Bobry... pokazały się w sąsiedztwie dzialki mego brata, trzeba było pośpieszyć z siatką by zabezpieczyć tak pieczołowicie sadzone drzewa i drzewka. czyli szybki wyjazd na wieś mazowiecką,. miało być na dzień lub dwa a skończyło się na całym tygodniu, pogoda byla piękna a jesień nadzwyczajna. A ja szczęśliwa latająca z aparatem i łapiąca to co mnie zachwycało. A zachwycało prawie wszystko
Pierwsze kroki skierowałam nad staw i... wreszcie zakwitła...nowa lilia kupiona na wiosnę, która przez cale lato nie raczyła pokazać jakie ma kwiaty i jakiego koloru... zakwitła i...
Loa castores... aparecieron cerca del terreno de mi hermano, hubo que apresurarse y presentarse en el campo mazoviano para asegurar los troncos de los arboles y arbolitos con una malla metálica. Viaje de solo uno o dos días, resultó de una semana, el tiempo fue tan hermoso , tan de otoño mágico que no regresamos a la ciudad en el tiempo pensado. I yo feliz armada de las cámaras caminé por el jardin encantada.
Di primeros pasos hacia el laguito ..y...nenúfar floreció!! comprado en la primavera floreció por fin en otoño...
jest prześliczna
y su belleza mereció tanta paciencia y tanta espera!
i jeszcze jedna niespodzianka...na stawku pokazały się kaczki krzyżówki, już wcześniej się zdarzało, że kaczki pokazywały się na stawku ale na widok ludzi czyli nas...szybko odlatywały...
a te trzy ślicznoty nie zwracały na nas najmniejszej uwagi i całkowicie ignorowały niewątpliwie groźnie wyglądającego psa Reksia...
y una sorpresa mas....en el lago aparecieron tres patos, ya los hemos visto aqui en el pasado pero siempre al sentir nuestra llegada se alejaban rápidamente...estos no, nuestra presencia no los inquetó en absoluto ni siquiera se alarmaron al ver nuestro perro , enorme pastor aleman. Ojala se queden!
Wizytowały nas tylko samiczki, w czasie pozagodowym samce i samiczki mają podobne upierzenie ale kaczory różnią się kolorem dzioba, jest on u samca jasnożółty bez charakterystycznej dla samiczek ciemnej plamy.
Resultaron ser patas, los machos no tienen la mancha oscura en el pico. sus picos son amarillos, en los tiempos fuera de reproduccíón el plumaje de hembras y machos no se diferencian asi que solo los picos los identifican.
Reksia ich obecność zupełnie nie ekscytowała, wolał bawić się piłeczką.
Rex, nuestro perro, tampoco enseño interes alguno por las aves.
Były śniadania na trawie, czasem w towarzystwie motylka - pawiego oczka, który okazał się amatorem miodu, nasza obecność zupełnie mu nie przeszkadzała.
El tiempo fue tan agradable que hemos desayunado en el jardin, a veces en compañia de la mariposa atraida por miel, entregada a saborearlo sin importarle nuestra presencia en la mesa .
Myślałam, że przylepił się do słoiczka, więc delikatnie go zdjęłam ale on natychmiast powrócił i dalej się raczył słodyczą.
Pensé que la miel la pegó al frasco ...pero no. al saciarse voló
Klangor żurawi, jakby było mało tych wspaniałości.
Como si fuera poco de sorpresas, desde el cielo sonó el griterío de las grullas huyendo del pais que suele ser demasadi frío para ellas .
A grzyby tej jesieni obrodziły nadzwyczajnie, na działce najwięcej było przezdrowych i okazałych kań, nie jadamy grzybów więc sobie rosły ciesząc oczy
Los hongos, en Polonia hay una tradicióm de recogerlos y comerlos, este año la cosecha de hongos fue excepcional!
aż tu pewnego dnia zjawił się sąsiad zbieracz, otworzyliśmy bramę, uzbierał tego dobra cały pojemnik
Nosotros no los comemos, pero los vcinos si, asi que dejamos que los recojan.
