wtorek, 8 marca 2016

Dzień Artenki - fotografując Maltę lewą ręką ....El dia de Artenka - Tomando las fotos de Malta con mano izquierda.

Trzeci dzień, dzień Artenki...była bardzo tajemnicza, chciała celebrować w tym dniu jakieś swoje sekretne  wydarzenie...nie chciała nic zdradzić, zgodziłam się tkwić w nieświadomości, co prawda była nadzieja, ze jeżeli zaistnieją odpowiednie warunki to zdradzi mi  motyw celebracji i zostanę poinformowana. Na razie celebrowałam z nią z należytym entuzjazmem chociaż nieświadoma przyczyny. Aaaa! miało to być miejsce dalekie od tłumów, ciche, dzikie, z nienaruszoną przyrodą...Wybrała zatoki na północnozachodnim wybrzeżu Malty; Golden Bay, GajnTuffieha Bay, Gnejna Bay, miałyśmy dotrzeć autobusem do Złotej Zatoki a potem przejść spacerkiem do dwóch pozostałych..po skałach i grzbietach brzegowych.
Na plaży jest mała kawiarenka gdzie wypiłyśmy świetną kawę a potem wyruszyłyśmy na zwiedzanie zatok. Złota jest złotą, piasek takiego jest koloru, 

Tercer dia, dia de Artenka...amanecio muy misteriosa, me dijo que va celebrar algo muy importante en su vida...no quiso revelar mas nada , no me quedo otra cosa que aceptarlo, pero dijo que si llega el momento y el ambiente sera apropiado, me descubre el motivo de festejo,  decidi celebrar con entusiasmo aun sin saber porque . Aaaa! la celebracion tuvo que tener lugar  desolado, silencioso, de naturaleza virgen, ...eligio las bahias del noroeste de la isla.   Golden Bay, GajnTuffieha Bay, Gnejna Bay...
en la la Bahia del Oro bajamos del autobus y despues caminando llegamos  a las otras dos atravesando los peñascos y  acantillados.
En la playa encontramos un agradable cafetin,  tomamos  cafe muy bien hecho y salimos a recorrer el terreno, ..La Bahia Dorada es dorada, la arena es de este color.




Malta była strzeżona przez liczne wieże obserwacyjne.
Gajn Tuffieha Tower ma blisko 400 lat,  powstała w 1637 roku , była obslugiwana przez czteroosobową zalogę , ktora nie odrywała oczu od  oblewajacych ląd wód..

Malta fue resguardada en el pasado  por no tan pocas torres de observacion.
Gajn Tuffieha Tower tiene cerca de 400 años, fue construida en el año 1637, en la torre siempre estuvieron presentes cuatro hombres para vigilar las costas de la isla.


Plaża pewnie w słońcu wygląda dużo bardziej atrakcyjnie, ale i tak jest niczego sobie
La playa, si fuera  un dia soleado, luciria mucho mas atractiva...pero aun sin sol no esta nada mal...




Po zachwytach nad złotem piaskowym wybrałyśmy sie na klify, tamtędy prowadzi droga  do drugiej zatoki...

Następny kot maltański, drugi sfotografowany..

Despues de alegrar los ojos con el oro playero salimos en direccion del acantilado, caminando encima de su tope se llega a la otra bahia

Encontre otro gato maltes, fue inmortalizado en la foto.
.

Na  wysokim i stromym brzegu oddałyśmy się botanicznym obserwacjom...
Żółta koniczynka
Mientras caminamos nos dedicamos a la observacion de la flora maltesa.
El trebol amarillo.


Żółta koniczynka ale o pełnych kwiatkach, takiej nie widziałam nigdy.
El trebol amarillo de flores como geranio, nunca vi algo parecido.





Ładne czerwone, ale nie wiem co.
Bonita roja...pero no se que es..


