Wsiadłam do pociągu nie byle jakiego .. bo prowadzącego z Warszawy do Skoczowa, z przesiadką w Katowicach ...w Katowicach, w których nie byłam już wieki całe, co najmniej 30 lat, wiec godzina przerwy w podróży dała mi możliwość na przespacerowanie się po okolicach dworca, pamiętałam to miejsce zupełnie inaczej, teraz wiem, że po 2010 roku wszystko zostało przebudowane, zrewitalizowane, dworzec przebudowany ale i otoczenie też, obok powstała Galeria Katowicka o ciekawej bryle architektonicznej,
Dworzec szczycił się tym, że był wspaniałym przykładem brutalizmu architektonicznego a teraz jest w nowym wydaniu ale powtarzającym poprzednią strukturę...czyli dalej reprezentuje styl o tej mocnej nazwie ..używa się w nim szkło, stal nierdzewną i szlachetny beton, muszę przyznać, że z określeniem brutalizm architektoniczny spotkałam się po raz pierwszy i bardzo mi przypadł do gustu.
Tomé el tren desde Varsovia con destino a Skoczow con la parada de una hora en Katowice. Katowice, una gran ciudad de la región de Silesia rica en carbón y por lo tanto muy industrial...última vez estuve alli hace mas de 30 años, asi que una hora en esta ciudad me ha complacido mucho, decidi dar vueltas por los alrededores de la estación de tren . Al salír a la calle me quedé sorprendida, la vi totalmente cambiada. Después del año 2010 la estación fue derribada y su vecindad fue revitalizada. Vieja estación representaba el estilo llamado brutalista, que utiliza materiales como vidrio, acero, hormigón, concreto...la nueva estación reprodujo ese estilo, al lado se edificó un moderno centro comercial llamado "Galeria de Katowice" .
Przespacerowałam się ulicą Stawową, która jest ulubionym deptakiem katowiczan i jak na ulicę Stawową przystało jest tam żabka, śliczna i ważąca około 100 kg, jej waga uchroniła ją od kradzieży, Wygląda niepozornie ale jest nadspodziewanie ciężka o czym przekonał się amator płazów, który chciał żabkę sobie przywłaszczyć ale okazała się trochę przyciężka więc szybko ją porzucił..
Caminé por la calle Stawowa ( del Lago ), es un sitio destinado para paseo peatonal que llegó ser predilecto de los habitantes, el lago hace mucho tiempo despareció, pero lo recuerda una rana en forma del fuente de agua, tan delicada y no muy grande pero pesa casi 100kg...lo comprobó un ladrón que quiso llevarse al animal...pero no llegó muy lejos, su peso lo hizo desistir .
Deptak i wokół niego ciekawe eklektyczne kamienice z końca XIX i początków XX wieku, ładnie odnowione.
El paseo peatonal lo bordean las casas eclécticas de finales del siglo XIX y comienzos del XX, lucen lindas con fachadas recien renovadas.
i już ma ulicy Adama Mickiewicza okazały budynek w stylu neogotyckim z końca XIX wieku w którym mieści się III LO.
Y al llegar a la calle de Adam Mickiewicz destaca un gran edificio de estilo neogótico construido a los finales del siglo XIX , hoy funciona en el un liceo.Czas naglił więc wróciłam na dworzec, pociąg Kolei Śląskich zawiózł mnie do Skoczowa...czekała tam na mnie Artenka...natychmiast rzucił się nam w oczy Nepomucen !? z palcem na ustach wskazującym, że tajemnicy spowiedzi trzeba dochować....ale ale
Se acabó el tiempo, hubo que regresar a la estación y seguir el viaje a Skoczow, alli me esperó mi amiga Artenka. Sólo al bajar del tren vimos un monumento ..San Nepomuceno?!... el dedo tocando los labios en símbolo del secreto de la confesión. San Nepomuceno? uno mas para enriquecer nuestra colección?.
Na cokole napis, że to Jan Sarkander...niezawodny Google i już wiemy..święty urodzony w Skoczowie, patron Śląska, Moraw, patron dobrej spowiedzi..beatyfikowany w w 1860 roku i kanonizowany w 1995 przez Jana Pawła II. wiec Skoczów ma swego świętego do złudzenia przypominającego Jana Nepomucena.
Pero... en el pedestal del monumento hallamos un escrito. ...Juan Sarkander... Google, útil en esos casos, aclaró el hecho...Juan Sarkander nació en Skoczow, santo patron de Silesia y Moravia, patrono de la buena confesión, el guardian de su secreto, beatificado en 1860 y canonizado por Juan Pablo II en el año 1995, resultó su historia muy parecida a la del Juan Nepomuceno.
