W tym roku 1 listopada nie pojechalismy do Opola, czekaliśmy na brata z Kanady, przyjechał i tydzień pózniej w trójkę wyruszyliśmy na grób rodziców, w trójkę tzn. moi bracia i ja.
Cmentarz opolski na Półwsi jest piękny...mgła tego popoludnia nadała mu wyjątkowego klimatu.
Este año el primero de noviembre no viajamos al cementerio de Opole donde se encuentra la tumba de nuestros padres, nos quedamos en espera de hermano mayor que llegaba de Canada, una semana despues alli nos dirigimos, los tres, mis dos hermanos y yo. El Cementerio de Polwies en Opole es muy bello...la neblina de la tarde le propicio un aire excepcional.
I już pochylamy się nad grobem, zapalamy świeczki...
Y ya estamos prendiendo las velas en la tumba
Grób rodziców wymagał odnowienia, w tym roku po dwuletnich naszych staraniach znaleźliśmy młodego artystę, który się podjął tej, chyba niełatwej pracy...
La tumba de nuestros padres demando la renovacion, lo logramos este año, un joven artista cumplio muy bien con este trabajo. en el periodico local la noticia fue reseñada..
El dia siguiente nos dirigimos a la ciudad de Prudnik para visitar las tumbas de bisabuela, abuela, abuelo, tiaabuela, tio, tia...Siempre cuando alli llego miro a la entrada del cementerio este edificio, muy interesante, sin embargo necesita un toque de cariño.
Con nosotros viajo mi amiga de siempre, aprovechamos su presencia para tomarnos la foto de los tres juntitos.
Prudnik se encuentra cerca de la frontera con Chequia, asi que alli nos dirigimos, dejamos al lado Glucholazy y como es ya tradicion paramos en la Posada Zagroda, muy cerca de la frontera, es un sitio myu atractivo, bellas vistas hacia los Montanas Opawskie, pero ante de todo ahi sirven un dulce excepcional llamado dulce de reyes. Me sorprendio el jardin, sigue lleno de flores...sera aqui el polo caluroso de Polonia?
Y ya estamos en Chequia, idilica, bañada en sol
Opuszczamy jednak Czechy, w naszych oczach Polska wydała się dużo piękniejsza, jedziemy do "naszego" zamku w Większycach, na obiad...i spotyka nas miła niespodzianka, właściciel zrobił wstępne porządki w parku i udostepnił go gościom. Mimo głodu najpierw biegniemy do parku gdzie dopadają nas wspomnienia naszych wypraw dziecięcych w gąszcz drzew, nad staw, na łaki...
Sin embargo abandonamos Chequia...nos parecio Polonia mas bella, asi que manejamos hacia "nuestro" castillo en Wiekszyce para almorzar...y nos encontramos con una sorpresa, el propietario hizo orden en el parque y abrio sus puertas. Aun con hambre decidimos primero correr hacia los espacios tan relacionados con nuestra ninez y juventud, donde nos gusto mucho disfrutar del bosque, del lago y de los prados.
Moja koleżanka tamtych i tych czasów..
Es ella, mi amiga de siempre
Ten pagórek na wiosnę pokrywa się niebieskimi kwiatuszkami cebulic, może kiedyś jeszcze trafię na ten delikatny, niebieski spektakl
Esta montañita en la primavera se cubre totalmente de florecitas azules de scilla siberica, algun dia espero volver disfrutar de este delicado espectaculo azul..
Bardzo stare drzewo miłorzębu.
Arbol, muy viejo, de gingko biloba
Wracamy na podwórzec zamku.
Regresamos al patio del castillo.
W tle ten sam budynek należący do otoczenia zamku , hmm...dużo lat temu...jaka byłam śliczna!
En esta foto viejita, detras de nosotros aparece el mismo edificio pertenciente al castillo...y que bonita estuve de niña!!!
