrutamos del cafe y dulce, mi esposo siguió enloquecido por batir el record deportivo, nosotras descansamos, nos deleitamos del paisaje y después regresamos al camino.
El camino sigue, paisajes, montañas, prados, flores, ganado pastando...no importa la subida!
Virgen de Biakorri, al parecer traida a este lugar por los peregrinos y pastores desde Lourdes , aqui hay que detenerse obligatoriamente, tomar un descanso y disfrutar de amplisima vista ...y nosotras dando gracias por este día soleado sin una nube!
Z tego miejsca mamy jeszcze 14 km do Roncesvalles.
Seguimos, faltaban 14 km para Roncevalles.
Wkrótce skończyła się droga asfaltowa, a zaczęła polna, niezbyt łatwa do pokonania szczególnie dla rowerzystów, zatrzymałyśmy się i ucięłyśmy sobie z panami pogawędkę, pokonywali trasę na rowerach, okazali się Portugalczykami, co więcej, pochodzili z Esposende, miejscowości bliskiej Porto, gdzie moja córka jest lekarzem rodzinnym, obiecali, że ją pozdrowią.
En poco tiempo terminó el trayecto asfaltado cambiando para un sendero de tierra, el caminar se volvió tortuoso, los ciclistas tuvieron en viaje mas díficil todavía. Nos detuvimos y charlamos un rato, resultaron ser portugueses y ..que sorpresa... de la región donde trabaja como médico familiar mi hija. Me prometieron que la saludarán de mi parte.
Los últimos kilómetros del tramo de este día cruzaban un bosque de hayas, de troncos y ramas torcidas por las inclemencias del clima de montaña. Me gustaría hacer este camino en otoño, cuando las hayas se tiñen de rojo.
Cień drzew, odpoczynek i kanapeczka.
Aprovechando la sombra...un descanso y una merienda.
Czy widać muszlę jakubową?
Un lugar mas para apreciar las vistas digno de ser inmortalizado en la foto.
Se ve mi concha jacobea?
Zmachani, potrzebowaliśmy już dobrej łazienki, spanie wśród 125 osób troche nas przestraszyło, kilka kroków dalej był hotel " La Posada" i skusiliśmy się na pokój 3 osobowy z lazienką..po 15 euro od osoby, wydało nam się, że zasłużyliśmy na lepszy odpoczynek.
Jeszcze tylko zameldowaliśmy się w biurze pielgrzymów gdzie wypełniliśmy ankietę, jedno z pytań dotyczyło powodu uczestnictwa w wędrówce...wiec...było tak ...u mego męża przeważyły racje sportowe, u mnie turystyczne, u Raizy ...przeżycia duchowe. No? okazało się , że stworzyliśmy ciekawą grupę.
Finalmente entramos a Roncesvalles, buscamos el refugio ubicado en el monasterio del siglo XIII, con 125 puestos, bueeeno....nos sentimos cansados, sudados asi que nos permitimos pernoctar en el hotel "La Posada", con una cama de blancas sabanas y buen baño, en un cuarto para tres de 45 euros .
Solo quedaba entrar a la oficina del camino, para llenar un cuestionario donde entre otras preguntas hubo lo de las razones de la caminata...mi esposo los describió como deportivas, yo
turísticas y Raiza ..razones espirituales...formamos un equipo bastante diverso pero interesante.
Sin embargo después de ocupar el cuarto corrimos al refugio donde hubo un ambiente tan propio e invovidable creado por los peregrinos. Tuvimos suerte, una tejana y una niña canadiense dieron un hermoso concierto para harpa y violin.
Obok schroniska suszyło sie pranie wedrowców.
Conmovidos por la musica regresamos al hotel,
Algunos peregrinos lavaron sus ropas...
Czekał nas następny dzień wędrówki.
cdn
Pasamos al lado de la pequeña iglesia del siglo XII.
Y...a la espera de las aventuras del día siguiente!
continuará
Pozdrawiam y saludos
Kętrzyn też jest na szlaku św.Jakuba. Kilka lat temu grupka miejscowych pojechała stąd na rowerach do Santiago de Compostela razem z kopią figury św. Jakuba, która jest teraz w naszej bazylice św. Jerzego (gotycki oryginał w miejscowym muzeum), żeby ją poświęcić u grobu apostoła.
