Barlovento, Barlovento, tierra ardiente y del tambor
Barlovento, Barlovento
ziemia gorąca i rytmem bębnów brzmiąca...
Pueblo de Tacarigua i Cumbo to dwie miejscowości w regionie zwanym Barlovento, należącym do centralnej Wenezueli w stanie Miranda.
Pojechaliśmy do Cumbo by kupić czekoladę robioną tam w małych tradycjonalnych fabryczkach...Barlovento od czasów kolonii było regionem wielkich plantacji kakao, pracowali na nich sprowadzeni z Afryki niewolnicy, dzisiaj zamieszkują te tereny ich potomkowie.
Jadąc przez tereny Barlovento łatwo się dopatrzyć w przydrożnych zaroślach i lasach wielkich ilości drzewek kakaowych. Cumbo jest jednym z takich miejsc gdzie do dzisiaj zbiera się ich owoce i produkuje kakao i czekoladę
Barlovento, Barlovento, tierra ardiente y del tambor...
Tacarigua y Cumbo son unos pueblos situados en la region llamada Barlovento perteneciente a estado Miranda en el Centro de Venezuela.
Viajamos a Cumbo para comprar chocolate, lo hacen en pequeñas fabricas artesanales...en tiempos de Colonia en esta zona habia importantes plantaciones de cacao, en ellas trabajaban esclavos traidos de Africa, hoy viven aqui sus descendientes. Por el camino muy boscoso, en las orillas de la carretera crecen grandes cantidades de los arbolitos de cacao, Cumbo es uno de estos lugares donde todavia existen las plantaciones y donde se producen los derivados del cacao.
Tak wygląda owoc kakaowy a poniżej ziarno kakaowe
Fruto y semillas de cacao
łuska kakaowa
concha de cacao
która się sprzedaje na herbatkę
La concha sirve para preparar la infusion.
masa kakaowa
pasta de cacao
kakao w proszku
Cacao en polvo
i smaczna gorzka czekolada w tabliczkach 1 kg
Chocolate amargo en tabletas de 1kg
Bardzo proste urządzenia, które pamiętają odległe czasy i ciągle są w użyciu.
Las maquinas muy simples que recuerdan tiempos lejanos, pero todavia son de mucha utilidad .
Worki jutowe ozdobione kolorami flagi wenezuelskiej
Los sacos de yute con la cinta de colores de la bandera venezolana
Dumny właściciel fabryczki... na imię mu Amado, czyli Kochany, i był kochanym w swojej trosce o nas, o obsłużenie nas z wielką gościnnością i przestrzeganie przed poruszaniem się po niewłaściwych drogach.
El orgulloso propietario de la pequena fabrica...se llama Amado, nombre que hace justicia a su caracter...muy cariñoso con nosotros , preocupado por darnos una bienvenida calida, y preocupado por nuestro regreso a Tacarigua..nos indico una carretera , segun el, mas segura .
kiedy ździwiliśmy się , że można zrobić herbatę z łusek kakaowych, wziąl tych łusek dobrą garść i ugotował nam napój ...podał dobrze pocukrzony i polecił dodać kilka kropel cytryny...był rzeczywiście smaczny.
cuando nos sorprendimos que de la cascara de cacao se hace un te, tomo una buena candidad de la concha y preparo la bebida, bien caliente, bien dulce, recomendando poner unas gotas de limon, la verdad es que nos gusto mucho...
Amado opiekuje się swoimi rodzicami, jego ojciec ma 101 lat , stracił wzrok, ale umysłowo jest niezwykle sprawny.
Amado cuida a sus padres, su papa tiene 101 anos, es ciego pero su mente y su memoria estan en excelente estado.
Cuando supo que nos interesan las aves, nos mando a casa de su vecino donde habia una mascota, ...guacamaya verde... un pajaro no muy comun en Venezuela.
Tego chłopczyka spotkaliśmy na ulicy, zapytałam jak się nazywa...odpowiedział z dumą...Już jestem duży!!! odpowiedź była dla mnie absolutnie zadowalającą...więcej nie indagowałam
En la calle me tropece con este muchachito, le pregunte por su nombre, me respondio muy orgullosamente...Yo soy grande...considere que la repuesta fue satisfactoria y no indague mas.
