wtorek, 14 września 2021

Świat za oknem...el mundo detras de la ventana


                                                                             

                                                                                   🌼🌼🌼🌼🌼

                   Tak sobie myślę, że kiedy już  moje wyjścia i wyjazdy  będą ograniczone..wiadomo, nie mam osiemnastu lat, to ja wtedy zajmę się obserwowaniem tego co  za oknem. A dzieje się i to ciekawie a nawet ładnie. Na przykład  ptaszki...może nie jest ich dużo ale są.. A w tym roku, chyba dlatego, że nie kosiło się  trawników - chcę wierzyć że dlatego - więc w tym roku obserwuję urodzaj wróbelkowy i mazurkowy, nigdy ich tak dużo nie widziałam. 

                                                                                   

                                                                                   🌼🌼🌼🌼🌼

          Llegará el tiempo cuando ya no saldré o viajaré con tanta frecuencia como lo hago ahora .. es que no tengo dieciocho años ...en ese entonces observaré con mas atención el mundo detrás de mi ventana,  este pequeño espacio es una escena donde  suceden historias interesantes y  bonitas....aparecen las aves, no muchas pero aparecen ... este verano , pienso que  gracias a la política de no cortar el cesped,  ha crecido la población de los gorriones , de  los  comunes y de los molineros...  nunca hubo  tantos.



Przez moje okna w połowie lata było co obserwować, ten pisklaczek opuścił gniazdko i jego rodzice bardzo się o niego troszczyli...siadywał  pod  oknem i czekał...

En pleno verano apareció un pichón de gorion molinero, que dejó el nido y sus padres cariñosamente le enseñaban como valer por si mismo.

Solía posarse en el arbusto bajo mi ventana.


Lubił się usadawiać na podokiennej irdze
                                                                Aguardaba...esperaba ...





Albo na trawniku. rodzice to przylatywali to odlatywali,  byli czujni i troskliwi
También le gustaba sentarse en el césped, sus padres  siempre pendientes, muy atentos y  cuidadores.






Nagle pokazała się para wron siwych, pisklaczek znikł a wrony coś w dziobach przeniosły na sąsiedni budynek..zamarłam, bałam się, że to mógł być mały mazurek.

De repente aparecieron dos cuervos..y desapareció el gorrioncito, vi que los cuervos llevaban algo en el pico  y se posaron en techo del edificio vecino, me invadieron malos pensamientos..


Sierpówka też się pokazała, ale ona łagodna jest przecież jak gołabek
Apareció la tórtola turca...pero las tortolitas no presentan peligro alguno para los pichones.


Ucieszyłam się kiedy na drugi dzień  pojawił się, tym razem usadowił się na  żywopłocie 
La mañana siguiente regresó... que alegría.


Potem przysiadł na akacji,   ktora  przebiła się sama na trawniku...jest też któryś z rodziców.
Se posó en el ramito de  acacia...siempre cuidado por sus padres




Przyleciały sroki, znowu zawładnął  mną niepokój, wiadomo sroki  to też  drapieżce.
Apareció otro peligro...las urracas,  en su menu suelen estar también los polluelos..



Pod oknem zjawil sie rodzic, obserwowałam go dluższą chwilę, zachowywał się dziwnie bo skubał listki krwawnika. poszukałam  w Wikipedii i znalazłam notkę o  mazurkach  i ich  gniazdach...." mogą do nich wnosić młode liście 
krwawnika i wrotyczu, prawdopodobnie celem odstraszenia pcheł i roztoczy".

Uno de los gorriones comenzó cortar las hojas de la planta de la flor de la pluma (Achillea millefolium)...me pareció una actitd muy extraña, en Wikipedia encontré la explicación...los gorriones llevan la hierba a sus nidos para espantar  las pulgas y los ácaros.







Rwał, szarpał
Las arrancaba con mucha determinación.




Mój pisklaczek wrócił na gałązke akacji.
El pichón regresó al ramito de acacia.


Rodzice też sie pokazali.
Los padres también hicieron presencia.


Jestem głodny zaćwierkał w uszko mamy.
Tengo hambre... le dijo al oído de la mama.



 Jestem głodny!!!! wrzasnął!
Tengo hambre!!!! gritó impacientemente.


