Mazury! takie z wykrzyknikiem, bo nigdy tam nie byłam a chciałam i na dodatek miałam tam żeglować po raz pierwszy w życiu i to jako załogant. Skierowaliśmy się do Nidy - Rucianego, gdzie na nas czekała znawczyni sztuki żeglarskiej, czyli Arte, z przycumowaną do brzegu jeziora żaglówką Sportiną... Po drodze , już niedaleko Nidy ujrzałam wskazowkę " Leśniczowka Pranie" , skręt w prawo i wśród lasu ukazało się nam miejsce gdzie tworzył Konstanty Ildefons Gałczyński . Bardzo lubię takie miejsca, gdzie można się wtopić w otoczenie osoby przeze mnie bardzo podziwianej.
W tej chwili Leśniczówka Pranie jest muzeum poświęconym poecie, pięknie otoczona przyrodą , lasem i wodami jeziora, Jest przygotowana na przyjazd turystów. Przy parkingu postawiono małe bistro, a moją uwagę przykuła biblioteczka, w której były książki , możną je sobie pożyczyć albo wziąć zostawiając w zamian inną. Natychmiast rzuciły mi się w oczy opowiadania wielkiego pisarza wenezuelskiego Miguela Otero Silvy, " Martwe domy" i " Nowe miasteczko". Znaczące losu zrządzenie? po raz pierwszy w Polsce spotkała mnie tak niezwykła niespodzianka.
Masuria! asi con el signo de exclamacion! Nunca la visite y desde siempre soñe de hacerlo... a finales de julio aparecio una oportunidad de conocer el famoso distrito polaco de los lagos y encima de esto ser tripulante en un velero . Nos dirigimos al puerto lacustre de Nida - Ruciane, alli nos esperaba mi amiga Arte, que tiene permisos para navegar, alquilo un velero y nos invito para la aventura.
Por el camino al encuentro vi la indicacion " Quardabosque Pranie", sin pensar mucho hemos hecho el viraje a la derecha y entre los arboles divisamos el sitio donde vivio el gran poeta polaco Konstanty Ildefons Galczynski. Amo visitar los sitios donde se siente presencia de las personas que he admirado toda mi vida.
Hoy la casa de guardabosques es el museo dedicado al poeta, Hermosamente localizado, rodeado de la naturaleza, en el bosque y a la orilla del lago. Esta preparado para la llegada de los turistas, a la entrada se encuentran un bistro y una pequenita casita - biblioteca de donde se puede tomar los libros y despues de leerlos devolverlos o dejar en su lugar otro, En seguida vi unas novelas del gran escritor venezolano, Miguel Otero Silva..."Las casas muertas" y "Oficina nr 1" . Me parecio una sorprendente coincidencia, sucedio primera vez durante mis vivencias en Polonia...un conmovedor recuerdo del pais donde vivi 40 años.
A nazwę "Pranie" tak się tłumaczy...
Zielona gęs? jest !
"El Ganso Verde" , el poeta fue fundador del teatro asi titulado.
A lesniczówka wyjątkowo urokliwa, więc trudno dziwić się poecie, że ukochał to miejsce.
La casa es muy acogedora, no me sorprende que el poeta se enamoro de este lugar.
Poeta siedzi sobie i patrzy na jezioro, tego dnia bardzo nostalgiczne, smutnawe, szarawe, ale On pewnie takie też lubił...
Esta sentado con la mirada perdida en el lago, este dia fue muy nostalgico, gris, algo triste, pero a El , estoy segura, le inspiraron tambien estas tonalidades.
W Nidzie "Pod Dębem" czekała na nas żaglówka, a na Arte to my czekaliśmy, wyszła naprzeciw, ale w przeciwnym kierunku.
En el puerto " Bajo el Roble" entre tantos veleros habra el nuestro, pero Arte salio a nuestro encuentro y se perdio.
Kiedy wróciłą z "naprzeciw" natychmiast wypłynelismy na wody..
Zaczęła się przygoda, żeglowanie, jezioro, porośnięte bujną zielenią nadbrzeża, ptaki, niebo, chmury....
Ahoj przygodo!
Finalmente llego y sin esperar abrimos las velas, iniciamos nuestro navegar!
