Zostałyśmy zaproszone do małego drewnianego domku w lesie podlaskim, gdzie byłyśmy już kilka razy, domek przechodzi gruntowny remont, staje się w pełni unowocześnionym, ze wszystkimi udogodnieniami, miejscem, które potrzebuje rodzina a ta szczególnie, bo tworzą ją młodzi rodzice i pięcioro dzieci. Zastałyśmy stół zastawiony i gofry z przepyszna konfitura własnej roboty.
Fuimos invitadas a una casita situada dentro del bosque en una zona campestre, vecina de Lubelszczyzna llamada Podlasie. . Varias veces la hemos habitado en nuestras andanzas por la zona, esta vez la invitación fue hecha cuando los propietarios pasaban en ella sus vacaciones. Actualmente en la modesta casita se realizan los trabajos de modernización con los cuales esta perdiendo su encanto de antaño, pero la familia compuesta de cinco hijos pequeños necesita comodidades.
Fuimos recibidos con la mesa puesta y gran cariño.
Remont pozbawił chatę starego uroczego wyglądu, ale we wnętrzu zachowano ściany z desek modrzewiowych gdzie upływający czas pozostawił swoje ślady...nie ma już glinianego pieca z pęknięciami, przez które, kiedy w nim paliłyśmy by ogrzać pomieszczenia migotał żywy ogień, nie ma drewnianych podłóg z desek..nie ma ...ale to zrozumiałe, to potrzeby rodziny z piątką małych dzieci...jest przytulnie, ciepło , serdecznie..
Solo quedaron las paredes hechas de troncos de madera, en los cuales huellas del pasado hablan de aquellos tiempos.
Urodziło się piąte dziecko, dziewczynka..
Hace poco nació una niñita
Piesek przybłąkał się nie wiadomo skąd i został..
Un día apareció un perrito y fue rccibido con cariño, se quedó.
ukochana maskotka dzieciakow
Ahora es una, muy querida mascota de los niños.
Zostałyśmy obdarowane bransoletkami własnoręcznie wykonanymi przez najstarszą dziewczynkę...ciepło robi się na sercu na samo wspomnienie tej wizyty...dziękujemy
Stamtąd już było blisko do Kodnia, do Sanktuarium Matki Boskiej Kodeńskiej, więc zajrzałyśmy.
Al despedirnos fumos regaladas por la niña mayor, nos obsequió unas pulseritas que ella misma ha hecho. Quedan muy cálidos recuerdos.
Muy cerca de alli se encuentra el Santuario de La Virgen de Koden, una Virgen muy venerada por los habitantes de la zona,
Ten widok zrobił na nas wrażenie, to prawda, że to tylko drewniane figury...ale wyglądało to dość dramatycznie
Nos encontramos con cuadro algo intranquilizante...no dejó de impresionarnos aún a sabiendas que fueron solo figuras de madera.
Weszłyśmy do kościoła
Entramos
i dramat trwał..
y siguió el drama
Okazało się, że figury jechały do renowacji.
Supimos que las tallas se las llevaban para los trabajos de renovación.
Za kościołem jest obszerny ogród, poszłyśmy nacieszyć nim oczy, upał był nieziemski, ledwo powłóczyłam nogami.
El Santuario dispone de un inmenso jardín, una atracción innegable para los visitantes, pero el día fue tan caluroso que con dificultad dimos unos pasos...
Więc w samochód i do Sławatycz czyli powróciłyśmy na Lubelszczyznę
Tuż przy drodze zwraca uwagę cerkiew prawosławna pw. Opieki Matki Bożej z przełomu XIX i XX wieku.
Asi que con alivio montamos el carro y nos dirigimos de regreso a Lubelszczyzna, a Slawatycze,
pasamos al lado de la iglesia ortodoxa de finales del siglo XIX y comienzos del XX.
ale ja byłam zainteresowana tradycją tzw Brodaczy, o której opowiadała mi Artenka...
pero yo quise conocer algo de la tradición que se celebra aqui durante los tres últimos dias de cada año . Es la costumbre llamada Los Barbudos. Los jovenes visten los abrigos de piel de ovejas, ponen los panalones de paja, en la cabeza llevan altisimos sombreros cubiertos de flores, en la cara las mascaras...caminan por las calles y saludan a la gente deseandoles buena suerte para el año venidero... La fiesta termina com el concurso del traje mas bello.
zdjęcie wzięte z internetu ze stron Kuriera Lubelskiego
Los barbudos, la foto tomada del internet
Kiedyś chciałabym uczestniczyć w tej celebracji...we wsi postawiono tablice informacyjne i rzeźby przybliżające to święto zainteresowanym.