No dobrze...zaraz coś upoluję...
Ok...buscaré algun bocadito.


I tak sobie płynęło ich życie a ja? ja  je obserwowałam. 
Y asi transcurría la vida de ellos, y yo? con  gusto la  observé.






Do momentu  kiedy pisklaczek   dorósł.  Już ich pod oknem nie ma.
Ale spod irgi wyturlała się  taka kuleczka, co nieco kolczasta.
Llegó el dia cuando el gorrioncito  pudo arreglarse por si mismo,  ya no lo veo bajo mi  ventana.
Pero en su lugar apareció una pelotica llena de pinchos , un  flemático erizo se adueño del tereno.



Gęsto ścieląca się irga jest jej świetnym ukryciem.
Un arbusto impenetrable que crece  bajo mi ventana es su escóndite ideal.


Panowie z ochrony twierdzą, że nocą lubi sobie spacerować po patio naszego budynku.
Los vigilantes   cuentan que de noche suele pasear por todo el patio del edificio.

 
Trawnik od  strony ulicy   zaczęłam obsadzać.. , jeżówka to był strzał w dziesiątke...
Hace poco sembré unas echinaceas, fue muy buena  idea, porque ahora tengo bajo la ventana las  incesantes visitas de las mariposas.


Bardo szybko motyle się zwiedziały o nektarowej jadalni i mam co podziwiać.

Bielinek kapustnik
La mariposa de la col


Rusałka osetnik
La vanesa de los cardos







Rusałka pawik
La mariposa pavo real






Pozdrawiam y saludos

61 komentarzy:

  1. Grażynko, masz niesamowity dar obserwowania przyrody, w dodatku czytałam jak książkę przygodową i niepokoilam się o los pisklęcia.
    Mimo mieszkania w bloku masz ciekawy punkt obserwacyjny i świetnie z niego korzystasz.
    Pozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak ja to lubię to obserwowanie przyrody!! bardzo...o to pisklę bardzo się zaniepokoiłam, bo wroniska cos uniosły i na sąsiednim dachu szarpały dość długo.
      Sobie i nie tylko sobie staram się udowodnić, ze wszędzie można coś ciekawego znaleźć w swoim najbliższym otoczeniu. A Ty to dopiero masz pole do popisu!!
      Sciskam serdecznie

      Usuń
  2. Twoje posty z cyklu "Z przyrodą za pan brat" bardzo mi się podobają. Wyobrażam sobie ile czasu trzeba poświęcić, żeby taki przygotować, upolować zdjęcia i zebrać wiadomości. Ale widać też radość z jaką to robisz. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam na tym punkcie fisia. Popatrz ile ciekawych rzeczy można wypatrzeć z własnego okna i na niewielkiej przestrzeni. Pozdrawiam serdecznie też!

      Usuń
  3. Ooo, grubelki! A powiadaja, ze to ptaszeta na wymarciu, za mojej mlodosci pelno ich bylo, teraz rzeczywiscie jakby ich mniej. Ale ze we grubelkowej rodzinie odbywaja sie takie dramatyczne historie, to bym nie pomyslala. I ze sa takie cwane, zeby wnosic do gniazdka srodki owadobojcze, no szacun!
    Ty Netflixa nie potrzebujesz, masz znacznie ciekawsze materialy na dobry film za oknem.
    Ogrodek masz niewielki, ale klimatyczny i zachecajacy do przebywania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi się ta nazwa "grubelek"
      Właśnie, mówi się, ze grubelków coraz mniej , bo to, tamto i siamto a tu w tym roku było ich zatrzęsienie, wczoraj znowu był ich najazd na trawnik, ale miałam ubaw, a przecież mieszkam w stolicy, gdzie ptaszków mniej ma być bo to przecie miasto wielkie. W drodze do metra jest jeden krzaczek gdzie zawsze siedzą gromadnie, widać jest to ich taka kawiarnia, a obok krzaczka jest trochę piasku i w nim sobie urządzają piaskowe kąpiele, ale to prześmieszny widok, podobno to też sposób na pozbywanie się pasożytów skórnych. Lubie grubelki!
      Ogródek po remoncie zeszłego roku wyglądał jak klepisko, nie było ani jednej roślinki, nawet zrobiono z niego magazyn na rózne przyrządy i materiały budowlane, cierpiałam bardzo, ale na wiosnę dzielne rośliny zaczęły się przedzierać przez stwardniałą ziemię a resztę dosadziłam i mam!!!
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Znasz wierszyk mistrza Ildefonsa?

