sobota, 13 sierpnia 2022

Czantoria i okolice...Czantoria y alrededores

 Wcześnie, 

tym razem  były z nami  trzy koleżanki Artenki, które mieszkały w innym miejscu , ustaliłyśmy, że trzeba  wstawać  raniutko by jak najwięcej przedreptać i zobaczyć,   nie oparłyśmy się kolejce linowej by dotrzeć na Czantorię... ja trochę skonsternowana moja szybką  decyzją, przecież zawsze  zdobywałam wysokości o własnych siłach. Artenka postanowiła ze mną wjechać a pozostałe koleżanki też, bo miały zamiar potem pokonać szlak prowadzący z Czantorii na Kubalonkę,  długi na 7-8 godzin . ..więc wjechałyśmy na Czantorię wszystkie, końcowa stacja jest na Polanie Stokłosica,  stamtąd jeszcze było około kilometra  szlaku na szczyt Wielkiej Czantorii wysokości 995 m n.p.m.  wejście trochę strome ( no czymś jednak się wykazałam).

Z Polany  rozpościera się ładny widok na Ustroń i Równicę.

Temprano por la mañana....

Esta vez  viajamos en grupo , 5 amigas,  (edades desde 35 hasta 75 ..la de 75 soy yo ) todas estuvimos de acuerdo  de salir   temprano para aprovechar al máximo el día.  Pensamos llegar  al tope de la montaña Czantoria...no nos opusimos de subir en teleférico,  tres del grupo, las mas jovenes  pensaban seguir en  una ruta  de 20 km asi que  ahorraban las fuerzas,  mi amiga Artenka y yo  las acompañamos en la idea del teleférico aún cuando pensamos después hacer  un camino mucho mas corto.  La estación terminal  se encuentra en el claro llamado Stoklosica, de alli  todavia quedaba 1km para alcanzar el pico,   el camino resultó ser  bien empinado, así que algo de esfuerzo hemos hecho.   
Desde claro Stoklosica se abre una maravillosa  vista ...


A tak ze Stokłosicy prezentują się  piramidy 

Ten film o piramidach w Ustroniu zrobił na mnie olbrzymie wrażenie

.https://www.youtube.com/watch?v=FQbwxaCIHH8


donde destacan  las famosas pirámides de Ustron.

Wdrapałyśmy się na szczyt Wielkiej Czantorii a tam koniecznie trzeba  wejść na wieżę widokową już po czeskiej stronie, granica przebiega szczytem i przebyć dodatkowe 29 m w pionie czyli pokonać 116 schodów prowadzących na taras.

En el mismo tope de altura 995 m.s.n.m   en la parte que pertenece a Chequia  (la frontera entre Polonia y Chequia pasa en medio del tope) se encuentra un mirador de altura de 29 m , subiendo 116 escalones se llega a una terraza desde donde se aprecia una extraordinaria y amplisima panorama..


Widoki są  warte wysiłku ..szkoda, była lekka mgiełka ale i tak zachwycają.
Las vistas con algo de bruma, pero  aún asi son soñadas..



