środa, 9 grudnia 2015

Podróż sentymentalna, cd.......Viaje sentimental, la continuacion...


Sentymentalny Zachód Polski  zaliczyliśmy (post),  mimo niezbyt zachęcających prognoz pogody zdecydowaliśmy się na Sentymentalny Wschód . Mój starszy brat urodził się  w Zwierzyńcu, dokąd nigdy potem  nie wrócił , miał  roczek kiedy rodzice wyprowadzili się na Zachód.  Najważniejszym celem naszej podróży był   właśnie  Zwierzyniec,   ten  Zwierzyniec z emblematycznym  kościółkiem na wodzie pod wezwaniem św. Jana Nepomucena,  malowniczo położony na Roztoczu...ale..



El viaje sentimental al Oeste  Polaco hemos realizado (post), aun cuando el pronostico del tiempo no fue alentador hemos decidido  hacer el viaje sentimental  al Este Polaco. Mi hermano nacio en Zwierzyniec y nunca mas  regreso alli, tuvo un añito cuando nuestros padres se mudaron al Oeste Polaco. Nuestra meta fue precisamente Zwierzyniec, este Zwierzyniec con una emblematica iglesia sobre el agua y localizado en el magico Parque Nacional "Roztocze"...pero...




po drodze był Lublin, deszcz przestał padać więc stanęliśmy na parkingu pod zamkiem  i pomaszerowaliśmy na starówkę...

por el camino se encontraba Lublin. dejo de llover, asi que dejamos el carro en el estacionamiento cerca del castillo y nos dirigimos a la ciudad vieja.



Pogoda z każdą chwilą stawała się bardziej optymistyczna, na podwórcu zamkowym było zaskakujace dzieło sztuki - złote rybki w akwarium krążyły zgodnie z przepisami ruchu...
El  clima  minuto  tras  minuto mejoraba,  en  el patio  del  castillo  llamo   la atencion una curiosa obra de arte - unos pececitos dorados nadando de acuerdo con las leyes de transito...



a na niebie zaczęły pokazywać się atrakcyjne prześwity niebieskości
en el cielo aparecian las manchas del cielo  azul










Robiłam zdjęcia ...a wiele w Lublinie jest ciekawych zakamarków...
Yo haciendo fotos....tantos lugares encantadores en esta ciudad...




Miła kawiarenka  na dobrze zaparzoną kawę...
Una cafeteria acogedora donde hacen buen cafe...










Brama Krakowska,
La puerta hacia Cracovia,


i o dwunastej w południe hejnał z tarasu ratuszowego.
y desde la terraza del ayuntamiento al mediodia suena  el toque de trompeta.






 Pognaliśmy do Zwierzyńca,  zdążyliśmy przed zmrokiem.
Seguimos a Zwierzyniec..hemos llegado antes de caer la oscuridad.


W przytulnej Karczmie - Młynie położonej tuż przy stawku zjedliśmy obiad o smakach regionalnych, tymczasem za oknem zrobiło się już  ciemno,  moim oczom pokazał się taki oto widok...wybiegłam i jak szalona trzaskałam  zdjęcia...
En un restaurante ubicado en el viejo molino al lado del lago,  almorzamos con sabores regionales, mientras tanto detras de la ventanas oscurecio, y mis ojos  descubrieron una vista asi...corri hacia afuera y tome las fotos sin parar.

















 Rano, drugiego dnia,  pojechaliśmy do Szozdów oddalonych  od  Zwierzyńca 7 km...tam mój tata zaraz po wyzwoleniu prowadził szkołę podstawową dla dzieci i dorosłych  mieszczącą się w jednej izbie, przede wszystkim chodziło o alfabetyzację mieszkanców tych terenow. Na tym zdjęciu widać chatynkę gdzie mieszkali...
 Por la mañana del dia siguiente nos fuimos a Szozdy  distanciado 7km de Zwierzyniec, alli mi papa inmediatamente despues de ser liberadas estas tierras de la invasion alemana durante la Segunda Guerra Mundial organizo la escuela para alfabetizar los adultos y niños en la escuelita de un solo salon de clase. 
Esta es la pobre casita donde vivieron mis padres.




Ze Zwierzyńca do Szozdów prowadzi droga przez Roztoczański Park Narodowy
Dyrekcja parku mieści się w koronkowym domu plenipotentów dawnej Ordynacji Zamojskiej. 

