cd.
Nasz nocleg był w agroturystyce we wsi Jastrzębia, miałyśmy do dyspozycji cały parter domu, w agrosturystyce byłyśmy jedynymi gośćmi, cena za tę niezwykłą wygodę wprost śmieszna. Jastrzębia to malutka wioska tuż obok Miasteczka Aniołów. Jako, że dotarłyśmy na miejsce poprzedniego dnia w ciemnościach , to skoro świt obleciałam najpierw wszystkie okna by zobaczyć jak przedstawia się świat poza nimi.
Szarość ale przyprószona śniegiem..
Continuación
Nuestro alojamiento conseguimos en una agroturística situada en la pequeña aldea de nombre Jastrzebia, tuvimos suerte de ser los únicos huéspedes de una agroturística y tener a nuestra disposición todo el piso de una casa ... un confort y comodidad nada despreciable por un precio muy solidario.
Al sitio llegamos ya de noche, asi que el día siguiente me acerqué a las ventanas para ver donde estamos.
Vi el mundo gris adornado con un rocío delicada de nieve...una promesa de un invierno blanco...
Chwilę później poróżowiało
Un momento después todo se tiñó de rosado.
To słońce wyjrzało zza horyzontu.
El sol cruzó el horizonte.
A potem narzuciłam ciepłą kurtkę i już byłam na wsi
Al rato con un abrigo sobre los hombros caminé por las calles del pueblo.
Towarzyszyły mi wiejskie pieski
En grata compañía de perritos del lugar
Z ładnego domku wyszła starsza, mocno zgarbiona pani, pozdrowiłam ją a i ona mnie...popatrzyła na mnie i zapytała...
- A gdzie to pani Grażynka tak rano się wybiera?
Ooooo.... bardzo się zdziwiłam, że tak do mnie po imieniu jak byśmy dobrze się znały
- A idę do sklepu po świeże bułeczki (dla Artenki, może też ją zna) na śniadanie
- Ojej! zreflektowała się...taka sama figura, podobnie pani się porusza..pomyliłam się, myślałam, że to moja sąsiadka, pani Grażynka
- Nie , nie pomyliła się pani, bo ja jestem Grażynką
- ojej..taka podobna...
- Bo my Grażynki wszystkie jesteśmy do siebie podobne...odpowiedziałam bardzo błyskotliwie
Pożegnałyśmy się jak stare znajome... świetny początek dnia!
Bułeczki były chrupiące i nadzwyczaj smaczne.
De una de las casas salió una señora de muy avanzada edad , la saludé y ella respondió mi saludo, un ratico después preguntó...
- Grazynka a donde te dirijes tan temprano_
Quedé estupefacta ... me conoce?, conoce mi nombre....?
respondi sin mostrar sorpresa
- voy a la tienda para comprar pancitos para desayuno ..
- Ay perdón..., es que pensé que es mi vecina Grażynka, igualita a usted, la misma figura, el mismo modo de caminar...
- No se equivocó,,, soy Grazynka... Es que todas que llevamos ese nombre nos parecemos... repondí
Nos despedimos como dos viejas amigas...
Los pancitos de la tienda del pueblo resultaron frescos, crujentes y muy sabrosos..
Jak w prawie każdej wiosce polskiej i tu, w Jastrzębi, jest remiza i św. Florian, nowiusieńki i całkiem udany.
En casi todos los pueblecitos de Polonia hay puestos de los bomberos y al lado las capillitas de San Florian, su patron.
- No se equivocó,,, soy Grazynka... Es que todas que llevamos ese nombre nos parecemos... repondí
Nos despedimos como dos viejas amigas...
Los pancitos de la tienda del pueblo resultaron frescos, crujentes y muy sabrosos..
Jak w prawie każdej wiosce polskiej i tu, w Jastrzębi, jest remiza i św. Florian, nowiusieńki i całkiem udany.
En casi todos los pueblecitos de Polonia hay puestos de los bomberos y al lado las capillitas de San Florian, su patron.
Jeszcze "ustrzeliłam" jedną ptaszynę, sierpówkę wśród bardzo twarzowych nasionek.
Una tórtola turca se me presentó en el camino
Una tórtola turca se me presentó en el camino
Un manzano muy añejo
I już w drogę , w planach nepomuki ale z szybką wizytą w Miasteczku Aniołów, bo było po drodze.
Dopiero następnego dnia, sobotę, chciałyśmy spędzić w Miasteczku.
El plan del día - seguir la ruta de las capillas de San Nepomuceno - pero como el Pueblito de los Angeles nos quedaba por el camino, paramos alli para disfrutar del café y un dulce, al pueblito pensamos regresar el dia siguiemte. y dedicarle todo nuestro tiempo.
I jest , śliczna jak z bajki....Lanckorona
Allí está ...Lanckorona, una ciudad como sacada de los cuentos de hadas.
Miasteczko Aniołów
El Pueblo de los Angeles.
Aniołów miasteczko
De angelitos el pueblo
De angelitos el pueblo
Nie sposób wyruszyć dalej bez wejścia do mojej ulubionej Cafe Arki, na poranną kawę i ciasteczko.
El cafe y el dulce en mi lugar preferido...Café Arka
...anioły, bo ich to miasteczko
...en todas partes.. los ángeles
Marek Grechuta , niezapomniany anioł lanckoroński.
Marek Grechuta, poeta y cantante, el siempre recordado ángel de Lanckorona
Chciałam pokazać Artence drugą moją ulubioną kawarnię...Cafe Pensjonat, w starym domu na rynku.
Otro lugar que me gusta mucho...Cafe Pensjonat
Obiecałyśmy sobie spędzić tutaj wieczór
Nos prometimos pasar aqui la velada de la tarde.
Zauroczone zatrzymałyśmy się w miasteczku dłużej, nie takie były plany..
Embrujadas quedamos en el pueblo mas tiempo de lo previsto
Emblematyczna anielska ozdoba Lanckorony to "Il cuore dell'angelo" czyli Serce Anioła.
Autorem rzeźby jest Enrico Muscetra, wybitny artysta włoski, rzeźbę odsłonięto w 2008 roku w czasie anielskiego święta, które ma tutaj miejsce w grudniu każdego roku.
El símbolo angélical mas llamarivo de Lanckorona es "Il cuore dell'angelo" - Corazon del Angel - .. autoria del artista italiano Enrico Muscetra, fue puesto en la plaza del pueblo en el año 2008, durante la fiesta de los ángeles que se realiza en el diciembre de cada año.
Nos prometimos pasar aqui la velada de la tarde.
Zauroczone zatrzymałyśmy się w miasteczku dłużej, nie takie były plany..
Embrujadas quedamos en el pueblo mas tiempo de lo previsto
Emblematyczna anielska ozdoba Lanckorony to "Il cuore dell'angelo" czyli Serce Anioła.
Autorem rzeźby jest Enrico Muscetra, wybitny artysta włoski, rzeźbę odsłonięto w 2008 roku w czasie anielskiego święta, które ma tutaj miejsce w grudniu każdego roku.
El símbolo angélical mas llamarivo de Lanckorona es "Il cuore dell'angelo" - Corazon del Angel - .. autoria del artista italiano Enrico Muscetra, fue puesto en la plaza del pueblo en el año 2008, durante la fiesta de los ángeles que se realiza en el diciembre de cada año.
Szmaciane anioły też tutaj. mieszkają.
No faltan los ángeles de trapo.
i w oknach anioły
y en las ventanas
Anioły na ścianach domów
Los ángeles en las paredes de las casas.
Anioły w galerias
No faltan los ángeles de trapo.
i w oknach anioły
y en las ventanas
Anioły na ścianach domów
Los ángeles en las paredes de las casas.
Anioły w galerias
Na rynku, w starym, drewnianym domu, znajduje się izba regionalna, która przybliża historię Lanckorony...warto tam zajrzeć.
En una casa antigua en la plaza central se encuentra museo que reúne la información y los objetos relacionados con la historia del pueblo. Es un lugar de obligada visita.
En una casa antigua en la plaza central se encuentra museo que reúne la información y los objetos relacionados con la historia del pueblo. Es un lugar de obligada visita.
Ta ławeczka urzekła nas swoim kolorem i miejscem gdzie ją ulokowano.
Ese banquito nos cautivó con su color y lugar donde fue puesto
W końcu trzeba było jechać dalej, w planach przecież były kapliczki nepomucenowe.
Ta kapliczka umocowana na drzewie mimo, że nie nepomukowa. godna była utrwalenia na zdjęciu.
Nos hemos tardado mucho en dejar el pueblo, ya de la tarde fuimos en busca de las capillas de San Nepomuceno. La primera fue una capillita de Virgen Maria, tan linda que mereció la parada.
Skierowałyśmy się do niedalekich Brodów położnych nad rzeką Skawiną.
Nos dirigimos hacia Brody, un pueblo situado en la orilla del rio Skawina.
Nad rzeką w latach 1903 -1910 przerzucono most, ozdobiony posągami aniołów nazwany jest Mostem Anielskim.
Sobre el río en los años 1903 - 1910 han construido un puente adornado con las tallas de los ángeles, de aqui su nombre...El Puente Angelical.
Al lado del puente se encuentra capilla con una linda talla de San Nepomuceno del año 1824. de estilo barroco.
En Kalwaria Zebrzydowska en la iglesia de San Jose encontramos esta imagen pictórica de San Nepomuceno.
Na wzgórzu nad miastem rozpościera się duży kompleks religijny z kościołem i klasztorem ojców bernardynów, parkiem z dróżkami i kapliczkami założony w 1602 roku przez Mikołaja Zebrzydowskiego. :
En una cumbre que emerge sobre la ciudad destaca un enorme complejo religioso de peregrinaje...es Kalwaria Zebrzydowska... fundado por Mikołaj Zebrzydowski en el año 1602., consta de la basílica, el monasterio de los padres bernardinos y un parque con 42 capillas a lo largo de caminitos..
Bardzo słabo oświetlone wnętrze , niemniej można zauważyć jego niezwykle bogaty wystrój.
Basílica se encontraba en penumbras, sin embargo se pudo apreciar su exquisito interior.
Cudami słynący wizerunek Matki Boskiej Kalwaryjskiej czczony od ponad czterech wieków przez niezliczone rzesze pielgrzymów.
La imagen milagrosa de La Virgen Maria de Kalwaria venerado por millones de peregrinos de toda Polonia.
.
.
Taki bardzo męski anioł.
Un ángel muy masculino.
Cerca de los muros del monasterio conseguimos una talla de San Nepomuceno del año 1747 .
W niedalekim Bugaju szukałyśmy umieszczonej na drzewie szafkowej kapliczki ludowego Nepomucena, ale nie było to łatwe , bliskie zaniechania poszukiwań ujrzałyśmy ładną kapliczkę, okazała się...nepomikowa i to ze świętym wielkiej urody a na dodatek nie znajdującym się jeszcze w spisie nepomucenów polskich . Nic na jego temat nie wiemy ale wiemy że jest wyjątkowo piękny, Przy kapliczce spotkałyśmy przemiłą panią,, która wiedziała o ludowym, szukanym przez nas, nepomuku w kapliczce szafkowej i dzięki jej wskazaniom dotarłyśmy na miejsce bez problemów.
En Bugaj, una localidad cercana a Kalwaria, buscamos a una capillita colocada en un árbol con San Nepomuceno hecho por un artista popular , no pudimos dar con el, ya resignadas, decidimos no seguir con la busqueda, cuando de pronto frente de nuestros ojos apareció una capilla de ladrillo y... que sopresa! con un Nepomuceno de gran estilo. Y para mas alegría no mencionado en el listado de nepomucenos polacos. Fue un verdadero descubrimiento.Y además alli encontramos una señora que sabia donde encontrar el Nepomuceno del árbol.
i oto on kamienny i pochodzący prawdopodobnie z końca XVIII wieku.
A księżyc już wzeszedł, czas do Lanckorony powrócić...do naszej kawiarenki na gorącą zupę.
Llegó la noche , la luna apareció en el cielo oscuro. Tiempo de regresar a Lanckorona a nuestro café para tomar una sopa bien caliente.
Szczesciary! trafiłyśmy na wieczór pastorałek w wykonaniu grupy Anno Domini.
Suertudas nosotras! hemos llegado al momento cuando en el café se realizaba concierto de aguinaldos ejecutado por el grupo Anno Domini.
Wyszłyśmy rozanielone, w końcu byłyśmy w Miasteczku Aniołów a Lanckorona była w przepięknej nocnej odsłonie.
Wyszłyśmy rozanielone, w końcu byłyśmy w Miasteczku Aniołów a Lanckorona była w przepięknej nocnej odsłonie.
Salimos ya muy de noche, Lanckorona seguía embrujando , en esta oportunidad con su mágico ambiente nocturno.
Czekał nas następny dzień, czekał na nas Anioł w Miasteczku.
Czekał nas następny dzień, czekał na nas Anioł w Miasteczku.
Nos esperaba un día mas, nos esperaba El Angel en el Pueblo.
Pozdrawiam y saludos
Pozdrawiam y saludos
Piękna relacja. Dziękuję. Lecę oglądać dokładnie.
OdpowiedzUsuńPierwsza!!!
UsuńNo....cud! jesteś pierwsza! relacja taka jaka podróz, podróż piękna...
UsuńByliśmy w Lanckoronie wiosną, było uroczo i kolorowo. Teraz gdy obejrzałem zdjęcia zimowej Lanckorony to przeniosłem się w bajkowy świat, po prostu cudowny. W dodatku jeszcze koncert w takiej scenerii - wrażenia niezapomniane. Zamarzyła mi się wyprawa w takie klimaty.Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńPrzyznasz, ze Lanckorona jest urocza zawsze, a w śniegu chyba najbardziej bajkowa. Koncert był mile rozprężający nasze trochę już zmaltretowane ciała całodziennym szwendaniem się, był to balsam dla duszy...gorącą herbata, wcześniej równie gorąca zupa i pełny relaks potęgowany świetnymi dźwiękami.
UsuńBierz żonę i wyruszaj w świat!
Jak ładnie i przyjemnie, no i anielsko😃
OdpowiedzUsuńNepomucki też sympatyczne, ja mam do zobaczenia i upamietnienia jednego ciekawego, ale trzeba się dostac w odpowiedniej porze do koscioła.
Doro! jesteś otoczona nepomukami, takimi bardziej wypracowanymi artystycznie, Dolny Śląsk to zagłębie nepomukowe.
UsuńTak,to prawda, zawsze jakiegoś napotykam, ale teraz, odkąd o nich wspomnialaś mam,je w swojej uwadze i jadąc gdzieś zauważam,lub szukam.
UsuńNepomukoza jest wysoce zaraźliwa...
UsuńWow! Jestem w dzikim podziwie. Czasem jednak warto ruszyć w drogę pomimo pory roku. W żadnej innej, nie byłoby takich widoków, a Ty Grażyno po mistrzowsku rejestrujesz te momenty. Bo w sumie nawet zwykłe miejsca wyglądają, jak wymyślone. Anioły jak anioły, nie moja bajka, ale klimat tworzą. Nasza sztuka sakralna generalnie do wybitnej nie należy, za to zydel w chacie to już sztuka. Maselnice i cała reszta. Ach te drewniaczki!
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się ten dziki podziw!
UsuńJa na propozycje wyjazdu w okresie nie bardzo łatwym jeżeli chodzi o prowadzenie samochodu zawsze się co nieco paraliżuję, ale szybko mi przechodzi. Ochota na wybycie w świat przeważa.
Wszędzie można znaleźć coś ładnego ale są miejsca gdzie ta ładnośc przeważa i taka jest Lanckorona.
Anioły fajne są, są ulubionym tematem wielu artystów i nieartystów i wobec tego wyobrażenie o nim jest nieskończenie różne...dobry pretekst by ich szukać a przy tym podróżować..to samo, nawet dużo bardziej interesująco jest podążać za nepomukami. A co do zydli, maselnic etc.. to się z Tobą zgadzam w 100 procentach...tez tak uważam.
Piękna opowieść o Miasteczku Aniołów. 😘
OdpowiedzUsuńOjej! dziękuję...chciałam właśnie tak, napisać opowiastkę o tym miasteczku. Będzie jeszcze druga część. Pozdrawiam serdecznie
UsuńNo i nazbieralyscie sporo materialu na anielska strone na fejsbuku, od monumentalnych kamiennych po szmaciane zabawki, a kazdy piekny inaczej. Miasteczko zaiste bardzo urokliwe, fascynujace sa te schodkowe uliczki, a snieg przy okazji dodaje jeszcze wiecej magii.
OdpowiedzUsuńOdwazne jestescie w taka pogode wybierac sie w dosc daleka podroz, nie balyscie sie sliskich drog?
No właśnie jest materiał na fejsbuk. JA jestem od kiedy poznałam Lanckoronę bardzo nim zachwycona, uwielbiam tam jeździć.
UsuńArtenka nie ma żadnych oporów by wybrać się na nie zawsze bezpieczne drogi, a ja staram się mieć do niej zaufanie. Byłyśmy w znacznie trudniejszych warunkach, choćby w Bieszczadach zasypanych dużym śniegiem. Do dzisiaj włos mi się jeży na wspomnienie choćby dróżki w lesie w Komańczy.
Piękne zwiedzanie:)))Lanckorona zimą wygląda bajecznie:)))pozdrawiam serdecznie:))
OdpowiedzUsuńMoże byłaś? w końcu nie masz daleko. Pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzynajmniej było wesoło. Widoki jak z Syberii. ;)
OdpowiedzUsuńWesoło i ciekawie...
UsuńJakie piekne zdjecia, bardzo nastrojowe i zimowe w uczuciu. Nie wiem, jak to inaczej opisac. Troche mi sie smutno zrobilo, bo w Lanckoronie bylam tylko raz. Z Rabarbara i s.p. Ewa. Ewa wtedy zrobila duzo zdjec. Majowych dla odmiany. To byla za krotka wycieczka...
OdpowiedzUsuńAle wygramalajac sie z tego, co do aniolow - to ten meski wyglada jak prawdziwy (??) aniol! W starym domu mieszkalam 5 minut autem od bardzo znanego aniola. Na swoja miejscowke jechal 5 godzin autostrada, ktora wtedy chyba byla czesciowo zamknieta ze wzgledu na predkosc pojazdow wiozacych elementy aniola - jego skrzydla maja rozpietosc wieksza niz Boeing 757. Skonstruowany byl ze zlomu przemyslowego i lotniczego. Najwiekszy aniol na swiecie! Artysta - autor Aniola - Antony Gormley jest bardzo ciekawym artysta. A ten Aniol - symbol Gateshead (obok Newcastle) - to Angel of the North. Albo sie go kocha albo nie cierpi! Jechalam pociagiem obok, kiedys, niedlugo po zainstalowaniu go tam i caly wagon sie klocil czy jest piekny czy okropny ;)
Aż musiałam zajrzeć do google'a by zobaczyć tego anioła, no chyba mnie nie bardzo się podoba...ale różnorodność przedstawiania aniołów jest nieskończenie duża. Oczywiście jak zawsze masz jakąś historyjkę w zanadrzu...
UsuńNo wlasnie...nikt nie jest obojetny wobec naszego Aniola. Ja go lubie bardzo, tak samo jak piramidy w Luwrze. Tamte sie przydaly do moczenia nog zmeczonych ;)
UsuńPiramidy w Luwrze spodobały mi się a Twój anioł jakoś do mnie nie przemawia, chyba te skrzydła są temu winne.
UsuńSkrzydla odwzwierciedlaja charakter regionu - od Newcastle, przez Sunderland, Hartlepool po cale Teesside to jeden wielki przemysl ciezki, stoczniowy, kopalnictwo i wiecej tego ciezkiego. Czyli w sumie uklo artysty w kierunku setek tysiecy ludzi w tym kiedys pracujacych (teraz to juz tysiace, nie setki tysiecy, ale bylo gorzej a jest troszke lepiej).
UsuńNo tak to tłumaczy, bo te skrzydła jakieś takie przemysłowe, maszynowe, wiatraczne, samolotowe.
UsuńNa tych dwóch zdjęciach panorama Lanckorony wygląda jakby anioły oprószyły ją cukrem pudrem, cudnie!
OdpowiedzUsuńTak w ogóle to widać, że anioły wam sprzyjały, wytrzepały pierzyny w niebie, co dało pięknej okolicy odpowiednią oprawę, dostroiło ją smakowicie :)
Jeśli zaś chodzi o urodę aniołów, to pewnie Cię nie zaskoczy że najbardziej podoba mi się ten drewniany ze skrzypcami, ten nad anielskim Grechutą. ;)
Nie zaskoczy, nie zaskoczy, mnie też ten sam bardzo przypadł do gustu. Były jeszcze inne aniołki u jakiegoś pana artysty, który je sprzedawał na sobotnim jarmarku, były wyczarowane z płaskich kamieni, trzy , cztery kamuszki przylepione na jasny papier i oprawione jak obraz, przepiękne...nie zrobiłam zdjęcia by pan nie myślał, że chcę kopiować. Ale patrząc na nie myślałyśmy o Tobie.
UsuńNo właśnie 🤔 Jak zawsze swoją historyjkę
OdpowiedzUsuńTo komentarz do Pani skutecznie, opakowanej.
UsuńŹle się zapisał.
Opakowana ma historyjek nadzwyczajną ilość bo i jej życie hojne było w atrakcje a na dodatek ma świetna pamięć...więc każdą sytuację natychmiast kojarzy z inną , swoją. I tak opowieści się snują i fajnie!
Usuńhrehrehre, u mnie rzeczy/historyjki takie gonia jedna druga i konca czesto nie widac.
UsuńDebra - jestem i starannie i skutecznie opakowana ;), ale niekoniecznie Pani ;)
No to ja napiszę, że trudno o bardziej bujne życie niż moje, ale ja piszę swoje blogi. Pani opakowana też powinna, co Jej zresztą doradzałam w naszej korespondencji. No ale ja lubię porządek ;-)
UsuńLanckorona to miasteczko mojego dzieciństwa,beztroskich wakacji i miłych wspomnień.Nigdy nie byłam tam zima.Czuje się odmlodzona o 42 lata patrząc na Twoje piękne zdjęcia.Ach byłam tam ostatni raz z rocznym synkiem i tam uczył się chodzić.Rynek wygląda jakby czas stanął w miejscu,a śniegowa biel pasuje do pięknych aniołków.Zatesknilam ,może kiedyś uda mi się odwiedzić ,pewnie znajomi gospodarze i Pan Tadeusz juz odeszli.Dziękuje Ci za wspaniałą niespodziankę.Wszystkiego najlepszego na Nowy Rok.Marta uk
OdpowiedzUsuńO jaki miły komentarz! i cieszę się, że przypomniał Ci tak miła dla Ciebie Lanckoronę. Lanckorona jest niezwykła. I ciągle tam będę wracała kiedy tylko nadarzy się okazja. Piszesz o Panu Tadeuszu, czy masz na myśli właściciela Willi Tadeusz?
UsuńMarzy mi się tam pobyt ale my z przyjaciółka jesteśmy mistrzyniami w wyszukiwaniu tanich noclegów a Willa Tadeusz jest troche powyżej naszych możliwości. Niemniej zawsze byłam jej ciekawa, muszę kiedyś tam dotrzeć i zwiedzić ją, jeżeli właściciele mi pozwolą.
Tez ślę do Ciebie najlepsze życzenia na nowy rok i na następne też!!
Zima ładnie przystroiła Lanckoronę na waszą wizytę :D
OdpowiedzUsuńA takiego św. Floriana z żywicy syntetycznej można mieć za 1880,00 zł (darmowa dostawa do paczkomatu)
https://aslan.com.pl/pl/products/sw-florian-110-cm-24854.html
Darku! ale heca z tym Florianem, byłam pewna, że mieszkańcy na 50 lecie OSP zdobyli się na oryginalne dzieło a to produkcja masowa ..hahaha...przez szybkę na tym się nie poznałam. No dobrze...ale przyznaj, że nie jest to taka całkiem taniocha.
UsuńJak Ty go wynalazłeś...
