czwartek, 30 maja 2013

Wieczór św. Izydora u sąsiadów ...Fiesta de San Isidro en la vecindad

Zostaliśmy zaproszeni na 18 tą, 15 maja...przez Eladia, naszego sąsiada , zorganizował wraz ze swoją kuzynką Clemencją rodzinne obchody dnia św. Izydora.  Poleciałam przez łąki jak na skrzydłach, do starej chaty z bahareque. 
Bahareque to forma budowy polegająca na stawianiu ścian z przeplatanych trzcinowych łodyg lub patyków a potem na oblepianiu takiej konstrukcji błotem . Chata Clemencji ma juz blisko 80 lat. Bahareque jest więc solidną techniką budowlaną.
Fuimos invitados para el dia 15 de mayo a las 6 pm., por Eladio. La fiesta fue organizada en la casa de Clemencia, su prima . Corri por el campo como si tuviera alas, llegue a la casa vieja hecha de bahareque. Bahareque que ya tiene casi 80 años, es  muy resistente por lo visto  este tipo de construccion.




Już z daleka słychać było muzykę , z obowiązkowymi skrzypcami andyjskimi w roli głównej!

Ya de lejos se oia  la musica , destacandose el agudo sonido del violin andino,.


Eladio  zrobił ołtarz, oprócz figurki świętego znalazły się tam przeróżne, bardzo ważne , rodzinne, pamiątkowe przedmioty. Jego, bardzo hołubione skrzypce, cuatro- typ gitary wenezuelskiej czterostrunowej,  koszyki plecione przez zmarłą już Ciocię Dolores używane do zbioru kawy, sznury z włókien agawy wyplatane przez wujków , trochę owoców, warzyw...kwiatów...
  
 Eladio armo el altar,  junto a la figura del santo lo adornaban los objetos de mucho valor para la familia, el muy valioso y cuidado por Eladio , viejo violin, cuatro, el instrumento tipico venezolano, especie de guitara de cuatro cuerdas, las cestas para recoger  cafe tejidas por tia Dolores , que murio el año pasado, cabuyas  hechas por los tios de la fibra de cocuiza, algo de frutas, legumbres, y flores...



wkrótce zrobiło się ciemno
rapidamente oscurecio


 Antonia, siostra Eladia stanęła przed  ołtarzem i poprowadziła ceremonię.  Śpiewała  i modliła się  wraz z  resztą obecnych.
Antonia, la hermana de Eladio conducia la ceremonia, con su voz fuerte cantaba y oraba  junto con los invitados.





Dzieci też uczestniczyły w uroczystości.
                                                   Los niños tambien participaron en la fiesta.



                                  Trochę śpiące zachowywały się bardzo grzecznie.
                                              Con sueño pero muy tranquilita.



                   Jakiemukolwiek świętowaniu w Andach muszą towarzyszyć ognie sztuczne i wybuchy prochu.
Toda la fiesta en Los Andes viene acompañada de  fuegos artificiales y explosiones de polvora.



Dwa pieski domowe wyraźnie  czekały na  tę część obchodów... wybuchy, błyski były dla nich wielką frajdą
Dos perritos de la casa acostumbrados a estas diversiones, esperaban impacientes las explosiones.



Za każdym wybuchem podskakiwały, szczekały, machały ogonami
Con cada estallido saltaban, ladraban y movian alegremente la colita.











                                   Równie niecierpliwie czekały na wybuchy prochu.
                               Igualmente impacientes esperaban la detonacion de la polvora.



Uroczystość skończyła się poczęstunkiem,  podano ryż z kawałkami kurczaka , sałatkę i  typowy napój wenezuelski, papelon con limon,  czyli wodę z sokiem cytrynowym posłodzoną  pastą z trzciny cukrowej

El festejo termino con una cena , los anfitriones brindaron arroz con pollo, ensalada y la tipica bebida venezolana, papelon con limon.



Jeszcze trochę ogni sztucznych
                                                       Un poco mas de fuegos artificiales


i  przyśpiewek 
y cantos


Ten piesek schowal się w najdalszy kąt, nie przywykły do głośnych eksplozji
Este perrito se escondio en el ultimo rincon de la casa, no acostumrado a los terribles ruidos


Ara zwana Rózą, została przeniesiona w najdalszy gąszcz ogrodu, ale i tak bała się bardzo każdego wybuchu
La guacamaya Rosa fue llevada a un arbol de la densa parte del jardin , aun asi cada estallido provocaba en ella unos saltos de desacuerdo.


