Caracas leży w dolinie górskiej na wysokości około 1000mnpm, , od północy oddziela miasto od Morza Karaibskiego masyw górski należący do Kordyliery Nadbrzeżnej. Najwyższym szczytem masywu jest Naiguata (2765mnpm), ale najczęściej odwiedzaną jest góra Avila (2159mnpm), gdzie można się wybrać kolejką linową i skąd jest widok zarówno na miasto jak i na niebieskie wody Morza Karaibskiego.
Masyw, otaczający Caracas, w 1958 roku został zadeklarowany jako Park Narodowy Avila, a od 2011 roku zmieniono mu nazwę na Waraira Repano. Te górskie tereny przecinają rozliczne trasy spacerowe i wspinaczkowe, najmodniejszą i najczęściej używaną trasą jest ta która prowadzi na Sabas Nieves (1300mnpm). Wiele mieszkańców Caracas używa jej jako ścieżki zdrowia, przy dobrej kondycji wejście trwa 30 minut, przy gorszej znacznie więcej, już od piątej rano można podziwiać fanatyków sportu wchodzących a potem schodzących z trasy by następnie udać się do pracy. Ja zaczęłam wspinaczkę w roku 1987, zawsze w weekend, ale od 5 lat, kiedy już zamieszkałam w Andach, na tę popularną trasę nie wróciłam...aż do ostatniej soboty, kiedy to chciałam wypróbować jak wygląda moja kondycja.
Uh!!! warunki klimatyczne i stromość stoku dały mi się we znaki, na całe szczęście moja koleżanka, zapalony fotograf ptaków, co pewien czas zatrzymywała się wypatrując przedstawicieli ptasiego gatunku. A ja tym razem utrwalałam widoki...mimo suchej pory wyglądające imponująco.
Więc tym razem będą krajobrazy...
Caracas esta ubicada en un valle montañoso a la altura cercana a 1000 msnm, desde el norte la separa del Mar Caribe un maciso montañoso perteneciente a la Cordilera de la Costa. El punto mas alto del maciso es el pico Naiguata (2765msnm) pero el lugar mas frecuentado en la sierra es el Pico Avila (2159 msnm), donde se puede subir con un teleferico y disfrutar de una vista hacia la ciudad y a la vez apreciar azul de las aguas del Mar Caribe. El maciso que rodea a Caracas, desde 1958 fue declarado Parque Nacional El Avila, en el año 2011 le han cambiado el nombre por Waraira Repano. Estas montañas estan atravesadas por los numerosos caminos para pasear y escalar, la mas frecuentada ruta es la de Sabas Nieves muy de moda entre los caraqueños, es un camino que se usa ante todo para hacer deporte, muchos fanaticos de este suben hacia Sabas Nieves (1300msnm) desde las 5 de la mañana para despues dirigirse repotenciados a sus puestos de trabajo. Yo comence subir en el año 1987 pero desde ya 5 años , por vivir en Los Andes, no he frecuentado el sitio. El sabado quise comprobar como me enfrentare a la montaña.
Uy!!!!las condiciones climaticas y lo empinado del camino me hicieron sudar, por suerte mi amiga, muy aficionada a la fotografia de las aves, cada momento se paraba por la menor sospecha de la presencia de un pajarito, asi pude descansar y tomar fotos, esta vez de las vistas, y aun cuando tenemos aqui la temporada de sequia, las panoramas son gloriosas...
Zamglone Caracas , o 7ej rano...
Caracas entre neblinas a las 7 de la mañana
Bujna roslinność na stokach górskich
Una vegetacion exuberante en las laderas de las montañas.
widok na wschód....
La vista hacia el Este
miasto w porannym słońcu..
La ciudad iluminada por la luz del amanecer.
Na całe szcześćie coś mignęło w krzakach, ptak! moja koleżanka na posterunku, ja mam chwilę wytchnienia
Tengo la suerte...hubo un movimiento entre los arbustos...pajaro! mientras mi amiga se prepara para la foto yo descanso!
co chwilę zza drzew wyłania sie jakaś część miasta
Subiendo aprecen las vistas hacia diferentes partes de la ciudad
albo szczyty górskie
o, los picos montañosos
i zbocza porośnięte gęstym, wilgotnym lasem
Las vertientes cubiertos de bosques densos y humedos
widok na wieże Parku Centralnego
la vista hacia las torres del Parque Central
ścieżka zdrowia
Camino para ejercitarse
na bezlistnych konarach...gniazdo ptasie, przypomniało mi o mojej pasji...
en las ramas sin hojas...un nido..recorde que las aves son mi pasion.
i wrzaskliwe ptaki, modrowronki zielone, zmusiły mnie do użycia odpowiedniego obiektywu
Y los ruidosos Querre uerre me obligaron a cambiar el lente de la camara
są tak częstymi bywalcami Caracas i jego parków , że już nie zwracam na nie uwagi...a są przecież niezwykłej piekności. Ciekawe dlaczego natura ozdobiła ich dzioby takim prześlicznym pomponikiem ..