Algún día llegaré a Slawatycze y participaré en este espectáculo tan colorido! Por ahora me contenté viendo las esculturas y leyendo las carteleras de información.
Niedaleko jest niezwykła Hanna, wioska; która mnie absolutnie zauroczyła. jej centrum jest żywym skansenem, z prześlicznym drewnianym kościołkiem dominującym nad resztą, jest plac ukwiecony i stara kapliczka, muzeum związane z dawnym sposobem uprawiania roli, galeria sztuki ludowej, restauracyjka i mnóstwo ludowych kapliczek rozrzuconych po całym terenie.
Unos kilómetros mas allá se encuentra un pueblo fuera de serie, de nombre Hanna, su parte central parece un museo etnográfico, domina una preciosa iglesia de madera, llama la atención linda plaza llena de flores, una capilla de antaño, museo de antiguas máquinas usadas en los trabajos campestres, galería de arte popular, un restaurancito y regadas por todos los lados las capillas con tallas de los santos.
Murowana kapliczka z 1791 roku z krucyfiksem z tego samego roku, na daszku rzeżba NMP wyrzeźbiona przez rzeźbiarza ludowego Tadeusza Szkodzińskiego.
Frente de la iglesia se encuentra una capilla del año 1791, en su interior un interesante crucifijo ...
Kościól św. Apostołów Piotra i Pawła został wzniesiony w latach 1739-1742 przez Radziwiłłów , początkowo pełnił rolę cerkwi unickiej, w 1918 stał się kościołem rzymskokatolickim .
La Iglesia de los Santos Apostoles Pedro y Pablo fue fundada en los años 1739- 1742, inicialmente destinada a los oficios ortodoxos, hoy pertenece a la iglesia católica romana.
Zachwyca bogatym wnętrzem w stylu baroku.
Su interior muestra el estilo barroco muy rico en detalles.
Knajpka z regionalnymi potrawami.
Un restaurancito con comida típica de la región.
Stare chaty o malowanych oknach
Casas viejitas de ventanas pintadas de flores.
y una gran colección de las capillas populares.
I to wszystko ot tak sobie w centrum wioski, cudo!
A na koniec Dolhobrody i ładna kapliczka nepomukowa, , Nepomucen współczesny,. jest kopią oryginału, który znajduje się w muzeum etnograficznym w Lublinie.
y todo esto en un modesto pueblito ....
Por último una capillita de San Juan Nepomuceno en el pueblo de Dolhobrody...el Santo original se encuentra en el museo etnográfico de Lublin, el de la capilla es una copia contemporanea
Artenka pisałą o nim tutaj
https://gratelier.blogspot.com/2020/08/dohobrody.html
a to właśnie oryginał z przełomu XVIII i XIX wieku, zdjęcie zrobiłam w muzeum etnograficznym , które mieści się w zamku lubelskim.
Este es el Nepomuceno original, data d finales de siglo XVIII y comienzos del XIX ...la foto tomé durante la visita en el museo de Lublin.
Dzień dobiegł końca ...były jeszcze dni następne równie ciekawe.
Día llegó a su fin..lo segían otros igualmemte intersantes.
pozdrawiam y saludos
Podziwiam odwage tych mlodych ludzi powolywania na swiat, a szczegolnie w Polsce, tylu dzieci. Sytuacja polityczna jest bardzo niepewna, a tam, gdzie zyja, jeszcze bardziej. Ale juz lubie tych ludzi, choc ich nie znam, wystarczy mi wystroj ich domu i te regaly pelne ksiazek.
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie dosc osobliwie wygladaly te kapiace zlotem figury lezace na bruku, posadzce czy "plasajace" na srodku kosciola. Ogrod koscielny zaiste przesliczny.
