Mientras tanto Arte seguia buscando al Nepomuceno..finalmente encontró la capillita en forma de un nicho en la pared muy cerca del riachuelo rebelde, que suele azotar el pueblo inundandose. Una talla muy linda pero colocada detras de un vidrio, lo cual dificultaba la toma de foto.
W końcu już mocno spragnione kawy zaczęłyśmy rozglądać się za czerwonym tramwajem.
I jest ! W 1911 roku w Tarnowie , w Krakowie i Lwowie pokazały się elektryczne tramwaje. Tarnowskie tramwaje były czerwone i nazywano je biedronkami. W 1942 roku zostały zlikwidowane przez Niemców.. W 2012 roku tramwaj powrócił na ulicę tarnowską, wiele w nim części oryginalnych a brakująca reszta została wiernie zrekonstruowana, w tramwaju młody właściciel ulokował przytulną kawiarenkę "Cafe Tramwaj".
Llegó el tiempo de dar con el tranvía rojo. En el pasado, desde el año 1911 en la ciudad circulaban los tranvias, fueron de color rojo y la gente les puso el sobrenombre de mariquitas . En el año 1942 durante la Segunda Guerra Mundial los ocupantes alemanes los han eliminado, en el 2012 un joven se ocupó de reconstruir uno de ellos y adaptarlo para un acogedor café...Café Tranvia.
Po kawie zrobiło nam się cieplej i energii przybyło , wybrałyśmy się na spacer po mieście
El café nos repuso, salimos a recorrer la ciudad.
La plaza central de Tarnow
Ratusz, który moim teleobiektywem nie sposób było objąć w całości. Jego początki siegają XV wieku i jest uważany z jeden z najpięknięjszych ratuszy w Polsce
El ayuntamiento, data del siglo XV..es considerado como uno de los mas bellos de Polonia.
Bazylika katedralna pw. Narodzenia NMP, kościół gotycki, którego początki sięgają roku 1330. moją uwagę zwróciły drzwi wykonane z brązu, zainstalowano je w 1985 roku, przedstawiają sceny o tematyce maryjnej. Wiele we wnętrzu katedry historii i pięknych dzieł sakralnych ale niestety to był czas mszy niedzielnej.
La Catedral de Tarnow es dedicada al Nacimiento de la Virgen Maria. La iglesia gótica. sus inicios llegan al año 1330. Me llamó la atención la puerta ricamente tallada , presenta las escenas de la vida de Virgen. En el interior se encientran verdaderas obras de arte...pero en el momento de nuestra visita se realizaba una misa.
Z Tarnowa do Zalipia...około 30 km ...dróżkami, trochę kluczenia i wreszcie przedsmak tego co na nas czekało.
De Tarnów a Zalipie..30km...caminos y caminitos y de repente el crucifijo que vislumbró que nos esperaba al llegar a Zalipie
Jeszcze trochę drogi całkiem ładnej trochę nostalgicznej.
Pero nos esperaba un poco mas de caminos, caminos con aire de nostalgia
i już jesteśmy...nostalgia gdzieś umknęła i pozostała tylko kolorowa ekscytacja.
Zalipie to dość rozległa wioska, która zdobyła sławę swoim zwyczajem ozdabiania chat i domów malunkami kwiatowymi, ta tradycja sięga końca XIX, wieku, robiły to gospodynie by ozdobić swoje osmolone dymem wnętrza chat a potem malunki wyszły tez na ściany zewnętrzna...najsławniejszą malarką była Felicja Curyłowa, (1904-1974). Jej zagroda jest muzeum i jest filią Tarnowskiego Muzeum Etnograficznego.
y llegamos... nostalgia desapareció y comenzó una excitación originada por el inusual sitio.