I jeszcze biegnę sprawdzić czy stare klony ocalały, są! w maju na nich aż roiło się od chrabąszczy, szukaliśmy tych o czerwonych główkach, nazywaliśmy je królami, chrabąszcze o główkach pokrytych białymi włoskami nazywaliśmy piekarzami, o czarnych, kominiarzami...nacenniejsze jednak były króle.
Y antes de entrar al castillo corro averiguar si los arboles de arce estan todavia en su lugar...estan!! en cada mes de mayo pasamos mucho tiempo en busca de los escarabajos sanjuaneros entre sus recien salidas hojas, el mas preciado fue el de cabecita roja, lo llamabamos el rey, el con la cabecita cubierta de pelitos blancos llamabamos panadero, el de cabeza negra limpiachimeneas...el mas buscado fue definitivamente el rey!
Wchodzimy na salony zamkowe, taki byl widok kiedy mój ojciec przejął zamek w 1945 roku,
Entramos al castillo, asi encontro este sitio en el año 1945 mi padre .
Teraz tutaj mieści się wykwintna restauracja...
obiad musiał być śląski, czyli rolady, kluski i modra kapusta, poprzedzone rosołem z podróbkami drobiowymi...nie zawiedliśmy się.
Ahora en este sitio se encuentra muy lujoso restaurante...hemos dispuesto un almuerzo regional...los rollos de carne. ñoquis y repollo morado, como primer plato el consome con macarrones hechos en casa y menudos de pollo...
no nos hemos defraudado.
Tę kolumnę odkryto przy którymś z remontów, które często mój ojciec przeprowadzał w czasie wakacji w Uniwersytecie Ludowym.
Esta columna fue descubierta durante tantos trabajos de renovacion que hizo mi padre durante existencia de la Universidad Popular que dirigio mi padre.
Kilka zdjęć z początków Uniwersytetu Ludowego
rok 1946
Unas cuantas fotos de los comienzos de la Universidad Popular.
Año 1946
Grudzień 1946 roku, mój starszy brat w pozie myśliciela wśród tanczących słuchaczy ..
Es el diciembre del año de 1946, mi hermano mayor con la cara del pensador entre los alumnos de mi padre.
Ojciec ze słuchaczami, zjazd absolwentów.
Mi padre con sus alumnos
Było bardzo wiele inscenizacji obrzędów ludowych...
En la universidad se han realizado sin fin de actuaciones presentando las tradiciones populares.
Remont z poczatków lat siedemdziesiątych..
Los trabajos de renovacion en los años setenta del siglo pasado.
Wieczorem dotarliśmy do Opola, hotel był blisko Opolskiej Wenecji , pobiegłam by zrobić zdjęcia.
Por la noche llegamos a Opole- capital del estado, nuestro hotel fue situado cerca de la Venezia de Opole, asi que corri hacer las fotos.
Nowa Filharmonia Opolska prezentuje się nowocześnie, elegancko, w nocy pięknie oświetlona a pewnie i w dzień wygląda równie zachęcająco...
El nuevo edificio de la Filharmonica de Opole es muy moderno y elegante, por la noche luce una linda iluminacion, me imagino que durante el dia se ve igulamente bella.
pozdrawiam y saludos
Jejku Grażka, aż mnie skręca, ten pałac...miałas szczęście w takim miejscu dorastać. I zdjęcia, jak zwykle cudowne.
OdpowiedzUsuńMialam szczescie, ale wiesz, ze dopiero teraz zdaje sobie sprawe ile tego szczescia mielismy. Jako dzieci traktowalismy nasza sytuacje jako najzwyklejsza w swiecie.Dziecinstwo i wczesna mlodosc mielismy nadzwyczajne...
UsuńNa jednych zdjęciach mgła, na drugich słońce, a wszystkie piękne. A krzyż niezwykły...
OdpowiedzUsuńJednego dnia bylo mgliscie a drugiego sloneczko i prawie bezchmurnie, oba byly piekne. Krzyz zrobil przyjaciel ojca, artysta opolski, tez juz umarl, wiec szukalismy kogos, kto zrobi kopie..