Bardzo lubie Floriana!! Bo dla chcacego - nic trudnego - wies wiaderkiem ugasic, cos jak ja, na jednym wyjezdzie na Babia Gore, umylam sie cala w garnuszku podgrzanej wody za choinka, w szafie. Mozecie mi mowic Florian i poprosze takiego jednego zywicznego ;)
UsuńWiesz...włóczenie sie śladami Floriana też nie byłoby takie głupie, życia nam nie starczy na wszystko co chciałoby się zrobić...
UsuńOpakowana a Ty o jakimś wiaderku nie obrażaj mi Jastrzębi, zapałałam do niej prawdziwą sympatią, mam znajomą, która wie, że jestem Grażynka , maja świetne bułeczki, psy wsiowe mnie lubią, agroturystyka w czasie poza sezonem świetna, tania i nadzwyczaj wygodna...w sezonie nie polecam, musi tam być głośno i niewygodnie.
Słuchaj te żywicowe Floriany są całkiem nie tanie...trzeba będzie zrobić składkę w Kurniku.
No przeczytalam wlasnie o Florianie, ze zrobil sie swietym, bo wlasnie wies cala uratowal od pozaru za pomoca jednego wiaderka. Bylo to tak cudowne, jak moje mycie w szafie za choinka, wiec tego - wiem, co mowie ;).
UsuńDobre buleczki i mile psy wsiowe zawsze mile widziane. I kradzione jablka, co wisza u plota, ale to w sezonie, co powinien byc po glownym sezonie letnim. No to juz jest Nepomuk i Florian...kto nastepny? Sw Lucja mnie tez interesuje. Ta z Syrakuz. Z oczami na tacy. Zakochal sie w niej byl pogan jakis fstretny, a ona tylko dla Boga byla. Pogan zakochal sie tez w jej pieknych oczach. Zeby sie od dziada odczepic, wylupila sobie te piekne oczy, podala mu na tacy mowiac wyniosle - pierzchaj dziadu z temi oczami! Ja tylko Boga kocham. Widzialam dwie chyba miniatury w Luwrze (!!), gdzie wlasnie trzyma na tacy w/w oczy.
Tak, jak Sw Wawrzyniec, ktory byl zlapany przez nie-chrzescijan i nadziany na ruszt. A jako, ze byl swiety, to dzielnie to przypalanie znosil, ze w pewnym momencie gwizdnal na swoich oprawcow i mowi - z jednej strony juz jestem gotowy. Mozecie mnie obrocic na druga strone. Na obrazach bardzo czesto stoi z tym roznem, takim jakby rusztem na dragu.
No nietani ten Florian, trudno, przezyje ale Kur na wydatki przeciez nie bede narazac. Trzebaby z pincet Kur.
I jeszcze sw. Lucja? no nie...nie damy rady. Ale wzięłam się do czytania o niej, rzeczywiście jej atrybut to oczka na tacy, ale po ich stracie oneż powróciły na swoje oczodolne miejsce. Ale będę obserwować czy jakas św. Łucja mi się trafi, jeżeli yak, to możesz być absolutnie pewna, ze zamieszczę zdjęcie na blogu.
UsuńCiekawe gdzieżbyś tego Floriana postawiła?
Kolo drzwi frontowych. Pasowalby kolorystycznie (drzwi sa czerwone).
UsuńLucja z oczami na tacy jest znana, z nasadzonymi nazad juz nie tak ciekawa.
A co do Wawrzynca, to nie wiem, czy jest popularny w Polsce. Lucja z reszta tez, to to by byly rarytasy.
Mam chyba dwie ksiazki o swietych - powodach do swietosci i ich atrybutach. Bo mnie to zawsze bardzo interesowalo. W ogole symbolika w sztuca - rzeczy, ktore albo umykaja uwadze, albo wrecz przeciwnie - przykuwaja ja i czlowiek sie zastanawia - a po jakiego grzyba w tym obrazie jest xyz. A obrazy opowiadaja historie nie tylko odbiorem estetycznym, znajomoscia miejsca, ciekawym tematem, ale tez (a moze oprzede wszystkim) wszystkimi ukrytymi symbolami. Mam kilka ksiazek i na ten temat (tez jedna od naszej Rabarbary). Przypomina mi to pewna teorie (podobno obalona, ale mi sie bardzo podoba), o wieszaniu w USA, dawno temu (19 wiek), na sznurku w ogrodzie kolderek z galgankow czyli patchwork quilts. To, ze wisialy to norma, bo wszedzie wszystko moglo wisiec i pranie i posciel. Pewne wzory pojedynczych blokow nie tylko mialy i maja nazwe, ale podobno byly symboliczna informacja dla niewolnikow - uciekinierow, ze TU jest bezpieczny dom i tu cie przechowaja (Underground Railroad bylo faktem bezsprzecznym). O matku bosku, czy ja zawsze musze spadac z bitego traktu?????
No przecież pisałam, ze jedna historia inspiruje następną i zawsze jest jakiś element wspólny w tym wypadku sprowokowała Cię ta symbolika...hrehre
UsuńNo w sumie sie zgadza ;)
UsuńComo siempre el paseo me parece genial, los ángeles y San Nepomuceno me gustaron mucho. Gracias y besos. Feliz salida y entrada de año.