Kwaterę miałyśmy w pobliskim Ustroniu, pan u którego zarezerwowałyśmy pokój z dwoma łózkami pomylił się w przydzielaniu gościom pomieszczeń i dla nas pozostał tylko apartament, całkiem duży, z kuchnią, łazienką, balkonem, salonem... obszernymi łóżkami...bardzo zawstydzony tą pomyłką przepraszał i zapewnił nas, że skoro to jego niedopatrzenie to zapłacimy tyle ile za zamówiony skromny pokój....Hurra! szczęściary z nas!
Ale przecież nie mogło być inaczej na ulicy Radosnej.
Hemos reservado un modesto cuarto de dos camas en una casa de la cercana población del Ustron, al llegar, el propietario muy apenado nos informó que se equivocó en la repartición de los cuartos entre los huespedes y quedó sólo un apartamento grande , muy bien equipado, con cocina, gran balcón, baño, cuarto de camas enormes etc... como fue su descuido decidió cobrarnos lo mismo que por la pobre habitación de dos camitas...Uy!! nos sentinos muy afortunadas!
No pudo ser de otra manera, nuestro alojamiento se encontraba en la Calle de Alegría.
Miejsce miłe w soczystej zieleni.
Lugar sumergido en un refrescante verdor.
z balkonu widok na największe dwie atrakcje Ustronia...Czantorię
Desde el balcón la vista para las mayores atracciones de Ustron..dos montañas...Czantoria
y Rownica
Ptaszki też były
no faltaba el revoloteo de los pajaros
i widok na słynne piramidy wybudowane w latach 60 ubiegłego wieku w Ustroniu, natychmiast nasunęło mi się odważne porównanie..z piramidami i Tikalem w Gwatemali, miastem Majów ukrytym w dżungli, zamieszkałym od VI do X wieku. byłam tam i ze szczytu jednej z nich widziałam czubki innych piramid..
Zrobiłam mnóstwo zdjęć takich jak to znalezione w internecie...moje zostały w Wenezueli.
y desde el balcón entre el denso bosque divisé lo que fue un famoso proyecto de los años 60 del siglo pasado...un conjunto de edificios en forma de pirámides - los centros de la salud, de aquella época...en acto me recordé otras pirámides, las de Tical en Guatemala, que he visto hace años y que admiré de la atlura del tope de una de ellas sobresaliendo de densa jungla tropical..
La foto conseguida en internet ..(Wikipiedia) muestra pirámide de Tical
A to piramidy z Ustronia
y la de Ustron , desde el balcón
Na drugi dzień obiecałyśmy sobie zdobywanie Czantorii i dojście na Soszów...więc cdn.
Para el día siguiente planificamos subida a la Czantoria y llegada a la cimbre de Soszow...asi que ..continuará!
Groznie zabrzmial ten brutalizm architektoniczny, pierwsze slysze :))) A w Katowicach to ja ostatnio bylam z pol wieku temu, mialam 16 lat i sympatie w Myslowicach, wiec zesmy tak jezdzili do siebie czas jakis. A potem sie rozlecialo i juz nie bywalam na Slasku. Zaba przepieknej brutalnej urody ;)
OdpowiedzUsuńE tam, hotelarz sie nie pomylil, on wiedzial, ze przyjada dwie damy i dlatego zostawil dla Was krolewski apartament, tak dla picu mowil o pomylce.
fajna nazwa co? brutalizm architektoniczny, też tego nie znałam, ale spodobało mi się, ci którzy mówią, że podróże kształcą mają rację.
UsuńMoże masz rację, dobrze jest myśleć, że pan, zresztą bardzo kulturalny, z dużą znajomością regionu, gawędziarz, chciał nam zrobić niespodziankę, powiedział, że ludzi poznaje po rozmowie przez telefon, a ja starałam się być miła i siliłam się by być w miarę dowcipna. ku memu przerażeniu Artenka chciała płacić większą cenę, ale na szczęście pan się nie zgodził.
Przecież założyłyśmy, że podróżujemy z grosze!
mam nadzieję, że Twoje wspomnienia śląskie są młłe!!
Sa przyjemne, mimo ze zwiazek nie przetrwal, ale te 50 lat temu Slask wygladal pewnie jeszcze gorzej niz 30 lat temu, choc ten okropny wyglad mial swoj niepowtarzalny klimat.
UsuńTeraz takie oskrobane klimaty, surowe, podniszczone są na topie...jak przyjedziesz do Warszawy zaprowadzę Cię na kawę do Nero Cafe tam dopiero jest przaśnie, surowo, betonowo, rurasto...