Zalipie ..una aldea que ganó la fama por sus costumbres de adornar las casas. La tradición nació a finales del siglo XIX, en aquel entonces las mujeres viendo las paredes de sus viviendas oscurecidas por el humo de los fogones comenzarom pintar en ellas flores, con tiempo estas pinturas salieron a los exterioes de las casas y a todos sitios aptos para semejante decoración
La mas famosa pintora fue Felicja Curylowa (1904-1974), hoy si casa es considerada como filial del Múseo Etnográfico de Tarnow.
Zdjęcie z internetu
Do wioski wjechałyśmy od strony kościoła.
Entramos al pueblo del lado de la iglesia.
Wiedziałyśmy, że kościół też został ukwiecony.
La iglesia no se salvó de ser adornada de los diseños florales.
Kapliczka św. Błażeja
La capilla de San Blas
a w niej szaty liturgiczne też całe w kwiatach
en ella las vestimentas liturgucs todas bordadas de flores.
Czas na zwiedzenie wioski...
Llegó el tiempo de dar vueltas por la aldea.
Ten dom zwrócil naszą uwagę nie tylko malunkami ale tez niezwykle okazałym krzewem ognika, który dodatkowo dodawał koloru domostwu.
Esta casa me llamó la atención..no solo por las pinturas sino tambíén por el arbusto cubierto de fruticas anaranjadas.
Ale...patrząc na ten dom coś mi zaczęło świtać w głowie.
Mirando la casa comencé recordar algo..
Świtało i świtało, i nagle zaświtało, a zaświtało bo nagle usłyszałam...proszę, proszę zapraszam do środka....
Mi memoria comenzó a trabajar...cuando de repente oí!... entren entren...entren a mi casa!
W 2009 roku jadąc do Krakowa wymusiłam na mężu wizytę w Zalipiu, nie było nawigacji i trochę trwało zanim dotarliśmy do wioski, wtedy jeszcze nie była ona aż taka sławna. W pewnym momencie stanęliśmy przed jednym z domów dość dokładnie pokrytym malowidłami kwiatowymi, byla też pomalowana cała zagroda i wszystko co tylko można było ozdobić, wtedy tak jak teraz rozległo się...proszę, proszę...zapraszam do domu
To ona, to ta pani, która nas zaprosiła do swego domu, pokazała jego wnętrze cale w kwiatkach i w czasie naszej wizyty popatrzyła na zęby mego męża i zapytała czy to własne zęby czy to proteza, on jak każdy południowiec ma zęby ...no wiadomo jakie, bynajmniej nie protezowe, nie uwierzyła, więc małżonek mój pozwolił jej by sprawdziła swoją rączką czy są sztuczne.
To pani Danusia, już celebrytka Zalipia, wszystkich zaprasza do siebie, a skoro teraz wioskę odwiedzają też zagraniczni turyści więc ich także gości u siebie.
Kiedy tylko przekroczyłam próg jej mieszkania szybko założyła czerwone korale i pomalowaną w kwiatuszki czapeczkę.
En 2009 viajé con mi esposo a Cracovia, recordé que no lejos de la vía se encuentra el pueblo de Zalipie, asi que lo visitamos...y en ese entonces frente de una casa oimos..."entren , entren por favor".. Entramos y asi conocimos la simpática propietaria de casa totalmente pintada por ella de flores. ... esta vez la historia se repitió.
Se llama Danusia y ya es una celebridad de Zalipie, la visitan muchos de los turistas que vienen a la aldea incluyendo los extranjeros que ya saben de este pueblo tan inusual.
A to zdjęcia z 2009 roku
Esas son las fotos de la visita en el año 2009.
Wtedy Pani Danusia posadziła mego męża na pomalowanym sedesie..i kazała to uwiecznić.
En ese entonces la Señora Danusia sentó a mi esposo en la floreada poceta y me pidió que timará la foto. Lo hice...
tu wśród japońskich turystek
Aqui rodeada por los turistas de Japon.
Zostałyśmy poczęstowane smacznymi domowymi ciasteczkami i ruszyłyśmy na wieś.
Ta chata była wyjątkowo piękna.