Śliczne drobniutkie ale też nieznane
Lindisima, menudita...pero igualmente para mi desconocida


Jakieś takie ostowate, cóż to jest?
Sera  cardo...pero un poco diferente.



Arte, jakie ładne zdjęcie mi zrobiłaś!!!Twoją ręką i Twoim aparatem, mój wisi na szyi.
Arte! me gusta la foto que me tomaste!


Dzielnie maszerujemy  patrząc  w stronę morza.
Caminamos alegremente viendo hacia el mar.





A to już następna zatoka, GhajnTuffieha Bay, czasem zwana Riwierą,
Nos acercamos a la siguiente bahia...Ghajn Tuffieha Bay, a veces llamada Riviera,


ale zanim zejdziemy do zatoki  jeszcze trochę botaniki... ten kwiatek też mi nieznany, wiatr jednak mocno zaczął dmuchać i kwiatuszek był w ruchu, skończylo się to  źle na jego wizerunku.
pero antes de bajar a la playa seguimos con  la botanica..esta florecita tampoco la conozco, el fuerte viento la puso en movimiento,  asi que el retrato salio poco nitido. 


fotografowany z daleka, ładnie się wkomponowal w całokształt panoramy
como el elemento del paisaje no se ve mal.

Rzuciłam okiem w kierunku przeciwnym, czyli w kierunku lądu
Mire en direccion contraria,  hacia la tierra firme



i jeszcze jeden obiekt botaniczny wpadł mi w oko.
y este arbustico me llamo la atencion


To jakiś krzaczek owocowy, chyba morelowaty lub brzoskwiniowaty, kwitły te krzaczki na potęgę i bardzo nam się podobały.
Sera la mata de albaricoque o durazno, en toda  isla   florecian intensamente, adornando los campos todavia poco verdes.



Ale nastał czas by dosięgnąć plaży, ja po ścieżynce łagodnie wijacej się na  stoku,      Artenka schodami specjalnie skonstruowanymi do zejścia, które  podobno są przyczyną tego, że jednak Tuffieha jest  zatoką dużo mniej uczęszczaną, ludzie nie lubią chodzić  po schodach.  ścieżynką też nie lubią.

Bajamos a la bahia, elijo el caminito sinuoso  que desciende suavemente a la playa entre la maleza...Artenka baja por la escalera especialmente construida para este fin, sin embargo la playa de Tuffieha Bay es  mucho menos frecuentada que la Dorada, a la gente no le gustan las escaleras , ni el largo caminito de la ladera.

Idę sobie i dalej te koniczynki wywołują moje emocje, no bo jak nie... w tym krajobrazie jeszcze mało zielonym  aż kłują w oczy swoją żółtością.
Camino feliz y no pierdo de vista a los treboles amarillos, es dificil  no verlos ...en el paisaje todavia poco verde el amarillo destaca mucho!


Wieża   między Złotą a Tuffiehą widziana już z jej drugiej strony

La torre construida entre las bahias Dorada y la Tuffieha se ve ahora del otro lado.



Tu  dopadła mnie Arte, jesteśmy prawie na plaży
Aqui me encontre con Artenka...llegamos a la playa.


 Tego wróbla maltańskiego  ( wróbel śródziemnomorski) oglądałyśmy już  razem...
widać wróbla?
Este gorrion maltes lo disfrutamos ya juntas...

lo estan viendo?



no widać!
alli esta!


był niesamowity, nie bał się !
Increible, no nos tuvo miedo.




Byłam coraz bliżej, nie miałam ze sobą zoomu,  pozwalał mi się zbliżyć na odlegość półmetrową.
Me acerque cada vez mas, sin zoom pude tomar  la foto de la distancia de medio metro.


o jej! jaki on sliczny!
Dios! que bello es!

Czas skończyć z portretowaniem wróbelka,  trzeba pokonać jeszcze jeden garb, by dotrzeć do następnej zatoki...
Con dificultad me desprendi del gorrioncito, nos esperaba otro peñasco, detras de el esperamos a ver la tercera bahia.


