Noce mazurskie spędziliśmy w Kalu, malutkiej miejscowości zachęcająco położonej między dwoma jeziorami Mamry i Święcajty. Pierwszy ranek, jeszcze przed świtem, został okraszony takim świergotem ptaków, że wymotałam się z prześcieradeł szybciutko i pognałam nad brzeg świecajtecki na spotkanie ze słońcem. Niestety była mgła, chociaż może nie niestety bo było tajemniczo , romantycznie, niezwykle.
Las noches de Mazuria las hemos pasado en el pueblo llamado Kal, pequenita aldea entre dos lagos Mamry y Swiecajty. La primera mañana , antes de la salida del sol, fue anunciada por un alboroto de los pajaros tan grande que salte de la cama y corri a la orilla del lago Swiecajty para encontrarme con el sol del amanecer. Infortunadamente todo estaba sumergido en la densa neblina... bueno...no se si infortunadamente, rapidamente me convenci de la belleza del mundo que parecia magico, romantico, misterioso.
Czekając na słońcę, które nie mogło się wygrzebać z białych mglistych pieleszy, skierowałam kroki w głąb wioseczki.
Mientras esperaba la salida del sol, que demoraba de librarse de las blancas transparencias, paseé por los caminitos del pueblo.
Ale po chwili wróciłam nad brzeg jeziora. Kaczuszki też miały nadzieję, że jednak słońce się pokaże.
No demore en regresar al lago...los paticos estaban igualmente en la espera
i się pokazało...kokietując zza drzew i zza białych tiulów.
Finalmente el sol salio...coqueteaba entre los arboles y detras de las blancas cortinas.
Pozwoliło by zauważyć błędy w robótce pajęczej.
Su tenue luz descubrio los errores del trabajo arañil.
Chyba perkoz, we mgle bardziej samotny
La ave, creo que somormujo, parecia muy solitaria..
Niebawem słońce hojnie oprószyło złotem.
De repente todo se empapó de tintes dorados.
widać tego ptaszka?
El pajarito! se ve?
Świat się wyplątał z muślinowych welonów, a my w drodze nad Mamry przyhamowaliśmy przy tym domku, ślicznym niewątpliwie. Przede wszystkim niebieskie okiennice i strzecha wywolały u mnie autentyczny zachwyt.
Por fin el mundo aparecio sin tapujos, por el camino al lago Mamry nos detuvimos para encantarnos con esta casa...las contraventanas azules, el techo de paja ...bella la morada!
Na brzegu jeziora, wśród ptaków, zapanowało ożywienie.
Se animaron las aves en la orilla del lago .
Jazda mazurskimi drogami zachwyca ...drzewa posadzone wzdłuż dróg tworzą przepiękne tunele...
Las carreteras de Mazuria maravillan , son tuneles vegetales formados por arboles muy añejos.
Przydrożne, liczne jeziora zamieszkuje ptactwo wodne.
Los miles de lagos de Mazuria estan habitados por aves acuaticas.
Wstąpiliśmy do Sztynortu, jeszcze jedna niegdyś piękna rezydencja pozostawiona destrukcji czasu.
Entramos a Sztynort con triste palacio dejado a la destruccion del tiempo.
Niepodziewane spotkanie z żurawiami.
Siempre agradable el encuentro con las grullas.
I juz jesteśmy w pobliżu Rapy...hamuuuuj!
takie śliczne krówki trzeba utrwalić na zdjęciu.
Llegamos a Rapa....
frenaaaa!!!
Hay que tomar la foto a estas vacas tan hermosas.
Rapa...grobowiec arystokratycznej rodziny Farenheit, która budując swoje mauzoleum w 1811 roku w formie piramidy wierzyła być może, że w ten sposób zapewni sobie życie po życiu, pierwsza w grobowcu zostala pochowana 3 letnia córeczka Friedricha Heinricha Farenheita, kształt piramidalny mial sprzyjać mumifikacji ciał.
Rapa...la tumba de la aristocrática familia de los Farenheit, ellos construyendo su mausoleo creian posiblemente que asi aseguraban su vida despues de la vida, la primera, cuyos restos fueron en ella depositados, fue la hija de 3 años del Friedrich Heinrich Farenheit. Se creia que la forma de piramide aydaba en la momificación de los cuerpos.
Wejście do grobowca zostało zamurowane, zdjęcie robiłam przez zakratowane okna. Zwrócił moją uwagę bukiecik sztucznych kwiatków złożony na trumnie dziecka....kto i jak te kwiatki tam położył?
La entrada al mausoleo fue cerrada por el muro de los ladrillos, la foto la tome por una ventanita cubierta de las rejas, no me explico como en el ataúd mas pequeño fue depositado el ramito de las flores.
Skierowaliśmy się w stronę Stańczyków, i znowu te urokliwie zadrzewione drogi...
Nos dirigimos a Stanczyki...siguen los caminos bordeados por los pintorescos arboles.
Wieś Stańczyki jest sławna z imponujących mostow kolejowych wybudowanych w latach 1912 - 1926, nalezacych do trakcji kolejowej dziś już nieczynnej.
