czwartek, 13 lutego 2020

Bieszczadzki disneyland... "disneyland" de Bieszczady

Dzień wstał chmurny, bardzo nawet, zimny też byl wyjątkowo, Arte wymyśliła rozrywkę...przejażdżka  kolejką  bieszczadzką, moja akceptacja była ..hmmm...trudno ją nazwać entuzjastyczną...ale zawsze była to akceptacja. Mam mieszane uczucia jeżeli chodzi o masowe rozywki. Dojechałyśmy do początkowej stacji w Majdanie koło Cisnej, czekała nas 9 km trasa do Balnicy. Zimno przeszywało, ale kości zostały rzucone i zakupiwszy bilety wtarabaniłyśmy się do wagonu, o zgrozo bez ścian, tylko daszek nad głowami a z boków przeszywało zimnem...moje myśli były raczej rozbiegane , opracowywałam plan jak zapobiec by zimno nie sparaliżowało mnie doszczętnie...w pewnym momencie ściągnęłam wielką chustę, która pełniła rolę szala i omotałam moje biodra, bo, muszę się przyznać, bałam się o przeziębienie   w tej części ciała właśnie...ale. ale...

El dia amaneció muy nublado y de frío muy penetrante, Arte inventó una excursión en trencito de Bieszczady, este tren que data de finales del siglo XIX  antiguamente transportaba  madera,  ahora fue entregado para el uso turístico.  
No acepté la propuesta con entusiasmo, porque no soy fanática del entretenimiento de  masas, (disneyland?)  pero acepté!

Llegamos a Majdan,  estación de partida, nos esperó un trayecto de 9 km  para llegar a la estación final de Balnica, frio me estremecía, la decisión fue tomada, hubo que enfrentarla,  Compramos los tickets y nos montamos al vagón,  me di cuenta que la única protección venía   del techo,  vagón sin paredes laterales con  el frio pasando  de lado  al  lado,  fue espantoso....me angustié, nos esperaba 2 horas de viaje....



Dwaj mężczyźni wnieśli do wagonu coś takiego...to coś okazało się być baniakiem  pełnym gorącej herbaty, otucha wstapiła w moje serce i ciało...natychmiast zrobiło mi się cieplej do tego stopnia, że chusta z bioder wróciła na szyję.

Pero...Dos hombres entraron al vagón cargando con este artefacto, enorme termo con té casi hirviendo ...en seguida los temores  y los miedos de terminar con resfriado  desparecieron



i co się okazało...nooo? przeżyłyśmy dwie godziny na tym zimnie całkiem dobrze, tylko paluszki w rękawiczkach trochę przemarzły...widoki okazały się tak niezwykłe...niezwykłe bo naszym oczom zaczęła ukazywać się zima...najprawdziwsza na świecie, więc były tak niezwykłe, że nasza uwaga skierowała się na nie i zapomniałyśmy, że w zasadzie należałoby zmarząć w takich warunkach.

y...resultó que las dos horas con el frio espantoso pasaron bastante agradable, solo los dedos de las manos algo sufrieron , los paisajes fueron tan llamativos, que atraparon nuestra atención,  tanto que se nos olvidó el frio. Los paisajes  se tornaban invernales, cada vez mas, y es esto lo que quisimos experimentar, este año en Polonia la nieve fue una gran ausente.



Dzieci w tym disneylandzie były bardzo szczęśliwe.
Los niños  de vacaciones de invierno en estos momentos , gozaban mucho del viaje.



Na każdym zakręcie trzeba było się wychylić bo wtedy widać było lokomotywę i wagony .
Las curvas dejaban ver la locomotora y los vagones. Cada viraje  aproveché para tomar las fotos del tren.




A zima stawała się coraz bardziej zimą
El invierno cada vez se tornaba mas invernal.






Szadź odgrywała niebagatelną rolę w upiększaniu pejzażu.
La escarcha en  los árboles hizo buen trabajo en  embellecer el paisaje.



Lokomotywa sapała, mozoliła się, marudziła.
La locomotora no tuvo facil, iba lento, quejandose ..








To stacja  w Balnicy, tutaj co poniektórzy wybiegli na śnieżne przestrzenie, szczególnie dzieci były szczęśliwe, bo po raz pierwszy, podejrzewam,  mogły pobawić się śniegiem, lepić kulki i piszcząc obrzucać  sie nimi .
W międzyczasie lokomotywa zmieniała pozycję,  przypięła się tym razem do ostatnich  wagonów,
Byliśmy gotowi do powrotu.

