Sentymentalny Zachód Polski zaliczyliśmy (post), mimo niezbyt zachęcających prognoz pogody zdecydowaliśmy się na Sentymentalny Wschód . Mój starszy brat urodził się w Zwierzyńcu, dokąd nigdy potem nie wrócił , miał roczek kiedy rodzice wyprowadzili się na Zachód. Najważniejszym celem naszej podróży był właśnie Zwierzyniec, ten Zwierzyniec z emblematycznym kościółkiem na wodzie pod wezwaniem św. Jana Nepomucena, malowniczo położony na Roztoczu...ale..
El viaje sentimental al Oeste Polaco hemos realizado (post), aun cuando el pronostico del tiempo no fue alentador hemos decidido hacer el viaje sentimental al Este Polaco. Mi hermano nacio en Zwierzyniec y nunca mas regreso alli, tuvo un añito cuando nuestros padres se mudaron al Oeste Polaco. Nuestra meta fue precisamente Zwierzyniec, este Zwierzyniec con una emblematica iglesia sobre el agua y localizado en el magico Parque Nacional "Roztocze"...pero...
po drodze był Lublin, deszcz przestał padać więc stanęliśmy na parkingu pod zamkiem i pomaszerowaliśmy na starówkę...
por el camino se encontraba Lublin. dejo de llover, asi que dejamos el carro en el estacionamiento cerca del castillo y nos dirigimos a la ciudad vieja.
El clima minuto tras minuto mejoraba, en el patio del castillo llamo la atencion una curiosa obra de arte - unos pececitos dorados nadando de acuerdo con las leyes de transito...
a na niebie zaczęły pokazywać się atrakcyjne prześwity niebieskości
en el cielo aparecian las manchas del cielo azul
Robiłam zdjęcia ...a wiele w Lublinie jest ciekawych zakamarków...
Yo haciendo fotos....tantos lugares encantadores en esta ciudad...
Miła kawiarenka na dobrze zaparzoną kawę...
Una cafeteria acogedora donde hacen buen cafe...
Brama Krakowska,
La puerta hacia Cracovia,
i o dwunastej w południe hejnał z tarasu ratuszowego.
y desde la terraza del ayuntamiento al mediodia suena el toque de trompeta.
Pognaliśmy do Zwierzyńca, zdążyliśmy przed zmrokiem.
Seguimos a Zwierzyniec..hemos llegado antes de caer la oscuridad.
W przytulnej Karczmie - Młynie położonej tuż przy stawku zjedliśmy obiad o smakach regionalnych, tymczasem za oknem zrobiło się już ciemno, moim oczom pokazał się taki oto widok...wybiegłam i jak szalona trzaskałam zdjęcia...
En un restaurante ubicado en el viejo molino al lado del lago, almorzamos con sabores regionales, mientras tanto detras de la ventanas oscurecio, y mis ojos descubrieron una vista asi...corri hacia afuera y tome las fotos sin parar.
Rano, drugiego dnia, pojechaliśmy do Szozdów oddalonych od Zwierzyńca 7 km...tam mój tata zaraz po wyzwoleniu prowadził szkołę podstawową dla dzieci i dorosłych mieszczącą się w jednej izbie, przede wszystkim chodziło o alfabetyzację mieszkanców tych terenow. Na tym zdjęciu widać chatynkę gdzie mieszkali...
Por la mañana del dia siguiente nos fuimos a Szozdy distanciado 7km de Zwierzyniec, alli mi papa inmediatamente despues de ser liberadas estas tierras de la invasion alemana durante la Segunda Guerra Mundial organizo la escuela para alfabetizar los adultos y niños en la escuelita de un solo salon de clase.
Esta es la pobre casita donde vivieron mis padres.
Ze Zwierzyńca do Szozdów prowadzi droga przez Roztoczański Park Narodowy
Dyrekcja parku mieści się w koronkowym domu plenipotentów dawnej Ordynacji Zamojskiej.
Para llegar a Szozdy hay que atravesar el Parque Nacional "Roztocze"
En la casa de antiguos administradores de las propiedades de la poderosa famila Zamoyski hoy se encuetra la direccion del Parque Nacional.
