Któregoś dnia wczesnym rankiem , jakieś tydzień temu, wybrałyśmy się z koleżanką do nieznanego mi parku podkarakaskiego na obserwację ptaków, wcześnie, bo park o 6 rano miał być otwarty a wiadomo, ptaszki najlepiej obserwować o świcie. Zastałyśmy bramę zamkniętą więc postanowiłyśmy poczekać trochę, w międzyczasie zaczęłam robić zdjęcia , park mieści się w Lagunita, luksusowej dzielnicy mieszczącej się w zasadzie już w Gran Caracas, jest to dzielnica skąpana w zieleni, i tak wyglądała wcześnie rano.
Un dia cualquiera, hace mas o menos una semana , salimos con mi amiga muy tempranito por la mañana al parque caraqueño de afueras de la ciudad, para mi, hasta ahora, desconocido. El parque deberia estar abierto a las 6am, las mejores horas para ver las aves y fotografiarlas son practicamente de madrugada asi que a las 6 estuvimos alli, pero el señor, que abre y cuida el parque no aparecia.
Me puse fotografiar la vecindad , el parque esta situado en una lujosa urbanizacion de Caracas llamada Lagunita , sumergida en un refrescante verdor...
W takich domach tutaj się mieszka...
Asi son las casas de este lugar..
Czekanie się przedłużało, więc zza ogrodzenia zrobiłam zdjęcie temu to okazałemu kogucikowi parkowemu
La espera se alargaba, asi que tome la foto hacia interior del parque donde paseaba este hermoso gallo
Pan opiekujący się parkiem nie nadchodził więc zdecydowałyśmy pójść na śniadanie do, łączącego się z Lagunitą, miasteczka kolonialnego El Hatillo...El Hatillo zostało założone w 1781 roku , jak w każdym pueblo i tutaj musi być plac Szymona Boliwara, oczywiście z jego pomnikiem,
El señor no aparecia, asi que decidimos ir a desayunar al cercano pueblito colonial hoy ya unido con Lagunita, llamado El Hatillo..El Hatillo fue fundado en el año 1781. Todos los pueblos de Venezuela tienen obligatoriamente una plaza de Simon Bolivar con su estatua en el centro, el Hatillo tambien . ..
Wokół placu zachowały się domki kolonialne, miasteczko zostało wpisane na listę obiektów dziedzictwa narodowego. Jest ulubionym miejscem spotkań i spacerów Karakenios, tutaj można się zrelaksować, zrobić małe zakupy czy zjeść coś w licznych restauracyjkach.
Rodean la plaza casitas de estilo de aquellos tiempos formando el casco historico, por esta razon el pueblo fue declarado Patrimoño de la Nacion. Llego ser un lugar de esparcimiento de los caraqueños, donde se puede disfrutar de su apacible caracter, comer en alguno de los multiples restaurantes, comprar recuerdos en pequeñas tendecitas del lugar.
En esta iglesia de Santa Rosalia de Palermo se casaba mi hija menor , hace 13 años .
A w tym różowoniebieskim i zielonym domu, zajmującym jeden z rogów placu Boliwara znajduje się jedna z najpopularniejszych cukierni w pueblo, nazywa się Das Pastell Haus (!!!!), jest ulubionym miejscem wizytujących to miasteczko.
En esta casa de color rosado,azul y verde , que ocupa toda una esquina de la plaza, se encuentra la mas frecuentada pasteleria del pueblo llamada Das Pastell Haus (!!!).
nie tylko plac Boliwara jest atrakcją turystyczną, także wąskie uliczki o podobnej zabudowie cieszą się zainteresowaniem spacerowiczów.
Pero no solo la plaza es un punto de atraccion para lao visitantes, tambien las callecitas aledaños lo son..
Miasteczko otoczone jest wzgórzami, z jednej strony pokrytymi biedną dzielnicą slumsową...która tutaj wygląda dużo lepiej niż gdzie indziej
El pueblo esta rodeado de las montañas, de un lado estan cubiertas por las pobres casitas llamadas en Venezuela "ranchitos", los cuales aqui lucen mucho mejor que en otros sitios.
a po przeciwnej stronie, wzgórza zabudowane są luksusowymi willami, tego ranka nagle pojawiła się mgła, zjawisko tutaj dość częste i nadające dodatkowej atrakcji temu miejscu.
El otro lado es totalmente distinto, entre los arboles emergen las quintas....muchas veces cubiertas por la atractiva neblina, frecuente en el lugar.
Przeszłyśmy całe miasteczko w poszukiwaniu restauracyjki, chciałyśmy zjeść śniadanie, było jednak za wcześnie, wszystkie znane nam miejsca były jeszcze zamknięte, ale na tym placyku ...
