czwartek, 17 sierpnia 2023

Sahara


Czwarty dzień w Maroku a w planie Sahara i wielbłądy, przyznaję, że  bardzo taka wyprawa rozpaliła moją wyobraźnię.
Wyjechaliśmy z Zagory i  ślicznego hotelu wyjętego jak z baśni tysiąca i jednej nocy

Za oknami góry Jbel  Saghro położone  między  masywami  Atlasu i Antyatlasu.


El cuarto día en Marruecos, el día de excursión al desierto de Sahara y paseo por las dunas  en  lomo de un camello ..Para mi el día  mas excitante y  muy esperado.
Salimos del hotel de Zagora  en el autobus, detraá de las ventanas   aparecieron  paisajes de las montañas de Jbel Saghro...


Zaczęły  pokazywać się wielbłądy, które wypatrywałam z uporem maniaka ...pierwszy,  
raczej rachityczny, coś tam skubał .
Apareció el primer camello...que emoción!



a tutaj już całe ich stado
y de repente...  una caravana ..





postój na poranna kawę , zwróciły moja uwagę  gary z gliny do przygotowania bardzo popularnego w tym kraju tadżinu
Hubo que hacer una parada en  el camino para deleitarnos con un café mañanero, a la entrada al  cafetin preparaban un tajine, el guiso  maroqui que se  cocina en los recipintes del mismo nombre.



i wstąpiliśmy do ładnej oberży, właśnie na taką potrawę.
En poco tiempo nos paramos frente a un restaurante en medio de la nada para probar este plato tan popular en este pais.



obsłużeni przez tego przystojniaka
El camarero apareció envuelto en esta vestimenta, una vez mas quedé fascinada por sus increibles  colores...y


o ujmującym uśmiechu,
W czasie pobytu w Maroku zachwycałam się przecudnymi kolorami szat, w które Marokańczycy się odziewają.

y su sonrisa cautivadora


A to właśnie tadżin.
Tajine.


i dalej w drogę.
Retomamos el camino


de Erfoudu , skąd jest blisko  do Ergu Chebbi,  pustyni w południowo- wschodnim Maroku leżącej w obrębie Sahary, w Erfoud znajdują się zakłady obróbki skamielin, czyli była okazja by przyjrzeć się tym cudom i ewentualnie zakupić coś na pamiatkę, popatrzyłam owszem, ale już pamiątek od dawna nie zwożę do domu.. 

dirigiendonos a Erfoud, la ciudad cercana a Erg Chebbi, lugar de las dunas que forman parte del desierto Sahara. En Erfoud  existen empresas que  utilizan fósiles para producción de diferentes objetos decorativos.





a już w  hotelu  zaczęła się, przebieranka, przygotowywanie się na wyprawę w piaski.
Finalmente nos presentamos en el hotel  donde comenzamos  preparación  para la excursión a las dunas.


Opierałam się  przed zamotaniem głowy,  wydawało mi się, że  to lekka przesada  ale pewnie to  moje poczucie humoru mocno szwankowało.   
Mój brat zamotał się na niebiesko, ja dostałam w prezencie szal mocno różowy, na wszelki wypadek gdybym zmieniła zdanie.

Wsiedliśmy do terenowych samochodów i ahoj przygodo!

Tuve resistencia de hacerme un turbante , sin embargo mi hermano me regaló un chal de color rosa por si cambio de parecer...el enrolló su cabeza  de azul. 

Montamos los coches todoterreno y a la aventura.!



W drodze zatrzymaliśmy się przy  dużym namiocie na marokański, orzeźwiający napój z zielonej herbaty i mięty ,  na tym pustkowiu wokół namiotu i  ku memu zdziwieniu krążyły zwierzęta...
En el camino  paramos en la carpa donde nos han brindado un té marroqui muy dulce y con fuerte  sabor a menta, muy refrescante...en este lugar despoblado, árido,  en medio de la nada    observé que aún en tan difíciles  condiciones se criaban animales.