UsuńNo to tym razem wybacz Kochana ale wzruszenie nie pozwala mi na rozpisywanie się pod tym postem. Jest tak piękny i wzruszający, że cobym nie napisała będzie banalne.
OdpowiedzUsuńNieraz trzeba popatrzeć i podziwiając pomilczeć. I tak to widzę.
Pozdrawiam wyjątkowo serdecznie Ciebie jak i Twoich braci.
Tak, podroz byla na pewno bardzo wzruszajaca i pelna wspomnien...odwiedzilismy poza tym wielu przyjaciol...sciskam Cie serdecznie
UsuńTylko może dodam , że najbardziej mnie poruszyło to zdjęcie na którym jesteście całą trójką.
OdpowiedzUsuńBardzo bym chciała móc zrobić sobie również, może kiedyś takie zdjęcie.
A ja Ci tego zycze calym sercem, tez Was jest troje.
Usuńjakie to piekne i wzruszajace, że możecie z braćmi spotykać sie przy grobach bliskich i wędrowac potem razem dawnymi śladami. Zdjęcia ciekawe! Szczególnie spodobała mi sie ta opolska Wenecja. Nie miałam pojęcia, ze w tym mieście jest tak pięknie! Czy robiłaś zdjecia ze statywu? Świetnie, czysto Ci wyszły! Brawo!:-)***
OdpowiedzUsuńOpolska Wenecja rzeczywiscie jest piekna , szczegolnie pieknie wyglada w nocy. A zdjecia robilam bez statywu, bardzo nie lubie go wozic, zreszta zostawilam go w Andach, w Wenezueli...zeby zrobic zdjecie wybieralam miejsca na obrzezach drogi, gdzie moglam postawic aparat i przyciskalam samowyzwalacz..pozdrawiam serdecznie
UsuńLindas fotografías con lindos recuerdos. Besos.
OdpowiedzUsuńRecuerdos, recuerdos, ultimamente me invaden..besitos
UsuńRzeczywiscie podróz bardzo sentymentalna..
OdpowiedzUsuńBardzo....
UsuńCenne takie wspomnienia, to co kiedyś widziane oczyma dziecka i teraz. Piękne miejsca odwiedziłaś :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Te miejsca pieknieja i to mnie cieszy bardzo....pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękna podróż, piękne wspomnienia, pozostaną wspólne zdjęcia. Ten krzyż jest niezwykły, na pewno cieszysz się, że udało się go odtworzyć. Bardzo cieszy taki czas spędzony z Rodziną zwłaszcza, że Twoja Rodzina porozrzucana po świecie. W cudownym miejscu dorastałaś, masz gdzie wracać.
OdpowiedzUsuńFilharmonia Opolska przypomina naszą, ma podobną bryłę, śliczny budynek.
Pozdrawiam serdecznie.
Tak, tez podoba mi sie krzyz , ktory zrobil pan Nowak na grobie taty i ktory w ciagu ponad 30 lat bardzo sie podniszczyl, szukalam kogos, kto moglby go odtworzyc i znalazlam, bronilam sie bardzo przed polozeniem jakiejs plyty na grobie.
UsuńDorastalam w niezyklym miejscu i coraz bardziej to doceniam.
Filharmonia Opolska to dla mnie taka nowa i mila niespodzianka,
Pozdrawiam serdecznie
Miałam jeszcze napisać, że moja mama też nam tak kokardy na czubku głowy wiązała.
UsuńPozdrawiam serdecznie.
Jak miło patrzeć na pałacyk, który nie niszczeje, a wręcz rozkwita! Miałam podobne dzieciństwo, także "pałacowe". Tato był dyrektorem PGR i mieszkaliśmy w sumie w 3 pałacach na przestrzeni jakichś 15 lat. Dwa z nich Tato przejął w stanie kompletnej ruiny. Doprowadzał je do stanu świetności, a potem się znów przeprowadzaliśmy. Dzisiaj wróciły do stanu wyjściowego, a nawet chyba gorzej. Na jednym z nich wisi tabliczka "teren prywatny", ale od lat nic się tam nie dzieje. A raczej dzieje się, ale z dnia na dzień coraz gorzej. Szkoda. Czasem tamtędy przejeżdżam i tylko drzewa, które Tato sadził są coraz większe...