Para llegar a Szozdy hay que atravesar el Parque Nacional "Roztocze"
En la casa de antiguos administradores de las propiedades de la poderosa famila Zamoyski hoy se encuetra la direccion del Parque Nacional.






Najprawdopodobniej na tej stacji  w 1945 roku  wysiadł brat mamy Zdzisław kiedy wracał  z obozu oficerskiego dla jeńców wojennych w niemieckim Murnau..Wspominał często, że kiedy już dotarł do Szozdów  w drodze  do siostry spotkał chłopczyka około 10 letniego idącego dróżka i kompletnie pijanego, na pytanie  wuja dlaczego znajduje się w takim stanie odpowiedział, "bo mi  jest tak bardzo dobrze"...
...to musiało być gdzieś tutaj.

Mi tio Zdzislaw, despues de ser liberado del campo de concentracion para los oficiales del ejercito prisioneros de guerra en Murnau (Alemania),  en el año 1945 regreso a Polonia , se fue a casa de su hermana en Szozdy,  recordaba con cierta frecuencia que llegando a casa de su hermana se encontro con un muchachito de 10 años, que estaba completamente ebrio, al preguntar porque esta en este estado el le respondio sin inmutarse...es que me siento asi muy bien
...me imagino esta escena aqui...


Szozdy już nie są skrajnie biedną wioską, jaka pozostala w pamięci moich rodziców,   w okolicy znajduje się  wiele pięknie murowanych i okazalych domów, ja  skupiłam uwagę   na chatynkach drewnianych, szukając tę,   w której moi rodzice mieszkali przez około rok.

Szozdy ya no es una aldea de extrema pobreza, la que quedaba en la memoria de mis padres, ahora tiene muchas casas esplendidas, pero yo puse mi atencion solo en las pequeñitas, viejitas y de madera, en una de ellas mis padres vivian un año .





 W małobarwnych pejzażach  listopadowych zwracały uwagę bardzo kolorowe przydrożne krzyże..
En los paisajes   de poco color  de noviembre destacaban muy coloridas capillas del camino.




w sąsiednich Sochach znajduje się  cmentarz  zamordowanych przez Niemców mieszkańców
wsi, 1 czerwca 1943 roku  w odwecie za pomoc  partyzantom, spalono wieś i zamordowano jej wszystkich mieszkańców bez względu na wiek, zginęło 180 osób, nie oszczędzono   dzieci, starców i kobiet .

En el pueblo vecino, Sochy, se encuentra un cementerio de personas asesinadas por los nazi , 1 de junio de 1943 los nazi quemaron  el pueblo y asesinaron toda su poblacion, en total 180 personas incluyendo a los niños, viejos y las mujeres...fue un castigo por haber ayudado a la guerilla polaca que operaba en los densos bosques de la region.




 Wyruszamy do Zamościa , po drodze Szczebrzeszyn, też żywy w pamięci Taty i Mamy...

Jan Brzechwa rozsławił  to miasteczko swoim genialnym...

"W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie
 i Szczebrzeszyn z tego słynie"

Nos dirigimos a Zamosc , por el camino se encuentra Szczebrzeszyn tambien muy recordado por mis padres.
Un poeta polaco Jan Brzechwa hizo famoso este lugar con su  curioso verso...
"  En la ciudad de Szczebrzeszyn un escrabajo zumba entre los juncos
y Szczebrzeszyn es famoso por ello"
La primera linia " W Szczebrzeszynie chrzaszcz brzmi w trzcinie" es un conocido trabalenguas polaco (fuente..Wikipedia) . 
Me atrevo decir que por esto es una de las mas  conocidas localidades  de Polonia



Jest trochę tych owadów w mieście...
Hay un poco de estos insectos esparcidos por la ciudad





Dotarliśmy do Zamościa, spacer zaczęliśmy od  parku  zdumiewajacego  tysiącem bratków posadzonych na klombach mimo już prawie grudniowych dat!
Llegamos a Zamosc, comenzamos el paseo por el parque,  me sorprendi enormemente al ver recien sembrados los miles de pensamientos estando ya casi  en diciembre,



A potem już tylko chodziliśmy po rynku, po uliczkach, podwórkach,
Y despues solo nos dedicamos a caminar por las calles, plazas, patios ..


