wtorek, 1 listopada 2022

Jeszcze o jesieni i lilia wreszcie zakwitła........Sigue el otoño mágico y por fin floreció nenúfar

 Bobry... pokazały się w sąsiedztwie dzialki mego brata, trzeba było pośpieszyć z siatką by zabezpieczyć tak pieczołowicie sadzone drzewa i drzewka. czyli szybki wyjazd  na wieś mazowiecką,. miało być na dzień lub dwa a skończyło się na całym tygodniu, pogoda byla piękna a jesień nadzwyczajna. A ja szczęśliwa latająca z aparatem i łapiąca to co  mnie zachwycało. A zachwycało prawie wszystko

Pierwsze kroki skierowałam nad staw  i...  wreszcie zakwitła...nowa lilia kupiona na wiosnę, która przez cale lato nie raczyła pokazać  jakie ma kwiaty i jakiego koloru... zakwitła i...  


Loa castores... aparecieron cerca del terreno de mi hermano, hubo que apresurarse y presentarse en el campo mazoviano para asegurar los troncos de los  arboles y arbolitos  con una malla metálica. Viaje de solo uno o dos días, resultó de una semana, el tiempo fue tan  hermoso , tan de otoño mágico que no regresamos  a la ciudad en el tiempo pensado. I yo feliz armada de las cámaras  caminé por el jardin encantada. 

Di primeros pasos  hacia el laguito ..y...nenúfar  floreció!!  comprado en la primavera  floreció por fin en otoño...



jest prześliczna
y su belleza mereció tanta paciencia  y tanta espera!

i jeszcze jedna niespodzianka...na stawku pokazały się kaczki krzyżówki, już wcześniej się zdarzało, że kaczki pokazywały się  na stawku ale na widok ludzi czyli nas...szybko odlatywały... 

a te trzy ślicznoty nie zwracały na nas najmniejszej  uwagi  i całkowicie ignorowały niewątpliwie groźnie wyglądającego psa Reksia... 

y una sorpresa mas....en el lago aparecieron tres patos,  ya los hemos visto aqui en el pasado pero siempre  al sentir nuestra llegada se alejaban rápidamente...estos no, nuestra presencia no los inquetó en absoluto ni siquiera se  alarmaron  al ver nuestro perro , enorme pastor aleman.   Ojala se queden!

Wizytowały nas tylko samiczki, w czasie pozagodowym samce i samiczki mają podobne upierzenie ale kaczory różnią się kolorem dzioba,  jest on u samca   jasnożółty bez charakterystycznej dla samiczek ciemnej plamy. 
Resultaron ser patas, los machos  no tienen la mancha  oscura en el pico. sus picos son amarillos, en los tiempos fuera de reproduccíón el plumaje de hembras y machos   no se diferencian asi que solo los picos los identifican.




Reksia ich obecność zupełnie nie ekscytowała, wolał bawić się piłeczką.
Rex, nuestro  perro, tampoco enseño interes alguno por las aves. 



Były śniadania na trawie, czasem  w towarzystwie  motylka - pawiego oczka, który  okazał się amatorem miodu,   nasza obecność  zupełnie mu nie przeszkadzała.
El  tiempo fue tan agradable que hemos desayunado  en el jardin, a veces   en compañia de la mariposa atraida por miel, entregada a saborearlo sin importarle nuestra presencia en la mesa .


Myślałam, że przylepił się do słoiczka, więc delikatnie go zdjęłam ale on natychmiast powrócił i dalej się raczył słodyczą. 
Pensé que la miel la pegó al frasco ...pero no.  al saciarse voló


Klangor żurawi, jakby było mało tych wspaniałości.
Como si fuera poco  de sorpresas,  desde el cielo sonó el griterío de las grullas huyendo del pais que suele ser demasadi  frío para ellas .




A grzyby tej jesieni obrodziły nadzwyczajnie, na działce najwięcej było przezdrowych i okazałych kań, nie jadamy grzybów więc sobie rosły  ciesząc oczy
Los hongos,  en  Polonia hay una tradicióm de recogerlos  y comerlos, este año la cosecha de hongos fue excepcional!

 
aż tu pewnego dnia zjawił się sąsiad  zbieracz,  otworzyliśmy bramę, uzbierał tego dobra cały pojemnik
Nosotros no los comemos, pero los vcinos si, asi que dejamos que los recojan. 



Były i mniej jadalne ale za to bardzo urodziwe.
Hubo gran variedad de setas,  esta es tóxica...pero  indudablemente la  mas bella


były i inne, mniej lub bardziej  zdatnie do spożycia.
Algunas comestibles otras no tanto...



To chyba prawdziwek, dorodny nadzwyczaj...nie zdradziłam gdzie wychynął z ziemi..niech dożywa swoich dni w spokoju.

La mas preciada de ellas,  boletus edulis,  la dejé vivir su vida, salvandola de la olla .


I tak sobie spacerowałam po działce o różnych porach   każdego dnia.

Tutaj  utrwaliłam  magiczną chwilę, lilia, kaczuszki i tafla wody gdzie to realne i nierealne stworzyło  zachwycający efekt.

Pasé los días disfrutando del clima y del otoño.

Esta foto me encanta,  las patas, el nenúfar,  lo real e irreal  en la siuperficie de agua  creando  una imagen mágica


A o świcie było tak..
Un amanecer











Po dwóch dniach kaczki  zniknęły,  trochę się smutno zrobiło, ale wróciły następnego ranka w powiększonym składzie.
Dos dias después las patas se han ido...pero una mañana regresaron,  no tres sino cuatro,  cuatro patas en  nuestro lago.



Kaczuszki taplały się, pluskały,  robiły poranną toaletę pokazując światu cudne, niebieskie lusterka..
Alegres, dándose el chapuzÓn, tomando el sol  mostrando sus  espejuelos  de azul iridiscente.





Każdego dnia ogród przybierał inne barwy.
Cada día el jardin cambiaba de  colores.





Brat zabrał się za odświeżanie uli...wyszły mu w kolorach ukraińskich.
Mi hermano repintó las viejas colmenas, nos dimos cuenta que les puso de colores de sufrida Ucrania.



Ciągle śliczna
Nenúfar sigue bello


Jeszcze jeden świt..
Otro amanecer mágico.

 
Wyszłam poza ogrodzenie w stronę łąk. żegnał się  księżyc, witał mnie nowy dzień.
Salí al pueblito, a sus pastizales, la luna se iba,  comenzaba nuevo día




Spacery po okolicy też są wielką przyjemnością, lubię wiejskie kapliczki a jest ich tutaj bardzo dużo..

Ta zachwyciła mnie szczególnie, Matka Boska  niespotykana, nieszablonowa...będę musiała tam wrócić i wyczyścić jej szybkę, wtedy jej uroda będzie bardziej widoczna.

En los  campos de Mazovia abundan  las sencillas capillitas populares, me gusta seguirlas... son muy coloridas y muestran la profunda fé de los habitantes.





Gdyby nie to, że byłam pewna, że mamy  jesień, to można by sądzić, że zaczyna się wiosna. 

Si no fuese segura que tenemos el otoño al ver estas florecitas amarilla pensaría que comienza la primavera

Odkryłam taką alejkę  nie wiem gdzie prowadziła...trzeba będzie to  sprawdzić.

De repente vi un caminito secreto, no se a donde lleva.

Wkrótce miało zajść słońce, zdążyło rozświetlić kolorowe wstążeczki, którymi ozdabia się krzyże na Mazowszu.

Comenzó el atardecer... los últimos rayos del sol han iluminado las cintas multicolores con las que se suele adornar los cruces de caminos..



