a te możliwości nie najlepsze....ciągle nie najlepsze...więc w planie dolina! ale długa , Chochołowska jest najdluższą w Polskich Tatrach, 9km w jedną stronę, w dwie 18 km , zadawaląjący kilometraż.
Idziemy ...łydki jakby bardziej dotkliwe, ale co tam.. kwiaty jak świeczniki a i inne cuda odwracają skutecznie moją uwagę od cielesnych molestii...
y estas posibilidades no son las mejores...siguen no muy buenas....asi que planifico otro valle, Valle Chocholowska, el mas largo valle en las Tatras polacas, 9 km de ida ,18 km con vuelta, buen kilometraje!
Marchamos...las pantorillas duelen, pero no importa...las plantas como candelabros y otras maravillas distraen la mente, me olvido de las molestias corporales.
Tym razem przemierzam szlak z kuzynką, która do Zakopanego dojechała.....siedemnaście lat temu w tym miejscu robiłyśmy sobie zdjęcia, wtedy był początek maja i szukałyśmy na Chochołowskiej krokusów...
Esta vez caminamos con una prima, que se unio a nosotros...diecisiete años atras en el mismo lugar nos tomamos las fotos, fue en mayo, y aquella vez llegamos en busca de los campos de crocus. El valle esta famoso por prados color violeta en la primavera
Zdjęcie w tym samym miejscu i teraz...
Nos hemos hecho la foto en el mismo lugar de hace diecisiete anos.
Eh! Potok Chochołowski ...
Uy! riachelo Chocholowski!
Schronisko na polanie i wysokie miejsce w konkursie na szarlotki tatrzańskie
En el refugio del Valle Chocholowska la tradicional charlotte de la manzana...en el ranking la coloque en un lugar muy alto.
Piękne pelargonie, zdjęcie jednak sprowokowała zawartość wózka wspołgrająca kolorystycznie...
Bellos geranios, sin embargo lo que provoco la toma de la foto fue la coincidencia de los colores de las flores con el interior del cochecito,
Typowe widoczki chochołowskie
Las tipicas fotos de este lugar
Śliczna krówka ,ale moją uwagę zwrócił wielgachny dzwonek !
Una vaquita bella pero lo que me llamo la atencion fue su campana, muy ruidosa y muy grande/
El papa con sus tres retoños, la mas joven, hijita, estaba sentada en la silla de atras, los dos varoncitos pedaleando en sus bicis, el mediano, con el morralcito rojo protestaba a voz alta muy agresivamente, el papa mantuvo absoluto hermetismo...y yo quede conmovida por esta forma de pasar el tiempo con la familia.
Z Doliną Chochołowską związany jest papież Jan Pawel II...jakby więcej jest tutaj kapliczek ..,przy tej można przykleknąć.
El Valle Chocholwska fue un sitio preferido del Papa Juan Pablo II , a lo mejor por esto aqui hay mas capillas que en otros sitios, esta permite hasta arodillarse.
Każdy przedmiot to pewnie jakaś prośba,
ile kamyków!
Cada objeto dejado aqui lleva en si alguna suplica..
Cuantas piedritas!
Zapytałyśmy górala o figurkę nieznanej dla nas Matki Boskiej ..." a to nie znacie sie na Matkach Boskich" ... no nie znamy...
Preguntamos a un montanes por el nombre de la Virgen de la capilla...respondio.." y que ? no conocen de las virgenes?...
bueno...no...
Za to znamy sie na kaczeńcach, zakwitły ponownie.
Pero sabemos sobre las caltas... nos sorprendimos que volvio florear en otoño.
Na drugi dzień dalej obstaję przy długich, ale niezbyt stromych spacerach...Morskie Oko - dojście , powrót i okrążenie jeziora...21km.
Na samym pocąatku drogi w suchym korycie kamienie maźniete intensywnym pomarańczem..porosty?
El otro dia segui insistiendo en caminar por una larga y no muy empinada ruta...elegi Morskie Oko (Ojo del Mar) , un lago donde para llegar, dar la vuelta en su orilla y regresar se hace 21km.
Comenzamos la caminata ... llama la atencion el fuerte color naranja del liquen en las piedras del rio seco.