Afisz pozostał jeszcze z czasów wyborów prezydenckich, czyli już około roku ozdabia to okno, jego babcia była Polką.
El afiche recuerda las ultimas elecciones presidenciales de hace un año..todavia adorna la ventana de esta vivienda...su abuela fue polaca.
Dzieci wracały ze szkoły, dwa czerwone, babskie plecaki z przodu, niebieski, męski, na plecach...pochwaliłam za dżentelmeńskość, powiedział...niosę plecaczki moim siostrzyczkom...
i jak tu się nie rozczulić....ja się rozczuliłam
Los niños regesaban de escuela, dos morralcitos rojos de muchachas en el pecho, uno azul, de hombre, en la espalda...exprese mi admiracion por su caballerocidad....el caballero respondio...son de mis dos hermanitas.
y como no enternecerse...pues me enterneci mucho...
Amado wskazał nam bezpieczną drogę powrotną do Tacarigua...
Tacarigua to wioska utrzymująca się z turystyki i rybołówstwa.
Por el camino que nos indico Amado regresamos a Tacarigua.
Tacarigua es un pueblo que se mantiene de turismo y de la pesca.
Si la esposa acompaña al esposo en la faena, para ella hay bote y una sombrilla...los hombres no necesitan accesorios de lujo.
Patrzyłam jak urzeczona na pelikany bliziusieńkie ludziom , a one czekały na malutkie rybki, które powinny wrócić do wody ale...kończyły w dziobach ptaszysk oportunistów.
Pstrykałam czekając, aż uda mi się uchwycić moment lotu zarzucanej sieci...
Me quede maravillada por la cercania de los alcatraces con la gente, estos esperaban los pequeños peces que deberian ser devueltos al mar...pero terminaban en el pico de estos pajaracos oportunistas.
Tome foto tras foto esperanzada que podre captar la red en vuelo...
w końcu udało się...sieć rozpostarła się przepięknie...na zdjęciu też.
Por fin logre!!! la red a todas sus anchas en el aire..
Przeszliśmy się po wiosce .
Dziewczynka niosła owoc kakaowca i klapki, na głowie...
Caminamos por las calles del modesto pueblo.
Esta muchacha llevaba sobre su cabeza el fruto de cacao y las chancleticas.
Ktoś mi wskazał dom Polaka..rzeczywiście pan Iwan mówił po polsku i po ukraińsku ale nie dowiedziałam się,czy jest Polakiem czy Ukraińcem...tak sobie mieszka nad laguną.
Alguien me enseño la casa del señor Ivan, hablaba polaco. pero tambien el ucrañano..por fin no supe de que pais llego a Venezuela...asi vive en la orilla de la laguna
Miejscowe zwierzaczki.
Unos animalitos del pueblo
Pueblo przygotowywało się na jakąś fiestę ...ozdoby uliczne były misternie plecione z liści palmowych...
En el pueblo se preparaban para una fiesta..los adornos fueron tejidos de la hoja de palma por las manos expertas de esta señora
Na drugi dzień o wczesnym świcie wyszłam na plażę... była zaraz za drzwiami sypialni
El dia sigiuente, tempranito, sali a la playa, que estaba detras de la puerta del dormitorio.
Rybacy już zaczynali swoją codzienną pracę.
Los pescadores comenzaron sus faenas diarias.
Zarzucali sieci, które na tle porannego nieba przybierały fantastyczne kształty.
Las redes en vuelo tomaban formas irrepetibles
Nagle wszystko pokryło się srebrnym blaskiem
De repente todo se cubrio de plata
Ten chłopiec zrobił ze swojej sieci gigantyczna meduzę..
Este joven hizo de su red una medusa gigante.
.
Niektórzy wypłynęli na połów w morze.
Algunos salieron al mar para pescar
dwie ryby na obiad...
Dos pescados para almorzar
Ten pan zaofiarował się, że zwabi ptaki bym sobie je obfotografowała do woli...ale jakoś mu nie wyszło.