 Mazowieckie wierzby, ta calkiem niezwykła 
Los sauces de Mazovia son emblemáticos para la regíón,  pero no este, de la apariencia  llorón


 a te takie jakie pieścimy w naszej pamięci...
sino de este porte erguido,  sembrados en los campos, a borde de los caminos.


pozdrawiam y saludos

40 komentarzy:

  1. O rany, jak tam pięknie. Nie dziwię się, że lubisz mazowiecką wieś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wczoraj zamknęliśmy chalupę, szkoda....było jeszcze bardzo ładnie i ciepło

      Usuń
  2. Pięknie przedstawiłaś nasze polskie klimaty. Jednak Polska to piękny kraj!
    Dziękuję Ci za tą wspaniałą fotorelację.
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wybieram to co mnie w Polsce zachwyca...zbyt długo mnie tu nie było więc chłonę to czego mi brakowało gdzie indziej. piękna jest Polska, albo inaczej Polska też jest piękna...bardzo serdecznie pozdrawiam...

      Usuń
  3. Nie dziwie sie, zescie zostali tam dluzej, z takich okolicznosci przyrody nie chce sie wyjezdzac, pogoda przy tym zdecydowanie sprzyjajaca. Niedawno bylam z Toyka na spacerze i po zdjeciach mozna sie bylo zastanawiac, czy to aby nie wiosna. Spalona przez letnie slonce trawa urosla od nowa i ma kolor zieleni bardziej wiosenny niz jesienny, kwitna mniszki, margerytki, maki, slonecznik, facelia, na polach wschodzi chyba ozimina, co tez wyglada bardzo wiosennie. Niektore drzewa sa jeszcze calkiem zielone, inne juz nagie, bez jednego listka. Kiedy czlowiek powspomina te poczatki niegdysiejszych listopadow, kiedy na cmentarz szlo sie w niemalych zaspach snieznych, to wierzyc sie nie chce, co natura teraz wyprawia. Aleee... niemieckie przyslowie ludowe prawi: Ist der Oktober warm und fein, kommt ein scharfer Winter drein (kiedy pazdziernik jest cieply i lagodny, nadejdzie sroga zima) i to juz nie jest wcale pocieszajace, zwlaszcza podczas kryzysu energetycznego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie wróciłam z Powązek, cały czas było mgliście ale zupełnie ciepło, klimat nam się ociepla zdecydowanie, co więcej, już przysłowia , mądrości ludowe, też się nie spełniają, więc nie wierze w srogą zimę...chociaż nawet byłabym z takowej zadowolona.
      dom na wsi mazowieckiej już został zamknięty, więc aż do wiosny będę pozbawiona szwędania się po tej pięknej okolicy.. pozostaje czekać...aby do wiosny!

      Usuń
  4. Wspaniała jesień wokół Ciebie:)))też bardzo lubię stare kapliczki:)))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak jesień nam się udała nawet dzisiaj było pięknie, cały dzień w mlecznej mgle, ale ciepło, bardzo było fajnie. pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. Hehehehehe ten motyl prawie że kandyzowany i to w miodzie ;) Jesienią motyle, ważki spowalniają i o wiele łatwiej je sfotografować.
    Grzybów nie jecie bo nie jecie, czy z jakiś innych powodów? Jadałam grzyby i to nawet na surowo, teraz jednak się wstrzymuję, ze względów zdrowotnych, jednak jak by mi kania wyrosła pod nogami to bym się na nią skusiła, usmażyłabym sobie na masełku :)
    Cudnie smakowałaś sobie jesień, a prezentuje się ona jeszcze zachwycająco. Ten świt w lesie podoba mi się najbardziej!
    Ta pierwsza kapliczka z Matką Boską rzeczywiście niezwykła.
    Lilia fajnie że się zaprezentowała, masz rację cudna.
    A Reksio wygląda niezwykle sympatycznie.
    Może doczekasz się kaczego przychówku na stawku brata, ale byś piała z zachwytu! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wymieniłaś wszystko to co i mnie urzekło...mnie jeszcze spodobało się to zdjęcie z niesamowitym rysunkiem na powierzchni wody..
      nie jadamy grzybów bo brat raz zatruł się nimi bardzo poważnie, mimo, ze dostał je od znakomitych znawców grzybów, więc wolimy się nie narażać na jakieś nieprzyjemności, mamy traumę..
      też mam nadzieję na zwiększenie się stadka kaczego...ale bym miała frajdę. pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Piękne jesienne zdjęcia. Urzekł mnie ten mostek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ładna nazwa...marcepanowy kącik...mostek rzeczywiście bardzo malowniczy..pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Świetna posiadłość. A przed bobrami trzeba się zabezpieczać, bo potrafią sporo szkód narobić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa.. I jeszcze za widokówkę z Płocka bardzo dziękuję :) Słyszałem, że tamtejsze muzeum secesji jest rewelacyjne.

