Piąty dzień, rano...moje łóżko jest przy oknie i widzę takie chmurzyska nad Qawrą, widzę je odsłaniając firanę. Sztorm na morzu, wietrzysko nad wyspą. Ale komu w drogę temu czas. Po śniadaniu, obfitym jak zwykle, ubieramy się adekwatnie, sweterki a na nie sztormiaki, no może to Arte założyła sztormiak, ona jest rasową żeglarką, ja zakładam coś w tym stylu. Wychodzimy dokumentnie opakowane, kapiszony założone mocno zaciągnięte na twarze...wiatr nami pomiata. W pewnym momencie musimy przejść przez ulicę, ulicę która zaczyna się morzem i kończy też morzem...czyli przeciąg w niej zapanował sztormowy, czuję , że nie utrzymuję się w pionie, wpadam w niejaką panikę, chwieję się jak trzcina na wietrze, czuję ze nie dam rady, łapię się więc słupa na chodniku, i kurczowo się go trzymam jedyną możliwą ręką czyli lewą. i podejmuję dramatyczną decyzję! wracam do hotelu, a Arteńce życzę wspaniałego dnia.
Ale nie z Arte takie wykręty!
" spróbujemy przejść przez ulicę, miedzy domami będzie łatwiej"
łapie mnie i ciągnie, z dwiema osobami trudniej robi się wietrzysku, przechodzimy... kątem oka widzę młodą dziewczynę na szpilkach trzymająca się drzwi sklepowych, a więc nie tylko ja...a jestem trochę starsza! między domami łatwiej więc zaczynam się wahać.Arte wyczuwa moje niezdecydowanie i wypala...
"Tam gdzie jedziemy wiatr wiać będzie pod innym kątem...będzie łatwiej..."
w końcu jest żeglarką, wie co mówi. wchodzę grzecznie do autobusu Malta Public Transportu.
Jedziemy do mekki maltańskiej turystyki...Sliemy i St. Julian's.
Quinto dia por la mañana...mi cama esta al lado de la ventana, veo unos nubarrones sobre Qawra, las detallo abriendo la cortina...la tempestad en el mar, ventarron sobre la isla. Pero ya es tiempo para salir. Despues de desayuno, nos vestimos adecuadamente, los sueters y las chaquetas contra el viento, Arte tiene una, propia para este tipo de clima, de marinera, yo puse una no tan profesional pero mas o menos en este estilo. Salimos del hotel, bien cubiertas, inclusive con las capuchas en las cabezas...el viento dificultaba el paso, en un momento tenemos que cruzar la calle que atraviesa la ciudad desde una orilla del mar a la otra, la corriente del aire en el cruce fue imponente, no puedo pasar, de repente siento que el viento me lleva, me agarro del poste con la unica mano que puedo o sea con la mano izquierda...y ni me atrevo despegar de el...de repente me doy cuenta que no tiene sentido asi caminar y digo...
yo regreso al hotel ...Arte te deseo buen dia..!
Pero Arte no es tan facil de convencer.
Asi que tratamos pasar la calle agarraditas las dos, despues entre los edificios sera mas facil.Me agarra y me lleva , al viento le es dificil con dos personas a la vez.. .cruzamos la calle, de reojo veo una joven muchacha en zapatos de tacones altos agarrandose de la puerta de una tienda. pense, que ella mas joven tampoco pudo, entramos entre las casas, es mas facil, estoy repensando la decision de regresar, lo nota Artenka y dice...
"donde vamos el viento soplara bajo otro angulo, a lo mejor sera menos dificil".
pense..es marinera sabe lo que dice, asi que entro obedientemente al autobos de Malta Public Transport.
Nos dirigimos a Sliema y St. Julian's
Ale najpierw po drodze wysiadamy w Moscie, tutaj trzeba zobaczyć niezwykłą światynię, o trzeciej lub czwartej co do wielkości niczym nie podpartej kopule na świecie ...po Bazylice św. Piotra w Watykanie, Hagia Sophia w Stambule następne miejsca należą do Malty, jest to albo kościół w Moscie albo świątynia na wyspie Gozo. trwaja spory na ten temat. Mnie zadziwił fakt, że w tak małej parafii wybudowano tak niezwykła budowlę , budowano ją blisko 30 lat, bo główną siłą roboczą byli tamtejsi mieszkancy-ochotnicy...
