Ouarzazate lub Warzazat, leży u stóp Atlasu Wysokiego, jego atrakcją turystyczną jest studio filmowe Atlas, w nim kręcono wiele znanych filmów takich jak Lawrence z Arabii czy Gladiator ... ja jakoś nie potrafiłam wzbudzić w sobie wielkiego entuzjazmu do tego miejsca ale skoro było w planach no to było. Rankiem nasz marokański kierowca, przystojny niewątpliwie, którego wycieczkowicze nazwali Pięknisiem i prezentujący się codziennie w innej kreacji w stylu marokańskim, czekał na nas paląc coś bardzo dymnego...na każdym postoju tak się relaksował, traktował nas z trudnym do przełamania dystansem ale kierowcą był świetnym.
Ouarzazate esta localizado al pie de la cordillera de Atlas Alto , aqui se encuentran los estudios de cíne Atlas, que son la gran atracción turística de la región. en los planes de nuestra excursión no podían faltar, aqui fueron filmados grandes producciones como El Gladiador, Lawrence de Arabia, La Joya del Nilo etc..
Fue tercer dia del viaje, el conductor de nuestro autobus nos esperaba impaciente para comenzar la travesía , mientras tanto fumaba algo que producía gran cantidad de humo. Fue un personaje un tanto distante pero de gran habilidad para el manejo .
Nuestra guia llevaba en el autobus grandes cantidades de comida para perros, sabía muy bien donde se encuentran los que no tenían dueño y andan hambrientos.
Budynki marokańskie wieńczą tarasy... z tarasu położonej na wzgórzu rezydencji Glawich rozpościera się niezwykle obszerny widok sięgający Gór Atlasu.
Oficjalny portret władcy tego kraju, Muhammada VI z dynastii Alawitów, Takie portrety wiszą wszędzie ale dziś to już 60 letni i schorowany mężczyzna.
W miasteczku Agdz stanęliśmy na kawę, oczywiście musiała być w wersji nosnos.
System nawadniający jest bardzo prymitywny, wodę wydobywa się z zasobów głębinowych, czasem znajdujących się poniżej 40 m.
Mury z gliny mieszanej ze słomą.
Pozdrawiam y saludos...
Entramos a los espacios de los escenarios cinematográficos.
gdzie zachowano scenografie z najsłynniejszych filmów ku uciesze kinomanów...
Paseamos por los espacios donde quedaron las escenografías de las famosas producciones de Hollywood.
Tak wygląda tylna ściana tych dekoracji
Por detrás se ven así.
Los espacios cinematogáficos al aire libre.
Bardzo filmowo wyglądająca turystka.
Una turista con aire de estrella de cine.
Dużo bardziej atrakcyjna była dla mnie kasba Taurirt, warowna rezydencja rodu Glawich, do lat trzydziestych zeszłego wieku największa rezydencja tego typu w Maroku... Ród Glawich niechlubnie zapisał się na kartach historii kraju, kolaborował z Francuzami, którzy przez palce patrzyli na jego machlojki i mało szlachetne formy wzbogacania się.. dorobili się dużej fortuny i znaczących stanowisk, niemniej dobra dla nich passa dobiegła końca, upadek tego potężnego rodu spowodował opuszczenie wspaniałej rezydencji i powolne jej niszczenie..dopiero w 1994 roku zdecydowano się na jej odbudowę, stała się dużą atrakcją turystyczną tego miasta.
Qasba Taurirt es el otro sitio de interes en Ouarzazate ...la antigua mansión fortificada de una poderosa famila de los Glaoui que aqui residía en el siglo XIX
Reconozco, que esta visita me parecíó mucho mas interesante que la de los estudios Atlas.
... los Glaoui llegaron al poder en el siglo XIX haciendo negocios illegales y algo sucios , colaborababan con los franceses que parecían no ver sus formas de enriquecerse.
Perdieron su importancia e influancias en los años 30 del siglo pasado, la mansión quedó sin sus propietarios, desde entonces la edificación poco a poco caía en abandono y mostraba cada día deterioro mayor ...en el año 1994 comenzó su reconstrucción y hoy representa una gran atracción para turistas.
Olbrzymia obronna budowla góruje nad miastem, z zewnątrz zdobią ją płaskorzeźby.
La inmensa mansión domina sobre la ciudad, localizada sobre una cumbre
Wnętrza o malych oknach, ciasnych schodach,, korytarzykach, labirynt...taki styl.
Los interiores de pequeñas ventanas, angostas escaleras, oscuros corredores...un laberinto...un estilo propio de este tipo de construcciones.
