🌼🌼🌼🌼🌼
Tak sobie myślę, że kiedy już moje wyjścia i wyjazdy będą ograniczone..wiadomo, nie mam osiemnastu lat, to ja wtedy zajmę się obserwowaniem tego co za oknem. A dzieje się i to ciekawie a nawet ładnie. Na przykład ptaszki...może nie jest ich dużo ale są.. A w tym roku, chyba dlatego, że nie kosiło się trawników - chcę wierzyć że dlatego - więc w tym roku obserwuję urodzaj wróbelkowy i mazurkowy, nigdy ich tak dużo nie widziałam.
🌼🌼🌼🌼🌼
Llegará el tiempo cuando ya no saldré o viajaré con tanta frecuencia como lo hago ahora .. es que no tengo dieciocho años ...en ese entonces observaré con mas atención el mundo detrás de mi ventana, este pequeño espacio es una escena donde suceden historias interesantes y bonitas....aparecen las aves, no muchas pero aparecen ... este verano , pienso que gracias a la política de no cortar el cesped, ha crecido la población de los gorriones , de los comunes y de los molineros... nunca hubo tantos.
Przez moje okna w połowie lata było co obserwować, ten pisklaczek opuścił gniazdko i jego rodzice bardzo się o niego troszczyli...siadywał pod oknem i czekał...
En pleno verano apareció un pichón de gorion molinero, que dejó el nido y sus padres cariñosamente le enseñaban como valer por si mismo.
Solía posarse en el arbusto bajo mi ventana.
Lubił się usadawiać na podokiennej irdze
Aguardaba...esperaba ...
Albo na trawniku. rodzice to przylatywali to odlatywali, byli czujni i troskliwi
También le gustaba sentarse en el césped, sus padres siempre pendientes, muy atentos y cuidadores.
Nagle pokazała się para wron siwych, pisklaczek znikł a wrony coś w dziobach przeniosły na sąsiedni budynek..zamarłam, bałam się, że to mógł być mały mazurek.
De repente aparecieron dos cuervos..y desapareció el gorrioncito, vi que los cuervos llevaban algo en el pico y se posaron en techo del edificio vecino, me invadieron malos pensamientos..
Sierpówka też się pokazała, ale ona łagodna jest przecież jak gołabek
Apareció la tórtola turca...pero las tortolitas no presentan peligro alguno para los pichones.
Ucieszyłam się kiedy na drugi dzień pojawił się, tym razem usadowił się na żywopłocie
La mañana siguiente regresó... que alegría.Potem przysiadł na akacji, ktora przebiła się sama na trawniku...jest też któryś z rodziców.
Se posó en el ramito de acacia...siempre cuidado por sus padres
Przyleciały sroki, znowu zawładnął mną niepokój, wiadomo sroki to też drapieżce.
Apareció otro peligro...las urracas, en su menu suelen estar también los polluelos..
Pod oknem zjawil sie rodzic, obserwowałam go dluższą chwilę, zachowywał się dziwnie bo skubał listki krwawnika. poszukałam w Wikipedii i znalazłam notkę o mazurkach i ich gniazdach...." mogą do nich wnosić młode liście
Uno de los gorriones comenzó cortar las hojas de la planta de la flor de la pluma (Achillea millefolium)...me pareció una actitd muy extraña, en Wikipedia encontré la explicación...los gorriones llevan la hierba a sus nidos para espantar las pulgas y los ácaros.
Rwał, szarpał
Las arrancaba con mucha determinación.
Mój pisklaczek wrócił na gałązke akacji.
El pichón regresó al ramito de acacia.
Rodzice też sie pokazali.
Los padres también hicieron presencia.
Jestem głodny zaćwierkał w uszko mamy.
Tengo hambre... le dijo al oído de la mama.
Jestem głodny!!!! wrzasnął!
Tengo hambre!!!! gritó impacientemente.
No dobrze...zaraz coś upoluję...
Ok...buscaré algun bocadito.
I tak sobie płynęło ich życie a ja? ja je obserwowałam.
Y asi transcurría la vida de ellos, y yo? con gusto la observé.
Do momentu kiedy pisklaczek dorósł. Już ich pod oknem nie ma.
