Tak się budziłam ...Ranek z mojego, portugalskiego, okna.
Asi me despertaba...por la mañana , desde mi ventana.
jeżeli czas mojej córce pozwalał to rankiem właśnie wybierałyśmy się nad brzeg Atlantyku, do Matosinhos, miejscowości należącej do Grande Porto i graniczącej z Porto południową stroną. Ma piękne plaże, którymi można dojść do oceanicznego ujścia rzeki Douro. Wzdłuż wybrzeża znajduje się wspaniała promenada, ulubione miejsce biegaczy, rowerzystów czy po prostu spacerowiczów.
Z Parku Miejskiego Matosinhos wychodzi się od razu na plażę w pobliżu Castelo de Queijo.
Si el tiempo permitia, por la mañana mi hija y yo saliamos hacia la orilla del Atlantico, a Matosinhos, a una localidad perteneciente al Gran Porto que limita en su parte sur con Porto. Posee hermosas playas a lo largo de los cuales se llega a la desembocadura del rio Duero, el bulevar costero es muy frecuentado por los deportistas: los que corren, los que usan la bicicleta o simplemente los que caminan..
Del Parque de la Ciudad de Matosinhos se sale directamente para la playa situada al lado del Castelo de Queijo.
Niedawno ukończono budowę przepięknego portu dla statków wycieczkowych, ma formę spirali, mnie przypomina olbrzymią, białą muszlę.
Hace poco ha finalizado la construccion de un puerto para los barcos cruceros, tiene forma de una espiral,a mi me recuerda una enorme concha blanca.
Ladnie sie wkomponowała w pejzaż wraz z Castelo de Queijo...obronnej fortecy z 17 wieku
broniącej Porto przed zagrożeniem piratów z Północnej Afryki.
Luce bien en el paisaje junto con el Castelo de Queijo...un fuerte construido en el siglo 17 para defender a Porto de los ataques piratas procedentes del Norte de Africa.
Idąc wzdłuż plaży trudno nie zauważyc kompozycji plażowych opatrzonych takim opisem, może trochę dziwnym...
Jestem nikim,
nic nie sprzedaję
ale ofiarowuję
moje wyobrażenie o
pięknie sztuki urbanistycznej
......
Arte Faustino
Caminando a lo largo de la orilla atlantica me llamo la atencion una exhibicion de las composiciones playeras, fueron acompañadas de esta descripcion un poco curiosa ...
No soy nada
No puedo vender nada
etc...
Arte Faustino
Llegue a la primera cafeteria cerquita de la orilla del mar y no pude resistirme a estas sillas rojas al lado de las olas chocando contra las rocas. Y como fue de esperar me sente y pedi mi cafe mañanero.
Hacia falta un dulcito, asi que pedi pastel de nata...y me entregue a mirar y mirar mientras mi hija estaba quemando las calorias corriendo por el bulevar y despues se jacto de que hizo 7 km... miro con dezaprobabacion mi dulcito.
Wzdłuż promenady rosną stareńkie, pokręcone przez oceaniczne wiatry drzewa, bardzo są malownicze te ich wyszukanie powyginane kształty.
El bulevar esta delimitado por los viejos arboles de formas retorcidas moldeads por los vientos oceanicos, muy pintorescos.
Od czasu do czasu w gęstwie tej niezwykłej roślinnosci pokazuje się coś takiego... znowu trudno nie zaglądnąć, nie przysiąść , nie popatrzeć na rozbijające się o brzeg fale...
De vez en cuando entre esta hermosa vegetacion aparece algo asi...fue dificil no disfrutar de estos ambientes, no sentarse y no admirar al mar y sus olas,
a nawet cos zjeść , wypić herbatę...
probar algo sabroso , tomarse un te...
estar frente al oceano...mirar y mirar
i nagle ta żaglówka...trudno było oderwać od niej wzrok, czekałam aż dopłynie do srebrzystego szlaku,
wszystkie zdjęcia podobne a jednak morze zawsze jest inne...
y de repente este velero...no le pude quitar los ojos, espere que llega al sendero plateado en el mar
tome fotos aparentemente iguales pero el mar siempre cambia.
hmmm.... a po przeciwnej stronie promenady rosną nowoczesne i bardzo drogie apartamentowce.
hmmm...del otro lado del bulevar crecen modernos y muy caros edificios de lujosos apartamentos.
pozdrawiam y saludos
Widok wody mnie uspakaja. Mogłabym codziennie spędzać tak właśnie czas....