Tak wygląda to co jeszcze czeka na renowację.
Todavía quedan partes en espera de la reconstrucción
La arquitectura marroquí se caracteriza por la falta de techos, en su lugar se construye la terraza, desde su altura en la mansión de los Glaoui se abre una vista impresionante.
Oczy uciekają do niezwykle kolorowych kramów okalających kasbę.
Al pie del palacio los muy coloridos puestos de venta llaman mucha atención..
Dynastia Alawitów panuje w Maroku od XVII wieku.
El retrato del rey Mohamed VI se halla en todas partes, es el gobernante real del pais...pertenece a la dinastía de Alaui, que mantiene el poder desde siglo XVII.
Seguimos en nuestro camino...una curiosa forma de secar la ropa .
Przejeżdżamy przez Tizi-n-Tiniffift, która stanowi bramę do doliny rzeki Draa,
pejzaże jak z Marsa, kamienna pustynia, głęboko wyżłobione kaniony. Rzeka Draa to jedna z najdłuższych rzek w Maroku, ma około 1200 km, jej źródła znajdują się w Atlasie Wysokim, kończy bieg w Atlantyku.
Tizi-n-Tiniffift, la puerta al Valle del río Draa.,. Draa tiene cerca de 1200 km y es uno de los mas largos del Marruecos,.
Mała przerwa na zrobienie zdjęć...na tych skałach i w tak suchym klimacie rosną bardzo śliczniutkie kwiatki.
En este desierto montañoso encontré algunas florecitas
Una parada en el pueblo de Agdz para reponer las fuerzas con un sabroso café.
En el Valle de Draa comienzan aparecer los oasis de las palmeras de datiles.
Una vista para KsarTamnougault, ksar es una aldea fotufucada rodeada de murallas.
Następny, bardzo malowniczy przystanek w dolinie Draa, tutaj przejmuje nas przewodnik marokański by poprowadzić nas przez oazę palm daktylowych. O dziwo zwracał się do nas po polsku, dość dobrze władał tym dla niego egzotycznym przecież językiem, zapytałam skąd ta znajomość...odpowiedział że to świetna szkoła polskiego biura podróży, z którą współpracuje no i ciągły kontakt z polskimi turystami ...do kobiet zwracał się per gazela..podobno jest to najwyżej ceniony komplement na jaki może zdobyć się marokański mężczyzna.
En este sitio tan pintoresco nos detuvimos, desde aqui un guia marroqui nos llevo de paseo por el oasis.
Hablaba en polaco, dijo que lo aprendió trabajando con las turistas. Los marroqui tienen una facilidad enorme en aprender otraa lenguas.
Bajo la sombra de las palmeras crecen vegetales y cereales.
El agua de riego se extrae de subsuelo, a veces de la profundidad de mas de 40m.
W pobliżu znajduje się ksar Tissergate z XVI wieku, potężny, o murach wysokości 5 metrów i 13 wieżach.
Quedó algo el tiempo para visitar el Museo del Valle Draa instalado en el Ksar Tissergate del siglo XVI.
W jego wnętrzach znajduje się Muzeum Doliny Draa.
Los muros de barro mezclado con paja.
Sypialnia
El dormitorio
Bardzo nieliczne okna z pięknymi kratami.
Muy pocas ventanas adornadas con rejas de gran belleza.
Wąskie uliczki-korytarzyki
Angostas callecitas.
Pod koniec dnia docieramy do Zagory, do hotelu Palais Asmaa..całkiem jakby wzięty z Księgi tysiąca i jednej nocy.
Finalmente llegamos al hotel en Zagora...un sitio como sacado de Cuento de Mil y Una Noche.
Wybudowano go wśród orzeźwiającej oazy.
Lokalizado entre verdor y frescura de una oasis.
Nooo, pierwsze wrazenie nad wyraz pozytywne z tym dokarmianiem psow i ze robi to wiecej osob.
OdpowiedzUsuńAle jesli mam byc szczera, to ani klimat, ani krajobrazy, ani budownictwo mnie nie zachwycaja, wole jednak bardziej zielone i "nawodnione" lokalizacje. I... coz, nie chcialabym byc nazywana gazela, nawet gdyby mialby to byc najwiekszy komplement pod sloncem.
Nie jest to miejsce, ktore mialabym na swojej liscie miejsc godnych zwiedzenia.
no to poczekaj na ogród Ivesa Saint Laurenta...piękny choc przede wszystkim kaktusowy. wszyscy przewodnicy, których spotkaliśmy na trasie mieli z soba worki z karmą, widać tubylcy o bezpańskie zwierzęta nie dbają. Spotkaliśmy także jednego starutkiego wielbłada, którego też karmili. jakimiś bananami.