Nos despedimos y seguimos con el paseo. Nos encantó esta, muy añeja casa...sin cambios en su autentica, centenaria apariencia.
Dom Malarek - pełni rolę domu kultury i zajmuje się promocją wsi, obiekt warty zobaczenia ale był zamknięty przez pandemię, niemniej po otoczeniu można było sobie pospacerować.
Casa de la Cultura llamada Casa de las Pintoras fue el siguiente sitio de parada...cerrada por la pandemia pero su impresionante jardin se pudo visitar. .
Ruszyłyśmy dalej, ten domek też śliczny, pan na nasz widok zachęcił do robienia zdjęć..
Seguimos, frente a esta casa nos detuvimos, el señor muy mablmente nos permitió tomar las fotos.
Miał cudowną hodowlę drobiu.
En su patio jugeteaban lindas aves domésticas.
Un crucifijo fuera de serie...
Śliczna chata strzechą kryta w sąsiedztwie zagrody Felicji Curyłowej.
Otra de las casas centenarias, esta con el techo de paja.
i jej zagroda...wnętrze też zamknięte przez pandemię ale po obejściu można było sobie pochodzić.
La casa de Felicja Curylowa, ahora el museo..cerrado por pandemia pero se pudo visitar esteriores de su granja con todos los establecimietos.
Jedyne sztuczne kwiaty, które akceptuję a nawet się zachwycam...ludowe z bibułki.
Las únicas flores srtificiales que me gustan son estas, hechas de papel de seda y realizadas por los campesinos de antes.
Ta ściana domu Curyłowej dla mnie jest majstersztykiem ludowego rękodzieła.
Esta pared de la casa de Felicja Curylowa me parece una obra de arte popular..
a świat wokół był dalej czarno-biały
El mundo fuera de Zalipie seguía en blanco y negro....
No i koniec naszej grudniowej przygody..zostałam odstawiona do Radomia pod stację kolejową i wieczorem znalazłam się w Warszawie,
Tarnowski Nepomucen wystraszył się żaby? :)
OdpowiedzUsuńOstatnie wierzby jak kiedyś na Mazurach. Teraz niestety już coraz mniej takich widać.
ładne te wierzby..prawda? takie rozczochrańce!
UsuńZalipie, takie piękne - a jeszcze nie miałam okazji ich zwiedzić. Te domki tak ślicznie ozdobione.
OdpowiedzUsuńSerdeczności w nowym roku.
Z Konczyć Malych nie masz tak bardzo daleko do Zalipia, sprawdziłam 250 km...można przeżyć. Też noworocznie pozdrawiam
UsuńGrażynko, nie jest nie jest to daleko. :) Jednodniowa wycieczka łikendowa, jak się patrzy.
UsuńNo włąśnie, w czasie Bozego CiaŁa podobnu tam jest najładniej. Pozdrawiam Kończyce Małe, wioskę mojego taty!
UsuńBajeczna opowieść z bajecznymi obrazkami.Kocham te malowane domy, cały ten urok wiejskich, starych domostw, te gęsi, indyki, żuraw drewniany, zazdroski kwieciste. Kolorowe ramy okienne, wszystko jest jak ze snu. A historia z Panią Danusią i boskim Wenezuelczykiem ! WOW ;-)
OdpowiedzUsuńRząd wierzb uchwycony malarsko, ta szarość!
Gratuluję niezaplanowanej wyprawy, która chyba nie mogła być zaplanowana lepiej.
Spontaniczność jest atrakcyjna bo nie ograniczają ją plany...ale może trochę jednak coś tam sobie wcześniej marzyłyśmy.
UsuńWidząc zdjęcia Twojej działki w Borkowie nie trudno się domyślić, że wiejskie smaczki Ci przypadną do gustu. Pozdrawiam i do środy
Malownicze Zalipie do ogromna konkurencyjna dla anielskiej Lanckorony, właściwie nie da się rozstrzygnąć komu przyznać palmę pierwszeństwa. Tarnów zaś pozostaje tylko odrobinę w tyle. Postać kataryniarza w tle dla kolędników to wielka gratka!
