Kiedy wiosnom śniezek ginie sercem radość wzrusy
na polanie, pod Tatrami zakwitły krokusy.Takie piykne, fijołkowe aze miło oku
zakryły polane na Białym Potoku.
...
Michał Cieśla Łuszczek,
podhalański poeta
podhalański poeta
Od lat marzyłam by znaleźć się w Tatrach w momencie kiedy kwitną krokusy na górskich polanach. Wbrew pozorom nie jest to łatwa sprawa, trzeba śledzić informacje czy już się pojawiły a potem wsiąść w jakiś środek komunikacji i przebyć, tak jak w moim przypadku, pół Polski. Ich kwitnienie trwa zbyt krótko i nie pozwala na ociąganie się. Tym razem nie przegapiłam momentu. Upewniwszy się że już są i że już pokryły fioletem hale, rzuciłam hasło i udało się, na drugi dzień raniutko siedziałam w samochodzie przemierzając ponad 400 km do Doliny Chochołowskiej.....No i jeszcze miałam nadzieję, że pogoda będzie łaskawa, co prawda nie była najłaskawsza, ale nie padał deszcz i nawet od czasu do czasu wspaniałomyślnie pokazywały się nam ośnieżone górskie wierchy. Już powrót z Polany Chochołowskiej odbył się w deszczu ale niewielkim, nie przeszkadzało mi to, bo to czym nasyciłam oczy wciąż trzymało mnie w euforycznym nastroju.
Najpiękniej kwitną tam gdzie kiedyś odbywał się wypas owiec lub gdzie trawy były koszone, pojawianie się wysokich roślin powoduje ich zagłuszenie i wyginięcie...dlatego mimo, że dzisiaj tereny krokusowe należą do Parku Narodowego pozwala się tam na wypas kulturowy zapobiegając w ten sposób ich zarastaniu, Polana Chochołowska, Polana Huciska, Kalatówki, Hala Pisana ciągle zachwycają na wiosnę fioletowym dywanem krokusów
Desde hace mucho tiempo soñe de llegar a las montañas de Los Tatras en el momento de florecer de los crocus. No es muy facil de coincidir con el tiempo de su floracion, debe uno estar pendiente de las noticias relacionados con su aparicion en los paramos y si esto sucede, tomar rapidamente la decision de trasladarse al sitio a veces cientos de kilometros, su floracion es corta, dura alrededor de una semana, asi que no hay tiempo para vacilar. Esta vez logre enterarme del espectaculo a tiempo, exprese el deseo de verlo y el otro dia por la manana estuve sentada en el carro atravesando media Polonia para llegar al Valle de Chocholowska, famoso por sus campos floridos. Todo el tiempo mantuve la esperanza de tener un buen tiempo, sin lluvia y con buena visibilidad. Y asi sucedio, no llovio y de vez en cuando aparecian entre las nubes los picos cubiertos de nieve. Despues de disfrutar del espectaculo, regresando del Valle nos cayo una lluviecita pero maravillada por lo que vi permaneci en una total euforia.
Los crocus crecen en abundancia en los lugares donde antes se pastoreaba las ovejas o se cortaba las gramas , la alta vegetacion los ahoga y los hace desaparecer, al constituir en las montañas el Parque Nacional estas practicas fueron prohibidas, sin embargo para preservar los crocus se deja de vez en cuando un pastoreo ocasional.
El Valle Chocholowska, Huciska, Kalatowki , Prado Pisana siguen maravillando cada primavera con unas extensas alfombras violetas a todos los que deseen ver este espectaculo..
Dość wcześnie rano wchodzimy na Siwą Polanę i to tutaj zaczynam rozglądanie się z krokusowymi polami.
Temprano por la mañana iniciamos el camino por el Valle Chocholowska, en la Siwa Polana comienza mi busqueda de las manchas violetas de los crocus.
.
Wzdłuż drogi plynie Potok Chocholowski zdobny w kępki kaczeńców..
A lo largo del camino corren las aguas del Riachuelo Chocholowska, sus bordes estan adornados por las caltas primaverales.
El caballo desayuno con estas plantas tan apreciadas..
Consigo las flores alrededor de las casitas de los pastores de la zona.
