sobota, 12 lipca 2025

Niebieski skansen pod Łowiczem....Museo etnografico de color azul en Lowicz



   Podróżując, jeżeli tylko pojawia się taka okazja, odwiedzam  skanseny,  widziałam ich wiele i  nie tylko w Polsce,  było ich dużo ale ten w Maurzycach wzbudził na nowo moją nimi ekscytację, powód.?....niebieskie chaty, bardzo lubię ten kolor a w ludowości jest on dla mnie wyjątkowo atrakcyjny, nawet w moich, wenezuelskich Andach  jest  chętnie stosowany, często jako szeroki, przyziemny pas na  zewnętrznych ścianach   pewnie są tego racje, ale ten kolor działa na moje zmysły jak żaden inny. 

znalazłam w internecie taką o tym opinię

"  W tradycji ludowej niebieski kolor, kojarzony z niebem i wodą, miał odstraszać owady, a także dom przed złymi siłami"

Nie rozczarowałam się, było wystarczająco niebiesko.

Estando de viaje y cuando aparece la posibilidad de visitar museo etnografico, lo hago, lo hice muchas veces y no solo en Polonia, donde  hay muchos sitios de este estilo, pero tambíen he visto varios fuera de mi pais.. 

Llendo hacia Lodz  se encuentra Maurzyce y  museo etnográfico dedicado a la arquitectura y cultura  popular de la región de Lowicz, lo que llamó poderosamente mi atención fue, que las casas campestres de antes fueron pintadas de color azul, eso levantó mi  excitación hasta tal punto que tuvimos hacer una parada alli.  Color azul es  mi preferido y utilizado frecuentemente en los sitios rurales, en Venezuela , en Los Andes   se pinta en las paredes extreriores de las casas una franja azul a nivel de los fundamentos.

He leido de que azul se asocia a cielo y agua y además  se cree que ahuyenta los insectos de las viviedas,

No me decepcioné,  para mi el sitio fue  azul, así como me lo imaginaba,






Wnętrza chat też na niebiesko
Los interiores de las  casas en azul también



 
Taki prosty  rysunek  a taki dekoracyjny
Un simple dibujo y tan decorativo.


i wiejskie ogródki,  patrząc na nie  miło się robiło na duszy.  
Los jardincitos frente de cada una de las casas, que alegría para la vista.



Wiatrak musi być .
El molino,   obligatoria  presencia en cada museo etnográfico




Kapliczka , dlatego Artenka tak szybko przystała na wizytę w skansenie, bo to  kapliczka Jana Nepomucena, jeszcze jedna do kolekcji, trudna do sfotografowania, w cieniu lip, rzeźba ludowa, ciemna, i ulokowana wysoko.
La capillita en azul, con San Nepomuceno , una mas enriqueciendo la colección de capillitas de Nepomuceno de mi amiga



  
W chatach  kolorowe ołtarzyki
En  esas  viviendas tan sencillas   siempre  hubo lugar para altares  llenos de color.






 
Zabudowania gospodarcze  z pięknie ułożonych  kamieni.
Establos,  graneros de paredes de piedras colocadas en  una manera bonita .
 
 

Chomąta jak  dzieła sztuki, 
Colleras parecen obras de arte,




Łowickie pasiaki
El traje tipico de Łowicz , falda de franjas de diferentes colores.



Kosciół pod wezwaniem św. Marcina z 1758 roku, wnętrze też lekko niebieskie.
La iglesia de san. Martin data de año  1758,  su interior en delicado color ... azul






Żuraw a jakże!
El pozo de agua de aquellos tiempos.








Zawsze podobały się  pająki ze słomki i bibułki zwisające z sufitu w centrum izb
Los adornos de paja y papel de seda, guindados del techo en el centro de los cuartos, adorno obligatorio en las casas de los campesinos de antes.. .







Do takich widoków wiejskich, skansenowskich, łowickich  bardzo wpisują się widoki takie jakie spotkałyśmy po drodze w wioseczce o pięknej nazwie Secyminek; 
Por el camino en el pueblo llamado Secyminek  encontramos los campos, que harían un juego perfecto con los paisajes campestres del museo etnográfico.


Secyminkowe pola, zbiory pewnie nie będą zbyt obfite ale jakie piękne wrażenia wzrokowe!!!