UsuńWarszawy tez pewnie bym nie poznala, bo kiedy ostatni raz tam bylam, nie bylo wszystkich tych wiezowcow w srodmiesciu, tam gorowal tylko Palac Kultury.
UsuńWarszawa bardzo zyskała na urodzie, nie tylko te wieżowce....wierze ,że kiedyś w Warszawie się zobaczymy...
UsuńTrudno bedzie, ale nie wykluczam.
Usuńnie wykluczaj
UsuńCały czas mnie zadziwia, że Katowice są takie ładne. Kojarzyły mi się zawsze z przemysłem, górnictwem, więc z zadymieniem, brudem, a na zdjęciach widać, że to całkiem przyjemne miasto.
OdpowiedzUsuńDziękuję za kartkę z pozdrowieniami ze Szczyrku :) Nawet nie bardzo ją na poczcie pognietli, chociaż taka długaśna.
ano..wypiękniały, przynajmniej tam gdzie się przespacerowałam, pamiętam je z lat 80 juz przeszłego wieku bo jeździłam odwiedzać przyszywaną ciocię do Ustronia i mam raczej w pamięci smutny ich obraz.
UsuńTrochę dluga była ta kartka, ale skoro wysłąłam do Ciebie już taka malutką to chciałam też taką dużą... i tym razem bałam się, że nie dojdzie. doszła!! świetnie!
Ojojoj, ostatni raz bylam w Katowicach w 78 roku. Mimo szarosci i przysypania pylem weglowym, podobalo mi sie, ale tam mieszka moj daaaawny przyjaciel Marian, ktory i oprowadzal i opowiadal. Teraz jest pieknie. Brutalizm znam i zamilowania do historii sztuki i architektury, ale tez dlatego, ze sporo tego wyroslo w moim Wroclawiu - m.in. slynne sedesowce na Pl. Grunwaldzkim (Manhattan wroclawski!!). Wiecej takich fajnych pomylek hotelarzy zycze!! Pseudo Nepomuk rzeczywiscie wyglada wielce nepomukowo, moze przez czapeczke? czekam na dalej :)
OdpowiedzUsuńTak ten święty jest bardzo nepomukowy, czapeczka bo obaj byli księżmi, obaj byli torturowani bo uparli się zachować tajemnicę spowiedzi...więc ten palec na ustach jest charakterystyczny dla obu... a skoro Sarkander urodził się w Skoczowie, to jest na Śląsku bardzo kochany i stawia się mu tutaj pomniki.
UsuńWiesz ..na ogół mamy szczęście do kwater, jakoś nam się udaje tanio i dobrze, ale ten Ustroń to była prawdziwy prezent...
A znasz brutalizm, mnie wstrząsnęła ta nazwa, ale spodobała mi się bardzo.
Aaaa więc i Tobie Śląsk się przyjemnie kojarzy jak Ani...
Ulica Radosna - no lepiej być nie mogło :)) Pozdrowienia serdeczne także od mamy Zosi :)
OdpowiedzUsuńtak Radosna, bardzo miła i optymistyczna nazwa., dobrze nastraja ludzi...jak wiesz, Zosię zawsze pozdrawiam!!!
UsuńKatowice to duże miasto o różnych obliczach. Oczywiście są dzielnice przemysłowe, jest pięknie odnowione centrum , jest część bardzo nowoczesna, są instytucje kulturalne jak teatry, filharmonia, muzea i mnóstwo parków. Kiedyś na blogu prezentowałem zabytkową dzielnicę Nikiszowiec, gdzie kręcono filmy Kazimierza Kutza. Muszę kiedyś pokazać to nowoczesne oblicze miasta. Mam nadzieję, że wypad w Beskid Śląski był ze wszech miar udany. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNikiszowiec to moje, ciągle w marzeniach miejsce. muszę kiedyś tam dotrzeć. koniecznie pokaż miasto, które świetnie musisz znać. Ja tylko go "liznęłam", bardzo jestem ciekawa reszty..
Usuńpisz!!!
Beskid Śląski uwielbiam, bo spędzałam tam corocznie długie wakacje jako dziecko, mam bardzo ciepłe z tego okresu wspomnienia. Uwielbiam ludzi tego regionu!