Były i mniej jadalne ale za to bardzo urodziwe.
Hubo gran variedad de setas, esta es tóxica...pero indudablemente la mas bella
były i inne, mniej lub bardziej zdatnie do spożycia.
Algunas comestibles otras no tanto...
To chyba prawdziwek, dorodny nadzwyczaj...nie zdradziłam gdzie wychynął z ziemi..niech dożywa swoich dni w spokoju.
La mas preciada de ellas, boletus edulis, la dejé vivir su vida, salvandola de la olla .
I tak sobie spacerowałam po działce o różnych porach każdego dnia.
Tutaj utrwaliłam magiczną chwilę, lilia, kaczuszki i tafla wody gdzie to realne i nierealne stworzyło zachwycający efekt.
Pasé los días disfrutando del clima y del otoño.
Esta foto me encanta, las patas, el nenúfar, lo real e irreal en la siuperficie de agua creando una imagen mágica
Un amanecer
Po dwóch dniach kaczki zniknęły, trochę się smutno zrobiło, ale wróciły następnego ranka w powiększonym składzie.
Dos dias después las patas se han ido...pero una mañana regresaron, no tres sino cuatro, cuatro patas en nuestro lago.
Kaczuszki taplały się, pluskały, robiły poranną toaletę pokazując światu cudne, niebieskie lusterka..
Alegres, dándose el chapuzÓn, tomando el sol mostrando sus espejuelos de azul iridiscente.
Każdego dnia ogród przybierał inne barwy.
Cada día el jardin cambiaba de colores.
Brat zabrał się za odświeżanie uli...wyszły mu w kolorach ukraińskich.
Mi hermano repintó las viejas colmenas, nos dimos cuenta que les puso de colores de sufrida Ucrania.
Ciągle śliczna
Nenúfar sigue bello
Jeszcze jeden świt..
Otro amanecer mágico.
Wyszłam poza ogrodzenie w stronę łąk. żegnał się księżyc, witał mnie nowy dzień.
Salí al pueblito, a sus pastizales, la luna se iba, comenzaba nuevo día
Spacery po okolicy też są wielką przyjemnością, lubię wiejskie kapliczki a jest ich tutaj bardzo dużo..
Ta zachwyciła mnie szczególnie, Matka Boska niespotykana, nieszablonowa...będę musiała tam wrócić i wyczyścić jej szybkę, wtedy jej uroda będzie bardziej widoczna.
En los campos de Mazovia abundan las sencillas capillitas populares, me gusta seguirlas... son muy coloridas y muestran la profunda fé de los habitantes.
Gdyby nie to, że byłam pewna, że mamy jesień, to można by sądzić, że zaczyna się wiosna.
Si no fuese segura que tenemos el otoño al ver estas florecitas amarilla pensaría que comienza la primavera
Odkryłam taką alejkę nie wiem gdzie prowadziła...trzeba będzie to sprawdzić.
De repente vi un caminito secreto, no se a donde lleva.
Wkrótce miało zajść słońce, zdążyło rozświetlić kolorowe wstążeczki, którymi ozdabia się krzyże na Mazowszu.
Comenzó el atardecer... los últimos rayos del sol han iluminado las cintas multicolores con las que se suele adornar los cruces de caminos..
Mazowieckie wierzby, ta calkiem niezwykła
Los sauces de Mazovia son emblemáticos para la regíón, pero no este, de la apariencia llorón
a te takie jakie pieścimy w naszej pamięci...
sino de este porte erguido, sembrados en los campos, a borde de los caminos.
pozdrawiam y saludos
O rany, jak tam pięknie. Nie dziwię się, że lubisz mazowiecką wieś.
OdpowiedzUsuńwczoraj zamknęliśmy chalupę, szkoda....było jeszcze bardzo ładnie i ciepło
UsuńPięknie przedstawiłaś nasze polskie klimaty. Jednak Polska to piękny kraj!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tą wspaniałą fotorelację.
Pozdrawiam Alina
wybieram to co mnie w Polsce zachwyca...zbyt długo mnie tu nie było więc chłonę to czego mi brakowało gdzie indziej. piękna jest Polska, albo inaczej Polska też jest piękna...bardzo serdecznie pozdrawiam...