OdpowiedzUsuńMe alegra, viajas por Polonia conmigo. Feliz año nuevo.
UsuńMe encantaría. Besos.
UsuńWszystko przecudne Grażynko. Ale Lanckorona w nocnej odsłonie najpiękniejsza!!!!
OdpowiedzUsuńJak to się stało że ja tam nigdy nie byłam?
To wstyd straszliwy!!!!
Szacuneczek dla Ciebie wielki Grazynko :-))
Nie mogę uwierzyć! nie byłaś? no musisz to zmienić, już sobie wyobrażam jak pięknie byś Lanckoronę opisała. Jedż i zachwycaj się, naprawdę to przemiłe jest miasteczko. No...może wtedy będziesz miała dwa miasteczka najpiękniejsze w Polsce, Kazimierz i Lanckoronę.
UsuńCzekamy na lepszą pogodę by wybrać się do Łazienek?
Grażynko kochana, zacznę od najserdeczniejszych życzeń około świątecznych! Zdrowia, spokoju, uśmiechu szerokiego (Rabarbara przekablowała - jesteś dzielna!) i wszelkiego błogosławieństwa!
OdpowiedzUsuńNie wiem, jak Ty to robisz, że człek po przeczytaniu Twoich postów i obejrzeniu cudownych zdjęć od razu ma ochotę pakować czystą bieliznę i szczoteczkę do zębów, napełnić termos herbatą i ruszać w drogę! Zdobędę w końcu tę Lanckoronę! (może nie będzie to atak zimowy, ale tam jest pięknie o każdej porze roku)
Moje też, życzenia też takie po i okołoświąteczne! i najlepsze pod słońcem!
UsuńZ tym uśmiechem ? no dobrze zapominam, że go mam. Rabarbara kabluje, że aż miło.
A do Lanckorony trza się wybrać, po drodze odwiedzisz tę kablującą..Ściskam serdecznie i miziam Twoje liczne futrzaki wszelkiej maści!
Na usprawiedliwienie Rabarbary napiszę, że to ja się dopytywałam, co u Ciebie słychać, bo wiem, że regularnie dyndacie na kablu :) A ponieważ rok temu też zafundowałam sobie podobne atrakcje, to jednoczyłam się z Tobą w cierpieniu.
UsuńNie trzeba Rabarbarę usprawiedliwiać...wiadomo, ze to nie tajemnica, wszystkim wszem i wobec opowiadałam o moim cierpieniu...hrehrehre
UsuńGratuluję też wobec tego filmowego uzębienia!!!!
Kasy starczyło mi na razie na dolny hollywood, ale górny chyba rozchodziłam... :)))))))))
UsuńBo pomijając kasę, to słowo daję, że nikomu matki nie zabiłam, żebym dobrowolnie w taki czyściec się rwała ;)
Mam też nadzieję, że Rabarbara w swej elokwencji choć pozdrowienia Ci regularnie przekazuje :)
UsuńWiesz, cieszę się, że Ty też przeżyłaś katusze ( nie bo cierpiałaś tylko, że podobnie się czułaś), bo ja już myślałam, ,że jestem jakąś histeryczką, musiałam zrobić porządek z górnym hollywood, dolny zostaje taki jaki był, już wiem co to znaczy i przy zdrowych zmysłach na następny horror się nie zgodzę.
UsuńRabarbara nawet bez elokwencji nie nie przesyła. rodzina całkowicie pochłonęła jej czas.
Psie - my obie - Grazynka i ja - chadzamy do tego samego Tadeusza (to juz synonim...). mnie jeszcze zostalo pol roboty i az sie trzese do lata.. ale ze strachu!
Usuńco do Rabarbary - ona tak ma ;)
Okazuje się, ze nasz pan stomatolog ma i imię i nazwisko odimienne, więc kiedy Opakowana mi go polecała to miała problemy z przypomnieniem sobie jakie to imiona go identyfikują i rzuciła Tadeuszem, pewnie myślała, że może trafiła... nie trafiła ale ja się wykazałam inteligencja i go odnalazłam, tym bardziej, że to jedyny stomatolog męski w gabinecie..hrehre..i on już został na zawsze Tadeuszkiem.
UsuńMój dentist ma wdzięczne nazwisko Chrzęszczyk, taka stomatologiczna onomatopeja. Jest faktycznie świetny i precyzyjny, ludziska pchajo się do niego jak do magla (czas oczekiwania na wizytę trzy miesiące dla stałych klientów), jednak podejrzewam go o sadyzm. I to odroczony. Bo jak puszcza znieczulenie...
UsuńNawet chyba wiem, skąd mu się to bierze. Facet jest kieszonkowy. Albo mojego wzrostu (czyli siedzący jamnik - spodnie od Opakowanej musiałam skracać he he) albo ciut niższy. A wiadomo, małe jest wredne - wiem po sobie. No to górny hollywood został odsunięty w czasie do świętej Jury, jak bedom w niebie dziury. Teraz jest moda na bezobjawowość, to ja będę bezobjawowo piękna (jestem również bezobjawowo szczupła, młoda i błyskotliwa).