El lago, sus aguas transparentes, las orillas verdes y boscosas, las aves lacustres, el cielo, las nubes....comenzo la aventura!
Szybko okazało się, że niewiele będzie ze mnie pożytku jako z załoganta, Żeglując na specjalnych warunkach miałam ręce wolne by utrwalać zdjęciami nasze patrzenie i nasze zachwyty.
Rapidamente quedo claro que mi hombro lastimado hace algunos meses no me permite desempeñarme como marinera, asi que con el permiso de la capitana quede encargada de "inmortalizar" el viaje tomando fotos .
Kaczuszki krzyżówki caly czas umilały nam plywanie, podpływaly przyjaźnie , bez oznak najmniejszego strachu.
Los paticos anas , casi domesticados, nos acompañaban durante toda la navegacion, se acercaban amigablemente sin miedo alguno.
Jaki szyk!
Que sincronizacion!
Czaple byly niestety dużo bardziej płochliwe... Arte kierowała dziób łódki w ich stronę, ale one były mało skłonne do pozowania.
Las garzas reales fueron menos dispuestas a posar..
Gdzie spojrzeć tam piękne widoki.
Ante nuestros ojos aparecen los paisajes, uno mas bello que otro, pero todos hermosos.
Znalezliśmy świetne miejsce na przycumowanie łodzi i spędzenie pierwszej nocy,.. ciche, malownicze, pieknie położone, i na dodatek na wyspie.
Encontramos un lugar fabuloso para amarrar el bote, aqui pasamos la primera noche...sitio tranquilo, pintoresco, en la orilla de una islita!
Zaczął się pierwszy w tej podroży, nastrojowy zachód słońca.
Comenzo el primero en este viaje espectaculo del atardecer .
Rankiem poczuliśmy się jak właściciele ...
A la mañana siguiente nos sentimos como propietarios...
bezludnej, zalesionej, tajemniczej, naszej wyspy...
de esta isla desolada, verde, boscosa, magica...
Wczesnoporanne krakanie kormorana spełniło rolę budzika.
Nos desperto el graznido de un cormoran
a kaczuszki nie zawiodły, podpłynęly, kwaczac dawały do zrozumienie, że już są.
Los paticos se hicieron presentes al sentir en la cubierta nuestros movmientos mañaneros.
Las mariposas adipe disfrutaban de las flores de cannabina.
Sadzić sadźce! są rajem dla motyli.
Su nectar debe ser una delicia .
Perkozy bardziej nieśmałe pływały trochę dalej, jest ich bardzo dużo na Mazurach.
Los somormujos fueron mucho mas timidos, se dejaban ver solo de lejos.
Trudno było opuścić tak rajskie miejsce, ale pora żeglować, po to przecież przyjechaliśmy .
Na niebie pokazały się fantastyczne chmury!
Fue muy dificil abandonar este sitio tan paradisiaco, pero nuestro proposito fue nevegar.
En el cielo aparecieron unas nubes hermosas.
Mijamy "Pod Dębem"....trochę dalej znajdujemy urocze miejsce na kolejną noc.
Navegando volvimos pasar al lado del puerto " Bajo el Roble"...cerca encontramos otro sitio para pernoctar por segunda vez..
Znowu witają nas krzyżówki , w "ogródku" mamy żołte grążele
Amarrado el velero aparecieron nadando los muy amigables patos anas. En el "jardin" crecian los nenufares amarillas..
i widok prawdziwie mazurski
Nos encantaron las vistas muy de Masuria!
Zaczyna się kolejny zachód słońca ..
Comienzo el atardecer del segundo dia..
Pokazał się księżyc, był w pełni tego wieczora
Salio la luna,....que suerte, la nuestra! fue una luna llena!
Amanecio con una ligera neblina.
Czujne kaczuszki zjawily sie jak na zawolanie gdy tylko wygrzebalismy sie z piernatow na pokład.
Los paticos nos dan la bienvenida mañanera, muy pendientes de nuestro despertar.
chmury, ciagle zjawiskowe
y siguen las nubes fuera de serie.
Czas rozpiać żagle i popłynąć przed siebie!
