Dostałam e-mail napisany przez moją portugalską córkę, spędziła koniec tygodnia w miasteczku Braganca , wraz z całą rodziną pomagała przy zbiórce kasztanów na planatacji Prazeres i Joao, rodziców chrzestnych jej młodszej córeczki Anny Sofii.
Me llego un e-mail, que escribio mi hija desde Portugal, paso el fin de semana en Braganza, una ciudad al norte del pais donde ayudo con toda su familia en la recoleccion de castaños en la finca de Prazeres y Joao, los padrinos de mi pequeña nieta, Anna Sofia.
Sad kasztanów jadalnych.
La plantacion de los castaños.
Starsza wnuczka Andrea z Praceres w drodze na plantację.
Mi nieta mayor Andrea con Prazeres camino a la finca.
Moja córka napisała....
Dojechaliśmy późno, o północy w piątek, w sobotę bardzo wcześnie, juz o 7:30 rano byliśmy gotowi do 24 kilometrowej podróży do wioski rodzinnej Joao (mąż Prazeres) by zacząć zbiór kasztanów...Podróż była cudowna, po obu stronach drogi spotykaliśmy innych zbieraczy ...w tle wszystkie kolory jesieni, godne by być utrwalone na fotografiach, a ja tylko myślałam o jednym:
gdyby moja mama była tutaj....
Wśród rozłożystych drzew kasztanowców i na dywanie kolorowych liści, w rękawiczkach i kaloszach, stajemy gotowi do pracy, drzewa Joao zaznaczone są inicjalami Joao Piresa!
Pracowaliśmy bardzo ciężko, Andrea była zachwycona przyrodą, pracowała nieprzerwanie nie domagając się odpoczynku, Anna Sofia wśród drzew, też szczęśliwa , parę godzin póżniej zasnęła mocno, ulokowana wygodnie na fotelach w samochodzie.
O pierwszej w południe poszliśmy na obiad do pobliskiej, regionalnej restauracji, jedliśmy pstrągi z ziemniakami w towarzystwie innych zbieraczy , wszyscy znali i pozdrawiali serdecznie Joao! potem wybraliśmy się na spacer po wzgórzach i dojechaliśmy do małego i uroczego miasteczka po stronie hiszpańskiej by napić się kawy! i znowu pomyślałam:
gdyby moja mama była tutaj...!
Wróciliśmy do pracy, zbieraliśmy kasztany do 5:30 po południu, słońce schowało się za horyzontem a nas zwyciężyło zmęczenie!
Wieczorem poszliśmy na kolację do restauracji w miasteczku Braganca, w jadłospisie królowały grzyby, począwszy od zupy a skończywszy na torcie!
Następnego dnia zwiedziliśmy miasto, poznaliśmy rodzinę Joao, pojechaliśmy na spacer do niedalekiej wioseczki gdzie probowaliśmy pieczonych kasztanów i wódeczki własnoręcznie pędzonej przez tamtejszego rolnika. ..jest to wioska na końcu świata, można tam kupić wszystkie albo prawie wszystkie domy ...i pomyślalam:
gdyby moja mama była z nami!... na pewno myślałaby o kupnie jakiejś chatki..
Mi hija escribe:
Ten kasztan na pewno był świadkiem wielu zdarzeń w historii Portugalii.
Este arbol recuerda unos cuantos siglos de la historia de Portugal
Najbardziej wzruszyłam się patrząc na te sceny... Anna Sofia ze swoim ojcem chrzestnym Joao...trzyma się kurczowo jego palca...
Me conmovieron estas escenas....Anna Sofia agarrandose del dedo de su padrino Joao y ayudandole recoger las castañas.
czas na zasłużony spacer po okolicach
tiempo para un paseo bien ganado despues de tanto esfuerzo
Jestem pewna, że przy tym właśnie domku moja córka wykrzyknęła...gdyby moja mama była z
nami...chciałaby kupić tę chatkę!