Oddalamy się, widać te arteńkowe schody
Nos alejamos de la Bahia Tuffieha, atras  quedaron las escaleras de Artenka.


ale wróbelek znowu stanął nam na drodze.
No puedo creer, otra vez el gorrion!


po prostu bezczelny!
es que es descarado!


ja z zachwytu pieję!
No quepo en mi  de contenta!





Widać, jak z bliska nas czarował!
Se nota a que distancia se puso.


Zdobyłyśmy garb, wiało straszliwie, pstryknęłam szybko dwa zdjęcia, czułam że zaraz mnie zmiecie  w przepaść, nie było czego się chwytać, a ja na dodatek bez ręki !

Llegamos a la cumbre, el viento soplaba fuertemente, rapidamente tome dos foticos y baje un poco, Tuve la impresion que el viento me llevaba al precipicio, no habia de que agarrarse ademas me quedaba solo una mano.


Zaczęłam się wycofywać na Tuffiehę Bay, widać znowu arteńkowe schody..
Baje hacia Tuffieha.


A w Arteńkę wstąpił duch eksploratora, postanowiła zdobyć grzbiet cyplu  dzielącego obie zatoki, na początku zrobiłam kilka kroków w jej strone, ale na szczęscie zdrowy rozsądek mnie nie opuscił, popatrzywszy na moją rękę unieruchomioną w dziwnej konstrukcji ortopedycznej wygłosiłam zbawcze...idż sobie sama, ja pozostaje na tej  cudnej plaży,..poczekam !
poczekasz...?
no poczekam!

A Artenka le entraron las energias de la exploradora, decidio conquistar el gran peñasco que separa las dos bahias...en primer momento yo pense seguir sus atrevidos pasos, pero mi sano juicio no me abandono, mire mi mano inmovilizada y dije....
Ve tu, me quedo en esta playa maravillosa...te esperare!
esperaras...?
Esperare...


Arte z błyskiem w oku oddaliła się ode mnie.,   ino śmignęła....zrozumiałam, ona przecież celebruje, co prawda nie wiem co,  ale celebruje, w samotności, wśród dzikiej przyrody, smagana wiatrem...celebruje!
A Arte le brillaron los ojos, rapidamente tomo el camino..y se perdio de  vista...entendi...necesitaba celebrar, no se que pero lo quiso hacer en la soledad, sumergida en la naturaleza, sintiendo el viento en la cara.....


a ja spokojnie oddałam się dalszym obserwacjom botanicznym,.. jeszcze raz  żołte koniczynki...

Yo tranquilamente sigo con las observaciones de la flora...esos treboles amarillos...



taki jeden kfffiatuszek, nie wiem jaki ale sliczny
Una florecita diferente,  no se como se llama pero es bonita.


schodzę do poziomu plaży!
Desciendo hacia la playa!



patrzę za Arteńką, gdzieś się powinna zmagać z tą skałą, ale  nie widać jej...
Miro el peñasco, en busca de Artenka, debe estar entre las piedras, pero no la veo.


Piaseczek śliczny, o! znowu mój wróbelek, przyleciał  mi towarzyszyć, uznałam to za znak....ale jaki znak....analizowanie kwestii rozszyfrowania znaku wróblowego zajęło mi sporo czasu z nikłym rezultatem
La arena maravillosa,...y de repente otra vez mi gorrioncito, vino para hacerme compañia, considere que es una señal...pero que señal?...tengo suficiente tiempo para analizar esta cuestion...me sumerjo en pensamientos sin ganas de concluir.



Popatrzylam na zdobywane przez Arte krajobrazy....Arte nie ma,  w dole pojawila sie jakas para, widać jacy są malutcy w porównaniu z cyplowymi rozmiarami.
Continuo buscando a Artenka por alla en la roca...no la veo, abajo aparecio una pareja, pequenita en comparacion con la peña.


