czwartek, 28 kwietnia 2016

Niedługi post o Grodzisku Mazowieckim...Un corto post sobre Grodzisk Mazowiecki


Lubię Grodzisk Mazowiecki, chociażby dlatego, że  mieszka tu  Juta... to miasto podwarszawskie  robi na mnie wrażenie  tętniącego  życiem, jest miejscem gdzie  zawsze  coś się dzieje, gdzie  myśli się o  mieszkańcach.....chyba, że to Juta, zakochana w swoim mieście,  tak mi  Grodzisk przedstawia, tak mnie po nim oprowadza, ze nic innego mi nie pozostaje,  jak takie wyobrażenie o nim mieć...
Poza tym znamiennym jest fakt, że w Grodzisku od  ponad 20 lat  rolę burmistrza pełni ten sam czlowiek, który po 20 latach "panowania" w mieście w ostatnich wyborach zdobył 77 % głosów.
Jest tutaj niezwykle prężne centrum kultury, biblioteka, basen, boiska sportowe, szpital, targowisko, Park im. hr. Skarbków, Stawy Goliana..no i willa " Radogoszcz-Galeria Etnograficzna", którą sfotografowałam zza kwitnącego wiosennie drzewa.
 Ale należy pamiętać przede wszystkim, że tutaj, w Kuklówce, niedaleko Grodziska osiadł i malował wspaniały malarz Józef Chelmoński, wszędzie tutaj można spotkać dowody na to , że  ciagle się o nim pamięta.

Udaliśmy się w stronę willi Radogoszcz, ale zanim tam dotarliśmy, uwieczniłam  w Parku Skarbków i na Stawach Goliana, kaczki!   Bo jakże inaczej,   nie mogę przejść obojętnie obok ptaszorów.


Lo paso  muy bien en  Grodzisk Mazowiecki, siempre!  A lo mejor  porque aqui tiene su casa mi amiga Juta, pero no solo esa es la razon...esta pequeña ciudad cerca de Varsovia vive!... aqui siempre sucede algo interesante. aqui  piensan de los  habitantes......o sera que Juta enamorada de su lugar,  sabe mostrarmelo en tal forma, sabe pasearme  por el de tal manera que no me queda otra cosa que ver Grodzisk con ojos de enamoramiento.
Ademas deja mucho de pensar el hecho que el alcalde de este sitio "gobierna" la ciudad por mas de 20  años. En las ultimas eleciones locales gano por enesima vez con 77% de votos. 
 Aqui hay muy activo Centro de Cultura, la biblioteca, la piscina, los estadios deportivos, hospital, la plaza de mercado, los parques: de los condes Skarbek   y Los Lagos Golian,  y finalmente una interesante quinta "Radogoszcz - Galeria Etnografica"...a la cual tome la foto a traves  del floreado arbol primaveral.
 Pero ante de todo hay que tener presente que aqui, en Kuklowka, vivio y trabajo el gran pintor polaco Jozef Chelmonski, uno encuentra aqui por todos lados  las huellas de su presencia,  los habitantes estan orgullosos de poder  recordarlo asi.
Nos dirigimos  a la Quinta Radogoszcz ...por el camino no pude contener mis ganas de tomar las fotos de los pajaros. aun siendo estos los muy comunes patos.




Ten kaczor pięknie i nagle poderwał mi się  do lotu a ja szybko pstryknęłam..
El pato anas,  macho,  de repente levanto el vuelo, logre atraparlo en la foto...



 Towarzystwo gołębia uznałam za interesujące,
La compañia de la paloma me parecio muy interesante.


i wolnym krokiem dotarliśmy do Radogoszczy, willi, pełnej wspomnień z przeszłości...już o niej pisałam   (http://i-tu-i-tam.blogspot.com/2014/11/z-wizyta-w-grodzisku.html ), więc teraz tylko jakieś miłe detale, o których opowiadał pan Łukasz, oprowadzający nas po jej zakamarkach

Y caminando lentamente llegamos a la Quinta Radogoszcz, un lugar de muchos recuerdos del pasado... escribi sobre este lugar en mi primera visita a la ciudad  
                            (http://i-tu-i-tam.blogspot.com/2014/11/z-wizyta-w-grodzisku.html ),
asi que solo voy a mencionar algunos detalles graciosos  que nos brindo nuestro guia, señor Lucas, cuando paseamos por los recovecos de la galeria.



