Podlasie... drugi dzień, a ja z niecierpliwością czekam na wyprawę do Krainy Otwartych Okiennic. Po śniadaniu ruszyliśmy, krainę tworzą trzy miejscowości Trześcianka, Soce i Puchły. ..do niedawna nawet nie były wymieniane w przewodnikach, Promowanie regionu zaczęło się w początkach 2000 lat. Obecnie propagowaniem tych niezwykle malowniczych wsi zajmuje się Stowarzyszenie Dziedzictwo Podlasia. W pobliżu istnieją jeszcze inne wioski o podobnym charakterze..do nich należą Kaniuki i Wojszki, ale o tym dowiedziałam się późnej ( będzie trzeba tam kiedyś pojechać). Jadąc z Białowieży , przejeżdżamy przez Hajnówke i kierujemy się w stronę Białegostoku , po drodze wioska Narew i obowiązkowe hamowanie na widok tej cerkiewki jak z bajki, niebieściutkiej, ..obeszliśmy ją , ale była zamknięta, niestety...
Podlaquia...el segundo dia,.. espero con impaciencia el viaje al Pais de Las Contraventanas Abiertas. Despues del desayuno partimos...el territorio de las contraventanas forman tres pueblos Trześcianka, Soce y Puchły...estos sitios hace poco ni siquiera aparecian en la guias de la region. Su promocion comenzo recientemente, al comienzo de los años 2000. En este momento sus encantos estan divulgados por el Asociacion de Patrimonio de Podlaquia. En la vecindad existen otros pueblos de parecida arquitectura, como Wojszki y Kaniuki, pero esto supe un poco tarde ( habra que regresar y conocerlos). Salimos de Bialowieza, pasamos por Hajnowka y nos dirigimos hacia Bialystok..por el camino frenamos de repente en la localidad llamada Narew, donde nos sorprendio esta belleza del templo ortodoxo, parece sacado de los cuentos...azuliiiiito...que lastima que estaba cerrado.
Pierwsza i najbardziej znana wioska to Trześcianka, typowa ciągnąca się wzdłuż jednej ulicy z domkami postawionymi szczytami do drogi ...wita nas taki obrazeczek.
El primero en el camino y mas famoso pueblo es Trzescianka, una tipica aldea, puesta a lo largo de una carretera, las casitas ordenadas con la parte frontal hacia la calle....
Nos encontramos con esta bienvenida...
Le hablamos dulcemente, se digno a caminar al porton, nos miro sin inmutarse, con altives y.... nosotros ...bueno nosotros... estuvimos muy agradecidos por su generosidad.
Nie sposób nie kontemplowac każdego szczegółu zdobień snycerskich... jakie bogactwo i każdy detal inny. Zdobiono okna, krawędzie dachów, narożniki, ornamentyka geometryczno roślinna lub zoomorficzna , w zoomorficznej najczęściej wystepują dwa symetrycznie ułożone ptaki.
Nos entregamos a la observacion de los detalles tallados en madera que decoraban las casas,...que riqueza de disenos, y cada uno diferente! fijados sobre las ventanas, como esquineros de las casas o en la orilla de los techos..la ornamentacion muestra elementos geometricos, florales y zoomorfas.
I tutaj w Trześciance wybudowano bajkową cerkiew , zieloniutką dla odmiany, i też niestety była zamknieta. Jest ozdobą tej wioski.
Y aqui, en Trzescianka, tienen una iglesia ortodoxa como de cuentos, es verdecita, lastima, que y esta la encontramos cerrada...embellece todavia mas este lindo pueblo..
Vamos a la vecina aldea Soce, alejada de las transitadas carreteras, tranquila, agradable, las casitas rodeadas de los jardincitos floreados...silencio y quietud.
Malwy niezbędne w takim otoczeniu..
Es absolutamenta necesaria la presencia de las malvas en estos sencillos jardines.
Mieszkańcy kręca się wokół obejść, więc tę panią zagadnęłam zachwycając się jej prostym, tradycyjnym ogródkiem...i jej śliczną twarzą. "Mam 80 lat" wykrzyknęła i już dawno takiego komplementu nie słyszalam....chociaż...kiedyś ...to hohoho! kiedyś jakiś Rosjanin przyjechal do wsi i kiedy mnie zobaczył powiedział, że takiej krasawicy to on w życiu nie widział...ale ja byłam już mężatką...
