Ostatnia ze ścieżek eko przedeptana przeze mnie , zapowiadana przez moja córkę od wielu dni, przygotowała nas na wysiłek, namawiała na wygodne buty, przewiewne ubranie, wodę w plecaku, kostkę czekolady, kanapeczkę ...myślałam, że przejaskrawia, że może nie będzie tak strasznie, że specjalnie tak dramatyzuje by, gdy rzeczywistość okaże się bardziej łaskawa, wprowadzić nas w euforię i uskrzydlić pozytywną adrenaliną, bo tak ładnie, bo tak pięknie, bo niezwykle no i całkiem znośnie wysiłkowo...
Czekały na nas Passadiços do Paiva.
Nadszedł dzień próby, jechaliśmy przepięknymi, górzystymi terenami, po bardzo krętych i wąskich drogach, z widokami zapierającymi dech, nasza ścieżka zaczynała się albo w Areinho albo Espiunca, prowadziła wzdłuż lewego brzegu rzeki Paiva szlakiem ponad 8 kilometrowym, w górzystym terenie w pobliżu miasteczka Arouca. Moja córka zdecydowała, że zaczynamy w Espiunca i kończymy w Areinho co oznaczało, że wyruszaliśmy w górę rzeki... w górę nie w dół! dowiozła nas przy wejściu na szlak i pomknęła samochodem do wyjścia by tam na nas czekać, sama zrobiła tę drogę z mężem kilka miesięcy wcześniej celebrując swoje urodziny i nie miała zamiaru jej powtórzyć. W ostatniej chwili w bagażniku zauważyłam kapelusik z rafii, który założyłam na głowę i nie ściągnęłam ani razu, słońce było dość intensywne.
Passadiços powstały w 2015 roku, w 2016 roku dwa razy zostały poważnie uszkodzone pożarami w otaczającym ścieżkę lesie. Na nowo całkowita trasa została udostępniona w 2017 roku. jest kładką skonstruowaną z drewna, prowadzi wśród skał, nad przepaściami, często przytwierdzona do skalnych zboczy. Projekt był wielokrotnie nagradzany, między innymi przez Words Travel Awards zwany Oskarem turystycznym.
No i poszliśmy, ja wolałam samotną wędrówkę, własnym rytmem, z przyzwoleniem na zatrzymywanie się nad każdym kwiatuszkiem, na podziwianie widoków, na pstrykanie ..czekałam na ten wysiłek tak zapowiadany przez córkę a tu ścieżka lekko pięła się w górę ale zupełnie niemecząco, od czasu do czasu schodami wchodziło się na wyższe partie, troszkę bardziej strome, ale z przystankami były do zniesienia. Doszłam do wniosku, że jej straszenie były żartem, takim gadaniem z przymrużeniem oka.
Una ecovia mas en el último viaje a Portugal -Los Passadiços do Paiva - dias antes mi hija hablaba mucho de la excursión, de que no es facil, que requiere esfuerzo importante, hablaba de llevar zapatos cómodos, ropa ligera, agua para tomar, unos sandwichitos..etc...eeee...pensé, exagera, quiere asustarnos para que en momento de enfrentar la aventura, preparados para esfuerzo, nos entusiasmemos con la realidad no tan exigente y caminaremos en euforia sintiendo todo lo bello, relajante, encantador de la caminata...
El dia de la aventura llegó, de Porto salimos en carro tomando la via de carreteras angostas, sinuosas, trazadas entre la montañas, de vistas que quitaban el aliento, la ruta para caminar une dos localidades Areinho y Espiunca y pasa a lo largo de la orilla izquierda del rio Paiva, tiene 8 km, esta situada en las montañas cercanas a la ciudad de Arouca. Mi hija decidió que comenzaremos en Espiunca y terminaremos en Areinho, lo que significaba que caminaremos río arriba y no rio abajo... nos esperaba la subida! no la bajada...