Najprawdopodobniej na tej stacji w 1945 roku wysiadł brat mamy Zdzisław kiedy wracał z obozu oficerskiego dla jeńców wojennych w niemieckim Murnau..Wspominał często, że kiedy już dotarł do Szozdów w drodze do siostry spotkał chłopczyka około 10 letniego idącego dróżka i kompletnie pijanego, na pytanie wuja dlaczego znajduje się w takim stanie odpowiedział, "bo mi jest tak bardzo dobrze"...
...to musiało być gdzieś tutaj.
Mi tio Zdzislaw, despues de ser liberado del campo de concentracion para los oficiales del ejercito prisioneros de guerra en Murnau (Alemania), en el año 1945 regreso a Polonia , se fue a casa de su hermana en Szozdy, recordaba con cierta frecuencia que llegando a casa de su hermana se encontro con un muchachito de 10 años, que estaba completamente ebrio, al preguntar porque esta en este estado el le respondio sin inmutarse...es que me siento asi muy bien
...me imagino esta escena aqui...
Szozdy już nie są skrajnie biedną wioską, jaka pozostala w pamięci moich rodziców, w okolicy znajduje się wiele pięknie murowanych i okazalych domów, ja skupiłam uwagę na chatynkach drewnianych, szukając tę, w której moi rodzice mieszkali przez około rok.
Szozdy ya no es una aldea de extrema pobreza, la que quedaba en la memoria de mis padres, ahora tiene muchas casas esplendidas, pero yo puse mi atencion solo en las pequeñitas, viejitas y de madera, en una de ellas mis padres vivian un año .
W małobarwnych pejzażach listopadowych zwracały uwagę bardzo kolorowe przydrożne krzyże..
En los paisajes de poco color de noviembre destacaban muy coloridas capillas del camino.
w sąsiednich Sochach znajduje się cmentarz zamordowanych przez Niemców mieszkańców
wsi, 1 czerwca 1943 roku w odwecie za pomoc partyzantom, spalono wieś i zamordowano jej wszystkich mieszkańców bez względu na wiek, zginęło 180 osób, nie oszczędzono dzieci, starców i kobiet .
En el pueblo vecino, Sochy, se encuentra un cementerio de personas asesinadas por los nazi , 1 de junio de 1943 los nazi quemaron el pueblo y asesinaron toda su poblacion, en total 180 personas incluyendo a los niños, viejos y las mujeres...fue un castigo por haber ayudado a la guerilla polaca que operaba en los densos bosques de la region.
Jan Brzechwa rozsławił to miasteczko swoim genialnym...
"W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie
i Szczebrzeszyn z tego słynie"
Nos dirigimos a Zamosc , por el camino se encuentra Szczebrzeszyn tambien muy recordado por mis padres.
Un poeta polaco Jan Brzechwa hizo famoso este lugar con su curioso verso...
" En la ciudad de Szczebrzeszyn un escrabajo zumba entre los juncos
y Szczebrzeszyn es famoso por ello"
La primera linia " W Szczebrzeszynie chrzaszcz brzmi w trzcinie" es un conocido trabalenguas polaco (fuente..Wikipedia) .
Me atrevo decir que por esto es una de las mas conocidas localidades de Polonia
Jest trochę tych owadów w mieście...
Hay un poco de estos insectos esparcidos por la ciudad
Dotarliśmy do Zamościa, spacer zaczęliśmy od parku zdumiewajacego tysiącem bratków posadzonych na klombach mimo już prawie grudniowych dat!
Llegamos a Zamosc, comenzamos el paseo por el parque, me sorprendi enormemente al ver recien sembrados los miles de pensamientos estando ya casi en diciembre,
Y despues solo nos dedicamos a caminar por las calles, plazas, patios ..
Nasz Tata spedził w czasie wojny kilka miesięcy w więzieniu zamojskim, został tam osadzony przez Niemców.
Nuestro padre paso unos meses durante la Segunda Guerra Mundial encarcelado por los ocupantes alemanes en Zamosc precisamente.
Na Rynku Solnym znajduje się Galicya Cafe z wielką rozmaitością kaw pochodzących z wielu egzotycznych zakątków świata, nie było niestety kawy wenezuelskiej, Kupiliśmy kawę z Kostaryki, świeżo paloną i swieżo mieloną, W miłym lokaliku można się delektować smakiem wybranego naparu, pomocną w wyborze byla bardzo miła pani obsługująca lokal.
En la Plaza Solny se encuentra Galicya Cafe abastecido de gran variedad de cafe de diferentes partes del mundo, sin embargo no encontre el venezolano. Compramos cafe de Costa Rica, recien quemado y recien molido. En el acogedor interior de Galicya se puede probar el cafe de su preferencia, una simpatica empleada sirve de guia explicando las propiedades de cada uno de los tipos de grano disponible.
Słynne zamojskie podcienie
Las famosas arcadas de Zamosc.
Fortificaciones
i jeszcze tego dnia dotarliśmy do Kazimierza Dolnego, ja po raz n-ty, mój brat już nie pamietał kiedy widział to miasto. Zapadał już wczesny o tej porze roku zmrok, zapalano światła..
El mismo dia llegamos a Kazimierz Dolny, yo por enesima vez, mi hermano no recordaba cuando estuvo aqui, lentamente caia la tarde, las luces iluminaban las calles.
Hambrientos entramos a un elegante restaurante para almorzar.
a na deser i herbatę do herbaciarni "U Dziwisza". Jak zawsze urzekła nas swoim urokiem niezwykle przytulnych wnetrz...
pero para el postre y el te fuimos a mi lugar preferido...a la casa de te "U Dziwisza" de salas acogedoras y llenas de encanto.
Następny ranek wstał mroźny...co widać było z okien pensjonatu.
El otro dia amanecio con temperaturas bajo cero.
ale dzień zapowiadał się słoneczny, poranne promienie nadały miasteczku bajkowego charakteru.
Frio pero con sol, la ciudad sumergida en la luz de a mañana parecia de cuentos..
Idziemy na śniadanie pod koguta do Sarzyńskich.
Vamos a desayunar bajo gallo de Sarzynski,
y a caminar! a Miecmierz por el bulevar al lado del rio Vistula
potem szlakiem pod górke, na Albrechtówkę
Despues suguiendo la ruta alcanzamos la cumbre de Albrechtowka.
Pasamos al lado de la ruina del palacete de Albrecht, mucho mas visible esta vez por la falta de hojas en las ramas de los arboles.
y comienza el trayecto de las vistas, los ojos corren al otro lado del rio, donde coquetean las ruinas del castillo de Janowiec.
Niżej zamku kościół św. Stanislawa Biskupa i św. Małgorzaty, razem z zamkiem tworzą ładny element krajobrazu.
Debajo del castillo se encuentra la iglesia de San Estanisalao y Santa Margarita , junto forman un bello conjunto arquitectonico.
Wisła dopełnia piękna
El rio Vistula completa la belleza del paisaje.
Dochodzimy do punktu widokowego "Albrechtówka", skąd rozpościera się widok przypominający flamandzkie pejzaże.
Llegamos al mirador "Albrechtowka", de aqui las panoramas se asemejan a los paisejes de los pintores flamencos.
Bajamos al pueblo de Miecmierz, parece un museo de la vida de antes, aldea sacada del pasado...
Emblematyczny dla tego miejsca jest ten wiatrak.
El molino ya es emblematico para este lugar.
Szukałam w Mięćmierzu miejsca gdzie mogłabym się napić kawy, zapytałam miłego pana o taką możliwość...niestety Mięćmierz już zamknął swoją działalność turystyczną ale zagadnięty mężczyzna okazał się bardzo gościnnym Mięćmierzaninem, zaproszeni do przecudnego wnętrza cieszyliśmy się smakiem znakomitej kawy, ciasteczkami i niezwykle interesujacą rozmową. Okazał się dizajnerem pracującym we własnym domu zostawiwszy wcześniej hałaśliwą Warszawę. Bardzo dziekujemy, Bylo to najmilsze zdarzenie w czasie naszej podróży.
Busque en Miecmierz un lugar donde podria tomar cafe, un simpatico señor me explico que ya se ha terminado la temporada turistica y por lo tanto todo esta cerrado. Sin embargo nos invito muy gentilmente a su linda casa, disfrutamos de cafe y de sabrosas galletas, acompañados de una conversacion muy amena. Resulto ser un diseñador industrial, artista grafico que cansado de Varsovia, se refugio en un sitio tan bucolico.