      Grubelek to mala ptaszyna, grubelek istotka niewielka,
      on brzydka stonoge pochlania, lecz nikt nie popiera grubelka.
      Wiec wolam: Czyz nikt nie pamieta, ze grubelek jest druh nasz szczery?!
      Kochajcie grubelka, dziewczeta, kochajcie do jasnej cholery!

      *) w oryginale byl wróbelek :)))

      Usuń
    3. Uwielbiam mistrza Ildefonsa i wiersz o grubelku znam, czytywałam..ten grubelek zostanie ze mna jak zostało ziezioro..czy Opakownej palketki.
      Jak bylam mloda to za każdym razem, kiedy wydawało mi się ,że jestem zakochana czytywałam poezje także mistrza Ildefonsa...zwróć uwagę na "wydawało mi się"

      Usuń
    4. Wszystkim nam sie cos kiedys wydawalo, a niektorym wydaje sie do dzisiaj :)))))

      Usuń
  4. No i mamy dwie zaokienne perspektywy, ty tą naziemną, a ja tą podniebną i obie mamy jeżyki, ty tego z "ż" a ja te z "rz" :)
    Bardzo ciekawa ta obserwacja z krwawnikiem i piękne zdjęcia!
    Na moim podwórku motyle żerują na resztkach kwiatów budlei a potem przylatują na wysokość moich okien i wygrzewają się na rozgrzanym murze.
    Niezwykle przytulne to twoje patio i hortensje tak pięknie i obficie kwitną :) We Wrocławiu w parku Staromiejskim hortensje już przekwitły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To Ty mnie natchnęłaś na taki zaokienny wpis, obie wiemy ile ciekawych rzeczy można zobaczyć z ich drugiej strony. Jerzyki tez mi latają w lecie, widzę je z patia, ale Ty je masz bliżej, boś mieszkająca wysoko...
      Budleję sobie posadzę pod oknem kuchennym, to nie mój teren ale odkryłam, że przecież tez tam można poszaleć sadząc rośliny.
      Mój ogródek od strony patio jest w pełnym cieniu, więc większość kwitnących roślin nie chce mi kwitnąc, ale hortensje bardzo dobrze się w nim czują...także begonie i niecierpki i to sadzę. Pozdrawiam Mario serdecznie!

      Usuń
  5. Ładnie tam masz, kolorowo i pełno życia. U mnie na ulicy też kiedyś było sporo wróbli i/czy mazurków, ale któregoś roku panowie od konserwacji zieleni bardzo mocno przycięli żywopłoty (do takiej wysokości, żeby im było wygodnie operować pilarkami) i ptaki się wyniosły.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo lubię mieć ładnie..Żałuję że balkony w naszych polskich miastach to takie pustynne przestrzenie albo składowiska niepotrzebnych przedmiotów.
      Tak..żywopłoty to fajne miejsce dla wróblowatych. A ostatnio tę akację co to sama się przebiła przez trawnik mi ścięto!!!szkoda mi jej bardzo, siadywały na niej ptaszki...

      Usuń
  6. Piękna opowieść o wróblach. Kilka lat temu moja córka mieszkała w wynajętym domu w którym strych był niezamieszkały. Poprawiam się zamieszkały przez wróble. Czasem gromady siedziały na płocie albo kąpały się w piasku. Wtedy najłatwiej było obserwować je z okna. w domu rodzinnym mojego męża żyją sobie w żywopłocie, zasiedliły też budki dla jerzyków. W czasie gdy miały młode niepokoiły się widokiem ludzi, teraz nas ignorują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróble lubią zakamarki w domach , szczególnie wiejskich bo tam łatwo było o ziarna. Teraz tych zakamarków jest mniej bo inaczej się buduje domy, ocieplanie ścian pozbawia ich szczelin i wydaje się, ze wróbli czy mazurków mamy mniej ale w tym roku widzę ich dużo więcej..oby tak dalej!! Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  7. Piękna opowieść, choć początek trochę tragiczny. Na szczęście ten czas jeszcze daleko przed Tobą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. POczątek prawdziwy najprawdziwszy z prawdziwych...ale na razie niedługo trzeba będzie gdzieś szurnąć!! szurniemy ?