A ja wypatruję, no cóż, robię sobie selfie dla upamiętnienia czekania, jak widać jestem raczej rozanielona w takich okolicznosciach przyrody...jestem bez dokumentów, bez pieniędzy, nie mam nic przy sobie, jam przecie inwalidka, Arte wszystko nosi w plecaku...

Na całe szczęscie tkwiłam jeszcze w nieświadomości, że Kajetan też obrał sobie tę wyspę za miejsce schronienia....

Trudno mi powiedzieć, jak długo czekałam na celebrująca tajemnicze wydarzenia Artenkę, nie noszę zegarka, nie lubię tykających urzadzeń dobitnie uświadamiających, że czas upływa...

Arte wróciła, jej twarz była cała promieniująca szczęsciem, warto było czekać by ją taką zobaczyć! Gdzieś tam zmagała  się z wiatrem, skałami, piaskiem sypiącym w oczy, przepascią...wróciła ucelebrowana dostatecznie!

Głód doskwierał, jedziemy do cywilizacji! tylko wdrapać się  z powrotem na wysoki brzeg, dotrzeć do drogi, pomachać ręką i zatrzymać autobus Malta Public Transport...
gdzie...do Melliehy!

Donde estara Arte , sigo con la mirada puesta en el horizonte,  espero y me hago una selfie , en la foto tengo cara de contenta, en un ambiente tan bello es justificada, pero no tengo ni mis documentos, ni dinero, no tengo nada, porque todo esta guardado en la mochila de Arte, yo tengo prohibido cargar.
No se que tiempo espere a mi amiga, no uso el reloj porque no me gustan mecanismos que miden el tiempo
Finalmente aparecio, su cara irradiaba la felicidad, valia la pena esperar para verla asi!
Por alla luchaba con el viento, con las piedras, con arena en los ojos, abismos en los pies...regreso contenta de sentir que fue suficientemente celebrado su dia.

El hambre nos vencio, habria que regresar a la civilizacion, solo subir al tope del acantilado, encontrar la calle, levantar la mano para detener el autobus de Malta Public Tranport..
donde?...a Mellieha!


Opuncjowe mury  miasta..
Los muros de opuntia de la ciudad.


Obiad!!! wybieram specjalność wyspy  -   braggioli  -  rolady wołowe  nadziewane mięsem mielonym wieprzowym i warzywami,  w sosie, cena 14 euro , cena wskazywała, że będzie to chyba olbrzymia porcja, i była  ! kazałam zapakować i biedna Arte doładowała plecak roladami wołowymi na zaś! Uznałam, że stoł biesiadny jest wystarczająco nastrojowy by uchylić rąbka tajemnicy naszej celebracji...ale nie...więc dalej celebrowałam w nieświadomości!

Almuerzo! escojo el plato tipico de la isla - braggioli - los rollos de carne de res rellenos de carne molida de cochino, y verduras, todo bañado por el  mar de salsa, precio 14 euros, El precio me indicaba que la cantidad  superara mis posibilidades. Asi que no pude con la carne y Arte tuvo que cargar con sabrosos restos para comerlos mas tarde..sentadas en la mesa pense  que es buen  momento de aclarar el motivo de la celebracion...peeero...no!   asi que   segui sin saber.


Zagłębiamy się w zaułki miasta słynnego z kultu maryjnego na miare kultu naszej Matki Boskiej Czeętochowskiej.
Nos adentramos a la ciudad, es famosa por el culto mariano, Madre de Dios de Mellieha es famosa por sus milagros, tan venerada como  en Polonia  La Madre de Dios de Czestochowa .





To tutaj jest ten cudowny obraz,  Jan Pawel II odwiedził to miejsce  w 1990 roku.
 La imagen milagrosa se encuentra en esta iglesia, El papa Juan Pablo II visito este lugar en el año 1990.