Delektowałyśmy się  chwilę ale tylko chwilę  bo nagle na wieżę wtargnęła grupa rozgorączkowanych i krzyczących dzieci i rejwach się zrobił wielki więc szybciutko zeszłyśmy i zagłębiłyśmy się w ścieżkę na Soszów,   około 40 lat temu przeszłam tym szlakiem i  pamiętam go  jako słoneczny,  łagodny spacer wśród ukwieconych   łąk, z motylkami, pszczółkami  i innymi ślicznymi stworkami...
A tu nagle zaczyna się gęsty las, bardzo cienisty, czekałam na tę sielankę łąkowa...nic podobnego się nie zdarzyło, dróżka zrobiła się kamienista, nierówna, z wądołami wyżłobionymi przez deszcze, trzeba było cały czas patrzeć pod nogi, czego bardzo nie lubię , inni wycieczkowicze podpierali się kijkami..eee...widoków jak na lekarstwo,  bo zasłaniał las...doszliśmy do punktu wdrapywania się na Soszów ale był też inny drogowskaz ...Wisła Jawornik.. dróżką wśród łąk....hmmm...chwila niepewności popatrzyłyśmy  jedna na drugą  i obie skierowałyśmy się do Jawornika, mila ścieżka, obrośnięta jeżynami dojrzewającymi w słońcu, słodkimi i soczystymi, co nie omieszkałyśmy cały czas doświadczać...
Quedamos en la torre  no tanto  como nos gustaria, de repente apareció  un numeroso grupo de niños  entusiasmados, gritando y corriendo, asi que rápidamente bajamos y nos adentramos  en el sendero hacia otra montaña llamada Soszow. Hace 40 años hice este camino y lo mantuve en memoria como un paseo entre prados floridos, mariposas volando, de espacios abiertos  y ricos en vistas provilegiadas...nada de esto encontré esta vez. el sendero quedó rodeado de denso  bosque , no pude creer que creció tanto  desde entonces, el camino se lleno de piedras y las aguas de lluvias abrieron unos profundos surcos....todo el tiempo tuve que mirar donde poner los pies..odio eso! 
Al acercarnos a la subida de Soszow vimos una señalización...Wisla Jawornik...el camino parecia agradable, entre baja vegetación, con tan anheladas vistas,  con bordes cubiertas de matas de mora llenas de frutas jugosas y dulces...dejamos  las piedras, surco y bosque y bajamos a Jawornik.





 
 O takie widoki chodziło!
Finalmente las vistas que esperé.




Jawornik okazał się  miłą osadą, w niej domy z ładnymi ogródkami jakie lubię.
Jawornik resultó ser un sitio de agradables casas  y  lindos jardines campestres .



W takim przyjemnym otoczeniu zasiedliśmy do smacznego regionalnego obiadu, Artenka wybrała zagadkowo brzmiące kluski...galuszki fusate ze śmietónkóm i skwarkami...  ja pierogi mix,   ukraińskie ( tak ukraińskie nie ruskie) i z mięsem.....świeżuśkie wszystko, zrobione na poczekaniu, czekałyśmy dość długo ale w tak miłym miejscu  i komentując wędrówkę  było wręcz pożądane takie długie czekanie, jedzenie bardzo smaczne, po obiedzie poszłam sobie na spacerek,  Artenka poleciała po samochód na parking w Ustroniu.
Tiempo de almuerzo,  entramos a un restaurante agradable,  elegimos los platos regionales, Artenka  unos ñoquis de papa con crema de leche y tocineta,   yo las empanadas  polacas llamadas pierogui rellenos de papa y queso  blanco  y otros de carne. Fueron hechos en momento asi que hubo que esperar, pero  la espera, en un ambiente agradable y nosotras  haciendo comentarios sobre el paseo,  se nos hizo corta.
Después paseé por el pueblo , Artenka fue a buscar el carro dejado en un estacionamiento de Ustroń.

 

i ruszyłyśmy na Przełęcz Kubalonka, by zgarnąć dzielne koleżanki,  które zrobiły ponad 20 km na szlaku,  trochę  na nie czekałyśmy, zapraszały  na zaleganie z kawą te  poduchy...

y nos encaminamos hacia el desfiladero de Kubalonka para recoger las amigas que han hecho una ruta de mas de 20 km,  tuvimos que esperar , estas almohadones invitaban para tumbarse con una taza de cafe en la mano... 


ale wybrałyśmy wnętrze karczmy by przez takie romantyczne koronki nie przegapić przyjścia koleżanek.
Elegimos sin embargo  el interior del restaurante , nos sentamos en la ventana para estar pendiente de la llegada de amigas.


Nie odbyło się bez późnego deseru, trochę jednak mitygowałyśmy się, bo kalorie, ale na to  znalazłyśmy  radę,  jeden deser na dwie, pani kelnerka od razu się domyśliła w czym rzecz... przyniosła dwie łyżeczki do ciasta.
 Tuvimos tiempo para disfrutar de un postre,  pero pedimos solo uno, la camarera se dio cuenta que queremos compartirlo para ahorrar las calorias...y  sin pedirlo trajo dos cucharitas. 