Wodogrzmoty Mickiewicza, ile razy juz je podziwiałam...dziesiątki i zawsze robią wrażenie, nawet kiedy są mniej zasobne w wodę...
Las cascadas que llevan el nombre del mas grande poeta polaco... Adam Mickiewicz, tantas veces en mi vida me detuve en este lugar, decenas de veces...pero siempre quedo fascinada por su belleza.
Leśny ogródecek!
El jardinito del bosque.
Jeden ze skrotów , tu też swoje zrobił halny, szybciutko wykorzystała to wierzbówka kiprzyca, różowym makijażem zamaskowała brzydkie bezdrzewne liszaje lasu...
Uno de los atajos de la ruta...aqui tambien el viento huracanado hizo desastre ...pero el epilobio se adueño del sitio cubriendo la mancha desierta de arboles con un fuerte maquillaje rosado.
Dochodzimy do Morskiego Oka...chmury odsłoniły strzeliste wierzchołki Mnicha i Zadniego Mnicha
Llegando al Ojo del Mar....las nubes muestran poco a poco los picos del Mnich (Monje)
i już Małe Morskie Oko
el Pequeño Ojo del Mar
i Morskie Oko
el propio..Ojo del Mar
Y como siempre..sus patos
Okrążamy jezioro i tylko napawać się nam pozostaje, to jedno z 5 najpiękniejszych jezior na świecie.
Bordeamos el lago, miramos y admiramos porque el Ojo del Mar es uno de los cinco lagos mas bellos del mundo.
Tutaj nie miałyśmy wątpliwości, to Matka Boska od Szczęsliwych Powrotów.
Aqui no tuvimos dudas...esto es Madre de Dios de Felices Regresos
Kaczeńce i tu zdecydowały się na progu jesieni zakwitnąć.
Para Młoda! jest!
Unos recien casados!!
i jeszcze jedna,
y otros
i najmilsze spotkanie , spotkanie z łanią, tuż przy drodze...
Un encuentro muy agradable! el encuentro con la cierva!
uciekła!
Se fue!
Jeszcze 9 km do Palenicy..ledwo się dowlokłam,łydki były dotkliwie bolące,
Me miro amistosamente, asi me parecio.
Faltaba 9 km a Palenica...llegue con dificultad..mis pantorillas dolian mucho, pero lo peor fue una ampolla de tamaño de una ciruela..finalmente llegue!
Czytam Twoje relacje z wypraw Tatry, jakbym czytała Witkiewicza " Na przełęczy...". Oczyma wyobraźni widzę Twoją reakcję na te cuda natury, która istotnie w tym rejonie jest zadziwiająca. Piękne zdjęcia pokazałaś Grażynko i pięknie je opisałaś. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO to musze sobie te ksiazke zakupic...bardzo mnie interesuje spojrzenie innych na Tatry...a Witkiewicza baaardzo! dziekuje i sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńOgladam, oglądam, wszystko piękne, piękniste i potoki i krówka i Mnichy i Morskie Oko i panna młoda, aż tu nagle... faaantastyczne spotkanie z łanią. Niechby i mnie łydki bolały, żeby tylko mi tak wyszła. Cudowna!
OdpowiedzUsuńTaaaak!!! to bylo niespodziewane i niezwykle spotkanie, zdebialam a potem zlapalam za aparat, pierwsze zdjecia byly calkiem z bliska...o jaka bylam szczesliwa! lydki! nic to! pecherz na piecie..co tam! lania wynagrodzila wszystko...sciskam jeszcze szczesliwa, mimo ,ze tle dni juz uplynelo.
UsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńOsiemnaście kilometrów w górach to szmat drogi.Dałaś rady i to najważniejsze, a pęcherz się zagoi.
Widać,że kochasz góry i pewnie jeszcze nie raz tam się wybierzesz.
Pozdrawiam serdecznie:))
Jak maszorowalam do Morskiego Oka to bylo 21 km...ale tym razem nie zdobylam zadnej slusznej gory...nie zdazylam, kiedy juz lydki wrocily do normy trzeba bylo wracac...pozdrawiam serdecznie
UsuńTe welony z chmur urokliwe :)
OdpowiedzUsuńTeż nie znam się na Matkach Boskich, najważniejsze żeby na czymś się znać.
