Trasa : Agadir, Taroudant, Taliouine, Ouarzazate...370km
Wybraliśmy wycieczkową opcję może mniej turystyczną, ale dla nas bardziej interesującą, chcieliśmy zobaczyć Maroko regionalne, rustykalne, autentyczne, nie interesowały nas duże miasta, tylko Marakesz, na zakończenie wycieczki, był w planie, i to nam miało wystarczyć
W Taroudant zwanym małym Marakeszem, znaleźliśmy wszystko co w naszej wyobraźni związane było ze społecznością arabską... Taroudant 80-tysięczne miasto było świetnym początkiem...jego medyna otoczone murami zawiera i bazar i meczet, plac, wąskie uliczki zapchane sklepikami i kramami wciśnięte między wiekowe domy, to tutaj toczy się intensywne, gwarne życie , trudno oderwać oczu od mieszkańców w kolorowych ubiorach, od sprzedających, kupujących, odpoczywających w cieniu drzew, a wszechobecne tło w kolorze terakoty świetnie podkręca soczystość barw tego egzotycznego świata.
Zaczęliśmy od kawy zwanej ''nosnos'' i tak nam przypadła do gustu, że już reszta podróży była nosnosowa, wszędzie można było ją dostać i wszędzie była bardzo dobra.
Ruta...Agadir, Taroudant, Taliouine, Ouarzazate....370km
Hemos elegido la excursión a una región rural, fuera de grandes metropolias , nos interesaban los pueblos, campos, gente sencilla...quisimos sentir aútentico Marruecos .
Comenzamos con Taroudant, una ciudad de 80 mil habitantes, buen comienzo para conocer gente, costumbres, arquitectura...
Pero sin café mañañero imposible, nos enamoramos del llamado ''nosnos'' y hasta fin del viaje seguimos pidiendolo, siempre fue formidable. aún en los lugares mas rústicos.
Después llegó el tiempo para el bululú de la ciudad...con gente, desorden, ruido pero muy a lo maroquí, fue asi como lo hemos imaginado. entramos a la ciudad vieja cerrada entre la muralla, con los mercados populares, mezquitas, plazas, casas antiguas, tiendecitas, ventas callejeras,,,
Mundo lleno de color que contrasta con el color terracotta de las paredes.
A potem było już miasto i wszystko co w nim marokańskie
Chłonęłam jego atmosferę, zamieniłam się w wzrok i słuch. a i węch był ciągle atakowany zapachami tysiąca przypraw i ziół.
Asi que comenzamos el paseo por este mundo tan exótico y desconocido para nosotros. no deje de ver, oir y oler, todos mis sentidos fueron entregados al disfrute.
Mury miejskie i liczne bramy w charakterystycznych, glinianych kolorach
La muralla y sus múltiples puertas. hechos de tierra, paja y piedra.
Tylko szkoły wyglądały inaczej, ich terakotowe kolory pokryte były jaskrawymi rysunkami i były wszędzie takie właśnie, rozpoznawalne z daleka.
El color de tierra de las edificacines predominaba, solo los muros de las escuelas mostraban alegres y muy coloridos dibujos.
Chodziłam i pstrykałam...
Caminé y caminé sin dejar de tomar las fotos.
Ubiory kobiece się zmieniały, były troszkę inne w różnych regionach, w Agadirze nie widziałam kwiecistych tkanin , w Taroudancie tak.
La vestimenta de las mujeres en cada región cambia un poco, en Taroudant aparecieron trajes de telas floreadas, en Agadir las vi solo unicolores,
W całym regionie, który odwiedziliśmy meczety były identyczne, kwadratowa budowla, w której mieściła się sala modlitewna z wystającym ponad nią minaretem.
Meczetów w Maroku się nie zwiedza.
Las mezquitas en Marruecos parecen todas idénticas, unos edificios cuadrados donde se encuentra la sala de las oraciones con una torre - minarete saliendo del medio.
A las mezquitas no se permite entrar a los turistas.
Ten uśmiech był przeznaczony dla mnie!