Esos campos de trigo no  tendrán una   cosecha  satisfactoria pero  su colorida belleza despierta un placer enorme en los que se  encuentran  con algo asi en su caminno.

 








pozdrawiam y saludos

6 komentarzy:

  1. Secyminek czy Socyminek, bo piszesz inaczej niz jest na drogowskazie?
    Pomyslec, ze teraz takie chalupy to obiekty muzealne, a ja w takiej pomieszkiwalam u wujostwa na wsi. Ciotka nosila takie welniane zapaski pasiakowe, piekla chleb i robila maslo w maselnicy, po czym zawiniete w lisc chrzanu, przechowywala w piwniczce pod klapa w kuchennej podlodze. W chalupie bylo podobnie, a spalismy na siennikach, bo one byly w lozkach zamiast materacy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki..Secyminek, już poprawiłam.
      Ja mam słabość do takich wiejskich smaczków, też pamiętam robienie masła w maselnicy w kuchni Uniwersytetu Ludowego z mleka krów tej instytucji, którą prowadził mój tata, kuchnia była ogromna w podziemiach zamku, ale tylko tyle pamiętam.
      Czasem twierdzę, że gdybym była młodsza o 20 lat to bym jeszcze się zdobyła na życie w takiej chacie, gdzieś w jakiejś wiosczynie, ale nie mam tych 20 lat mniej więc pozostaje mi tylko włóczyć się po skansenach. 😊😊😊

      Usuń
  2. Lubię zwiedzać skanseny. Przypominają mi chatę u Dziadków na polesiu. Dziś gdyby żyli byliby przerażeni gdy byłoby im zostać na tych ziemiach. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa Twoja uwaga Aleksandro, może wiem o czym myślisz....
      Nie dziwi mnie to, że lubisz skanseny, przecież trochę Cię znam oglądając Twój blog. Pozdrawiam sedecznie

      Usuń
  3. Rodzinną wieś oćca mego zelektryfikowano gdzieś tak pod koniec lat sześćdziesiątych. Pamiętam więc ciotkę prasującą żelazkiem na węgiel oraz młocarkę napędzaną kieratem. Pamiętam także robienie masła w maselnicy i wypiekanie chleba w piecu chlebowym z którego wpierw wygarniało się rozżarzone węgle, a potem na łopacie drewnianej wkładało wielkie bochny do pieca. A kosiarką, taką jak ta koło tego kamiennego muru, to powoziłam w jedne żniwa, miałam wtedy kilkanaście lat. Z wujem obsługiwałam kosiarkę, bo kuzyn orzekł że przy wiązaniu snopków jestem za mało wydajna hehehehe, to była moja najbardziej niesamowita wiejska przygoda!
    Ocaliłam trochę staroci z rodzinnej ojca zagrody, między innymi chomąto, w lepszym stanie niż te widoczne na zdjęciu, wisi to chomąto w moim pokoju. Mam też kołowrotek, magielnicę i jeszcze kilka innych zabytkowych rzeczy.
    Wizyty w skansenach i owszem, ale życie w takiej chacie to nieszczególnie, pamiętam jeszcze zbyt dobrze chmary much i ich upierdliwość o porankach, a w zimie przejmujący chłód wilgotnej pościeli w pozbawionej pieca sypialni.
    Miałam 12 lat gdy byłam z babcią na wakacjach u brata dziadka, młodsza ode mnie wnuczka sąsiada wlazła po drabinie przystawionej do chaty krytej strzechą, a potem po tym słomianym pokryciu na szczyt, pod szczytem poślizgnęła się i takim ślizgiem po tej słomie leciała w dół! na szczęście zatrzymała na drabinie. Wiejskich wspomnień mam całą masę tych przyjemnych i tych mniej przyjemnych.
    Te ostatnie zdjęcia kwiecia wśród zboża, cudowne!!!

    OdpowiedzUsuń
  4. Skanseny przenoszą nas do świata, który istniał i to wcale nie tak dawno. Pamiętam wiele z prezentowanych sprzętów i ich zastosowanie. Natomiast kolor chat raczej niespotykany w innych skansenach (przynajmniej tych które zwiedziłem). Lubię zwiedzać skanseny ale to trochę idylliczny obraz wsi, gdzie życie było dość trudne. Woda w studni, wygódka na zewnątrz, chodzące i brudzące zwierzęta o tym też trzeba pamiętać. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń