Las vistas con algo de bruma, pero aún asi son soñadas..
Delektowałyśmy się chwilę ale tylko chwilę bo nagle na wieżę wtargnęła grupa rozgorączkowanych i krzyczących dzieci i rejwach się zrobił wielki więc szybciutko zeszłyśmy i zagłębiłyśmy się w ścieżkę na Soszów, około 40 lat temu przeszłam tym szlakiem i pamiętam go jako słoneczny, łagodny spacer wśród ukwieconych łąk, z motylkami, pszczółkami i innymi ślicznymi stworkami...
A tu nagle zaczyna się gęsty las, bardzo cienisty, czekałam na tę sielankę łąkowa...nic podobnego się nie zdarzyło, dróżka zrobiła się kamienista, nierówna, z wądołami wyżłobionymi przez deszcze, trzeba było cały czas patrzeć pod nogi, czego bardzo nie lubię , inni wycieczkowicze podpierali się kijkami..eee...widoków jak na lekarstwo, bo zasłaniał las...doszliśmy do punktu wdrapywania się na Soszów ale był też inny drogowskaz ...Wisła Jawornik.. dróżką wśród łąk....hmmm...chwila niepewności popatrzyłyśmy jedna na drugą i obie skierowałyśmy się do Jawornika, mila ścieżka, obrośnięta jeżynami dojrzewającymi w słońcu, słodkimi i soczystymi, co nie omieszkałyśmy cały czas doświadczać...
Quedamos en la torre no tanto como nos gustaria, de repente apareció un numeroso grupo de niños entusiasmados, gritando y corriendo, asi que rápidamente bajamos y nos adentramos en el sendero hacia otra montaña llamada Soszow. Hace 40 años hice este camino y lo mantuve en memoria como un paseo entre prados floridos, mariposas volando, de espacios abiertos y ricos en vistas provilegiadas...nada de esto encontré esta vez. el sendero quedó rodeado de denso bosque , no pude creer que creció tanto desde entonces, el camino se lleno de piedras y las aguas de lluvias abrieron unos profundos surcos....todo el tiempo tuve que mirar donde poner los pies..odio eso!
Al acercarnos a la subida de Soszow vimos una señalización...Wisla Jawornik...el camino parecia agradable, entre baja vegetación, con tan anheladas vistas, con bordes cubiertas de matas de mora llenas de frutas jugosas y dulces...dejamos las piedras, surco y bosque y bajamos a Jawornik.
O takie widoki chodziło!
Finalmente las vistas que esperé.
Jawornik okazał się miłą osadą, w niej domy z ładnymi ogródkami jakie lubię.
Jawornik resultó ser un sitio de agradables casas y lindos jardines campestres .
W takim przyjemnym otoczeniu zasiedliśmy do smacznego regionalnego obiadu, Artenka wybrała zagadkowo brzmiące kluski...galuszki fusate ze śmietónkóm i skwarkami... ja pierogi mix, ukraińskie ( tak ukraińskie nie ruskie) i z mięsem.....świeżuśkie wszystko, zrobione na poczekaniu, czekałyśmy dość długo ale w tak miłym miejscu i komentując wędrówkę było wręcz pożądane takie długie czekanie, jedzenie bardzo smaczne, po obiedzie poszłam sobie na spacerek, Artenka poleciała po samochód na parking w Ustroniu.
Tiempo de almuerzo, entramos a un restaurante agradable, elegimos los platos regionales, Artenka unos ñoquis de papa con crema de leche y tocineta, yo las empanadas polacas llamadas pierogui rellenos de papa y queso blanco y otros de carne. Fueron hechos en momento asi que hubo que esperar, pero la espera, en un ambiente agradable y nosotras haciendo comentarios sobre el paseo, se nos hizo corta.
Después paseé por el pueblo , Artenka fue a buscar el carro dejado en un estacionamiento de Ustroń.
i ruszyłyśmy na Przełęcz Kubalonka, by zgarnąć dzielne koleżanki, które zrobiły ponad 20 km na szlaku, trochę na nie czekałyśmy, zapraszały na zaleganie z kawą te poduchy...
y nos encaminamos hacia el desfiladero de Kubalonka para recoger las amigas que han hecho una ruta de mas de 20 km, tuvimos que esperar , estas almohadones invitaban para tumbarse con una taza de cafe en la mano...
ale wybrałyśmy wnętrze karczmy by przez takie romantyczne koronki nie przegapić przyjścia koleżanek.
Elegimos sin embargo el interior del restaurante , nos sentamos en la ventana para estar pendiente de la llegada de amigas.
Nie odbyło się bez późnego deseru, trochę jednak mitygowałyśmy się, bo kalorie, ale na to znalazłyśmy radę, jeden deser na dwie, pani kelnerka od razu się domyśliła w czym rzecz... przyniosła dwie łyżeczki do ciasta.
Tuvimos tiempo para disfrutar de un postre, pero pedimos solo uno, la camarera se dio cuenta que queremos compartirlo para ahorrar las calorias...y sin pedirlo trajo dos cucharitas.
Już w pięcioosobowej grupie ruszyłyśmy na dalsze zwiedzanie okolic, do Rezydencji Prezydenta RP w Wiśle, wzniesiono ją w latach 1929-1930 dla prezydenta Mościckiego, są to dwa budynki, Zamek Górny, który zamieszkuje prezydent i Zamek Dolny przeznaczony na spotkania, konferencje, tutaj znajdują się także pokoje gościnne.
Ya todas junticas seguimos recorriendo la zona, la Residencia Presidencial en Wisla fue construida en los años 1929 -1930 para el presidente de entonces, Ignacio Mościcki...consta de dos castillos, Superior, propia casona presidencial e Inferior destinado para las conferencias, encuentros, hospedaje de los invitados.
Niedaleko znajduje się Jezioro Czerniańskie, sztuczny zbiornik w Wiśle Czarnem, w miejscu gdzie łączą się Czarna i Biała Wisełka.
Cerca se encuentra el lago llamado Czernianskie, formado por las aguas represadas del río Wisla.
i stąd widać Dolny Zamek, niewątpliwie pięknie położony.
de aqui se divisa el Castillo Inferior.
Zaopatrzona z odpowiedni zoom spodziewałam się na wodach dużo ptactwa...ale spotkało mnie rozczarowanie...
Daleko przy brzegu zauważyłam coś do ptaka podobnego.
Te piramidy ładnie się wtapiają w las.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, masz rację, a ile kontrowersji wzbudzają, zobacz ten film dokumentalny, robi niesamowite wrażenie, przynajmniej tak jest w moim przypadku a postać Aleksandra Franty, jednego z twórców, wprowadziła mnie w zachwyt nie do opisania. Jaka to piękna postać!
Usuńhttps://www.youtube.com/watch?v=FQbwxaCIHH8
jest tez ciekawy artykuł o piramidach z Ustronia..
https://styl.interia.pl/magazyn/news-piramidy-w-polskich-gorach-ruszy-rozbudowa-kultowego-projekt,nId,5669958
Nigdy nie polubilam gor, choc ladnych widokow nie mozna im odmowic. Choc z drugiej strony... wszedzie w gorach widoki sa podobnie ladne. Co innego zieziorka, bo woda to moj zywiol i lubie ja w kazdej postaci, od strumyka po ocean.
OdpowiedzUsuńRzeczywiscie widok kopek siana jest coraz rzadszy, wszedzie zalegaja rowniutko utoczone bele. A ja pamietam jeszcze, kiedy jako dzieciak jezdzilam do wujka na wies, jak tenze wujek kosil lake albo zboze podczas zniw, za pomoca kosy, ktora regularnie ostrzyl, a ciocia skrecala ze slomy powroz, wiazala male snopki i ukladala w wieksze kopy. Mialam tez okazje jechac z pola na wysokiej do nieba furze, ciagnietej przez konie, na samym szczycie gory siana. Widzialam wszystko to, co dzisiaj mozna spotkac jedynie w muzeum.
A ja kocham góry, widoki podobne są nad wodami, góry , każde są inne..już same pory roku je zmieniają diametralnie. Żeby zobaczyć jak się zmieniają trzeba wdrapywać się i ten wysiłek jest wynagradzany cudnymi pejzażami a adrenalina wydziela się w ilościach przemysłowych w człowieku...
Usuńkopki siana, pamiętamy je z dzieciństwa..a snopy zbóż? piękne to wszystko było....
"...a snopy zbóż? piękne to wszystko było...." ale ile trudu kosztowało, wiem bo próbowałam, tak że ten tego...Mechanizacja to łatwiejsze życie i nobilitacja, no tylko romantyzmu trudno się w niej dopatrzyć :)
Usuńno było...ale już będzie inaczej i tyż dobrze.
UsuńNajwięcej łaziłam po górach w latach szkolnych, w dorosłości to krótkie wyjazdy, bo urlop , bo dzieci itp. Wreszcie mamy dużo czasu trzeba korzystać z każdej sposobności. Kocham góry, wzbudzają mój zachwyt, nieziemsko się nimi wzruszam.
OdpowiedzUsuńuwielbiam chodzić po górach, całe życie sie wspinałam, a teraz sily jakieś nie takie jak przedtem ( ciekawe dlaczego) więc ćwicze i codziennie wchodzę na 9 piętro mego budynku...hrehre..
UsuńTeż się wzruszam w górach...podobne jesteśmy
Hrehrehre Grażyna, jak dopadnie mnie marazm i tak całkowicie nie chce mi się wypełzać na dwór, to chociaż po schodach sobie człapię, dla sprawności, aby nie zapomnieć jak chodzi się po schodach ;)
UsuńDobrze jest wchodzić by być jak najdlużej sprawnym..może jeszcze będę mogła jakąś górkę zdobyć...
Usuń
OdpowiedzUsuńAgniecha skomentował(a) post "Czantoria i okolice...Czantoria y alrededores"
40 minut temu
Wszystko mi się podoba, oprócz tych zamków. jakieś takie toporne. Napuszone. Chatka Prezydenta bardziej by odpowiadała funkcji służebnej urzędniczej.
Nie doszedł tutaj Twój komentarz...
UsuńMoje koleżanki uparly sie zobaczyć wnętrze zamku ale ochrona byłą nieubłagalna...może wnętrze zachwyca?
A zamki chyba bywają toporne.
Pozdrawiam serdecznie
...Gdzieś w dolinę schodzą ślady
OdpowiedzUsuńktoś niedawno siano wiózł
na polanie pozostawił
trzy ostrewki puste już...
Ech to od takich gór zaczęła się moja fascynacja szwendaniem po górach, był to obóz wędrowny po Beskidzie Sądeckim prawie 50 lat temu. Zaś piosenki turystyczne towarzyszyły naszym wędrówkom, a teraz przywołują wspomnienia, jak na ten przykład podchodziliśmy pod Halę Szrenicką z pieśnią na ustach, ło matko tera chyba by mnie zatkło ;)
Ciekawe jak często teraz w górach można usłyszeć dźwięki gitar i śpiew przy tych dźwiękach?
Fragment piosenki na wstępie mego komentarza to tak w temacie tych kopek siana na twoim zdjęciu :)
Kopek już nie zobaczymy snopek, dlatego wzbudzają we mnie tyle sentymentów..młodzi juz tego nie znają. Pozdrawiam serdecznie
UsuńCzantoria dla nas jest bardzo ważna, od niej nasze dzieci zaczynały przygodę z górami. Gdy miały 3-4 latka wjeżdżaliśmy z nimi kolejką właśnie, a później już wchodziliśmy. Potem były dłuższe szlaki a teraz wędrują już ze swoimi rodzinami. Na krótki wypad jedno- dwu dniowy Beskid Śląski czy Żywiecki sprawdza się znakomicie. Natomiast wieże widokowe zaczynają mi przeszkadzać są już wszędzie, jakaś moda się chyba zrobiła. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńa dla mnie bardzo ważny Lipowski Groń gdzie wchodziliśmy z rodzicami z Nierodzimia zbieraliśmy jagody co roku na wakacjach...jako dzieci oczywiście, mój ojciec pochodził zKończyc i zawsze wracał na ukochany Sląsk Cieszyński.
UsuńFakt tych wież coraz więcej! pozdrawiam
Ach te widoki:))))cudowne:)))Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńGory to widoki...między innymi dlatego się na nie wspinamy...pozdrawiam Reniu serdecznie
UsuńSiano, sloma - to jakies mgliste wspomnienia z dziecinstwa...lezka w oku sie pokazala, Ja, jak Pantera, gory to lubie tylko jako obiekty do ogladania, a mojej Coreczce szczeka poleciala na glebe i dlugo nie mogla jej podniesc, kiedy przyznalam sie, ze za czasow studenckich przez m/w 3 lata prawie co tydzien jezdzilam na rajdy weekendowe (zdecydowanie najlepsze byly organizowane przez Politechnike, lacznie z duza (chyba) Cyberiada. Oczywiscie na waleta i za darmo, bez biletu jezdzilam.... Przechodzilo sie srednio 20km. Po gorkach. Ja. Ale jednak sentyment to morza i jezior jest wiekszy.
OdpowiedzUsuńZamki sa bulowate jednak, za to piekne sa piramidy!! Jak swietnie porozrzucane po terenie. Niech tam sobie beda kontrowersyjne.
A takie szare kluchy z omasta to bym chetnie przygarnela. Nawet w ten upal ;)
Ja też mam wspomnienia związane z sianem i słomą. Ale była zabawa, urodziłam się przecież na wsi.
UsuńTe piramidy miały być porozrzucane jak kamienie na zboczu ..bardzo ciekawie o nich mówi Aleksander Franta w filmie..oglądałaś?...podałam link, film jest znakomity.
Kluchy były wspaniałe, spróbowałam, Artenka dała mi jedną kluchę a ja jej pieroga.
Witaj Grażynko, dzięki za tą wycieczkę. Byłam w Ustroniu kilka lat temu, przypomniałaś mi jak tam jest pięknie:)Pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńTo się cieszę, ze masz piękne wspomnienia z Ustronia i ja Ci je przypomniałam...pozdrawiam, serdecznie
UsuńMelka blogerka skomentował(a) post "Czantoria i okolice...Czantoria y alrededores"
OdpowiedzUsuńWczoraj
Widoki zapierające dech w piersiach :D
Znowu komentarz Melki wpadł nie tam gdzie trzeba...dziękuję Melka i pozdrawiam..
UsuńKopki siana faktycznie już niespotykane bo teraz w modzie są takie ładne i równiutkie.
OdpowiedzUsuńJesteście niesamowite Dziewczyny, jestem pod wrażeniem. Też tak będę żyć za ileś tam lat.
W modzie są bele równiutkie i opakowane chyba plastikiem..maszyna je robi, ja tam wolę nierówne kopki.
UsuńJeżeli chodzi o moje potrzeby podróżnicze to zawsze je miałam, a teraz zdaję sobie sprawę ,że niestety być może wiek pozbawi mnie sił, wiec póki co korzystam.
miałam studentkę, która pisała u mnie pracę , było to jeszcze w Wenezueli zanim napisała to ja przeszłam na emeryturę więc komunikowałyśmy się często zdalnie..jej pierwsze pytanie było.... w jakiej części świata się znajduję a potem było...ja tez chcę dostać w przyszłości ten rodzaj emerytury.. marzyłam o niczym nieskrępowanym czasie emerytalnym, ale sytuacja wenezuelska te plany mi pokiereszowała...
Dzisiaj przed południem wpisałam tu komentarz....I poleciał nie wiadomo gdzie....
OdpowiedzUsuńa ten jest...coś się dzieje z blogerem.
UsuńStokrotka skomentował(a) post "Czantoria i okolice...Czantoria y alrededores"
Usuń8 godzin temu
Takie kopki siana pamiętam z dzieciństwa i młodości. Mam zdjęcia z nimi. A takie widoki to dodają skrzydeł inaczej mówiąc człowiek odzyskuje siły.... I idzie dalej następnie kilometry jakby miał 18 lat... Szłam i ja kiedyś tamtym szlakiem 😀
jest znalazłam go...
UsuńSiempre me encantan tus paseos. Se ve todo precioso. Un abrazo fuerte.
OdpowiedzUsuń