Esa sonrisa fue dirigida hacia mi!
W tym baniaku była marokańska herbata, mocna, zielona, z dużą zawartością mięty i bardzo słodka...częstowano nas nią wszędzie, bardzo mi smakowała.
En este recipiente- creo - se hallaba el té maroquí, verde , muy fuerte con menta y con mucha azucar...me encantó esa bebida.
Kopczyki przypraw...absolutny mus do sfotografowania.
Las montañitas hechas de las especias.., es imposible no fotografiarlas.
Na głównym placu w cieniu rozłożystego drzewa toczyły się sąsiedzkie rozmowy, w tym procederze gustowali przede wszystkim mężczyźni.
En la plaza central a la sombra de enorme árbol un grupo de vecinos hablaba animadamente, este tipo de recreación pareciera ser el privilegio de los hombres.
Kobiety zajęte były zakupami.
Las mujeres se ocupaban de las compras .
Wspiełam się na mur by popatrzeć na miasto.
Subí a lo alto de la muralla para disfrutar de la vista de la ciudad.
Opuściliśmy Taroudant , skierowaliśmy się w kierunku Quarzazate, naszego, tego dnia, miejsca noclegowego. Nie spuszczałam wzroku z przewijających się przed moimi oczami krajobrazów, pstrykałam cały czas. To ksara, warowna osada glinianych domów.
Dejamos Taroudant y nos dirigimos a Quarzazate, nuestro lugar de pernocta. desde autobus no dejé de mirar a todo que me aparecia ante mis ojos y por supuesto ne dejé la cámara en paz.
Tu przystanęliśmy by popatrzeć na sad drzew arganowych, z prażonych nasion ich owoców wytwarza się wspaniały olej o niezliczonych właściwościach uznawany za eliksir młodości, często noszący nazwę płynnego złota Maroka.
Una parada en el bosque de árboles de argan, tan apreciado en Marruecos, de la semilla de sus frutos se extrae un aceite de incalculables propiedades para la salud y para la belleza.,
Następny przystanek wysoko, na Siroua przełęczy górskiej, z przepięknymi widokami i sklepikiem z atrakcyjnymi dla turystów skamielinami.
Otra parada en lo alto de una montaña para apreciar las amplas vistas panorámicas y comprar algun recuerdo, los mas preciados fueron las piedras con los fosiles incorporados..
A za oknem autobusu widoki..
y siguen los paisajes
Późnym popoludniem dotarliśmy do Ouarzazate...ufff..po długim dniu...odpoczynek!
Finalmente, ya muy de tarde llegamos a Ouarzazate....nos esperaba el cuarto de hotel y el descanso muy deseado .
Pozdrawiam
y saludos
O jak ładnie, jest nowy wpis, a ja wczoraj dostałem kartkę z Maroka :) Dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCzemu meczetów się nie zwiedza? Nieciekawe, czy tubylcy zabraniają z powodów religijnych?
W Maroku w każdej nawet najmniejszej miejscowości jest meczet, tak samo wyglądający, podobno we wnętrzu są bardzo proste, nieozdobione, po prostu miejsce na modlitwę, niewiernym czyli i turystom wchodzić tam nie wolno a już w żadnym wypadku kobietom. Nawet podobno nie możną je fotografować z zewnątrz... tak mają, miejsce święte i tyle.