En los patios se veian los pobladores ocupados de sus quehaceres , le hable a esta señora, le dije que me agrada su jardin y alabe su linda cara..."Tengo 80 años!", me respondio y expreso su satisfaccion, hace mucho tiempo que nadie le piropeaba.,,se quedo pensativa un rato y recordo... un dia a nuestro pueblo llego un comerciante ruso y al verme exclamo! - nunca vi a una mujer tan bella - pero yo ya fui una mujer casada...
Natychmiast rzuciła się do zrywania kwiatków, dostałam od niej ich bukiecik .
Enseguida comenzo cortar las flores y me entrego de regalo un ramito.
Przysiadłyśmy na prostej ławeczce i zaczęła opowieść o swoim życiu. Urodziła sie w tej wsi, tylko kilka domów dalej, kiedy wyszła za mąż przeprowadziła sie do tego domu, męża domu i całe życie mieszkała z teściową, która nie chciala mieszkać z córką, wolała zostać z synową nawet kiedy ta synowa została wdową..... Niełatwo było jej żyć z teściową, która swoją rentę wysyłała do córki pozostawiając synowej obowiązek jej utrzymania, ale żyły sobie razem do jej śmierci. ona teraz mieszka samiutka w tym domku z ogrodem, na zimę córka zabiera ją do Białegostoku, tam niecierpliwie wyczekuje wiosny by szybciutko wrócic do swojej chatki...i snuła i snuła opowieść posługując się przepiękną, śpiewną gwarą, mieszaniną języka polskiego, białoruskiego, ukraińskiego, litewskiego, rosyjskiego a nawet niemieckiego i żydowskiego. I było miło a ja nie zapytałam jak ma na imię...szkoda.
Arte! jak myślisz, można by było ze śliczną Panią zamieszkać i nie musiałaby na zimę uciekać do Białegostoku...hm..dlaczego nie zapytałam jak ma na imię...
Nos sentamos en un sencillo banquito y la señora comenzo el cuento de su vida.
Nacio en este pueblo, unas casas mas alla, se caso con un muchacho vecino y se mudo a su casa, toda la vida convivio con la suegra, que teniendo una hija prefirio quedarse con ella, siguieron juntas aun despues de la muerte de su hijo. La viuda y la suegra compartieron la vida todavia por largos años y fue una convivencia dificil.... Ahora vive solita en la casa , cuando llega el frio, en invierno, su hija se la lleva a la ciudad donde con impaciencia espera la llegada de la primavera...
El cuento seguia y seguia, todo en un dialecto - mezcla de las lenguas: polaca, lituana, belorusa, rusa, ucraniana con algunas influencias alemanas y judias.
Fue un rato muy agradable..lastima que no pregunte por su nombre...
Juta na pamiatkę pstryknęła nam zdjęcie.
A przy takiej właśnie dróżce rozsiadly się Soce.
Mi amiga Juta para recuerdo nos hizo una foto.
Esta es la sencilla calle donde se instalo el lindo caserio..
Z Soce polną drogą wśród pachnącego grzybami lasu pojechalismy do wioski Puchły. Między drzewami zamajaczyła nam następna zachwycająca perełka, niebieściutka cerkiew, gdzieś na końcu świata.
Desde Soce por un caminito de tierra marcado en un fresquisimo bosque fuimos al tercer pueblito...Puchły. De repente aparecio entre los arboles algo azul, azulisimo, fue un santuario ortodoxo, una perla arquitectonica...aqui, donde fin del mundo.
Niebieskiej cerkwi najlepiej robić zdjęcia w niebieskim sweterku.
Para tomar la foto a una iglesia azul es de buen gusto ponerse de sueter del mismo color..