Przechodzimy obok ponad dwustuletniego krzyża..
Pasamos al lado de una cruz de mas de doscientos años.
Sigue el camino por el valle a lo largo del riachuelo.
En esta parte encontramos las bellas y raras flores de las petasitas blancas.
rzadko ale także pokazują się różowe.
Rara vez pero se consigue tambien las patasitas rosadas.
Wawrzynek wilczełyko!
Una planta llamada El Matacabra
kwitnące wierzby.
Los sauces floridos
Alcanzamos el lugar llamado Huciska...desde el sendero , mirando a la izquierda, diviso a una ligera neblinita violeta sobre la grama verde..
Pobiegłam , cala polana była tylko dla mnie, byłam tam samiutka!
Corri...todo el campo fue para mi, solo para mi fue el disfrute!
Wrociłam na drogę ..., oczom ukazały się ośnieżone szczyty.
Regrese al camino...alla lejos aparecieron los picos nevados.
Dochodzimy do Polany, w pierwszym momencie poczułam coś w rodzaju rozczarowania ...tylko tyle kwiatków?
Ya estamos en el claro Chocholowska, en el primer momento senti algo como desilusion, ..tan poco flores?
no tutaj trochę lepiej!
wreszcie ogarnia mnie zachwyt, robi się fioletowo.
Finalmente me invade el gran entusiasmo! todo se vuelve el color violeta!
czasem ten fiolet jest bardziej intensywny
a veces mas intenso
lub co nieco bledszy.
a veces mas palido.
.
Todavia quedan restos de la nieve..que lastima que tan poquito...
oże i piękniej byłoby z wiekszą ilością śniegu...ale i tak budzi się we mnie niekłamany zachwyt i pozostaje na resztę dnia.
Me imagino mas nieve, quiza seria mas hermoso...pero aun sin su blancura sigo sumergida en una autentica euforia.
La felicidad es plena al entrar al refugio de la montaña...por suerte con pocos turistas en su interior. Hace unos dias las cajas de la entrada al Valle Chocholowska batieron el record de toda la historia del Parque, se vendieron en un dia mas de 25 mil entradas.
La tarta de manzana aqui la bañan con la confitura de arrandanos y crema batida...hmmm..que sabroso!
Wracamy na hale..
Regresamos a los prados...
Żólte krokusy? chyba ktoś je tutaj przyniosł i zasadził, wydaje mi sie, ze szafrany spiskie, bo taką nazwę noszą krokusy tatrzańskie, sa fioletowe, czasem. ale bardzo rzadko bywają białe...ale nie żółte!
Los crocus amarillos? creo que alguien los trajo de contrabando, en la naturaleza , en las montañas polacas crecen solo los crocus color violeta, a veces y muy rara vez, los blancos...pero nunca los amarillos
Aqui se ve uno, blanquito!
Po kilku godzinach decydujemy się opuścić to cudo tatrzańskie.
Despues de unas cuantas horas decidimos retirarnos...atras quedo esta maravilla.
Jeszcze raz wracam na Huciska.
Otra vez entro a la sabana de Huciska.
Wrócę, kiedy będzie więcej słońca i niebieściutkie niebo..a i śniegu więcej!
regresare ..en un futuro, quiza en un dia soleado, con el cielo azul..y..y..con mas nieve !
pozdrawiam y saludos
Mogę tylko westchnąć....jak pięknie.
OdpowiedzUsuńJakie piekne widoki mamy w Polsce!!! pozdrawiam serdecznie
UsuńCzekałam Grażynko na ten wpis i Twoje wspaniałe foty. Zaraz odpalam laptopa, by móc cieszyć oczy, bo w tel to nie to samo.
OdpowiedzUsuńUściski i dziękuję że się tam wybrałas:)
W koncu sie wybralam, a tyle razy ten wyjazd mi nie wypalil! sciskam Cie serdecznie
UsuńMarzą mi się takie widoki od lat. Niestety wybieram się tak, jak sójka za morze i dojechać nie mogę. Widoki na zdjęciach są bajeczne. Dzięki za nie :)))
OdpowiedzUsuńBo to trzeba podjac decyzje i wyruszyc, ja bylam zdecydowana wsiasc do autobusu, ale w koncu udalo sie samochodem... widac moja determinacja co poniektorych przestraszyla...sciskam !