OdpowiedzUsuńCzerwony tramwaj jeździ? Ze 20 lat temu jeden z naszych zabytkowych tramwajów, jeżdżących turystycznie, był także kawiarnią, ale nie wiem dlaczego zrezygnowano z kawiarni, jakoś niedawno chyba znowu jakiś jeździł jako kawiarnia.
Pani Danusia sprawdzając namacalnie prawdziwość zębów Wenezulejosa niezwykle mnie rozbawiła, bezpośrednia kobieta :)
O! Pani Danusia to bardzo bezpośrednia kobieta i pełna radości życia. Żyje swoja pasją do Zalipia i malowania kwiatuszkami co się da.
UsuńNie..tramwaj nie jeździ, już nie ma torów w Tarnowie.
Piękna ta Wasza przygoda:))))w Zalipiu byłam i jetem nim zauroczona:)))Pozdrawiam serdecznie:))))
OdpowiedzUsuńPrzygody wszędzie czekają, tylko trzeba ruszyć z domu... obiecuję sobie dużo po 2022 roku. Ściskam serdecznie.
UsuńTwoje wycieczki okraszone cudownymi fotkami pozwalają mi planować kolejne moje wyjazdy. Poznałam urocze Podlasie z cudownymi cerkwiami i Krainą Otwartych Okiennic,anielską choć mokrą Lanckoronę,która niezaprzeczalnie jest piękna i warta ponownych odwiedzin, urocze Murale w Białymstoku,nostalgiczne Roztocze a teraz nabrałam ochotę na kolorowe Zalipie Zalipie, wieś malowana w kwiaty jest urocza.
OdpowiedzUsuńA tego Grubodzioba, ptaka o niezwykle silnym dziobie nie znam. Aż musiałam o nim poczytać. Ciekawy, nieliczny i płochliwy ptak.
Szybki i spontaniczny styczniowy wyjazd okazał się bardzo ciekawy.
Pozdrawiam serdecznie. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.
A to się cieszę, ze w jakimś stopniu pomagam Ci programować Twoje przyszłe wojaże.
UsuńGrubodziobem się bardzo ucieszyłam, ptaki to moja pasja. Tez życze dobrego roku 2022.
Tarnow jest fajny z tym swoim czerwonym tramwajem i Pubem Przepraszam (niezwykle oryginalna nazwa, prawda?). Przy nazwie Zalipie cos mi zadzwonilo, ale nie skojarzylam w pierwszej chwili. Pozniej przypomnialo mi sie, ze widzialam film o tej wsi slynnej na caly swiat z namalowanych ozdob. One sa tak nieludzko kiczowate, ze az piekne. Pani Danusia az tryska serdecznoscia, jak widac, nie od dzisiaj, ten typ tak ma, przyciaga otwartoscia, fajna kobitka. No i nareszcie moglam zobaczyc Twojego Malzonka.
OdpowiedzUsuńMojego małżonka młodszego o 13 lat, ale trzyma się dobrze i dba o siebie. Ja tam nie widzę kiczowatości w tych zalipiańskich malunkach sa to wzory ludowe charakterystyczne dla tamtego regionu...ja miałam tatę, który miał fisia na punkcie ludowości i chyba to mi się udzieliło.
UsuńSztuka ludowa jest kiczowata i nic nie poradzisz. Pstrokacizna i naiwne malunki, ale calosc wyglada naprawde fajnie.
UsuńA w żadnym przypadku! Kicz to tandeta, lichota, bubel wg definicji. Sztuka ludowa, ta autentyczna, czerpiąca z tradycji, tworzona z pasją nie może być lichota czy bublem. Krasnal ogrodowy albo niestety niektóre figury świętych już tak.