Piękne te kolory marokańskich szat.
Sigo maravillandome del colorido de atuendos marroquís,


 W końcu dobrnęliśmy do miejsca gdzie czekały na nas wielbłądy, zostaliśmy podzieleni na grupy cztero lub pięcioosobowe
Llegamos al lugar donde nos esperaban los camellos.


i przydzieleni przewodnikom, którzy dysponowali wielbłądami...nasza przewodniczka objaśniła, że każdy z nich ocenia postać turysty, jego wagę i decyduje kto jakiego  wielbłąda dosiądzie.

Los guías y propietarios de los camellos obsevando las personas, su peso y tamaño ordenaban el  animal para cada  uno. 



Mój brat dosiadł swego, omotany na niebiesko, ja  skapitulowałam i dałam się omotać w róże...dałam bo to motanie nie sposób zgłębić samemu. 
Wyruszyliśmy w stronę wydm, stamtąd mieliśmy  zamiar zachwycać się zachodem słońca
Zdjęć napstrykałam multum,  wpadłam w zachwyt, upajałam się otaczającym mnie, jak z bajki, światem.
Mi hermano en el turbante azul, yo finalmente cedí y enrollé mi cabello con  el chal rosado.
La caravana avanzó hacia las dunas donde  esperamos   disfrutar del atardecer .
No pude  parar de tomar las fotos, quedé hechizada por un mundo tan diferente y espectacular.























Doczłapaliśmy do podnóża wydm...wielbłądy ułożyły się na piasku, zasłużyły  na  odpoczynek.
Llegamos al pie de las  dunas ,  altas!...los camellos  acostados disfrutaban de  un merecido descanso..





Towarzystwo się rozpierzchło po wydmach..
Ja wybrałam samotną wędrówkę.
Los viajeros se dispersaron poe las dunas...
yo disfruté de  soledad  en este excepcional ambiente.
















Zmęczona wspinaniem się i torowaniem  drogi grzęznąć po kolana w piasku wykopałam sobie dołek i zaległam ..nagle przede mną stanął ten oto młodzian i postanowił zabawić mnie rozmową, szybko doszliśmy do wniosku, że świetnie się nam  rozmawia w języku hiszpańskim.
Na  koniec poprosił mnie o zrobienie mu zdjęć...zrobiłam ... i sobie poszedł ...

Cansada de tanto caminar , hundida hasta las rodillas en la arena, me acosté en el mullido lecho arenoso y disfruté, disfruté y disfruté..de repente apareció este joven y trato de establecer conmigo una charla,  descubrimos que ambos hablamos en español y resultó un encuentro simpático, terminó con una sesión de fotos.








Po ponad godzinie nastąpił  tak wyczekiwany zachód słońca.
Llegú el tiempo de atardecer.






Zachód jak zachód...może spodziewałam się, że będzie on bardziej spektakularny,  ale dobrze...był piękny. 

Atardecer...bello pero esperé algo mas fuera de lo común.  de todos modos fue una vivencia extraordinaria.



wracamy..
El regreso



Kazałam sobie zrobić zdjęcie przy moim biedaczku, dostałam najbardziej niepozornego zwierzaczka co uznałam za  jeden z najcenniejszych komplementów z moim życiu, przewodnik wielbłądzi przeznaczając mi go uznał, że jestem niewielkiej wagi..przyznaję, że to  miłe uczucie ... 

Una foto de recuerdo para finalizar, mi camello fue de los delgaditoss, enflaquecidos, lo cual me llenó de satisfacción, lo  sentí como un un cumplido, fui vista  como la persona no tan gorda...