Już w pięcioosobowej grupie ruszyłyśmy na dalsze zwiedzanie okolic,  do Rezydencji Prezydenta RP w Wiśle, wzniesiono ją w latach 1929-1930 dla prezydenta Mościckiego,  są to dwa budynki, Zamek Górny, który zamieszkuje  prezydent  i Zamek Dolny przeznaczony na spotkania, konferencje,  tutaj  znajdują się także pokoje gościnne.

Ya todas junticas seguimos recorriendo la zona, la Residencia Presidencial en Wisla fue construida en los años  1929 -1930 para el presidente de entonces,  Ignacio Mościcki...consta de dos castillos, Superior, propia casona presidencial e Inferior destinado para las conferencias,  encuentros,  hospedaje de los invitados.





Niedaleko znajduje się Jezioro Czerniańskie, sztuczny zbiornik w Wiśle Czarnem,  w miejscu  gdzie łączą się Czarna i  Biała Wisełka.

Cerca se encuentra el lago llamado Czernianskie, formado por las aguas represadas   del río Wisla.

 i stąd  widać  Dolny Zamek, niewątpliwie pięknie położony.
de aqui se divisa el Castillo Inferior.




Zaopatrzona z odpowiedni zoom spodziewałam się na wodach dużo ptactwa...ale spotkało mnie  rozczarowanie...
Daleko przy brzegu zauważyłam coś do ptaka podobnego.
Cargando  el zoom  esperé  ver la abundancia de aves acuáticas...pero me invadió  una gran decepción solo vi  muy, muy lejos un patico.



 co to za kaczuszka?


A takie kopki siana to prawdziwy skarb,  już takich kopek nie ma  a jeszcze w towarzystwie konika...to już ach!!!  
En cambio me conmovió este cuadro, los montículos de pasto seco ya dificil de ser vistos  el día de hoy.




Czas wracać do Ustronia...następnego dnia Szczyrk
Tiempo de regresar a nuestro hospedaje en Ustron...el día siguiente  Szczyrk.

Pozdrawiam y saludos



31 komentarzy:

  1. Te piramidy ładnie się wtapiają w las.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, masz rację, a ile kontrowersji wzbudzają, zobacz ten film dokumentalny, robi niesamowite wrażenie, przynajmniej tak jest w moim przypadku a postać Aleksandra Franty, jednego z twórców, wprowadziła mnie w zachwyt nie do opisania. Jaka to piękna postać!

      https://www.youtube.com/watch?v=FQbwxaCIHH8
      jest tez ciekawy artykuł o piramidach z Ustronia..

      https://styl.interia.pl/magazyn/news-piramidy-w-polskich-gorach-ruszy-rozbudowa-kultowego-projekt,nId,5669958

      Usuń
  2. Nigdy nie polubilam gor, choc ladnych widokow nie mozna im odmowic. Choc z drugiej strony... wszedzie w gorach widoki sa podobnie ladne. Co innego zieziorka, bo woda to moj zywiol i lubie ja w kazdej postaci, od strumyka po ocean.
    Rzeczywiscie widok kopek siana jest coraz rzadszy, wszedzie zalegaja rowniutko utoczone bele. A ja pamietam jeszcze, kiedy jako dzieciak jezdzilam do wujka na wies, jak tenze wujek kosil lake albo zboze podczas zniw, za pomoca kosy, ktora regularnie ostrzyl, a ciocia skrecala ze slomy powroz, wiazala male snopki i ukladala w wieksze kopy. Mialam tez okazje jechac z pola na wysokiej do nieba furze, ciagnietej przez konie, na samym szczycie gory siana. Widzialam wszystko to, co dzisiaj mozna spotkac jedynie w muzeum.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A ja kocham góry, widoki podobne są nad wodami, góry , każde są inne..już same pory roku je zmieniają diametralnie. Żeby zobaczyć jak się zmieniają trzeba wdrapywać się i ten wysiłek jest wynagradzany cudnymi pejzażami a adrenalina wydziela się w ilościach przemysłowych w człowieku...
      kopki siana, pamiętamy je z dzieciństwa..a snopy zbóż? piękne to wszystko było....