UsuńDebro! dokładnie tak samo uważam. ile w tych malunkach pasji, poszanowania tradycji zdobniczej, wiedzy ludowej, potrzeby upiększenia swego otoczenia, niby powtarzanie pewnych elementów ale jednak każdy z nich jest inny... znalazłam taki link
Usuńhttps://ethnomuseum.pl/muzeum-dla-dzieci/blogmdd/zalipianskie-kwiaty/
nawet znalazłam w nim wzmiankę o Uniwersytecie Ludowym w Wierzchosławicach, mój tata prowadził taki uniwersytet w Większycach.
W Wenezueli też się włóczyłam po takich miejscach gdzie tworzyli artyści ludowi, mój andyjski dom powstał w wiosce do której dotarłam bo sławna była z twórczości rzeźbiarzy ludowych. Takie Zalipie ale rzeźbiarskie.
Jeju! Ile tam sie dzieje w dzisiejszym wpisie!
OdpowiedzUsuńPtaszek piekny - akurat czytalam o ptaszkach, co lubia do ludzi przychodzic (!) na jedzenie.
Bardzo mi sie podoba zdjecie, gdzie na pierwszym planie niedbale idzie Kura, udajac, ze nie wie, ze jest fotografowana ;)
Dlaczego pierwszy Nepomuk ma taka przerazona mine?
Wierzby kocham sercem szczerem, nie, nie mam zadnej opowiesci z wierzba w tle, hrehrherh. Ale sa piekne i rosochate lyse jak i placzace z zielenia.
W Tarnowie nigdy nie bylam, a urokliwy sie wydaje wielce. Tylko ksiazke o rodzinie Tarnowskich czytalam, tzw kontrowersyjna (z punktu widzenia tej rodziny).
A Zalipie to w sumie powala, chyba tez i przez to, ze dekoracje sa wszedzie. Az sie dziwie, ze Wenezuejlos wtedy nie wyszedl z domu Pani Danusi pomalowany w kwiatki!! Te malunki wygladaja i kiczowato i nie kiczowato - moze dlatego, ze tam pasuja, maja swoja historie, ale jakby wziac jakies suweniry, to juz nie wiem czyby dobrze wygladaly.
Swietna wycieczka! Dzieki za podzielenie sie z nami.
Nepomuk ma taką mine bo ta rzeczka krnąbrna jest, ciągle wylewa i pewnie i jego podtapia, co mu biednemu przypomina, że że zginął wrzucony do Wełtawy.
UsuńA Tarnów był miastem naszej Ewy..nawet przejeżdżałyśmy koło cmentarza, gdzie ona zwykła jeździć na rodzinny grób.
Ewo! jak Ci tam w tej Patagonii?
Spodobała mi się idea pomalowania Wenezuejlosa w kwiatki, PAni Danusia zrobiłaby to w podskokach.
Rzeczywiscie - Tarnow byl Ewy! Przypomnialas mi jej wspomnienia. A tu juz zaraz pierwsza rocznoica i ja dalej nie wierze. I tez sie zastanawiam, jak tam Jej w Patagonii..akurat maja lato, czyli ok 0 stopni w ladny dzien ;) a czy wiesz, ze najwieksze grupy naplywowe mieszkancow Patagonii to z Polski i Walii? Walie rozumiem (zimno i mokro), ale Polska? Pewnie gorole.
UsuńCzy Wenez. dalby sie pomalowac w kwiatki czy trzebaby podstepem? powinie sie zgodzic. POWINIEN!!
Biedny nepomuk....
Pani Danusi dałby się pomalować! nie mam żadnej wątpliwości.
UsuńWiem, że była, emigrowali Polacy do Argentyny na początku XX wieku i później i zaraz po II Wojnie Światowej. W czasie dyktatury Jorge Videli wiele Argentyńczyków wyemigrowało do Wenezueli i ja pracowałam z jednym matematykiem na Uniwersytecie Centralnym , którego rodzina pochodziła z Polski. Ale, że lubili Patagonię to nie wiedziałam.