Do Kazimierza wracamy ścieżką nad Wisłą..
De vuelta a Kazimierz, elegimos un caminito a la orilla del rio Vistula.
En mis planes para este dia fue todavia el Canyon de Las Raices, vamos por las calles: Lubelska, Kwaskowa Gora, Doly
Nos adentramos al canyon
Wracamy Górami i ulicą zamkową, słońce ucieka za horyzont, robię zdjęcia z zamkowego wzgórza
De regreso tomamos calles que nos llevan al castillo, comenzo atardecer .
Zapadł zmrok, jeszcze koniecznie trzeba było napić się gorącej, aromatycznej, gęstej czekolady w Cafe Faktoria - Manufaktura Czekolady
Ha oscurecido, aprovechamos la larga y oscura tarde para ir a la Manufactura de Chocolate, nos hizo bien un chocolate caliente, aromatico y denso
Dzień poprzedni okazał się jednak za krótki, pozostała nam Góra Trzech Krzyży..więc o siódmej rano następnego dnia wyruszyliśmy na wspinaczkę...nie mogłam nie pokazać memu bratu widoku na Kazimierz z tego miejsca...było trochę zimno i troche biało...o ósmej już byliśmy w drodze powrotnej do Warszawy.
El dia anterior resulto demasiado corto, quedo sin escalar la montana de Las Tres Cruces, a las siete de la manana del dia siguiente subimos rapidamente la cumbre, no pude dejar que mi hermano se vaya sin poder disfrutar de la vista maravillosa que se abre de este lugar. Hacia frio y algo de nieve blanqueo el piso...a las ocho ya emprendimos el viaje a Varsovia.
Po drodze takie widoki zmobilizoway mnie do wymuszenia gwałtownego hamowania...
En el camino de regreso quede pendiente de las vistas...estos animalitos nos obligaron a frenar de repente
a bobry robią swoje...
los cada vez mas frecuentes castores hacen su trabajo...
pozdrowienia y saludos
Grażynko, jak ja Ci dziękuję za ten post, wspaniałą podróż z Wami przeżyłam...zachowam sobie ten post i za dwa lata powędruje tym szlakiem. Kilka miejsc sentymentalnych, kilka będzie nowych...uściski przesyłam serdeczne i jeszcze raz dziękuję za piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńTen slodki bobas to Ty? Zdjecie z dmuchawcem jest bombowe:), a wuesz minka identyczna jak u mojej corci, gdy tez pokazywalam jej dmuchawce wiosną:) Najwyraźniej reakcja dzieci pomimo uplywu lat, zawsze jest ta sama;)
UsuńZdjecie po zachodzie słońca w Zwierzyncu wygląda niczym obraz spod ręki Mistrza!
Nie to moj brat! starszy, ten dla ktorego zorganizowalam te podroz, mieszka w Kanadzie i w Zwierzyncu sie urodzil jeszcze w czasie wojny. Ja urodzilam sie juz na zachodzie Polski, na Opolszczyznie. Ten widok na zwierzyniecki kosciolek po zachodzie slonca mnie tak oczarowal, ze latalam wokol stawu jak zaczarowana. A dzieci sa takie same 70 lat temu i teraz i to jest bardzo optymistyczne stwierdzenie...sciskam Cie serdecznie i buziaki dla Twoich malenstw...
UsuńPrzed chwilą oglądałam zdjęcia na kompie, jestem oczarowana :-)
UsuńJak dobrze, że choć jest jedna stała rzecz w tym świecie - dzieci zawsze takie same.
Później już domyśliłam, się że to Twój starszy brat na fotce, skoro jest tylko jedno dziecko, to a pewne starsze.
Z przyjemnością obejrzałam :-) Znam te miejsca, mieszkam nie daleko, bywam w nich ale Twoje zdjęcia sprawiły , ze przeżyłam cudowną podróż
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Kazde spojrzenie jest inne, za kazdym razem odkrywamy cos nowego i to jest cudowne w podrozach...pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękna podróż. Widać nie wszystko zwiedziłam na Lubelszczyźnie. Zazdroszczę Ci wrażeń, ale tak pozytywnie, bo cudownie jest zwiedzać i poznawać, albo wspominać. Pozdrawiam Cię.
OdpowiedzUsuńOj ja bardzo lubie zwiedzac, a jeszcze kiedy ze zwiedzaniem zwiazane sa wspomnienia, to emocje sa wieksze. Pozdrawiam serdecznie
UsuńWitam i znowu cudna wycieczka.Dziekuje i serdecznie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRenata ze Szczecina
Ciesze sie, ze Ci sie spodobalo...milo sie dzielic takimi wrazeniami. sle serdecznosci
UsuńGeazynko, aż tak długich wspominków nie spodziewałam się, ale widoki cudne. Czasem dobrze jest wybrać się na zwiedzanie późną jesienią, bo w przeciwnym razie na takie podświetlane cudeńka podświetlone byłoby trzeba za długo czekać, a tak niespodzianka gwarantowana :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Rzeczywiscie dlugi ten post, ale tak jakos wyszlo, trudno mi bylo sie strescic, pewnie wazna byla dla mnie kazda chwila, pozostanie tutaj i nie pojdzie w niepamiec...sciskam Cie serdecznie
UsuńEch, Kochana, co za przyjemność z Tobą wędrować..., wrażliwe oko wypatrzy wszystko co warte jest pokazania..., zdjęcia fantastyczne, te robione późnym wieczorem w szczególności...
OdpowiedzUsuńUściski :)
Dzieki Ewus, jak widzisz trudno mi skrocic relacje, dla mnie te chwile byly bardzo wazne, i wyszedl post dlugasny...ale wiesz, Ty masz tez ten sam problem, jestesmy podobne. Robilam te zdjecia poznym wieczorem i bez statywu, wiec musialam powstrzymywac oddech, szukac podporek, ale bylo warto, bo widok byl niecodzienny. Buziak przesylam.
UsuńTo prawda mamy ten sam problem. Ja robię bardzo dużo zdjęć, a potem nie mam pojęcia, które wybrać. Często odrzucam zdjęcia, które mniej mi się podobają, a po jakimś czasie odgrzebuję je i stwierdzam, że nie były złe...
UsuńPodpórek to i ja szukam, zazwyczaj kiedy obiekt jest daleko...
Ściskam raz jeszcze :)
Wiesz Kochana jak bardzo emocjonalnie potrafię przeżywać wiele rzeczy. Ale ten post ponownie poruszył chyba wszystkie moje emocje.
OdpowiedzUsuńCóż za sentymentalnie cudowna podróż w przeszłość. Zwłaszcza że i obecne pejzaże są przepiękne.Zdjęciami robionymi wieczorem w Zwierzyńcu nie mogę się przestać zachwycać. Są cudowne. Tak jak i cała fotorelacja. Korzeniowy Wąwóz to ten sam Grażynko o którym rozmawiałyśmy:)
Emocje moje były tym większe,że nie tak dawno chodziłam tymi samymi ścieżkami.No i mój spacer był nie tak sentymentalny jak ten WASZ
Do młyna muszę koniecznie kiedyś dotrzeć.
Moc serdeczności i gorących uścisków posyłam.
Jutko do mlyna latwo dotrzec, znajduje sie na brzegu stawu. Ma regionalne potrawy i bardzo smaczne, Na dodatek maja tam pokoje noclegowe, ja mialam z widokiem na staw i kosciolek, wiec pieknie mi bylo.Mialam zaplanowany spacer poranny na Bukowa Gore , ale padal deszcz wiec tego zadania nie wykonalismy, ale kiedys tam sie wybiore...Pozostala mi tez Zagroda Guciow..trzeba na Roztocze wrocic. Sciskam Cie mocno.
UsuńA w Guciowie koniecznie trzeba spróbować lokalnych przysmaków. Czasami tez mozna posluchac gospodarza grającego na pianinie:-)
UsuńKoniecznie, tym razem chcialam do Guciowa pojechac ale wygral praktyczny umysl P. i moj brat nie chcial sie sprzeciwic...poza tym bylismy jednak w samym Zwierzyncu. Ale nastepnym razem bedzie Guciow!
UsuńMaravillosos recuerdos y maravillosos paisajes. Me encantan. Feliz semana.