Estoy segura que aqui, viendo esta casita, mi hija exclamo...si mi mama estuviera aqui...estaria comprando esta casita!
Pozdrawiam y saludos
Córka tęskni...
OdpowiedzUsuńPiękne wnuczki :)
Za miesiac bedziemy razem...bedzie robienie zdjec w ladnych miejscach, bedzie picie kawy w ladnych kawiarenkach i beda marzenia o kupnie domku, by byc blisko siebie...
UsuńAleż to zdjęcie w liściach jest niesamowicie piękne:)
OdpowiedzUsuńCzy uwazasz,ze ta chatka moglaby mi sie spodobac_...znasz moj gust w tym wzgledzie!
UsuńChatka, im bardziej "chatkowa", tym lepsza:))) Ach, jak tam pięknie:)
UsuńGrażyna ta mała co Wam niedawno dawała tak "popalić" już taka duża? Masz piękną i kochaną rodzinę :))Życzę Wam abyście mogli zamieszkać blisko siebie :))
OdpowiedzUsuńFajnie że pokazałaś zbieranie kasztanów, niby to oczywiste takie zbieranie, ale nie zdawałam sobie sprawy że takie trudne.
Jeśli chodzi o nazwę to te portugalskie drzewa to kasztany jadalne, a nasze to kasztanowce, tak mi się przynajmniej wydaje.
Pozdrawiam :)
Tak to ta mala, ktora dalej daje "popalic", jest niezwykle aktywna ! ale bardzo kochana.Urwis nie z tej ziemi, a jej rodzice chrzestni, ktorzy sie nia opiekuja, kiedy moja corka jest w pracy, rozpieszczaja ja niemozebnie.
UsuńMasz racje, widze , ze w google kasztanowce jadalne zwa sie kasztanami jadalnymi...poprawie gwoli porzadku..pozdrawiam serdecznie
Witaj Grażyno :) Zaciekawiło mnie to miasteczko, zdjęcia tu i na google pokazują piękne miasto, w jakimś starym murem w pewnej części, z czerwonymi dachami domów... Ciekawi mnie jak ludziom żyje się w takim miejscu, kraju.
OdpowiedzUsuńZaciekawiło mnie także połączenie pstrąga z ziemniakami. Frytki? Gotowane? Opiekane?
To stare drzewo jest przepiękne, wygląda bardzo poważnie, majestatycznie i tak ... mądrze.
Pozdrawiam bardzo serdecznie :)
Braganca znajduje sie w polnocnowschodniej czesci kraju, podobno jest slicznym starym miastem, nie bylam tam jeszcze, ale w grudniu na pewno tam zajrze i zrobie post. Jak sie tam zyje? ja uwielbiam Portugalie, to bardzo goscinny kraj, jego ludzie sa serdeczni i chetni do pomocy. Odwiedz ten kraj , polecam!
UsuńZiemniaki gotowane...najczesciej.
Serdecznie pozdrawiam...
Śliczne Te Twoje wnusie, a córka, bardzo do Ciebie podobna. No i fajne zbiory, ja tylko znam zbiory kartofli, lekkie nie były...
OdpowiedzUsuńJa tez znam zbiory kartofli, moze nie byly lekkie, ale ile przy tym bylo zabawy a na koncu kartofle pieklismy w ogniskach...pamietam, ze za dzien pracy dostawalam 100 zl! Pozdrawiam serdecznie
UsuńGdybyś zdecydowała się na kupno jakiejś chałupy, koniecznie daj znać..., być może i ja spełnię swoje marzenie i kupię taką jedną na końcu świata...
OdpowiedzUsuńA tak serio! Jesteś przykładem nie tylko cudownej matki, ale także przykładem wspaniałych relacji między matką a córką.
Zawsze z ogromną przyjemnością goszczę w "i Tu i tam". Może zapytasz dlaczego, a no dlatego, że mój jedyny syn jutro kończy 23 lata i gdzie mi tam do takiej rodziny jak Twoja! PEREŁKA pod każdym względem i tu i tam!