      Nie wiem, czy adres przejdzie
      https://www.instagram.com/p/CkY7vl4sheg/

      Usuń
    2. Już raz zrobiły, więc dlatego szybko poiechaliśmy i zabezpieczyliśmy drzewka...
      w Plocku jeszcze jest muzeum Art Deco...trzeba tam wrócić...zajrzę ma link

      Usuń
    3. ojej..masz instagram z widokówkami, fajnie...będę zaglądała

      Usuń
    4. Tak, od niedawna zacząłem wrzucać też zdjęcia na Instagram, bo już można z komputera.

      Usuń
  8. Przepiękne zdjęcia, cudna jesień :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miałaś świetną okazję na kontakt z jesienną przyrodą. Jesień tego roku mamy bardzo udaną. Miejsce które pokazujesz cudowne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak..wydaje mi się ,że ją dostatecznie doświadczyłam...chociaż mogłaby jeszcze trwać...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  10. Każda chwila w takim otoczeniu to miód na serce nie tylko dla motylka. Natura na Twoich zdjęciach niby taka normalna a magiczna jak w bajce, zachwycające kaczuszki, staw i wszystkie piękne w nim odbicia, lilia cudnej urody i nawet piesio słodko urokliwy.
    Serdeczności moc przesyłam.:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No miło się tam spędza czas... a ja cały czas błądzę oczami po ogrodzie i po okolicy, bardzo lubię wyłapywać takie chwile, takie obrazki. pozdrawiam bardzo serdecznie

      Usuń
  11. Pierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po obejrzeniu zdjęć że to jakieś zaczarowane miejsce. Piękne światło i natura dały w rezultacie tak magiczne zdjęcia. Mogę tylko pozazdrościć chwil, które tam spędziłaś. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Światło robi cuda...bardzo lubię obserwować jak świat się zmienia pod wpływem oświetlenia. tworząc momenty magiczne i te dobrze jest załapać...pozdrawiam bardzo seddecznie

      Usuń
  12. Bardzo podoba mi się ogród brata, taki naturalistyczny, jak lubię. Do tego kaczuszki odwiedzające staw, a bobry? no tak, przed nimi trzeba się bronić, bo idą jak niszczycielska machina, obserwuję to u nas nad Wiarem, najgrubsze drzewa im się nie oprą. Poranne mgły, pajęczyny, kolory, jesienna senność, powolność ... jak czytam powyżej, sezon zakończony, chatka zamknięta na cztery spusty.
    Nie oparłabym się kaniom, a już borowik to wyjątkowy okaz, lubię grzyby:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Brat ma swoją wizję ogrodu i ją realizuje od wielu lat,, czasem sadzi a potem przesadza i tak się bawi rym kawałkiem ziemi...jest kawałek lasu, jest dużo drzew, które tam były od zawsze, urodziliśmy się w takim naturalnym parku i takie mamy tęsknoty. Fajnie.
      sezon zakończony, i zakończona era pandemii, w jej czasie bratostwo spędziło na działce 2 lata.
      Mario borowik był wielkiej urody,,,ocałał///ale po dwu tygodniach łasował na nim żuczek i grzyb pachniał całkiem niefajnie. pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  13. Jesień jest piękna w tym roku, przynajmniej u nas na Śląsku, ale widzę że i w całej Polsce tak pięknie. Zachwyciły mnie grzybowe zbiory oraz ujęcia. Wodne otoczenie zawsze napawa mnie spokojem i zachwytem. Kaczuszki urokliwe i motylek też. Tulaski dla pieska Rexia ode mnie i miziaki od Coli.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj piękna...pozdrawiam Śląsk, ten gdzie urodzil sie mój tata.