OdpowiedzUsuńO tak..jest wiele drog do Santiago, spotkalismy w czasie wedrowki jakiegos Holendra, w wieku emerytalnym, a wiec majacego duzo czasu, ktory twierdzil, ze w nogach ma 7000 km zrobionych na roznych trasach jakubowych. Byl bardzo sympatycznym panem i swietowal kazdy etap popijajac hiszpanskie wino, i kiedy zjawial sie w salach spalnych to bywal juz dobrze podchmielony i w doskonalym humorze.
UsuńTrasę wybraliście sobie przepiękną, a zdjęcia w głównej mierze zależą od fotografa, a dopiero potem od aparatu. Twoje zdjęcia świetnie pokazują piękno krajobrazu.
OdpowiedzUsuńJak zobaczyłam was z tymi plecakami i pomyślałam o tych Pirenejach to mi się miętko w kolanach zrobiło, świetnie, że była możliwość wędrówki bez tych dużych plecaków.
Przez Dolny Śląski i Wrocław też biegnie Droga Jakubowa są oznaczenia.
W takich zbiorówkach sypiałam na obozach wędrownych, baaaaardzo dawno to było, ale w naszym mieszkaniu też nieraz bywały kumulacje, albo gdzieś w terenie u rodziny.
To jest najczesciej wybierana trasa przez wedrowcow, liczy blisko 800km, zrobilysmy 300km. Najpierw 200km przez Nawarre, a potem 100km przez Galicje i dotarlismy do Santiago.
UsuńPlecak wazyl 12 kg. Czasem robilysmy ponad 20 km niosac je na plecach. W schroniskach w towarzystwie setki wedrowcow tez w koncu sypialismy. Wspominam te wedrowke z wielkim sentymentem.
To byla jedna z wypraw najciekawszych w moim zyciu..jeszcze jedna mialam taka ciekawa, na Plaskowyzu Gujanskim..
OdpowiedzUsuńDziekuje ,ze pokazujesz swoja droge do Santiago,tez myslalam o tej podrozy i o tej drodze, w celach duchowych i turystycznych,pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiagle mam ochote zrobic droge portugalska albo przynajmniej koncowke ...z Santiago de Finisterre.. tylko 80 km. zachecam do tej orzygody. Pozdrawiam serdecznie
UsuńCzytałam Pielgrzyma jeszcze jedną relację z drogi do grobu Jakuba. Zawsze miałam ochotę na przejście chociaż kawałka drogi. Niestety w czasach kiedy dźwiganie w górach 25 kilogramowego plecaka, spanie na podłodze w schronisku, albo w namiocie, koszmarne toalety w Bułgarii i Rumunii nie sprawiało większych problemów, no na taką wyprawę nie było mnie stać jeszcze bardzo długo. potem jak już było można to się zestarzałam i zaczęłam cenić wygody, no i mąż nie bardzo się palił. Chciałam podziwiać widoki, zmierzyć siły i zobaczyć piękny kawałek świata. Przeżyć duchowych raczej nie przewidywałam, sam zachwyt okolicą już jest przeżyciem.
OdpowiedzUsuńZ prawdziwą przyjemnością będę dalej z Tobą wędrować.
A ja ciagle mam ochote na wiecej i moge znosci niedigodnosci, tak jak pisalam, przynajmniej z Santiago do Finistierre, 80 km, ale Droga Portugalska z Porto ma 300km, mozna by to zrobic. Raiza sie odgraza ,ze zrobimy...oby! dla mnie to swietna wyprawa turystyczna, Raiza miala zamiar przezywac ja w duchowy sposob, ale we mnie nie znalazla zrozumienia i chyba sie z tym pogodzila. Bede starala sie dalej sobie przypominac jak to bylo dziesiec lat temu.
UsuńOooo, ale ciekawe opowiesci i zdjecia , ogladałam film, i ta wedrowka to fajna sprawa, też bym podchodzila do niej tak jak Ty.
OdpowiedzUsuńFajna sprawa i mysle ,ze wiekszosc tzw. pielgrzymow podchodzi do pielgrzymki jak ja.