Hemos caminado por toda la ciudad en busca de un restaurante para poder desayunar, todos los lugares conocidos por nosotras estaban todavia cerrados, pero en esta placita...
gdzie ludzie czekali w kolejce na poranny transport do pracy
donde la gente estaba en la cola esperando un transporte para ir a sus trabajos
znaleźliśmy całkiem miłe miejsce gdzie śniadanie było typowo wenezuelskie...empanada de queso (smażony pieróg z mąki kukurydzianej nadziewany białym serem ) i kawa.
encontramos un lugar amable con un desayuno criollo, empanada de harina de maiz rellena con queso blanco acompañada de cafe
Wróciłyśmy do samochodu kolorowymi, hm...nawet bardzo kolorowymi uliczkami...
Regresamos donde el carro caminando por las coloridas ...bueno, bastante coloridas calles.
a w Lagunita zastałyśmy już park otwarty.
Lagunita po hiszpańsku znaczy "stawek" , pewnie stąd się wzięła nazwa dzielnicy.
El parque estaba abierto. A esta laguna le debe la urbanizacion su nombre.
o parku zwanym Parkiem Pokoju w następnym wpisie...
Es Parque por la Paz...continuara en otro post.
pozdrawiam już z And
saludo ya desde Los Andes
Czasem zaistniała sytuacja nas zaskakuje. Dobrze się jednak złożyło,że park był zamknięty.Pokazałaś nam kawałek budzącego się do życia miasta i jego mieszkańców.Życie budzi się wszędzie podobnie, trochę leiwie,trochę na zwolnionych obrotach.Kolory domów za iście bardzo kolorowe,u nas też czasami można spotkać takie "papugowe" domy.Grażynko jak u Ciebie ludzie obchodzą Wielkanoc? Czy podobnie jak u nas?Pozdrawiam serdecznie życzę miłego weekendu
OdpowiedzUsuńza oknem piękne słońce i minus 12 stopni.Tak ma być i na święta.przesyłam buziaki i czekam na ptaki z parku.
Tutaj w Wenezueli Wielkanoc jest przede wszystkim okresem wakacyjnym, od czwartku do poniedzialku jest wolne od pracy, szkoly zamkniete tydzien, juz od tego poniedzialku, wiec kazdy wybiera sie gdzies tam...najczesciej na plaze. Tylko rejon andyjski jest bardziej swietujacy, juz zaczynaja sie inscenizacje przedstawiajace droge krzyzowa a potem zmartwychwstanie. Moze mi sie uda zrobic reportaz na ten temat. Ogolnie mowiac, Wenezuelczycy nie naleza do bardzo praktykujacych katolikow.
UsuńTak masz racje, te papugowe domy tez czasem widzialam w Polsce i bardzo mnie razily, tutaj jakos do tego sie przyzwyczailam, i nawet czasem mi sie to podoba.
Bedzie Wielkanoc w sniegu!!!! pozdrawiam bardzo serdecznie
Przede wszystkim ucieszyło mnie ostatnie zdanie:) Oznaczające,że dotarłaś do celu:))))
OdpowiedzUsuńWiesz myślę,że może człowiek odpowiedzialny za otwarcie tych "drzwi do parku" zrobił to całkiem celowo:)))))) Ty Kochana może i nie, ale ja tam jestem Mu wdzięczna. Mogłam pospacerować (przy odrobinie wyobraźni)po tych wąskich jakże wielobarwnych uliczkach.No i obejrzeć coś bardzo wzruszającego.Mianowicie TEN kościółek Św.Rozalii.Nie wiadomo czy w innych okolicznościach nadarzyłaby się okazja pokazania GO :))
To zdjęcie zamglonego miasteczka jest cudowne.
No wiem ,że już długo ale jeszcze jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Mianowicie oprócz tej kolorystyki budynków zauważyłam, że malowane są brzegi chodników na żółto. Przypomniało mi to u nas lata 50-te i jeszcze nawet 60-te, kiedy to nakazowo musieliśmy bielić krawężniki chodników na biało przed świętem 1-szo majowym.I nie ważne było,że tą drogą nie przechodził żaden pochód:)))))Można było zapłacić sporą karę za nie wywiązanie się z takiego obowiązku.
No dobrze już grzecznie kończę i idę usmażyć sobie naleśnika z serem:)))
Pozdrawiam bardzo cieplutko. Zwłaszcza,że nad ranem na moim termometrze było -16 stopni!!!!!:((((
Wlasnie smaze nalesniki na obiad, bede slone, z nadzieniem cukiniowym.