La estación final de Balnica, hubo tiempo para bajar del tren, los niños aprovecharon para jugar con la nieve. La locomotora se cambió de sitio, los vagones últimos ahora fueron primeros...
listos para el regreso!



i wracamy...zima powrotna wydała mi się jeszcze piękniejsza..
Vamos de vuelta, el invierno  de regreso me pareció mas bello todavía.



Teraz za lokomotywą  były  dwa wagony zamknięte, jedyne w składzie...jednak wolałyśmy te otwarte.
 Ahora detrás de la locomotora hubo dos vagones cerrados, preferimos los abiertos...















Skończyła się wycieczka, trwała ponad 2 godziny, trochę zmarznięte a na pewno potrzebujące toalety...potem trzeba było koniecznie się ogrzać, pojechałyśmy do przemiłego Starego Sioła w Wetlinie, grzanie odbywało sie przy zapalonym kominku, Była gorąca herbata i coś na ząb...posiedziałyśmy dłuuuuugo...zasłużyłyśmy na trochę relaksu.

Ale potem jeszcze trzeba było wrócić do Cisnej,  bo jak skończyć dzień bez deskalu Andrejkowa, w Cisnej jest takowy,  Malowany na podstawie fotografii z 1952 roku przedstawia grupę mężczyzn przy odbudowie  wioski.
Obok traktor, wygląda, jakby stał w tym miejscu  od tamtych, utrwalonych na zdjęciu,  czasów  ..

Finalizó la escapada, fue mas de dos horas en intemperie . en el aire helado de invierno, bajamos del tren con un poco de frio pero muy contentas...fue impostergable buscar un sitio calientico, elegimos yna posada Stare Siolo en Wetlina , nos acomodamos  al lado de la chimenea prendida, tomamos  té caliente, comimos algo sabroso...quedamos un rato largo disfrutando del ambiente.

Sentimos el día  un poco incompleto, faltaba ver por lo menos un mural  de Andrejkow...asi que regresamos a Cisna , en las afueras de museo de poblado encontramos uno...representa un grupo de trabajadores, que después de los destrozos de guerra y de postguerra trabajaban en su reconstruccóon  El artista lo realizó  en base de una foto del año 1952.  Al  lado de la pintura han dejado un tractor, sospecho que fue una maquina de los que se usaba en las tareas de  devolver al pueblo su aspecto habitable.






Skończyl się dzień, wróciłyśmy do naszego kominka...
Terminó el día, regresamos a la casita ..prendimos la chimenea.
Pozdrawiam...saludos

Cdn...continuará

42 komentarze:

  1. Macie obie zdrowie! Ja balabym sie zapalenie pluc, jakie z pewnoscia bym zlapala w tym otwartym wagonie w zimie. ;) Czyzby herbatka byla z "pradem"? Latem oczywiscie przejazdzka bylaby znacznie przyjemniejsza, ale nie mialybyscie tych przecudnej urody zimowych pejzazy. Jak nie lubie zimy, tak jestem oczarowana tym szadziowym klimatem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bez prądu była, ale miala smak cytrynki i byla dosyc slodka..gorąca jak diabli! tam bylo duzo dzieci wiec prąd bylby wysoce niewskazany!
      LAtem to lepiej byloby poleciec gdzies w gory, a w zimie trzeba bylo bardziej sie wysilic nad zajeciem czasu w sposob ciekawy, Padlo na kolejke. W pierwszym momencie przestraszylam sie tego zimna, ale potem zapomnialam o martwieniu sie zdrowiem i bylo fajnie, nawet kataru sie nie nabawilysmy! a pejzaze byly motywujace!

      Usuń
    2. Dobre roczniki jestescie :))) Byle jaka zima Wam nie straszna, zwazywszy, jakie kiedys zimy bywaly.

      Usuń
    3. Roczniki dobre, nie wiem jak Arte ale ja pamietam zime stulecie a do szkoly chodzilam na piechote 3 km...

      Usuń
  2. Wybierając się na taką przejażdżkę należało się dobrze ogacić, ale pomimo zimnicy amatorów jazdy, jak widać, nie brakowało, i nie dziwota, też bym pojechała jak miałabym okazję :)
    Drzewa pokryte szadzią są równie malownicze jak i pokryte śniegiem, jednakoż szadź podświetlona słońcem to już przewyższa wszystko, tylko że słońce niezwykle skraca żywot takiego widowiska.
    Piękną miałyście przejażdżkę, ale czyżby Arteńka nie zabrała ze sobą gorącej herbaty w termosie? :) Gorące kasztany w kieszeniach byłyby wspaniałe na taką podróż :)
    Mural w Cisnej niezwykle ciekawy kolorystycznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wziela , wziela...dalysmy rade wypic i jedno i drugie...dlatego tak bardzo nas pedzilo do toalety!!!
      Na tek wycieczce brakowalo slonca...niebieskie niebo...to dopiero byloby pieknie.
      Mural fajnie sie prezentowal z traktorem...