Los Querre Querre son tan comunes en Caracas y en sus parques, que ni siquiera los miro....y son unas aves de gran belleza.
Siempre me pregunto, porque la naturaleza les puso de adorno una motica azul encima del pico?
Na koniec, schodząc z Sabas Nieves mignęło mi coś czerwonego wśród gałęzi... chyba piranga szkarlatna
Al final bajando la montaña algo rojo se movio entre las ramas
Es cardenal montañero
zgłodniałe pojechałyśmy na śniadanie do Parku Wschodniego, do naszej kafejki nad czaplim stawkiem , po drodze , już w parku, coś zaczerwieniło się w koronie drzewa ...to ara arakang, chyba jedyna tego rodzaju w parku, a żołtoniebieskich jest w bród, niezliczone ilości , ara czerwona tylko jedna. i chyba w podeszłym wieku
Ambrientas nos dirigimos hacia el Parque del Este para desayunar en la cafeteria al lado del laguito de las garzas, ya caminando hacia el lago divisamo color rojo entre ramas del arbol.. fue la guacamaya roja (bandera?), creo que la unica de este color en el parque, las amarilloazules hay una multitud, guacamaya roja solo una y parece ya de avanzada edad.
tu wygląda zalotnie i w całej okazałości
Aqui muestra todo su esplendor
a tutaj jakby zmęczona
aqui luce algo cansada
i przysneła sobie ździebko
se quedo dormida un ratico
w miedzyczasie wszedobylskie ary zwyczajne szeptały sobie do uszka miłymi skrzekami
Mientras tanto las azules y amarillas murmuran al oido algo placentro
y despues en grupitos charlaban animadamente
a w dole też sie działo... ostatki karnawałowe (octavita de carnaval) ....
bajo los arboles ..actividades carnavalezcas (octavita del carnaval)
mały książę
el pequeño principe
a ten w mundurze, to çhyba sam Chavez, jego mama musi być zwolenniczką wenezuelskiego prezydenta
y este en el uniforme, pequeño Chavez, su mama tiene que ser la admiradora del presidente venezolano
el mosquetero
i indianka
i la muchacha indigena
której pożyczyła piórko ara czerwona
la guacamaya le regalo su plumita roja
Ara czerwona jest urocza, ostatnio widziałam ja w klatce, w sklepie zoologicznym , tutaj proszę- na wolności czyli u siebie.
OdpowiedzUsuńInne ptaki z Parku też są dla mnie egzotyczne.
Czy można głębiej zaszyć się w gęstwinie Parku, podziwiać rośliny i zwierzeta ?
Serdeczności
Mozna oczywiscie, to jest prawdziwe bogactwo natury, wszyscy jestesmy zgodni, ze to najwiekszy skarb tego miasta...ale takie zaszywanie sie w buszu grozi utrata orientacji, juz wielu sie zgubilo na caracaskich stokach gorskich. Sciezek jest co niemiara, jest co zdeptac i podziwiac. Sciskam serdecznie
OdpowiedzUsuńdzięki Tobie wspinałam się razem z Wami:) dziękuję Ci bardzo:) a i jeszcze jedno --czuj się usprawiedliwiona..Twoja zadyszka to nic innego tylko efekt dźwiganego aparatu;) pozdrawiam.. ps. masz słońce..tęsknię za nim okrutnie..powiedz mu żeby do ans zajrzało:)
OdpowiedzUsuńWyslalam juz troche naszego slonca do Ciebie, nam sie przyda troche cienia. Aparat rzeczywiscie ciezkawy jest..postanawiam jednak pocwiczyc by ciezary u mnie nie powodowaly zadyszki! buziaki!
OdpowiedzUsuńwidoki miasta niesamowite, piekne.... chociaż sama ścieżka zdrowia wygląda na trudną....