UsuńNie dziwie sie, zescie zostali tam dluzej, z takich okolicznosci przyrody nie chce sie wyjezdzac, pogoda przy tym zdecydowanie sprzyjajaca. Niedawno bylam z Toyka na spacerze i po zdjeciach mozna sie bylo zastanawiac, czy to aby nie wiosna. Spalona przez letnie slonce trawa urosla od nowa i ma kolor zieleni bardziej wiosenny niz jesienny, kwitna mniszki, margerytki, maki, slonecznik, facelia, na polach wschodzi chyba ozimina, co tez wyglada bardzo wiosennie. Niektore drzewa sa jeszcze calkiem zielone, inne juz nagie, bez jednego listka. Kiedy czlowiek powspomina te poczatki niegdysiejszych listopadow, kiedy na cmentarz szlo sie w niemalych zaspach snieznych, to wierzyc sie nie chce, co natura teraz wyprawia. Aleee... niemieckie przyslowie ludowe prawi: Ist der Oktober warm und fein, kommt ein scharfer Winter drein (kiedy pazdziernik jest cieply i lagodny, nadejdzie sroga zima) i to juz nie jest wcale pocieszajace, zwlaszcza podczas kryzysu energetycznego.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciłam z Powązek, cały czas było mgliście ale zupełnie ciepło, klimat nam się ociepla zdecydowanie, co więcej, już przysłowia , mądrości ludowe, też się nie spełniają, więc nie wierze w srogą zimę...chociaż nawet byłabym z takowej zadowolona.
Usuńdom na wsi mazowieckiej już został zamknięty, więc aż do wiosny będę pozbawiona szwędania się po tej pięknej okolicy.. pozostaje czekać...aby do wiosny!
Wspaniała jesień wokół Ciebie:)))też bardzo lubię stare kapliczki:)))Pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńtak jesień nam się udała nawet dzisiaj było pięknie, cały dzień w mlecznej mgle, ale ciepło, bardzo było fajnie. pozdrawiam serdecznie
UsuńHehehehehe ten motyl prawie że kandyzowany i to w miodzie ;) Jesienią motyle, ważki spowalniają i o wiele łatwiej je sfotografować.
OdpowiedzUsuńGrzybów nie jecie bo nie jecie, czy z jakiś innych powodów? Jadałam grzyby i to nawet na surowo, teraz jednak się wstrzymuję, ze względów zdrowotnych, jednak jak by mi kania wyrosła pod nogami to bym się na nią skusiła, usmażyłabym sobie na masełku :)
Cudnie smakowałaś sobie jesień, a prezentuje się ona jeszcze zachwycająco. Ten świt w lesie podoba mi się najbardziej!
Ta pierwsza kapliczka z Matką Boską rzeczywiście niezwykła.
Lilia fajnie że się zaprezentowała, masz rację cudna.
A Reksio wygląda niezwykle sympatycznie.
Może doczekasz się kaczego przychówku na stawku brata, ale byś piała z zachwytu! :)
wymieniłaś wszystko to co i mnie urzekło...mnie jeszcze spodobało się to zdjęcie z niesamowitym rysunkiem na powierzchni wody..
Usuńnie jadamy grzybów bo brat raz zatruł się nimi bardzo poważnie, mimo, ze dostał je od znakomitych znawców grzybów, więc wolimy się nie narażać na jakieś nieprzyjemności, mamy traumę..
też mam nadzieję na zwiększenie się stadka kaczego...ale bym miała frajdę. pozdrawiam serdecznie
Piękne jesienne zdjęcia. Urzekł mnie ten mostek.
OdpowiedzUsuńŁadna nazwa...marcepanowy kącik...mostek rzeczywiście bardzo malowniczy..pozdrawiam serdecznie
UsuńŚwietna posiadłość. A przed bobrami trzeba się zabezpieczać, bo potrafią sporo szkód narobić.