UsuńNajbardziej podoba mi się ten koń, delektujący się kwiatuszkami!!! Nie wiedziałam, że konie jedzą krokusy :-)
OdpowiedzUsuńKiedyś też byłam w Tatrach na wiosnę i widziałam to :). Piękne zdjęcia! Ciekawe, czy owce też to zjadają? Czy są już na halach?
Nie , nie widzialam owiec pasacych sie na halach. Szybko by wyczyscily hale z krokusow...pewnie zostana wyprowadzone troche pozniej. Pozdrawiam serdecznie
UsuńZ krokusami i owcami trochę jest inaczej - polecam bardzo ciekawy artykuł:
Usuńhttp://wyborcza.pl/1,100794,7867541,Krokus_wypasie_sie_na_owcy.html
Arte! chcialam powiedziec, ze w tym momencie nie widzialam owiec na halach, pewnie wejda na nie pozniej...ale napisalam, ze one zapewniaja, ze krokusy na polanach jeszcze sa...owce utrzymuja niska roslinnosc, w powyzszym linku znalazlam, ze...
Usuń"Krokus jest po prostu zależny od pasterstwa i bez wypasu go nie będzie" -
Ja słyszałam od znajomych w północnej Szkocji, że tam już są owce :)
UsuńNigdy w zyciu nie widzialam tylu krokusow naraz, jedynie jakies kepki w ogrodkach. Widok naprawde zapiera dech w piersiach! Cos fantastycznego!
OdpowiedzUsuńPrawda, ze robia wrazenie, dlatego tak sie uparlam...ale wyobrazaz sobie te widoki w sloncu? z resztkami sniegu...jeszcze kiedys sie wybiore!
UsuńNareszcie:))) A to fioletu za mało, a to śniegu tylko trochę:))Co to za narzekania - a może by tak pocieszyć się jednym z najwspanialszych widoków na świecie:)
OdpowiedzUsuńOooo - i czas jakiś normalny:)
UsuńBo apetyt rosnie w miare jedzenia!!! musze tam kiedys wrocic w otymalnych warunkach...ale nie narzekam, oj nie!
UsuńA to "nareszcie" to moze domyslasz sie dlaczego?
A czas wspaniale sie zgadza z miejscem mego aktualnego pobytu, ciekawe kto to w koncu poprawil?
A te flagi to cos dziwnie sie zachowuja, ciagle staram sie zrozumiec jak to liczenie flag sie odbywa...
Piękny niedzielny poranek, kawa zrobiona w kubku z Mazur i morze krokusów - czyż jest coś, czego tu brakuje? :)
UsuńNareszcie - się domyślam:)
Nad flagami się nie zastanawiaj - niech one same się liczą:)
Grażynka, też czekałam na ten wpis:))) Przepięknie to wszystko wygląda... I koń jaki piękny w tych krokusach... Dziękuje bardzo za fotorelację! Ściskam mocno!!!
OdpowiedzUsuńBylam troszke zajeta, wiec wpis musial czekac...tez ciesze sie zdjeciami, przypominaja mi moje wrazenia , moj spacer no i pobyt blisko Ciebie! Sciskam Cie bardzo serdecznie!!!
UsuńCoś przepięknego!
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, bardzo piekne miejsce w Polsce! wreszcie tam dotarlam na czas...
UsuńNiesamowite:) Jak w bajce! Jak to dobrze, że te kilometry Cię nie odstraszyły. Warto było. Mam nadzieję, że kiedyś też to zobaczę na własne oczy.
OdpowiedzUsuńKilometry mnie nie odstraszja, czasem tylko trudno znalezc osobe , ktora podzieli ze mna te entuzjazmy... warto pozachwycac sie taka przyroda!
UsuńZatkało mnie z zachwytu!A ja myślałam,że u mnie w parku rosną dywany krokusów.Patrzeć na tatrzańskie z myślą,że ot tak sobie rosną bez pomocy człowieka.Piękne widoki:)
OdpowiedzUsuńJA tez zachwycam sie klombikami krokusow na Ursynowie, a w Tatrach takie przestrzenie !!chcialabym jeszcze kiedys zobaczyc hale Pisana, olczyska, Rusinowa..!!