UsuńTylko jeden meczet w Maroku można zwiedzać , w Casablance meczet Hassana II,. monumentalny, mieści podobno 20 tysięcy osób
Kartka doszła!!!!! przewodniczka powiedziała mi, ze może nie dojść, że może zejść rok zanim dotrze a w najlepszym wypadku 3 miesiące..a tu tylko miesiąc!! siem cieszem
Spodziewalam sie, ze napiszesz, na czym polega magia nosnosa i dlaczego jest tak pyszna, a tu nic, zadnego wyjasnienia. Chcialabym poczuc tamten klimat i nie chodzi mi wcale o pogode, a o codzienne, takie troche bazarowe zycie wsrod glinianych murow i palm. No wlasnie, wyzej juz padlo pytanie, dlaczego nie mozna zwiedzac meczetow, w innych panstwach mozna. Kopczyki przypraw zaiste, piekne same w sobie, szkoda byloby je niszczyc, zeby sprzedac czesc, ale pewnie zaraz sa odbudowywane. Kiedy patrze na widzace kawaly miesa na tym upale, to jakos przechodzi mi ochota na dania miesne. Ze tez nie ma tam masowych zatruc. Oj, chyba musze nabyc olejek arganowy, moze odmlodnieje :)))
OdpowiedzUsuńNooo, az sie zmeczylam i spocilam przy tym zwiedzaniu ;)
Magia nosnosa polega na dobrze zaparzonej, wyśmienitej kawie, na sztuce uzyskania tych warstw, na świetnie spienionym mleku..i na ilości. Po prostu doskonała kawa pięknie sie prezentująca.
UsuńO meczetach napisałam wyżej
A Marok chciałam pokazać właśnie tak w ichnich klimatach bo taki mnie interesował.
Nie wiem na czym polega to wieszanie mięsa w takich upałach ale w Wenezueli tez tak, na robią, na wsiach, przy drogach, na straganach wiszą połacie mięsa... muchy po nich chodzą i jakoś zatruć mięsem nie ma,
Mój brat dał sie namówić na kupno 250ml arganowego olejku, takiego do sałatek, kosztował 20 euro...ja w cuda nie wierzę, więc mnie trudno do takich rzeczy namówić.
Maroko a nie Marok
UsuńAleż mnóstwo wrażeń miałaś Grażynko!!! Gratuluję .
OdpowiedzUsuńStokrotka
I ciągle je mam..teraz w Portugalii, Maroko jednak bardziej egzotyczne.Ale Porugalia niczego sobie. Potem chyba trzeba będzie wybrać się do spa i odpoczywać
UsuńEgzotyka dzięki ludzkim migracjom przychodzi także i do nas, takie pryzmy przypraw widywałam na jakiś targach żywności w moim mieście, egzotyczne kobiece stroje także są u nas widoczne, no bo egzotyczni faceci w Europie to ubierają się raczej po europejsku ;)
OdpowiedzUsuńTa pokazana przez ciebie na zdjęciach egzotyka przypomniała mi, że przeszło 20 lat temu w niemieckim Hamm byłam gapiem na hinduskim święcie obrzędowym. Udało mi się znaleźć filmik z tymi obrzędami, https://www.youtube.com/watch?v=ZtnBWgc_jWo w 3,38 minucie filmu pokazany jest obrzęd który między innymi oglądałam. Mianowicie utknęłyśmu w tłumie, obok grupy mężczyzn, stojących w kręgu, młodych, mieli oni przeciągnięte przez skórę na plecach haczyki, a za nimi stali mężczyźni którzy za te sznurki pociągali, mocny widok.
Te różnorodne pojazdy które pokazujesz, fajowskie.
Popatrzyłam na ten filmik.....no nie wiem, straszne to..
UsuńCiekawa jestem jak usypuja te kopczyki przyprawowe....
Fantastyczna podróż, te mniejsze miasta pokazują prawdziwe oblicze
OdpowiedzUsuńMaroka. Arabskie suki- bazary mają swój niepowtarzalny klimat, koloryt i zapachy niepowtarzalne. Jeśli chcesz być szanowanym klientem musisz się targować. W miastach portowych Polacy są zaczepiani polskimi słowami i zaczepkami, Arabowie mają smykałkę do języków.
Miło się z Tobą podróżuje.:))
Marzyłam o podróży do Maroka, szczególnie fascynowały mnie jego kolory i kolorami marokańskimi się nacieszyłam..
UsuńW czasie. wycieczki wiele razy spotkałam się z Marokańczykami dość dobrze władającymi językiem polskim, szczególnie u tych, którzy mają do czynienia z polskimi turystami..,mają talent do języków, wielu też świetnie dawało sobie radę z hiszpańskim. zdumiewające...