Nos bajamos del carro a la entrada a los passadiços, mi hija con su familia se fue a Areinho a esperarnos, no pensaban subir con nosotros, ellos, unos meses atras, hicieron este camino celebrando asi el cumpleaños de mi hija y no pensaban repetir la hazaña. Por suerte en el último momento vi un sombrerito de paja en la maleta del carro y me lo puse, sol este dia fue inclemente.
Los Passadiços fueron entregados al publico en 2015, en 2016 dos incendios forrestales devastaron parte del camino, la ruta fue reabierta en su totalidad en el 2017, realizada en forma de la red de pasarelas de madera pasa a lo largo del cañon de rio Paiva entre las montañas, abismos y cascadas. . La obra fue varias veces premiada, el mas importante reconocimiento fue otorgado por Words Travel Awards llamado el Oscar de turismo.
Entramos al sendero...preferí caminar sola a mi propio ritmo, con paradas para disfrutar de las flores, aves, vistas, dándose el tiempo para hacer las fotografías. No sentí lo dificil de la ruta, conseguí unas subidas ligeras, nada cansonas, unas escaleras fáciles de vencer con un descancito breve...
Naturalny ogród górski z wrzoścami, janowcem i czystkiem w rolach głównych.
Un bello jardín creado por la naturaleza, donde se lucen las plantas de brezos morados y blancos..
Rzeka miejscami jest bardzo szybka, wody wzburzone, czasem jednak nurt jest mniej gwałtowny więc dobre warunki dla zwolenników raftingu, bardziej lub mniej ekstremalnego..
El río presenta turbulencias que suaviza a ratos ..proporciona unas condiciones perfectas para los entusiastas del rafting.
W połowie drogi czyli gdzieś na 4 kilometrze jest malutka restauracyjka, zrobiłam sobie dłuższą pauzę, z obowiązkowym cappuccino.
En la mitad del trayecto , a los 4km de la caminata encontré un poqueño restaurante, perfecto lugar para descansar y tomar un café....
a w tle szumiący wodospad..
acompañado con un relajante sonido de la cascada de agua cercana.
I....taki mosteczek zawieszony nad rzeką, byłam przekonana, że tamtędy prowadzi ścieżka i trochę się przejełąm, niemniej postanowiłam stawić czoła tej wątpliwej dla mnie atrakcji, Przede wszystkim przerażały mnie dzieci, które biegały po kładce co robiło z niej wielka huśtawkę.
Me intranquilicé al ver el puente colgante ...unos niños corrian sobre el muy divertidos, convirtiendolo en un columpio gigante...no es mi fuerte el columpio, me armé de valor pensando que tendré que pasar por el pero...
Zbliżywszy się zauważyłam, że szlak przechodzi bokiem a przejście na kładką jest dla tych co lubią takie trochę mocniejsze wrażenia.
al acercarme me di cuenta que la ruta pasa del lado...respiré con alivio..
Na trasie jest kilka zejść do rzeki, na małe plaże, świetne na piknik czy pluskanie się w jej krystalicznych wodach.
Durante el trayecto existe la posibilidad de bajar al río, se ha facilitado sitios para el picnic y se han acondicionado las playas para darse un chapuzon revitalizador.
No i pokazała się największa atrakcja tej ścieżki. słynny most wiszący, zwany Ponte 516, czyli Most 516, najdłużśzy most wiszący dla pieszych Europy i drugi ma świecie. Długości 516 m stąd jego nazwa. Wiszcy nad rzeka na wysokoci 175 m.
Yfinalmente me acerqué a lo que es la mayor atracción de la via, el famoso puente colgante llamado Puente 516 , el mas largo puente colgante peatonal de Europa y segundo del mundo, De longitud
516 m (de alli viene su nombre), fue colgado a los 175 m sobre el río Paiva.
Im bliżej tego cudu inżynierii tym droga stawała się trudniejsza, zrozumiałam, że nadszedł czas wysiłków...i słusznie w przewodnikach i informacjach jest taka uwaga
Poziom trudności: trudny
Al acercarme a esta maravilla de la ingeniería el caminar se volvió mas dificil, entendí que comenzaba el momento de mucho esfuerzo...y mi hija no bromeaba, no fue facil. Por algo la guia turística avisa...