      Usuń
  14. Me alegra que hayas estado feliz. Ah, y las grullas ya están aquí, yo estoy muy feliz de darles la bienvenida. Un abrazo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. saludo a las grullas...son unas aves extraordinarias...beso

      Usuń
  15. Jak tam slicznie na tej mazowieckiej wsi! az zal, ze chalupka na rygiel zamykana do wiosny!! Na pewno bycs znalazla cos do obfotografowania przed wiosna. Mam slabosc do tych malusich kapliczek, jak do Nepomukow, ale nie fotografuje. Czy kaczuszki chodza po lisciach lilii? Zurawie tez piekna rzecz. mozna sie gapic za znikna za horyzontem... Mam nadzieje, ze obrone przed drzewozerczymi bobrami wykonaliscie! I starczy drzew za plotem przeciez. Ogolnie klimaty sentymentalno-jesienne. Takie do siedzenia blisko kominka z kocykiem w zasiegu reki. Ale to wieczorem, bo teraz w ciagu dnia jest jakkby nie w jesieni. A o Reksiu, jak do niego paczuszka szla, opowiadalam wczoraj komus! W piatek ruszamy ogladac nastepna jesien. Ze tak powiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoja wieś mazowiecka też niczego sobie, kaczuszki usadowiły się na liściach lilii...ciekawe co?
      historia z paczuszka adresowana na Reksia przeszła do historii..hrehrehre

      Usuń
  16. Grażynko jestem pełna zachwytu dla tych Twoich ZACHWYTOW.... Jesteś prawdziwa mistrzynią fotografii. Wies mazowiecka jest naprawdę piękna szczególnie na Twoich "obrazach".
    Szacunek wielki dla Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zajrzałam do Ciebie na Twój blog, jesteśmy obie rannymi ptaszkami. Dziękuję za Twój komentarz, miły dla mnie,
      Lubię sobie tak spacerować i wyszukiwać magiczne miejsca, nie tylko lubię, nawet bardzo tego potrzebuję...pozdrawiam bardzo serdecznie

      Usuń
  17. Taki ogród to skarb zatem w ogóle się nie dziwię Twojej ekscytacji, też bym się nie rozstawała z aparatem. Tegoroczna jesień póki co jest cudna, październik to już w ogóle był jak marzenie, nadawał się idealnie do zaszycia się na mazowieckiej wsi. Piękne zdjęcia. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o tak, chodzę tam z aparatem cay czas...od rana do wieczora, zmiany pogody, pora dnia, oświetlenie i świat przedstawia się inaczej. Pozdrawiam

      Usuń
  18. ...a zachwycało prawie wszystko. Ładnie napisane.
    Podoba mi się przyzwyczajanie się dzikich zwierząt do ludzi. Budzi myśli o rajskim czasie wspólnego życia. Może i motyl bał się trochę, ale po prostu był łakomczuchem miodożercą? :-)
    Ja jestem kaniożerca, więc miałbym tam ucztę nadzwyczajną. Zauważyłaś, że i kot przybrał kolorowe barwy jesieni?
    Piękne zdjęcia, Grażyno.
    Krzysztof Gdula

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kaniożerca! ale miałbyś ucztę! wiesz ile ich tam było ? a jakie zdrowe, niektóre wielkości dużych talerzy. Może w przyszłym roku się przełamię. i zrobię sobie schaboszczaka grzybowego, . a widzisz jaki urodziwy był prawdziwek? kilka dni temu odwiedziłam przystojniaka, zrobił się zgrzybiałym ( grzyb zgrzybiały...ładnie brzmi) starcem i muszę przyznać, ze nie miał ładnego zapachu a żerował na nim żuczek ten, który lubi leśne padliny, żuk leśny pięknego koloru czarno -granatowego. Było to dla mnie prawdziwe odkrycie...
      Kot był wielkiej, jesiennej urody.
      Dziękuję za miły dla mnie komentarz.

      Usuń
  19. Wspaniałe jesienne kadry z ogrodu brata! I ten świt, i kapliczki, i wierzby mazowieckie - przepiękne miejsce...

    OdpowiedzUsuń