Ściskam mocno :)
Ewus!! gdzie tylko bywam a okolica przypada mi do gustu, to natychmiast chce mi sie tam miec jakas chatke z ogrodkiem pelnym kwiatow, im bardziej chatka tym lepiej, nawet jeden taki domek mam na oku w Warszawie, tuz pod laskiem kabackim, taka to moja slabosc, Moi bliscy o tym wiedza do tego stopnia, ze kazda chatka kojarzy im sie ze mna.
UsuńA tak na serio, to chatka portugalska marzy mi sie naprawde, moze kiedys zamieszkam blisko corki w takowej, koniecznie wokol musi byc malutki ogordeczek pelen roslin.
Mam dwie corki, obie daleko, sytuacja w Wenezueli spowodowala, ze kazda poszukala sobie lepszego miejsca do zycia a ja sie z ego ciesze ,ze im sie udalo. Rzeczywiscie jestesmy sobie bardzo bliskie.
Wszystkiego najlepszego dla Twego syna z okazji urodzin...a Tobie zycze, by te relacje sie polepszyly, mysle, ze z czasem tak bedzie, Twoj syn dojrzeje i bedzie inaczej.
Sciskam Cie i sle buziaki!
Las fotos maravillosas. Tus nietas y tu hija están muy lindas, la pequeñita ¡ que bonita es. Besitos.
OdpowiedzUsuńLa pequenita nos tiene totalmente loquitos, es muy dulce pero que terremotico!!
Usuńbesos
nunca pense que yo estaria en tu blog, como protagonista.... eso quiere decir que sigo los pasos de mi mama, y que siempre te tengo presente en cada fotografia en cada viaje , en cada cosa que hago, especialmente cuando disfruto y vivo las cosas simles que la vida me ofrece, y todo eso te lo debo a ti! que me enseñaste y me seguiras enseñando la belleza que la naturaleza nos brinda ante los ojos, y que es irresistible no fotografiar para que el resto del mundo disfrute conmigo! MIL gracias por estar aqui !
OdpowiedzUsuńEstas! escribiste tan bonito, disfrutas del mundo en forma parecida como disfruto yo, ves los detalles interesantes que te rodean, te comunicas con la gente que encuentras en tu camino, tus ninas aprenderan lo mismo...me gusto mucho este viaje de ustedes a Braganca, me encanto que las ninas trabajaban con Prazeres y Joao con tanto entusiasmo...y me conmovio que en alguna forma estuvimos juntos...besos, besos y besos
UsuńNo puedo más que agradecerles a las dos por tanta belleza, de la naturaleza, de la familia y de las relaciones!
UsuńLeerlas ha sido contactarme con la frescura y a la vez con la profundidad de los sentimientos, con historias de vida bien vivida!
Mi primera impresión al leerlas fue sentir que esa vida existe y es posible, también reafirmarme en mi decisión de tener ese tipo de experiencia!
Cuantas veces he añorado ese cafecito con los amigos y ese apreciar las cosas sencillas y hermosas de la vida que compartimos con ustedes. Si Grazy estuviera aquí ....... nos hace pensar ...... bueno, pero podemos estar allá .......... y fantasear con ese sueño de comprarnos todos unas casitas en Portugal y recrear esa amistad y ese sentimiento por compartir lo bello, desde las emociones profundas y sencillas hasta el aprecio por la naturaleza!
Gracias de nuevo Olenka y Grazy !!!!!
Que felicidad seria estar junto en Portugal en una aldea pintoresca, nosotras todas, las que tanto hemos compartimos en Venezuela, es bueno soñar!! y nunca se sabe!
UsuńLindas tus palabras, me conmoviste...besos
Mam posadzone w ogrodzie dwa kasztany jadalne. na razie sięgają mi zaledwie do pasa. Pewnie nie doczekam ich owocowania...Może wnuki czy prawnuki będą sie mogły kiedyś w przyszłosci zajadać gorącymi kasztanami i wspominać przy tym babunię Olę...? W Australii zajadaliśmy sie kasztanami. Zimą tak cudownie grzały dłonie i były po prostu pyszne!