I tutaj Arte mi sie zgubiła...celebrowała a mnie pozostawiła na łasce losu, ciągle bez dokumentów...podobno znalazła jakiś cmentarzyk, nawet chciała mnie do niego zaciągnać ale już mnie siły opadły, trzeba wracać, moja ręka potrzebowała spocząć na konstrukcji z trzech poduszek hotelowych...
 Aqui Arte se me perdio otra vez...seguia celebrando en la soledad y me dejo otra vez sin documentos...me dijo que encontro  un minusculo cementerio y quedo para detallarlo, me propuso llevarme al lugar, pero mis fuerzas ya se esfumaron, mi mano necesitaba descansar  sobre una construccion  de tres almohadas hoteleras...





A powód celebracji...już po dotarciu do naszego hotelowego miasteczka, Qawry, tonącej w wieczornych ciemnościach, zostałam zaproszona do kawiarni, mimo już nikłych, ledwo tlących sie sił w moim niepełnosprawnym ciele, uległam namowom, trochę zmęczona czekaniem na wyjawienie tajemnicy ale perspektywa ciacha pełnego bitej śmietany typu profiterol i kubasa gorącej aromatycznej herbaty zrobiła swoje...usiadłam! przy pierwszym łyku  stawiającego na nogi płynu usłyszałam....

...16 lutego, czyli dziś,  zaczęłam 30 rok pracy, wizja szczęsliwej i podróżniczej emerytury staje się realna!
a najlepsze w tym wszystkim było to, że mogłam obchodzić takie wydarzenie na urlopie, przebywając w tak niesamowitych okolicznościach przyrody.



El motivo de celebracion?  cuando llegamos ya de noche  a  Qawra, la ciudad donde nos hospedamos, Arte me invito a una cafeteria, aun cuando mi cansancio me estaba venciendo claudique y acepte la invitacion, ya perdi la esperanza de saber  cual fue la causa de festejo pero las ganas de tomar una taza de te y un profiterol lleno de crema  me entusiasmaron y  al sentarme y al  tomar primer sorbo oi...

...16 de febrero, hoy,  he cumplido 29 años de trabajo,  mi jubilacion feliz y llena de viajes se hace real!
y lo mas bello es  que lo estoy festejando en las vacaciones y rodeada de tan increible naturaleza.


 Jedno wiem  ! na następny wyjazd na wyspę, zabieram atlas flory maltańskiej!

Uno se,...para el siguiente viaje me llevo un libro sobre la flora de Malta.


Pozdrawiam y saludos!

59 komentarzy:

  1. Ha, ha, ha:))) Dziękuję za tak piękne mnie opisanie - myślę, że z dużym podobieństwem tekst opowiada o mnie:))) Zdjęcia przepiękne, pomysł na wzięcie atlasu maltańskiej flory jest świetny. Chyba zrobię sobie kubek herbaty i jeszcze raz poczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dobrej aromatycznej herbaty, takiej kupionej w Kazimierzu!

      Usuń
    2. Mam jeszcze taką, ale już niedługo będę musiała szurnąć do KD po nowe zapasy:) I jeszcze dziękuję za piękny tytuł - chyba nikt jeszcze tak ładnie nie zatytułował swojego postu:)

      Usuń
    3. Do twarzy Ci w tym brzegu morskim, a moje zdjęcie faktycznie jest piękne:) Wróbelek - wiadomo - miał zadanie pilnowania nas. Został z Tobą - widać Ty potrzebowałaś bardziej opieki:)

      Usuń
    4. KD na wiosne!!!wrobelek byl rozczulajacy!

      Usuń
    5. Dzien Artenki...ladnie!