Piękne miejsca zwiedzilas., wspaniałe zdjęcia. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZgadzam się... są piękne i niezwykłę. a jeżeli to piękno nie jest takie oczywiste to sobie je znajdę bo uparta jestem i uważam, że wszędzie ono jest tylko trzeba trochę sie postarać by je dostrzeć. pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę
UsuńMe encantaría visitar Marruecos. Se ve que lo pasaste bien. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńTeresa, lo tienes cerca..
Usuńbesos
Z ogromnym wzruszeniem oglądam te widoki...
OdpowiedzUsuńoj..dziękuję i serdecznie pozdrawiam
UsuńGóry całkiem, całkiem, ale najlepszy jest pan z uśmiechem, przeznaczonym dla Ciebie. eR
OdpowiedzUsuńGÓRY NIEZWYKŁE zupełnie inne niż te które znamy, uśmiech był bezcenny...pozdrawiam eRko
UsuńZdjęcia piękne jak zawsze, ale to chyba nie kraj dla mnie, chociaż te zapachy przypraw pewnie bym się tym zachwycał, dziękuję za kartkę pocztową 😊😊
OdpowiedzUsuńKartka miałą dojśc w najlepszym wypadku za trzy miesiące i popatrz doszła za miesiąc...fajnie
UsuńDla mnie zupełna egzotyka zresztą bardzo pociągająca. Inne krajobrazy, architektura i głównie kultura stanowią o tym, że miejsce to jest bardzo interesujące. Z przyjemnością obejrzałem, szkoda tylko że zapachów przypraw nie można poczuć. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńO tak, to egzotyka i warto ją przeżyć, jeszcze będzie o oazach i najlepsza część dotyczy Sahary.
Usuńpozdrawiam serdecznie
Hola Grazyna
OdpowiedzUsuńHe han ofrecido ir a Marruecos en varias ocasiones, pero, no es un país que me llame la atención y sobre todo visitar las ciudades grandes. Veo, que tú, salvo Marrakech, las obviaste (buena idea).
Lo que me ha sorprendido, es que, vivieses café y tés, siempre aconsejan beber agua embotellada, para evitar la gastroenteritis.
Un saludo
Eduardo...cafe y te se prepara a la temperatura de 100 gradoś asi que las bacterias o otros bichos se mueren, agua tomamos de las botellas, no tuvimos ningun percance estomacal aun cuando nos atrevimos comer ensaladas crudas, Pero lo de ensaladas , creo, no es recomendable.
UsuńEl viaje fue muy interesante y placentero...
Śliczny kwiatowy wzór na szatce tej kobiety, mogłabym mieć taką letnią sukienkę, długą do samej ziemi i falbaniastą:-) zresztą inne kolory też ciekawe, nasycone, jedne jak cynamon, jedne jak kurkuma, zupełnie jak kopczyki przypraw na bazarze. Czy w marokańskiej temperaturze trudno wytrzymać? upał mi teraz nie służy zupełnie:-) Tak podana kawa kusi, spróbowałabym. Zupełna egzotyka, budownictwo, kolory, a krajobrazy dzikie i surowe; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńP.s. Zaglądam do Arteńki, a tam cisza.
Chciałam pojechać do Maroka między innymi by podziwiać te ich kolory, tkaniny sa tam niezwykle kolorowe, te jednobarwne maja takie soczyste odcienie , bardzo dobrze to wygląda wśród tych glinianych ścian i piasków..
UsuńKawa nosnos ciekawa i bardzo dobra, ja sączyłam ją sobie bez zamieszania, czułam wszystkie te zmiany smakowe odrębnie, były osoby, które wszystko mieszały czyli robiły z tego po prostu kawę. A kawa świeżutka, pewnie etiopska, mają do Etiopii stosunkowo blisko.
u Artenki wszystko dobrze, po prostu wzięła sobie urlop internetowy. ciągle mamy wspólne plany, nawet niektóre bardzo ciekawe, ale ja teraz mam brata kanadyjskiego dni 7/24
pozdrawiam serdecznie Marysiu...