El señor quiso atraer las aves marinas para que las fotografie comodamente...pero no ha resultado el truco.
Pożegnaliśmy naszą parę, która ugościła nas serdecznie w swoim domu...dziękujemy!
Nos hemos despedido de nuestros amables anfitriones...Gracias!
Taką Wenezuelę noszę w sercu.
Esta es la Venezuela que llevo en mi corazon
pozdrawiamsaludos
este post; es uno de mis favoritos, cuentas el dia a dia de un pueblito ; como viven de su pesca y del cacao, parece un documental de television; e por eso me gusto, aprendi algunas cosas que no sabia! Las fotografias de los pescadores: increibles, con sus redes a volar ... muy buenas esas fotos! pero en realidad me gustaron todas, los niños, la señora haciendo el tejido de la palma, el amanecer en la playa, la guacamaya con sus colores alegres! todas y cada una de las fotos es de admirar , una y otra vez! esa es la venezuela que amamos todos y que tenemos que mostrar al mundo! porque una tierra asi de bella, solo existe al norte del sur!
OdpowiedzUsuńMi Linda!!!! fuiste la primera en comentar, me agarraste de noche. Los post de Venezuela son tambien para ustedes, mis hijas, para que tengan unos recuerdos bonitos de su pais.
UsuńPorque hay cosas lindas aqui...besitos !
Es preciosa. ¡ Cuanto me gusta ! La canción de Barlovento la cantaban mis hijas , cuando pequeñas. Besos por esos recuerdos.
OdpowiedzUsuńQue bien que te recorde cosas agradables de Venezuela...besito
UsuńTyle pięknych zdjęć, a Ty tak wspaniale opowiadasz... Bardzo miło się czyta i ogląda :) Chłopiec-dżentelmen rzeczywiście rozczulający, a co do ary, nawet nie wiedziałam, że istnieją również zielone :D Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńJest troche ar mniej znanych, w Wenezueli jest bardzo zielona ara , Macarana, pod skrzydlami czerwona. To piekne ptaki.Ciesze sie,ze do mnie zagladsz...sciskam serdecznie
UsuńRoztkliwiło mnie wszystko . Począwszy od ludzi , przez zwierzęta i wszystkie okoliczności przyrody. Absolutnie cudowne ujęcia. Widać ,że kochasz te miejsca i mnie się to mocno udziela. A ciekawa jestem na ile herbatka z kakaowca to jeszcze herbatka i czy ma coś ze smaku czekolady ? Nie pogardziłabym taką kilogramową tabliczką prawdziwej czekolady. Mogę sobie tylko wyobrazić smak i aromat bo to co my jemy to pewnie nawet przy tej prawdziwej nie leżało.Pozdrawiam serdecznie i trzymam kciuki za poprawę sytuacji w tym pięknym kraju.
OdpowiedzUsuńherrbatka ma zdecydowanie posmak czekolady...tabliczka czekolady, zakupilismy dwie, jedna juz poszla...ma bardzo duza zawartosc kakao, podobno kakao wenezuelskie nalezy do najlepszych w swiecie..wiec ta tabliczka jest bardzo twarda, ja ja tre do kawy, albo dodaje troche mleka i rozpuszczam polewajac nia ciasto czy inne slodkosci, oczywiscie mozna ja chrupac, ale trzeba sie troche napracowac. Sytuacja w Wenezueli ciagle goraca...sciskam Cie serdecznie!
UsuńAmazing photos . . . from processing cacao beans, to catching fish.
OdpowiedzUsuńSo interesting.
Thanks you Rick...cheers !
UsuńTylko taką Wenezuelę noś w sercu zawsze. Mam nadzieję, że się ona nie zmieni i będzie taka dalej, jaką pokazujesz. Cudownie pokazałaś ją na wspaniałych zdjęciach. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTak , masz racje, holubie taka wlasnie Wenezuele. Taka , autentyczna Wenezuele nalezy pokazywac...buziak!
UsuńAż mi się zachciało czekolady...takiej prawdziwej ;)
OdpowiedzUsuńTwoi Wenezuelczycy jawią się jako wielcy dżentelmeni i ludzie o wielkim sercu. Dla nas wygląda to na raj. Dla nich - pewnie ciężkie, ale i pełne radości życie.