Pero antes , por el camino bajamos del autobus en Mosta, aqui es obligatoria la visita a un templo extraordinario, tercero o cuarto del mundo en tamaño de la cupula sin apoyo...despues de la Basilica de San Pedro en Roma y Hagia Sophia en Istambul..tercer y cuarto lugar pertenece a Malta, la disputan Mosta y una iglesia en Gozo. A mi me sorprendio el hecho, que en tan pequeña ciudad se pudo construir una iglesia de estas caracteristicas, su construccion duro casi 30 años, tantos años necesitaban los pobladores para construirla como voluntarios.
Jeszcze jedna historia jest zwiazana z tym miejscem, w czasie drugiej wojny światowej,, w 1942 roku 100 kilowa bomba zrzucona przez samoloty niemieckie przebiła kopułę , upadła na posadzkę światyni gdzie czekało na mszę 300 wiernych i nie wybuchła. Nikomu nic się nie stało. Uważa się ten fakt za oczywisty cud a replikę bomby można sobie pooglądać w specjalnym pomieszczeniu we wnętrzu kościoła.
La iglesia es famosa por otro acontecimiento, durante segunda guerra mundial, en el año 1942 la aviacion alemana bombardeo a Mosta, una bomba de 100 kg atraveso la cupula, cayo sobre el piso, en el momento cuando unas 300 personas aguardaban la misa...la bomba no exploto, a nadie le paso nada, solo en el techo quedo una perforacion , los malteses consideran este hecho como un indiscutible milagro. De recuerdo en un lugar de la iglesia fue puesta una fiel replica de la bomba .
Hemos llegado a Sliema, es un lugar no para visitar museos o lugares historicos, aqui prevalecen construcciones modernas y la infrastructura destinada al turismo y comercio...aqui hay mucho hoteles restoranes, cafes, bulevares a la orilla del mar y playas.
Idziemy nadmorską promenadą w stronę Fortu Tigne, po przeciwnej stronie zatoki piękne widoki na starą Vallettę.
Caminamos por la promenade en direccion a Fuerte Tigne, todo el tiempo nos acompaña una hermosa vista hacia la Vieja Velletta.
Interesante jardin con las plantas de poco riego, Malta dispone de poca agua, 55% de agua potable se obtiene de desalinizacion del agua de mar, una tecnologia bastante costosa.
Fort św. Elma
Fuerte de San Elmo
Wchodzimy w nowoczesne i luksusowe zabudowania Fortu Tigne i skręcamy wybrzeżem do drugiej miejscowości turystycznej St. Julian's.
Entramos a la parte lujosa y moderna del Fuerte Tigne, cruzamos por la costa hacia otro poblado ..St. Julian's
Morze bylo pięknie wzburzone, więc uparłyśmy się uchwycić fotograficznie spektakl rozbijania się pienistych fal o skalne wybrzeże.
El mar esta picado, quedamos un rato largo para memorizar fotograficamente su bravura .
Wiatr dalej był porywisty, ale można było to jakoś przeżyć...dalej chodziłyśmy zapakowane w sztormiaki, z kapiszonem na głowach, Arte wymyśliła, że dobrze by było zrobić sobie pamiątkowe zdęcia..
El viento seguia fuerte, pero se pudo caminar envueltas en nuestras chaquetas y con las cabezas bien cubiertas con capuchas . Arte propuso tomarnos fotos de recuerdo y asi lo hicimos!
Idąc dalej natrafiłyśmy na koci park
Asi caminando llegamos al parque de los gatos.
kociaczki miały tam wszystko co potrzeba do kociego szcześcia.
Los gaticos tienen todo lo que necesitan los gatos para vivir felices.
Podusie, miękkie ręczniczki, domki, jedzonko, wodę..słonko do wygrzewania się.
Las almohadas, suaves y limpias cobijitas, casitas, comida, agua y hasta el sol para tomar calor.
nagle parkiem przeszła taka para, oooo! jak bardzo mi sie spodobała! dobrze po piećdziesiątce i o pięknych bardzo obliczach.
De repente paso una pareja ..Oooo! como me encanto su apariencia! no jovenes, bien pasadas los cinquenta con una bellisima vestimienta y lindas caras!
Koci park z ptasim muralem.
El parque fue de los gatos pero el mural lleno de pajaros.
Trochę dalej zwróciła naszą uwagę sesja fotograficzna dość oryginalna.