Nasz Tata spedził w czasie wojny kilka miesięcy w więzieniu zamojskim,  został tam osadzony  przez Niemców.
Nuestro padre paso unos meses durante la Segunda Guerra Mundial encarcelado por los ocupantes alemanes en Zamosc precisamente.



Na Rynku Solnym znajduje się Galicya Cafe z wielką rozmaitością kaw pochodzących  z wielu egzotycznych zakątków świata, nie było niestety  kawy wenezuelskiej,  Kupiliśmy kawę z Kostaryki, świeżo paloną i swieżo mieloną, W miłym lokaliku można się delektować smakiem wybranego naparu,  pomocną w wyborze byla bardzo miła pani obsługująca lokal.

En la Plaza Solny se encuentra Galicya Cafe abastecido de gran variedad de cafe de diferentes partes del mundo, sin embargo no encontre el  venezolano. Compramos cafe de Costa Rica, recien quemado y recien molido. En el acogedor interior de Galicya se puede probar el cafe de su preferencia, una simpatica empleada sirve de guia explicando las propiedades de cada uno de los tipos de grano disponible.














Słynne zamojskie podcienie
Las famosas arcadas de Zamosc.


Fortyfikacje
Fortificaciones


i jeszcze tego dnia dotarliśmy do Kazimierza Dolnego, ja po raz n-ty, mój brat już nie pamietał kiedy widział to miasto. Zapadał już wczesny o tej porze roku zmrok, zapalano światła..
El mismo dia llegamos a Kazimierz Dolny, yo por enesima vez, mi hermano no recordaba cuando estuvo aqui,  lentamente caia la tarde, las luces iluminaban las calles.


Głodni wybraliśmy się na obiad do eleganckiej  restauracji " Na piętrze"
Hambrientos entramos a un elegante restaurante para almorzar.


a na deser i herbatę do herbaciarni "U Dziwisza". Jak zawsze urzekła nas swoim urokiem niezwykle przytulnych wnetrz...
pero para el postre y el te fuimos a mi lugar preferido...a la casa de te "U Dziwisza" de salas acogedoras y llenas de encanto.





Następny ranek wstał mroźny...co widać było z okien pensjonatu.
El otro dia amanecio con temperaturas bajo cero.


ale dzień zapowiadał się słoneczny, poranne promienie nadały miasteczku bajkowego charakteru.
Frio pero con sol, la ciudad sumergida en la luz de a mañana parecia de cuentos..





Idziemy na śniadanie pod koguta do Sarzyńskich.
Vamos a desayunar bajo gallo de Sarzynski,


i w droge do Mięćmierza, bulwarem nadwislańskim
y a caminar! a Miecmierz por el bulevar al lado del rio  Vistula


potem szlakiem pod górke, na Albrechtówkę
Despues suguiendo la ruta alcanzamos la cumbre de Albrechtowka.


mijamy ruinę willi Albrechta, która jest dużo bardziej widoczna wśród chaszczy bezlistnych.
Pasamos al lado de la ruina  del palacete de Albrecht, mucho mas visible esta vez por la falta de hojas en las ramas de los arboles.


a dalej już tylko widoki, oczy uciekają na drugi brzeg Wisły, do ruin zamku w Janowcu
y comienza el trayecto de las vistas, los ojos corren al otro lado del rio, donde coquetean las ruinas del castillo de Janowiec.



Niżej zamku kościół św. Stanislawa Biskupa i św. Małgorzaty, razem z zamkiem tworzą ładny element krajobrazu.
Debajo del castillo se encuentra la iglesia de San  Estanisalao y Santa Margarita , junto forman un bello conjunto arquitectonico.




Wisła dopełnia piękna
El rio Vistula completa la belleza del paisaje.



Dochodzimy do punktu widokowego "Albrechtówka", skąd rozpościera się widok przypominający flamandzkie pejzaże.
Llegamos al mirador "Albrechtowka", de aqui las panoramas se asemejan a los paisejes de los pintores flamencos.




Schodzimy do Mięćmierza, wioski przypominającej żywy skansen.
Bajamos al pueblo de Miecmierz, parece un museo de la vida de antes, aldea sacada del pasado...





Emblematyczny dla tego miejsca jest ten wiatrak.
El molino ya es emblematico para este lugar.