jak pięknie wyglądały panie prasując żelazkami z duszą...dzisiejsza nowoczesność nie jest tak twarzowa.
Que bonitas lucian las señoras alisando la ropa con estas planchas antiguas...la modernidad de hoy no es tan favorecedora.
















































Takie majtasy też nieżle sie przedstawiają...
Estas bragas de antes no se ven tan mal...





w Radogoszczy była wystawa dziecięcych prac malarskich...te dwa obrazy chetnie powiesiłabym sobie w domu.
En Radogoszcz han expuesto unas pinturas de los niños...estos dos cuadros con gusto colgaria en las paredes de mi casa.



 

Na koniec pan Łukasz poczęstował nas herbatą z ciasteczkami i dalej sobie miło gaworzyliśmy
Terminamos la visita con un te y unas galletas ofrecidas por Lucas ...y seguimos charlando muy agradablemente.




a potem przez miasto...zwrócił moją uwagę ten kawowóz...
Y despues seguimos paseando por la ciudad..este puesto de tomar cafe me parecio simpatico y  ingenioso.



i pospieszyliśmy do parku na Adamowiźnie...do już znanego mi  z poprzedniej wizyty,  dworku Mateusza Chełmońskiego ,  bratanka Józefa , syna Adama Chełmońskiego , słynnego lekarza . Mateusz też był wysoce cenionym lekarzem w Grodzisku i okolicach.
Dworek jest świetnie strzeżony przez tego oto zwierza...

Nos apresuramos para ir al otro sitio,  a Adamowizna... estuve alli en mi  primera visita a Grodzisk, alli se encuentra el palacete de Mateusz Chelmonski,  sobrino del pintor Jozef Chelmonski. Mateusz Chelmonski fue un destacado medico de la region, muy recordado por su dedicacion a la profesion y a los pacientes.

Nos encontramos con este guardian a la entrada de casa. 



Chciałam pokazać Arte to miejsce...zamieniliśmy się w słuch, oprowadzająca nas Pani Domu potrafi opowiedzieć niezwykle przejmująco  o osobach kiedyś mieszkających  w tym domu i ciągle żywych w jej wspomnieniach,   o przedmiotach które kiedyś dotykały ich ręce, o zdarzeniach które tutaj miały miejsce...zanurzamy sie razem z nią w tym niezwykłym świecie, który był i który jest.

Quise que mi amiga Arte  conozca el  lugar...nos hicimos oidos cuando la esposa del nieto del dr,Mateusz con infinita amabilidad nos enseño la casa y describio con mucho amor a todas las personas que aqui  habitaban, hablo de los objetos que tocaban sus manos, conto las historias relacionadas con el trabajo del famoso medico...Ania nos mantuvo  sumergidos en el interesante mundo  que ya paso y que sigue  pasando hoy.






Adamowizna to niezwykłe miejsce...
Adamowizna es un lugar encantador...


przechadzamy sie po parku by z innej perspektywy  popatrzeć na Dwór Nad Stawem.
Caminamos por el parque para disfrutar de la vista del Palacete desde el lado de las pintorescas aguas.




Robi się późno, jeszcze trochę zdjęć..i zgłodniali pędzimy do świetnej  "Petit Bistro -Nalesnikarni", naleśniki były naprawde doskonałe i przepięknie podane.

Se hizo tarde, hago ultimas fotos y muy hambrientos corrimos al  "Petit Bistro - Creperia"...sus crepes fueron realmente sabrosos y muy bien servidos.


Dziekuję Jutko za ten przemiły dzień! i za zdjęcie mnie "przy pracy"

Gracias Juta  por brindarnos un dia tan especial!...y gracias por tomarme foto durante mi "trabajo".

Pozdrawiam y saludos


piątek, 22 kwietnia 2016

Tatrzańskie krokusy, ciąg dalszy...Los crocus de los Tatra, continuacion



Drugi dzień w  Zakopanem wstał taki właśnie, mglisty, nawet bardzo mglisty, widoczność niewielka, Krupówki mało aktywne ale bańki mydlane już wznosiły się w powietrzu, lubię bańki,   ulotne, delikatne,  kolorowe.