      Usuń
  3. Warto było troszkę pomarznąć dla tych pięknych widoków:))Pozdrawiam serdecznie:)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto Reniu, warto, chociaz mialam momenty na poczatku lekkiego strachu, ze sie przeziebimy, ze zmarzniemy...ze bedzie malo komfortowo. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Warto było nawet zmarznąć! Zima jakby sprzed lat:) Jechałam kiedyś zimą taka kolejką, dali nam herbatę z wkładką i do tego koce, więc było miło.
    Murale Andrejkowa wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja, jak tylko wsiadlam do wagonu to powiedzialam Artence, ze bledem bylo nie wziac kocy z kwatery naszej...ale jakos nie bylo tak zle, nie wiedzialam, ze beda to wagony otwarte. Gdybym wiedziala to na pewno kocyk bym sobie przytargala.
      Andrejkow jest wielki!

      Usuń
    2. Ja na mecz futbolowy u nas, w grudniu, zabralam torbe z kocami i najpierw sie ze mnie s miali, a potem te koce sobie wyrywali!

      Usuń
  5. Jak zawsze przepiękne zdjęcia, a w ruinach zamku w Sobieniu latałem dronem (jak go jeszcze miałem). Pozdrowienia bardzo serdeczne!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O!..a pokazales te zdjecia zrobione dronem? nie pamietam, musialy byc niesamowite! tam takie szerokie widoki!
      Rownie serdecznie pozdrawiam!

      Usuń
  6. Az w poploch wpadlam, jak zobaczylam zime i otwarty pociag. Nie ubieram sie cieplo i na takie okazje strasznie marzne...mimo wszystko. Na jeden noworoczny kulig zalozylam wszystko co mialam, zreszta nie tylko ja, mialysmy szalo-chusty na glowach, na to czapki zapozyczone, ja mialam filcowe kolo, ktore przykrywa zapasowe kolo w samochodzie, jako przykrywke biodrowych okolic...ale dla jednego kuligu przeciez nie bede kupowac dlugiej puchowki!! w zyciu nie mialam puchowki... ale za to zdjecia przesliczne, bo kocham patrzec na szadz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepsze jest to filcowe koło, nigdy bym nie wpadla na pomysl uzycia go jako kocyka na biodra! tylko Tobie takie pomysly przychodza do glowy, hrehrehre...puchowki teraz zastepuja futra i kozuchy, dla dobra zwierzatek ktos wymyslil te kołderkowe plaszcze i kurtki.
      Tylko niebie niebiesciutkiego brakowalo do tych zdjec. Ale takie grozne i szare tez ma swoj ponury urok.

      Usuń
    2. Tylko, ze puchowki maja puch, a puch trzeba komus wyskubac :/

      Usuń
    3. Moze takie puchowki ze sztucznym puchem..teraz napiszesz, ze to z wlokien sztucznych a to zanieczyszczanie swiata!!!...

      Usuń
    4. i tak sie nie da wygrac...ja tam tylko marudze, jak mam nylonowa podszewke. co sie niestetyy czasem zdarza. a ze zanieczyszcza, to tego, no, prawda ;) z recyklingu jakby bylo, to bym sie cieszyla wielce...ale tez sie nie da, niestety mam kurtki, co sa nylonowe i sztuczne, ale ograniczam i np szukam takiej pikowanej kamizeli z bawelny. raz mialam i ja zanosilam na amen.

      Usuń
  7. Piękne pejzaże i mam dodatkowe wrażenia przy czytaniu o chłodzie. Kaloryfery mam wyłączone, zapomniałam po powrocie z dyżuru włączyć i zimno mi trochę.
    Mural jak zwykle zachwyca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraz sobie, ze u mnie kaloryfery sa prawie zawsze wylaczone, nie potrzebuje ich ogrzewania, administracja musi mi zwracac bo mam pokazna nadplate. Albo mamy dobrą izolację budynku, albo nie ma zimy, albo ja jestem nienormalna...ale zoszczedzilam ze hej!
      Beda jeszcze murale, takie bardziej miejskie, bo sanockie

      Usuń
  8. Allle super przejażdżka, szkoda,ze w pociągu nie było kocy dla podróznych i wielkiego termosu z gorącą herbatą. Podobaja mi sie niemieckie (nie wiem jak w polskich) kafejki przy plazach ,z poduszkami i pledami, jak ktos ma ochotę posiedziec na zewnatrz mimo chłodu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten wielki baniak na zdjeciu to termos byl, herbate mozna bylo pic caly czas i byla goraca jak wrzateK! A koce powinni miec w tych wagonach...wyobraz sobie temperatury dobrze ponizej zera. Bez koca ani rusz!