Wioska Hanna i jej rzadkiej urody kosciolek, choc w srodku paskudny i przeladowany kiczem. te domki, urokliwe kapliczki i drewniana orkiestra - bajeczne.
Dziekuje, moje kochane przewodniczki po wschodniej Polsce, za kolejna ciekawa wycieczke.
Dalej będziemy włóczyć się po wschodniej Polsce., nie mam wątpliwości, lubię takie klimaty., więc będziesz miała dalsze stamtąd. relacje... w kościołku jednak znajdują się ważne zabytki..może moje zdjęcia tego nie oddają, bo robiłam je zza krat, do kościoła nie można było wejść.
Usuń''W świątyni znajduje się unikatowe XVIII-wieczne wyposażenie. Są to między innymi barokowe ołtarze z I-ej połowy i iluzjonistyczna polichromia z II-ej połowy XVIII wieku. Polichromie zostały wykonane na płótnach naklejanych na deski ścian i stropu. Wnętrze ozdabiają liczne obrazy. Najcenniejszym jest, umieszczony w ołtarzu głównym, obraz Matki Bożej Hańskiej z Dzieciątkiem z początku XVIII wieku. Jest to kopia ikony Matki Bożej Poczajowskiej znajdującej się w soborze Zaśnięcia Matki Bożej w Ławrze Poczajowskiej. W ołtarzach bocznych umieszczono obrazy: Matki Bożej z Dzieciątkiem okrytych szatą ze srebrnej blachy, Pokłon pasterzy, św. Dymitra, oraz patronów kościoła. Na ścianach wiszą ikony Jezusa Chrystusa i Matki Bożej z Dzieciątkiem. Ta ostatnia została wykonana w najstarszym i zarazem najbardziej rozpowszechniony typie ikonograficznym – Hodigitrii''.
przeczytałam w https://andrzej-banach.eu/szlaki-turystczne/roztocze/kosciol-w-hannie/
Wioska Hanna jest godna odwiedzenia...
I tak tam nigdy nie pojade, tyle mojego, co u Ciebie poczytam i poogladam.
Usuńe tam! nie mów nigdy nigdy...
UsuńUrocza podlaska chatka, Wasza baza wypadowa z Arteńką, pamiętam ją z poprzednich wpisów:-) a to, że przechodzi gruntowny remont, z zachowaniem starego klimatu, to chyba dobrze, bo przecież służy licznej rodzinie.
OdpowiedzUsuńZaskoczyła mnie jedna fotografia z leżącymi rzeźbami do renowacji, obok pudło po cin-cin, no jako żywo święci pocieszyli głowy słodkim wermutem, popili i teraz odpoczywają:-)
Podobają mi się kapliczki, wiejskie ukwiecone ogrody, macie nosa do wyszukiwania ciekawych miejsc. Pozdrawiam serdecznie.
nie wiedziałam co to to cin-cin, świetne Twoje skojarzenie, uśmiałam się
Usuń,Mario..podobaja się nam te same rzeczy..pozdrawiam serdecznie...
No tak, ominęła Cię epoka Cin&Cin. To masz prawo nie wiedzieć.
UsuńTym bardziej ze na dodatek w ogóle nie lubię napojów alkoholowych...
UsuńMasz ogromny dar do pokazywania kresowego kolorytu i bardzo Ci za to jestem wdzięczna.
OdpowiedzUsuńBo pokochalam ten region...więc mi przychodzi łatwo
UsuńDomek w podlaskim lesie niezwykle klimatyczny, taka ciepła aura unosi się w jego wnętrzach...
OdpowiedzUsuńPozy tych zdemontowanych do renowacji rzeźb z trumfalnych i adorujących w pozycji stojącej, po zmienieniu położenia przemieniły się w rozpaczliwe i przypominają mi grzeszników strącanych do piekła z "Sądu Ostatecznego" Memlinga, niezwykle zaskakująca taka przemiana!
Brodacze sławatyccy malowniczo się prezentują, bardzo ciekawy zwyczaj.
Wieś Hanna zaś całkowicie niezwykła, łącznie z nazwą :)
Nepomucena z Dolhobrodów pamiętam z wpisów Arteńki, bardzo mi się on podoba.
widok w kościele rzeczywiście był zaskakujący i robił wrażenie.