OdpowiedzUsuńPrzepiekne, nastrojowe zdjęcia Grazynko! Możesz byc dumna ze swoich dziewczyn - są sliczne! A córka na dodatek wrazliwa i sercem z Tobą...(Ten dom, który byś chętnie kupiła - ta stara, cudna chatka - ach, naprawdę chwyta za serce).
Pozdrawiam Cię ciepło!:-))***
W Polsce beda kasztany owocowaly? nie wiedzialam, ale czemu nie, tam gdzie moja corka je zbierala to rejon Portugalii nie taki cieply, nawet sniegi tam bywaja w zimie, wiec u Ciebie tez powinny wyrosnac i owocowac.
UsuńJestem dumna z moich dziewczyn, fajne z nich kobietki, i madre tez.
Sciskam serdecznie Olu!
Portugalia na pewno jest cudownym miejscem do życia, ciepło i piękna architektura. Czytałam wiele o tym kraju i mam ochotę tam pojechać ale nie tak turystycznie tylko na dłużej żeby pojeżdzić po całym kraju. Miałam kiedyś znajomych w Porto ale oni z kolei wyemigrowali do Hiszpanii z powodu bezrobocia. Zresztą w Hiszpanii też bezrobocie! Koniecznie kup tam domek, skoro Twoja córka tęskni. Może nie jestem wielką patriotką ale chyba bym wolała siedzieć w Portugalii pod kasztanem niż tu marznąć. W Algavre mają zawsze lato :D
OdpowiedzUsuńZdaje sobie sprawe, ze przyjdzie czas, kiedy bedzie trzeba byc blizej corki, i marzy mi sie jakis malutki domek, gdzies na wsi, blisko Porto. Nie ma to zwiazku z patriotyzmem albo jego brakiem...ja Polske w sercu nosze ciagle mimo, ze 40 lat mieszkalam w Wenezueli.i w zasadzie niby tam jestem przypisana. Jestem Polka gdziekowiek los mnie rzuci...a do Portugalii warto sie wybrac, piekny to kraj! sciskam Cie serdecznie
UsuńJak Ona pięknie za Tobą tęskni, jakkie cudowne ciepło jest między Wami. I zdjęcia takie radosne. Okolica wymarzona do kupna chatki i spacerów z wnuczkami, jeśli tylko możesz, kup. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńNie wiem co Ci napisac....ach!... moje corki daleko ale bardzo w kontakcie ze mna, dzisiejsze czasy pozwalaja na codzienna dawke wirtualnej, czulej obecnosci. A juz niedlugo bedziemy razem...nawet corka amerykanska zjedzie...
UsuńMam nadzieje kiedys krecic sie po domku i ogrodku w jakiejs wioseczce portugalskiej,
Przesylam serdecznosci !
Z ego wynika ,że byłaś tam cały czas w sercu i w myślach. To piękne. I piękne miejsce i śliczne wnusie. Malutka już taka duża . Ech, czas leci.Buziaki ślę . ps. a chatka faktycznie godna zamieszkania :-)
OdpowiedzUsuńCZas leci i wnusia juz prawie samodzielna, wszystko chce robic sama...wszyscy jestesmy w nia zapatrzeni.
UsuńChatka fajna, ciagle gdzies jakas wynajduje, i moja rodzina juz mnie utozsamia z takimi widokami. Pozdrawiam serdecznie Maszko!
Ten sad kasztanów jadalnych to coś niezwykłego. Można się zakochać! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNiezwykly dla nas , a w Portugalii to zwyklosc, i o tej porze roku wszyscy jedza pieczone kasztany...mniaaam!
Usuń"A AMIZADE VERDADEIRA SORRI NA ALEGRIA,
OdpowiedzUsuńCONSOLA NA TRISTEZA,
ALIVIA NA DOR E
SE ETERNIZA EM DEUS"(J.Calvet)
IMAGENS DESLUMBRANTES!!!