OdpowiedzUsuńFeliz semana para ti, te estoy ensenando un poco mas de Polonia...besos!
Usuńkolejna piękna wędrówka , teraz po znajomych i bliskich memu sercu miejcach
OdpowiedzUsuńWedruje po Polsce, nadrabiam zaleglosci 40 lat poza krajem, mamy czym sie zachwycac...pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękna opowieść, przepiękne zdjęcia, fantastyczne spotkanie w Mięćmierzu, ale ten kościółek w Zwierzyńcu to po prostu cudeńko:)
OdpowiedzUsuńI mielismy nocleg nad tym stawem, wiec patrzylam i patrzylam na kosciolek,.spotkanie w Miecmierzu? baaaardzo mile...bede pamietala.
UsuńChyba ponadrabiałam wszystkie zaległości czytelnicze na Twoim blogu:)). A to, że byliście w tylu ciekawych miejscach w Kazimierzu (mam na myśli przede wszystkim Faktorię:))), to się chwali:)
UsuńPrzede wszystkim Faktorie!!! wiem dlaczego, ale jeszcze kiedys obie w tej Faktorii zasiadziemy. Czekolade goraca i nadziana wisniami wypilam, ale potem dlugo trawilam tyle kalorii. Wiesz, jezeli przyjedziesz do Warszawy, a przyjedziesz, to pojdziemy do Wedla albo Wawelu na czekolade, tez sa znakomite...
UsuńByłam kiedyś w Wedlu w Warszawie, ale chętnie pójdę tam jeszcze raz:-)
UsuńPojdziemy!
Usuń:-)
UsuńPiękna podróż i Twoje zdjęcia wspaniałe. Zwierzyniecki wieczór to wyjątkowy prezent dla długo oczekiwanych gości, no i gołąb buszujący w winobluszczu, cudeńko.
OdpowiedzUsuńCiagle sie ciesze Polska, zbyt dlugo bylam poza, Zwierzyniec rzeczywiscie byl zjawiskowy, a golab podjadal sobie winogronka winobluszczowe, w Zamosciu sa bardzo ladne podworka wsrod kamieniczek i tam kroluja golebie...pozdrawiam serdecznie
UsuńPrzepiękny jest ten kawałek Polski, a już w Twoim obiektywie - zachwycający. Nawet zniszczone kamienice w Lublinie wyglądają czadowo!
OdpowiedzUsuńJesteś podobna do Mamy.
No wlasnie, dlaczego wszyscy zachwycaja sie zniszczonymi kamienicami w Wenecji, widza ich niezaprzeczalny urok a my przeciez tez takie mamy, przeciez nie musza byc tak bardzo wymuskane.
UsuńLubie jak uwaza sie, ze jestem podobna do mamy, bo uwazam, ze byla bardzo ladna kobieta...ale ...ona chyba jednak byla ladniejsza.
Ja mieszkam w starej zniszczonej zabytkowej kamienicy i wszyscy mnie się pytają kiedy ją w końcu wyremontują ;)
UsuńMasz mamy uśmiech :))
Nigdy nie byłam w Lublinie zaciekawiły mnie te malunki na oknach. Jesteś podobna do swojej mamy :) Sympatyczne było to zaproszenie na kawę, okazuje się, że można spotkać życzliwych, otwartych ludzi. Moja podróż do ziemi przodków ciągle w planach niestety...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
W oknach sa portrety , pewnie kopie historycznych obrazow , wyglada to tak jakby tam mieszkaly jeszcze w tych kamienicach osoby z tamtych odleglych czasow, bardzo mi sie to podoba...goscinnosc pana artysty przypomniala mi goscinnosc w Andach wenezuelskich, tam czesto mi sie zdarzalo, byc gosciem w napotkanych domach. Pozdrawiam !
UsuńPodróż nie tylko sentymentalna, ale i niezwykle ciekawa, a ten kościółek nad wodą urzekający :)
OdpowiedzUsuńOh! jak ja lubie takie podroze...! pozdrawiam Cie Mario!
UsuńTo jest niezwykłe przeżycie, gdy wracamy do miejsc z tej dalekiej przeszłości, gdy na nowo odkrywamy naszą własną, rodzinną historię. Gdy wspomnienia z dzieciństwa pokrywamy z rzeczywistością, która jest tu i teraz.