      Usuń
    2. Oooooo wiem że Renacie dwa razy nie trzeba powtarzać :))

      Usuń
    3. No wiem, że będzie "oczywście"

      Usuń
  8. Bardzo lubię wróbelki i mazurki :) Kilka lat temu uratowaliśmy małego wróbelka Niuniusia który był jeszcze nie opierzony. Z bólem serca wypuściliśmy go na wolność, od tamtej pory gdy widzę gromadki wróbli zastanawiam się czy jest wśród nich mój Niuniuś :)
    Masz przepiękny ogród i wspaniałe miejsce do obserwacji przyrody !
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziękuję za pochwałę ogrodu z raczej ogródka. Rok temu zadeptali mi go całkowicie robotnicy od elewacji ale odżył i ja też odżyłam. Podobno wróbelki żyją około 3 lat więc nie wiem czy Niuniuś nie odszedł już za tęczę, ale chwali Ci się akcja jego ratowania. Wróbelki czy mzurki to takie sympatyczne ptaszki, Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  9. Przepiękna fotorelacja, a właściwie ptasia relacja. Piękny ogródeczek, pełen kolorów i ładnych kształtów. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję...kocham mój ogródek..i oczywiście kocham ptaszki. Sciskam serdecznie

      Usuń
  10. A ciekawy jestem czym się różni sierpówka od synogarlicy tureckiej? Chyba, że to to samo? Co do wróbli, to muszę przyznać, że dzisiaj jak byłem rano na rynku zaskoczyło mnie, że obok wielu wszędobylskich gołębi pojawił się wróbelek. Szedł tak przede mną, po czym odfrunął. Nie pamiętam kiedy ostatni raz widziałem wróbla a tym bardziej na rynku. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sierpówka i synogarlica turecka to ten sam ptak oczywiście. Popatrz jakie miłe wrażenie na Tobie zrobił jeden mały wróbelek na rynku...niech żyją wróbelki!!! Pozdrawiam

      Usuń
  11. Świetne zdjęcia Grażyno. To prawda, można obserwować świat za oknem, i dostrzec wiele ciekawostek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, pamiętam Twojego krogulca, którego obserwowałaś z okna. Nawet patrząc z okna świat przedstawia się ciekawie...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Grażyno - to jeden z najpiękniejszych wpisów jakie widziałem u Ciebie! Ponieważ:

    1 znam te widoki z Twoich okien i baaardzo mi się podobają
    2 pięknie opisane obserwacje
    3 fantastyczne zdjęcia

    Jestem takim szczęściarzem że poznałem Ciebie i P! Pozdrowienia serdeczne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wypunktowałeś precyzjnie swoje wrażenia a ja dumna jestem jak paw !! dziekuję Tomku! tęsknię za Chełmem i Wami więc pewnie kiedyś do Was szurnę!

      Usuń
    2. Zapraszamy!!! Upiekę ciasto :)

      Usuń
  13. "Tak sobie myślę, że kiedy już moje wyjścia i wyjazdy będą ograniczone" ... ejże, chyba jeszcze nieprędko przy Twojej ciekawości świata, poznawania, obserwowania, no i utrwalania tego piękna wokół aparatem fotograficznym:-) obdzieliłabyś energią parę osób:-) Ależ masz piękny, zaciszny kącik, zielony i kolorowy, aż chce się tam przysiąść. Twoje obserwacje pisklaczka przypomniały mi o moich: pod murem kościelnym dreptał mały nielot, a wokół fruwał zaniepokojony rodzic; już wiedziałam dlaczego zaniepokojony, bo skradał się kot. Przepędziłam kota, pisklaczka wyniosłam pod drzewo na trawnik, rodzic podfrunął na gałąź, a wtedy ..... z drzewa sfrunęła sroka i porwała malucha. Zdębiałam z wrażenia, to wszystko przed moimi oczami, nic nie mogłam zrobić, poleciała ze zdobyczą ponad dachami. Ech, natura, nie poradzisz nic.
    A wracając do pierwszych słów Twego posta, tak mi się skojarzyły z piosenką "łagodną":

    ... A jak będę stary, zgrzybiały, to pozwól mi
    raz ostatni na górskie szlaki samotnie wyjść.
    Siądę sobie spokojnie na reglu w promieniach dnia
    Wtedy kostuchę z komory wypuść, by po mnie szła ...