Tiempo de abrir las velas y salir cortando las aguas..
Znowu czapla... i znowu bliżej się nie dało
Avistamos una garza, pero como de costumbre no dejo acercarnos.
Śliczny obrazeczek...
Que cuadro tan conmovedor!
Robimy postój na obiad, zostałam oddelegowana do kuchennych obowiązków, żeglarza ze mnie Arte nie zrobiła. .
Sadziec i tutaj wabi dostojki, jedna wyrażnie odbiega kolorem od pozostałych, jakiś mutant?
Llego el tiempo de parada para preparar el almuerzo, liberada de las obligaciones de marinera quede de cocinera...
Las mariposas adipe disfrutaban de la planta de cannabina, una mostraba un colorido inusual...sufrio una mutacion?
Przygotowana do skoku.
Preparado para el salto!
Podpływa łabędzica z potomstwem ..kręci sie wyczekująco wokół żaglówki.
Aparecio un cisne con sus polluelos... sin ningun temor se acerco al velero.
Dołączył i tata
Con la llegada del papa, se presento toda la familia !
Baraszkują kaczęta... ale czas na nas...
Juguetean los paticos, pero tuvimos que dejar este maravilloso lugar...
Wyruszamy w poszukiwaniu miejsca na trzecia noc. Wypatrujemy dogodnego miejsca na nocny wypoczynek, zacisznego i z dala od ludzi... Wiatr zerwał się w kierunku lądu...zrobiło się póżno , z trudem cumujemy żaglówke , która w nocy biła o brzeg , trzeszczała, kolysalą sie, a my i tak spaliśmy jak susły .
To już trzeci zachód słońca... ale nie ostatni...
Se hizo tarde, llego la tercera noche y nos costo encontrar un lugar solitario y tranquilo , el viento arrecio en direccion a la tierra firme, finalmente pudimos amarrar el bote, pero la noche fue intranquila con mucho movimiento y muchos choques con la orilla del lago, aun asi dormimos profundo.
Fue el tercer atardecer y no el ultimo...
Pozdrawiam y saludos
o matku bosku...jakie Wy macie fajoskie wycieczki. najchetniej to bym zalozyla czapke niewidkie i wpakowala sie do Waszej walizy!
OdpowiedzUsuńLesniczowka cudna, lodz cudna, ptaszki i zachody slonca tez - czekam na reszte sprawozdania i tak sobie mysle, ze z nami (mna i Slubnym) nikt by nie wytrzymal pod dekiem...oba chrapiemy jak lokomotywy...
Podono my tez chrapiemy ale zadne z nas jakos tego chrapania nie slyszalo, ja twierdze ,ze P. chrapie, on twierdzi za ja chrapie a Arte sie tez przyznaje do chrapania...niemniej na powierzchni jakis 4 mkw byla cisza jak makiem zasial, przynajmniej nam sie tak wydawalo...moze zmeczenie robilo swoje i spalismy jak susly! a wycieczek w tym roku tyle bylo, ze nie moge dac sobie rady z ich opisaniem...
Usuńnas niestety wzajemne chrapanie nie tylko budzi ale i irytuje...ja to jeszcze daje rade zasnac jakos, ale Slubny jest cienki Bolek w tej kwestii i ucieka...tylko dokad uciec na jachcie!?
Usuńopisy rob w, ahem, wolnych chwilach ;)
Oooo, Mazury:) Lecę czytać:)
OdpowiedzUsuńpoczytaj, poczytaj!ciekawy bedzie Twoj komentarz!
UsuńJakie piękne te Mazury na Twoich fotografiach:) A kropelki z "ust" kaczuchy - rewelacyjne zdjęcie:)
UsuńJak na razie mało żeglowania w tym żeglowaniu:) Ale fotografowanie pięknie opisane:) I zilustrowane:)
UsuńAaaa - żagle się stawia:) Ale na upartego można i "rozpiąć". Chyba czas najwyższy abym i ja zaczęła opisywać te Mazury:)
UsuńZawstydzilas mnie, ale trudno wymagac bym byla profesionalistka zeglowania kiedy odeslalas mnie do kucharzenia ...a o zeglowaniu to nie bedzie za duzo, bom przecie siedziala pod pokladem przy kuchence dwupalnikowej i nie sposob bylo fotografowac nasza zaglowke z zaglami w pozycji postawionej!!! pieknie to okreslilam?