La dificultad : Alta
Zdjecie z internetu...Foto tomada de la información turística del internet
Nic innego mi nie pozostało, trzeba było zacząć wspinaczkę
No quedó otra cosa que comenzar la escalada.
Więc wspinam się
Ni modo, hay que subir
Ostatni odcinek liczy ponad 500 schodów\
El último tramo cuenta con 500 peldaños
Moja córka i wnuczka zeszły co nieco na moje spotkanie..
Mi hija y mi nieta bajaron un poco para mi encuentro..
Zrobiła mi kilka zdjęć. Ja w tym idiotycznym kapelusiku
Me tomaron algunas fotos, yo en sombrerito bastante ridículo.
Kiedy dotarłam na szczyt, gdzie znajduje się wejście na Ponte 516 , na ostatnim schodku musiałam przysiąść, a córce obwieściłam, że potrzebuję troche posiedzieć i że zaraz ruszę dalej, czułam, że jeszcze chwila w pozycji stojącej i po prostu odfrunę czyli zemdleję...po dłuższej chwili wróciłam do siebie i jak nowonarodzona poszłam dalej...na wejście na most popatrzyłam z wielka satysfakcją osoby, która nie ma wątpliwości, że tam nie pójdzie za żadne skarby świata. Rzadko miewam taką pewność jeżeli chodzi o moje decyzje.
Cuando finalmente llegué a la cumbre, tuve que sentarme en el último peldaño, senti que unos segundos mas y voy a desmayarme.. descansé un rato y quedé totalamente recuperada, miré la entrada al puente y ...supe, sin dudar, que nunca me montaria en el semejante invento, por primera vez en mi vida estuve tan segura de mi decisión.
Wkrótce znalazłam się na drodze prowadzącej na parking samochodowy, 2 km ale po całkiem płaskim terenie... dziarsko krocząc jakbym na miała za soba 8 km i około 1000 schodów. licząc wszystkie od początku trasy łącznie z tymi ostatnimi 500 najbardziej wymagającymi. A marsz na parking na dodatek odbył się wśród kffiatuszków wrzośca i janowca, co doskonale odwracało moją uwagę od zmęczenia.
Ya recuperada de los 8 km y 1000 peldaños en total donde los últimos 500 fueron la prueba de sobrevivencia marchamos hacia el estacionamiento de carros, 2 km en el camino totalmente plano y viendo los bordes del sendero cubierto de plantas floriadas: erica umbellata (de flores moradas) y carqueja (de flores amarillas), lo cual hizo olvidarme totalmente del cansancio.
Na zakończenie tej eskapady zostałam zaproszona do restauracji w Arouca...w Arouca sa dwie świetne...jedna nosi nazwę Parlamento a druga Asambleia ( Zgromadzenie Narodowe), i znajdują się całkiem blisko siebie..my jedliśmy w Asamblei..
To był niezwykle przyjemny dzień!
Finalizamos el excursión con una buena comida en Arouca, en Arouca se encuemtran dos restaurantes muy buenos, uno al lado del otro, de nombres curiosos..uno llamado Asambleia el otro Parlamento,
comimos en Asambleia.
Un día maravilloso!
Widoki zapierają dech... zmęczenie rozumiem, tak jak i lęk wysokości. Też mam :) Piękna wyprawa Grażynko, wrażenia pozostaną, niezapomniane, na zawsze... Serdeczności :)
OdpowiedzUsuńTam nie tylko lęk wysokości , który z wiekiem się dorobiłam. ale jeszcze to się rusza a poza tym podłoga kładki pozwala na widzenie przestrzeni pod nią...i to nie dla mnie! ale wyprawa była niezwykła, moja córka znając moją słabość do przyrody i do fotografowania w miarę swoich możliwości ...przecież pracuje i nie zawsze ma czas...zapewniła mi atrakcje w moim, jak najbardziej, guście... zresztą ona jest taka sama jak ja...było pięknie i już tęsknię...ściskam serdecznie imienniczko
UsuńAaaaaaaaaaaa!!! Jak tam pieknie!!! Sama drewniana sciezka jest wyjatkowo dekoracyjna, a dodatkowo te okolicznosci , rzeczka, wodospady, uskoki, gory, i cala czopka kwiatkow roznorakich. No prawdziwy raj dla oszalalego fotografa ;)
OdpowiedzUsuńHmmm... maly mostek tez mi troche zjezyl wlosy na karku, ale ten duzy widziany z daleka, przekrecil mi zoladek na druga strone, przyprawil o tachykardie i wywolal panike. No dobra, ide z Toba dalej, ale pelna zlych przeczuc. Na pieciuset schodach dostalam straszliwej zadyszki, jakby tylko tego bylo mi do szczescia potrzeba. Grazynka, szapoba, bo ja wyplulabym pluca po tej wspinaczce.