Ale spod irgi wyturlała się taka kuleczka, co nieco kolczasta.
Llegó el dia cuando el gorrioncito pudo arreglarse por si mismo, ya no lo veo bajo mi ventana.
Pero en su lugar apareció una pelotica llena de pinchos , un flemático erizo se adueño del tereno.
Gęsto ścieląca się irga jest jej świetnym ukryciem.
Un arbusto impenetrable que crece bajo mi ventana es su escóndite ideal.
Panowie z ochrony twierdzą, że nocą lubi sobie spacerować po patio naszego budynku.
Los vigilantes cuentan que de noche suele pasear por todo el patio del edificio.
Trawnik od strony ulicy zaczęłam obsadzać.. , jeżówka to był strzał w dziesiątke...
Hace poco sembré unas echinaceas, fue muy buena idea, porque ahora tengo bajo la ventana las incesantes visitas de las mariposas.
Bardo szybko motyle się zwiedziały o nektarowej jadalni i mam co podziwiać.
Bielinek kapustnik
La mariposa de la col
Rusałka osetnik
La vanesa de los cardos
Rusałka pawik
La mariposa pavo real
Pozdrawiam y saludos
Grażynko, masz niesamowity dar obserwowania przyrody, w dodatku czytałam jak książkę przygodową i niepokoilam się o los pisklęcia.
OdpowiedzUsuńMimo mieszkania w bloku masz ciekawy punkt obserwacyjny i świetnie z niego korzystasz.
Pozdrawiam Cię serdecznie.
Jak ja to lubię to obserwowanie przyrody!! bardzo...o to pisklę bardzo się zaniepokoiłam, bo wroniska cos uniosły i na sąsiednim dachu szarpały dość długo.
UsuńSobie i nie tylko sobie staram się udowodnić, ze wszędzie można coś ciekawego znaleźć w swoim najbliższym otoczeniu. A Ty to dopiero masz pole do popisu!!
Sciskam serdecznie
Twoje posty z cyklu "Z przyrodą za pan brat" bardzo mi się podobają. Wyobrażam sobie ile czasu trzeba poświęcić, żeby taki przygotować, upolować zdjęcia i zebrać wiadomości. Ale widać też radość z jaką to robisz. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńMam na tym punkcie fisia. Popatrz ile ciekawych rzeczy można wypatrzeć z własnego okna i na niewielkiej przestrzeni. Pozdrawiam serdecznie też!
UsuńOoo, grubelki! A powiadaja, ze to ptaszeta na wymarciu, za mojej mlodosci pelno ich bylo, teraz rzeczywiscie jakby ich mniej. Ale ze we grubelkowej rodzinie odbywaja sie takie dramatyczne historie, to bym nie pomyslala. I ze sa takie cwane, zeby wnosic do gniazdka srodki owadobojcze, no szacun!
OdpowiedzUsuńTy Netflixa nie potrzebujesz, masz znacznie ciekawsze materialy na dobry film za oknem.
Ogrodek masz niewielki, ale klimatyczny i zachecajacy do przebywania.
Podoba mi się ta nazwa "grubelek"
UsuńWłaśnie, mówi się, ze grubelków coraz mniej , bo to, tamto i siamto a tu w tym roku było ich zatrzęsienie, wczoraj znowu był ich najazd na trawnik, ale miałam ubaw, a przecież mieszkam w stolicy, gdzie ptaszków mniej ma być bo to przecie miasto wielkie. W drodze do metra jest jeden krzaczek gdzie zawsze siedzą gromadnie, widać jest to ich taka kawiarnia, a obok krzaczka jest trochę piasku i w nim sobie urządzają piaskowe kąpiele, ale to prześmieszny widok, podobno to też sposób na pozbywanie się pasożytów skórnych. Lubie grubelki!
Ogródek po remoncie zeszłego roku wyglądał jak klepisko, nie było ani jednej roślinki, nawet zrobiono z niego magazyn na rózne przyrządy i materiały budowlane, cierpiałam bardzo, ale na wiosnę dzielne rośliny zaczęły się przedzierać przez stwardniałą ziemię a resztę dosadziłam i mam!!!
Pozdrawiam serdecznie
Znasz wierszyk mistrza Ildefonsa?