      Usuń
    2. "...a snopy zbóż? piękne to wszystko było...." ale ile trudu kosztowało, wiem bo próbowałam, tak że ten tego...Mechanizacja to łatwiejsze życie i nobilitacja, no tylko romantyzmu trudno się w niej dopatrzyć :)

      Usuń
    3. no było...ale już będzie inaczej i tyż dobrze.

      Usuń
  3. Najwięcej łaziłam po górach w latach szkolnych, w dorosłości to krótkie wyjazdy, bo urlop , bo dzieci itp. Wreszcie mamy dużo czasu trzeba korzystać z każdej sposobności. Kocham góry, wzbudzają mój zachwyt, nieziemsko się nimi wzruszam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. uwielbiam chodzić po górach, całe życie sie wspinałam, a teraz sily jakieś nie takie jak przedtem ( ciekawe dlaczego) więc ćwicze i codziennie wchodzę na 9 piętro mego budynku...hrehre..
      Też się wzruszam w górach...podobne jesteśmy

      Usuń
    2. Hrehrehre Grażyna, jak dopadnie mnie marazm i tak całkowicie nie chce mi się wypełzać na dwór, to chociaż po schodach sobie człapię, dla sprawności, aby nie zapomnieć jak chodzi się po schodach ;)

      Usuń
    3. Dobrze jest wchodzić by być jak najdlużej sprawnym..może jeszcze będę mogła jakąś górkę zdobyć...

      Usuń

  4. Agniecha skomentował(a) post "Czantoria i okolice...Czantoria y alrededores"
    40 minut temu
    Wszystko mi się podoba, oprócz tych zamków. jakieś takie toporne. Napuszone. Chatka Prezydenta bardziej by odpowiadała funkcji służebnej urzędniczej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie doszedł tutaj Twój komentarz...
      Moje koleżanki uparly sie zobaczyć wnętrze zamku ale ochrona byłą nieubłagalna...może wnętrze zachwyca?
      A zamki chyba bywają toporne.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  5. ...Gdzieś w dolinę schodzą ślady
    ktoś niedawno siano wiózł
    na polanie pozostawił
    trzy ostrewki puste już...
    Ech to od takich gór zaczęła się moja fascynacja szwendaniem po górach, był to obóz wędrowny po Beskidzie Sądeckim prawie 50 lat temu. Zaś piosenki turystyczne towarzyszyły naszym wędrówkom, a teraz przywołują wspomnienia, jak na ten przykład podchodziliśmy pod Halę Szrenicką z pieśnią na ustach, ło matko tera chyba by mnie zatkło ;)
    Ciekawe jak często teraz w górach można usłyszeć dźwięki gitar i śpiew przy tych dźwiękach?
    Fragment piosenki na wstępie mego komentarza to tak w temacie tych kopek siana na twoim zdjęciu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kopek już nie zobaczymy snopek, dlatego wzbudzają we mnie tyle sentymentów..młodzi juz tego nie znają. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  6. Czantoria dla nas jest bardzo ważna, od niej nasze dzieci zaczynały przygodę z górami. Gdy miały 3-4 latka wjeżdżaliśmy z nimi kolejką właśnie, a później już wchodziliśmy. Potem były dłuższe szlaki a teraz wędrują już ze swoimi rodzinami. Na krótki wypad jedno- dwu dniowy Beskid Śląski czy Żywiecki sprawdza się znakomicie. Natomiast wieże widokowe zaczynają mi przeszkadzać są już wszędzie, jakaś moda się chyba zrobiła. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a dla mnie bardzo ważny Lipowski Groń gdzie wchodziliśmy z rodzicami z Nierodzimia zbieraliśmy jagody co roku na wakacjach...jako dzieci oczywiście, mój ojciec pochodził zKończyc i zawsze wracał na ukochany Sląsk Cieszyński.
      Fakt tych wież coraz więcej! pozdrawiam