Troche mnie rozczarowalas, bo liczylam na zdjecia z samego srodka tego szatanskiego wynalazku, ale z drugiej strony rozumiem Twoja decyzje, bo tez bym tam nie wlazla. A Twoje dziewczyny nie odwazyly sie?
Aleluja! Szkoda byloby, gdyby taki dlugi komentarz poszedl w niebyt, zaklocenia na szczescie zniknely i znow moge komentowac.
Usuńrozbawiłaś mnie tym komentarzem...w życiu bym na to diabelskie ustrojstwo nie weszła, chociaż kiedy napisałaś, ze czekałaś na zdjęcia z samiuśkiego centrum tej pajęczyny no to się zastanowiłam...może warto by było przeżyć to nicowanie żołądka, skurcze wymiotne etc...dla takich zdjęć!...no nie wiem....
UsuńA moja córka bohaterka..przeszła ten szlak kilka miesięcy wcześniej i w odwrotnym kierunku...czyli miała z górki na pazurki a tym razem przymierzała się na to Ponte516 dlatego pognała do Areinho...i.....i.....stwierdziła no way!!! nie ma takiej możliwości, a na jej szczęście nie było już wejściówek na to cudo!
A tak sobie myślę, gdyby tak tam wejść na czworaka? Tylko na środeczek i popstrykać fotki?
mam dla Ciebie propozycję... w Warszawie wybudowano wieżowiec i na wysokości 200 metrów jest taras widokowy całkowicie szklany...podłoga też..na dodatek po przyciśnięciu odpowiedniego guziczka przechyla się o 15 stopni w dół od poziomu...co prawda tam można wjechać windą ale kro nam zabroni wejść po schodach a potem spadać na tym szklanym tarasie...co Ty na to? na dniach będzie dostępny dla chętnych.
UsuńAaaa...i zdjecia też by były niezłe
UsuńNo rozbawiłyście mnie dziewczyny, Grażyna niezwyklem ciekawa twoich wrażeń z tego wieżowca ;)
UsuńJa 15 lat temu wybrałam się z moim 15 letnim wtedy bratankiem do parku linowego na Wyspie Opatowickiej, albowiem kusił mnie przez kilka miesięcy. Udało mi się przejść najłatwiejszą trasę chyba tylko ze wstydu aby mnie nie musieli ściągać na linach ratownicy ;) To było już po moich historiach nowotworowych i dobitnie dawały znać moje osłabione chorobą mięśnie nóg. Najlepiej wspominam tyrolkę :)
Też byłabym konsekwentna w wyczynie, ze wstydu, zresztą kilka razy w życiu taką konsekwencją się wykazałam, co uważam za prywatne bohaterstwo, Zresztą w czasie tego w Portugalii pobytu poszłam ze starszą wnuczką na wystawę o Fridzie Kahlo nieświadoma, co mnie czeka..założono mi specjalne okulary i nagle świat realny wokół mnie zniknął a ja znalazłam się na łóżku Fridy Kahlo w którym leżała po owym wypadku, który zaważył na jej życiu i nagle znalazłam się w jej świecie, fruwałam wśód ptaszków, motyli, gwiazd...twarz śmierci pokazywała mi się przed oczami.... jedyne realne w tym był wysiłek moich niewidzialnych rąk, którymi ściskałam niewidoczny brzeg krzesła.....nie wiem jak ja to wytrzymałam, mogłam przecie te okulary zerwać z mojej twarzy., ale wykazałam się niezwykłą odwaga do samego końca...,,,uffff
UsuńPo moim trupie!!! Nie bede sie wspinac na zadne wiezowce ze szklanymi podlogami, ktore dodatkowo sie uchylaja. Czy ja komus ojca i matke zabilam? A Ty bylas na tym szatanskim tarasie?