      Usuń
  2. Brawo Grażyna, bardzo fajnie napisany post i prawdziwy portret Arte, a jak ona potrafi śmigać, jak błyskawica :) Mam przed oczami wiele obrazów śmigającej Arteńki :)
    Ten wróbelek to nie był przypadkiem na usługach tych wartowników z wieży i wypełniał misję :)
    Ciekawy krajobraz, ale widać że po sezonie, ludzi niewiele.
    Taki atlas z roślinami fajna rzecz, mam ale z roślinami polskimi, opracowany według bardzo przejrzystego klucza, kiedyś chodziłyśmy z koleżanką z tym atlasem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ta kolczasta ostowata roślina podobna jest do mikołajka nadmorskiego.

      Usuń
    2. Ludzi niewiele, o to chodzilo, bardzo nam to odpowiadalo. Mam atlasy roslinne, ale maltanski nie, i te rosliny byly jednak inne.
      Pisalam sobie ten post spokojnie, w zwiazku z unieruchomieniem prawej reki nic nie robie w domu, mam czas na klikanie po klawiaturze...pozdrawiam

      Usuń
    3. To kolczaste to pewnie kuzyn naszego mikolajka.

      Usuń
    4. Te żółte kwiaty to prawdopodobnie szczawik, to on ma sercowate liście podobne do koniczyny.
      Znalazłam coś takiego:
      "Pojechaliśmy dalej, by dotrzeć do Ghajn Tuffieha Bay. Parking znajduje się na końcu drogi. Dalej można, a wręcz trzeba, podejść do zbocza, z którego rozciąga się przepiękny widok na strome zbocza skalistej wyspy, piaszczyste plaże i nieustannie nacierające fale Morza Śródziemnego. O tej porze roku nie było wiele osób. Przez chwilę byliśmy nawet sami podziwiając zapierającą dech okolicę. Miejsce to na 100% warte jest zobaczenia. Bardziej znana jest pobliska (i częściowo widoczna z Ghajn Bay) zatoka Golden Bay, ale ze względu na kompleks hotelowy pozostawiliśmy ją w spokoju. Cofając się do parkingu, po prawej stronie stoi (właściwie trochę straszy) opuszczony i częściowo zawalony od strony zbocza budynek. Zaraz za nim znajduje się długie zejście schodami do porządnej, szerokiej, jak na Maltę, plaży. Miejsce to lubią surferzy, bo jako taka fala pozwala na zabawę z deską. Spotykamy trzech zapaleńców. Nie licząc kolejnych stopni zachwycam się roślinkami, pierwszymi jaszczurkami, które w słońcu ogrzewają swoje zmarznięte, gadzie ciała oraz pojedynczymi ślimakami pożerającymi szybko młode liście. Są całe mini łany żółtych szczawików zajęczych, kępami rosną mikołajki z delikatnymi kwiatami o białym zabarwieniu, są byliny o liściach podobnych do liści pora o długich, różowych kwiatostanach" cytat pochodzi stąd:
      http://www.dive-adventure.eu/malta-znow-mnie-zaskoczyla-9cdbc.html

      Usuń
    5. No to opisuje te same roslinki....i ten kwiatek o lisciach podobnych do pora, to ten,co to tak sie chwial na wietrze...piekny opis znalazlas.

      Usuń
    6. Przeczytam sobie z uwag ten link! dzieki

      Usuń
  3. No... Celebrowałam z Wami przez cały post i już myślałam, że się nie dowiem, co celebrujemy:) A tu taka wiadomość! Bardzo się cieszę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Arte mnie trzymala w napieciu caly dzien....ten dzien mial taki szczegolny smaczek, taka jest nasza Arte!

      Usuń
  4. Jesteście bardzo sumiennymi kronikarkami :) Fajnie tak z Wami podróżować.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz racjeę,,,obie lubimy zapisywac i utrwalać nasze przygody i przeżycia..cieszę się że Ci się podoba..ściskam mocno!