      Usuń
    2. A no tak, zauważyłam,ale nie zapamiętałam:)

      Usuń
  9. Zamiast kuligu można się przejechać kolejką. Wrażenia podobne - przy otwartych wagonikach wręcz prawie można dotknąć ośnieżonych gałązek. Zimę stulecia pamiętam, w Bieszczadach byłam kilka razy zimową porą, śniegu było cxzasami ponad metr.Tydzień po naszym wyjeździe pogoda zmieniła się diametralnie. Na Wetlińskiej 5 stopni mrozu (odczuwalne -20). Dobrze, że nie wiało podczas podróży do Balnicy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A na Carynskiej GOPR musial ratowac turystow helikopterem, ktorzy praktycznie zakopali sie w sniegu i nie mieli juz sil by dalej isc...

      Usuń
  10. Myślałem, że ta kolejka jeździ tylko w sezonie letnim. Fajna wyprawa i świetne widoki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A zimie mozna tylko jedna trasa, do Balnicy, drugą Majdan Przyslup zamykaja.
      Wyprawa fajna a widoki, podejrzewam, w zimie ladniejsze niz w lecie.

      Usuń
    2. W Przysłupiu dają pyszne pstrągi:-)

      Usuń
    3. oooo! to zabrzmialo atrakcyjnie! moze na pstragi trzeba!

      Usuń
  11. Słyszysz ten huk Grażynko?
    To ja pękłam z zazdrości ... bo nigdy nie jechałam kolejką bieszczadzką....
    Ależ tam musiało być cudnie!!!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko przed Toba...wez wnuki i osobistego historyka i w droge.Tylko nie zapomnij wziac koce by sie opatulic. Herbata w rekach i szczescia pelnia!
      pozdrawiam

      Usuń
  12. Jesteście dzielne kobitki, rzeczywiście przejazd otwartym wagonikiem jest raczej na lato, bo w zimie można złapać przeziębienie; jechaliśmy nią również do Balnicy, aby potem ruszyć szlakiem granicznym do Roztok Górnych, tam były nasze auta, zeszliśmy już po zmroku, a było to lato; a nie było napadu na pociąg? bieszczadzcy kowboje potrafią zabrać różne drogocenności kobiet, także te w naturze:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielne, tak...Artenka ma pomysly nie zawsze rozsądne, czesto nie sa rozsadne mocno, a ja..hmmm..sie poddaje. Ona zapomina,ze ja jestem duzo, duzo starsza.Moze i dobrze ,ze zapomina.
      Napadu nie bylo...bylby jeszcze wiekszy disneyland, taki napad...a bywa? bo przypomina mi sie taki disneyland w Andach wenezuelskich, w Los Aleros, jest tam taka wioseczka typu skansen, dojezdza sie do niej po górach i dolinach strasznie trzesacymi sie jeepmi i w trakcie tej podrozy napadaja na jeep jacys zbrodniarze poludniowoamerykanscy.. jezeli sie o tym nie wiem a no ogol sie nie wie, no to robia wrazenie! Pozdrawiam w dzien walentynkowy Marysiu

      Usuń
  13. Myślę, że pozostały wspaniałe wspomnienia, a po przemarznięciu nie postało ani śladu. Widoki uwiecznione na zdjęciach wspaniałe i niepowtarzalne. Dlatego myślę, że warto było 🙂
    Pozdrawiam Alina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylo warto!!!! bardzo teraz jestem zadowolona, pozostana mile wspomnienia. pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. Merecio la pena es un paisaje precioso. Un abrazo.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przypomniałaś mi podróż tą kolejką z przed lat kiedy byłam na wycieczce w tych stronach. Z tym, że to było latem i było ciepło. Widok oszronionych drzew niezapomniany. Ja mieszkająca na pogórzu Karkonoszy tej zimy nie miałam takich widoków. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zima nam poskapila sniegu..dlatego wybralysmy sie do Bieszczadow vu troche jej zaznac. Aa;e mam niedosyt! pozdrawiam serdeczie

      Usuń
  16. Ze 12 lat temu latem jechałam tą kolejką. Widoki zimowe cudne:-) Przydałaby się herbatka z prądem;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bylo duzo dzieci, ale prąd rzeczywiscie bylby swietnym dodatkiem.

      Usuń