Zainspirowana ostatnim postem Elisse z "Utkane z marzen", gdzie marza jej sie roze juz kwitnace we wlasnym ogrodzie, polecialam do mojego ogrodu andyjskiego i zrobilam sesje zdjeciowa moim rozyczkom, ktore o poranku i po mokrej nocy, upiekszone byly twarzowymi kropelkami deszczu. Wiosna w Polsce potrafi jeszcze sypnac sniegiem , wiec tam na roze trzeba poczekac.
Wiec dla Elisse..moje roze..
Inspirada, leyendo el post de Elisse " Utkane z marzen" (tejido de sueños), donde sueña con las rosas ya floreando en su propio jardin, corri al mio, aqui en Los Andes, y tome las fotos de mis rosas, estas, por la mañana y despues de una noche mojada, lucian unas, muy favorecedoras, gotas de lluvia.
La primavera puede sorprender con una nevada. Las rosas polacas , todavia, se hacen esperar..
Asi que para Elisse...mis rosas...
O nie teraz to ja się tu na stałe wprowadzam! :-)
OdpowiedzUsuńKocham róże! Masz przepiękne okazy, mam nadzieję, że często będziesz się nimi chwalic :-)
Te u Elisse są niesamowite - do złudzenia przypominają prawdziwe.
pozdrawiam serdecznie
ps. poproszę o przesłanie trochę wenezuelskiego ciepła i słoneczka, bo jak tak dalej pójdzie, to moje róże zamarzną.
OdpowiedzUsuńRoza Elisse, zrobiona z bibulki przypomina mi moja prawdziwa, z pierwszego zdjecia..stad szybko powedrowalam do ogrodu na sesje fotograficzna. Dostalam ja , a raczej jeden jej patyczek, od kolezanki mojej corki, bo bardzo mi sie spodobala, jest niesamowicie delikatna i o pieknym kolorze, ktory zmienia sie z bieli na lekki roz. Patyczek wetknelam do ziemi i mam juz krzaczek.
OdpowiedzUsuńPrzesylam troche ciepla...
Witam Grażynko. Zdaje się, że będę do Ciebie często zaglądać, pięknie piszesz i pięknie fotografujesz.Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńAż się chce powąchać... Róże po prostu cudne! Od razu mam ochotę wziąć pastele i malować:))) Pozdrawiam ciepło...
OdpowiedzUsuńWitaj Alicjo, ciesze sie ze bedziesz zagladac..i dzieki za komentarz.
OdpowiedzUsuńMamurdo! maluj a na dodatek pastelami, ktore bardzo lubie...maluj..pozdrawiam tez cieplutko
Witaj Grażynko, trafiłam do Ciebie przypadkiem ale bardzo się z tego cieszę i zagoszczę tu na stałe. Widoki jakie pokazujesz to dla mojej duszy przyrodnika - geografa prawdziwy balsam. A co do róż, Twoje są piękne a moje znów podmarzły tej zimy i musiałam pousuwać obumarłe pędy. Wyglądają teraz biednie, ale mam nadzieję, że tak jak w zeszłym roku dadzą sobie radę i odbiją nowymi , zdrowymi i pięknie zakwitną. Jeśli masz ochotę zapraszam do mojego Zacisza i pozdrawiam cieplutko. Ania
OdpowiedzUsuńGrazyna, roze sa przepiekne, az sie je chce wachac!!!!
OdpowiedzUsuńojeeeeej.... szczególnie te przedostatnie... ale nie, te początkowe-delikatne też.... odlatuję:) gratuluję takiego ogrodowego dorobku, bajka!! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!:)
Lafle! oba okazy, roza delikatna i roze przedostatnie, sa posadzone przez wetkniecie w ziemie podarowanej galazki, wiec nie sa to roze szczepione i jakies superwymyslne osiagniecia specjalistow ogrodniczych. Ja takie wlasnie lubie. Ciesze sie ze zerknalas na moj blog. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem czym bardziej się zachwycać.Różami czy zdjęciami.Jedno i drugie cudowne.
OdpowiedzUsuńuuaaaoo! que belleza de rosas! que fotografias, siempre es un placer leer las novedades de este unico y especial blog!
OdpowiedzUsuńgracia!
Pienso como Olenka, gracias a ella pude colocar estas palabras aquí porque la que pensaba poner era "speechless" !
OdpowiedzUsuńhi!,I like уour ωriting so a lοt!
OdpowiedzUsuńproрortion we communicаte more appгoximatelу youг article on
AOL? I requiгe an expеrt in thіѕ
space tо sοlѵe my problem. Μaybe
that іs yοu! Hаving a look forward to peer you.
Mу pagе - payday loans