UsuńPięknie to określiłaś:) I faktycznie trudno by było robić zdjęcia żaglówki z postawionymi żaglami z pozycji kambuza:)
UsuńNo wlasnie! trudno...ale ptaszkow jednak ustrzelilam moc...po hiszpansku powiedzialabym..."cada loco con su tema"...czyli kazdy wariat upiera sie przy swoim....
UsuńTak Arte czas, już czas :)(napisałam i natchło mnie żeby to wpisać do wyszukiwarki i znalazłam to :https://www.youtube.com/watch?v=Hr8yF5MiRV0 )
UsuńU Ciebie pewnie będzie więcej żeglowania w tym żeglowaniu i będziemy mieli pełny obraz :)
Z Tobą nie można się nudzić. Wyprawa fantastyczna, zdjęcia rewelacyjne!
OdpowiedzUsuńWiększą uwagę zwróciłam na trzy fotografie pod: "Ranek wstał w delikatnych oparach"
Ta z żółtą lilią zachwyca nastrojem. Piękne odbicie w idealnie gładkiej tafli wody. Uściski :)
W tym roku trudno mi bylo usiedziec w domu, niedawno wrocilam z Polnocy a juz niedlugo wyruszam w nowa podroz...Zreszta Ty tez jestes bardzo niespokojnym duchem...sciskam serdecznie
UsuńA ja się zastanawiałam gdzie się podziewasz?
UsuńOj Mario! nie moge usiedziec w domu...bylam w Szwecji i Danii a zaraz potem na wsi mazurskiej...juz niedlugo wyruszam a potem znowu wyruszam...nie daje rady!
UsuńJeszcze trochę a rozwiejesz się w przestrzeni, uważaj...;)
UsuńTroszkę i niewinnie zazdraszczam. Piękne robisz zdjęcia i Mazury mają na nich nieodparty urok.
OdpowiedzUsuńW Mazurach sie zakochalam i juz robimy plany na drugo rok! pozdrawiam serdecznie
UsuńCo ja czytam:) Plany:):):) Brzmi obiecująco:)
Usuńplany zawsze mozna snuc, znam jedna taka co to planami sypie jak z rekawa...
UsuńA jakie teraz są plany?
UsuńNiech ta od planowania je zdradzi!
Usuń:)
UsuńZnam Ruciane- Nida, w lesniczówce Pranie tez byłam, tylko wtedy nie było jeszcze figury Gałczyńskiego.
OdpowiedzUsuńZdjęcia zjawiskowe, wszystkie, ale najbardziej mnie urzekły dwa: ta para z psem na łódce i kaczka z kropelkami, nigdy mi jeszcze takie ostre te kropelki nie wyszły :)
Fajowską mieliście przygodę!!!
Fajowska bardzo, szczegolnie ja, ktora nie plywalam nigdy jako zalogant, co prawda zdegradowana do pozycji kuka, ale zawsze to bylo fajowskie zajecie, udowodnilam kapitanie (kapitana...to zenskie wydanie kapitana) ,ze obiad kosztowal nas 2,5 zl od osoby!
UsuńTe kropelki mnie tez zachwycily, nie widzialam ze kaczuszce kapie z dzioba, ale skoro wyszly tak ostro to reka mi jak widac nie drgnela.
