poniedziałek, 6 marca 2017

Matosinhos



Tak się budziłam ...Ranek z mojego,  portugalskiego,  okna.
Asi me despertaba...por la mañana , desde mi ventana.




jeżeli czas mojej córce pozwalał to rankiem właśnie  wybierałyśmy się  nad brzeg Atlantyku, do Matosinhos,  miejscowości należącej do Grande Porto i graniczącej  z Porto południową stroną. Ma piękne plaże, którymi można dojść do  oceanicznego ujścia  rzeki Douro. Wzdłuż wybrzeża znajduje się wspaniała promenada, ulubione miejsce  biegaczy, rowerzystów czy po prostu spacerowiczów.
 Z Parku Miejskiego Matosinhos wychodzi się od razu na plażę  w pobliżu Castelo de Queijo.



 Si el tiempo permitia,   por la mañana mi hija y yo  saliamos hacia la orilla del Atlantico, a Matosinhos, a una localidad perteneciente al Gran Porto   que limita  en su parte sur con Porto. Posee  hermosas  playas a lo largo de los cuales se llega a la desembocadura  del rio Duero, el bulevar  costero es muy frecuentado por los deportistas:  los que corren, los que usan la bicicleta o simplemente los que caminan..
 Del Parque  de la Ciudad de Matosinhos se sale directamente  para la playa situada al lado del Castelo de Queijo.



Niedawno ukończono budowę  przepięknego portu dla statków wycieczkowych, ma formę spirali, mnie przypomina olbrzymią, białą muszlę.

Hace poco ha finalizado la construccion de un puerto para los barcos cruceros, tiene forma de una espiral,a mi me recuerda una enorme concha blanca.


Ladnie sie wkomponowała w pejzaż wraz z Castelo de Queijo...obronnej fortecy z 17 wieku 
broniącej Porto przed zagrożeniem piratów z Północnej Afryki.

Luce bien en el paisaje junto con el Castelo de Queijo...un fuerte construido en el siglo 17 para defender a Porto de los ataques piratas procedentes del Norte de Africa.




Idąc wzdłuż plaży  trudno nie zauważyc kompozycji plażowych opatrzonych  takim  opisem, może trochę dziwnym...

Jestem nikim,
nic nie sprzedaję
ale ofiarowuję 
 moje wyobrażenie o
pięknie  sztuki urbanistycznej
......
Arte Faustino


Caminando a lo largo de la orilla atlantica me llamo la atencion una exhibicion de las composiciones  playeras,  fueron acompañadas de esta descripcion un poco curiosa ...
No soy nada
No puedo vender nada
etc...
Arte Faustino











Dotarłam do pierwszej kawiarenki nad samym brzegiem morza  i nie mogłam   oprzeć się czerwonym fotelikom tuż  przy bijących o brzeg falach oceanu,  oczywiście również nie mogłam odmówić sobie przyjemności poproszenia o kawę...

Llegue a la primera cafeteria cerquita de la orilla del mar y no pude resistirme a estas sillas rojas  al lado de las olas chocando contra  las rocas. Y como fue de esperar me sente y pedi mi cafe mañanero.



a do kawy  pastel de  nata..i tak sobie siedziałam i patrzyłam, a moja córka spalała kalorie biegając po promenadzie,  potem   z duma mi obwieściła,  że  przebiegła 7 km rzuciwszy  wymowne spojrzenie na moje ciasteczko ...
Hacia falta un dulcito, asi que pedi  pastel de nata...y me entregue a mirar y mirar mientras mi hija estaba quemando las calorias corriendo por el bulevar y despues se jacto de que hizo 7 km... miro con dezaprobabacion  mi dulcito.

Wzdłuż promenady rosną stareńkie, pokręcone przez oceaniczne wiatry drzewa, bardzo są malownicze te ich wyszukanie powyginane   kształty.

El bulevar esta delimitado por los viejos  arboles de formas  retorcidas moldeads por los vientos oceanicos, muy pintorescos.


Od czasu do czasu w gęstwie tej niezwykłej roślinnosci pokazuje się coś takiego... znowu trudno nie zaglądnąć,  nie przysiąść , nie  popatrzeć na rozbijające się o brzeg fale...