UsuńBrodacze... kiedyś muszę to zobaczyć...takie to jest kolorowe widowisko.
Hanna mnie zauroczyła kompletnie..
fajna wycieczka
Ci brodacze wyglądają tak autentycznie. Powiedziałabym przedchrześcijańsko. A gdybym miała rozeznanie w słowiańskiej mitologii, to może nawet by mi się skojarzyło.
OdpowiedzUsuńAle nie mam.
Cudni są. A te leżące figury w kościele przyprawiają mnie o dreszcze. Grozy. Pomimo wermutu.
Dzięki za te reportaże.
Ja też nie mam rozeznania w mitologii słowiańskiej, może pora się z nią zapoznać😊
UsuńCieszę się. że Cię reportaż zainteresował ..ściskam serdecznie
Bogatą mamy kulturę. Też lubię te klimaty, ale jakoś nigdy nie zwiedzałam wschodniej Polski, nasze rodziny są z mazowieckich nizin Warszawa,Płock.
OdpowiedzUsuńCudna ta architektura i sakralna i ta regionalna drewniana.Nawet nie wiedziałam,że istnieje Hanna, ale już ją lubię za samą nazwę;)
To zimowe zdjęcie to zmyłka,myślałam,że nagle się przeniosłaś w czasie😃
A wiesz Grażynko skąd się wywodzi gra w klasy?
Otóż od świątynnych posadzek,możesz sobie tu poczytać (plus fajne ryciny i obrazki): https://twitter.com/kazef_/status/1567559286301007874
Przedszkolanki powinny przekazywać taką wiedzę dzieciom, bo chyba jeszcze nie zanikła gra w klasy.
Miłego!
Ja od kiedy poznałam Artenkę często jeżdżę na wschód i bardzo mi się tam podoba. A jestem z zachodu Polski, jam Opolanka...spod Opola...
Usuńzimowe zdjęcie wziełam z internetu i o tym napisałam ł w tekście. bardzo bym chciała do Sławatycz trafić pod koniec grudnia i jeszcze chciałabym, żeby było dużo śniegu,
Ciekawa ta sprawa z posadzką w kościele...pozdrawiam serdecznie
Domek goscinny, z przebudowa badz nie, wyglada przytulnie, a nie ma co dzieci straszyc dzikim zywym ogniem, potrzeby sa potrzebami, a przytulnosc zostaje. Rzez barrokowa jest dosc spektakularny, a wtym, po srodku, ten gnacy sie, jakby w gawocie, jakis biskup czy swiety. WSTRZASAJACE!! hrehrhehr Brodacze fajni, chatki w kwiatki tez, tak to pasuje do Podlasia! Kosciol zapostolow zachwyca surowoscia i prostota drewna, za to wnetrze odbiera dech nadornamentowaniem....fajne macie wycieczki :)
OdpowiedzUsuńp.s. Jestem z pokolenia Cin-Cin. Rumunskie to bylo? zawsze trzeba bylo z czyms pic, bo samo to ciezko wchodzilo ;)
Polskiej firmy Ambra na bazie win włoskich. Początek lat 90.
Usuńdziki żywy ogień był fajny, jak świeczka zapalona w pokoju..ale dla dzieci raczej niebezpiecznie.
UsuńTeż mi się spodobała ta postać w pozie tańczącej...
nie wiedziałam o cin-cin... wyczytałam, że włoskie, może warto się zainteresować
Artenka wyjaśniła...ona wie bo lubi wino..hrehrehre
UsuńTo co ja pilam w Rumunii w latach 70tych?
UsuńOoooo, Opakowana
UsuńJak piłaś rumuński Cin-Cin, to na pewno smakował inaczej :)
UsuńOjej...chyba zacznę szukać to CIN-CIN....
UsuńJa tam rozne rzeczy pilam...o sliwowicy nie wspomne, bo na sama mysl mam mientkie kulanka ;)
UsuńArtenka, ja ty bywam, bo jestem fanka naszej Grazyny!
UsuńOpakowana! macham rączkami z zadowolenia.. 😍
UsuńA moze sobie pomachamy bezposrednio jakby pod koniec nastepnego tygodnia?