OdpowiedzUsuńJa rok swojego dzieciństwa spędziłam właśnie w Kazimierzu Dolnym - to miasteczko już na zawsze będzie dla mnie niezwykłe. Pełne wspomnień.
Wlasnie, takie podroze dostarczaja wiele emocji a my te tereny znalismy tylko z opowiesci rodzicow i wujkow, niestety wiele nam umknelo z tych opowiesci i bardzo zalujemy ,ze jednak nie wpaslismy na pomysl zrobienia tej podrozy z mama, szkoda!
UsuńZazdroszcze Ci tego roku w Kazimierzu, to piekne okolice...pozdrawiam serdecznie
Wspaniały fotoreportaż Grażynko. Taki powrót do korzeni zawsze dostarcza mnóstwo emocji i wzruszeń choć tak wiele się zmieniło w znanych miejscach. Będziecie teraz wspominać te wyprawy w długie zimowe wieczory.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam serdeczności.
Tak, powrot do korzeni jest bardzo wazny w naszych przezyciach, i teraz nabiera wrecz wielkiej dla nas potrzeby...pozdrawiam
UsuńZdrowych, wesołych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.
UsuńNiech będą one okazją do zadumy, ale i radości z rodzinnego spotkania.
Niech przyniosą wytchnienie od codziennych zmagań i trosk.
Oby magia Bożego Narodzenia przetrwała w nas jak najdłużej!
Wesołych Świąt Grażynko!
Przeczytalam i poogladalam ten post tutaj i jestem urzeczona! Moze by tak spisac losy rodziny i wydac? Tyle ciekawych opowiesci i zagmatwanych losow, nie tylko z przeszlosci, ale i wspolczesnie, prawda? Chetnie bym siegnela po taka lekture. Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego.
OdpowiedzUsuńOj dziekuje, chyba rzeczywiscie mamy poplatana historie rodzinna i bardzo "swiatowa", gdzie nas nie ma..sciskam Cie serdecznie
UsuńCudne te kamienice w obrazami zamiast okien! I ten gołąb wśród winobluszczu.Udało Ci się wypatrzeć bajkowe cuda w tej podrózy, nasycić dusze i oczy, Grazynko. Oglądanie Twych zdjęć to naprawdę wspaniała podróz, oderwanie od tego szaroburego nieba i deszczu...Dziekuję!:-))*
OdpowiedzUsuńPodrozuje by naladowac sie pozytywnie, szukam tego co mi sprawia przyjemnosc, estetyczna dla oczu i budujaca w spotkaniu z ludzmi...oj ! bardzo to lubie...starcza mi na jakis czas a potem znowu wyruszam...sciskam Cie serdecznie Olu...
UsuńWspaniała relacja z podróży! Zamość jest znany z pieknej architektury a ja tam byłam tylko raz ale na pewno jeszcze kiedyś go bardziej zwiedzę bo wiem że warto... Kazimierz no to wiadomo, wspaniały i uważam że ten pan podjął najmądrzejszą decyzję o przeprowadzce tam! Sama bym też tam się przeprowadziła ale na razie to niemożliwe :-(
OdpowiedzUsuńNatomiast dziwi mnie ze nie ma panny młodej - ale za to sarenki są :D
Chyba bylo za zimno na panny mlode, a szkoda, bardzo lubie takie weselne widoki, ale poczekaj, wiosna blisko i bedzie wysyp slubow, ciesze sie ,ze sarenki Cie zadowolily, mnie tez!...pozdrawiam serdecznie
UsuńWspaniała podróż i przepiękne zdjęcia! Pozdrawiam :-)
OdpowiedzUsuńDziekuje...pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękne miasteczko. Nie byłam tam nigdy, co pewnie wynika z tego, że we wschodniej Polsce byłam tylko w Rzeszowie i Przemyślu. Chciałabym kiedyś lepiej poznać swój kraj i na pewno w końcu to nastąpi :)
OdpowiedzUsuńJA tez odkrywam wschoddnia Polska i jeszcze mi duzo brakuje, np Przemysl i Rzeszow sa mi nieznane...pozdrawiam
UsuńGrażynka, napisałaś długi post, z ciekawością dorwałam się do treści i zachwyciłam, zdjęciami, historiami. Lubię ten pomysł, chodzi o te zdjęcia w oknach w starych opuszczonych kamienicach, tak było na Próżnej zanim zrobili jej remont. W Zwierzyńcu byłam raz, dosłownie kilka chwil, to śliczne miasteczko. A w Kazimierzu nie byłam już wiele, wiele, lat. Bardzo mi się zachcialo do Kaczorówki przez oglądanie Twojej wycieczki...