Dziewczyny, to umówmy się raz na zawsze, bo tak będzie wygodniej - ilekroć będziecie gadać z Rabarbarą, to czujcie się pozdrowione ode mnie i załatwione :)))
Ojej! jak mi się ta bezobjawowość spodobała, niw wiedziałam, że jestem młoda, piękna zgrabna z nogami aż do nieba i niezwykle dobrze wyrzeźbionymi w celu zgrabności, tylko jestem po prostu bezobjawowa...proste!
UsuńHa...ha...czyli nigdy nie będziemy pozdrowione od Ciebie, Rabarbara przestała lubić telefony.
Błyskotliwa to Ty jesteś objawowo!
Psie - fszczonsnelam sie, jak przevczytalam, ze portki musialas skracac! To przeciez niemozliwe. Albo moze byly uprzednio zawienite 3 razy.
UsuńJestem bardzo bezobjawowa.
A po jednej wizycie u Tadeusza, wychodzac z gabinetu JUZ znieczulenie sie konczylo. Jako osoba niezle uczulona na srodki przeciwbolowe, stalam i czekalam na slubnego (15 minut) wyjac,wijac (sie) i strasznie placzac z bolu. Wtedy zadzwonili nasi przyjaciele i sie okropnie przestraszyli moich odglosow i przeklenstw (ja W OGOLE nie przeklinam, ostatnio odkrylam i polubilam slowo "dupa"), wiec mam swiadkow. w domu nic nie jadlam tylko plakalam i zmienialam oklad mrozacy. Po 1. turze hollywoodu bolalo mnie dlugo pol twarzy, bo dostac sie na tyly paszczy, ktora jest za mala na te rozne narzedzia, to byla tortura dla nas oboje.
Byłam, widziałam i choć w deszczu podziwiałam urokliwe anioły. Te ukryte w śniegu są przecudne. Koralowa ławeczka i niebieska kapliczka przyciągają wzrok tak bardzo, że aż rażą. Piękne widoki, drzewa oprószone śniegiem, zachwycają i można rzec, jak tu jest pięknie. Zimowa Lanckorona wygląda pięknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Byłam pierwszy raz w zimie w miasteczku i szczęście, że była to zima taka z bajki i wymarzona. Lanckorona chyba musi podobać się wszystkim...Pozdrawiam serdecznie
UsuńGrazyno - miasteczko - miasteczkiem, ale ja tu lece z zyczeniami noworocznymi - egoistycznymi - oby nam sie plany spotkaniowe udaly!
OdpowiedzUsuńZyczenia moje też lecą do Cię, oczywiście te najlepsze jakie tylko mogą być i oby plany się stały rzeczywistościa! :D
UsuńLanckorona - intrygująca nazwa. Dziwna jak na miasto polskie. Wyczytałam ,że pochodzi z języka niemieckiego( który był językiem okolicznych osadników) Land – kraj i Krone – korona.
OdpowiedzUsuńMiasteczko ładne a anioły dodają mu jeszcze uroku.
Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci i Twojej rodzinie Grażynko szczęśliwego Nowego Roku:))
Tak to nazwa historyczna i o pochodzeniu niemieckim, mnie się podoba.
UsuńZyczę Ci tez dalszej energii, entuzjazmu i radości w Twoim codziennym życiu.
Pozdrowienia serdeczne ode mnie i mamy Zosi! :))
OdpowiedzUsuńDzieki i zawsze Was tez pozdrawiam
UsuńPiękna wycieczka.
OdpowiedzUsuńI te prawie greckie niebieskie stoliczki..:)
I typowo polska czerwona ława z oparciem. Była taka w starym domu moich rodziców. W ławie był schowek.
I te wszędobylskie wiejskie "Burki".
Jak ja nie lubię zimy. No, chyba, że na zdjęciach takich jak Twoje:)
Pomyślności w nowym roku.
Tatiana
JA też lubię niebieskość a Gracja jest z nich słyną.
Usuńładna zima czemu nie, taka jak dzisiaj mokra i ponura... nie!
Tez niech Ci się świetnie dzieje w tym, już nowym roku!
Grazynko opowiadasz tak ze sie na sercu cieplo robi. Potrafisz uchwycic to co najpiekniejsze, niepowtarzalne kadry. Nie sposob oderwac od nich wzroku. Kocham twojego bloga za jezyk styl i wspaniale kadry.
OdpowiedzUsuńOjej! dziękuję Kasiu! no i się cieszę...
UsuńCiekawa nazwa. Aż przypomniało mi się, jak byłam w prawdziwym mieście aniołow. Oj tak Los Angeles na długo pozostanie w mojej pamięci. Polecam Ci serdecznie - Ameryka jest niesamowita.
OdpowiedzUsuń