Szukałam w Mięćmierzu miejsca gdzie mogłabym się napić kawy, zapytałam miłego pana o taką możliwość...niestety Mięćmierz już zamknął swoją działalność turystyczną ale zagadnięty mężczyzna okazał się bardzo gościnnym Mięćmierzaninem, zaproszeni do przecudnego wnętrza cieszyliśmy się smakiem znakomitej kawy, ciasteczkami i niezwykle interesujacą rozmową. Okazał się dizajnerem pracującym we własnym domu zostawiwszy wcześniej hałaśliwą Warszawę. Bardzo dziekujemy, Bylo to najmilsze zdarzenie w czasie naszej podróży.

Busque en   Miecmierz un lugar donde podria tomar cafe, un simpatico señor me explico que ya se ha terminado la temporada turistica y por lo tanto todo esta cerrado. Sin embargo nos invito muy gentilmente a su linda casa, disfrutamos de cafe y de sabrosas galletas,  acompañados de una conversacion muy amena. Resulto ser un diseñador industrial, artista grafico que cansado de Varsovia, se refugio en un sitio tan bucolico.






Do Kazimierza wracamy ścieżką nad Wisłą..
De vuelta a Kazimierz, elegimos un caminito a la orilla del rio Vistula.





Jeszcze mam zaplanowaną na ten dzień wycieczkę do Korzeniowego Wąwozu..idziemy ulicą  Lubelską, Kwaskową Gorą, Dołami,...
En mis planes para este dia fue todavia el Canyon de Las Raices, vamos por las calles:  Lubelska, Kwaskowa Gora, Doly






wchodzimy w Korzeniowy Wąwóz
Nos adentramos al canyon


Wracamy Górami i ulicą zamkową, słońce ucieka za horyzont, robię zdjęcia z zamkowego wzgórza
De regreso tomamos calles que nos llevan al castillo, comenzo atardecer .







Zapadł zmrok, jeszcze koniecznie trzeba było napić się gorącej, aromatycznej, gęstej czekolady w Cafe Faktoria - Manufaktura Czekolady

Ha oscurecido, aprovechamos la larga y oscura tarde para ir a la Manufactura de Chocolate, nos hizo bien  un chocolate caliente, aromatico y denso



Dzień poprzedni okazał się jednak za krótki, pozostała nam Góra Trzech Krzyży..więc o siódmej rano następnego dnia wyruszyliśmy na wspinaczkę...nie mogłam nie pokazać memu bratu widoku na Kazimierz z tego miejsca...było trochę zimno i troche biało...o ósmej już byliśmy w drodze powrotnej do Warszawy.

 El dia anterior resulto demasiado corto,  quedo sin escalar la montana de Las Tres Cruces, a las siete de la manana del dia siguiente  subimos rapidamente  la cumbre, no pude dejar que mi hermano se vaya sin poder disfrutar de la vista maravillosa que se abre de este lugar. Hacia frio y algo de nieve  blanqueo el piso...a las ocho ya emprendimos el viaje a Varsovia.










Po drodze takie widoki zmobilizoway mnie do wymuszenia gwałtownego hamowania...
 En el camino de regreso   quede pendiente de las vistas...estos animalitos   nos obligaron a frenar de repente




 a bobry robią swoje...
 los cada vez mas frecuentes castores   hacen su trabajo...


pozdrowienia y saludos

75 komentarzy:

  1. Grażynko, jak ja Ci dziękuję za ten post, wspaniałą podróż z Wami przeżyłam...zachowam sobie ten post i za dwa lata powędruje tym szlakiem. Kilka miejsc sentymentalnych, kilka będzie nowych...uściski przesyłam serdeczne i jeszcze raz dziękuję za piękne zdjęcia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten slodki bobas to Ty? Zdjecie z dmuchawcem jest bombowe:), a wuesz minka identyczna jak u mojej corci, gdy tez pokazywalam jej dmuchawce wiosną:) Najwyraźniej reakcja dzieci pomimo uplywu lat, zawsze jest ta sama;)
      Zdjecie po zachodzie słońca w Zwierzyncu wygląda niczym obraz spod ręki Mistrza!

      Usuń
    2. Nie to moj brat! starszy, ten dla ktorego zorganizowalam te podroz, mieszka w Kanadzie i w Zwierzyncu sie urodzil jeszcze w czasie wojny. Ja urodzilam sie juz na zachodzie Polski, na Opolszczyznie. Ten widok na zwierzyniecki kosciolek po zachodzie slonca mnie tak oczarowal, ze latalam wokol stawu jak zaczarowana. A dzieci sa takie same 70 lat temu i teraz i to jest bardzo optymistyczne stwierdzenie...sciskam Cie serdecznie i buziaki dla Twoich malenstw...