Usuńmnie najbardziej zachwyciła kaczka szykująca się do skoku!!! cudo :) chociaż do każdego zdjęcia po kilka razy wracałam, ciężko się oderwać :)
Usuńw Rucianym przed laty byłam na wakacjach ale leśniczówka Pranie na drodze mi nie stanęła
Witaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńWyprawa życia, a co z chorobą morską?Przyznam się ,że boję się wody jak ognia i nie wiem czy byłabym w stanie zachwycać się widokami.Fajnie ,że Ty potrafiłaś:))A zdjęcia świetne,kaczuszki to urocze fotomodelki:))
Pozdrawiam serdecznie:))
Teniu! Zadnej choroby morskiej nie bylo, a wody bac sie? mozna zalozyc kapoki, ale nie potrzebne...zeglowanie to swietna zabawa, szczegolnie, kiedy jest sie na specjalnych warunkach, moja reka nie pozwalala na ciagniecie lin, spuszczanie i wyciadganie kotwicy, naciaganie masztow etc...a ile przyrody wokol! pozdrawiam serdecznie
Usuń"... naciaganie masztow" - no, jak nie było o masztach? I co wygrałam? :)
UsuńAles cwana! to bylo nieformalne pisanie, w komentarzach...sam wpis jest bardzo poprawny! a swoja droga o czym ja myslalam kiedy napisalam "naciaganie masztow" pewnie chodzilo o zagle...chociaz do tego tez sie przyczepisz!
UsuńWcale się nie przyczepię:) Nooo, może do ilości - pływaliśmy na jednomasztowcu:)
UsuńLindo viaje!
OdpowiedzUsuńBesos
Si Greta, fue bellisimo! es una aventura como la de Roraima, recuerdas? beso
UsuńNo i tu mnie zaskoczylyscie razem z Arte. Wyobrazalam Ja sobie jako osobe siedzaca najczesciej w domu przy pracach dekupazowych czy cus w ten desen. A tu prosze, samodzielna zeglarka pelnom gembom! No szacun!!!
OdpowiedzUsuńNie ma nic piekniejszego od Mazur, to jest ten dziewiaty cud swiata. :)
Arte potrafi zaskoczyc i jeszcze nie jeden raz to zrobi! bardzo sie ciesze, ze ja poznalam! a nie zwykla ona jest siedziec za dlugo, wrecz odwrotnie, to niespokojny duch!
UsuńCo do Mazur to sie zgadzam w stu procentach a nawet wiecej!
widze ,ze obie lubimy wczesne godziny wiec dzien dobry!!!
Wprost przeciwnie, bardzo nie lubie wstawac rano, ale ostatnio mam problemy ze snem, chyba od stresu i zdarza sie, ze budze sie o bardzo niecywilizowanych porach. :)
UsuńNo, bardzo dobrze, że jako załogantka miałaś wolne ręce. Zdjęcia przyrody są oszałamiające a zarazem kojące. Uwielbiam naturę. W leśniczówce Pranie niestety nie byłam, a dzięki tobie mogłam ją choć trochę zobaczyć.
OdpowiedzUsuńJA tez bylam zadowolona z wolnych rąk!!! dla mnie natura tez jest najwazniejsza! pozdrawiam serdecznie
UsuńWspaniały rejs! Pranie pamiętam z czasów ogólniaka, wtedy było tam pięknie, teraz mocno to wszystko skomercjalizowane, ale, cóż inaczej się nie da. Superowa kaczka startująca, a szara dostojka malinowiec to samiczka, jest ich znacznie mniej niż samczyków. Ostatni zachód słońca i łabędzie z łodzią wiosłową w tle świetne.
OdpowiedzUsuńOj dzoeki za te dostojke, przerzuculam internet i atlasy motyli i nic nie znalazlam...poczulam sie jak osoba, ktora odkrywa cos niezwyklego, a to samiczka! Dziekuje o sciskam serdecznie!
UsuńPiękne, mazurskie kadry. Z przyjemnością wróciłam do Ruciane Nida, gdzie spędzaliśmy parę lat temu letni urlop. My pływaliśmy kajakami. Bardzo miło wspominam ten czas.
OdpowiedzUsuńA Twoje zdjęcia w pełni oddają mazurski czar i urok:)
Kajaki bardzo mnie neca wiec w przyszlym roku chyba sie wybiore!!! sciskam serdecznie
UsuńGrażynko, takie zachody słońca to ambrozja dla ócz i serca;)
OdpowiedzUsuńHanna
Ambrozją byla ta podroz, bardzo mi sie spodobala, Mazury zachwycajace, cud swiata! pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękne, piękne są Mazury, w Twoich zdjęciach też:) A na jakie jeziora wpływaliście? Może na "moje?"
OdpowiedzUsuńNa Jezioro Nidzkie! caly czas zastanawialysmy sie, gdzie Ty mas swoj ząkatek mazurski...nawet zaczelam szukac Twego telefomu ale nie znalazlam go...szkoda!