UsuńFantastyczna sprawa. Nie jestem za bardzo wierząca, ale kilka lat temu pod wpływem filmu fabularnego "Droga" zafascynowałem się Camino de Santiago. Nabyłam przewodniki, przeczytałam wszystko co po polsku napisano w internecie. I byłam gotowa jechać i iść, ale temat umarł, bo nikogo nie znalazłam do towarzystwa, niestety nie ma takiego, co by się odważył. Dlatego chętnie obejrzałam, poczytałam i westchnęłam:)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem wierzaca , ale uczestniczyc moge w ceremoniach religijnych bez problemu. Jest duzo wedrowcow, ktorzy sobie ida sami. Mam kolezanke Belgijke, ktora sama zrobila cala droge, czyli 800 km. Westchnelas? a moze kiedys jednak sie uda. Pozdrawiam serdecznie
UsuńO rany! Jakbys odciela te zera z dlugosci trasy, to bym pewnie poszla, hrehrehr ale za to widoczki - pieeeene.
OdpowiedzUsuńAle tak komunalnie to nie moglabym spac...a raczej inni by ze mna nie wytrzymali, bo chrapie jak stara lokomotywa.
HAhaha! a co Ty myslisz, ze chrapanka nie bylo? 20 a nawet 100 osob w jednej sali ( tak bylo w Pampelunie)? to cale koncerty, ale zmeczenie po przemierzaniu kilometrow i noszeniu plecakow bylo tak potezne, ze zasypialo sie i nawet wybuch bomby atomowej by nie przeszkodzil w spaniu.
Usuńno nie wiem, nie wiem.... hrehrehreh
UsuńBoszszszsz! naprawde?
Usuńoj tak...moje wlasne chrapanie mnie budzi.....
Usuńale to sie czesto zdarza...
UsuńTylko napiszę o poranku, że to miód na me serce, ten wpis:-) zaczytywałam się o jakubowej drodze, to moje niespełnione marzenie; też prowadzi u nas jedna z odnóg szlaku, z Medyki, przez Przemyśl, Jarosław do Pilzna; będę tu wracać dla napasienia oczu jeszcze nie raz; serdeczności:-)
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze bedziesz z zaintereswaniem ogladac i czytac o wyprawie...moze sie zmobilizujesz i razem ze swoim mezem sie wybierzecie. Ale by Ci sie podobalo! wiem ,ze tak! ja ciage mam ochote na jeszcze. Moze kiedys pojde portugalska droga albo przynajmniej zrobic koncowke z Santiago de Finisterre. LAta mi leca , ale spotkalam na Drodze miionera wenezuelskiego , 80latka, ktory z zona troche mlodsza dzielnie maszerowal. Wiec ja tez jeszcze moge!
UsuńCzytałam Pielgrzyma, słuchałam opowieści mojej córki, która szła tą drogą w towarzystwie bliskiej jej, starszej Hiszpanki, a teraz Twoja opowieść. Gdyby to było możliwe. Ale się rozmarzyłam. Wracaj do wspomnień i opisuj je nam. A muszla jakubowa wisi u mnie, tyle że nie moja tylko córki.
OdpowiedzUsuńMozliwe! tylko trzeba dobrze sie zorganizowac, ja nie dysponuje duzymi srodkami pienieznymi a tam mozna bardzo ekonmicznie sie urzadzic, tylko dojazd do miejsca startowego jest dosc duzym wydatkiem. moją muszlę taz zachowalam.
UsuńNareszcie się doczekałam obiecanego wpisu o Santiago :).
OdpowiedzUsuńJuż sama jedenastogodzinna podróż wydaje się być niezapomnianą przygodą, a do tego jeszcze Camino. Też mi się marzy przejście szlaku, całego póki co nie biorę pod uwagę ale chociaż jakąś jego część. Dla klimatu i tego braterstwa dusz tak znanego wśród pielgrzymów. Chciałabym się na własnej skórze przekonać jak to jest tak iść, iść, iść...Spotykać ludzi po drodze, nawiązywać znajomości w schroniskach. Na pewno niezapomniane przeżycie. Marzy mi się podróż po północy Hiszpanii, Camino de Santiago jest częścią tego planu. I chociaż w obecnych czasach "chcieć to móc" wymaga trochę więcej wysiłku to wiem, że pewnego dnia dopnę swego.