Patrząc na Twoje zdjęcia, aż chciałoby się pojechać tam na dłużej. Zalipie jest piękne nawet zimą. Trzeba by tam było szurnąć w dniu konkursu na najładniej udekorowaną chatę. Namawiaj tego sympatycznego Pana, żeby jechał z nami:).
OdpowiedzUsuńZalipie jeszcze odwiedzimy, kiedy będzie otoczone kwitnącymi ogródkami, choćby w czasie konkursu "Malowana chata" to będzie w czerwcu po Bożym Ciele. Ale w czasie zimowym te malowane kwiaty sa jakby bardziej widoczne, nie mają konkurencji.
UsuńNie pojedzie! hrehre
To Zalipie to faktycznie PRZECUDOWNOŚĆ NIESAMOWITA!!!!
OdpowiedzUsuńJa już nie znajduję słów żeby się Ciebie Grazynko nachwalić!!!!
Ale ten tekst ze zdjęciami to NAJPIERWSZE Z NAJPIERWSZYCH miejsc zdobył u mnie!!! I pewnie nie tylko u mnie.
P.S. A mężą osobistego to Ci pewnie wszyscy podrywają????
Dziekuję Stokrotko za te zachwyty, cieszę się, że Ci się spodobało. Jeżeli chodzi o "PS" ...no nie wiem...
UsuńAle zrobiłaś mi wielką przyjemność pokazując migawki z Tarnowa. Jest to dla mnie miasto wielu wspomnień z pięknych lat młodości. Mieszkała tam Babcia, do której przyjeżdżałam co roku na wakacje. A osobiście widziałam na szczęście jednodniową powódź, która napędziła nam trochę strachu. Zalipia nie znam osobiście ale ze zdjęć, zawsze mnie zachwycała ta inicjatywa mieszkańców. jednak jak zauważyłam na Twoich zdjęciach są tam już "nowoczesna" zabudowa, która mnie osobiści nie podoba się, mimo że też ma malowidła na elewacjach. Życzę wielu wędrówek w ciekawe miejsca.
OdpowiedzUsuńTa nowoczesna zabudowa jest nieunikniona, bo Zalipie to nie skansen tylko normalnie funkcjonująca wioska. Zagroda Felicji Curyłowej to muzeum wiec się uchowa...ale nawet to nowe budwonictwo jakoś wpisuje się w ten styl przez te malunki. Wieś niewątpliwie jest oryginalna i poza serią.
UsuńTobie też życęe wielu wędrówek!!!
Zarówno Tarnów jak i Zalipie odwiedziliśmy latem kilka lat temu. Tarnów spodobał się nam bardzo, a co do Zalipia towarzyszyły nam mieszane uczucia. Zachowana tradycja malowania domów i obejść, ale też wydzierająca się już komercja. Jedna z pań była wręcz nachalna, jeśli chodzi o kupno jej wytworów sztuki. Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńWieś stała sie atrakcją turystyczną więc pewnie nieunikniona jest komercja. Zawsze można nic nie kupić. My byłyśmy poza sezonem więc spokojnie można było sobie poszperać po wiejskich zakamarkach a u Pani Danusi zostałysmy poczęstowane ciasteczkami zupełnie bezinteresownie.
UsuńPozdrawiam też serdecznie
Oh,piękności.Tarnów jest podobno ładnym miastem,nie byłam.Jakaś nasza kuzynka tam zamieszkała,przeniosła się z centralnej Polski.A to Zalipie jak bajka.I kościółek ślicznie udekorowany.Bardzo fajna ta donica w białe kwiaty,podoba mi się taka jednobarwność.
OdpowiedzUsuńTo dokąd teraz Grażynko?Czekamy na wincyj;)
Mnie też ta doniczka się spodobała, z tych samych powodów, dlatego zrobiłam zdjęcie.