De vez en cuando entre esta hermosa vegetacion aparece algo asi...fue dificil no disfrutar de estos ambientes, no sentarse y no admirar al mar y sus olas, 




a nawet cos zjeść , wypić herbatę...
probar algo sabroso , tomarse un te...


a przed oczami ocean,   nic tylko patrzeć i patrzeć
estar frente al oceano...mirar y mirar





i nagle  ta żaglówka...trudno było oderwać od niej wzrok, czekałam aż dopłynie do srebrzystego szlaku,
wszystkie zdjęcia  podobne a jednak  morze zawsze jest inne...

y de repente este velero...no  le  pude quitar los ojos, espere que llega al sendero plateado en el mar
tome fotos aparentemente iguales pero  el mar siempre cambia.








hmmm.... a po przeciwnej  stronie promenady rosną nowoczesne i bardzo drogie apartamentowce.
hmmm...del otro lado del bulevar crecen modernos y muy caros edificios de lujosos apartamentos.



pozdrawiam y saludos

36 komentarzy:

  1. Widok wody mnie uspakaja. Mogłabym codziennie spędzać tak właśnie czas....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez! moglabym siedziec i siedziec i czuje sie tak wspaniale. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. ja tez! ja tez! gory mnie nie obchodza, ale morze i jego zapach i odglosy - ach!

      Usuń
    3. Gory tez lubie! przyznaje ,ze morze jest bardziej relaksujace...

      Usuń
  2. A ja nie umiem siedzieć poza domem, nogi mnie swędzą i gnają, jeśli siadam to tylko na odpoczynek, a i to rzadko, bo jak widzę ciekawe okoliczności to nie czuję zmęczenia. Zatrzymuję się na zrobienie zdjęć i człapie dalej ;)
    Zdjęcia z żaglówką przepiękne!!!! Kolor wody niesamowity takie płynne srebro!
    Ciekawe ta twórczość Nikogo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie to ,ze ja wychodze i siadam, bo ciagle gdzies mnie gna ale kiedy spotykam jakies relaksujace otoczenie i ktos zadbal o estetyczne zagospodarowanie takiego zakatka to siadam, pije kawe, herbate, patrze, rozmawiam z wszystkimi osobami, ktore sa w moim zasiegu, uwielbiam takie chwile i nawet uwazam, je za nagrode za poprzedzajace je przeleciane kilometry. Potem dalej mnie gna i znowu pragne jakiejs w tym stylu nagrody. W gorach pne sie, wspinam , poce etc..ale jezeli po drodze nie ma milego schroniska to taki szlak jest dla mnie mniej atrakcyjny i spycham go na koniec kolejki tego co nalezy poznac.
      Nikt zrobil tych dziel cala mase, chcialabym go zobaczyc w tworczej pasji i porozmawiac z nim...

      Usuń
  3. Szmaragdowa woda, srebrne słoneczne połacie oceanu i te cudowne miejsca gdzie można przysiąść. Pięknie tam, tęsknię za upalnym gorącym latem. Bardzo mi przypadło do gustu filozoficzne podejście do sztuki urbanistycznej, ale czy dla nikogo? Pewnie nie jeden pajączek znajdzie tam miejsce dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na portugalskim wybrzezu jest mnostwo takich fajnych miejsc do posiedzenia, sa na ogol ze szkla, maja tarasy z estetycznymi i wygodnymi meblami...tego brakuje mi nad Baltykiem. Pana artyste warto byloby poznac, na pewno ciekawy to czlowiek.
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Tak, ten polysk srebrny byl niesamowity, zlapal moja uwage i oddalam sie kontemplacji a jak pokazala sie ta zagloweczka to juz wpadlam w euforie.

      Usuń
  5. Ja też chcę takie ciasteczko nad brzegiem oceanu:) Oczywiście na żaglówce w srebrzystej smudze też mogłabym być:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jadlas ciasteczek pod tytulem pastel de Belem, ktore mozna jesc tylko w ciastkarni w Belem w Lizbonie, ale w reszcie kraju te same ciasteczka zwa sie pasteles de nata. Oczywiscie te z Belem sa pierwowzorem i ich przepis jest absolutna tajemnica.. Widze Cie na tej zagloweczce i w tej srebrnej smudze...bardzo to w Twoim stylu. Portugalia przed Toba!

      Usuń
    2. baaaaardzo lubie pastel de nata/de Belem...lepiej mi dac jedno i reszte zamknac na klodke....

      Usuń
    3. Pasteles de nata o de Belem jak sa dobrze zrobione to jest rzeczywiscie delicja...jadlam juz kilka mistrzowskich.

      Usuń
    4. Arte...A kusze kusze! kiedys to kuszenie nabierze realnych ksztaltow.

      Usuń
  6. Pierwsze zdjecia poranne maja najpiekniejsze kolory, musze je jeszcze raz obejrzec :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten widok to bylo pierwsze poranne patrzenie na swiat...ale nie zawsze byl taki malowniczy.