Un poco mas alla tuvo lugar una sesion fotografica bastante original.
pan ustawiał psinę, noga miała być z jakiś przyczyn w takiej a nie innej pozycji
El señor indicaba a su perro cual pose es la mas favorecedora..
i psina uznała, że to dobry pomysł
y el perro parecia estar de acuerdo con la vision del fotografo.
Dwie lampy jedna ma tysiące małych zaróweczek!
Dos lamparas, una de miles de bombillitos!
jeszcze jedna kolatka
y una aldaba mas.
Mobilny sklep uliczny, widziałyśmy dużo takich sklepowych rozwiązan, szczególnie tak sprzedaje się warzywa i owoce
En Malta se ve mucho de estas tiendas moviles, especialmente las que venden verduras y frutas.
Los candados cerrados para siempre, aseguran amor para toda la vida.
Love , love specjalnie na te kłódki.
Love, love...un lugar especial para los candados de amor.
Zapaliły się latarnie, niedługo zapadnie zmierzch, czas wracać do hotelu...do Qawry,
Las lamparas de la calle prendieron, llegaba la noche, tiempo para regresar al hotel...regresar a Qawra!
pozdrawiam y saludos
Ale historia z tą bombą! Koci park w tamtym klimacie to świetne rozwiązanie, podobne klimaty są w Rzymie... Sesja z psem nadzwyczajna, w końcu pozował podwójnie, bo patrzy w Wasz obiektyw :-)
OdpowiedzUsuńTrochę zazdroszczę tego sztormu, to musiało być super tak trzymać się latarni, ja lubię takie klimaty!!
Tak koci park w takim klimacie i wlasciwa
Usuńopieka to bardzo dobre rozwiazanie dla ulicznych kotow, wygladaly zadowolone, dobrze odzywione, czysciutkie, zdrowe...ludzie je glaszcza...
To trzymanie sie latarni bylo bardzo komiczne. Pozdrawiam serdecznie!!
Dobrze, że latarni nie zwiało:)
UsuńNo nie wiem czy bym poszła gdyby wiał taki silny wiatr. Moje 50 kg chyba by nie dało rady :). Ciesze się jednak, że Wy dałyście radę. Widziałam przepiękną świątynie, fale morsie rozbijające się o brzeg ( co uwielbiam) i koci park. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzkoda bylo dnia, wiec w koncu sie zdecydowalam na dalsza wedrowke...a Arte miala racje , tam gdzie pojechalysmy bylo troche znosniej...fale byly piekne, tez lubie takie widoki..sciskam Cie serdecznie
UsuńJa zawsze mam rację:)
Usuń????????
UsuńA nie ?:) Przecież w Sliemie był mniejszy wiatr:)
UsuńAle napisalas "zawsze"
UsuńWiedziałam:))))
UsuńNo to na koniec wiatr ustał. Przepiękne zdjęcia zrobiłaś, a morze rozbijające się o skały rozbrajające jak i wylegujące się koty. Dwie lampy też bardzo mi się spodobały.
OdpowiedzUsuńPrawie ustal, a ja moglam spokojnie wykorzystac dzień na dalsze łażenie.
UsuńDziekuje i pozdrawiam cieplo bardzo!
Fantastyczna ta wielka bryza, mogłabym taką ruchomą wodę fotografować godzinami, to samo mam z fontannami.
OdpowiedzUsuńNasz klimat nie bardzo nadaje się do zakładania kocich parków, a szkoda bo może to byłby sposób na zmianę postrzegania tych zwierząt, sporo ludzi w Polsce ma jeszcze do nich negatywny stosunek.
Fajny ten ptasi mural :) Jeśli chodzi o ptaki to obserwowałam dzisiaj takie jedne. Na pewno były to pustułki dwie albo trzy i coś krukowatego. Wyglądało jakby walczyły ze sobą. Pustułki wydawały charakterystyczne dźwięki, po prostu darły się prawie bez przerwy. Działo się to na szczycie 11 piętrowego bloku, więc nie mogłam dostrzec szczegółów. Jak bym miała aparat to mogłabym je ściągnąć zoomem, ale nie miałam.
Pies wyjątkowo cierpliwy, pewnie przyzwyczajony do podobnych ekscesów swojego pana, a pan esteta. Ja osobiście wolę naturalne zachowania niż pozowane :)
Podoba mi się roślinność w takim surowym otoczeniu.
Stalysmy na brzegu i pstrykalysmy jak szalone...
UsuńPustulki!! w Polsce nigdy nie widzialam, w Wenezueli tez sobie zyja i sa bardzo podobne do tych europejskich, nazywaja sie Falcon Primito.