OdpowiedzUsuńAaa.. I jeszcze za widokówkę z Płocka bardzo dziękuję :) Słyszałem, że tamtejsze muzeum secesji jest rewelacyjne.
UsuńNie wiem, czy adres przejdzie
https://www.instagram.com/p/CkY7vl4sheg/
Już raz zrobiły, więc dlatego szybko poiechaliśmy i zabezpieczyliśmy drzewka...
Usuńw Plocku jeszcze jest muzeum Art Deco...trzeba tam wrócić...zajrzę ma link
ojej..masz instagram z widokówkami, fajnie...będę zaglądała
UsuńTak, od niedawna zacząłem wrzucać też zdjęcia na Instagram, bo już można z komputera.
UsuńPrzepiękne zdjęcia, cudna jesień :)
OdpowiedzUsuńbardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie
UsuńMiałaś świetną okazję na kontakt z jesienną przyrodą. Jesień tego roku mamy bardzo udaną. Miejsce które pokazujesz cudowne.
OdpowiedzUsuńtak..wydaje mi się ,że ją dostatecznie doświadczyłam...chociaż mogłaby jeszcze trwać...pozdrawiam serdecznie
UsuńKażda chwila w takim otoczeniu to miód na serce nie tylko dla motylka. Natura na Twoich zdjęciach niby taka normalna a magiczna jak w bajce, zachwycające kaczuszki, staw i wszystkie piękne w nim odbicia, lilia cudnej urody i nawet piesio słodko urokliwy.
OdpowiedzUsuńSerdeczności moc przesyłam.:))
No miło się tam spędza czas... a ja cały czas błądzę oczami po ogrodzie i po okolicy, bardzo lubię wyłapywać takie chwile, takie obrazki. pozdrawiam bardzo serdecznie
UsuńPierwsza myśl, która przyszła mi do głowy po obejrzeniu zdjęć że to jakieś zaczarowane miejsce. Piękne światło i natura dały w rezultacie tak magiczne zdjęcia. Mogę tylko pozazdrościć chwil, które tam spędziłaś. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŚwiatło robi cuda...bardzo lubię obserwować jak świat się zmienia pod wpływem oświetlenia. tworząc momenty magiczne i te dobrze jest załapać...pozdrawiam bardzo seddecznie
UsuńBardzo podoba mi się ogród brata, taki naturalistyczny, jak lubię. Do tego kaczuszki odwiedzające staw, a bobry? no tak, przed nimi trzeba się bronić, bo idą jak niszczycielska machina, obserwuję to u nas nad Wiarem, najgrubsze drzewa im się nie oprą. Poranne mgły, pajęczyny, kolory, jesienna senność, powolność ... jak czytam powyżej, sezon zakończony, chatka zamknięta na cztery spusty.
OdpowiedzUsuńNie oparłabym się kaniom, a już borowik to wyjątkowy okaz, lubię grzyby:-) pozdrawiam serdecznie.
Brat ma swoją wizję ogrodu i ją realizuje od wielu lat,, czasem sadzi a potem przesadza i tak się bawi rym kawałkiem ziemi...jest kawałek lasu, jest dużo drzew, które tam były od zawsze, urodziliśmy się w takim naturalnym parku i takie mamy tęsknoty. Fajnie.
Usuńsezon zakończony, i zakończona era pandemii, w jej czasie bratostwo spędziło na działce 2 lata.
Mario borowik był wielkiej urody,,,ocałał///ale po dwu tygodniach łasował na nim żuczek i grzyb pachniał całkiem niefajnie. pozdrawiam serdecznie
Jesień jest piękna w tym roku, przynajmniej u nas na Śląsku, ale widzę że i w całej Polsce tak pięknie. Zachwyciły mnie grzybowe zbiory oraz ujęcia. Wodne otoczenie zawsze napawa mnie spokojem i zachwytem. Kaczuszki urokliwe i motylek też. Tulaski dla pieska Rexia ode mnie i miziaki od Coli.
OdpowiedzUsuńoj piękna...pozdrawiam Śląsk, ten gdzie urodzil sie mój tata.