UsuńPrzepiękne, fioletowe kobierce. Nigdy nie byłam wiosną w Tatrach i nie wiedziałam, że to takie zjawiskowe. Piękne zdjęcia. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTatry , jak widac sa zawsze atrakcja, nie bardzo mozna zdobywac szczyty ale doliny sa do przedeptywania i zachwytow...sciskam serdecznie
UsuńJestem olśniona tymi widokami, Grazynko. Tylu krokusów na raz nigdy nie widziałam. I te puste przestrzenie wokół a w tle osniezone góry - raj dla duszy i oczu. W Zakpopanem bywałam tylko latem i jesienia. A tymczasem wiosna to taka magia. Dziękuję Ci Grazynko za pokazanie takich wspaniałosci. Ach i jeszcze za nazwanie dwóch roslinek, któe i u mnie rosną obficie a nazw ich nie znałam - chodzi mi o lepiężnik i o wawrzynek wilkołak. Kozy przepadają za chrupaniem białych kwiatków lepięznika!:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię ciepło o słonecznym poranku!:-))
Piekne te krokusy a mielismy szczescie,ze nie bylo wielu turystow wiec mozna sie bylo delektowac w samotnosci, tak jak lubie. Sciskam serdecznie
UsuńProtestuję:)))) To wawrzynek wilczełyko (Daphne mezereum) i nie należy go jeść, gdyż jest trujący.
UsuńArte! kozki pojadaja sobie lepięznik a nie wilczelyko!
UsuńTo właśnie chciałam napisać, Arte:))) Wilczełyko:) Truje, ale za to ślicznie kwitnie.
UsuńOj pomylilam sie brzydko, sama nie wiem jak mi wyszedl ten wilkolak!!! ale juz poprawilam, wlasnie odbylam dluzsza rozmowe z Arte! wiec wawrzynek wilczelyko!!!
UsuńOlu! to wawrzynek wilczełyko!!! żaden wilkołak! pomyliłam się!
UsuńWilkołak brzmi bardziej tajemniczo i groźnie:)
UsuńOk! Wawrzynek wilczełyko - postaram sie zapamiętać (ale wilkołak też mi sie podobał). Tego moje kózki - mądrale nie tykają!Ciekawe skąd wiedzą, że trujące? Ale na przykład muchomory latem zajadają - to im nie szkodzi. Moze wiec to co trujace dla nas dla kózek jest dobre? ot, tajemnice przyrody!:-))
UsuńPozdrawiam Was serdecznie Grazynko i Arteńko i dziekuje za rozwinięcie tematu interesujacych mnie kwiateczków górskich!:-))*
W ubiegłym tygodniu wpadło mi w ręce zdjęcie w czasopiśmie fioletowych hal.Pomyślałam wtedy,ze takie niesamowite zjawisko trzeba obejrzeć samemu na żywo.Niestety nie mogłam wskoczyć w samochód i pojechać ale dzięki Tobie Grażyno moje marzenie się spełniło.Tak dokładne zdjęcia jakbym tam była, dziękuje Ci za takie emocjonalny poranek.Swoja drogą to trzeba wykorzystywać takie chwile,które są tak ulotne i czerpać z tego pełnymi garściami.Dzisiaj rozmawiałyśmy z córką przy kawie po śniadaniu o wystawie Tytanika w Warszawie i na moją sugestię,że chętnie bym ją zobaczył, córa stwierdziła wskakujcie w samochód i na Warszawę, coś w tym jest.Grażynko jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam bardzo serdecznie
OdpowiedzUsuńNo wlasnie trzeba lapac chwile, czasem sie chce i nie chce rownoczesnie, trudno sie przelamac, ale potem pozostaje duza satysfakcja, i wrazenie, ze jednak to cos nie ucieklo! Pozdrawiam tez bardzo serdecznie i wybierz sie na wystawe o Tytaniku!
UsuńEsta maravilloso. Saludos.
OdpowiedzUsuńSi es una maravilla! beso
UsuńPiękności!!!!! To moje marzenie, a na razie napawam się rodzimymi miodunkami zamiast krokusów, i szachownice były pod Przemyślem, a w planie jest Dolina Narcyzów na Ukrainie, 250 ha kwitnących narcyzów, oby tylko udało się z wyjazdem; pozdrawiam bardzo serdecznie.