Piesek byl bardzo spokojny i zachowywal sie z godnoscia, a pan pstrykal i pstrykal.
Pozdrawiam serdecznie
Pustułek jest trochę we Wrocławiu. Gosianka obserwowała je kiedyś leżąc w szpitalu. Zaraz potem znalazłam je na zabytkowej wieży ciśnień, na przeciwko obecnego Hydropolis, miały tam gniazdo. Wtedy też polowały nad moim domem, mam ich zdjęcia siedzących na antenie na dachu domu naprzeciwko. Te o których dzisiaj pisałam gnieżdżą się na blokowisku daleko ode mnie, jesienią widziałam je pierwszy raz.
UsuńOdpozdrawiam oczywiście też serdecznie :)
No, pięknie:) Szczególnie zdjęcia rozbryzgujących się na brzegu fal wyszły niesamowicie:) A opowieść o wietrze niemalże oddaje ówczesną rzeczywistość:) Dobrze, że dałaś się jednak namówić na dalsze wędrowanie:)
OdpowiedzUsuńdalam sie namowic ale zbyt wielkiego oporu tym nmowom nie stawialam, zreszta przewloklas mnie przez te przrciągi i juz powrotu nie bylo.
UsuńObwieszczam Ci z niejakim triumfem, ze wszelkie rynsztunki, zbroje i temblaki wyrzucilam i macham sobie reke dosyc swobodnie! a Tobie dziekuje za znoszenie mnie i pomoc w moim inwalidztwie.
Oooo, jaka radosna nowina:) To się cieszę, że rękę masz już wyswobodzoną z tej zbroi. Dziękować nie trzeba - może kiedyś i ja (odpukać w niemalowane jaworowe drewno) będę w potrzebie. Teraz proszę o usilną rehabilitację, aby ręka nabrała odpowiedniej sprawności do robienia fotografii:)
UsuńDzisiaj jest pierwwza rehabilitacja...ale widze ,ze codziennie mam wieksza sprawnosc w tej rece, juz wiesz co mi w glowie swita...ja sama, ja sama!...ale sie poducze troche jak to robic!
UsuńJakby co - trzymam kciuki za Twoją samodzielność:)
UsuńMoja samodzielnosc pozwoli mi na zaoszczedzenie pieniedzy...na nastepna podroz!!!!!!
UsuńI bardzo dobrze:) Ale proszę o dokładne słuchanie instrukcji i wykonywanie poleceń:)
UsuńZ przyjemnością poogladałam zdjęcia, z dreszczem emocji przeczytałam opis siły wiatru miotającego Wami, ale najbardziej wzruszyło mnie, czy też zachwyciło, że możecie na sobie z Arteńką polegać - wspierać sie, zachęcać, podtrzymywać, napędzać, zaciekawiać, inspirować, dzielić spostrzeżeniami, rozwijać swe pasje.Piekna przyjaźń.
OdpowiedzUsuńDziewczyny!Pozdrawiam Was obie bardzo serdecznie!:-)***
Ojej, miło się czyta takie słowa:) Dziękuję serdecznie:)
UsuńJa tez dziekuje...Olu zawsze masz piekne slowa na ustach...piekne! buziak!
UsuńA czy Ty zawsze musisz lepiej wyglądać na zdjęciach?:) (mam na myśli te dwie fotografie zamieszczone powyżej)
OdpowiedzUsuńOjej!!! a ktora to jestem ja? bede musiala sie przypatrzec...mowisz ,ze ta lepiej wygladajaca? a ktora to? rechocze jak goopia i obudze pana P.
UsuńPrzypatrz się, przypatrz (zamiast rechotać:) - ja rozpoznaję bezbłędnie:)
UsuńJestes pewna? chyba ,ze Twoj slawny sztormiak Cie zdradza, ale on byl czerwony! czy widzisz te czerwien? ja nie...
UsuńNo przecież mówię, że ta lepiej wyglądająca to Ty:)
UsuńEch, podróże, podróże, podróże, czas wielkiej przygody...
OdpowiedzUsuńZdjęcia jak zawsze rozbudzają wyobraźnię, tym bardziej, że poprzedziłaś je opisem pogody, zmagania z wiatrem. Podoba mi się bardzo zdjęcie z dwoma małymi cieniami...