    Pozdrawiam serdecznie, Grażyno.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To taka moja kokieteria z tym ograniczeniem wyjazdów z powodu sędziwego wieku, może zapeszę i nie będzie takowych...A widzisz! miałam racje z tymi srokami , patrzyłam na nie z niepokojem.
      Piosenka "łagodna" ...też mi by taka sytuacja bardzo odpowiadała...o..baaardzooo!
      uwielbiam Twoje komentarze i sciskam serdeczne

      Usuń
  14. Przyroda jest niesamowitym zbiorem opowieści. Wystarczy tylko być na nią uważnym, wrażliwym, cierpliwym, a czytasz interesującą nowelkę. Twoja historyjka o rodzicielstwo mazurków przypomniała mi moje obserwacje młodych szpaków i drozdów, ktore zamieszkują Wyluzowaną. Z okna w dziennym pokoju obserwowałam porę wieczornego karmienia młodego, siedzącego na gałązkę świerka. Rodzice na zmianę przylatywali z pokarmem, a dziobek cały czas był otwarty. Natomiast na górnym parkingu w gęstych świętach ma gniazdko budzik. Chyba zaprzyjaźnił się z moim mężem i cały czas towarzyszy mu, gdy razie drewno. Kłóci się, coś opowiada!... Dobrych obserwacji życzę. Widzę, że miły masz ogródek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rudzik to strasznie fajny ptaszek i wyobrażam sobie jak się przekomarza z Twoim mężem. Widzę, że tez lubisz ptaszki obserwować. Ja uwielbiam sterczeć pod drzewami.. I tak dorobiłam się kleszczowych ukąszeń i boreliozy...Teraz też to robię, ale ciągle sprawdzam czy te zwierzaki po mnie nie chodzą.
      Mam malusieńki ogródek a w Andach mialam 2000mkw ..chyba teraz juz nie dałabym rady taa przestrzeń trzymać w ryzach.

      Usuń
  15. Uroczy jest ten Twój ogródkowy zakątek, blogujesz tam też?
    Prawdziwa z Ciebie panienka z okienka a tereny do obserwacji masz zacne, trzeba to przyznać. U mnie z okna to najczęściej wiewiórki widuję i bardzo często jeża, nawet się zastanawiam czy to zawsze ten sam. A jak sobie robię rano kawę to codziennie widzę wiewiórkę jak biegnie z czymś w pyszczku, pewnie już sobie zapasy na zimę szykuje :)
    Od spacerowania i zachwycania się przyrodą nie ma emerytury zaten nawet się nie rozpędzaj :). Poza tym doskonale pamiętam jak kiedyś u mnie w komentarzu albo gdzieś u siebie wspominałaś, że na starość ( czyli za milion lat ) przeniesiesz się do Portugalii do córki. No a tam Kochana to starość wygląda zupełnie inaczej. Lepiej dbaj o kondycję :)
    Pięknego weekendu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie bloguję w ogródku bo słaby tam jest zasięg internetowy, ogródek jest do podziwiania i picia kawy...
      Masz racje, od podziwu nad światem nie ma emerytury i niech tak będzie zawsze. Ciągle mam nadzieję na tę Portugalię, moja córka co chwile wysyła peany nad kawałkiem ziemi, który gdzieś zoczyła i który ma zamiar kupić, ale nakazałam jej dobrze się zastanowić i wybrać z namysłem. Mozę kiedyś marzenia staną się rzeczywistościa, Portugalia to wymarzony kraj....