Podroz pociagiem przez cala polnocna Hiszpanie rzeczywiscie jest bardzo ciekawa, bo widoki sa nieziemskie i zmieniajace sie, Galicja bardzo zielona, Nawarra mniej , kraj Baskow znow zielenia zachwyca. Caly czas mialam nos przyklejony do szyby. To isc isc isc...to jest to!
UsuńA ze dopniesz swego to wiem, nie mam watpliwosci.
Dziękuję bardzo! Uściski.
Usuń¡ Que bien el Camino de Santiago ! Me encanta que lo hayas hecho, esperando la segunda entrega. Otra vez tienes que hacer otro camino el Ruta de la Plata, este queda cerca de donde vivo. Besos.
OdpowiedzUsuńRuta de la Plata? me gustaria...si la hago te visitare. Besos!
UsuńTak naprawdę, to nie jest ważne, co człowiekiem kieruje, kiedy wybiera się w taka podróż. Może Ci się wydawać, że to dla pięknych widoków, może dla osiągnięcia sportowego wyniku, ale zawsze Ci będą towarzyszyły przeżycia duchowe. To nieuniknione na takiej trasie. Świetna relacja, już czekam na następną część.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Prezycia duchowe to bardzo szerokie pojecie wiec masz racje. Odgrzebuję z mojej pamieci zdarzenia sprzed 10 lat, spisywalam wszystko w notesiku, ktory zgubilam tuz przed Santiago. Bardzo tego zaluje. Pozdrawiam serdecznie
UsuńA tenor de tus fotografías, debe de ser una experiencia dificíl de olvidar. Yo jhe estado en Santiago de Compostelas y en otras cuantas ciudades de Galicia, pero no haciendo el camino. Salí desde Andalucía autobús y llegamos a Madrid, en donde llegamos al mediodía, a la hora de comer. Nos registramos en un hotel de la ciudad y después de comer, recorrimos algunos lugares de la ciudad. La noche la pasamos durmiendo en el hotel y de nuevo nos pusimos con el autobús en carretera hasta llegar a la ciudad de Santiago, en donde de nuevo nos registramos en otro hotel de la ciudad.
OdpowiedzUsuńMe ha encantado tu reportaje y las maravillosas fotografías.
Buenas Noches
Bueno...has llegado a Santiago en forma muy comoda, pero has hecho en autobus un largo trayecto practicamente atravesando toda España, me gustaria hacerlo. Entre a tu blog...que fotos!!!! excelentes, felicitaciones. Saludos y tambien buenas noches.
UsuńCos wspaniałego Grazynko.
OdpowiedzUsuńNarazie tylko obejrzałam zdjęcia i przeczytałam mniej więcej jedną trzecią. Wrócę jeszcze z pewnością kilka razy żeby dokładnie przeczytać i przeżyć....
Serdeczności
Mam nadzieje, ze cala droga Ci sie spodoba, bo bedzie duzo wiecej odcinkow...zrobilismy okolo 300km. Pozdrawiam serdecznie
UsuńTeraz będę marzyć o tej trasie i wędrówce do Santiago de Compostela:) Przeżyliście wspaniałą przygodę.
OdpowiedzUsuńTo byłam ja, Kalipso:)
UsuńKalipso! dobrze ,ze sie podpisalas bo bym sie mocnoa zastanawiala kto to.
UsuńJestes takim "malolatem",ze mozesz sobie marzyc, nie spieszyc sie a kiedys sobie z mezem pojdziecie w Droge. Sciskam Was niezmiennie
Grażynko! Taki post to dla mnie uczta duchowa! I taka wędrówka, gdybym ją sama odbyła (a kiedyś bardzo mi sie marzyła)też pewnie byłaby duzym przeżyciem duchowym. I to nie z powodów religijnych (bo od tego jestem daleko), ale głębszych - znalezienia spokoju ducha, oczyszczenia sie ze zbędnych emocji, oderwania od dołujących spraw, pójścia ponad to wszystko, co na co dzień człowieka przygniata cieżarem, obcowania z pieknem przyrody i pięknem ludzkich dusz spotkanych w drodze). Nie poszłam i nie pójdę na tę wędrówkę, ale dzieki Twojej relacji troszkę jakbym tam była i poczuła to, co najważniejsze.I za to jestem Ci wdzięczna!