El pueblo de Stanczyki es famoso por los monumentales puentes de la traccion ferroviaria, hoy fuera del uso. Fueron construidos en los años 1912 -1926.
w dole rzeka Błędzianka...i ludzie jak mróweczki.
Abajo pasa el rio Bledzianka...y la gente como hormiguitas.
Zachwycające są tereny wokół Stańczyków, pagórki, doliny, łąki, kępy drzew...
Los terrenos que rodean Stanczyki llaman la atención por sus pintorescas cumbres, valles, prados , pequeños bosques de los arboles.
Chcieliśmy wejść na wieżę ciśnieniową w Gołdapi, gdzie znajduje się punkt widokowy i atrakcyjna kawiarnia...ale już była zamknięta.
Quisimos entrar a la torre de agua en Goldap, convertida en el mirador y una atractiva cafeteria, pero la encontramos ya cerrada.
A potem w drodze do Giżycka cudny zachód słońca.
LLendo hacia Gizycko nos detuvo un bello atardecer.
I Giżycko po raz pierwszy i w nocy.
Por primera vez Gizycko y de paseo nocturno.
Następny ranek, tym razem nie we mgle, wstał rózowy, obiecujący wiele pięknych wrażeń, poleciałam nad jezioro Swięcajty...
Una nueva mañana...esta vez de color rosa, prometia muchas y bellas impresiones, corri a la orilla del lago Swiecajty.
A potem już powrót, po drodze zamek w Rynie, wybudowany przez Zakon Krzyżacki pod koniec XIV wieku, zamieniony dziś w luksusowy hotel.
Ultimo dia del viaje, de regreso visitamos el castillo de Ryn, construido por la Orden Teutónica en el siglo XIV, hoy convertido en muy lujoso hotel.
Miasto leży miedzy dwoma jeziorami , Ryńskim i Ołów.
La ciudad esta situada entre dos lagos , Rynski i Olow.
Mikołajki widziane z bliska i troche z daleka, z bliska kolorowe motyle jeszcze przed zniknięciem w zimowych przytuliskach.
La siguiente ciudad...Mikolajki..vista desde cerca y de lejos. De cerca ...las mariposas, las últimas antes de guardarse en sus escondites de ya cercano invierno.
z daleka
de lejos
Jeszcze leśniczówka Pranie i widok na jezioro Nidzkie.
Un momentico para visitar Pranie, donde escribio poesias un gran poeta polaco Konstanty Ildefons Galczynski. Desde la casa se abre una vista hacia el lago Nidzkie.
Zielona Gęś i żegnamy się z Mazurami...
Nos despide de Mazuria el Ganso Verde, el simbolo del teatro creado por el poeta.
Jeszcze raz dziękuję Arte i Tomkowi za piękna wycieczkę.
Pozdrawiam y saludos
Powzdychalam sobie do Twoich zdjęć Grażyno z wielkim zachwytem :) Do domku krytym strzecha i niebieskimi okiennicami najbardziej :) Chciałabym choć przez chwile taki mieć :)
OdpowiedzUsuńJA tez chce miec taki domek!!! marzenie, ktore mi sie nie spelnilo!
UsuńWszystko jeszcze przed nami 😊
UsuńPrzed Toba na pewno, przede mna...hmmm...ale kto to wie?
UsuńDwa całkiem odmienne wschody słońca, oba cudowne, ale ten zamglony bardziej magiczny, trochę jak z baśni :)
OdpowiedzUsuńPięknie utrwaliłaś na zdjęciach waszą podróż Grażyno!
Pamiętam leśniczówkę Pranie, akurat prało :) Bardzo wyraźnie wrył się w mą pamięć widok wysokiego brzegu jeziora w tym miejscu, a szczególnie strome drewniane schody w dół do lustra wody, a obok nich mała łódeczka.
Ach te podroze, w kazdej szukam magie i ja znajduje....mam w zanadrzu juz dwie nowe eskapady, Bieszczady i Portugalie...Pranie jest pieknym miejscem i zagladnelam tam juz po raz drugi.
UsuńAleż piękne, artystycznie zrobione, fotografie, w których widać ogromną wrażliwość Fotografa. Noooo, nieeee, tak mi się podobają miejsca, uchwycone przez Ciebie, że chyba tam pojadę. Wyobraziłam sobie te przydrożne drzewa zimą, na tle niebieściutkiego nieba, ośnieżone... Jak u Królowej Śniegu. Szkoda, że Mazury są jednak tak daleko ode mnie.
OdpowiedzUsuńO tak, w zimie tez musi byc pieknie a przeciez Mazury nie sa tak odlegle....czyli juz myslimy o zimie calkiem przyjaznie...
UsuńOczywiście, zimę można "oddemonizować" wycieczką na Mazury. Można, a nawet należy:)
UsuńTak piekne, ze az boli dusza.
OdpowiedzUsuńto taki przyjemny bol!
UsuńBoli z wielkiej tesknoty, zeby tam byc.