Na zakończenie, Eladio i jego kuzyn Gabriel opisali mi każdy przedmiot, Eladio w ręce ma starą wagę swego dziadka.
Al finalizar la fiesta Eladio y Gabriel me describieron cada objeto del altar, Eladio tiene en las manos un viejisimo peso de su abuelo.





a te stare skrzypce sa pamiątką szczególnie dla niego ważna...
Este violin antiguo    tiene para el una muy especial importancia...



Dowiedziałam się jak się robi sznury z agawowego wlókna

Supe como se hace el mecate de fibra de cocuiza


Pożegnaliśmy wujka dziadka rodziny,  Marciala
                                                Nos despedimos de tio abuelo Marcial



     Eladio jeszcze pokazał mi swoje skarby fotograficzne,  na tym zdjęciu dostaje na pamiątke od Jana Pawła II  różaniec, Eladio z kolei trzyma w ręce   wyrzeżbioną przez siebie Matkę Boską którą podarował papieżowi..  Głowę Eladia  zasłania kapelusz pani w czerwieni, widać tylko jego rękę odbierającą z rąk papieskich podarunek.
    Antes de despedirnos, Eladio me enseño sus fotos,  la mas apreciada es donde el recibe un rosario de las manos de Juan Pablo II,  Eladio a cambio le   entrego al  Papa su talla de  Virgen,  lastima que solo se ve la mano de Eladio , su cara fue tapada por la señora y su sombrero de ala ancha.


                       Zdjęcie, na którym jest ciocia i wujek dziadek, po prawej, wujek był ślepy a ciocia jest niema, ślepota wujka nie przeszkadzała by sobie przygrywał na cuatro.
                 Esta foto, donde estan la tia  y a la derecha  el tio abuelo, el tio fue ciego y la tia es muda...la ceguera del tio no impedia que  tocase su cuatro...


                                           O niezwykłej rodzinie Eladia pisałam już  tutaj
                                           Hace mas de un ano escribi sobre Eladio  aqui
                     Dziękuję Eladio!! 
                                    Gracias Eladio!!
 pozdrawiam...saludos

21 komentarzy:

  1. Szczerze zazdroszczę tego klimatu!

    OdpowiedzUsuń
  2. Pięknie poprowadziłaś mnie szlakiem andyjskich obrzędów. Świetne zdjęcia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajni tacy sąsiedzi :) Świetna relacja, okazuje się, że wszędzie ważna jest tradycja i przywiązanie do rodzinnych pamiątek.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Que bonito tu post, me encanta, muy muy lindo>

    Un beso

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak zwykle wspaniala opowiesc. Niesamowita rodzina.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niezwykli kolorowi ludzie, interesujcy... świetny reportaż :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Jesteś wśród swoich sąsiadów prawdziwym fotoreporterem - tworzysz fotograficzne pamiątki, pokazujesz bogactwo obrzędów, piękno ludzi (dziewczynki z fotek są prześliczne), co przy ulotności życia jest bardzo cenne nie tylko dla potomnych. Przy okazji i my mamy możliwość poznania kraju, w którym żyjesz, z tej najcieplejszej strony.
    Ślę serdeczności :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Obejrzałam sobie ten wpis kilka razy.I wstyd się przyznawać,ale moje oczy za każdym razem zatrzymywały się najdłużej na tej jucie i sznurku:)Szkoda ,że nie rosną u nas agawy:)))))
    Oczywiście ,że pozostałe widoki zrobiły na mnie wrażenie.
    Nasz nie jeden budowlaniec mógłby może pojechać na szkolenie:)
    Rodzina rzeczywiście cudowna i wspaniała.To wielki zaszczyt, być zapraszanym przez TAKICH ludzi.Nie po raz pierwszy brakuje mi odpowiednich słów by wyrazić do końca co odczuwam. Widać TU miłość i wzajemny szacunek.
    Piękne zdjęcia.Najbardziej mnie chyba ujęło to zdjęcie Marciala.
    Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Juta i sznurek! no tak zgadza sie..a sznurek jest wielkiej pieknosci niewatpliwie.
      Tak, bardzo lubie kiedy mnie zapraszaja na swoje swietowanie. Nie tak dawno byly urodziny babci, 101 letniej i niestety nie bylo mnie na Mucuy, a szkoda, bo na pewno to byla wzruszajaca uroczystosc! Zdjecie Marciala wywolam i oprawie i podaruje Eladiowi, mnie tez sie podoba, ma taka dobra twarz.
      sciskam!

