Moje kolezanki wenezuelskie znalazly sobie swoj raj na ziemi w poblizu Caracas (jakies 70 km na zachod) w przeslicznym zakatku Kordyliery Nadbrzeznej, wiec kiedy musze do Caracas to z przyjemnoscia weekendy spedzam w tym niezwykle pieknym miejscu. Wystarczy popatrzec na zdjecia, niepotrzebne jest moje pisanie.
Mis amigas venezolanas encontraron su paraiso terrenal cerca de Caracas ( mas o menos 70km al oeste) en un precioso rincon de La Cordillera de la Costa, asi que cuando viajo a Caracas, con un enorme gusto paso los fines de semana en este bellisimo lugar. Basta ver las fotos, sobran palabras.
To tutaj wlasnie, domki w stylu kolonialnym.
Aqui es, las casitas en estilo colonial.
Widoki zapierajace oddech.
Las vistas retienen la respiracion.
Miejsce idealne do medytacji. Dzielo Indian amazonskich.
Lugar ideal para la meditacion.Obra de los indigenas de Amazonia.
La casita de Raiza.
Kacik Dulce.
El rincon de Dulce
Aniol przywieziony z And.
El Angel de los Andes.
Wnetrze domu Dulce
Los interiores de la casa de Dulce.
Zastawiony stol w domu Raizy. Gotuje sie w glinianych garnkach.
La mesa puesta en la casa de Raiza. Cocinamos en ollas de barro.
Podgladanie ptakow nalezy takze tutaj do wielkich przyjemnosci.
La observacion de las aves, aqui tambien, es mi pasatiempo favorito.
Koliberek pustelnik rdzaworzytni.
Colibri limpiacasa
Strzyzyk spiewny na agawie.
Cucarachero comun y agave.
Pozdrawiam
saludos
Twój wypad weekendowy to bajka, widoki wspaniałe! Po prostu inny świat!dzięki za te zdjęcia:).
OdpowiedzUsuńA swoją drogą, to pewnie tam też pięknie pachną wszystkie rośliny i powietrze! Napisz coś o tym!
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj Grażynko, cóż można dodać do tych widoków, chyba tylko tęsknie westchnąć. Jak zwykle wszycy, którzy Cię odwiedzają mają nie lada ucztę. Twoje zdjęcia jakimś cudem oddziałują na wszystkie zmysły, a nie tylko na wzrok. Koliberek taki śliczny. Miałam okazję podziwiać takiego małego gościa w ogrodzie mojego kuzyna, w Kanadzie. Nie wiem jaki to był gatunek, ale podglądaliśmy jego gniazdko codziennie kilka razy, oczywiście przez lornetkę. A najbardziej dziękuję Ci za Twój miły uśmiech na konieć tego fotoreportażu. A co to za owoc tak sobie samotnie wisi przy Twoim ramieniu? Pozdrawiam Cię majowo . Ania
OdpowiedzUsuńMasz rację Grażynko, nie trzeba wielu słów:))
OdpowiedzUsuńpodziw dla cudów, które pokazujesz, wprost mowę odbiera:)))
ach, zamieszkać na chwilę w takim domku, poleżeć w hamaczku,zachłysnać się powietrzem,popatrzeć na urok tych miejsc....
rozmarzyłam się, a to dzięki przecudnym zdjęciom, które zamieszczasz:))
dla mnie, tak może wyglądać raj...
pozdrawiam serdecznie
Mimo że takich wędrówek fotograficznych odbywam mnóstwo.Posiadam olbrzymie ilości zdjęć z wypraw brata.W ten sposób ciągle za nim podążam.Ale w Wenezueli nie "byliśmy".Czekam na każdy Twój przekaz z niecierpliwością.Są tak piękne i interesujące że wracam do nich po kilka razy.No ale tak sympatyczna osoba może tylko tak pięknie pisać i fotografować.Bardzo dziękuje i proszę o następne.
OdpowiedzUsuńOglądając Twoje zdjęcia czuję się jakbym była w bajce:))) Piękna ta bajka:DDD Pozdrawiam Cię serdecznie...
OdpowiedzUsuńZajrzałam aby podziękować bardzo za wizytę.Jezeli chodzi o amatorstwo w blogowaniu to ciężko by było znaleźć większego odemnie amatora.Natomiast w sprawach technicznych gdyby nie pomoc bratnich dusz,których mam wkoło naprawdę dużo to dawno bym zginęła razem ze swoim blogiem.Te problemy to nie była absolutnie Twoja wina tylko od wczoraj u wielu osób występują kłopoty.Mądrzejsi odemnie powiedzieli że nic na to nie poradzimy i trzeba tylko przeczekać.Nie dawno były podobne kłopoty z winy blogiera i obiecywali że miało się to nie powtarzać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię bardzo serdecznie z uroczego małego miasteczka niedaleko Warszawy.