UsuńBardzo ładna pętla. Kilka miejsc również odwiedziłem, ale z tego posta najbardziej mi się podobają Twoje zdjęcia wschodów słońca. Zwykle przesypiam takie chwile, więcej mam zdjęć zachodów słońca. Mazury potrafią zauroczyć, bardzo udana wycieczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Wkraju, nie przesypiaj switow, to najpiekniejsza pora dnia!!! trzeba o piatej rano wyskakiwac z łozka! pozdrawiam serdecznie
UsuńZa takie widoki kocham Mazury.Cudowne zdjecia, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak kochamy Mazury...bo piekne!
UsuńJak zwykle piękne zdjęcia. Zachwyciła mnie mgła, lubię mimo że w bliższym kontakcie trochę nieprzyjemna. Domek z niebieskimi okiennicami i łabędź w pianie i wschody słońca....dziękuję za tyle piękna.
OdpowiedzUsuńJa tez lubie mgle, otula, relaksuje, stwarza urokliwa atmosfere...okiennice niebieskie musza byc...koniecznie!
UsuńW Węgorzewie mieszka moja przyjaciółka. Kiedy ją odwiedzam, wyciągamy rowery z garażu i hajda na wycieczki. O kilku takich pisałam na blogu, a tam gdzie mówię między innymi o wsi Kal, zostawiłaś taki o to komentarz, cytuję:
OdpowiedzUsuń"Podoba mi sie bardzo! wrocilam wlasnie z Kanady . gdzie tez widzialam piekne okolice a u nas w Polsce tez tyle przepieknych miejsc do odwiedzenia. Oczywiscie, i jak sie domyslasz, zachwycil mnie atlas ptakow , ktore w Wegorzewie mozna spotkac..! jest ich calkiem duzo!
i ta dbalosc o cmentarz ! niezwykla...sciskam mocno"
Przyjemnie znowu, razem z Tobą, powspominać znane mi okolice..., a zdjęcia jak zawsze znakomicie oddają Twoją naturę, Twoje zauroczenie przede wszystkim ptakami...
Całuski od Ewuski :)
O jak milo, ze przytoczylas moje slowa, pedze do Twego bloga, chce zobaczyc Twoje zdjecia.
UsuńPtaki to moja pasja zrodzila sie w Wenezueli, ktora jest ptasim, bardzo kolorowym rajem.. caluski tez przesylam....
Z Toba sie bardzo fajnie wedruje, mimo, iz tylko wirtualnie :)
OdpowiedzUsuńAle juz bylo wedrowanie niewirtualne Z Toba...bardzo bylo fajnie!
Usuńno wlasnie - mnie tyz bylo fajnie i zwieszam glowe, ze tylko raz.ale wiesz, ze bardzo lubie i te wirtualne :)
UsuńPotwierdzam wpis u góry:) Fajne wędrowanie,fajne spacerowanie,,dziękuję za wspolną wycieczkę:):
OdpowiedzUsuńTo wedrowanie teraz, kiedy juz jestem emerytka jest moja pasja!!!
UsuńO tym grobowcu czytałam i zawsze chciałam zobaczyć, tyle pięknych miejsc i tyle pięknych zdjęć !
OdpowiedzUsuńRZeczywiscie tem grobowiec jest niezwykly...i ciekawie polozony, schowany w lesie.
UsuńWspaniałe zdjęcia na nowo odkryły mi że ja przecież to wszystko mam na wyciągnięcie ręki bo mieszkam na Warmii :-). Te aleje z drzew i mnie zawsze zachwycają. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTw aleje zwrocily moja uwage od razu, jest ich bardzo duzo, i pieknie zadrzewione, oby nikt nie wpadl na pomysl wyciecia tych drzew...pozdrawiam serdecznie
UsuńJakie piękne te kady, az nabrałam ochoty na Mazury :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńMAzury, Mazury...mam ochote na jeszcze raz i jeszcze raz...pozdrawiam serdecznie
UsuńA ja zaglądam tu jeszcze raz i nie mogę się nadziwić - jak Ty te zdjęcia robisz?
OdpowiedzUsuńNaprawde? ciesze sie,ze Ci sie podobaja!
UsuńNigdy nie byłam w tamtych stronach, a wiec powędrowałam teraz chętnie z Tobą. Zachwycam sie mgłą, nibieskimi okienincami, odlotem żurawi, cudnymi alejami wzdłuż dróg i wreszcie rózowym, boskim wręcz zachodem...Ach!***
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Olu, ciesze sie,ze sie zabralas ze mna na wycieczke!
UsuńPrecioso como siempre. Besitos.
OdpowiedzUsuńGracias y te mando muchos saludos, abrazos y besos
UsuńTo była piękna wycieczka, bardzo podobają mi się Twoje zdjęcia Grażyno, miło się to wspomina :)
OdpowiedzUsuńOj wspomina sie milo, trzeba jeszcze kiedys cos wymyslic by potem milo wspominac!
UsuńZamglone zdjęcia wyglądają świetnie. Świetnie uchwyciłaś na nich atmosferę poranka. Zresztą cały post jest pełen niesamowitych zdjęć.
OdpowiedzUsuńDziekuje, bardzo lubie sobie spacerowac sama skupiajac sie cala soba na tym co mnie otacza...pozdrawiam serdecznie
Usuń