Cudowne zdjęcia, fascynujący świat... nie dziwię się, że ma stałe miejsce w Twoim sercu ;-))
Zapach tej czekolady jest rzeczywiscie mocny. Jest swieza, mocno kakaowa...z niej inni robia pralinki, batony etc...
OdpowiedzUsuńPokazuje Wenezuele mi mila, czyli opisuje jej dzentelmenska strone. Zycie tych ludzi na pewno jest ciezkie, ale tak jak piszesz, na ogol sa bardzo radosni. Spedzilam wsrod nich 40 lat!!! sciskam Cie serdecznie i jak zawsze szukam wiadomosci o Tobie i Waszym nowym domu..najczesciej dowiaduje sie o Was z opisow Megi.
Czekoledę uwielbiam:) Fajna relacja:)
OdpowiedzUsuńCiesze sie ze Ci sie spodobala...i pozdrawiam serdecznie
UsuńZanim przeczytałam ostatnie zdanie- pomyślałam:
OdpowiedzUsuńtakie spokojne życie bez pospiechu i wojen pozwala dożyć ludziom 100 lat.
Czy można o tych ludziach powiedzieć, że są nieszczęśliwi ?
Mają swoje maskotki i swoje kotki.
Ptaki i ludzie- razem.
Uwielbiam kakao. Niedawno kupiłam surowe - z Peru, Ma taki sam jasny kolor, jak to na Twoim zdjęciu, choć ma zdecydowanie inny smak. Można też kupić u nas całe ziarna.
Czekolada z takiego ziarna jest bardzo zdrowa. U nas żarna, a w Wenezueli urządzenie ....
No właśnie do czego ono służy ?
Tak Wenezuela i mnie bardzo się podoba.
Ściskam serdecznie.
Akurat w Cumbo, gdzie rosna drzewa kakaowe nie jest za spokojnie...do niedawna grasowala po okolicy bardzo dzunglowatej grozna banda, i bylo niebezpiecznie, zanim ja unieszkodliwiono bylo kilka ofiar w ludziach..stad Amado byl tak zmartwiony naszymi spacerami po drogach w dzungli, a my na dodatek paradowalismy z aparatami fotograficznymi wypatrujac ptaki..sytuacja w Wenezueli jest tak skomplikowana,ze trudno ja opisac w krotkich slowach...piekna przyroda, piekne polozenie geograficzne, bogaty kraj w zloza naturalne...a ciagle nie znajduje wlasciwej drogi by sie godnie rozwijac...
UsuńUrzadzenie sluzylo do przemialu ziaren kakaowych na mase kakaowa.
Ludzie maja maskotki , kotki i pieski ale jest duzo zwierzat bezpanskich...w nastepnych postach pokaze inna plaze, na ktorej nie moglam sie opedzic od plazowych pieskow...
sle buziaki...
W polityce czytałam o sytuacji w Wenezueli. Poza tym żadnej wzmianki o niej w naszych mediach.
UsuńNo właśnie tylko na zdjęciach spokój, a tak naprawdę wokół śmierć i przemoc.....
Trzymaj się Grażynko. Uważaj na siebie.
Ściskam mocno.
Europa zajela sie Ukraina...wydarzenia w Wenezueli zeszly na drugi plan. Buziak
UsuńMy dzięki Tobie poznajemy Wenezuelę taką jaką widzą ją mieszkańcy, a nie jak pokazują w telewizji. Nie wiem który raz oglądam zdjęcia - bardzo piękne. Pierwszy raz widzę owoc kakaowca, myślałam, że jest mniejszy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPokazuje Wenezuele, na ktora patrze z wielka sympatia...pozdrawiam serdecznie
UsuńPięknie pokazujesz życie tej małej rybackiej wioski. Zawsze mnie fascynowały te rozwijające się sieci rybackie. Dużo ciekawych rzeczy się dowiedziałem. A łuski kakaowe to pamiętam z czasów kryzysu. Można było z nich zrobić namiastkę kakao. Wspaniałe zdjęcia, piękny kraj. Dziękuję za tę podróż :)
OdpowiedzUsuńJA tez pamietam kakao robione z lusek kakaowych. A rybackie sieci rozwijajace sie w powietrzu to dla mnie byl fascynujacy widok, patrzylam i patrzylam..pozdrawiam serdecznie
UsuńExcelente Grazyna, me encanta, felicitaciones . Un abrazo
OdpowiedzUsuńFue un viaje muy agradable...beso
UsuńAle cudnie zobaczyć takie kakao w naturze, a nie w kartonie czy puszce. Zdjęcia magiczne, bajeczne kolory, chciałoby się uciec do takiego świata.