UsuńGrubelek to mala ptaszyna, grubelek istotka niewielka,
on brzydka stonoge pochlania, lecz nikt nie popiera grubelka.
Wiec wolam: Czyz nikt nie pamieta, ze grubelek jest druh nasz szczery?!
Kochajcie grubelka, dziewczeta, kochajcie do jasnej cholery!
*) w oryginale byl wróbelek :)))
Uwielbiam mistrza Ildefonsa i wiersz o grubelku znam, czytywałam..ten grubelek zostanie ze mna jak zostało ziezioro..czy Opakownej palketki.
UsuńJak bylam mloda to za każdym razem, kiedy wydawało mi się ,że jestem zakochana czytywałam poezje także mistrza Ildefonsa...zwróć uwagę na "wydawało mi się"
Wszystkim nam sie cos kiedys wydawalo, a niektorym wydaje sie do dzisiaj :)))))
UsuńHrerehre...
UsuńNo i mamy dwie zaokienne perspektywy, ty tą naziemną, a ja tą podniebną i obie mamy jeżyki, ty tego z "ż" a ja te z "rz" :)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawa ta obserwacja z krwawnikiem i piękne zdjęcia!
Na moim podwórku motyle żerują na resztkach kwiatów budlei a potem przylatują na wysokość moich okien i wygrzewają się na rozgrzanym murze.
Niezwykle przytulne to twoje patio i hortensje tak pięknie i obficie kwitną :) We Wrocławiu w parku Staromiejskim hortensje już przekwitły.
To Ty mnie natchnęłaś na taki zaokienny wpis, obie wiemy ile ciekawych rzeczy można zobaczyć z ich drugiej strony. Jerzyki tez mi latają w lecie, widzę je z patia, ale Ty je masz bliżej, boś mieszkająca wysoko...
UsuńBudleję sobie posadzę pod oknem kuchennym, to nie mój teren ale odkryłam, że przecież tez tam można poszaleć sadząc rośliny.
Mój ogródek od strony patio jest w pełnym cieniu, więc większość kwitnących roślin nie chce mi kwitnąc, ale hortensje bardzo dobrze się w nim czują...także begonie i niecierpki i to sadzę. Pozdrawiam Mario serdecznie!
Ładnie tam masz, kolorowo i pełno życia. U mnie na ulicy też kiedyś było sporo wróbli i/czy mazurków, ale któregoś roku panowie od konserwacji zieleni bardzo mocno przycięli żywopłoty (do takiej wysokości, żeby im było wygodnie operować pilarkami) i ptaki się wyniosły.
OdpowiedzUsuńBardzo lubię mieć ładnie..Żałuję że balkony w naszych polskich miastach to takie pustynne przestrzenie albo składowiska niepotrzebnych przedmiotów.
UsuńTak..żywopłoty to fajne miejsce dla wróblowatych. A ostatnio tę akację co to sama się przebiła przez trawnik mi ścięto!!!szkoda mi jej bardzo, siadywały na niej ptaszki...
Piękna opowieść o wróblach. Kilka lat temu moja córka mieszkała w wynajętym domu w którym strych był niezamieszkały. Poprawiam się zamieszkały przez wróble. Czasem gromady siedziały na płocie albo kąpały się w piasku. Wtedy najłatwiej było obserwować je z okna. w domu rodzinnym mojego męża żyją sobie w żywopłocie, zasiedliły też budki dla jerzyków. W czasie gdy miały młode niepokoiły się widokiem ludzi, teraz nas ignorują.
OdpowiedzUsuńWróble lubią zakamarki w domach , szczególnie wiejskich bo tam łatwo było o ziarna. Teraz tych zakamarków jest mniej bo inaczej się buduje domy, ocieplanie ścian pozbawia ich szczelin i wydaje się, ze wróbli czy mazurków mamy mniej ale w tym roku widzę ich dużo więcej..oby tak dalej!! Pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękna opowieść, choć początek trochę tragiczny. Na szczęście ten czas jeszcze daleko przed Tobą.
OdpowiedzUsuńPOczątek prawdziwy najprawdziwszy z prawdziwych...ale na razie niedługo trzeba będzie gdzieś szurnąć!! szurniemy ?