Usuńpod koniec przyszłego tygodnia mnie poniesie w świat, więc zadzwonię i umówimy się w innym terminie...
UsuńPiękna wycieczka, a domek...każdy chce trochę więcej wygód niż moga zaoferować stare chaty, po remoncie, ale duszę zachował.
OdpowiedzUsuńA jeszcze kiedy się ma taką dużą rodzinę to trudno w poprzednich warunkach funkcjonować...choć romantycznie było....
UsuńW tym kościele w Kodniu byłam na ślubie koleżanki, a w tym dużym budynku obok (też jest na Twoich zdjęciach) było wesele bezalkoholowe:) I chodziliśmy potem po ruinach dworu Sapiehów, nad Bugiem... obudziłaś we mnie przyjemne wspomnienia:) I w drodze powrotnej zatrzymała nas straż graniczna z pytaniem skąd i dokąd jedziemy. A jak się dowiedzieli, że z wesela to natychmiast wyciągnęli alkomaty:)) A Pani Zofia Kossak o obrazie kodeńskim napisała książkę "Błogosławiona wina".
OdpowiedzUsuńPochód Brodaczy też bym chętnie obejrzała...w końcu znaleźli się nawet na liście UNESCO, muszę sobie zapisać w kalendarzyku na ostatnie dni grudnia, o ile będę wtedy miała wolny dzień od pracy, co jest niestety wątpliwe:)
Ciekawa jestem Waszej dalszej trasy.
Jak na razie tylko na liście krajowej. A zobaczyć warto, w tym roku chyba 29 grudnia będzie konkurs na Brodacza Roku.
Usuńteż byłyśmy kiedyś w tym dużym budynku, a miejsce jest przednie na ślub...
UsuńOstatnio, po pobycie w Górkach w Beskidzie Śląskim, powróciło u mnie zainteresowanie Zofią Kossak, książkę ''Błogosławiona wina'' czytałam jakieś dwa lata temu właśnie w tym domku lesie podlaskim, a całkiem niedawno byłyśmy w Kośminie, gdzie Zofia Kossak się urodziła o którym Ty też pisałaś.
Koniecznie wybierz się na Brodaczy, wydaje mi się ,że masz blisko i zrób zdjęcia...
ja w tym roku nie będę mogła, zjeżdżają mi się moi Portugalczycy a wnuczki chcą na narty w Zakopanem, bo tylko tam lubią.
Będzie dalsza relacja lubelska...na Twoje wpisy też czekam bo wędrujesz po tych samych terenach...pozdrawiam
Niesamowite. Jak człowiek słabo zna swój kraj. W tylu ciekawych miejscach nie byłam, aż żal ściska. Jak dobrze, że chociaż za pomocą takich blogów jak twój Grażynko mogę poznawać te interesujące strony. Spodobała mi się ta drewniana kapela, świetne rzeźby. Te kapliczki są takie urokliwe. Ten jak widać na zdjęciach ciepły dom, który Was przyjął. Niech się schowają te zimne nowoczesne pudełka stawiane obecnie. Dobrze, że są jeszcze takie nasze swojskie miejsca. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńOlu...Twoje tereny są tak bogate, ze masz gdzie odkrywać świat, ale to prawda, że wschód Polski jest bardzo specyficzny i bardzo ciekawy.
UsuńA my w planach ciągle mamy Twoje strony...może kiedyś.
pozdrawiam serdecznie
Bardzo fajne tereny do zwiedzania z klimatem, który już powoli odchodzi w przeszłość. Byliśmy i na Podlasiu i na Lubelszczyźnie ale akurat w tych miejscach nie byliśmy, a naprawdę są urokliwe. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńCiągle odkrywamy coś nowego i bardzo w naszym guście i to jest tam fajne...pozdrawiam serdecznie też
UsuńPieca to z tej chaty pozbyli się chyba przedwcześnie. Na obecne czasy by się przydał.
OdpowiedzUsuńmoże masz rację..tym bardziej, że w tym piecu, dzisiaj tak sławny chrust świetnie się palił. Co więcej bez chrustu trudno było tam żyć!