OdpowiedzUsuńniewatpliwie jest to kolorowy swiat, jak to bywa w tropiku, a ten region Wenezueli, jest bardzo wilgotny wiec przyroda jest soczyscie kolorowa. Pozdrawiam serdecznie
UsuńPierwszy raz widzę owoc kakaowy! Uwielbiam te Twoje podróże Grażynko. Dzisiaj zdjęcia sprawiły mi wyjątkową radość bo u nas szaruga okropna. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDobrze,ze mialas w piatek piekna pogode, i uporzadkowalas Twoj ogrod. Tutaj slonce...ale to nic dziwnego. sciskam
UsuńŚwietny reportaż :) Swoją drogą, u nas w telewizji kreuje się obraz państwa szarganego konfliktami, z drugiej strony pokazujesz normalny kraj (nie proszę o komentarz do tego bo to polityka już). Będę zaglądał częściej. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo jest panstwo szargane wielkimi konfliktami i to od wielu lat, w tej chwili sytuacja jest trudna do zniesienia...ja polityke nie toleruje, nie potrafie jej zrozumiec ani objac umyslem, logika...poza tym spoleczenstwo tak sie podzielilo, ze trudno znalezc w tej chwili jakiekolwiek rozwiazanie. Uciekam w przyrode i dedukuje moje posty zwyklym ludziom i ich codziennym sprawom, zycie sie toczy...pozdrawiam
Usuńjak zawsze przepięknie, przewspaniale i bajkowo. mam ochotę zacząć tańczyć :) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńkolory tropiku tak dzialaja...pozdrawiam
Usuńpiękne zdjęcia:))cudnie pokazałaś nam Wenezuelę:))a właściwie jej maleńki kawałek:))pozdrawiam cieplutko:)
OdpowiedzUsuńTo jej malenki kawalek, Wenezuela jest trzy razy wieksza w porownaniu z Polska. Pozdrawiam .
UsuńDzięki za zdjęcia kakaowca, zaskoczył mnie kolor owocu. Odważna z Ciebie kobieta. W bardzo ciekawy sposób pokazujesz nam ten kawałek świata. :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńe tam odwazna..gdybym wiedziala ,ze w tym rejonie dziala jakas banda, to bym sie tam nie wybrala...ale niestety Wenezuela nalezy do najniebezpiecznieszych miejsc na ziemi..niestety! trzeba wiedziec jak sie po niej poruszac..pozdrawiam serdecznie
UsuńPięknie! Najbardziej podobają mi się zdjęcia z siecią w roli głównej. Są cudownie malarskie...
OdpowiedzUsuńDzięki za kolejną podróż:)
Mnie tez, patrzylam i fotografowalm...zauroczyly mnie te zmieniajce sie formy, przezroczystosc, ruch...sciskam serdecznie
UsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńCzytam ,oglądam i tak sobie myślę, że dane jest Ci coś wyjątkowego.
Coś czym niewiele ludzi może się pochwalić. Bywasz w pięknych miejscach . Widzisz życie i pracę niezwykłych ludzi. Możesz ich obfotografować . Fajnie , że dzielisz się z nam tym co zobaczyłaś.
Pozdrawiam serdecznie:))
Ale Teniu, cos za cos...trudno to zycie nazywac spokojnym...sciskam Cie serdecznie
UsuńPo raz kolejny zabrałaś mnie w fascynującą podróż do Wenezueli. Z tych zdjęć emanuje radość i spokój - uwielbiam!