Ta druga panna młoda miała bardzo ciekawą górę sukienki.
Ale łani to Ci zazdraszam, to taka urzekająca kropka nad i :)))
W Dolinie Chochołowskiej też byłam chyba z 17 lat temu .
Popatrz jak nas zachwycaja chmury a ludzie patrza w niebo i czekaja ,zeby bylo bezchmurne...ten goral tez nie wiedzial, jaka to byla Matka Boska, tak nam odpowiedzial, bo coz innego mial do powiedzenia skoro byl ignorantem w tej materii.
UsuńOj Mario, trzeba sie wybrac jeszcze raz do Miki i zwiedzic co nieco....sciskam Cie serdecznie i zycze powodzenia w dyniowym festiwalu.
Uwielbiam te miejsca, pokazane przez Ciebie. Bywałam tam, bywałam, ale łani nie spotkałam. Niedźwiedzia na szczęście też nie:) Panna młoda na kamieniu musi być prawdziwą góralką. Piękny fotoreportaż:)
UsuńJa lanie spotkalam po raz drugi w ciagu moich wiecej niz 50letnich wedrowek po Tatrach...ale ta byla tuztuz! niedzwiedzia widzialam raz , na jagodowych halach miedzy Hala Gasienicowa i Czarnym Stawem Gasienicowym...ale daleko i byl zajety zbieraniem jagodek! Panna mloda na pewno byla goralka i to bardzo piekna... Pozdrawiam serdecznie
UsuńMasz kondycję, podziwiam :) Zdjęcia fantastyczne i te krajobrazowe, i te łani, super blisko. A plecy Panny Młodej prześliczne, cudna ta sukienka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Czy mam kondycje? kiedys potrafilam latac po gorach jak kozica i to bez rozgrzewki...zawsze zaczynalam od jakis wysokich gor...np, od Kasprowego przez Myslenickie turnie i powrot przez Hale Gasienicowa...to na ogol byl pierwszy dzien...a teraz? hm.....pozdrawiam serdecznie
UsuńUn paseo maravilloso. Besos.
OdpowiedzUsuńLas montanas son para mi una maravilla del mundo...besos
UsuńDla mnie góry są też cudem świata...
UsuńEs que Las Tatras lo son Mika!
UsuńO żesz ty, tuś mi ćwieka zabiła... Ponieważ Tatry takie są????
UsuńNo nie mowilam, ze mozemy po hiszpansku! buziak i piatka!
Usuńmasz jednak kondycję, tyle kilometrów..... podziwiam.... i ciebie i piękne widoki.....
OdpowiedzUsuńserdeczności
Pozostal niedosyt, chcialam jeszcze do Pieciu Stawow Polskich...ale jakos nie wyszlo, nastepnym razem. sciskam serdecznie
UsuńKochana zaprawiony w bojach z Ciebie piechur myślę,że nie dałabym rady. Ach te nasze góry można na nie patrzeć i patrzeć a za każdym razem zauważyć coś innego. Wodogrzmoty Mickiewicza i szczyty we mgle cudowne.Tak sobie myślę,że Pary Młode Ciebie kochają, dziękuję za przypomnienie dawno nie oglądanych zakątków, przesyłam Ci serdeczne pozdrowienia, dziękuję raz jeszcze
OdpowiedzUsuńChcialabym byc lepiej zaprawiona w tych bojach, trzeba trenowac..obiecuje sobie bo nie chce czuc sie ograniczona w wedrowkach a w tym roku poczulam, ze niestety sily nie te. A nasze gory? rzeczywiscie gory maja to do siebie , ze zawsze sa jednak inne i to jest fascynujace. Mam szczescie do par mlodych i oko na nie wyczulone...sciskam Cie serdecznie
UsuńEch, góry nasze góry, góry i doliny... no i te nasze dziewczyny tylko co zaślubione, czego to one nie wymyślą dla późniejszych wspomnień i tej jednej chwili, jakże romantycznej..