      Usuń
    3. Przed chwilą oglądałam zdjęcia na kompie, jestem oczarowana :-)
      Jak dobrze, że choć jest jedna stała rzecz w tym świecie - dzieci zawsze takie same.
      Później już domyśliłam, się że to Twój starszy brat na fotce, skoro jest tylko jedno dziecko, to a pewne starsze.

      Usuń
  2. Z przyjemnością obejrzałam :-) Znam te miejsca, mieszkam nie daleko, bywam w nich ale Twoje zdjęcia sprawiły , ze przeżyłam cudowną podróż
    Pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kazde spojrzenie jest inne, za kazdym razem odkrywamy cos nowego i to jest cudowne w podrozach...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  3. Piękna podróż. Widać nie wszystko zwiedziłam na Lubelszczyźnie. Zazdroszczę Ci wrażeń, ale tak pozytywnie, bo cudownie jest zwiedzać i poznawać, albo wspominać. Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj ja bardzo lubie zwiedzac, a jeszcze kiedy ze zwiedzaniem zwiazane sa wspomnienia, to emocje sa wieksze. Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  4. Witam i znowu cudna wycieczka.Dziekuje i serdecznie pozdrawiam
    Renata ze Szczecina

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze Ci sie spodobalo...milo sie dzielic takimi wrazeniami. sle serdecznosci

      Usuń
  5. Geazynko, aż tak długich wspominków nie spodziewałam się, ale widoki cudne. Czasem dobrze jest wybrać się na zwiedzanie późną jesienią, bo w przeciwnym razie na takie podświetlane cudeńka podświetlone byłoby trzeba za długo czekać, a tak niespodzianka gwarantowana :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiscie dlugi ten post, ale tak jakos wyszlo, trudno mi bylo sie strescic, pewnie wazna byla dla mnie kazda chwila, pozostanie tutaj i nie pojdzie w niepamiec...sciskam Cie serdecznie

      Usuń
  6. Ech, Kochana, co za przyjemność z Tobą wędrować..., wrażliwe oko wypatrzy wszystko co warte jest pokazania..., zdjęcia fantastyczne, te robione późnym wieczorem w szczególności...
    Uściski :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzieki Ewus, jak widzisz trudno mi skrocic relacje, dla mnie te chwile byly bardzo wazne, i wyszedl post dlugasny...ale wiesz, Ty masz tez ten sam problem, jestesmy podobne. Robilam te zdjecia poznym wieczorem i bez statywu, wiec musialam powstrzymywac oddech, szukac podporek, ale bylo warto, bo widok byl niecodzienny. Buziak przesylam.

      Usuń
    2. To prawda mamy ten sam problem. Ja robię bardzo dużo zdjęć, a potem nie mam pojęcia, które wybrać. Często odrzucam zdjęcia, które mniej mi się podobają, a po jakimś czasie odgrzebuję je i stwierdzam, że nie były złe...
      Podpórek to i ja szukam, zazwyczaj kiedy obiekt jest daleko...
      Ściskam raz jeszcze :)

      Usuń
  7. Wiesz Kochana jak bardzo emocjonalnie potrafię przeżywać wiele rzeczy. Ale ten post ponownie poruszył chyba wszystkie moje emocje.
    Cóż za sentymentalnie cudowna podróż w przeszłość. Zwłaszcza że i obecne pejzaże są przepiękne.Zdjęciami robionymi wieczorem w Zwierzyńcu nie mogę się przestać zachwycać. Są cudowne. Tak jak i cała fotorelacja. Korzeniowy Wąwóz to ten sam Grażynko o którym rozmawiałyśmy:)
    Emocje moje były tym większe,że nie tak dawno chodziłam tymi samymi ścieżkami.No i mój spacer był nie tak sentymentalny jak ten WASZ
    Do młyna muszę koniecznie kiedyś dotrzeć.
    Moc serdeczności i gorących uścisków posyłam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jutko do mlyna latwo dotrzec, znajduje sie na brzegu stawu. Ma regionalne potrawy i bardzo smaczne, Na dodatek maja tam pokoje noclegowe, ja mialam z widokiem na staw i kosciolek, wiec pieknie mi bylo.Mialam zaplanowany spacer poranny na Bukowa Gore , ale padal deszcz wiec tego zadania nie wykonalismy, ale kiedys tam sie wybiore...Pozostala mi tez Zagroda Guciow..trzeba na Roztocze wrocic. Sciskam Cie mocno.