OdpowiedzUsuńMario! ale rozbudzilas moje wyobraznie! Dolina Narcyzow, 250 ha! oby udalo Ci sie z wyjazdem, moze potem ja kiedys sie wybiore! czekam na Twoja relacje. Tez pozdrawiam serdecznie
UsuńZmitygowałam się, bo trochę przesadziłam, rezerwat ma tyle hektarów, a kwitnących narcyzy jest 50-80 ha, tak szacują, też nieźle, prawda?
UsuńCalkiem niezle! 250 czy 60 ha to tereny nie do objecia wyobrazna i okiem...mam nadzieje,ze sie wybierzesz!
UsuńFajnie żeś zebrała się w sobie i pojechałaś podziwiać te krokusy, bo po stokroć warto to zobaczyć :) Może ja także kiedyś się zbiorę w sobie i zobaczę to na własne oczy ;)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że koniczek bardziej zainteresowany jest tymi młodziutkimi źdźbłami trawy niż krokusami.
Na te krokusy to załapałaś się chyba na ostatni gwizdek, wszystkie w pełnym rozkwicie, a część już przekwitająca :)
Brak oglądaczy podziwiających krokusy i słońce nad polaną to się chyba wyklucza ;)
Nie, koniczek wyraznie zajadal sie kwiatkami, patrzylam sie na niego dluzsza chwile...
UsuńNie wyklucza sie, trzeba pojechac tam poza weekendem, w sobote i niedziele ida tam tlumy, my bylismy w piatek, i pogoda nie byla taka zla, ludzi bylo bardzo skromnie. Marzy mi sie kiedys niebieskie niebo, sniegowe pierzynki i w takiej scenerii fioletowe pola. pozdrawiam serdecznie
Niesamowite widowisko! Pomyśleć, że człowiek sadzi w ogrodzie kilkanaście sztuk i rozczula się nad każdym kwiatkiem a tam całe łąki krokusowe. Przepiękne widoki! Przesyłam serdeczności.
OdpowiedzUsuńmiliony krokusow! widok niezapomniany, ale w ogrodkach nic innego nam nie pozostaje jak krokusy sadzic i zachwycac sie nimi. Pozdrawiam serdecznie
UsuńTrochę Ci zazdraszczam, jakoś nie udało mi się do tej pory. Może w przyszłym roku?
OdpowiedzUsuńW przyszlym roku wybierz sie na ulice Kamieniec jakis miesiac wczesniej...
UsuńTen cudowny wpis jest Grażynko dla mnie dowodem na to ,że marzenia się jednak spełniają. Tak więc marząc nadal o tym czego Ty już zaznałaś muszę poczekać może...........do przyszłego roku:)
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc i uścisków posyłam
Do przyszlego roku...inaczej sie nie da! a moze za rok bedzie to slonce i to niebieskie niebo! do czwartku!
UsuńHola, que hermosura estos campos con ese velo violeta de los miles de crocus y los picos nevados ,muy magico!
OdpowiedzUsuńSiempre es interesante ver las flores que tenemos en el jardin en su habitat natural libres y en abundancia,comprendo que practicamente flotabas por estos prados floridos, gracias por compartir tu experiencia!
Espero ya este bien tu mano.
Cariños Alicia
Que lindo leerte Alicia! si fue una experiencia unica, y como lo has escrito, para flotar por estos campos! la mano esta mas o menos, tengo que ejercitarla mucho..muchisimos besos para ti!
UsuńJejku, jak pięknie. A pręciki na szafran zbierają??
OdpowiedzUsuńna szczescie nie zbieraja! rosna sobie szczesliwie i ciesza tylko oczy a nie podniebienia!
UsuńPręciki z naszych krokusów nie nadają się jako przyprawa.
Usuńcoś niesamowitego! nie wiedziałam, że jest ich tam aż tak dużo!
OdpowiedzUsuńDuzo, duzo krokusow, piekne widowisko!
UsuńDemasiado bello!
OdpowiedzUsuńBessos
muy bello y muy corto...dura una, dos semanas
Usuń