      Usuń
  5. Trzeci dzień doskonały, świetna relacja. Czerwono kwitnąca roślina na 9 rośnie tez u mnie nad stawem, wypuszcza wiechy kwiatowe i nigdy nie zakwita, nie mam pojęcia co to jest. No a wróbel, usłyszał jak rozmawiacie po polsku i jak samotny wygnaniec, sycił ucho tym co mu przypominało ojczyznę. Do Polski nawet ptaki tesknią. Cudowne spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic tylko bede musiala kupic atlas flory maltańskiej, wiele roslin tam rosnacych także rośnie w Wenezueli, ale te z zatok sa mi kompletnie nieznane.A wrobelki!!!juz dawno nie widzialam tyle wrobli jak tam, miliony ich tam jest, w Mdinie robily taki halas, ze trzeba bylo uszy zatykac. Są jednak troszkę inne, zwią się srodziemnomorskie...ale Twoja historia wróbelka tęskniącego za Polską, piekna, jak wszystkie historie , które snujesz w Twoim blogu...sciskam mocno

      Usuń
  6. Samo słowo "bay" posiada w sobie jakąś magię, kiedy je widzę lub słyszę nastawiam uszy i otwieram oczy..., moje klimaty... i aż szkoda, że... jedna Toja ręka wciąż ukryta była pod ponczem...
    Wracaj szybko do pełnej sprawności. Buziaki :))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wciąż, wciąż...ale mam nadzieję, że już niedlugo.pozdrawiam i buziak

      Usuń
  7. Prześliczny wróbelek:)) Opiekował się tobą, to zupełnie jasne. W całej rozciągłości podtrzymuję swoją opinię o twoich fotografiach spod poprzedniego posta. Znów się czułam , jakbym tam z wami była:)) Roślinki urocze. No i te murale na schodach wspaniałe! Uwielbiam murale, uważam, że dodają życia i koloru miastom. No i jaka ty piękna na tych zdjęciach... To z rozwianymi włosami fantastyczne! Cała ty jesteś w tym uśmiechu...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez tak sobie pomyslalam, ze wrobelek postanowil otoczyc mnie swoja opieka! murale ja tez bardzo lubie, a ten byl bardzo sympatyczny!
      Arte zrobila mi ladne zdjecie...fakt. Sciskam Cie jak zwykle, bardzo mocno!

      Usuń
  8. Zdjęcie, wspomniane przez Mikę - jest naprawdę dobre:))))
    Zapraszam na nowy wpis - tym razem o urzekających roślinkach:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juz odwiedzilam Cie, doszlam na Twoj blog tajemnymi sciezkami...

      Usuń
  9. Wspaniała fotorelacja.Dzięki niej widzę jak wspaniale i ciekawie spędzałyście ten czas.
    Wróbelek rzeczywiście zachwycająco piękny.
    No może tylko zdjęcia które wykonała Ci ARTeńka przebijają go urodą:)
    Te murale na schodach bardzo mi się podobają.
    Widać jaka to była świetna wycieczka.
    Serdeczności i uściski posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutko, nie moglo byc inaczej, zalozylysmy, ze bedzie pieknie i bylo!!!buziak dla Ciebie

      Usuń
    2. Grunt to dobre założenia:)

      Usuń
    3. Oczywiscie! wyobraz sobie ,ze zakladac sobie cos wrecz przeciwnego...iiii..obie nalezymy do gatunku ludzkiego, ktory oczekuje zawsze dobrych rzeczy i takie im sie trafiaja.Cytuje po raz setny...''kazdy ma taki swiat jaki widza jego oczy'', wiec widzimy lantany kwitnace, wrobelki przyjazne etc..

      Usuń
    4. Jakże nie widzieć różnokolorowych lantan, kiedy aż kłują w oczy swoim bogactwem:) A wróbelka nie dało się nie zauważyć - sam się nam wpychał w kadr:)

      Usuń
    5. nawet kwitnace lantany niektorzy nie zauwazaja, a juz wrobelek, ktory jest w kolorach suchej roslinnosci na pewno dla wiekszosci nie jest atrakcja!!