      Usuń
  16. U Ciebie jak zwykle - rojno, gwarno i pełno zachwytów, no ale tyle cudów pokazujesz i tak je opisujesz, że nie dziwota!
    Wprawdzie ani obserwowanie ptaków, ani okienne zachwyty światem nie dla mnie, ale doceniam Twój talent. Ja prędzej kolejne 50 mkw przekopię, niż posiedzę w okienku ;-)
    Dopiero teraz piszę, ale czas mi się nagle skurczył, pracy mnóstwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie mam tych mkw wiec nie przekopuję, ale kiedyś to robiłam , chociaż często rzucałam szpadle, grabie i tym podobne narzędzia i zasiadywałam gdzieś na jakimś kamieniu, pod drzewem i godzinami wypatrywałam ptaszuni. Dla mnie to jest rajski świat, relaks, rozprężenie, napawanie się etc...kolibry to dopiero są cudne istoty...eh!
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  17. Wiesz co? Posluzylo Twojemu ogrodeczkowi to zmarnowanie i zadeptanie przez panow od remontu, bo masz przepieknie i przytulnie i nastrojowo. W Starym Domu mialam fotel tuz przy oknie, a za oknem mikro ogrodek, jednak troche bardziej goly niz Twoj (dzieci sasiadow ["to obce dzieciaki tak porobily"] wyrywaly i marnowaly to, co roslo przy plotku od ich strony....przetrzymalam bezczelnych gowniarzy, ale jednak krzaczki rosly wolniej niz z drugiej strony). Tez sie u nas za oknem dzialo - wrobelki (ktore kocham, kocham, kocham) zostawialy w tym ogrodeczku dzieci i sami na lafry latali wracajac po pol godzinie, a ja dostawalam waporow i pilnowalam. a jak zaczelo padac, to bylam gotowa z parasolem leciec! co do troski o ptaszki, to w zimie siedzialy zawsze rzedem na sztachetach od plotu i czekaly na jedzenie (byl karmnik na nodze oraz krzak z drobniutkimi listeczkami gestymi, ktory strzyglam w formie stolu i tal lerzaly rozne dobre rzeczy. No i spadl snieg. Mokry, gesty snieg tak na 10cm. Ptaszki siedzialy na sztachetach i wyraznie mowily - no i co? Zrob cos! No to zrobilam, wymieszalam platki owsiane i rozne okruchy z tostera z...serem zoltym startym (wiem, wiem!!) i im wynioslam na tacy pod mala choinka, bo dalej padal snieg. Sasiadka mnie widziala przy tym procederze i zawolala - a moze im to podgrzac? ;) A w ogrodzie tu policzylam gatunki ptakow, ktore przylatuja i jest ich cos 9. teraz szaleja sikorki nie wiedziec czemu. Alee ja nie narzekam. W Nowym Domu tezmam i miejscowke i w ogrodku naczynie na kapiolke i karmniki.. Bedzie co podgladac.

    Ale masz swietna reke do tych ptaszkow i jezy i motylkow! Tym razem bylam z Toba na krotkim spacerku przed dom i za dom :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No popatrz, rzeczywiście krótki spacer a jednak wiele sie w tej mocno ograniczonej przestrzeni dzieje.
      Uwielbiam Twoje opowieści na temat...tych historii masz niekończące się ilości! Pozdrawiam

      Usuń
    2. Alez Grazynko, co tez Grazynka - kazdy ma w sobie opowiesci na temat dowolny!
      A mocno ograniczona przestrzen cudnie zagospodarowalas, bo wlasnie nie widac, ze to mikro. Gumienko Prezesowej tez jest stosunkowo niewielkie, a wyglada jak morgi a morgi ;)

      Usuń
  18. Jak zawsze kolorowo i pięknie. Nawet świat zza oknem wygląda ładnie a jak się dokładnie przyjrzymy to możemy spotkać bardzo ciekawe okazy.Zwykły wróbelek zachwyca.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wróbelki może nie są zbyt atrakcyjne kolorystyczne ale są niezwykle sympatyczne i miłe, bardzo lubię je obserwować. Zresztą lubię obserwować wszystkie ptaki.
      JAk się przypatrzeć to wszędzie coś ciekawego się przyuważyć.TAka sobie filozofie buduję, inaczej wpadłabym w depresje bo np. chciałabym jechać gdzieś ma Malediwy a to nie jest takie proste. Olmo zawsze mam do dyspozycji...:D
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Mialo byś...okno zawsze mam do dyspozycji