UsuńNie, bo jeszcze nie jest dostępny dla publiczności, ma być otwarty na dniach. Ale myślę tak sobie, że jednak taka odważna nie jestem, nawet kiedy sobie wyobrażam jakie stamtąd muszą być nieziemskie widoki...wyobrażasz sobie wschód albo zachód słońca stamtąd? no zastanów się. Pójdziemy we dwie, będzie raźniej
Usuń:))) Jak zycie mnie znudzi, to pojde. :)))
UsuńOj! obawiam się, że do znudzenia życiem u Ciebie nie dojdzie, zawsze coś sobie znajdziesz co Cię życiu przywróci i to z pasją. Będę musiała sama na ten taras się wdrapać, ale nie przycisnę guziczka i stanę w drzwiach by nie znaleźć się na tej przeźroczystej podłodze. Tylko pstryknę zdjęcia i tyle.
UsuńCzy wiesz, że jak czytam i oglądam Twoje relacje z Portugalii, to serce tak mi się ściska z .. tęsknoty:) Od lat mam taki plan pomieszkać w Portugalii, gdzieś na niezbyt dalekiej prowincji, w jakimś małym miasteczku przez jakieś dwa czy trzy miesiące. Zrealizuje ten plan, jak tylko skończę moja "karierę zawodową":)
OdpowiedzUsuńTeż tęsknię...ale taki pobyt kilkumiesięczny w Portugalii, w małym miasteczku czy wioseczce jest jak najbardziej możliwy, Zycie poza dużymi miastami jest tanie, ludzie są bardzo przyjaźni no i można sobie jeździć po całym kraju, który jest tak piękny i niewielki w sumie. Życzę Ci spełnienia tych marzeń i daj znać, może wtedy też będę w Portugalii.
UsuńTrasa niesamowicie piękna!!!
OdpowiedzUsuńWolałabym nią iść w dół, to może wtedy dałabym radę, ty zaś Grażyna kondycję masz niesamowitą, gratuluję!!!
Kapelusik cudny :)
Mówisz, ze kapelusik..nie znoszę kapeluszy, żadnych....nie wiem dlaczego ale nie czuję się w nich dobrze.
UsuńSama się ździwiłam moją kondycją, na szlaku nie widziałam ludzi w moim wieku, albo prawie nie widziałam...córka była bardzo dumna, że pokonaliśmy tę trasę i to..jak się wyraziła...w niezłym czasie.
Gratuluję wyczynu. Widoki zapierające dech w piersiach. Bylam kiedyś w CN-Tower w Toronto. Tam jest przeszklona podłoga.
OdpowiedzUsuńJednak na Rysy , które wieńczą koronę Polski nie zamierzam sie wybierać....hrehrehre
UsuńŚwietna trasa, może oprócz tych ostatnich 500 schodów. One są też fajne, ale tylko do oglądania :D
OdpowiedzUsuńTrzeba w odwrotnym kierunku, łatwiej.
UsuńNie lada wyczyn jestem pełna podziwu:)))wspaniała wędrówka i niezwykłe widoki:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńNo...też byłam zadowolona z wyczynu. Pozdrawiam!
Usuń"Szedłem" z Tobą dwa razy tak mi się podobało. Na most pewnie też bym się skusił, a widoki rewelacja - kaniony,rzeka, wodospad piękna roślinność. Można się zachwycić, choć wymaga to pewnego wysiłku. Potem jest podwójna radość, że dało się radę i obejrzało się cudne miejsce. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWierzę Ci, że byś się skusił...znając Twoje pasje poznawcze...a jakie zdjęcia byś zrobił!! wybierz się na Passadicos...pozdrawiam serdecznie
UsuńWymagająca wycieczka, piękne zdjęcia. Pozdrowienia serdeczne także od mamy Zosi :)
OdpowiedzUsuńDziekuję Tomku... pozdrawiam a Zosię jak zawsze też.....