OdpowiedzUsuńNo to mnie rozumiesz...Nasz palac tez popadl w ruine, tato przeszedl na emeryture, a raczej go przeszedli, bronil sie przed tym, ale nie bylo odwrotu..i palac zaczal niszczec, az w koncu UL zlikwidowano i zamknieto budynek. Powoli go rozkradano, z tarasu zostaly tylko jakies zarysy, komus sie pewnie spodobala jasna cegla....czasem tam zagladalismy i serce sie krajalo..az ktos sie zakochal w tym miejscu, mial odpowiednie srodki i zatrudnil konserwatora i voila! Oj jak sie cieszymy!!
UsuńJak Ci zycze, by ktos sie Twoimi palacami zainteresowal!
Wydaje mi się że podobna jesteś do starszego brata.
OdpowiedzUsuńPiękny ten Wasz zamek i pieczołowicie odrestaurowany.
Opolska Wenecja jest urzekająca, a Twoje jej zdjęcia magiczne :))
Tak, mlodszy brat byl taki cyganski, wdal sie w rodzine mamy.Ja w zasadzie jestem mieszanina a starszy brat to wykapany tata.
UsuńOpolska Wenecja rzeczywiscie wyglada bardzo bajkowo, w ogole Opole to mile miasteczko...
Prawdziwie sentymentalna podróż... zresztą jaka inna może być na Wszystkich Świętych? To wspaniałe, że możecie być we trójkę na zdjęciach ;)
OdpowiedzUsuńMyslę, że serduszko mocno Ci pikało, kiedy oglądałaś pałac z lat dzieciństwa... Twój miał wyjątkowe szczęście, że został doprowadzony do rozkwitu ;) Piękne wspomnienia ;)
Zamek wiekszycki rzeczywiscie mial szczescie, ciagle cos tam sie dzieje, jedynie nalezy sie martwic, by czasem cos tam nie przedobrzyli...buduje sie w jego otoczeniu hotel, ciekaw jestem jak to wszystko sie wkomponuje. Ale jest pieknie...
UsuńFaktycznie piękny cmentarz :) I ten wspaniały jesienny park...
OdpowiedzUsuńJesienny park wyglada pieknie i piekny jest o kazdej porze roku, znam go jak wlasna kieszen...
UsuńPodróż sentymentalna! Znakomity tytuł do posta! Zdjęcia jak zawsze nic ująć nic dodać, treść również bardzo interesująca, aż chciałoby się dodać jeszcze więcej wspomnień z tamtych lat...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wspomnienia! jest ich cale mnostwo! nie sposob wszystkiego opowiedziec, jako dzieci znikalismy na cale dni w parku i dzialy sie tam niesamowicie ciekawe i niezwykle historie. Buziak przesylam
UsuńPiękna podróż, piękne wspomnienia, rodzice przekazali Ci wyjątkowe dziedzictwo
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
To dziedzictwo uswiadamiam sobie teraz codziennie...
UsuńWow, ale wycieczka. W Opolu nie byłam nigdy, no może przejazdem na Śląsk. Piękne to miasto. Za to wzruszają mnie Twoje wspomnienia, miejsca pamiętane z dzieciństwa i Ci, których już nie ma. Tato był pięknym mężczyzną. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekuje za Tate....lubie moje wspomnienia, bo dotycza szczesliwych lat...tamtych lat...pozdrawiam serdecznie
Usuńmusiałaś mieć wspaniałe dzieciństwo w takim otoczeniu, no i ta kokarda na głowie....pięknie....