UsuńOooooo wiem że Renacie dwa razy nie trzeba powtarzać :))
UsuńOczywiście :)
UsuńNo wiem, że będzie "oczywście"
UsuńBardzo lubię wróbelki i mazurki :) Kilka lat temu uratowaliśmy małego wróbelka Niuniusia który był jeszcze nie opierzony. Z bólem serca wypuściliśmy go na wolność, od tamtej pory gdy widzę gromadki wróbli zastanawiam się czy jest wśród nich mój Niuniuś :)
OdpowiedzUsuńMasz przepiękny ogród i wspaniałe miejsce do obserwacji przyrody !
Pozdrawiam serdecznie :)
Oj dziękuję za pochwałę ogrodu z raczej ogródka. Rok temu zadeptali mi go całkowicie robotnicy od elewacji ale odżył i ja też odżyłam. Podobno wróbelki żyją około 3 lat więc nie wiem czy Niuniuś nie odszedł już za tęczę, ale chwali Ci się akcja jego ratowania. Wróbelki czy mzurki to takie sympatyczne ptaszki, Pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzepiękna fotorelacja, a właściwie ptasia relacja. Piękny ogródeczek, pełen kolorów i ładnych kształtów. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziękuję...kocham mój ogródek..i oczywiście kocham ptaszki. Sciskam serdecznie
UsuńA ciekawy jestem czym się różni sierpówka od synogarlicy tureckiej? Chyba, że to to samo? Co do wróbli, to muszę przyznać, że dzisiaj jak byłem rano na rynku zaskoczyło mnie, że obok wielu wszędobylskich gołębi pojawił się wróbelek. Szedł tak przede mną, po czym odfrunął. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem wróbla a tym bardziej na rynku. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSierpówka i synogarlica turecka to ten sam ptak oczywiście. Popatrz jakie miłe wrażenie na Tobie zrobił jeden mały wróbelek na rynku...niech żyją wróbelki!!! Pozdrawiam
UsuńŚwietne zdjęcia Grażyno. To prawda, można obserwować świat za oknem, i dostrzec wiele ciekawostek.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, pamiętam Twojego krogulca, którego obserwowałaś z okna. Nawet patrząc z okna świat przedstawia się ciekawie...pozdrawiam serdecznie
UsuńGrażyno - to jeden z najpiękniejszych wpisów jakie widziałem u Ciebie! Ponieważ:
OdpowiedzUsuń1 znam te widoki z Twoich okien i baaardzo mi się podobają
2 pięknie opisane obserwacje
3 fantastyczne zdjęcia
Jestem takim szczęściarzem że poznałem Ciebie i P! Pozdrowienia serdeczne :)
Wypunktowałeś precyzjnie swoje wrażenia a ja dumna jestem jak paw !! dziekuję Tomku! tęsknię za Chełmem i Wami więc pewnie kiedyś do Was szurnę!
UsuńZapraszamy!!! Upiekę ciasto :)
UsuńJuż się ciesze...
Usuń"Tak sobie myślę, że kiedy już moje wyjścia i wyjazdy będą ograniczone" ... ejże, chyba jeszcze nieprędko przy Twojej ciekawości świata, poznawania, obserwowania, no i utrwalania tego piękna wokół aparatem fotograficznym:-) obdzieliłabyś energią parę osób:-) Ależ masz piękny, zaciszny kącik, zielony i kolorowy, aż chce się tam przysiąść. Twoje obserwacje pisklaczka przypomniały mi o moich: pod murem kościelnym dreptał mały nielot, a wokół fruwał zaniepokojony rodzic; już wiedziałam dlaczego zaniepokojony, bo skradał się kot. Przepędziłam kota, pisklaczka wyniosłam pod drzewo na trawnik, rodzic podfrunął na gałąź, a wtedy ..... z drzewa sfrunęła sroka i porwała malucha. Zdębiałam z wrażenia, to wszystko przed moimi oczami, nic nie mogłam zrobić, poleciała ze zdobyczą ponad dachami. Ech, natura, nie poradzisz nic.