      Usuń
    6. Taki wróbelek to pewnie nie każdemu się pokazuje:) My miałyśmy ten zaszczyt:)

      Usuń
    7. Tego jestem absolutnie pewna!!! ale zapomniałam , dzięki za przypomnienie...

      Usuń
  10. Gdybym była tam gdzie Wy, a szczególnie nad morzem i podziwiała też kwiaty, to żadna chandra by mnie nie dorwała, to jest pewne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trac czasu na chandre! juz wiosna i lebki kwiatow tuz tuz!!

      Usuń
  11. Cudowne zdjęcia i zachwycające krajobrazy,swiat dotąd mi nieznany,stworzyłaś świetną wycieczkę nam ,pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. wobec tego Malta przed Toba! dziekuje i pozdrawiam!

      Usuń
  12. Chcę na Maltę. Będę celebrować wszystko i bez przerwy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. i tkwiąc w niewiedzy co się celebruje? w sumie bylo ciekawie i smacznie, bo po całym dniu posłusznej i nieświadomej celebracji dostałam w nagrodę ciasteczko i herbatę!!

      Usuń
  13. Maltański wróbel to taki Stefan!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha....masz rację , on byl z gatunku Stefanów!

      Usuń
    2. I pewnie będzie na nas tam czekał kolejny raz:)

      Usuń
    3. Nie możemy go zawieść, nie może czekać na nas zbyt długo...

      Usuń
  14. Witaj Grażynko.
    Szkoda, że nie świeciło słońce, zdjęcia byłyby jeszcze lepsze, chociaż czy to jest w ogóle możliwe.
    Zobaczymy gdy wrócisz tam i będzie słonecznie:))
    Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. trzeba wrocic, bo jeszcze tyle zostalo do zobaczenia, im wiecej czytam, to tym bardziej jestem przekonana, ze warto tam jeszcze poszperac...sciskam Cie serdecznie

      Usuń
  15. Malta, to piękna wyspa. Super zdjęcia, a szczególnie tego wróbelka. Cały czas pchał się przed obiektyw. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To byl zaczarowany wrobelek, bo tam tych wrobelkow bylo dosyc duzo, a on jedynie zapalal do nas taka przyjaznia...wspomnienia na cale zycie !

      Usuń
  16. Rozpływam się od tych widoków! Boże, jak pięknie! Zatoki i kościół...aż nie mogę się napatrzeć. PIĘKNE! I do tego ten wróbelek z jakąś tajną misją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwucha witaj! ciesze sie z Twojej wizyty...wrobelek z tajna misja! podoba mi sie...tylka jaka to misja? pozdrawiam..

      Usuń
  17. Nie było mnie trochę i widzę, że mimo unieruchomionej prawej ręki robisz wspaniałe zdjęcia lewą ręką. Widoki wspaniałe, a jak cudnie pozwał wróbelek. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiem , ze mialas problemy, ale widze , ze wracasz...sciskam serdecznie

      Usuń
  18. Nooo, pięknie, ja mam już kolejny post, a Ty?:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam, ale jeszcze nie wykonczony, trzeba przetlumaczyc na hiszpanski.

      Usuń
  19. "Ontem foi embora.Amanhã ainda não veio. Temos somente hoje, comecemos!!!Qualquer ato
    de amor, por menor que seja, é um trabalho pela paz" (Madre Teresa de Calcutá)
    Fico sempre feliz com sua doce presença lá no meu cantinho! Obrigada!

    Um grande abraço querida, Marie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Super zdjęcia, a ten wróbelek - ewidentnie Was podglądał i kokietował! Taka piękna pogoda (prócz wiatru), postanowił Wam się przyjrzeć z bliska :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiatr troche dokuczal, mnie szczegolnie, Arte byla bardziej dzielna, raz musiala mnie odrywac od slupa ulicznego, gdzie sie przytwierdzilam, bo mialam wrazenie ze wietrzysko mnie powali...pozdrawiam

      Usuń