      Usuń
    2. A w Guciowie koniecznie trzeba spróbować lokalnych przysmaków. Czasami tez mozna posluchac gospodarza grającego na pianinie:-)

      Usuń
    3. Koniecznie, tym razem chcialam do Guciowa pojechac ale wygral praktyczny umysl P. i moj brat nie chcial sie sprzeciwic...poza tym bylismy jednak w samym Zwierzyncu. Ale nastepnym razem bedzie Guciow!

      Usuń
  8. Maravillosos recuerdos y maravillosos paisajes. Me encantan. Feliz semana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Feliz semana para ti, te estoy ensenando un poco mas de Polonia...besos!

      Usuń
  9. kolejna piękna wędrówka , teraz po znajomych i bliskich memu sercu miejcach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wedruje po Polsce, nadrabiam zaleglosci 40 lat poza krajem, mamy czym sie zachwycac...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  10. Piękna opowieść, przepiękne zdjęcia, fantastyczne spotkanie w Mięćmierzu, ale ten kościółek w Zwierzyńcu to po prostu cudeńko:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I mielismy nocleg nad tym stawem, wiec patrzylam i patrzylam na kosciolek,.spotkanie w Miecmierzu? baaaardzo mile...bede pamietala.

      Usuń
    2. Chyba ponadrabiałam wszystkie zaległości czytelnicze na Twoim blogu:)). A to, że byliście w tylu ciekawych miejscach w Kazimierzu (mam na myśli przede wszystkim Faktorię:))), to się chwali:)

      Usuń
    3. Przede wszystkim Faktorie!!! wiem dlaczego, ale jeszcze kiedys obie w tej Faktorii zasiadziemy. Czekolade goraca i nadziana wisniami wypilam, ale potem dlugo trawilam tyle kalorii. Wiesz, jezeli przyjedziesz do Warszawy, a przyjedziesz, to pojdziemy do Wedla albo Wawelu na czekolade, tez sa znakomite...

      Usuń
    4. Byłam kiedyś w Wedlu w Warszawie, ale chętnie pójdę tam jeszcze raz:-)

      Usuń
  11. Piękna podróż i Twoje zdjęcia wspaniałe. Zwierzyniecki wieczór to wyjątkowy prezent dla długo oczekiwanych gości, no i gołąb buszujący w winobluszczu, cudeńko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciagle sie ciesze Polska, zbyt dlugo bylam poza, Zwierzyniec rzeczywiscie byl zjawiskowy, a golab podjadal sobie winogronka winobluszczowe, w Zamosciu sa bardzo ladne podworka wsrod kamieniczek i tam kroluja golebie...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  12. Przepiękny jest ten kawałek Polski, a już w Twoim obiektywie - zachwycający. Nawet zniszczone kamienice w Lublinie wyglądają czadowo!
    Jesteś podobna do Mamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wlasnie, dlaczego wszyscy zachwycaja sie zniszczonymi kamienicami w Wenecji, widza ich niezaprzeczalny urok a my przeciez tez takie mamy, przeciez nie musza byc tak bardzo wymuskane.
      Lubie jak uwaza sie, ze jestem podobna do mamy, bo uwazam, ze byla bardzo ladna kobieta...ale ...ona chyba jednak byla ladniejsza.

      Usuń
    2. Ja mieszkam w starej zniszczonej zabytkowej kamienicy i wszyscy mnie się pytają kiedy ją w końcu wyremontują ;)
      Masz mamy uśmiech :))

      Usuń
  13. Nigdy nie byłam w Lublinie zaciekawiły mnie te malunki na oknach. Jesteś podobna do swojej mamy :) Sympatyczne było to zaproszenie na kawę, okazuje się, że można spotkać życzliwych, otwartych ludzi. Moja podróż do ziemi przodków ciągle w planach niestety...
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W oknach sa portrety , pewnie kopie historycznych obrazow , wyglada to tak jakby tam mieszkaly jeszcze w tych kamienicach osoby z tamtych odleglych czasow, bardzo mi sie to podoba...goscinnosc pana artysty przypomniala mi goscinnosc w Andach wenezuelskich, tam czesto mi sie zdarzalo, byc gosciem w napotkanych domach. Pozdrawiam !