To nie pierwsza cerkiew w tym miejscu, jak głosi legenda w XVI wieku I obok lipy tutaj rosnącej, mieszkał w szałasie stary człowiek cierpiący na opuchliznę nóg (stąd późniejsza nazwa wsi, Puchły), modląc się do Matki Boskiej , został cudownie uzdrowiony a jednocześnie na drzewie pojawiła się ikona Matki Boskiej. Po pewnym czasie w tym miejscu wybudowano światynię gdzie obraz cudowny umieszczono, Pierwsza cerkiew spłonęła , postawiono drugą która dotrwała do poczatków XX wieku a trzecią, obecną, wybudowano w latach 1913 - 1918. Dzisiaj Puchły są miejscem kultu maryjnego. A lipa? ...ciągle jeszcze ma się dobrze i można ją podziwiać w sąsiedztwie cerkwi.
Esta iglesia no es la primera construida en este lugar, la leyenda cuenta que aqui en el siglo XVI al lado de un arbol de tilo en una choza vivia un hombre enfermo , sufria de una gran hinchazon de piernas, nadie le pudo ayudar, oraba a la Virgen Maria pidiendole su ayuda, un dia la enfermedad desaparecio y el hombre encontro en el arbol una imagen de la Madre de Dios. Pasados algunos años se construyo en el sitio un santuario donde se veneraba la milagrosa imagen. Un incedio destruyo la primera iglesia, se construyo la segunda que perduro hasta comienzos del siglo XX...en los años 1913 -1918 se levanto la tercera . la actual, Hoy Puchly son el centro del culto de la Virgen Maria.
Y el tilo?! sigue en el lugar y uno puede disfrutar de su sombra.
Caminamos por el pueblo.
zagadnęłam Pana który zrywał wiśnie
Le hable al señor que recogia las cerezas en su jardin
i zostalysmy zaproszone... zrywajcie wiśnie i prosto z drzewa do buzi!
y nos invito a saborear las frutas tomandolas directamente del arbol.
Chciałam zobaczyć wnętrze domu i nasz uprzejmy gospodarz bardzo chętnie to wnętrze nam pokazał..
Quise curiosear la casa, con gusto fui invitada a su interior.
Już w Białowieży w parku palacowym podziwialiśmy dworek myśliwski z roku 1845, nie tak prosty jak domki z Krainy Otwartych Okiennic, ale także rozpala wyobrażnię swoim bajkowym wyglądem.
Ya de regreso en Bialowieza fuimos al parque , alli se encuentra el Palacete del Cazador construido en el ano 1845, mas sofisticado que las sencillas casas del campo. pero igualmente su apariencia pintoresca inspira mucho.
Ten piękny budynek został wzniesiony na potrzeby gubernatora grodzieńskiego, zanim wybudowano pałac carski tutaj zatrzymał się car Aleksander II kiedy przybył na polowanie do Białowieży w 1860 roku. Obecnie mieści się w nim Ośrodek Edukacji Przyrodniczej Białowieskiego Parku Narodowego.
W takim pałacyku też mogłabym zamieszkać!
Este bello caseron fue erigido para el gubernator de Grodno y antes de que fue construido el palacio de los zares en Bialowieza la casa fue utilizada en momentos de las visitas de las importantes personalidades, inclusive pernocto aqui por unos dias el Zar Alejandro II cuando llego para caceria en el año 1860.
Actualmente aqui se instalo el Cemtro de la Educacion Ambiental del Parque Nacional de Bialowieza.
En una casa asi con gusto viviria.
Ciągle jeszcze nie spotkaliśmy symbolu tych terenow ..czyli żubra, marzeniem naszym było spotkać go w naturalnych warunkach...każda polana, każdy prześwit w puszczy był przez nas szczegółowo omiatany wzrokiem... bezowocnie.
Seguimos todavia sin toparnos con el simbolo de estas tierras...el bisonte....soñamos con encontrarlo en su habitat natural, en cada claro de la selva, en cada rincon de ella buscamos su presencia...por ahora,,, infructuosamente.
Pozdrawiam y saludos
Ale tam pieknie, mam wciąż nieustające zaproszenie od przyjaciółki, która mieszka w tamtej okolicy, nabrałam ochoty, ale może na wiosnę, jak tamta kobiecinka... i ludzie niezwykli, otwarci. Cerkwie zawsze robiły na mnie ogromne wrażenie, wnętrza również, idealnie stonowane, bez tego całego przepychu, który męczy i nie styka w wierze. Świetne zdjęcia, i Ty uśmiechnięta... Ściskam
OdpowiedzUsuńSkorzystaj z zaproszenia i jedż na Podlasie, ja tez juz mysle o wiosnie, jak ta kobiecinka przemila. chociaz mysle, ze moze w jesieni, kiedy przebarwiaja sie liscie, a nawet w zimie, kiedy wszystko pokryje przecudnej bialosci pierzynka i kuligi beda , a moze sanie pieknie zdobione? no...musze o tym pomyslec! Sciskam odsciskujac!