      Usuń
  7. Ach te widoki:))))cudowne:)))Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gory to widoki...między innymi dlatego się na nie wspinamy...pozdrawiam Reniu serdecznie

      Usuń
  8. Siano, sloma - to jakies mgliste wspomnienia z dziecinstwa...lezka w oku sie pokazala, Ja, jak Pantera, gory to lubie tylko jako obiekty do ogladania, a mojej Coreczce szczeka poleciala na glebe i dlugo nie mogla jej podniesc, kiedy przyznalam sie, ze za czasow studenckich przez m/w 3 lata prawie co tydzien jezdzilam na rajdy weekendowe (zdecydowanie najlepsze byly organizowane przez Politechnike, lacznie z duza (chyba) Cyberiada. Oczywiscie na waleta i za darmo, bez biletu jezdzilam.... Przechodzilo sie srednio 20km. Po gorkach. Ja. Ale jednak sentyment to morza i jezior jest wiekszy.
    Zamki sa bulowate jednak, za to piekne sa piramidy!! Jak swietnie porozrzucane po terenie. Niech tam sobie beda kontrowersyjne.
    A takie szare kluchy z omasta to bym chetnie przygarnela. Nawet w ten upal ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też mam wspomnienia związane z sianem i słomą. Ale była zabawa, urodziłam się przecież na wsi.
      Te piramidy miały być porozrzucane jak kamienie na zboczu ..bardzo ciekawie o nich mówi Aleksander Franta w filmie..oglądałaś?...podałam link, film jest znakomity.
      Kluchy były wspaniałe, spróbowałam, Artenka dała mi jedną kluchę a ja jej pieroga.

      Usuń
  9. Witaj Grażynko, dzięki za tą wycieczkę. Byłam w Ustroniu kilka lat temu, przypomniałaś mi jak tam jest pięknie:)Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To się cieszę, ze masz piękne wspomnienia z Ustronia i ja Ci je przypomniałam...pozdrawiam, serdecznie

      Usuń
  10. Melka blogerka skomentował(a) post "Czantoria i okolice...Czantoria y alrededores"
    Wczoraj
    Widoki zapierające dech w piersiach :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znowu komentarz Melki wpadł nie tam gdzie trzeba...dziękuję Melka i pozdrawiam..

      Usuń
  11. Kopki siana faktycznie już niespotykane bo teraz w modzie są takie ładne i równiutkie.
    Jesteście niesamowite Dziewczyny, jestem pod wrażeniem. Też tak będę żyć za ileś tam lat.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W modzie są bele równiutkie i opakowane chyba plastikiem..maszyna je robi, ja tam wolę nierówne kopki.
      Jeżeli chodzi o moje potrzeby podróżnicze to zawsze je miałam, a teraz zdaję sobie sprawę ,że niestety być może wiek pozbawi mnie sił, wiec póki co korzystam.
      miałam studentkę, która pisała u mnie pracę , było to jeszcze w Wenezueli zanim napisała to ja przeszłam na emeryturę więc komunikowałyśmy się często zdalnie..jej pierwsze pytanie było.... w jakiej części świata się znajduję a potem było...ja tez chcę dostać w przyszłości ten rodzaj emerytury.. marzyłam o niczym nieskrępowanym czasie emerytalnym, ale sytuacja wenezuelska te plany mi pokiereszowała...

      Usuń
  12. Dzisiaj przed południem wpisałam tu komentarz....I poleciał nie wiadomo gdzie....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ten jest...coś się dzieje z blogerem.

      Usuń
    2. Stokrotka skomentował(a) post "Czantoria i okolice...Czantoria y alrededores"
      8 godzin temu
      Takie kopki siana pamiętam z dzieciństwa i młodości. Mam zdjęcia z nimi. A takie widoki to dodają skrzydeł inaczej mówiąc człowiek odzyskuje siły.... I idzie dalej następnie kilometry jakby miał 18 lat... Szłam i ja kiedyś tamtym szlakiem 😀

      Usuń
  13. Siempre me encantan tus paseos. Se ve todo precioso. Un abrazo fuerte.

    OdpowiedzUsuń