OdpowiedzUsuńA co do widoków pirenejskich, tych ze wschodem słonca, to właśnie kilka minut temu doświadczyłam tu u mnie nieomal identycznych. Podobne pasma górskie w dali otulone mglistym różem i oranżem. Cudo!
Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie, dziekuje za pierwszą część wyprawy, czekam na ciąg dalszy!:-)***
P.S. Od razu nabrałam checi by ponownie przeczytać "Pielgrzyma", ale zaraz przypomniało mi się, że przecież kilka lat temu pożyczyłam go dalekiej kuzynce i utknął u niej, niestety, pewnie na wieczne nieoddanie. Wrr!
Bardzo trafnie ujelas potrzebe takiej wedrowki, masz talent w opisywaniu emocji mnie z tym trudniej, 10 lat temu szarpaly mna inne problemy, duzp mniejsze teraz bardziej by mi sie taka wedrowka przydala, dlatego ciagle mi taki zamiar sie marzy. Tez chcialam wrocic do Pielgrzyma, ale nie znalazlam tej ksiazki nigdzie, inaczej pewnie teraz bym ja przezywala...zreszta nie wiem.
UsuńDla mnie to byla przepiekna wedrowka wsrod ludzi,spotkania z nimi, rozmowy, wiele serdecznosci, wsrod pieknej przyrody, architektury, rozmowy z moja orzyjaciolka, uczucie duzego zmeczenia a potem znowu pelnia sil...trudno to wszystko opisac.
Pieknie mieszkasz i podobne rzeczywiscie masz krajobrazy..ogladam przeciez Twoje zdjecia. Sciskam
bardzo serdecznie
Wooooow! Ale wycieczka, to w 2010 to jeszcze wtedy się nie znaliśmy, ale jestem pod wrażeniem!!!
OdpowiedzUsuńNo...była wycieczka, niezwykla. Nie znalismy sie, a ieszcze wtenczas nie pisalam bloga, wiec nie przywiazywalam duzej wagi do zdjec, nie wzielam ze soba lepszego aparatu. Teraz bym to zrobila inaczej,. Tak czy siak, jestem szczesliwa, ze wedrowalam i ze jednak jakies zdjecia mam. Spisywalam wrazenia w notesiku, ktory zgubilam tuz przed Santiago i tego bardzo zaluje.
UsuńPozdrawiam !
Jestem pod ogromnym wrażeniem. Jak to dobrze, że znalazłaś dobry czas na napisanie tych wspomnień. Zarówno sama wędrówka, jak i fotografie godne są uwiecznienia dla potomności. Jesteś drugą, znaną mi, osobą, która przeszła szlak św. Jakuba. P. jest trzecią:) Podziwiam i trochę żałuję, że mnie tam nie było. Przepiękne krajobrazy, i chatki z różami, i krówki, góry, droga. Można by tak jeszcze długo się zachwycać. Ale ponad wszystko podoba mi się postać włążąca na piętrowe łóżko.
OdpowiedzUsuńJeszcze Cie nie znalam, bo gdybysmy juz sie spotkaly to kto wie..Ale jeszcze z checia bym sie wybrala na wedrowke, mysle,ze calkiem dobrze dalabym rade.
UsuńA ta postac gramolaca sie na pietrowe lozko dalej z ochota tam by sie gramolila...
Optymistyczna bardzo jest Twoja chęć wybrania się na wędrówkę. Niech no tylko zakwitną jabłonie :)
UsuńDzięki Tobie Grażynko widzę te części ziemi , w których nigdy nie będę. Dziękuję Ci za te wędrówki. Przyglądam się zdjęciom i tak sobie myślę ,że ta nasza kula ziemska w różnych miejscach jest jednak podobna dzięki przyrodzie. Jak miło zobaczyć choćby nasze margaretki hen gdzieś na krańcu świata.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:))
Jestesmy w takim wieku, ze juz sie nam wyrywaja slowa, ze gdzies nie bedziemy mogly byc ..hmmm..masz racje, tez tak sobie mysle ale ciagle jeszcze mam nadzieje,ze jednak moze to nieprawda.
UsuńHiszpania, a szczegolnie polnocna ma wiele wspolnego jezeli chodzi o przyrode z Polska.
Sciskam Cie mocno