OdpowiedzUsuńJednak najbardziej podoba mi się ostatnia modelka, a w szczególności zdjęcie trzecie od końca...
Buziaki :))
Ostatnia modelka bezcenne dala wrazenia! sciskam i sle buziak
UsuńOczywiście że góral nie wiedział i się wykręcił,, ale niefajnie! Ja w ogóle niby też jestem góralką w połowie po mamie, ale my nie z Tater, tylko z Pienin i z Nowego Sącza. Więc osobiście wolę Pieniny, ale trzeba przyznać że szarlotki są niezłe, sądzac po zdjęciu. Jak byłam ostatni raz w Bukowinie Tatrzańskiej, to również jadłam dobrą szarlotkę, a placki ziemniaczane w Pieninach właśnie. Wiesz, to jest bardzo, bardzo dziwne co Tobie się przytrafia z tymi parami młodymi... Jak zaczynałam to oglądac to pomyslałam : tym razem pewnie nie ma panny młodej" a tu dwie czy trzy...
OdpowiedzUsuńGoral sie wykrecil a jakze! ale przebaczylysmy mu, bylo to w fajnej gwarze, ktora uwielbiam. Te Panny Mlode jakos staja na mojej drodze...nie wiem, moze to jakas spozniona tesknota do bialej sukni, nie mialam takiej! pozdrawiam!
UsuńGrażyna, podziwiam! Z takim pęcherzem! Piękna wycieczka z wieloma atrakcjami, a te widoki... Cudo!
OdpowiedzUsuńNastepnego dnia pecherz przykleil sie z powrotem do piety, zmienialm buty i jeszcze dwa dni maszerowalam po szlakach...pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńGrażynko, dzięki ci za kolejną wycieczkę:) Ten Mnich w mgłach jest zjawiskowy... Te panny młode to na ciebie czekają wszędzie czy jak??? Proponuję wydać album ze zdjęciami młodych par:)
OdpowiedzUsuńŁania przepiękna!
Panny Mlode mnie przesladuja w dobrym tego slowa znaczeniu. Moze dlatego, ze ja wymyslilam to spodnium sliwkowe na moj slub a gdzies tam w marzeniach tlucze sie jeszcze jakas koronkowa, tiulowa i biala sukienka!
UsuńWczoraj bylam na spotakaniu z kolezanka, nie widzialysmy sie 35 lat, i na Nowym Swiecie przemknela mi Panna Mloda, ale nie maialm aparatu fotograficznego wiec nie zostalo to zdarzenie upamietnione...
Lania ...ach jaka byla sliczna! sciskam Cie Mikus!
Jak to dobrze w niedzielne południe poczytać o Twoich wędrówkach po Tatrach i pooglądać tak wspaniałe zdjęcia:) Mnie urzekły kaczeńce:) Ale i spotkania na szlaku też piękne:)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam poprzednie posty - ale piękną miałaś wyprawę z Tatry. Żałuję, że nie mogłam tam być we wrześniu.
UsuńWspaniała relacja, a Tatry to moja miłość! :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńMoja tez! i jestem jej bardzo wierna!
UsuńJak to jest, że zawsze uda Ci się spotkać jakieś zwierzę ? :)
OdpowiedzUsuńBo caly czas patrze i szukam , oczy bladza po zaroslach, drzewach, wodzie i gdzie tam jeszcze mozna bladzic oczami...sciskam Cie serdecznie
UsuńBędziecie miały fajne zdjęcie do zestawienia na przestrzeni lat z Chochołowskiej :) Deser schroniskowy jest przepyszny, bardziej szarlotka smakowała mi jedynie w Murowańcu :):) Pozdrawiam cieplutko!
OdpowiedzUsuńJak to wspaniale oglądać te same miejsca gdzie i ja bywałam. Tak wspaniale wspominam Dolinę Chochołowską. Tych miejsc nie da się nie pokochać. A TY tak przepięknie je pokazujesz. Uwielbiam oglądać Twoje fotorelacje.
OdpowiedzUsuńNa Ciebie łania chociaż popatrzyła. Mnie niestety nie spotkał taki przywilej:)
Serdeczności posyłam.