      Usuń
  14. Podróż nie tylko sentymentalna, ale i niezwykle ciekawa, a ten kościółek nad wodą urzekający :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oh! jak ja lubie takie podroze...! pozdrawiam Cie Mario!

      Usuń
  15. To jest niezwykłe przeżycie, gdy wracamy do miejsc z tej dalekiej przeszłości, gdy na nowo odkrywamy naszą własną, rodzinną historię. Gdy wspomnienia z dzieciństwa pokrywamy z rzeczywistością, która jest tu i teraz.
    Ja rok swojego dzieciństwa spędziłam właśnie w Kazimierzu Dolnym - to miasteczko już na zawsze będzie dla mnie niezwykłe. Pełne wspomnień.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wlasnie, takie podroze dostarczaja wiele emocji a my te tereny znalismy tylko z opowiesci rodzicow i wujkow, niestety wiele nam umknelo z tych opowiesci i bardzo zalujemy ,ze jednak nie wpaslismy na pomysl zrobienia tej podrozy z mama, szkoda!
      Zazdroszcze Ci tego roku w Kazimierzu, to piekne okolice...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. Wspaniały fotoreportaż Grażynko. Taki powrót do korzeni zawsze dostarcza mnóstwo emocji i wzruszeń choć tak wiele się zmieniło w znanych miejscach. Będziecie teraz wspominać te wyprawy w długie zimowe wieczory.
    Przesyłam serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, powrot do korzeni jest bardzo wazny w naszych przezyciach, i teraz nabiera wrecz wielkiej dla nas potrzeby...pozdrawiam

      Usuń
    2. Zdrowych, wesołych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia.
      Niech będą one okazją do zadumy, ale i radości z rodzinnego spotkania.
      Niech przyniosą wytchnienie od codziennych zmagań i trosk.
      Oby magia Bożego Narodzenia przetrwała w nas jak najdłużej!
      Wesołych Świąt Grażynko!

      Usuń
  17. Przeczytalam i poogladalam ten post tutaj i jestem urzeczona! Moze by tak spisac losy rodziny i wydac? Tyle ciekawych opowiesci i zagmatwanych losow, nie tylko z przeszlosci, ale i wspolczesnie, prawda? Chetnie bym siegnela po taka lekture. Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj dziekuje, chyba rzeczywiscie mamy poplatana historie rodzinna i bardzo "swiatowa", gdzie nas nie ma..sciskam Cie serdecznie

      Usuń
  18. Cudne te kamienice w obrazami zamiast okien! I ten gołąb wśród winobluszczu.Udało Ci się wypatrzeć bajkowe cuda w tej podrózy, nasycić dusze i oczy, Grazynko. Oglądanie Twych zdjęć to naprawdę wspaniała podróz, oderwanie od tego szaroburego nieba i deszczu...Dziekuję!:-))*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podrozuje by naladowac sie pozytywnie, szukam tego co mi sprawia przyjemnosc, estetyczna dla oczu i budujaca w spotkaniu z ludzmi...oj ! bardzo to lubie...starcza mi na jakis czas a potem znowu wyruszam...sciskam Cie serdecznie Olu...

      Usuń
  19. Wspaniała relacja z podróży! Zamość jest znany z pieknej architektury a ja tam byłam tylko raz ale na pewno jeszcze kiedyś go bardziej zwiedzę bo wiem że warto... Kazimierz no to wiadomo, wspaniały i uważam że ten pan podjął najmądrzejszą decyzję o przeprowadzce tam! Sama bym też tam się przeprowadziła ale na razie to niemożliwe :-(
    Natomiast dziwi mnie ze nie ma panny młodej - ale za to sarenki są :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba bylo za zimno na panny mlode, a szkoda, bardzo lubie takie weselne widoki, ale poczekaj, wiosna blisko i bedzie wysyp slubow, ciesze sie ,ze sarenki Cie zadowolily, mnie tez!...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  20. Wspaniała podróż i przepiękne zdjęcia! Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Piękne miasteczko. Nie byłam tam nigdy, co pewnie wynika z tego, że we wschodniej Polsce byłam tylko w Rzeszowie i Przemyślu. Chciałabym kiedyś lepiej poznać swój kraj i na pewno w końcu to nastąpi :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. JA tez odkrywam wschoddnia Polska i jeszcze mi duzo brakuje, np Przemysl i Rzeszow sa mi nieznane...pozdrawiam