OdpowiedzUsuńTato twój wykonał wspaniała pracę...... należy mu się cześc i chwała ....
no i pomnik niesamowity, pierwszy raz spotkałam się z takim..... Wielka z Was Rodzina...
serdeczności
Kokarda piekna a jeszcze chustka na glowie, bo zima! Dziecinstwo nasze bylo cudowne, w zasadzie zawdzieczamy je naszemu ojcu! Pomnik tez jest moja duma, ocalal i bedzie dluuuuugo jeszcze zdobil grob rodzicow...sciskam Cie serdecznie
UsuńPięknie wygląda cmentarz na Twoich zdjęciach.
OdpowiedzUsuńcudowne wspomnienia
Cmentarz jest piekny w Opolu, widze, ze zwracasz uwage na cmentarze...
UsuńBardzo sie wzruszylam Grazynko.
OdpowiedzUsuńPieknye ten Wasz zamek i park.
I jakiem Ty jestes czlowiekiem, ze pamietasz o drzewach.
Goraco pozdrawiam.
"nasz" zamek i park ...no piekne! o drzewach pamietam, o kazdym kwiatku w parku tez, gdzie rosl i jak wygladal, o lakach tez, wiem jakimi kolorami mnie czarowaly..
UsuńRowniez goraco pozdrawiam
Piękna jest Twoja opowieść! Niesamowite dzieciństwo w pałacu (wow!), niezwykły Tato, cudowne wspomnienia... Pomnik z krzyżami... I zdjęcia... Są magiczne. I jak to dobrze, że pałac jest we własciwych rękach.
OdpowiedzUsuńTak mielismy szczescie!!! i codziennie myslami jestem w tamtym szczesciu! usciski bardzo cieple sle!
UsuńPiękne, magiczne zdjęcia - jak zawsze urzekają! A te czarno-białe to z domowego archiwum?
OdpowiedzUsuńte czarno-biale z dosc bogatego domowego archiwum...pozdrawiam serdecznie
UsuńSuper wyglądają, mają mnóstwo uroku pomimo tego że nie są kolorowe, a może właśnie dlatego? No i ta historia... Piękne, piękne!!!
UsuńZazdroszcze Ci Grażynko i powrotu do Polaki, i zatoczenia koła.
OdpowiedzUsuńWzruszający reportaż.
Pozdrowienia.
Zatoczylam kolo! i co dalej?
UsuńDzisiaj byl pogrzeg prof. Shugara, mial 100lat!
Pozdrawiam i jeszcze raz pozdrawiam!!
que viaje tan envidiable (envidia sana); adoraria poder viajr a esos sitios y conocer mas de cerca la infancia de mi madre y tios, debe ser indescriptible poder visitar nuestra casa e verla tan bonita tan bien cuidada y saber que el jardin donde muuuchas veces jugaron esta como lo dejaron! Bellisimo viaje e inolvidable. Besos a los tres.
OdpowiedzUsuńSi hijita mia, es bueno regresar a nuestra feliz infancia! Recuerdas a dziadzius como paseaba con ustedes por el Opole y regresaban a la casa con ramitos de flores y nuevas carteritas de terrible color rosado y de plastico? todavia recuerdo las caritas de ustedes absolutamente radiantes de felicidad...besitos!
UsuńWitam, pieknych wspomnien czar.........piekne zdjecia Zawsze czekam na Twoje wpisy i nigdy jeszcze sie nie zawiodlam.Pozdrawiam Cie najserdeczniej
OdpowiedzUsuńRenata ze Szczecina
Oj jak sie bardzo ciesze...pozdrawiam Cie serdecznie
UsuńDziękuję, że zabrałaś nas ze sobą w tą piękną, pełną wspomnień podróż.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Tez Cie pozdrawiam !
UsuńPrawdziwie sentymentalna podróż Grażynko. Masz piękne wspomnienia i mnóstwo pamiątek. Wspaniale zestawiłaś czasy dawne i teraźniejsze, to niezwykła historia.