W hotelu  odkryłam, że mam z pól kilo piaseczku w bucikach.
Ya en hotel descubrí que me he robado  de desierto medio kilo de arena 


Hotel był wielkiej urody...
El hotel fue de una gran belleza...



pozdrawiam y saludos

42 komentarze:

  1. Odpowiedzi
    1. O tak! zdecydowanie pięknie, nie zawiodłam się, czekałam na takie przezycia klika lat...

      Usuń
  2. O rany! I dosiadlas to straszne zwierze??? Tak wysoko i dodatkowo toto jeszcze zamiast grzbietu ma garb. No i gdzie zdjecia Twoje w rozu??? Sie pytam??? Tak sobie pomyslalam, ze jakby Was na tej pustyni zostawili, to jak wrocic do domu? Nie ma nic, zadnego charakterystycznego czegos, drzewa, budowli, tylko wokol sam piach i podobne do siebie wydmy. A potem zachod slonca, ciemnosci i dzikie zwierzeta? Nie baliscie sie?
    A, jestes w rozu! No! Bo ja pisze komentarz na biezaco, inaczej zapomnialabym, co mam napisac.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To takie łagodne zwierzątka, problem jest kiedy się na nie wsiada i z nich zsiada, kucają mało delikatnie, trzeba się mocno trzymać tego pręta czy takiej balustradki przy siodle, poza tym to takie pluszaczki, można je przytulać.
      przewodnicy przestrzegali przed zapuszczaniem się daleko od gruoy..zawsze miałam na widoku spoczywających wielbłądów, dużo ludzi poruszało sie z przewodnikami, ja wolałam samotność w takim otoczeniu.
      Bałam sie tylko wysokich temperatur, jestem bardzo mało odporna na upał, ale mieliśmy szczęście, temperatury oscylowały wokół 25 stopni.
      Róż teraz leży w szafie, bezużyteczny...może kiedyś jeszcze się przyda.

      Usuń
  3. Hmmmm róż różowi nierówny, zasadniczo nie przepadam, jednakoż ten twój fajny i fajowsko wyglądasz w tym zamotaniu :)
    No no no monochromatycznie a tak pięknie!!! Te kolorowe stroje na tych ugrach cudnie się komponują.
    A najbardziej podobają mi się karawanowe kolumny i ich cienie, wygląda to tak jakby krok w krok posuwały się dwie karawany, jedna w pionie a druga w poziomie.
    Co do wielbłądziej jazdy to hmmmm krocze nie boli po takiej przejażdżce?
    A i ten młodzian jak z bajki :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorzucę jeszcze, fajowsko że się blogowo odblokowałaś, mam nadzieję że będą następne relacje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krocze nie boli, bo to siedzisko miękkie było. I masz racje, te piaski, kolory ziemi, są doskonałym tłem dla kolorów w które ubierają się Marokańczycy...cały czas zatykało mnie z zachwytu.
      Młodzian jak z bajki, masz rację...myślałam, że mi chciał coś sprzedać, jak to oni, ale nie, po prostu sobie rozmawialiśmy, zostawił mi miłe wspomnienie.
      Oj Mario, paraliż dopisania mam, a tyle się działo w moim podróżowaniu w tym roku i jeszcze będzie się dziać...nie nadążam.

      Usuń
  5. Bajka absolutna, zachwycające krajobrazy i to połączenie kolorów z piaskowym tłem, marzenie fotografa, prawda?😊

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak...niesamowita gra kolorów, nie mogłam oderwać od takich widoków oczu...

      Usuń
  6. Spelniasz marzenia, cudnie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie..e końcu spełniło się moje marzenie ale mam ich dużo więcej...więc czekam by to spełnianie dalej się działo...serdeczne pozdrowienia Doro...

      Usuń
    2. Życzę Ci tego, Grażynko, a za piękną fotorelację dziękuję!

      Usuń
  7. Cuanto me alegra que lo pasaras tan bien. Tus fotografías están preciosas. Abrazos.