UM GRANDE ABRAÇO, MARIE.
Obrigada Marie...
UsuńWitaj Grażynko.
OdpowiedzUsuńPiękne nastrojowe zdjęcia, a kasztany jadłam .Zebrałam je w Polsce w Jeziorach Wielkich.
W doniczce zasadziłam dwa, może wykiełkują:))
Pozdrawiam serdecznie:))
No wlasnie dowiaduje sie, ze mozna kasztany jadalne spotkac w Polsce...czyli tylko je siac, moze Ty doczekasz sie zbiorow, pozdrawiam serdecznie
UsuńPiękne nastrojowe zdjęcia zbieraczy kasztanów. Musi to być ciężka praca, ale za to jaka przygoda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoim marzeniem jest uczestniczyc w takich zbiorach, moze kiedys mi sie uda. Dziekuje i pozdrawiam
UsuńAle niesamowicie cudowny reportaż! Wspaniałe są te Twoje dziewczyny. Od najstarszej do najmłodszej. Jakie to musi być Grażynko wspaniałe uczucie gdy nawet będąc tak daleko wiedzieć, że myślami jesteście tak bardzo blisko siebie. Czy może być coś piękniejszego.
OdpowiedzUsuńA co smaku pieczonych kasztanów to zgadzam się absolutnie, pychota:)
I wiesz myślę ,że w końcu jakiś jeden z tych cudownych, klimatycznych, portugalskich domków będzie Twoim.
Serdeczności i uścisków moc posyłam.
Niech sie spelni to dotyczace domku klimatycznego w Portugalii...ja wierze, ze sie spelni. A jezeli chodzi o moje dziewczyny, no...sa moje dziewczyny! sciskam serdecznie
Usuń"Najbardziej wzruszyłam się patrząc na te sceny... Anna Sofia ze swoim ojcem chrzestnym Joao...trzyma się kurczowo jego palca..." Rzeczywiście piękna scena :) Dobrze, że tęsknotę osładza choć trochę możliwość wirtualnego kontaktu. Uściski Grażynko :)
OdpowiedzUsuńIzo!!! czekalam na ten komentarz, mnie te zdjecia tyle mowia!!! a wiem,ze milosc tego emerytowanego policjanta do Sofi i odwrotnie, Sofi do Joao jest bardzo wielka i to widac na zdjeciach..sciskam Cie serdecznie bardzo
UsuńPreciosas imagenes, me encanto el post, compartiendo con la familia y esos paisajes de otonyo tan romanticos, con ese toque melancolico....que lindo!
OdpowiedzUsuńbesos, feliz domingo.
Patricia ! gracias! yo veo lo mismo que tu, es un relato de mi hija que me robo el corazon...besos
UsuńJejku, jak uroczo, jak miło, jak pięknie! Co za cudny czas. Ogrzałam się tym listem i zdjęciami.
OdpowiedzUsuńJak sie ciesze ,ze tak ten post przyjelas, ja tez sie nim grzeje, powstal dzieki relacji weekendowej mojej corki!
UsuńWprawdzie pisałaś ten post ponad 5 lat temu, ale z późniejszych postów wynika także, że te Wasze relacje Matka-Corki są nadal takie jak te opisane tutaj. Gratuluję. Mnie się nie udało, syn daleko w Azji, od lat nie utrzymuje ze mną kontaktu, chyba że czegoś potrzebuje :-( Przywykłam ale też dlatego z przyjemnością przeczytałam te wpis, w dodatku jak zawsze ilustrowany pięknymi zdjęciami.Trochę nie nadążam za tymi Twoimi podróżami, a szukam wpisów od domach, w których mieszkasz. Rzadko chyba o tym piszesz.
OdpowiedzUsuńO jak sie ciesze, ze szperasz w moim blogu...a syn, moze dlatego ,ze syn a nie corka, z corkami inaczej.
UsuńPOszukam wpisow o moim domu w Andach...sciskam serdecznie