OdpowiedzUsuńA wracając do pierwszych słów Twego posta, tak mi się skojarzyły z piosenką "łagodną":
... A jak będę stary, zgrzybiały, to pozwól mi
raz ostatni na górskie szlaki samotnie wyjść.
Siądę sobie spokojnie na reglu w promieniach dnia
Wtedy kostuchę z komory wypuść, by po mnie szła ...
Pozdrawiam serdecznie, Grażyno.
To taka moja kokieteria z tym ograniczeniem wyjazdów z powodu sędziwego wieku, może zapeszę i nie będzie takowych...A widzisz! miałam racje z tymi srokami , patrzyłam na nie z niepokojem.
UsuńPiosenka "łagodna" ...też mi by taka sytuacja bardzo odpowiadała...o..baaardzooo!
uwielbiam Twoje komentarze i sciskam serdeczne
Przyroda jest niesamowitym zbiorem opowieści. Wystarczy tylko być na nią uważnym, wrażliwym, cierpliwym, a czytasz interesującą nowelkę. Twoja historyjka o rodzicielstwo mazurków przypomniała mi moje obserwacje młodych szpaków i drozdów, ktore zamieszkują Wyluzowaną. Z okna w dziennym pokoju obserwowałam porę wieczornego karmienia młodego, siedzącego na gałązkę świerka. Rodzice na zmianę przylatywali z pokarmem, a dziobek cały czas był otwarty. Natomiast na górnym parkingu w gęstych świętach ma gniazdko budzik. Chyba zaprzyjaźnił się z moim mężem i cały czas towarzyszy mu, gdy razie drewno. Kłóci się, coś opowiada!... Dobrych obserwacji życzę. Widzę, że miły masz ogródek!
OdpowiedzUsuńRudzik to strasznie fajny ptaszek i wyobrażam sobie jak się przekomarza z Twoim mężem. Widzę, że tez lubisz ptaszki obserwować. Ja uwielbiam sterczeć pod drzewami.. I tak dorobiłam się kleszczowych ukąszeń i boreliozy...Teraz też to robię, ale ciągle sprawdzam czy te zwierzaki po mnie nie chodzą.
UsuńMam malusieńki ogródek a w Andach mialam 2000mkw ..chyba teraz juz nie dałabym rady taa przestrzeń trzymać w ryzach.
Uroczy jest ten Twój ogródkowy zakątek, blogujesz tam też?
OdpowiedzUsuńPrawdziwa z Ciebie panienka z okienka a tereny do obserwacji masz zacne, trzeba to przyznać. U mnie z okna to najczęściej wiewiórki widuję i bardzo często jeża, nawet się zastanawiam czy to zawsze ten sam. A jak sobie robię rano kawę to codziennie widzę wiewiórkę jak biegnie z czymś w pyszczku, pewnie już sobie zapasy na zimę szykuje :)
Od spacerowania i zachwycania się przyrodą nie ma emerytury zaten nawet się nie rozpędzaj :). Poza tym doskonale pamiętam jak kiedyś u mnie w komentarzu albo gdzieś u siebie wspominałaś, że na starość ( czyli za milion lat ) przeniesiesz się do Portugalii do córki. No a tam Kochana to starość wygląda zupełnie inaczej. Lepiej dbaj o kondycję :)
Pięknego weekendu.
Nie bloguję w ogródku bo słaby tam jest zasięg internetowy, ogródek jest do podziwiania i picia kawy...
UsuńMasz racje, od podziwu nad światem nie ma emerytury i niech tak będzie zawsze. Ciągle mam nadzieję na tę Portugalię, moja córka co chwile wysyła peany nad kawałkiem ziemi, który gdzieś zoczyła i który ma zamiar kupić, ale nakazałam jej dobrze się zastanowić i wybrać z namysłem. Mozę kiedyś marzenia staną się rzeczywistościa, Portugalia to wymarzony kraj....
U Ciebie jak zwykle - rojno, gwarno i pełno zachwytów, no ale tyle cudów pokazujesz i tak je opisujesz, że nie dziwota!
OdpowiedzUsuńWprawdzie ani obserwowanie ptaków, ani okienne zachwyty światem nie dla mnie, ale doceniam Twój talent. Ja prędzej kolejne 50 mkw przekopię, niż posiedzę w okienku ;-)
Dopiero teraz piszę, ale czas mi się nagle skurczył, pracy mnóstwo.