OdpowiedzUsuńMnie tez! moglabym siedziec i siedziec i czuje sie tak wspaniale. Pozdrawiam serdecznie
Usuńja tez! ja tez! gory mnie nie obchodza, ale morze i jego zapach i odglosy - ach!
UsuńGory tez lubie! przyznaje ,ze morze jest bardziej relaksujace...
UsuńA ja nie umiem siedzieć poza domem, nogi mnie swędzą i gnają, jeśli siadam to tylko na odpoczynek, a i to rzadko, bo jak widzę ciekawe okoliczności to nie czuję zmęczenia. Zatrzymuję się na zrobienie zdjęć i człapie dalej ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcia z żaglówką przepiękne!!!! Kolor wody niesamowity takie płynne srebro!
Ciekawe ta twórczość Nikogo :)
To nie to ,ze ja wychodze i siadam, bo ciagle gdzies mnie gna ale kiedy spotykam jakies relaksujace otoczenie i ktos zadbal o estetyczne zagospodarowanie takiego zakatka to siadam, pije kawe, herbate, patrze, rozmawiam z wszystkimi osobami, ktore sa w moim zasiegu, uwielbiam takie chwile i nawet uwazam, je za nagrode za poprzedzajace je przeleciane kilometry. Potem dalej mnie gna i znowu pragne jakiejs w tym stylu nagrody. W gorach pne sie, wspinam , poce etc..ale jezeli po drodze nie ma milego schroniska to taki szlak jest dla mnie mniej atrakcyjny i spycham go na koniec kolejki tego co nalezy poznac.
UsuńNikt zrobil tych dziel cala mase, chcialabym go zobaczyc w tworczej pasji i porozmawiac z nim...
Szmaragdowa woda, srebrne słoneczne połacie oceanu i te cudowne miejsca gdzie można przysiąść. Pięknie tam, tęsknię za upalnym gorącym latem. Bardzo mi przypadło do gustu filozoficzne podejście do sztuki urbanistycznej, ale czy dla nikogo? Pewnie nie jeden pajączek znajdzie tam miejsce dla siebie.
OdpowiedzUsuńNa portugalskim wybrzezu jest mnostwo takich fajnych miejsc do posiedzenia, sa na ogol ze szkla, maja tarasy z estetycznymi i wygodnymi meblami...tego brakuje mi nad Baltykiem. Pana artyste warto byloby poznac, na pewno ciekawy to czlowiek.
Usuńpozdrawiam serdecznie
Jakie srebro!
OdpowiedzUsuńTak, ten polysk srebrny byl niesamowity, zlapal moja uwage i oddalam sie kontemplacji a jak pokazala sie ta zagloweczka to juz wpadlam w euforie.
UsuńJa też chcę takie ciasteczko nad brzegiem oceanu:) Oczywiście na żaglówce w srebrzystej smudze też mogłabym być:)
OdpowiedzUsuńNie jadlas ciasteczek pod tytulem pastel de Belem, ktore mozna jesc tylko w ciastkarni w Belem w Lizbonie, ale w reszcie kraju te same ciasteczka zwa sie pasteles de nata. Oczywiscie te z Belem sa pierwowzorem i ich przepis jest absolutna tajemnica.. Widze Cie na tej zagloweczce i w tej srebrnej smudze...bardzo to w Twoim stylu. Portugalia przed Toba!
UsuńZnowu kusisz:)
Usuńbaaaaardzo lubie pastel de nata/de Belem...lepiej mi dac jedno i reszte zamknac na klodke....
UsuńPasteles de nata o de Belem jak sa dobrze zrobione to jest rzeczywiscie delicja...jadlam juz kilka mistrzowskich.
UsuńArte...A kusze kusze! kiedys to kuszenie nabierze realnych ksztaltow.
UsuńPierwsze zdjecia poranne maja najpiekniejsze kolory, musze je jeszcze raz obejrzec :)
OdpowiedzUsuńTen widok to bylo pierwsze poranne patrzenie na swiat...ale nie zawsze byl taki malowniczy.