Aaa..temperatura...nasza przewodniczka twierdziła, że mieliśmy wielkie szczęście, bo w czasie 8 dni naszej wycieczki temperatury były wyjątkowe, w nocy wręcz było zimno, w dzień najwyższa 25 stopni, trochę odczułam upał w czasie spacerku po oazie, będzie o nim w następnym wpisie...a na Saharze ani trochę.
UsuńBałam się trochę tego Maroka ze względu właśnie na upały, też jestem mało odporna na wysokie temperatury, zdarza mi się mdleć, ale czułam się świetnie, myślę, że dobrym pomysłem byłoby Maroko w kwietniu
Bardzo kontrastowo wyglądają miasta kolor budynków stonowany i barwne stroje ludzi, ekologiczne pojazdy. Fakt egzotyczne miejsca i ciekawe.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam, że tło ścian w kolorze palonej gliny świetnie wydobywa inne, żywe kolory, z ubiory takie właśnie są, ich barwy sa bardzo intensywne.
Usuńciekawy świat..
Obrazy jak z baśni: gliniane mury, bryczki, ciasne uliczki, kolorowe kopce przypraw, szkolny mur pięknie pomalowany i marsjańskie widoki za miastem.
OdpowiedzUsuńGrażyno, a jaka była temperatura? Słyszałem, że tam banany i pomarańcze smakują zupełnie inaczej niż u nas, zrywane zbyt wcześnie. Próbowałaś?
Właśnie przeczytałem w komentarzach, że temperaturę mieliście akuratną.
Krzysztof Gdula
Banany kupowaliśmy u ulicznych sprzedawców i to te, które polecała przewodniczka, ja je znam bardzo dobrze z Wenezueli, tam się zwą cambur manzana, czyli jabłkowe banany, po angielsku to apple banana, sa dużo mniejsze niż te, które znamy i bardzo smaczne, slodko-kwaśnie, uwielbiam je, było ich dużo na straganach i oczywiście bardzo świeże.
Usuńnie wiem dlaczego nie sprowadza się ich do Polski.
Pomarańcze smakowaliśmy w formie soku wyciskanego na poczekaniu, baaardzo smaczny....
Właśnie, dlaczego u nas nie ma takich bananów!? Te, które można kupić, bywają (dla mnie) czasami zbyt słodkie.
UsuńKrzysztof G.
Bardzo piękną wycieczkę odbyłam dzięki Tobie nie ruszając się z domu :). Ja poza Europą nie zwiedzałam innych krajów, ale sporo poznałam dzięki córce, którą nosi po świecie. Ostatnio wirtualnie zwiedzałam z nią Meksyk. Lubię poznawać kulturę i obyczaje innych krajów, ale najchętniej czytając lub oglądając filmy. Serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńWycieczka bardzo ciekawa, przyznaję i mieliśmy szczęście do dość niskich temperatur, nie czuję się dobrze w upałach. bedzie jeszcze o oazach i najlepsza część dla mnie to wycieczka na wielbłądach po pustyni. zaglądaj, będę się cieszyła...pozdrawiam serdecznie...
UsuńWitaj Grażynko przepiękny wpis, barwny i ciekawy. Zdjęcia gór najbardziej mnie zauroczyły. To chyba Atlas prawda? One są na północy pomiędzy Marokiem, a Algierią. Znajomi byli na najwyższym szczycie tego pasma. Bajeczne widoki. Meczety też ciekawe. O tej porze roku bym się nie wybrała, bo nie cierpię upałów. Miło się oglądało twoją relację. Ściskam najmocniej
OdpowiedzUsuńKasinyswiat
Ja wróciłam teraz z Sharm el Sheikh. Pierwszy raz byłam w Egipcie, ale na pewno nie ostatni. Pięknie tam. Teraz celuję w Maroko, zawsze chciałam tam jechać.
OdpowiedzUsuń