UsuńJak ja Ci zazdroszczę tej podróży. Ujrzałaś piękne wioseczki, poznałaś cudnych i gościnnych ludzi. te domki w swej prostocie mają tyle ciepła w sobie. cerkwie są także piękne. A dworek w Białowieży powala swym wdziękiem. Jestem pod wrażeniem.
OdpowiedzUsuńWlasnie, tyle ciepla tam sie spotyka, a ja jestem na to bardzo czula...ale kto nie jest?
UsuńSpokojnie można zamieszkać ze śliczną panią:) A o imię trzeba zapytać na wiosnę - w końcu w dobrym tonie byłoby wiedzieć z kim się mieszka:)
OdpowiedzUsuńNa wiosne zapytamy i pomozemy jej sadzic kwiatuszki w ogrodku a takze zapalimy jej w piecu, bo nosic polana jej ciezko! a to imie bedziemy wymawiać w najpiekniejszym zdrobnieniu z mozliwych! :)
UsuńZgadzam się na wszystko:)
UsuńAle jestes spolegliwa!!!
UsuńZaglądam tu każdego dnia i coraz większą mam ochotę zobaczyć to na własne oczy:)
UsuńO dalas znak juz dzwonie!
UsuńTa Pani nazywa się Maria jest to moja osobista Babunia :)
UsuńGrażynka, tak się zapatrzyłam,że psu mięso przypaliłam.
OdpowiedzUsuńBo też nostalgię wywołują te zdjęcia, ta nasza pokręcona historia.Gdyby nie wojna o ileż bylibyśmy bogatsi kulturowo.Współistniały ze sobą różne nacje Polacy,Żydzi,Białorusini Ukraińcy,polscy Tatarzy i wszystko skłócił hitlerek i szwabscy rewizjoniści.Ludzie wschodu gadali mieszaniną polskiego,jidysz,białoruskiego.Mój teść jako dziecko wychowujący się na przedwojennym Muranowie miał kolegów Żydów i szprechał z nimi w jidysz;)Mieszanka kultur,rozwijająca i kształcąca.Gdyby nie wojna nie byliby wasalami zachodu.
Hanna
Mysle, ze dalej na wschodzie mowi sie taka mieszanina jezykowa, z pieknym zaspiewem, a wojna, no coz byla i zostawila swoje poklosie...ale czas by budowac nowa rzeczywistosc i nie zapiekac sie za bardzo w animozjach...juz przezylam takie grzebanie w historii w Wenezueli, a tam doszlo do takiego absurdu, ze zaczeto uwazac Krzysztofa Kolumba za najwiekszego wroga bo odkryl Ameryke i dal poczatek wszelakiemu zlu.
UsuńPIekny jest ten zakatek Polski i cieszmy sie nim..mam zamiar dalej tam kierowac moje kroki...sciskam Cie serdecznie Hanno!
Roztkliwiłaś mnie tym wpisem, Grażyno, wiejskimi klimatami, artystyczną snycerką drewnianych detali, które czynią domy bajkowymi, uśmiechem, dobrymi ludźmi, siwymi włosami pogodnej kobiety ... ona jak moja mama ...; na pierwszym miejscu stawiam dom w rudej tonacji z gankiem oplecionym "czarnooką Zuzanną":-) droga przez wieś utwardzona, z przewagą piasku, równiutko przycięte trawniczki ... jakie piękne obejścia, ukwiecone ogrody, zadbane, i ludzie pewnie jak nigdzie:-)
OdpowiedzUsuńbardzo mnie zainspirowałaś, dojrzewam do odwiedzin Podlasia; pozdrawiam Cię serdecznie.
tem domek opleciony czarnooka byl do bolu schludny, obejscie wyzamiatane, mnie tez sie spodobal...ale tam bylo tyle tych slicznych domkow,ze mozna bylo zwariowac, a teraz widzialam zdjecia z Wojszkow i Kaniukow i chce mi sie tam jechac i nie spieszac sie je obfotografowywac...Jedz na Podlasie i co o Tobie wiem czytajac Twego bloga pozwala mi sądzić, ze bedziesz bardzo zadowolona z tej podrozy. Pozdrawiam serdecznie
UsuńJak pięknie, sielsko, jakby czas się zatrzymał. Szkoda, że tak daleko i nie jestem zmotoryzowana bo bym pojechała.