OdpowiedzUsuńDobrze że udało Wam się odnowić ten unikatowy pomnik przy grobie, jest bardzo oryginalny i piękny. Cieplutko pozdrawiam.
Jestem bardzo zadowolona ze ten pomnik zostal odnowiony, troche trudno bylo znalezc odpowiedniego artyste.Ale juz jest i bedzie przez wiele lat. Pozdrawiam serdecznie
UsuńBardzo wzruszający wpis. Dziękuję, że podzieliłaś się tym z nami :)
OdpowiedzUsuńWzruszajace sa wspomnienia z szczesliwego dziecinstwa....pozdrawiam i dziekuje za wizyte
UsuńTo była wspaniała podróż i wspomnienia. Byli bracia, były odwiedziny Rodziców i rodziny, były miejsca, które znałaś i kochałaś. Cudownie wszystko pokazane. * Mieszkałam w Opolu przez 5 lat jako dziecko. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTym razem bylo niezwykle, bo bylysmy tam w trojke.
UsuńMieszkalas 5 lat w Opolu? tos Opolanka prawie! pozdrawiam serdecznie
Mucha nostalgia, besos y abrazos.
OdpowiedzUsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńAle podróż, pełna wspomnień i nostalgi.Fajnie ,że byliście w trójkę.To była taka podróż rodzeństwa do przeszłości.Piękne zdjęcia.
Pamietasz jak pisałam kiedyś o UL, to już nie to co kiedyś.Teraz Towarzystwo Uniwersytetów Ludowych działa przy PSL i organizuje różne kursy dla ludzi w róznym wieku ze wsi i małych miasteczek.
Pozdrawiam serdecznie:))
Na szczęście wróciłam do tego postu i zachwycam się teraz jesiennymi fotografiami, pięknem przyrody, przedstawionym na nich i opowieściami z "zamku":)
OdpowiedzUsuńGrażynko, czytam dziś zaległe posty u Ciebie, i choć ostatnio z powodów rodzinnych rzadko sama piszę, ale zaglądam czsami i zachywcam się min Twoimi obszernymi relacjami. Od razu powiem, że mnie zainspirowałaś, bo przeciez powinnam się zmobilizować, by poprzez bloga trochę mojej rodzinie pokazać naszą nową ojczyznę, jaką od ponad 25 lat jest Opolszczyzna, A rodzina daleko, bo od Mazur po Śląsk i Kotlinę Jeleniogórską. Dosłownie poza Szczecinem i wschodem - wszędzie:)
OdpowiedzUsuńPo drugie z zachwytem czytałam o dokonaniach Twojego ojca i tu i na wschodzie, podziwiam też Twoje kronikarskie zacięcie w podtrzymywaniu pamięci o dziś niedocenianych inicjatywach z lat kojarzonych wyłącznie z komuną. A były to przeciez czasy odbudowy nie tylko materialnej ale i duchowej narodu, choćby właśnie przez zapomniane i pogardzane uniwersytety ludowe. W wielu miejscach takie zamki przywłaszczone przez państwo na rzecz PGRów czy nawet szkół zostały zrujnowane i rozgrabione. Ale byli też i tacy zapaleńcy i dobrzy gospodarze, jak Wasz tata, i pamięć o tych ludziach powinna być czczona.
Zazdroszczę Ci kolejnej podróży, jakże sentymentalnej, z ukochanym rodzeńswtem, co widać nawet na zdjeciach, jesteście wspaniali, a ja jako jedynaczka mogę powiedzieć z całą pewnością,że to największy skarb, taka miłość braci do siostry. Jest się na kim wesprzeć, jest z kim wspominać dzieciństwo. Jeśli zajdę kiedyś w oklicę grobu waszych rodziców, to z przyjemnością przystanę i zapalę światełko. Na pewno nie będzie można nie zauważyć tej rzeźby. Ściskam i pozdrawiam z Opola:)
Tak sobie siedzę i czytam, i oglądam, i podziwiam. Dobrze jest mieć tak wspaniałe stare fotografie...
OdpowiedzUsuń