UsuńJa w zasadzie tez nie mialam za zle temu nie calkiem obowiazkowemu opiekunowi parku, bo mnie osobiscie bardzo podoba sie spacerowanie po El Hatillo, ludzie tam jeszcze sa mili i nawet mowia sobie dzien dobry. A brzegi chodnikow maluje sie tutaj na dziko zolty kolor, w zasadzie nie rozumiem po co i tak nikt tym sie nie przejmuje.Czy masz jakies wspomnienia zwiazane z Sw.Rozalia? Pozdrawiam serdecznie i ide dalej smazyc moje nalesniki...
A jeszcze tylko napiszę ,że zauroczył mnie ten kogut i piesek przed tymi zamkniętymi drzwiami:))))))))
OdpowiedzUsuńPark będzie następnym razem, to cudownie. Jednak dobrze, że był jeszcze zamknięty, bo pokazałaś śliczną miejscowośc z kolorowymi domami i ciekawymi szczegółami na nich. Miło się po nim spacerowało i przy okazji zobaczyło kościółek w którym Twoja córka brała ślub. Pozdrawiam cieplutko chociaż u nas w chwili obecnej jest -7 stopni.
OdpowiedzUsuńTak, miasteczko ma swoj urok a poza tym nalezy do biezpiecznych, mozna sobie spokojnie spacerowac i nawet paradowac z aparatem fotograficznym.Dalej bedzie o parku , ktory tez w jaims stopniu jest niezwykly...sciskam serdecznie
UsuńPiękny poranek, zrobiło się kolorowo i zapachniało kawą :) Magiczne medium ten internet :)
OdpowiedzUsuń..internet..chyba jednak to cudowny wynalazek, tylko czasami wydaje mi sie ,ze niebezpiecznie uzaleznia...pozdrawiam cieplo
UsuńGrazyno, nawet nie wiesz, jak bardzo uwielbiam poranki... Wszystko wydaje sie takie swieze i nie rozbudzone jeszcze... ze mna wlacznie... i te mgly...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Ja tez jestem porankowa...czekam kiedy wyjdzie slonce by wybiec do ogrodu,ktory o tej porze wyglada najpiekniej! potem robie sobie zielona herbate i siadam na pienku delektujac sie i przyroda i herbata.
Usuńsciskam serdecznie!!!
Również z przyjemnością pospacerowałam z Tobą kolotowymi uliczkami miasta.
OdpowiedzUsuńNa zdjęciu pokazującym wzgórze z willami,zainteresowało mnie drzewo na pierwszym planie,to czerwone to liście czy kwiaty?
Trochę smutne są domki w slumsowej dzielnicy,bardzo zagęszczone po prostu jeden na drugim.(wiem ,że to utopia ale mimo wszystko chciałabym ,żeby nigdzie nie było biedy).
Przesyłam serdeczne pozdrowienia i czekam na post o parku,tam na pewno jest pięknie:))
To drzewo to drzewo koralowe, kwitnace o tej porze, tzn. w jakims sensie na wiosne wenezuelska. Oczywiscie sa to kwiaty. Wszedzie tam gdzie jest ich duzo to znak ,ze kiedys byla tam plantacja kawy, sadzono te drzewa by dawaly potrzebny krzaczkom kawy cien. Na terenach El Hatillo kiedys taka plantacja byla. Jezeli chodzi o te slumsy, to tak jak napisalam, te z Hatillo sa wyjatkowo malownicze, prawdziwe slumsy...hm..mam opory w pokazaniu, ale gwoli prawdy o Wenezueli z czasem sie zmusze i pokaze. Park jest wyjatkowy, jak na miejsce w ktorym sie znajduje.. usciski sle!
UsuńTe wzgórza na przeciwko siebie Fawela i dzielnica willowa to symboliczne dla państw post kolonialnych (całej Ameryki Łacińskiej) Najwspanialsze jest to, że mimo wszystko ludzie otaczają się bajecznymi kolorami i nie trcą uśmiechu na twarzy.
OdpowiedzUsuńPiękny reportaż, nadal czekamy na relacje Andyjskie :)
P.S.
Ciekawe co się teraz zmieni w Wenezueli po śmierci Prezydenta Chaveza
Tak ...w Ameryce Poludniowej trudno by bylo znalezc miejsce bez faweli, czy jak w Wenezueli sie mowi..ranchitos...ale rownoczesnie Wenezuela nalezy do krajow. gdzie ludzi uwaza sie za jednych z najszczesliwszych na swiecie. Dla mnie to jest zagadka, jak zagadka jest co bedzie po erze Chaveza...na razie wszystko wyglada tak samo, zaczela sie kampania wyborcza, dla mnie wygra czlowiek wskazany przez Chaveza, czyli Maduro.