OdpowiedzUsuńDzięki za poznawczą wycieczkę.
Moze jednak pojedziesz kiedys...Bialowieza sie robi turystyczna bardzo. Pozdrawiam serdecznie
UsuńWspaniałe, szczególnie ta pani, ale też owca i wszystko... Z cerkwiami w Polsce to chyba często tak jest, że są zamknięte, bo wiele razy też tak miałam.
OdpowiedzUsuńSzczególnie ta w Puchłach mi się podoba, w ogóle ta architektura jest niewiarygodnie piękna. Muszę tam pojechać znowu.
W ogóle ja kocham takie piece, jak u tego pana, u mojej cioci, która kupiła chałupę koło Gostynina, też był taki i grzyby suszyło się tam:).
Tak cerkiewki bywaja zawsze zamkniete a ja bardzo lubie ogladac ikony i wyposazenia cerkiewne.
UsuńBylam tak ciekawa wnetrza domu, ze w koncu poprosilam tego pana i pokazal mi swoj doemk, juz w nim na stale nie mieszkal, tylko dojezdza by pobyc w dobra pogode...moznaby taki dom pieknie urzadzic , a ogrodek wokol bylby wielka jego atrakcja...
Moja ciocia z wujkiem siedzieli w tej chałupie po pół roku, w listopadzie już się nie dawało tam wytrzymać.
UsuńCzy mogłabym dać u mnie w blogu zdjęcie tej owcy i kota, oczywiście byłoby podpisane i z linkiem, bo szukałam właśnie dobrego zdjęcia owcy do wpisu o sałatce pasterskiej z owczym serem, który chcę u mnie dać jakoś za miesiąc?
Oczywiscie!! ciesze sie, ze Ci sie przyda! sciskam serdecznie
UsuńDziękuję - w takim razie biorę je! :))
UsuńJa bym nazwała te tereny Krainą Koronkowych Domów.
OdpowiedzUsuńCerkiew w Puchłach zauroczyła mnie najbardziej, no i ten myśliwski pałac :)
Grażyna czemuś Ty poszła na fizykę, nie powinnaś zostać etnografem? Tak pięknie ten kulturowy dorobek uwieczniasz i z ludźmi potrafisz rozmawiać i miałabyś pretekst do wiecznych podróży :)))
Między mieszkaniem w wiejskim domu ze staruszką, a myśliwskim pałacem spora rozbieżność :)
Rozbieznosc? byc moze, ale mieszkanie w takim domku jest bardziej realne niz w palacyku. A ja juz bym tym domkiem sie tak zajela, ze bylby jak palacyk! moj!
UsuńWiesz masz racje, ta fizyka to jednak nie byl dobry pomysl, wolalabym sobie podrozowac i poznawac ludzi, ich kulture, architekture, zwyczaje, kuchnie etc...bylabym najszczesliwsza osoba na swiecie...no ale coz...zachcialo mi sie pokazac memu starszemu bratu ,ze ja tez moge byc fizykiem i to na UW, i pokazalam , poszlo mi calkiem dobrze. Ale pasji nie bylo...
Jak widzę, po tych samych dróżkach wędrowaliśmy. Drewniane domki z okiennicami zachwycają swoim wschodnim zdobieniem, a pięknie malowane cerkwie aż prosiły się do zwiedzenia. Niestety tylko w Trześciance udało się zobaczyć jej wnętrze. Żubra i mnie w naturze nie udało się spotkać, podobnie jak i łosia nad Narwią. Te kilka sztuk w zagrodzie pokazowej się nie liczy, to tak, jakbym do zoo pojechał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dokladnie tak samo skomentowalam pojscie do rezerwatu zubrowego...marzy mi sie zobaczenie zubrow na jakiejs polanie albo gdzies w puszczy...Ja tylko zobaczylam wnetrze cerkwi w Bialowiezy a bylo to szczescie, ze kogos tam oprowadzano w tym momencie i ja weszlam nieproszona.Pozdrawiam ..