UsuńGrażynko - dzięki Ci dobra kobieto za te wycieczki :) Twoje kadry i opisy oddają, poza widokami, nastrój miejsca i aurę. Wystarczy wpaść na Twojego blogasia i zalicza się kolejne i kolejne cudne miejsca na ziemi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Taki jest moj zamysl, pokazac miejsca tak jak ja je poznaje i przezywam...moze mniej historii a wiecej takich prostych moich wrazen. Ciesze sie, ze tak moje relacje odbierasz!!sciskam serdecznie
Usuń... nad brzegiem oceanu ...oooo! to brzmi o wiele poważniej, nie tak jak małe, mizerne ... nad brzegiem morza:-) i tutaj łowisz wczesne kadry, z zorzą poranną na niebie; nie przemawiają do mnie te nowoczesne apartamentowce, już bardziej skały, stare mury twierdzy czy nawet plenerowe kompozycje z resztek, wyrzuconych przez fale; no i musiałam poszukać, czym zachwycacie się powyżej, tymi ciasteczkami z Belem, już kiedyś próbowałam zrobić słynne pączki z kremem:-) pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNo bo to brzeg oceanu, a apartamentowce tez nie sa moja slaboscia, ale taka jest teraz rzeczywistosc takich atrakcyjnych miejsc.
UsuńPasteis de Belem albo de nata sa chyba bardzo skomplikowane w produkcji, przede wszystkim ciasto musi byc z tysiecy listeczkow chrupiacych , cos w rodzaju ciasta francuskiego, swietny musi byc krem, najlepsze sa cieple i posypane cynamonem...raz jadlam w Belem takie wlasnie idealnie upieczone, po raz drugi, w sezonie turystycznym, gdzie kolejka byl dlugasna, juz nie byly takie swietne, podejrzewam ,ze ta ich wielka ilosc spowodowala, ze ich jakosc spadla. Pozdrawiam cieplutko
¡ Que bonito y esos Pasteles de Belen, que ricosss. Besitos.
OdpowiedzUsuńMe imagino que los pasteles de Belem has probado. son ricos! besitos
UsuńSí, en un viaje a Lisboa, espero volver pronto.
UsuńWcale bym sie nie obrazila, gdyby zaproponowano mi mieszkanie w takim apartamentowcu z widokiem na ocean. ;) Jak tam pieknie! Plaze, woda, ktora zdaje sie zyc, kamienie tworzace rzezby i rzezby stworzone reka czlowieka, ktory chce cos bezinteresownie ofiarowac. I te drzewa, swiadkowie historii i dziela sztuki w jednym. Moj zachwyt jest bezgraniczny i nie do opisania.
OdpowiedzUsuńOj jak sie ciesze, ze tak sie zachwycilas tym, co mnie ciagle tez zachwyca...i dalej bedzie zachwycac...sciskam serdecznie
UsuńI tylko patrzeć i patrzeć na ocen, na fale, na poukładane kamyczki, na powyginane drzewa i wypić kawę siedząc na czerwonym foteliku. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńTak wlasnie, to jest dla mnie wielka przyjemnosc! pozdrawiam serdecznie
UsuńJakie znów piękne zdjęcia porobiłaś!! A ja tak paotzreę na te konary, gałązki, oj...ale bym to zbierała:)
OdpowiedzUsuńKiedyś w Cannes, czy innej Nicei znalazłam na plaży fajną deskę wyrzuconą przez morze, wypaloną solą i słońcem. Zabrałą do walizki, owinęłam w reklamówkę. Po kilku dniach zaglądam do walizy, a tam śmierdzi zdechłą rybą, to moja deska taki aromat zaczęła wydalać. Z bólem serca wywaliłam, a taka ładna była.
Tez mam taka ladna deske przywieziona z Mazur, kiedy tam plywalismy z Arte, jest prawdziwym dzielem sztuki, wisi sobie u mnie taka jaka wyrzucila ja woda. A nie mozna bylo te twoja deske wymoczyc w jakim chlorze...ja bym probowala. Sciskam
UsuńNajbardziej spodobały mi się te zamglona, poranne zdjęcia. Jest w nich tajemniczość, delikatność, melancholia...I jeszcze te, na których widać wiezyczki ułozone z kamieni. Też lubiłam sie tak bawić na plaży!:-))
OdpowiedzUsuńTakie widoki mialam, kiedy wstawalam rano, mgla czasem ale prawie zawsze pieknie. Pozdrawiam serdecznie
UsuńWypicie kawy w takich okolicznościach musi być niezwykłym doznaniem. Cała miejscówka niezwykle malownicza, można się zakochać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
BArdzo lubie przerywac wloczege w takich ladnych miejscach i posiedziec troche w jakimas milym miejscu a potem dalej dreptac po nieznanym albo znanym...Porto juz dosc dobrze znam i ciagle mnie fascynuje...pozdrawiam serdecznie
UsuńAleż te krajobrazy wspaniałe...
OdpowiedzUsuń