      Usuń
  22. Grażynka, napisałaś długi post, z ciekawością dorwałam się do treści i zachwyciłam, zdjęciami, historiami. Lubię ten pomysł, chodzi o te zdjęcia w oknach w starych opuszczonych kamienicach, tak było na Próżnej zanim zrobili jej remont. W Zwierzyńcu byłam raz, dosłownie kilka chwil, to śliczne miasteczko. A w Kazimierzu nie byłam już wiele, wiele, lat. Bardzo mi się zachcialo do Kaczorówki przez oglądanie Twojej wycieczki...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnemo! przeciez kazimierz jest blisko Warszawy a teraz do Kaczorowki nie jezdzisz, wiec czas na podroze z Wu w takie ladne rejony! pamietam te zdjecia na Proznej...mnie tez Ten pomysl bardzo sie podoba...

      Usuń
  23. dziękuję za wycieczkę :) ładny ten Lublin i w sumie niedaleko, a mnie wciąż nie po drodze ... może kiedyś dojadę!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. E tam Elaja! przeciez z Warszawy jest blisko, wez Zuzie i wybierz sie na rynek kazimerzowski...

      Usuń
  24. I pomyśleć, że ja w sierpniu z wnuczką byłam w miejscach, które są związane z Twoją Rodziną :). Pięknie pokazałaś swoją podróż z bratem. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam rozegrala sie historia poczatkow naszej rodziny...dalsze losy zwiazane sa z Opolszczyza...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. Grażyna życzy Grażynie radosnych i pogodnych Świąt :)

      Usuń
  25. Cóż za przepiękna wycieczka - zdjęcia bajkowe ! Dziękuję i pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciesze sie, ze sie podoba! i pozdrawiam moja ukochana Opolszczyzne, o ktorej pisalam w poprzednim poscie...

      Usuń
  26. Ale piękna wycieczka, lubelszczyzna jest wspaniałym miejscem - Lublin, Kazimierz - wszędzie można znaleźć interesujące miejsca! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubelszczyzna jest piekna i Ty o tym wiesz a ja ja odkrywam. Pozdrawiam

      Usuń
  27. Wspaniała podróż wspomnień! Udało się Wam odwiedzić urocze miejsca i pokazać ten urok! Czytałem z ciekawością, tym bardziej, że też jestem zauroczony Kazimierzem, a herbatę u Dziwisza pijam zawsze, jak jestem w tamtych stronach. Jego firmowa mieszanka "Dwa Księżyce", jak dla mnie, nie ma sobie równych! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jaka dobra wiadomosc, nastepnym razem kupie "Dwa Ksiezyce"! herbaciarnia u Dziwisza jest tez moja wielka a wysoce przyjemna slaboscia...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  28. Pierwszy raz byłam w Lublinie miesiąc temu i się zauroczyłam. Jakie to piękne i klimatyczne miasto jest. O okolicach nie wspominając.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie tez sie podoba! dalej bede sobie zwiedzala Lubelszczyzne! jest tego warta...pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  29. Z wielką przyjemnością obejrzałam zdjęcia i poczytałam wpis. W sierpniu tego roku byliśmy z Mężem w Kazimierzu i Zamościu. Piękne miejsca! :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piekne miejsca i jest takich na wschodzie kraju duzo, musze jeszcze do Rzeszowa, Przemysla...pozdrawiam

      Usuń
  30. Feliz Natal!!! Que a manjedoura do seu coração esteja pronta para receber o Menino Jesus que irá nascer!!!
    Um ano novo repleto das bençãos de Deus!!!
    Imagens belíssimas!!!!!!
    Doce abraço com carinho, Marie!

    OdpowiedzUsuń
  31. Takie podróże sentymentalne są fantastyczne... dawne czasy to coś wspaniałego! :) Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Z okazji świąt Tobie, Twoim bliskim i wszystkim czytelnikom składam najlepsze życzenia. Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Dziękuję za Twoją tegoroczną obecność na moim blogu:)

    OdpowiedzUsuń
  33. Świetny opis całej wyprawy. Zdjęcia rewelacyjne i w dodatku tyle przygód.

    OdpowiedzUsuń