Hehehehehe z Katowic mam wspomnienia ciut ciut podobne do Pantery ;) A mianowicie mam ja ci w Katowicach kuzynkę i kuzynka owa ze 35 lat temu usiłowała mnie...swatać z sąsiadem swym. Taaaa sąsiad nie miał wyglądu Adonisa bo wtedy może, może...;) To żart, jakoś nigdy nie miałam ochoty na zakładanie wzorcowej patriarchalnej rodziny, a takie wzorce miałam wokół ;) Kuzynka mieszka na granicy z Chorzowem, więc ja zamiast na randki z sąsiadem latałam do Chorzowskiego parku rozrywki i "rozrywałam" na lunaparkowym sprzęcie :)
OdpowiedzUsuńU kuzynki byłam potem tylko raz jakieś 20 lat temu, tak że w centrum Katowic byłam chyba tylko raz i niewiele pamiętam.
W naszej Galerii Dominikańskiej była fontanna z dwoma żabkami, niezmiernie mi się ona podobała, ale ją zlikwidowali, a na jej miejsce wsadzili prozaiczne stoiska, pewne utrzymanie fontanny za dużo kosztowało i nie miał kto za to płacić.
Niezwykle ciekawa historia z Janem Sarkanderem, nawet imię ma takie samo jak Nepomucen i podobny los go spotkał.
Nie dość, że apartament dostał wam się fuksem, to i piękny widok miałyście z jego balkonu :)
no popatrz, ale Wam dałam okazje by powspominać i to miło powspompominać!
UsuńByłyśmy pewne, że zalazłyśmy nepomuka...a to święty o bardzo podobnej historii, w sumie miła niespodzianka.
Widok z balkonu był relaksujący, siadałyśmy z herbatą i wzrok gubił się w przestrzeniach Zawodzia ustrońskiego..
Ostatni raz w Katowicach byłam w latach 90 ubiegłego wieku, były szare i przykurzone. W budynku dworca podobają mi się odbicia (wspomnienie fajnych zdjęć odbicia katedry w Wiedniu), bryła nieszczególnie a właściwie całkiem mi się nie podoba. W Ustroniu byłam kiedyś na jakiejś kursokonferencji; raz na studiach a raz z pracy. W obu wypadkach interesowała nas bardziej turystyczna część niż merytoryczna. Bardzo zgrane z Was dziewczyny, podróżniczki.
OdpowiedzUsuńJa też mam taką hotelową przygodę. Podczas wycieczki w Budapeszcie na którą pojechałam bez towarzystwa zostałam z inną pojedynczą panią na koniec do przydziału pokoju i zamiast dwójki lub trójki dostałyśmy (innego nie było) dwupokojowy apartament z kuchnią i salonem.
to tak jak ja...tez byłam w tych latach w Katowicach
Usuńustroń znam od wczesnych lat dzieciństwa, miałam tak przyszywaną ciocię, którą odwiedzałam dość regularnie, napiszę o niej bo z koleżanką odszukałyśmy jej grób...nie byłam na jej pogrzebie, bo byłam w tym czasie w Wenezueli, a była to niezwykła kobieta.
fajne są takie luksusowe niespodzianki hotelowe...pozdrawiam serdecznie
Byłaś w moim mieście wojewódzkim! Gdybyś szepnęła choć słówko, może udałoby mi się wymknąć na szybciutką kawkę w Twoim towarzystwie :) Pozdrawiam ciepło...
OdpowiedzUsuńTwoje miasto wojewódzkie to Katowice? szkoda, że nie wypiłyśmy kawę razem...jednak nie miałam wystarczająco dużo czasu i ..co się odwlecze to nie uciecze!
UsuńUdało mi się wejść na Twój blog..znalazłam sposób....pozdrawiam serdecznie
Kolejna fajna wycieczka:)))Pozdrawiam serdecznie i czekam na ciąg dalszy:))))
OdpowiedzUsuńnooo. fajna, lubie wycieczki, pozdrawiam serdecznie
UsuńJa akurat nie lubię Katowic, jakos mnie przygnebia. Nigdy nie lubilam tego ponurego miasta. Na Czantorii Wielkiej byłam, szliśmy na nią od Ustronia Zdroju. Całkiem przyjemna wycieczka, a pod koniec dopadła nas ulewa :) Pozdrawiam serdecznie Grażynko. Kasinyswiat
OdpowiedzUsuńWitaj Kasiu! dawno Cie nie było. Katowice niewątpliwie się zmieniło na plus, ale ja tylko je liznęłam...
Usuńdeszcze w Cieszyńskim chyba są często, też nas zlało...ale i tak było pięknie. Ściskam serdecznie
Przez Katowice przejeżdżałam kilka razy, ale nigdy nie miałam okazji zatrzymać i zwiedzić. Kto wie? Może kiedyś się uda.