Tak,niewatpliwie przyroda jest tutaj piekna, ale jak juz pisalam zycie nie jest latwe a wrecz skomplikowane, oczywiscie w ciagu 40 lat znalazlam sobie sposob na zycie, poza tym zaczynalam tutaj kiedy wszystko bylo latwe, teraz nie, moje corki wyemigrowaly, i z tego powodu sie ciesze, a ja obracam sie w moim otoczeniu, ktore bardzo lubie, przyroda jest wspaniala a ja jestem wrazliwa na nia, nie ma miejsc idealnych.
OdpowiedzUsuńJezeli chodzi o koliberki, Aniu z Zacisza, to sa one ptaszkami z kontynentu amerykanskiego, wiec tez bywaja w Kanadzie, ja koliberki uwielbiam a w Andach mam ich cale mnostwo. A ten owoc za mna , na zdjeciu, to tapara, czyli owoc drzewa kalebasowego, podobny do tykwy, ale tykwa jest z rodziny dyniowatych. Tapara jest drzewem, pieknie zielonym , o kwiatach tez zielonych, ktore lubia kolibry. Mam nadzieje ze moje zdjecia z Wenezueli dalej beda sie cieszyc powodzeniem...bardzo serdecznie pozdrawiam moje podgladaczki..
No to pozwoliłam sobie jeszcze raz powrócić aby odpowiedzieć Ci na pytanie.To miasteczko to Grodzisk Mazowiecki.Wkrótce wnuczka albo brat zrobią mi kilka zdjęć,które chciałabym umieścić na blogu.Kiedyś tego miasteczka nie lubiłam,było szare bure i nijakie.Obecnie nastąpiły takie zmiany że za nic nie chciałabym zmieniać miejsca stałego pobytu.To się podobno nazywa "patriotyzm lokalny":)))))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
zajrzałam do Ciebie bo mnie zaintrygowało, że jesteś fizykiem (mam takiego w domu - Konkubenta) a tutaj się okazuje, że tema bliższy memu sercu czyli geografia i poznawanie nieznanych stron. Piękne zdjęcia i dodaje blog już do ulubionych. Podrawiam
OdpowiedzUsuńNiesamowicie bajkowe krajobrazy. Kolory, kolibry, domy - pięknie! Chciałabym tam kiedyś pojechać...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę na naszym blogu:-)))
I tak trafiliśmy na siebie,mamy nadzieję że wiesz już że u nas na blogu to nie tylko odnośniki andyjskie.Czwarty rok hodujemy alpaki,drugi rok przetwarzamy ich cudowne włókno-stąd nasza nazwa Los alpaqueros,nie przypadkowa :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy Ciebie i rajską Venezuelę :)))
Hola Grazyna
OdpowiedzUsuńEstoy viendo las fotos con mi nieta Avril, y se emocionó muchísimo cuando vio las imágenes de nuestro espacio en tu blog. Al verte en la foto comenzó a gritar Grazyna.
Cada foto es un verdadero poema, sin duda nos permite encontrarnos con las bellezas que la naturaleza nos regala. El colorido de las Guacamayas es espectacular.
Muchos cariños para ti.
rewelacja :)cos pieknego, alez Ci zazdroszcze.....:)
OdpowiedzUsuńWielki spokój i magia..jakbym słyszała ciszę patrząc na te górskie krajobrazy..a miejsce do medytacji - wymarzone.. trochę ćwiczę jogę i na co dzień brakuje mi takich wyciszonych miejsc w naturze..nie potrafię ćwiczyć w miejskim parku ..u siebie w ogrodzie.. hm.. też zbyt duży ruch za ogrodzeniem..nie wiem czemu ale stale u nas jeszcze wywołuje to jakieś kiepskie komentarze i wścibskie podglądanie.. mnie to jednak rozprasza..
OdpowiedzUsuńZaczynam czytać wstecz i nie wiem, czy właściwsze określenie to raj na ziemi czy koniec świata - zniewalające :)
OdpowiedzUsuńRight here іs the perfect site for еνeгyоnе who гeally wantѕ to find out about this topic.
OdpowiedzUsuńYou understand a whole lot its almoѕt haгd to aгgue with
you (not that I actually will need to…HаHa). You certаinly put a new ѕpin
on a topic that's been discussed for ages. Excellent stuff, just wonderful!
Feel free to visit my web page; Www.sfgate.com