OdpowiedzUsuńBo tego spokoju i radosci potrzebuje jak lakarstwa...wiec szukam go, i i tym sie podbudowuje..buziak
UsuńQue lindo! cuanta gente hermosa y que fantasticas fotos del mar, los frutos del cacao y ese chocolate que dan ganas de probar un poquito , tengo que repetirme, no puedo otra cosa .. Gracias por estas imagenes y tu relato.
OdpowiedzUsuń" La Venezuela que enamora " y porque la tenes en tu corazón es que la mostras tan bien , todo lo demás va a pasar pero esta Venezuela quedará ,la bonita con su linda gente .
Gracias.
Cariños Alicia.
Esa es Venezuela que enamora! tu dicho!!! ojala todo lo demas pase Alicia..ya estamos muy cansados...besito para ti, me encanta que ves mi blog y comentas ...
UsuńBardzo ciekawe te owoce kakaowca, zawsze myślałam, że są podobne do ziarenek kawy; opowiadał mi syn, że jego kolega pracował przy rozładunku worków kakao, pracowali w długich butach ochronnych, bo z worków z ziarnami wypadały też różne węże, czy to możliwe? fajnie tak, iść sobie nad wodę i przynieść obiad, nie trzeba mieć kart wędkarskich czy rybackich, tak ludzie żyją; symbioza ptaków z ludźmi, bo im też przy okazji coś wpadnie do głodnego dzioba; życie nad wodą proste, może biedne, ale czy gorsze? dzięki za odkrywanie tajemnic dla nas, pozdrawiam serdecznie i uważaj na siebie.
OdpowiedzUsuńZaskoczylas mnie tymi wezami..ale myslac tak sobie troche, to moze byc mozliwe, worki stoja w magazynach, w tropiku, zanim je zawiaza..to moze jakis waz sobie tam miejsce wygodne znalezc..a ostroznosc nie zawadzi...moj sasiad kiedys nam opowiedzial. ze zostawil swoje kalosze w komorce i kiedychcial je ubrac, to w jednym byl waz , on wsadzil tan stope ale na szczescie w Andach jest tylko jeden waz jadowity reszta nie. A kakao sie produkuje w regionach bogatych w weze i te jadowite tez. przesylam poranny buziak z And..
OdpowiedzUsuńW takiej Wenezueli można się zakochać. Dzięki za kolejną, fantastyczną podróż Grażynko. Życzę Ci spokoju.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
A mozna...taka ja dostrzegam, inna staram sie ignorowac...ale nie bardzo mi to wychodzi...pozdrawiam tez serdecznie
UsuńGrazy, kapitalne zdjecia, bardzo dynamiczne....Mam tez ta czekolade i ja uwielbiam. Najlepsza czekolada na swiecie!!!!!Bardzo relaksujaca wycieczka.Komentarze napisane bardzo ladnym jezykiem..Brawo!!!! 20 pkt.
OdpowiedzUsuńAle ta ma caly kilogram...i jest robiona w malej fabryczce..dzieki za 20 punktow..dla Polakow informacja, ze w szkolnictwie wenezuelskim to najwyzsza ocena...
UsuńCo za odmienny od naszego świat. Świetna fotorelacja. To się nazywa czekolada - cały kilogram. Coś dla mnie.
OdpowiedzUsuńI na dodatek byla bardzo tania, w sklepie zaplacilabym za kg takiej czekolady 10 razy wiecej...pozdrawiam
UsuńPiękna opowieść. Zatęskniłam za słońcem i plażą.
OdpowiedzUsuńA zdjęcia sieci - przecudne:)
Mysle,ze to miejsce spodobaloby sie Tobie...spokoj, ludzie przyjazni, czas jakis spowolniony, nic sie nie dzieje a jednak sie dzieje...a sieci caly czas w ruchu
UsuńTak, to bardzo prawdopodobne.
UsuńŚwietny post! Czyta się jak świetne, papierowe opowiadanie. Mam ochotę wziąć plecak i ruszyć w podróż! Dzięki za tą słowną wycieczkę.
OdpowiedzUsuń