UsuńGazele są całkiem ładne, smukłe, zgrabne....
Następny post będzie o Saharze...mnie się tam podobało.
Ciekawa trasa tej wyprawy... Byłam w Maroku ale nieco inaczej...
OdpowiedzUsuńTrasa nazywa się ''Magiczne południe'' i wydawała nam się najbardziej ''dzika''
UsuńOooo gołąbek wygląda całkiem swojsko ;)
OdpowiedzUsuńA te palmy jakby stworzone do tego aby na nie wchodzić, jest za co chwycić i na czym oprzeć stopy, z lękiem wysokości tylko trzeba sobie świetnie radzić.
W tym księżycowym krajobrazie podoba mi się warstwowa budowa skał, na tych zdjęciach z oazą bardzo ciekawie to wygląda. Jednak najbardziej podobają mi się te rośliny rosnące na tych skałach.
W każdym miejscu na ziemi znalazłabym coś co by mnie zachwyciło, jednakoż jakby mnie teraz los rzucił do takiego Maroka, to bardzo trudno byłoby mi do życia tam przywyknąć. Domy w których prawie nie ma okien, jak dla mnie bardzo mało przyjazne, deprecha by mnie powaliła.
Hotel za to wypasiony i chyba nie musieliście w nim spać na takich spartańskich posłaniach? ;)
Gołębie są jak nasze...i jest ich tam bardzo dużo. Też mi się wydaje ,że to całkiem łatwe to drapanie się po palmach, nawet lęk wysokości chyba nie byłby taki straszny.
UsuńTeż te roślinki mnie zauroczyły, w takich warunkach i takie kolorowe i ładne.
Myślę, że nie nadajemy się bo życia w Maroku., podróż dla turystyki .. o tak...
W nowym budownictwie okna są już normalne, to w starych domach takie maluśkie robili. Ale tam się nie tęskni za słońcem, maja go z nadmiarze, tutaj w Portugalii tez najcześciej okna są zasłonięte żaluzjami.
Hotele miały bardzo dobre łóżka, w ogóle trudno by narzekać na miejsca noclegowe, następny hotel, który pokażę. też był bardzo fajny.
Bardzo dziękuję za bardzo ciekawy post. Zdecydowanie Maroko wydaje się teraz bliższe, niż przed przeczytaniem tego posta. Ciekawy kraj, egzotyczny, ale na pewno nie chciałabym tam mieszkać, zwiedzanie to co innego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.:)
Maroko zdecydowanie warte zwiedzenia, mieszkać też bym tam nie chciała. Ale od dawna mnie tam ciągnęło, bardzo mi się podobają marokańskie kolory...pozdrawiam serdecznie
UsuńPopatrzeć na zdęciach - OK, ale na miejscu upał by mnie chyba zabił.
OdpowiedzUsuńKierowca z pierwszej fotki wygląda jakby się okadzał :)
Mieliśmy szczęście, upałów nie było, ja też nie znoszę wysokich temperatur.
Usuńciekawe czym się okadzał nasz kierowca...był trudny do konwersacji
Me encantó tu recorrido, el hotel se ve precioso. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńHotel como de cuentos ...abrazoś Teresa
UsuńTo nie moje klimaty. Dobrze wiedzieć, że są takie miejsca. Dokarmianie psiaków dobra inicjatywa.
OdpowiedzUsuńNiezwykłe klimaty, można się nimi zachwycać a potem z ulgą wrócić do domu
UsuńW kulturze marokańskiej bardzo lubię architekturę i kolorystykę i chociaż kraj kojarzy mi się z różnymi odcieniami pustynnej czerwieni to w miastach było barwnie i kolorowo. Witrażowe lampy, różnobarwne tkaniny, kolorowa zastawa stołowa - nie sposób się nie zachwycać. A bezkres suchych terenów jakie mijaliśmy po drodze, z domostwami co jakiś czas, pobudzały moją wyobraźnię co do życia jakie wiodą żyjący tam ludzie. I niezmiernie zdumiewa mnie moc natury, która wydawałoby się, że w warunkach niesprzyjających roślinności i tak sprawia, że możemy cieszyć się egzotyczną roślinnością. A pomysł dokarmiania bezpańskich psów popieram całym sercem!
OdpowiedzUsuńPieknego tygodnia.
Kolorystyka, tak...chyba dla niej pojechałam, ale jak wiesz, uwielbiam się włóczyć, a jak jest tak egzotycznie to tym bardziej,
UsuńTeraz wyruszam nad Bałtyk...