El segundo dia de Zakopane amanecio neblinoso, muy neblinoso y de poca visibilidad. La calle principal presentaba no mucha actividad,  pero ya volaban en el aire las burbujas  de jabon  los cuales  me causan siempre un placer al mirar su efimeridad, fragilidad y sus  delicados colores, 


W programie, polecone przez Arteńkę, Kalatówki, i poparte przekonywującym uzasadnieniem...bo niedaleko, bo droga już bez śniegu, bo schronisko gdzie można napić się kawy i skosztować szarlotkę, bo w razie deszczu jest gdzie wygodnie posiedzieć, koniecznie przy oknie by nie stracić to co za oknem!
Przekonała mnie bardzo łatwo...idziemy na Kalatówki mimo, że miałam w planie Polanę Rusinową, ale tam nie ma gdzie przeczekać ewentualnego załamania pogody.
Wchodzimy na szlak, mgła otula wszystko.

Hemos hecho el plan del dia, pensamos ir a la meseta Kalatowki, recomendada por mi amiga Arte...insistio que  no  es un camino  muy largo, que  ya no tiene nieves, porque en el refugio uno puede tomar un cafe y la tarta de manzana y si lluve uno puede   resguardarse sentado al lado del ventanal sin perder la vista de lo que esta afuera...me convencio facilmente, aun cuando yo tuve otro plan, el de la meseta de Rusinowa, pero en ella, no hay refugio para permanecer durante el cambio del clima.

Entramos al sendero...todo esta sumergido en una densa neblina.






Zwracam uwagę na każdy kwiatuszek napotkany w czasie marszu.
Mgła ma wiele uroku, chociażby dlatego że skrapla się  przecudnie  na płatkach, łodyżkach i liściach...
No pierdo de vista ni una florecita..la neblina tiene mucho encanto,  basta ver estas gotas de rocio en los petalos, hojas, tallos ...







Tylko sięgnę ręką i ten klejnocik będzie mój!
Puedo extender la mano y regalarme esta fina joya .








Schronisko na Kalatówkach...a nie mówiłam, że mgła ma swój nadzwyczajny urok..
El refugio de Kalatowki..no .dije que   la neblina tiene el encanto extraordinario?!


Co prawda trochę wymęczyła krokusy.
Tengo que reconocer que un poco maltrato las flores de los crocus...







ale i tak napawam sie widokami
pero sigo encantandome con lo que veo alrededor.





Może jest inaczej niż poprzedniego dnia na Chocholowskiej, ale  taki świat też jest całkiem uroczy
Es diferente que el dia anterior en el Valle Chocholowska, pero igual quedo hechizada..










W ostatni, trzeci dzień, mieliśmy iść na  Polanę Rusinową, ale  nie tylko zalegała mgła także siąpilo caly dzień. Więc pozostało włóczyć się po mieście, i szukać schronienia kiedy moczyło za bardzo.

Ultimo... tercer dia... persisti en ir a la meseta de Rusinowa Polana, pero no solo hubo una neblina muy densa  tambien llovia todo el dia. No quedo otra cosa que dar vueltas por la ciudad y de vez en cuanto resguardarnos en alguna agradable  cafeteria.






Największym odkryciem było STRH...kawiarnia, galeria na  ostatnim czwartym piętrze budynku na Dolnych Krupówkach, tutaj spędziliśmy wiele deszczowego czasu . Miła atmosfera, mnóstwo gazet i czasopism, wygodne fotele, szklane ściany i widok na spacerujacych po Krupówkach.

El mas grande descubrimiento de este dia fue la cafeteria- galeria llamada STRH, en el utimo piso de un edificio en la parte baja de la calle Krupowki, aqui pasamos la mayoria del tiempo lluvioso. Un clima unico, agradable, muchas revistas y periodicos para hojear, comodas butacas, las paredes del vidrio que permitian observar la calle.









Kończymy nasz  krokusowy pobyt , jeszcze ostatnie spojrzenie na bańki i wcześnie rano następnego dnia w gęstej mgle opuściliśmy Zakopane ..

Terminamos la estadia en Zakopane....ultima mirada a las siempre presentes burbujas de jabon y el otro dia por la mañana, envueltos en una densa niebla, emprendimos el viaje de regreso.

Pozdrawiam y saludos