Pozdrawiam :)
No wlasnie, podroze, podroze, podroze! to jest to co najbardziej lubie robic...a jeszcze kiedy w towarzystwie osoby, ktora tez jest entuzjastka deptania po nieznanych sciezkach...to jest swietnie! pozdrawiam serdecznie
UsuńMuy lindo. Saludos.
OdpowiedzUsuńEstoy de acuerdo, lindo viaje en buena compania! besito
UsuńWspaniałe zdjęcia!! ! ! ! ! - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTez pozdrawiam ze stron mego bloga!
UsuńPiąty dzień na Malcie... Mam prośbę - nie kończ na szóstym:) Wymyśl coś, cokolwiek jeszcze. Fajnie się to czyta, wspomina, przedłuża....
OdpowiedzUsuńAleś wymyśliła...pisze szósta wydawalo mi sie, ze ostatnia...
UsuńÉ Páscoa! Cristo está vivo, o túmulo está vazio, Ele ressuscitou!!! A mais bela festa dos Cristãos.
OdpowiedzUsuńCrentes no Amor de Deus Pai que nos deu seu Filho Jesus Cristo que permanece conosco pela força do
Espírito Santos, seguimos nossa caminhada na construção de um mundo mais justo, fraterno, humano,
harmonioso e de doação.
Todos somos promotores da Paz!
Feliz, Santa e Abençoada Páscoa.
Um doce abraço, Marie.
Feliz Semana Santa para ti Marie. Beijinhos
UsuńCudowna kopuła świątyni! Dosłownie:) Koci park robi wrażenie. I te fale...
OdpowiedzUsuńUtwiedzam się w przekonaniu, że Malta jest piękna:)
Kopula zdumiewajaca, ja sobie na dodatek wyobrazilam jak ci ochotnicy amatorzy to cudo budowali, z determinacja przez 30 lat. Cudowna, bo cudowna, nie zawalila sie mimo tej 100 kilowej bomby. Malta jest fajna...powiedzialabym tak, dobrze tam sie turysci czuja, i jest mnostwo rzeczy do zwiedzenia. A w lecie, wiadomo plaze..dla dzieci podobno, nie bylysmy, sliczna wioska Popeye...sciskam i Wesolych Swiat!!
UsuńPiękna i interesująca jest Malta pokazana przez Ciebie.
OdpowiedzUsuńZ okazji Świąt życzę Ci dużo radości i... słabych wiatrów.
A te wiatry jak sie okazalo, byly niezla zabawa, i teraz mamy duzo milych wspomnien! Wesolych Swiat!
UsuńNo to przestałam nareszcie WAM tak bardzo zazdrościć:) A to z powodu tego wiatru.
OdpowiedzUsuńAle gdy zobaczyłam te zdjęcia świątyni i pozostałe to widać jak warto było powalczyć z tą wichurą. No i te fotki spienionych fal. Cudowne.
Na wspólnym zdjęciu pamiątkowym OBIE prezentujecie się wspaniale. Tak więc ARTeńka ma niesłuszne pretensje:)))
Dzięki za życzenia świąteczne.
Przyjmij je również ode mnie dla Ciebie i Pabla. Zdrowych Pogodnych Wspaniałych Świąt WAM życzę z całego serca.
Jutko dziekuje...wiatry okazaly sie calkiem mila przygoda, o ktorej ciagle opowiadamy...dzieki za zyczenia Tobie tez wszystkiego najlepszego!
UsuńGrażynko życzę Ci zdrowych i pogodnych Świąt:))
OdpowiedzUsuńTakich samych Swiat zycze Tobie a po swietach rownie pieknych dni!
UsuńWidzę, że warto było do Cię wpaść. Piękne kadry, piękne historie.
OdpowiedzUsuńWspaniałych Świąt, najwspanialszych :)
Dzieki ,ze wpadlas, i spedzaj czas swiateczny rodzinnie i pieknie!
UsuńZ okazji świąt życzę Tobie, P. i całej rodzinie wszystkiego najlepszego:) I pięknie dziękuję za wspaniałe krokusy:)
OdpowiedzUsuńA co z krokusami na Chocholowskiej..pewnie jeszcze pod sniegiem!
UsuńJuż nie:)
UsuńCoraz bardziej jestem zauroczona Maltą, choć ta nowoczesna zabudowa podoba mi się mniej ;) No i Malta zdecydowanie wysunęła się na prowadzenie w moich planach podróżniczych. Pozdrawiam i Wesołych Świąt życzę :)
OdpowiedzUsuń