Nie mam tych mkw wiec nie przekopuję, ale kiedyś to robiłam , chociaż często rzucałam szpadle, grabie i tym podobne narzędzia i zasiadywałam gdzieś na jakimś kamieniu, pod drzewem i godzinami wypatrywałam ptaszuni. Dla mnie to jest rajski świat, relaks, rozprężenie, napawanie się etc...kolibry to dopiero są cudne istoty...eh!
UsuńPozdrawiam serdecznie
Wiesz co? Posluzylo Twojemu ogrodeczkowi to zmarnowanie i zadeptanie przez panow od remontu, bo masz przepieknie i przytulnie i nastrojowo. W Starym Domu mialam fotel tuz przy oknie, a za oknem mikro ogrodek, jednak troche bardziej goly niz Twoj (dzieci sasiadow ["to obce dzieciaki tak porobily"] wyrywaly i marnowaly to, co roslo przy plotku od ich strony....przetrzymalam bezczelnych gowniarzy, ale jednak krzaczki rosly wolniej niz z drugiej strony). Tez sie u nas za oknem dzialo - wrobelki (ktore kocham, kocham, kocham) zostawialy w tym ogrodeczku dzieci i sami na lafry latali wracajac po pol godzinie, a ja dostawalam waporow i pilnowalam. a jak zaczelo padac, to bylam gotowa z parasolem leciec! co do troski o ptaszki, to w zimie siedzialy zawsze rzedem na sztachetach od plotu i czekaly na jedzenie (byl karmnik na nodze oraz krzak z drobniutkimi listeczkami gestymi, ktory strzyglam w formie stolu i tal lerzaly rozne dobre rzeczy. No i spadl snieg. Mokry, gesty snieg tak na 10cm. Ptaszki siedzialy na sztachetach i wyraznie mowily - no i co? Zrob cos! No to zrobilam, wymieszalam platki owsiane i rozne okruchy z tostera z...serem zoltym startym (wiem, wiem!!) i im wynioslam na tacy pod mala choinka, bo dalej padal snieg. Sasiadka mnie widziala przy tym procederze i zawolala - a moze im to podgrzac? ;) A w ogrodzie tu policzylam gatunki ptakow, ktore przylatuja i jest ich cos 9. teraz szaleja sikorki nie wiedziec czemu. Alee ja nie narzekam. W Nowym Domu tezmam i miejscowke i w ogrodku naczynie na kapiolke i karmniki.. Bedzie co podgladac.
OdpowiedzUsuńAle masz swietna reke do tych ptaszkow i jezy i motylkow! Tym razem bylam z Toba na krotkim spacerku przed dom i za dom :)
No popatrz, rzeczywiście krótki spacer a jednak wiele sie w tej mocno ograniczonej przestrzeni dzieje.
UsuńUwielbiam Twoje opowieści na temat...tych historii masz niekończące się ilości! Pozdrawiam
Alez Grazynko, co tez Grazynka - kazdy ma w sobie opowiesci na temat dowolny!
UsuńA mocno ograniczona przestrzen cudnie zagospodarowalas, bo wlasnie nie widac, ze to mikro. Gumienko Prezesowej tez jest stosunkowo niewielkie, a wyglada jak morgi a morgi ;)
Jak zawsze kolorowo i pięknie. Nawet świat zza oknem wygląda ładnie a jak się dokładnie przyjrzymy to możemy spotkać bardzo ciekawe okazy.Zwykły wróbelek zachwyca.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Wróbelki może nie są zbyt atrakcyjne kolorystyczne ale są niezwykle sympatyczne i miłe, bardzo lubię je obserwować. Zresztą lubię obserwować wszystkie ptaki.
UsuńJAk się przypatrzeć to wszędzie coś ciekawego się przyuważyć.TAka sobie filozofie buduję, inaczej wpadłabym w depresje bo np. chciałabym jechać gdzieś ma Malediwy a to nie jest takie proste. Olmo zawsze mam do dyspozycji...:D
pozdrawiam serdecznie
Mialo byś...okno zawsze mam do dyspozycji
UsuńTu jardincito, se ve muy lindo....me encanta. Besos.