UsuńMam duzo obiekcji w tym wzgledzie, ale takie sa realia wenezuelskie..eh! co ja tam bede o polityce, sprawy tutaj sa tak skomplikowane ze nie sposob w krotkim komentarzu cokolwiek wyklarowac...jedno jest pewne, Wenezuela podzielila sie na dwa obozy, i nie ma sposobu zeby doszlo do jakiegokolwiek pojednania. I nie tylko na polu politycznym to zjawisko sie obserwuje, ale nawet rodziny sie sklocily, malzenstwa rozwiodly, dzieci wyemigrowaly, etc...tym akcentem koncze i pozdrawiam Was serdecznie..
U nas ciagle zimno, Grazynko. Dzis w nocy bylo -12 C w Warszawie. Jak dobrze przejsc sie z Toba po tych kolorowych i slonecznych uliczkach i pogrzac sie choc troche w ceplejszej aurze z ekranu komputera.
OdpowiedzUsuńMyslalam o Tobie przy okazji wiesci o smierci Hugo Chaveza. Ciekawe co bedzie dalej w Wenezueli.
Pozdrawiam.
Co bedzie po smierci Chaveza, to jeszcze wielka niewiadoma, podejrzewam, ze w wyborach wygra czlowiek wskazany przez niego na nastepce, czyli dalej bedzie to samo, chociaz nie ma on charyzmy poprzednika , wiec 6 nastepnych lat pojdzie w tym kierunku..w zaleznosci jak sprawy sie beda mialy jest duze prawdopodobienstwo, ze w nastepnych wyborach moze zajsc jakas zmiana, tymczasem kraj jest podzielony jak nigdy, jest to niezwykle meczace i trudne do wytrzymania.Jeden drugiego obserwuje i zastanawia sie...chavista czy opozycjonista? i tej ocenie zawsze towarzysza duze emocje...
UsuńSciskam serdecznie ze slonecznych And!
Już jesteś w górach!
OdpowiedzUsuńDwa zdjęcia są dla mnie szczególne - starszy pan, kodak i flaga, no i oczywiście pies przy niebieskich drzwiach!
Flaga a na niej osiem gwiazdek ( przed Chavezem bylo ich 7, opozycjonisci maja problem z przyjeciem tej zmiany), zawieszona troche nizej na maszcie na znak zaloby, a z tylu jeszcze widac szyld chinskiej restauracyjki. Piesek jest pieknej masci i gra mi to bardzo dobrze z kolorem drzwi. Pozdrawiam serdecznie!!
UsuńJedno mi tylko przeszkadza, a mianowicie plątanina przewodów elektrycznych.
OdpowiedzUsuńW europejskich miastach jest ich już coraz mniej, kable znikają pod ziemią.
Kolory El Hatillo poprawiły mi nastrój. No i to drzewo koralowe i ta soczysta zieleń i ta zapowiedź Lagunity....
Uściski :)
Platanina przewodow elektrycznych..? piszesz!, musialam wrocic do zdjec i spojrzec na nie....toc to ich niewielka ilosc w porownaniu z tym co mozna zobaczyc gdzie indziej, czesto sa to kable kradnacych elektrycznosc...bede musiala zamiescic takie zdjecie gdzie tych kabli bedzie naprawde multum. Sciskam tez serdecznie i zaraz lece do Twego ostatniego wpisu.
UsuńI jak to zawsze bywa nie ma tego złego.... bo bardzo ciekawe miejsca nam pokazałaś dzięki temu ,ze ogród był zamknięty o tak wczesnej porze. Bardzo kolorowa ta dzielnica slumsów przez to bieda nie rzuca się w oczy. Zastanowiły mnie te drzewa w pomarańczowych barwach. czy one są obsypane kwieciem czy to jesień ?
OdpowiedzUsuńTo sa drzwa koralowe, Erithrina caffra, ktore o tej porze kwitna i sa bardzo widowiskowe.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Beautiful pictures, muscovy ducks look very beautiful, the coffee is delicious.
OdpowiedzUsuńHave a nice Sunday, Irma
Le quitaste el Bigote!, Te quedo muy lindo el post, me encanta, un abrazo
OdpowiedzUsuńGrażynko z przyjemnością rozejrzałam się w nowym miejscu, gdzie nigdy nie byłam i pewnie nigdy nie będę. Tym bardziej jest to interesujące.
OdpowiedzUsuńKolory, kontrasty...
Nasycone, słoneczne kolory, wenezuelczycy nie boją się takich zestawień, nawet kolorowe slamsy nie takie straszne; serdeczności ślę za wielką wodę.
OdpowiedzUsuńU Ciebie Grażynko , jak zawsze ciekawie i kolorowo. Dzisiaj mało ptaków, ale są domy i ulice. Pokazałaś nam fragment innej kultury, ciekawe budownictwo. Przyjemnie mi się z Tobą dzisiaj spacerowało.
OdpowiedzUsuń