OdpowiedzUsuńptaki w kolorach teczy - az śmieją się do nich oczy....
Bonitas capturas de las aves.Saludos
OdpowiedzUsuńCiekawa jestem jakiego obiektywu używasz fotografując te kolorowe ptaszyska?
OdpowiedzUsuńA Indianie..., najbardziej cenili sobie pióra, czego nie rozumieli Hiszpanie i oczywiście ograbiali ich ze złota... Zresztą Aztekowie sami chętnie ich obdarowywali podarkami z tego kruszcu...
A Caracas - nazwa miasta, kojarzy mi się z miejscem magicznym, tajemniczym, wyrosłym z wilgotnej dżungli...
Uściski :)))*
Caracas to nazwa szczepu indianskiego zamieszkujacego tereny gdzie zostalo zalozone miasto w roku 1567 przez Diego de Losada i pelna jego nazwa brzmi..Santiago de Leon de Caracas.
Usuńmoj obiektyw to Nikon (kupilam Nikon bo mam korpus Nikona) AF-S VR
Zoom -Nikkor, 70-300mm
Buziaki
Papużko, papużko powiedz mi coś na uszko:)))Przypomniałaś mi tym pięknym postem wierszyki,które tak niedawno czytałam z wnuczkami:))
OdpowiedzUsuńI pomyśleć ,że takie widoki mogą być prawie w mieście. Przeurocze:)))
Ale ta ścieżka jest rzeczywiście niezła.Rozumiem teraz Twoją kondycję:))))
Zachwyciły mnie te modrowronki z pomponikami:))Urocze.
Ale najwspanialej zaprezentowała się grupka mundurowych, muszkieterów oraz indianek:))
Właśnie obejrzałam zdjęcia brata po powrocie z Ekwadoru.Jestem pod wrażeniem.A słuchać bym mogła bez końca:)))
Pozdrawiam bardzo serdecznie i życzę jak najszybszego powrotu do SIEBIE.
Cieszę się, że weszłaś na górę, bo mogę poogladać piękne widoki. Na wszystkie ptaki, z powodu ich kolorów, napatrzyć się nie mogłam, jak i na dzieci w strojach karnawałowych. Pozdrawiam i proszę prześlij trochę promieni słonecznych, bo u nas szarość przykrywa niebo.
OdpowiedzUsuńNiesamowite zestawienia, tropikalna roślinność, a pomiędzy miasto, wieżowce, bloki mieszkalne ... a pomiędzy kolorowe ptaki... och! Grażynko, u stóp góry moja kondycja wygląda kiepsko, muszę się wysapać, rozejść, uspokoić tętno i oddech, a potem powolutku choćby na koniec świata; i takie zdjęcie: ... albo szczyty górskie ... jak nasza połonina bieszczadzka; to trochę niesprawiedliwe, w jednym miejscu tyle słońca, zieleni, kolorów, ptaków ... podeślij trochę nam słońca do tej szarości; pozdrowienia serdeczne ślę za wielką wodę.
OdpowiedzUsuńQue lindo, muchisimas gracias por los recuerdos tan bonitos. Besitos.
OdpowiedzUsuńOj nasapałam się z Tobą, dzięki za zabranie na poranna wycieczkę.Pięknie przedstawiłaś nam budzące się do życia miasto, nie wspomnę już o ptakach.Ptak krzykacz z pomponem jest przecudnej urody.Dziękuje za wycieczkę raz jeszcze i pozdrawiam, dziś mnie zasypało nie mam już siły na tą zimę
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia, ja jak zwykle nie mogę się napatrzeć na ptaszki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Przez moment powiało egzotyką w tym naszym szarym świecie. Przepiękne zdjęcia, wspaniała wycieczka, z przyjemnością obejrzałam (nawet dwa razy) i poczytałam. Dziękuję i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńCzuje zapach tego miejsca, slysze wszystkie dzwieki i widze kolory...
OdpowiedzUsuńSeredcznosci
Judith
Ciesze sie , ze tu trafilam... zdjecia sa naprawde urocze; jak w albumie przyrodniczym.