UsuńGdzie teraz? Może do Celejowa pod Kazimierzem, poszperać w tamtych okolicach
Koniecznie trzeba do Celejowa:)
UsuńEse pueblo se ve precioso, me ha gustado mucho. Abrazos.
OdpowiedzUsuńEs fuera de serie, verdad? saludos!
UsuńPiękna wycieczka, Zalipie cudowne a ja tam nie byłam. Tarnów bardzo lubię, to ciekawe miasto z wieloma zabytkami. Ta figura z brązu chyba od niedawna, bo jej nie znam. Od nas to tylko godzina jazdy. Grubodzioba i ja dzisiaj sfociłam. U nas jest ich dużo, czasem latają całymi stadami.
OdpowiedzUsuńZalipie masz bardzo blisko, tylko 50 km...kataryniarz w Tarnowie przy Burku został postawiony w 2014 roku. a grubodzioba Ci zazdroszczę. U Ciebie naprawdę można zaobserwować dużo różnych ptaków, dużo więcej niż u mnie. I całe stada na dodatek...
UsuńByłam ostatni raz latem 2020 roku. W obu miejscach. Zalipie wprost uwielbiam, a Tarnów miałam okazję poznać i jestem pod wrażeniem. Pozdrawiam, Pola
OdpowiedzUsuńP.S. Ale grubodzioba nie spotkałam :)))) mmmmm....
Ten grubodziób to jednak nieczęsto się pokazuje, bardzo się ucieszyłam na jego widok. PAsja ptasia mnie nie opuszcza.
UsuńPozdrawiam serdecznie
Miec taki sliczny domek - marzenie. Przepiekne miejsce. Na Slowacji jest takie miasto Cicmany i tam takze sa zdobione domy tylko troche inne. Tarnow tez sliczne, bogate w zabytki miasto. Oj Grazynko, co relacja to piekniejsza.
OdpowiedzUsuńSłyszałam o Cicmanach, bardzo chce się tam dostać kiedyś, są tam chaty z malunkami czarno-bialymi..piękne!
UsuńDziękuję i pozdrawiam serdecznie
Grażynko - parę lat temu byłam w Cicmanach - to też jest cudo :-)
UsuńJestem bardzo ciekawa Cicmanów, kiedyś z Artenką tam, jak ona mówi, szurniemy
UsuńJuż kiedyś prawie tsm byłam:)
UsuńPrawie...więc jednak nie byłaś i to niebycie trzeba zmienić na bycie.
UsuńTarnów ma mnóstwo uroku i klimatu jaki lubię, pastelowe domki, dużo cegły i bruku a Czerwony Tramwaj to już w ogóle sztos. Nepomucen trochę makabryczny. Mój filipiński kolega uczy się polskiego przez wzgląd na swoją polską dziewczynę i niedawno poznał słowo upiorny, którego teraz trochę nadużywa 😊 no ale do tego Nepomucena upiorny nawet pasuje. Co tu dużo pisać o Zalipiu, Zalipie to Zalipie, nikogo nie pozostawi obojętnym na swój urok. Pani Danusia wydaje się szalenie sympatyczna i ma fajowe życie. Fajnego nowego tygodnia.
OdpowiedzUsuńDo TArnowa trzeba wrócić i poświęcić mu więcej czasu. I żeby nie było tak zimno jak było.
UsuńDla mnie ten Nepomucen jednak wygląda na przerażonego Opowieść o Filipinczyku fajna.
PAni Danusia siedzi przy oknie i wypatruje turystów no i zaprasza. Jest niezwykle pogodną i radosną osobą.
Też tygodnia miłych zdarzeń życzę.
Jak to możliwe, że to miejsce się uchowało? Troszkę skomercjalizowane, ale chyba dzisiaj nie da się tego uniknąć choćby po to, by przetrwać.
OdpowiedzUsuńNepomucen może się przestraszył rozmiarami powodzi, z jaką musiał (zapewne) się zmagać? A może to tylko ręka artysty się omsknęła?