OdpowiedzUsuńMnemo! przeciez kazimierz jest blisko Warszawy a teraz do Kaczorowki nie jezdzisz, wiec czas na podroze z Wu w takie ladne rejony! pamietam te zdjecia na Proznej...mnie tez Ten pomysl bardzo sie podoba...
Usuńdziękuję za wycieczkę :) ładny ten Lublin i w sumie niedaleko, a mnie wciąż nie po drodze ... może kiedyś dojadę!
OdpowiedzUsuńE tam Elaja! przeciez z Warszawy jest blisko, wez Zuzie i wybierz sie na rynek kazimerzowski...
UsuńI pomyśleć, że ja w sierpniu z wnuczką byłam w miejscach, które są związane z Twoją Rodziną :). Pięknie pokazałaś swoją podróż z bratem. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTam rozegrala sie historia poczatkow naszej rodziny...dalsze losy zwiazane sa z Opolszczyza...pozdrawiam serdecznie
UsuńGrażyna życzy Grażynie radosnych i pogodnych Świąt :)
UsuńCóż za przepiękna wycieczka - zdjęcia bajkowe ! Dziękuję i pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze sie podoba! i pozdrawiam moja ukochana Opolszczyzne, o ktorej pisalam w poprzednim poscie...
UsuńAle piękna wycieczka, lubelszczyzna jest wspaniałym miejscem - Lublin, Kazimierz - wszędzie można znaleźć interesujące miejsca! :)
OdpowiedzUsuńLubelszczyzna jest piekna i Ty o tym wiesz a ja ja odkrywam. Pozdrawiam
UsuńWspaniała podróż wspomnień! Udało się Wam odwiedzić urocze miejsca i pokazać ten urok! Czytałem z ciekawością, tym bardziej, że też jestem zauroczony Kazimierzem, a herbatę u Dziwisza pijam zawsze, jak jestem w tamtych stronach. Jego firmowa mieszanka "Dwa Księżyce", jak dla mnie, nie ma sobie równych! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńO jaka dobra wiadomosc, nastepnym razem kupie "Dwa Ksiezyce"! herbaciarnia u Dziwisza jest tez moja wielka a wysoce przyjemna slaboscia...pozdrawiam serdecznie
UsuńPierwszy raz byłam w Lublinie miesiąc temu i się zauroczyłam. Jakie to piękne i klimatyczne miasto jest. O okolicach nie wspominając.
OdpowiedzUsuńMnie tez sie podoba! dalej bede sobie zwiedzala Lubelszczyzne! jest tego warta...pozdrawiam serdecznie
UsuńZ wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia i poczytałam wpis. W sierpniu tego roku byliśmy z Mężem w Kazimierzu i Zamościu. Piękne miejsca! :-)
OdpowiedzUsuńPiekne miejsca i jest takich na wschodzie kraju duzo, musze jeszcze do Rzeszowa, Przemysla...pozdrawiam
UsuńFeliz Natal!!! Que a manjedoura do seu coração esteja pronta para receber o Menino Jesus que irá nascer!!!
OdpowiedzUsuńUm ano novo repleto das bençãos de Deus!!!
Imagens belíssimas!!!!!!
Doce abraço com carinho, Marie!
Takie podróże sentymentalne są fantastyczne... dawne czasy to coś wspaniałego! :) Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńZ okazji świąt Tobie, Twoim bliskim i wszystkim czytelnikom składam najlepsze życzenia. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Dziękuję za Twoją tegoroczną obecność na moim blogu:)
OdpowiedzUsuńŚwietny opis całej wyprawy. Zdjęcia rewelacyjne i w dodatku tyle przygód.
OdpowiedzUsuń