UsuńMe alegra que hayas estado feliz. Ah, y las grullas ya están aquí, yo estoy muy feliz de darles la bienvenida. Un abrazo.
OdpowiedzUsuńsaludo a las grullas...son unas aves extraordinarias...beso
UsuńJak tam slicznie na tej mazowieckiej wsi! az zal, ze chalupka na rygiel zamykana do wiosny!! Na pewno bycs znalazla cos do obfotografowania przed wiosna. Mam slabosc do tych malusich kapliczek, jak do Nepomukow, ale nie fotografuje. Czy kaczuszki chodza po lisciach lilii? Zurawie tez piekna rzecz. mozna sie gapic za znikna za horyzontem... Mam nadzieje, ze obrone przed drzewozerczymi bobrami wykonaliscie! I starczy drzew za plotem przeciez. Ogolnie klimaty sentymentalno-jesienne. Takie do siedzenia blisko kominka z kocykiem w zasiegu reki. Ale to wieczorem, bo teraz w ciagu dnia jest jakkby nie w jesieni. A o Reksiu, jak do niego paczuszka szla, opowiadalam wczoraj komus! W piatek ruszamy ogladac nastepna jesien. Ze tak powiem.
OdpowiedzUsuńTwoja wieś mazowiecka też niczego sobie, kaczuszki usadowiły się na liściach lilii...ciekawe co?
Usuńhistoria z paczuszka adresowana na Reksia przeszła do historii..hrehrehre
Grażynko jestem pełna zachwytu dla tych Twoich ZACHWYTOW.... Jesteś prawdziwa mistrzynią fotografii. Wies mazowiecka jest naprawdę piękna szczególnie na Twoich "obrazach".
OdpowiedzUsuńSzacunek wielki dla Ciebie...
Właśnie zajrzałam do Ciebie na Twój blog, jesteśmy obie rannymi ptaszkami. Dziękuję za Twój komentarz, miły dla mnie,
UsuńLubię sobie tak spacerować i wyszukiwać magiczne miejsca, nie tylko lubię, nawet bardzo tego potrzebuję...pozdrawiam bardzo serdecznie
Taki ogród to skarb zatem w ogóle się nie dziwię Twojej ekscytacji, też bym się nie rozstawała z aparatem. Tegoroczna jesień póki co jest cudna, październik to już w ogóle był jak marzenie, nadawał się idealnie do zaszycia się na mazowieckiej wsi. Piękne zdjęcia. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńo tak, chodzę tam z aparatem cay czas...od rana do wieczora, zmiany pogody, pora dnia, oświetlenie i świat przedstawia się inaczej. Pozdrawiam
Usuń...a zachwycało prawie wszystko. Ładnie napisane.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się przyzwyczajanie się dzikich zwierząt do ludzi. Budzi myśli o rajskim czasie wspólnego życia. Może i motyl bał się trochę, ale po prostu był łakomczuchem miodożercą? :-)
Ja jestem kaniożerca, więc miałbym tam ucztę nadzwyczajną. Zauważyłaś, że i kot przybrał kolorowe barwy jesieni?
Piękne zdjęcia, Grażyno.
Krzysztof Gdula
Kaniożerca! ale miałbyś ucztę! wiesz ile ich tam było ? a jakie zdrowe, niektóre wielkości dużych talerzy. Może w przyszłym roku się przełamię. i zrobię sobie schaboszczaka grzybowego, . a widzisz jaki urodziwy był prawdziwek? kilka dni temu odwiedziłam przystojniaka, zrobił się zgrzybiałym ( grzyb zgrzybiały...ładnie brzmi) starcem i muszę przyznać, ze nie miał ładnego zapachu a żerował na nim żuczek ten, który lubi leśne padliny, żuk leśny pięknego koloru czarno -granatowego. Było to dla mnie prawdziwe odkrycie...
UsuńKot był wielkiej, jesiennej urody.
Dziękuję za miły dla mnie komentarz.
Wspaniałe jesienne kadry z ogrodu brata! I ten świt, i kapliczki, i wierzby mazowieckie - przepiękne miejsce...
OdpowiedzUsuń