OdpowiedzUsuńWroce jeszcze nie raz poczytac starsze wpisy :)
Pozdrawiam dzis akurat z Brukseli
Nika
Bardzo pogodny post. Widoki na miasto nieziemskie. Ale z tymi ptaszkami to już przesadziłaś. To niemożliwe, że w jednym miejscu jest ich taka różnorodność. Co jeden piękniejszy. Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPark Wschodni to rezerwat ptasi, ptakow na wolnosci, ktore z jakis wzgledow bardzo tam lubia sobie pomieszkiwac...mam jeszcze duzo zdjec do opublikowania , czekaja w kolejce i na moj wolny czas... Przed wyjazdem do And powinnam to zrobic..jutro jade do domu kolibrowego, tam to dopiero jest ruch ptasi! bedzie pewnie post...w wenezueli mamy 1400 przedstawicieli ptasiego swiata..to jest bardzo duzo. pozdrawiam bardzo cieplo1
Usuńsaudades, simplemente muchas saudades de subir el avila! bellas e encantadoras fotos! unas inspiracion de mi hija para dibujar.. otras nostalgia de visitar nuevamente una gran ciudad..!
OdpowiedzUsuńBeautiful landscape photos, but the birds are really super.
OdpowiedzUsuńVery well photographed.
Greetings Irma
Grażynko, mieszkanie tu i tam ma swoje uroki:) Dla takich widoków warto przemierzać setki kilometrów. Widoki aż dech zapierają a ptaszki robią na mnie jeszcze większe wrażenie. Ta feeria barw na ich piórkach jest niesamowita. Pozdrawiam cię cieplutko.
OdpowiedzUsuńGrażynko u Ciebie kolorowe piękne ptaki i cudowne kolory lata, a u mnie za oknem nadal drzewa bez liści a na nich czarne gawrony czyli świat w wydaniu biało czarnym:) Myślę że większość z nas tu w Polsce marzy już o wiośnie i mamy nadzieję na jej rychłe przyjście. Dziękuję za troszkę ciepła i słońca. Pozdrawiam cieplutko. Ania:)
OdpowiedzUsuńGrazynko, dzis w Warszawie szaro i ponuro, wiec wizyta u Ciebie tym bardziej cieszy serce i oczy. Te wspaniale kolory, wybujala roslinnosc, natura tetniaca zyciem. Od razu robi sie liepiej. Ptaki sa przepiekne! Nigdy nie bylam w egzotycznych krajach, wiec papugi kojarza mi sie tyklo z klatka lub ze skeczem Monty Pythona ;-), az trudno uwierzyc, ze w Wenezueli lataja sobie po parku jak nasze golebie po miescie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam przed-wiosennie.
Witaj Grażynko:) Dawno mnie tu nie było i miałam olbrzymie zaległości w czytaniu i oglądaniu Twojego bloga. Dałam jednak radę, obejrzałam, poczytałam i ta fascynacja Twoimi tekstami i zdjęciami, jak trwała tak trwa nadal:))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam zimowo:))
I znowu dzięki Tobie możemy oglądać te cudowne miejsca i cieszyć oczy kolorami tęczy :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiamy
Ptaki przecudne, bajkowe wręcz.
OdpowiedzUsuńGuauuu, que recuerdos.
OdpowiedzUsuńGracias por recordarme con tus fotos mis vacaciones en Venezuela.
¡Ese ave es preciosa!
Saludos!!
Cudowności! Te kolory i obrazy są tak piękne, że trudno oderwać oczy..... I pachnie na pewno też pięknie:).
OdpowiedzUsuńDzięki za tę chwilkę, bo u nas szaro-buro... Buziaki!
Bellas imagenes con mucho colorido.Respesto a lo que me preguntas en mi blog sobre el musgo de las ramas,estas las busco en el bosque que mas tarde pongo en el comedero bebedero que tenemos para aves y a esperar que se se posen en ellas.Un abrazo y gracias por visitar y comentar el blog.
OdpowiedzUsuńWitaj Grażynko :)
OdpowiedzUsuńPrzyciągnęło mnie zdjęcie kolorowego klejnocika, co za piękne latacze! Modrowronki równie dobrze mogłyby nazywać się modowronki ;)
Króciutkie rękawki a u nas zima i śniegu do kolana... Każdy już tęsknie wygląda wiosny. A z nią wesołego słoneczka, aby nas ogrzało, żywych kolorów na podniesienie nastroju.
Ciepło pozdrawiam i serdecznie zapraszam w moje skromne progi:)
Me deleite mirando preciosos animalitos, tan inquietos pero tan dulces, saludos =)
OdpowiedzUsuń