Grubodzioby u mnie to nie jest wielkie cudo, przylatują do karmnika. Okropnie są żarłoczne.
Tak...na pewno trochę skomercjalizowane, ale niewątpliwie autentyczne w dużej mierze. Popatrz ba tego pana, który chodził po obejściu, chyba z wiadrem węgla..z tyłu to chyba jego obora, jaka fajna potrzeba upiększenia budynku gospodarczego.
UsuńPodobno Wątok jest bardzo skory do podtapiana okolic, więc biedny Nepomucen co chwile przyzywa kolejne topienie, biedny.
W Warszawie nie widziałam grubodzioba , chyba ich tutaj nie ma , u Ciebie widzę, że jest co podglądać.
O mesmo é dizer que cada um vê as coisas à sua maneira. Não posso deixar de sublinhar a citação de José Saramago, sendo português, que nos deu a honra de ser galardoado com o prémio Nobel da Literatura.
OdpowiedzUsuńConsidero a sua publicação bastante impressiva, pela riqueza e beleza das imagens, testemunhos da identidade própria dessa região.
Abraço de amizade.
Juvenal Nunes
Obrigada Juvenal! lindas palabras...gracias por la visita. Abraco...
UsuńBardzo ciekawy post. Zachęciłaś mnie do zwiedzenia starej części Tarnowa, a także Zalipia. Trochę o nim czytałam, nigdy jakoś nie zboczyliśmy z drogi, aby tam pojechać i pozwiedzać. Piękny, kolorowy świąt, szczególnie gdy wokoło szaro i mgliście. Ale macie hopla na punkcie nepomuków! Jak jakiegoś zobaczę, to dla Ciebie uwiecznię na fotce. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTArnów wart zatrzymania sie czy nawet zboczenia z trasy A Zalipie jeszcze bardziej, uwielbiam takie klimaty...
UsuńHopla kompletnego, te bieszczadzkie były już odwiedzane, może nie wszystkie ale wiele z nich, za to w Opolskim jest ich wiele i bardzo pięknych, ten teren nie mamy jeszcze zaliczony. Więc fotografuj i te ślaskie i te bieszczadzkie i uważaj bo choroba nepomukowa sie udziela! Pozdrawiam serdecznie
Ładnie śpiewali kolędy? Piękne ulice w Tarnowie, no i ten czerwony tramwaj!
OdpowiedzUsuńWiesz, nie wiem jak z tymi kolędami, bo w tym momencie Artenka znalazła Nepomucena i poleciałam go foygrafować.
UsuńCzerwony Tramwaj wart zatrzymania sie w Tarnowie.
O mało co bym tam trafił, ale udało mi się zdać ten egzamin w Warszawie (w ubiegłym roku w czerwcu). A jakby co, to drugi egzamin miał być właśnie w Tarnowie. Jednakowoż wolałbym tam pojechać w lepszych okolicznościach 😊😊
UsuńNo wiem, że Cię czekał Tarnów, ale Tarnów się na Ciebie nie doczekał na szczęście! a Tramwaj Czerwony można odwiedzić bez presji egzaminu!
UsuńByłam w Zalipiu kilka razy, mam zdjęcie pani Danusi, a jakże 😉 Nie wiem, czy przybyło malunków, ale pamiętam uczucie zawodu, że jest ich tak mało. I bardzo żałuję, że zlikwidowano krakowską kawiarnię 'zalipianki", teraz jest tam (jeśli nie padła) lokal Ewy Wachowicz, ale tez się nie dziwię, bo nie było nikogo, kto by o nią zadbał:(
OdpowiedzUsuńByłam w Kawiarni Zalipianki i bardzo mi sie spodobała..ale to było z 20 lat temu. JA mam wrażenie, że w Zalipiu jest dużo więcej malowanych zagród. JA byłam tam 2009 roku. Pozdrawiam serdecznie
Usuń