      Usuń
  9. No to już tylko jedna refleksja mi przychodzi na myśl.Po prostu dobro się przyciąga:)))

    OdpowiedzUsuń
  10. Znowu powiało egzotyką. Uwielbiam tu zaglądać. Dziękuję. Ta mała dziewczynka o ogromnych oczach jest prześliczna! Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  11. Świat, który pokazujesz jest piękny, chociaż to jego niewielki wycinek.
    Dawniej ludzie z braku środków budowali małe, urocze domki z naturalnych materiałów, przycupnięte na zboczach gór - skromne, wkomponowane harmonijnie w otoczenie.
    Ludzie spotykali się , razem świętowali i to jest bezcenne.
    To właśnie pokazujesz na swoich zdjęciach, a czego brakuje w bardziej zurbanizowanych społecznościach.
    Wesołe było to sąsiedzkie spotkanie. Wspaniali ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Kochana czy Ty zdajesz sobie sprawę w jakim magicznym świecie masz okazję żyć? Pięknie.. po ludzko..blisko tradycji i natury:) bez pośpiechu i blichtru..pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy zdaje sobie sprawe? zdaje sobie sprawe niewatpliwie, taka jest moja wioska Mucuy, bardzo mi przypadla do serca...ale takich miejsc w Wenezueli jest coraz mniej jeszcze w Andach bywaja i czaruja ludzi, ktorych taki styl zycia przyciaga, byc moze dlatego ,ze sa to miejsca odizolowane geograficznie. Na drugi rok, kiedy wroce do And, pokaze miejscowosci , ktore duzo bardziej za zagubione w gorach, bardzo tam lubie sobie pojechac..pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  13. Fajne świętowanie z najbliższymi. U nas wszelkie świętowania związane ze spotkaniami rodzinnymi jakoś zanikają albo przenoszą się poza dom do lokali , gdzie wszystko już jest nie tak naturalne i spontaniczne. Ciesze się,że masz tam swoją wenezuelską rodzinę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. tak, lubie wiedziec i czuc , ze mam kontakt juz rodzinny z ludzmi mnie tam otaczajacymi. Andyjczycy sa troche na dystans, ale kiedy juz obdarzaja kogos zaufaniem i afektem to to sa prawdziwe uczucia. Zostawiam moj dom tam na dlugie miesiace i wiem ,ze moi sasiedzi maja go na widoku, zreszta maja do niego klucze, dbaja o niego w miare swoich mozliwosci. Sle serdecznosci

      Usuń
  14. Dobrze jest mieś tak fajnych sąsiadów, gdzie można miło spędzić czas. Widać, że wszyscy dobrze się bawili.

    OdpowiedzUsuń
  15. Witaj Grażynko
    Piekna relacja z uroczystości.Im jestem starsza tym ważniejsza jest dla mnie tradycja.Szanuję też tradycję innych ludzi.Rodzina którą nam pokazujesz jest prosta ale szlachetna i widać dużą więź między nimi.A to przecież w rodzinie jest najważniejsze.
    Bardzo ładnie wyszły Ci zdjęcia nocą.Zadziwiły mnie psy tańczące podczas wystrzałów rac.Moja Kaja w sylwestra chowa się w najdalszym kącie:))
    Pozdrawiam serdecznie:))

    OdpowiedzUsuń
  16. wzruszające są te rodzinne świętowania, zapraszanie sąsiadów. takie bezpretensjonalne. tradycja jakiej nigdy nie widziałam w polsce.nawet gdy sie spotykają rodziny, to zawsze gdzieś jest jakiś zgrzyt.
    pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  17. To miłe przeżycie uczestniczyć w takich tradycyjnych imprezach i do tego nie w swojej ojczyźnie. Można wiele zobaczyć i to jest bardzo ciekawe. Pięknie pokazałaś to na zdjęciach. Pieski mnie mile zaskoczyły. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zwyczaje, tradycje, swietowanie, pamiatki po bliskich, to wszystko tworzy wiez, bliskosc i sprawia, ze nawet Ci, ktorych juz nie ma zyja nadal w pamieci, w opowiesciach i, jak w tym przypadku, muzyce, ktora przekazali mlodszym pokoleniom. Piekna opowiesc.

    OdpowiedzUsuń