      Usuń
  7. Grażynko - dzięki Ci dobra kobieto za te wycieczki :) Twoje kadry i opisy oddają, poza widokami, nastrój miejsca i aurę. Wystarczy wpaść na Twojego blogasia i zalicza się kolejne i kolejne cudne miejsca na ziemi.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taki jest moj zamysl, pokazac miejsca tak jak ja je poznaje i przezywam...moze mniej historii a wiecej takich prostych moich wrazen. Ciesze sie, ze tak moje relacje odbierasz!!sciskam serdecznie

      Usuń
  8. ... nad brzegiem oceanu ...oooo! to brzmi o wiele poważniej, nie tak jak małe, mizerne ... nad brzegiem morza:-) i tutaj łowisz wczesne kadry, z zorzą poranną na niebie; nie przemawiają do mnie te nowoczesne apartamentowce, już bardziej skały, stare mury twierdzy czy nawet plenerowe kompozycje z resztek, wyrzuconych przez fale; no i musiałam poszukać, czym zachwycacie się powyżej, tymi ciasteczkami z Belem, już kiedyś próbowałam zrobić słynne pączki z kremem:-) pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bo to brzeg oceanu, a apartamentowce tez nie sa moja slaboscia, ale taka jest teraz rzeczywistosc takich atrakcyjnych miejsc.
      Pasteis de Belem albo de nata sa chyba bardzo skomplikowane w produkcji, przede wszystkim ciasto musi byc z tysiecy listeczkow chrupiacych , cos w rodzaju ciasta francuskiego, swietny musi byc krem, najlepsze sa cieple i posypane cynamonem...raz jadlam w Belem takie wlasnie idealnie upieczone, po raz drugi, w sezonie turystycznym, gdzie kolejka byl dlugasna, juz nie byly takie swietne, podejrzewam ,ze ta ich wielka ilosc spowodowala, ze ich jakosc spadla. Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
  9. ¡ Que bonito y esos Pasteles de Belen, que ricosss. Besitos.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Me imagino que los pasteles de Belem has probado. son ricos! besitos

      Usuń
    2. Sí, en un viaje a Lisboa, espero volver pronto.

      Usuń
  10. Wcale bym sie nie obrazila, gdyby zaproponowano mi mieszkanie w takim apartamentowcu z widokiem na ocean. ;) Jak tam pieknie! Plaze, woda, ktora zdaje sie zyc, kamienie tworzace rzezby i rzezby stworzone reka czlowieka, ktory chce cos bezinteresownie ofiarowac. I te drzewa, swiadkowie historii i dziela sztuki w jednym. Moj zachwyt jest bezgraniczny i nie do opisania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj jak sie ciesze, ze tak sie zachwycilas tym, co mnie ciagle tez zachwyca...i dalej bedzie zachwycac...sciskam serdecznie

      Usuń
  11. I tylko patrzeć i patrzeć na ocen, na fale, na poukładane kamyczki, na powyginane drzewa i wypić kawę siedząc na czerwonym foteliku. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak wlasnie, to jest dla mnie wielka przyjemnosc! pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Jakie znów piękne zdjęcia porobiłaś!! A ja tak paotzreę na te konary, gałązki, oj...ale bym to zbierała:)
    Kiedyś w Cannes, czy innej Nicei znalazłam na plaży fajną deskę wyrzuconą przez morze, wypaloną solą i słońcem. Zabrałą do walizki, owinęłam w reklamówkę. Po kilku dniach zaglądam do walizy, a tam śmierdzi zdechłą rybą, to moja deska taki aromat zaczęła wydalać. Z bólem serca wywaliłam, a taka ładna była.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez mam taka ladna deske przywieziona z Mazur, kiedy tam plywalismy z Arte, jest prawdziwym dzielem sztuki, wisi sobie u mnie taka jaka wyrzucila ja woda. A nie mozna bylo te twoja deske wymoczyc w jakim chlorze...ja bym probowala. Sciskam

      Usuń
  13. Najbardziej spodobały mi się te zamglona, poranne zdjęcia. Jest w nich tajemniczość, delikatność, melancholia...I jeszcze te, na których widać wiezyczki ułozone z kamieni. Też lubiłam sie tak bawić na plaży!:-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie widoki mialam, kiedy wstawalam rano, mgla czasem ale prawie zawsze pieknie. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  14. Wypicie kawy w takich okolicznościach musi być niezwykłym doznaniem. Cała miejscówka niezwykle malownicza, można się zakochać.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. BArdzo lubie przerywac wloczege w takich ladnych miejscach i posiedziec troche w jakimas milym miejscu a potem dalej dreptac po nieznanym albo znanym...Porto juz dosc dobrze znam i ciagle mnie fascynuje...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  15. Ależ te krajobrazy wspaniałe...

    OdpowiedzUsuń