UsuńMe encantan todos tus viajes. Besos.
OdpowiedzUsuńY habra mucho mas!!! asi que te estoy ensenando mi pais...me alegra que te gusta! Besitos
Usuńależ piękne te domki, dworki, cerkwie! ich historia, kolory, zdobienia i to, że wszystkie drewniane :) a te cerkiewki to perełki, faktycznie zachwycające! szkoda, że były pozamykane :( rozumiem, że o spotkaniu z żubrem będzie w następnym odcinku?
OdpowiedzUsuńAch te zubry!!! a Podlasie jest bardzo w moim guscuie, wroce tam! posylam usciski
UsuńDziękuję za piękne opisanie znanych mi miejsc :) Moja Mama pochodzi z tych terenów i zawsze ciepło mi się robi na sercu, gdy wracam do wspomnień z wakacji spędzanych u Dziadków na wsi. Mieszkali w drewnianym domku otoczonym tajemniczym (dla małej dziewczynki)sadem. Pracuję w TVP Białystok i rok temu zrealizowałam reportaż o pani Tamarze - sołtys Soc a w maju tego roku, nagrałam w Socach reportaż "Ławeczka" z udziałem seniorów tej malowniczej miejscowości. Jeśli ktoś ma ochotę poznać historię dzielnej pani sołtys (wróciła po 23 latach pobytu z USA i dba o estetykę swojej rodzinnej wsi), to zapraszam do obejrzenia filmu. Podaję link http://bialystok.tvp.pl/23091606/tamara
OdpowiedzUsuńWarto też posłuchać uroczych wspomnień sędziwych mieszkańców wioski Soce. Link do filmu http://bialystok.tvp.pl/26000087/laweczka (trzeba cierpliwie przeczekać reklamy). Proszę nie odebrać mojego zaproszenia do obejrzenia filmów jako próżności i chęci zareklamowania się... Cieszą mnie lapidarne opisy wiosek z "Krainy Otwartych Okiennic", piękne fotografie p. Grażyny i miłe słowa na temat tego unikalnego świata. Chcę zaprosić wszystkich, którzy tu jeszcze nie byli (reportaże przybliżą klimat miejsca) Pozdrawiam serdecznie świetnie piszącą Autorkę bloga i wszystkich tu zaglądających - Alicja :)
Pani Alicjo!!! jaka miła niespodzianka! obejrzałam oba reportaże z prawdziwą radościa, "Ławeczka" szczgólnie mnie wzruszyłą, tym bardziej, że na takiej ławeczce przysiadłam i porozmawiałam z przemiłą mieszkanką Soce. Byłam jednak tam za krótko, i postanowiłam wrócić, Obiecałyśmy sobie z koleżąnką, że bardziej dogłębnie poznamy te wioski. Ile tam jeszcze się robi ręcznych robótek, koniecznie muszę tam pojechać. Dziękuję ze zajrzenie do mnie i sprawienie mi takiej radości...pozdrawiam bardzo serdecznie
Usuńjakie piekne...zwykle - niezwykle...
UsuńDzięki Grażyna :)
UsuńOba reportaże bardzo ciekawie i nostalgicznie pokazują piękno Krainy Otwartych Okiennic".
Bohaterki "Ławeczki" są w wieku mojej mamy. Mama bardzo często opowiadała o młodości którą spędziła w rodzinnej wsi, ale zdjęć z tego okresu nie ma. Opowiadała o swojej młodości i śpiewała, najczęściej śpiewała w trakcie gotowania obiadu, pamiętam kilka piosenek, które najczęściej śpiewała :)
Kiedy przenosimy sie i ktory domek wybieramy?
OdpowiedzUsuńWybieramy te, ktore sa zrobione z grubych desek i maja bujny ogrod. Co bys powiedziala o tym z bialymi ptaszkami nad oknem.
UsuńJuz sie pakuje!!!!!
Usuńale jeszcze potrzebuje te werande z malwami przed nia...