UsuńDarku! doszła kartka i moje oblicze takie jest 😊...i oczywiście pamiętam , że Kętrzyn przecudnej urody jest i okolice jego też. Bardzo miłą niespodziankę mi zrobiłeś . Dzięęękuuuuujęęę
UsuńFajnie, że nie zginęła :)
UsuńPrzepięknymi ścieżkami wędrowałyście Grażynko. Moje uznanie...Wschód Polski to ciągle kraina nieodkryta .... i może dlatego taka piękna.
OdpowiedzUsuńSerdeczności
jest niezwykła, jest wschodnia, jest autentyczna, jest inna...myślę, ze każdy region Polski i nie tylko Polski tak ma. dobrze jest odkrywać te różnice, tę specyficzność...pozdrawiam serdecznie
UsuńMasz nieczęsto spotykaną umiejętność znajdowania ciekawych miejsc gdzieś daleko od popularnych szlaków turystycznych. Upał dokuczał? Chciałbym, żeby nadal dokuczał :-)
OdpowiedzUsuńRodzina z pięciorgiem dzieci? Naprawdę szczerze im gratuluję!
Czy ja dobrze widzę: motyl robi zdjęcie? :-)
Dokuczał i mi odbierał energię, moje temperatury to około 20 stopni, a jeżeli niższe to też są mile przeze mnie odczuwane, może odreagowuję w ten sposób 40 lar w tropiku?😮
UsuńNajczęściej w podróży jest nas dwie, obie mamy oczy szeroko otwarte i omiatamy oczami wszystko co nam się jawi po drodze i wszędzie jest coś godnego uwagi....ale Ty doskonale o tym wiesz!
Tak!!! ten motyl uparł się, że posiądzie wiedzę fotograficzną i dotykiem ssawki poznawał wszelkie jego tajemnice, a ja mu z zachwytem pozwalałam...zdjęcie zrobiłam telefonem.
Pozdrawiam serdecznie!
Faktycznie, upałów doświadczyłaś dość przez tyle lat. A masz może zdjęcia wykonane przez motyla? :-)
Usuńobjętę są prawami autorskimi...☹
UsuńTo oburzające, posłużył się twoim sprzętem i w zamian nie chce udostępnić zdjęć???!!!!! ;)
UsuńGrażynko, uwielbiam Twoje fotorelacje z tych ciekawych, niezwykłych miejsc, które odwiedzacie z Artenką. A nawet jak jesteście w moich okolicach (niedaleko Bielska-Białej i Cieszyna), to też lubię popatrzeć na znane mi miejsca czyimiś oczami. Podlasie i w ogóle wschodnia Polska bardzo mi się podoba - ten klimatyczny, pełen ciepła dom pełen książek, te wszystkie kościółki i kapliczki... Ale w tych miejscach, które pokazujesz, jeszcze nie byłam, więc będzie co zwiedzać przy następnej podróży w te okolice. Ale równocześnie jestem zafascynowana Dolnym Śląskiem, więc raz odwiedzam wschód Polski, a raz południowo-zachodnie krańce. Pozdrawiam serdecznie i weekendowo :)))
OdpowiedzUsuńmam dużą ochotę na Dolny Sląsk, ciągle się tam wybieramy i jakoś nam nie wychodzi, tam nepomuków cale miliony a i kraj prześliczny.
Usuńdziękuję za taki ciepły komentarz i pozdrawiam serdecznie
Odkryłaś przepiękną miejscowość i w pierwszej chwili chciałam ją zwiedzić, jak będziemy w listopadzie wracać z Kazimierza Dolnego, ale zaraz sprawdziłam, że znajduje się blisko granicy z Białorusią. Nie mamy szans, aby zdążyć tak odbić od trasy powrotu, . W dodatku chcemy też zwiedzić Sandomierz. Może w przyszłości uda nam się tam pojechać. Teraz musi mi wystarczyć Twoja ciekawa fotorelacja. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńjeżdżę po Lubelszczyźnie z jej mieszkanką, więc ona wie gdzie pojechać..polecam ten region kraju, dla mnie jest bardzo ciekawy i dla Ciebie też, już trochę Cię znam. ściskam serdeczne
UsuńŚliczny piesek!!!!
OdpowiedzUsuńśliczny i wielki szczęściarz...
Usuń