Chciałabym przeżyć jeszcze w moim życiu taka marokańska przygodę.
OdpowiedzUsuńJestem pod wrażeniem.
Serdeczności
Orszulka
Orszulko..przeżyjesz, jestes mloda... TERAZ DOPIERO Ci odpowiadam, bo Twój komentarz przeoczyłam..sciskam mocno
UsuńU ciebie jak zawsze, piękne mijesca, przyroda, zdjęcia. Miej dobry czas.
OdpowiedzUsuńMiło Cię czytać u mnie ...pozdrawiam bardzo serdecznie
UsuńPrzepiękna roślinność, szczególnie ten czerwony kwiatuszek mi się spodobał. Ale kierowca to już nie za bardzo, choć zdjęcie wyszło ciekawe
OdpowiedzUsuńeR
Wcale się nie dziwię, jest czerwony,,,ten kwiatuszek a kierowca jakiś taki mruk, ale dobry kierowca
UsuńPrzepiękne to ztwoje zwiedzanie Maroka Grażynko. Dziękuję że nam to pokazałaś.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Stokrotka
Chłonęłam go całą sobą, mam jeszcze ryle do pokazania a czasu brak...
Usuńpozdrawiam serdecznie.
Marokański kierowca nabierał odwagi przed podróżą, wraz z każdym haustem dymku:-) Jakie ciekawe kwiatuszki wypatrzyłaś, zwarte, owłosione, broniące się wszystkimi sposobami przed upałem, ale kolory i kształt cudne:-) Gliniane budowle wtapiają się w krajobraz, równie spalony i wyschnięty, jak one, dopiero hotel przydaje trochę barw, a na wcześniejszych zdjęciach mnóstwo kolorowych tkanin. Na pewno są przewiewne, z naturalnych włókien, takie lubię:-) Piękne zdjęcie z turystką w kapeluszu, tak mi się skojarzyła z archeologami z przełomu wieków, a przede wszystkim z filmów o żywych mumiach:-) serdeczności.
OdpowiedzUsuńTe kwiatuszki trzeba było rzeczywiście wypatrzeć, gdzieś tkwiły w zakamarkach skalnych, ale jak się kocha kwiatuszki to się wypatrzy.,
UsuńKolory w Maroku są niezwykłe, bardzo fotogeniczne na tle glinianych murów i spalonej, brązowej ziemi. Pozdrawiam serdecznie
A jaka to kawa w wersji nosnos? W Google nie znalazłem :/ Ale wycieczka piękna, fotografie jak zwykle super! Pozdrawiam, także od mamy Zosi :)
OdpowiedzUsuńpokazałam tę kawę w poprzednim poście.., zajrzyj...dzieki za kartke sliczna z BIESZCZAD...Pozdrawiam Was , .
UsuńA my dziękujemy za kartkę z Portugalii 😊😊
UsuńUderzający kontrast między filmowym wnętrzem a zapleczem; pokazuje, jak bardzo filmowa sceneria może być udawana. Słusznie napisałaś: krajobrazy jak na Marsie. Tam można kręcić filmy z lądowania na tej planecie :-) Wyposażenie sypialni nader skromne, a ten nowy hotel robi duże wrażenie. Ładna budowla.
OdpowiedzUsuńKobieta – gazela. Hmm, całkiem słusznie. Czyż nie piękne to zwierzę? Czyż nie ma gracji?
Tam jest inna przyroda i klimat, wiem, pamiętam, ale nie przestaję się dziwić widząc wielką palmę rosnącą na dworze, w ziemi, a nie w doniczce.
Grażyno, dziękuję za przybliżenie mi Maroka.
Krzysztof Gdula
Gazela jest niewątpliwie bardzo wdzięcznym zwierzęciem, zgrabnym nadzwyczaj, więc nie mam nic przeciwko takim komplementom, ładnie nawet brzmiało, poza tym skakałyśmy przez rowy nawadniające ...jak gazele...
UsuńJa trochę palm widziałam w życiu i nie w doniczkach, bo w Wenezueli rzadko palmy wsadza się w donice, rosną sobie w naturze wszędzie. pozdrawiam serdecznie K
Niesamowite to wszystko Grażynko. Szczególnie te góry i przyroda. Architektura równie obłędna. Dzięki za piękną relacje opatrzoną ciekawym tekstem.
OdpowiedzUsuńUściski Kochana
Kasinyswiat
Piękna wycieczka, zachwycają mnie te kolory w naturze i też w tkaninach, przerażają temperatury - napisz, jak je znosisz, proszę.
OdpowiedzUsuń