OdpowiedzUsuńPiękne widoku na szczyty, z chęcią bym się tam wybrała:)
będzie na pewno to kiedyś! chyba warto zajrzeć do tego miasta, mnie ciągnie tam by zobaczyć Nikiszowiec., wiec jeszcze tam będę i ja kiedyś..
UsuńBeskid Sląski tez warty grzechu...pozdrawiam serdecznie i witam u mnie
W Katowicach wieki temu byłam, kiedy nikt jeszcze nie myślał o takiej nowoczesności. Bardzo trafne określenie "brutalizm architektoniczny", można dwojako to interpretować. Mnie nie zawsze podoba się ta nowoczesność. A pomyłka w hotelu wyszła Wam na dobrze, to też rzadkość. Czekam na relacje ze zdobywania szczytów. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMnie podoba się nowoczesność ale nie zawsze, troszkę inaczej niż to ty wyraziłaś, brzmi jakby z większą akceptacją. Brutalizm, .nazwa, mnie zaskoczyła., mamy w Warszawie sieć kawiarni, którą ja uwielbiam i która jest " brutalna"..kocham tam siedzieć, zwie się Nero Cafe...chyba jest na razie tylko w stolicy...
Usuńno...podejrzewam, że Cię zawiodę moim zdobywaniem szczytów, tym razem byłam w grupie 5 osobowej, same kobiety, rozpiętość wieku od 35 do 75 lat..ta ostatnia cyfra to charakteryzuje mnie...horror! więc nie wyrywałam się...zresztą zobaczysz relację. Było bardzo miło i były muzea, bo dwa dni lało jak z cebra.
Pozdrawiam serdecznie
Całkiem nieżle się te Katowice prezentują. Ale ja wolę Skoczów, Ustroń z piramidami, Równicę i Czantorię i okolicę :-)). Jeżdziłam tam na wczasy i nawet mieszkałam w piramidach - wtedy to był luksus i frajda....
OdpowiedzUsuńCzekam na ciąg dalszy...:-)
Wcale mnie nie dziwi, że wolisz Skoczów, Ustroń...też wolę zieleń, góry etc..byłam ciekawa jak wygląda dzisiaj to ślaskie,górnicze miasto
UsuńJakie to ładne miasto, jestem zaskoczona, bo widuję je tylko w telewizji, czyli spodek i pomnik. Też robią bardzo pozytywne wrażenie.
OdpowiedzUsuńW Ustroniu byłam i podziwiałam piramidy, mieszkałam w Równicy. Gdyby było ich mało byłyby wybrykiem architekta, a teraz postrzegam je jako ciekawostkę.
Czuję, ze tęsknisz do swojej drugiej ojczyzny, czy kiedyś tam wrócisz?
Pozdrawiam Cię cieplutko.:)
No tęsknię, szczególnie za moją wsią andayjską i tam moim domem, ale jestem świadoma, że raczej już tam nie pojadę...chyba, że nagle coś się tam dramatycznie zmieni na dobre...że moja emerytuta pozwoli mi na dobre jak poprzednio życie, ze medycyna wróci do swojej dawnej świetnosct, że nie bedzie klopotów z prądem, wodą, bezpieczeństwem...że..że..że
UsuńScikam serdecznie
Określenie brutalizm architektoniczny też mi się podoba i jest to stwierdzenie bardzo dosadne i trafne. Brutalizm w architekturze widuję niestety zbyt często bo jestem przeciwniczką łączenia stylów, zwłaszcza tak od siebie różnych. Jak widzę, że np. wśród kamienic powstaje coś z marmuru i szkła to się lekko załamuję.
OdpowiedzUsuńNieporozumienie z zakwaterowaniem wyszło Wam na dobre, miałam podobną przygodę z wynajmem samochodu w Porto. Okazało się, że przez jakieś niedopatrzenie nie było dla nas samochodu, tzn. w tym przedziale cenowym, który nas interesował i na który było nas stać 🙂. Bez żadnych dopłat dotaliśmy pełną luksusów super furę 4x4, byłam tak podekscytowana, że zamiast w hotelu chciałam w nim spać hi hi. Gdyby nie ta pomyłka to nigdy byśmy takiej bryki nie wynajęli.
prawda, że takie niespodzianki w podróży są jak najbardziej pożądane? ojej czasem się ma takie szczęście! pozdrawiam serdecznie
UsuńA mí me gustan las fachadas de los edificios de la ciudad. Me encanta que recibieran un mejor alojamiento. Esperando la continuación. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńgracias Teresa! abrazos
Usuń