    OdpowiedzUsuń
  8. To wspaniała przygoda:)))fantastyczna relacja:)))Pozdrawiam serdecznie:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj wspaniała, ciągle ją przeżywam, teraz już we wspomnieniach

      Usuń
  9. Jakże pięknie jest na tej pustyni. Niby tylko piach i piach, ale widoki są prześliczne. Wielbłądy lubią być przytulane? eR

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy lubią przytulanie ale są przytulaśne dla ludzi, ja w każdym razie nie skąpiłam im głasków i uścisków...bardzo to łagodne zwierzątka

      Usuń
    2. Najfajniejsze mają pyszczki :)

      Usuń
  10. Miałem pisać o temperaturze, ale już przeczytałem, że miałaś 25 stopni. To chłodniej i znośniej, niż ja mam teraz na Mazurach :D

    Zachód słońca jak zachód, ale sama pustynia i te skały robią wrażenie.

    Dziękuję za kartki z żubrami i lubelską Starówką. Masz sporo do nadrobienia w opisach swoich wyjazdów :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieliśmy szczęście do temperatur, tak twierdziła przewodniczka, ten młodzian, który się zjawił przede mną na pustyni twierdził, ze w lipcu i sierpniu zamiera turystyka w tym rejonie, bo temperatury sięgaja 50 stopni.
      Moje zaległości blogowe osiągają takie rozmiary, że mnie sparaliżowało..a tyle fajnych zdjęć tkwi w komputerze. I niedługo znowu wyruszam...

      Usuń
  11. Urzekające te zdjęcia z piaskowym tłem. Najbardziej spodobało mi się to zdjęcie gdzie widać jednego jeźdźca na wielbłądzie ale wiele cieni wędrujących wielbłądów. Przygoda niesamowita i niezapomniana, można pozazdrościć tym bardziej, że jak piszesz temperatury były przyzwoite. Wczoraj napisałem komentarz i zniknął lub jest w spamach. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Temperatury bardzo przyzwoite, dzisiaj już są powyżej 40 stopni.
      Zgubionego komentarza ne znalazłam...
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Super fotorelacja :D Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ależ miałaś przygodę! Zazdroszczę. Napisałaś, że nie wiedziałaś jak się owinąć materiałem. Właśnie! Jak oni to robią, że im te zawijane nakrycia nie spadają? To musi być jakaś tajemnica nieosiągalna dla Europejczyka ani nawet dla Europejki. :-)
    Piaski pustyni, rachityczne rośliny, kolory, to wszystko wygląda bardzo egzotycznie i pociągająco. Piasek w butach? A pod ubraniem był? Grażyno, a jak się jechało na garbach tego zwierzęcia? Nie trząsł Tobą?
    Krzysztof Gdula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te motanki nie spadają...ja starałam się sama je zrobić ale ciągle mi nie wychodziło, więc w końcu poprosiłam którego z mężczyzn, oczywiście Marokańczyka i zamotał tak, że nie było mowy by to się rozleciało,
      Piasek w bitach był i nawet go tam nie czułam, był taki jakiś mięciutki, a najwięcej problemów sprawiło mi wytrzepanie piasku ze szwów spodni, a szczególnie z podwinięcia nogawek, do dziś jakiś piaseczek tam się ukrył. widać to w czasie prania.
      jeżeli chodzi po jazdę na wielbłądzie to najgorszy moment jest w czasie siadania y zsiadania z garbu, trzeba mocno się trzymać drążka, kiedy wyprostowuje swoje długaśne nogi czy je składa to się leci do tyłu , do przodu i trzeba się mocno trzymać, sama jazda już potem to trochę trzęsie ale znośnie, ekscytacja jest wielka.
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. Ja bardzo długo miałam czerwone palce w skarpetach, w których wędrowałam po Wadi Rum, bo jak wróciliśmy do obozowiska to miałam tak jak Ty - po pół kilo rdzawoczerwonego piasku w każdym bucie :).
    Fajna przygoda chociaż mnie akurat ujeżdżanie zwierząt niespecjalnie pociąga. Za to kadry magiczne a pustynie mają w sobie coś takiego, że "pachną" przygodą, magią i egzotyką. W ogóle Maroko całe jest baśniowe, w medynach miast też można przenieść się do zupełnie innego świata, dalekiego od tego, który znamy z europejskiej współczesności. To właśnie to najbardziej mi się w Maroku podobało, dla tej magii planuję tam wrócić. Spędzę też noc na Saharze, otulona ciszą i zarysowaną na czerwono linią horyzontu.
    Zrobiłaś prześliczne zdjęcia Saharze, obejrzę je sobie jeszcze raz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja myślę, że jeden jeździec na garbie dla tych wielbłądów nie straszny, my ludzie też jesteśmy ujeżdżani przez nasze dzieci, kiedy je nosimy na ''barana''...
      a moim marzeniem też jest noc na Saharze, bardzo bym chciała, bardzo...