UsuńUo matku bosku. Ja bym zrobila polowe tej wycieczki, tak bardziej po plaskim, a od tego rekordowego mostu, to mi nieco slabowicie ;) Alez Ty masz krzepe!!!!
OdpowiedzUsuńMusiałąm sobie udowodnić, że tę krzepę mam no i córce, która pękała z dumy.
UsuńJakoś nie widziałam smiałków w podobnym do mojego wieku...
Ło matko i córko, ale poszłaś na całość. Co za ekstremalna wycieczka. Podziwiam idących tam ludzi. Taki spacer na pewno jest dla ludzi o silnych nerwach. Ja też nie odważyłabym się przejść po takim moście. Idąc po szklanym chodniku już się uginają mi nogi.
OdpowiedzUsuńAle trasa piękna, widoki przecudne a przyroda zachwycająca. Dziękuję za pokazanie pięknych i ciekawych miejsc.
Ja też tak mam. Po szlaku idę swoim tempem, podziwiam widoki, robię zdjęcia, wszyscy mnie mijają, ale mam to w nosie. Nigdy nie mieszczę się w czasie podanym w przewodnikach.
Pozdrawiam serdecznie
Ja też mam wielkie problemy z tymi szklanymi chodnikami...a nie musi być nawet szklany, w Porto jest taki jeden przy rzece, który ma siatkę i przez nią tez widać co na dole, nie czuje się tam komfortowo.
UsuńZaczęłam się nie przejmować tempem innych, bo ja mam własne upodobania więc wolę sama i jest mi z tym bardzo dobrze...
Też pozdrawiam serdecznie ale kto się kryje za anonimową?
Sorry, nie zalogowałam się. To ja Grażyna/Grace z zachodniopomorskiego.
UsuńBędąc w Krakowie miałam nawet problem z przejściem pod Podziemiami Rynku Głównego z czego sporą część stanowią szklane podłogi i podesty ułatwiające zwiedzanie. Ale dałam radę.
Mąż się ze mnie śmieje że mnie na szlaku nawet wyprzedzają dzieci. Idę wolno, swoim tempem a nie aby dobiec i zaliczyć np.jakiś szczyt.
Pozdrawiam serdecznie
Nie znajduję słów aby wyrazić swój zachwyt !!!!!
OdpowiedzUsuńI teraz to już całkowiie pękłam z zazdrości!!!!
:-))
Nie pękaj! mamy jeszcze razem w planach jakieś wycieczki!
UsuńByłam ciekawa czy się odważysz? Cieszę się, że rozsądek zwyciężył. Nigdy w życiu nie weszlabym na ten wiszący most, nawet przez balkon w moim domu się nie przechylę!
OdpowiedzUsuńTwoja wyprawa była wymagająca, ale widoki rekompensowały trudy podejścia.:))
Umówiłam się wczesną wiosną ze Stokrotką ma wspólny spacer po Twoim powrocie z Portugalii, zabierzecie mnie kiedyś ze sobą?
Pozdrawiam Cię, Grażynko, serdecznie.:)
Oj tak!!! koniecznie musimy się razem gdzieś wybrać!! już się cieszę!!!! zobacz następny post o kffiatuszkach w ogrodzie botanicznym, będzie Ci się podobał...ściskam serdecznie
UsuńLa ruta se ve preciosa, pero yo no podría hacerla mis rodillas no están bien. En 2018, hice una parecida ( el caminito del Rey ) en Málaga, y me encantó. Creo que viste los reportajes. Un abrazo y felicidades por tu logro.
OdpowiedzUsuńBueno Teresa...sucede en nuestra edad lo de rodillas, tienes cuidarte i caminar en plano mas bien, pero haces tantas cosas! Abrazos cariñosos para ti
Usuń