O tak, też przyuważyłam białe ptaszki! Tam jest tak pięknie, aż niewiarygodnie. Ile inspiracji! Czas ruszyć cztery litery. Jadę z Wami do domu z ptaszkami.
UsuńOpkaowana! malwy tam rosna wszedzie...ale mozna dosadzic w miare potrzeby.
UsuńHana no to juz!!!
I tak oto twój blog został najfajniejszym internetowym przewodnikiem po naszym kraju. A, że Podlasie i Suwalszczyzna to krainy najmilszych i najserdeczniejszych ludzi w Polsce, to powszechnie wiadomo. I jeszcze to, że wszystkie foty cudne, ale owcy z kotem na ganku i wdzięczącej się owcy nic nie przebije. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńDziekuje za "najfajniejszy", bardzo lubie tak sobie łazić i wypatrywac to co dla mnie najciekawsze, najmilsze, najladniejsze...Owieczka i kot rzeczywiscie byli swietna para...pozdrawiam serdecznie
UsuńPani Grażyno! bardzo dziękuję za miłe słowa odnośnie moich reportaży :)
OdpowiedzUsuń"Ławeczka" jest również moim faworytem. Byłam z ekipą dwa dni na zdjęciach i czuliśmy się super! Bohaterki reportażu były otwarte i chętnie opowiadały o swojej młodości a 93-letni pan Bazyl, poza kamerą, wspominał czasy II wojny (doszedł do Berlina) i żartował na tematy męsko-damskie. Pozdrawiam :)
Dwa dni!! to juz mozna sie nacieszyc i lepiej poznac mieszkancow...bohaterki sa pelne pogody, i tyle maja do opowiedzenia, warto zamienic sie w sluch i chlonac wszystko co wspominaja. Jaki to byl kiedys inny swiat! pozdrwiam serdecznie
UsuńJakie piękne domeczki! Moje Podlasie kochane:) I cerkiew niebieska - cudna! A ludzie, jak widać, mili, przyjaźnie nastawieni. Piękną miałyście wycieczkę!
OdpowiedzUsuńJak z bajki to Twoje Podlasie kochane! wycieczka bardzo udana..pozdrawiam serdecznie
UsuńWiele takich starych domów, ten piec kaflowy miałem podczas swojego dzieciństwa:)
OdpowiedzUsuńI juz nie masz? warto byloby go zachowac, swietnie sie gotuje na takich fajerkach..wiem, bo gotuje w daczy u brata! pozdrawiam!
UsuńAleż urokliwe te domeczki w kolorowych ogródkach, prześliczne cerkwie i ludzie z sercem na dłoni :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Tak wlasnie jest, takie jest Podlasie! Odkrywam go...pozdrawiam serdecznie i cieplo!
UsuńGrayznko, nie moge przestac sie dziwowac, czy to ludzie kiedys lepszy gust mieli, ze taka ladnie mieszkali? Tak prosto, kolorowo, bez zadecia. Serdecznie Ci dziekuej za ten spacer. My sie tam na pewno wybierzemy . Bo nie sposob nie zobaczyc na wlasne oczy tych cerkiewek, a i moze pogadac sie z kims uda. Jak Wam:) Co za zyczliiwi ludzie:)
OdpowiedzUsuńNo wlasnie, zgadzam sie z Toba jezeli chodzi o gust, a powinno byc odwrotnie, przeciez ludzie sa teraz bardziej wyksztalceni, maja dostep do informacji, jezdza po swiecie a czasem widac takie szkaradztwa,ze az niedobrze sie robi!
UsuńWybierzcie sie bardzo fajny zakątek Polski. Pozdrawiam
Piękna relacja, aż żal, że tam, do tych domków nie dotarłam.
OdpowiedzUsuńWarto tam zajrzec, bedzie Ci sie bardzo podobalo.
UsuńCiagnie mnie na Podlasie juz od dawna.
OdpowiedzUsuńTo sa moje klimaty, zdecydowanie :)
Mnie tez ytak dlugo tam ciagnelo, az wreszcie pojechalam i bylam juz dwa razy w tym roku..
UsuńOjojoj do takich domków to mojemu jeszcze daleko :)
OdpowiedzUsuń