      Usuń
  15. Piękna przygoda, świetne zdjęcia - no i przydatna znajomość języków, choć myślę że Ty Grażyno dogadałabyś się z każdym i to w każdym języku. Nie wiem co Ty robisz, ale masz dar szybkiego i niezwykle skutecznego nawiązywania rozmowy/kontaktów - tak mi się wydaje :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że tak Ci się wydaje, myślę ,że jestem trochę bezczelna i nie mam problemów w zaczepianiu ludzi nawet poza granicami kraju.
      Dzięki za wynalezienie biletów, takie kupiłysmy..
      A widokówka z Gdaska jest wielkiej urody, to jets ta część miasta, która robi da mnie największe wrażenie..pozdrawiam Was wszystkich.

      Usuń
    2. Literówki ale chyba da się zrozumieć

      Usuń
  16. Niesamowicie odważna z Ciebie Dziewczyna Grażynko. Moje uznanie
    No i życzę Ci tej nocy spędzonej ns Saharze.
    Stokrotka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ja wiem czy jestem odważna..ale fakt czasem potrafię przełamać swoje obawy.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  17. Wydawałoby się, że nie ma nic ciekawego w pustyni, ale Twoje zdjęcia dowodzą, że te cudne kolory zyskują nowe odcienie, a i piasek staje się magiczną materią, a cóż dopiero zachód słońca.
    Podobną przygodę przeżyłam w Tunezji i na pewno warto poznać inne środki lokomocji aniżeli nasze oklepane... Wrażenia pozostają na całe życie.
    Grażynko jak zawsze pełna wrażeń relacja i jak czytam, kolejne w drodze z kolejnych wojaży.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj pustynia jest fascynująca, być może trudno to sobie wyobrazić, ale kiedy już się tam jest to zachwyt nią jest trudny do opisania. Pozdrawiam sedecznie

      Usuń
  18. Moja partnerka lubi klimaty Afrykańskie i kocha Egipt, a jak była ze mną w http://sharmelsheikh.pl/ to mówiła, że marzy jej się wycieczka na Saharę. Jak widać to możliwe. Koniecznie muszę się Tobą zainspirować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście. że Saharę musisz poznać, i przeżyć skoro takie są marzenia Twojej partnerki. Zainspiruj się koniecznie a będziesz bardzo zadowolony...pozdrawiam

      Usuń
  19. Kapitalne. Aż nie wiem co powiedzieć. Brak słów. Fantastyczne robisz zdjęcia. Genialne ujęcia tej karawany w oddali na piasku. Moi znajomi też byli na Saharze przy okazji wycieczki górskiej w paśmie gór Atlas.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Patrzę na te zdjęcia i zalewa mnie fala ciepła i zadowolenia, że tam byłam

      Usuń
  20. Piękna przygoda, warto choć raz przeżyć :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak...to było niezwykłe przeżycie, trochę się bałam upału ale było całkiem znośnie i bardzo ciekawie i miło

      Usuń