UsuńPiękne miejsce, muszę je kiedyś odwiedzić :)
OdpowiedzUsuńNo trzeba , trzeba....ja w koncu tam dotarlam i cieszy mnie ten fakt bardzo.
UsuńJaki ładny post. Tak pięknie pokazałaś urodę Mazur, że zaraz odczułem chęć przeniesienia się do tych rajskich zakątków. Piękne wspomnienia, pewnie jeszcze długo będziesz do nich wracać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
O tak pamietac bede cale zycie i wroce! pozdrawiam serdecznie
UsuńTrochę się uspokoiłam, bo już myślałam, że to kolejna podróż. W sumie kolejna, ale z tych poprzednich. Chyba coś gmatwam - rzecz w tym, że nie nadążam za Wami.
OdpowiedzUsuńLegendarna leśniczówka przepiękna, a jak musiała wyglądać wtedy, gdy bywał tam Mistrz? Z powodu pnącz i czerwonego dachu przypomina mi trochę moje gumno, tylko jeziora ni ma, chociaż miało być:(
Byly kolejne a ja nie nadążam z opisywaniem...mam jakiegos krećka w tym roku! i masz racje, podejrzewam ,ze lesniczówka podobna jest do Twego domu, sadzac po zdjeciach..
UsuńSielsko -anielsko, takie stwierdzenie przychodzi mi na myśl po obejrzeniu tych bajkowych widoków:)
OdpowiedzUsuńArte jest niesamowita. Jestem pod wrażeniem Jej osoby.
No a te zachody słońca fotografowane przez Ciebie, mnie zniewalają.
Bardzo dawno temu bywałam w tamtych miejscach. Ale chętnie bym powróciła.
A jakże wzruszający jest ten opis spotkania z książkami Miguela Otero Silvy. Popatrz Grażynko, jakiż ten świat robi się malutki:)
Widać jaka super to była przygoda.
Uściski i pozdrowienia posyłam.
Arte jest niesamowita, zgadzam sie!a swiat jet malutki, po wenezuelsku mowi sie, ze taki malutka jak chusteczka...pequeño como un pañuelo...sciskam mocno!
UsuńKtoś tu na mój temat plotkuje:) Miło:)
UsuńMieliście wspaniałą przygodę z tym żeglowaniem! Zdjęcia są cudne. Moje dzieciaki powiedziały, że są jak bajka:) Leśniczówka Gałczyńskiego bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twoje dzieciaki, ladnie to powiedzialy! pozdrawiam!
UsuńOt, Mazury cud natury! Uwielbiam je , bo z tamtąd pochodzę! :)
OdpowiedzUsuńCud natury, zgadzam sie!!!!
UsuńCo za widoki, co za przygoda, aż zatęskniłam za Mazurami, gdzie nie byłam już 15 lat mimo, że mieszkam w Polsce. Ale nie tracę nadziei, może jeszcze kiedyś kogoś namówię na towarzyszenie mi podczas takich właśnie wakacjach :-)
OdpowiedzUsuńWlasnie mozna namowic, ale mozna tez samej wybrac sie w podroz! pozdrawiam serdecznie
UsuńWspaniałe miejsca, zdjęcia! Byłam tam tak dawno temu... dziękuję za przypomnienie :)
OdpowiedzUsuńMazury zaliczone sie nie bez powodu do cudow swiata!! sciskam Cie serdecznie!
UsuńPiękne miejsca. Myślę, że każdy powinien znaleźć dla siebie takie wyjątkowe miejsce, swoją własną leśniczówkę.
OdpowiedzUsuńo Tak, ja znalazlam to mieejsce w Andach wenezuelskich ale los mnie rzucil z powrotem do Polski...moze jednak kiedys tam wroce, czekam na zmiany polityczne! pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękne zdjęcia. Niesamowicie obrazują dziewiczą przyrodę mazur! :)
OdpowiedzUsuńWróciłam, popatrzyłam na zdjęcia, zachwyciłam się powtórnie:)
OdpowiedzUsuńChyba się powoli zbliżam do postu na ten temat:)