      Usuń
  19. Tu jardincito, se ve muy lindo....me encanta. Besos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi jardincito es minimo, el Tuyo es envidiable! besos

      Usuń
  20. Ależ przegląd ptaszeczków nam zaserwowałaś:-))
    Same cudności!!!
    A jeżyk to Mister Piękności :-)
    No i Patio masz królewskie!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ptaszeczków podokiennych i to w stolicy, sama się dziwię, ze w stolicy tyle pod oknem się dzieje...:)))

      Usuń
  21. Dla miłośnika przyrody i do tego uważnego obserwatora nawet widok z okna może być ciekawy i inspirujący. Wspaniała opowieść o pisklaczku cudownie wzbogacona zdjęciami, do tego jeż, motyle i kwiaty oraz Twoje patio... same wspaniałości!!! Pozdrawiam i życzę udanego weekendu :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAk właśnie jest, chciałąm udowodnić, e zawsze coś się wokół nas dzieje tylko trzeba chcieć patrzeć...dziekuję i ściskam serdecznie

      Usuń
  22. Bo Ktoś, kto patrzy sercem, widzi wiele, nawet z małej perspektywy...
    Podziwiam Twoja miłość do natury...
    I wielki dar utrwalania chwil...
    Ściskam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Polu!!! jakoś ostatnio mnie zablokowało i nic nie zamieszczam na blogu... czekam na wenę...ściskam serdecznie

      Usuń
  23. Czas na odblokowanie ;-) Tyle pochwał za Twoje talenty zasługuje na nowy materiał-) Ja bym chętnie poczytała o Twojej walce o drzewa. Nie mam wątpliwości, że będzie to wspaniała relacja, w dodatku nadal nie wiem, jaki był finał tej potyczki. Warto to opisać, by np. pokazać bezmiar bezmyślności naszych urzędników. Ale może się mylę i finał jest wspaniały?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj działo się trochę i ciągle się dzieje...aparat fotograficzny gdzieś zalega, niewiele pstrykałam. Może mogłabym coś napisać ale znowu gotuję a Ty wiesz co to znaczy...w piatek zjeżdża moja bratanica kanadyjska ( mam jeszcze bratanice australijskie..hrehrehre), będę jej przewodnikiem po Warszawie więc dania muszę mieć w lodówcem nie będę miała czasu na pichcenie. Załatwiam swoje sprawy finansowe..brr...nie są one wesołe, dentysta ciągle mnie masakruje a tu jeszcze te drzewa wycięte, załatwiłam wizytę u burmistrza i byłam z wizytą w towarzystwie innych mieszkanek. Cóż drzewa wycięte, obiecali nowe nasadzenia, mają być klony polne(?), obroniliśmy cisy, na które też się zamierzali mimo, ze cisy są pod ochroną. Pokazywałam zdjęcia moje, by udokumentować że ptaszki miały w tych drzewach swoje siedliska, a u podnóża krzaczastych cisów chowają sią jeże...owocki cisowe sa ulubionym pokarmem kosów... Ehhh dużo by pisać, patrzę za okno a tam już nie ma przepięknej korony 20 letniej robinii.
      Rzeczywiście mnie zablokowało ale się odblokuję. Dziękuję Ci za Twoje słowa...miło... sciskam Cię serdecznie..a tak w ogóle mam ochotę ruszyć gdzieś w Polskę.

      Usuń
  24. Gotowanie, światowa rodzina, cisy zostały - no ja widzę same pozytywy 😊
    W Polskę ruszać teraz to zły czas. Zaraz pospolite ruszenie cmentarna. Warto przeczekać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze zdąże przed ruszeniem na cmentarze...króciutki wypad dobrze mi zrobi.

      Usuń
  25. Hola grazyine.

    Me has recordado a la película de Alfred Hitchcock "La Ventana Indiscreta", eres la James Stewart, de la naturaleza 😀. Sin duda, sin moverte de casa, has conseguido capturar unas bonitas secuencias, de la vida del pichón.

    Un saludo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. EStoy tratando no perder nad si se trata de naturaleza, aun cuando tengo a mi disposicion solo una ventana. Jajaja...me gusto lo de James Stewart!!! Saludos!

      Usuń