OdpowiedzUsuńMi jardincito es minimo, el Tuyo es envidiable! besos
UsuńAleż przegląd ptaszeczków nam zaserwowałaś:-))
OdpowiedzUsuńSame cudności!!!
A jeżyk to Mister Piękności :-)
No i Patio masz królewskie!!!
Ptaszeczków podokiennych i to w stolicy, sama się dziwię, ze w stolicy tyle pod oknem się dzieje...:)))
UsuńDla miłośnika przyrody i do tego uważnego obserwatora nawet widok z okna może być ciekawy i inspirujący. Wspaniała opowieść o pisklaczku cudownie wzbogacona zdjęciami, do tego jeż, motyle i kwiaty oraz Twoje patio... same wspaniałości!!! Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :)))
OdpowiedzUsuńTAk właśnie jest, chciałąm udowodnić, e zawsze coś się wokół nas dzieje tylko trzeba chcieć patrzeć...dziekuję i ściskam serdecznie
UsuńBo Ktoś, kto patrzy sercem, widzi wiele, nawet z małej perspektywy...
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoja miłość do natury...
I wielki dar utrwalania chwil...
Ściskam...
Dzięki Polu!!! jakoś ostatnio mnie zablokowało i nic nie zamieszczam na blogu... czekam na wenę...ściskam serdecznie
UsuńCzas na odblokowanie ;-) Tyle pochwał za Twoje talenty zasługuje na nowy materiał-) Ja bym chętnie poczytała o Twojej walce o drzewa. Nie mam wątpliwości, że będzie to wspaniała relacja, w dodatku nadal nie wiem, jaki był finał tej potyczki. Warto to opisać, by np. pokazać bezmiar bezmyślności naszych urzędników. Ale może się mylę i finał jest wspaniały?
OdpowiedzUsuńOj działo się trochę i ciągle się dzieje...aparat fotograficzny gdzieś zalega, niewiele pstrykałam. Może mogłabym coś napisać ale znowu gotuję a Ty wiesz co to znaczy...w piatek zjeżdża moja bratanica kanadyjska ( mam jeszcze bratanice australijskie..hrehrehre), będę jej przewodnikiem po Warszawie więc dania muszę mieć w lodówcem nie będę miała czasu na pichcenie. Załatwiam swoje sprawy finansowe..brr...nie są one wesołe, dentysta ciągle mnie masakruje a tu jeszcze te drzewa wycięte, załatwiłam wizytę u burmistrza i byłam z wizytą w towarzystwie innych mieszkanek. Cóż drzewa wycięte, obiecali nowe nasadzenia, mają być klony polne(?), obroniliśmy cisy, na które też się zamierzali mimo, ze cisy są pod ochroną. Pokazywałam zdjęcia moje, by udokumentować że ptaszki miały w tych drzewach swoje siedliska, a u podnóża krzaczastych cisów chowają sią jeże...owocki cisowe sa ulubionym pokarmem kosów... Ehhh dużo by pisać, patrzę za okno a tam już nie ma przepięknej korony 20 letniej robinii.
UsuńRzeczywiście mnie zablokowało ale się odblokuję. Dziękuję Ci za Twoje słowa...miło... sciskam Cię serdecznie..a tak w ogóle mam ochotę ruszyć gdzieś w Polskę.
Gotowanie, światowa rodzina, cisy zostały - no ja widzę same pozytywy 😊
OdpowiedzUsuńW Polskę ruszać teraz to zły czas. Zaraz pospolite ruszenie cmentarna. Warto przeczekać.
Jeszcze zdąże przed ruszeniem na cmentarze...króciutki wypad dobrze mi zrobi.
UsuńHola grazyine.
OdpowiedzUsuńMe has recordado a la película de Alfred Hitchcock "La Ventana Indiscreta", eres la James Stewart, de la naturaleza 😀. Sin duda, sin moverte de casa, has conseguido capturar unas bonitas secuencias, de la vida del pichón.
Un saludo
EStoy tratando no perder nad si se trata de naturaleza, aun cuando tengo a mi disposicion solo una ventana. Jajaja...me gusto lo de James Stewart!!! Saludos!
Usuń